- Czy ty już do reszty zwariowałeś? - usłyszał od progu głos swojego kumpla.
- Mnie również jest miło cię widzieć - odpowiedział i dodał - nikt nie nauczył cię pukać?
- Co ci takiego zrobiły nasze modelki? - dopytywał kadrowy tak jakby nie słyszał pytania Dobrzańskiego. Wszedł jedynie do środka zamykając za sobą drzwi, a bynajmniej tak mu się wydawało.
- O już zdążyły się wyżalić? Nie pozwolę na obrażanie innych w tej firmie.
- A to o to chodzi - rzekł Sebastian i kontynuował - i cóż takiego strasznego się stało? Przecież wszyscy tę twoją niby asystentkę nazywają nie inaczej jak Brzydula - w młodym prezesie aż zagotowała się krew.
- Radzę ci abyś zamilknął w tym momencie - Olszański zrobił wielkie oczy najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy, że również jemu może się oberwać.
- Przecież nie mówię niczego, co nie było by prawdą. Marek przejrzyj na oczy i zobacz jak ona wygląda - mówił na tyle głośno, że obie kobiety siedzące przy swoich biurkach słyszały każde wypowiedziane przez niego słowo.
Viola podniosła głowę i ujrzała zapłakaną twarz Cieplak tego było jak dla niej samej za dużo. A skoro ona sama poczuła się nieswojo to jak musiała się czuć Ula? Podeszła do biurka koleżanki z zamiarem pocieszenia jej a następnie wparować tam z konkretnym zamiarem.
- Ulka co to jest? Co ty piszesz? Wy-po-wie-dze-nie? - pytała wściekła Kubasińska. Wyrwała jej kartkę spod ręki i z wymalowaną złością na twarzy weszła do gabinetu.
- Viola nie teraz - odezwał się Dobrzański, sądząc iż ta ma jakiś papier do podpisu.
- A właśnie teraz - obruszyła się po czym wyciągnęła rękę w kierunku prezesa - ten dupek - z tych nerwów nawet nie hamowała się ze słownictwem - tak wrzeszczał, że obie z Ulą słyszałyśmy co mówi. I to jest efekt - Marek spojrzał na kartkę by po chwili przenieść wzrok najpierw na Violę a następnie na Olszańskiego. Kolejną rzeczą jaką zrobił było wyjście z gabinetu, ale w sekretariacie już nikogo nie zastał. Wrócił ponownie swojego biura i rzekł.
- Przez najbliższe trzy miesiące chodzisz bez premii - po czym zwrócił się do kobiety - Viola leć za nią i spróbuj ją sprowadzić do firmy.
- Nie możesz mi tego zrobić - wyjęczał pucołowaty blondyn.
- Bo? - zadał krótkie pytanie.
- Wiesz, że mam kredyt do spłacenia - Marek wzruszył tylko ramionami tak jakby niewiele go to obchodziło a po chwili dodał.
- Każdy musi ponosić odpowiedzialność za swoje zachowanie. A teraz opuść mój gabinet.
Po kilku minutach Violetta wróciła informując swojego przełożonego, że nie udało jej się znaleźć Uli.
- Marek ona nie może stracić tej pracy. I uwierz mi nie chodzi tu o jej wygląd, ale o coś znacznie ważniejszego - mówiła.
- Mogę ci obiecać, że zrobię wszystko aby nie odeszła. Ale jak widzisz nie za bardzo mam mocny argument. A nie chciałbym jej jeszcze bardziej urazić jeśli użyłbym argumentu urody oraz samej odzieży. Kubasińska pokręciła głową w zrozumieniu.
- Ja za to wiem, jak można by ją przekonać do pozostania - prezes spojrzał na swoją sekretarkę z niemym pytaniem w oczach - widzisz Ula tu w Warszawie wynajmuje malutkie mieszkanie wraz z młodszym bratem. Lecz poza nimi jest jeszcze mała dziewczynka, to ich siostra. Wiem, że stara się o pozostanie jej rodziną zastępczą. Ale do tego musi mieć jakąś pracę i perspektywy na wynajem czegoś znacznie większego.
- A co z ich rodzicami? - dopytywał Marek.
- Z tego co mówiła mi moja kuzynka to ich mama umarła zaraz po porodzie czy coś takiego. A ojciec to jakiś nałogowiec albo coś takiego - mówiła. Dobrzański słuchał tego wszystkiego z wielkim niedowierzaniem. Fakt Ula w firmie pracowała stosunkowo krótko. Od Alicji wiedzieli jedynie, że są biedni i nic więcej.
- W porządku Viola, wróć teraz do siebie - poprosił kobietę a sam chwycił za telefon. Wybrał ten konkretny, raz, drugi, trzeci jednak za każdym razem odzywała się tylko poczta głosowa.
Siedziała przy kuchennym stoliku i zastanawiała się co dalej, a z jej oczu co i rusz wylewała się słona ciecz. Twarz i oczy były już tak mocno opuchnięte od płaczu wyglądała strasznie.
- Jak długo jeszcze, jak długo? - powtarzała sama do siebie. Można było zauważyć, że jest na skraju wyczerpania psychicznego. Od wielu lat wiecznie pod górkę, znikąd tak naprawdę pomocy. Z tego rozmyślania wyrwał ją dźwięk dzwonka do drzwi. Pomyślała, że zapewne Jasiek zapomniał kluczy jednak nie, po drugiej stronie ujrzała dwie kobiety, które okazały się pracownicami Pomocy Społecznej i przybyły na kontrolę. Przedstawiły się i wyjaśniły powód swojej wizyty. Ta niespodziewana wizyta nieco zaskoczyła Cieplak. Kobiety oglądały mieszkanie, a ona miała wrażenie, że jakby mogły to by nawet zajrzały pod panele leżące na podłodze czy tam jest czysto. Co i rusz coś komentowały.
- Dość malutkie to mieszkanko - słyszała.
- Jak zamierza pani w takim mieszkanku zapewnić odpowiednie warunki do nauki dziecku?
- Od nieco ponad miesiąca mam stałą pracę - odparła - i już zaczęłam oglądać się za większym. Takim, który będzie miał przynajmniej trzy pokoje. Brat za kilka miesięcy kończy szkołę i również podejmie pracę, więc myślę, że damy radę - odpowiedziała.
Po około dwóch kwadransach opuściły mieszkanie, a Ula mogła odetchnąć. Jednak martwiło ją to, że wciąż nie dostała żadnej odpowiedzi z sądu. Zamknęła za nimi drzwi, oparła się o nie i tak jak stała osunęła się na podłogę w pozycji siedzącej. Kolejny raz tego dnia zanosiła się płaczem. Nie wiedziała jak długo tak pozostawała w tej pozycji, gdy nagle poczuła mocne pchnięcie drzwi, a po chwili usłyszała.
- Ula rany boskie co się stało? - dopytywał przestraszony Jasiek. Pomógł jej podnieść się i zaprowadził do kuchni. Szybko odnalazł w szafce to czego potrzebował, nastawił wodę aby się zagotowała i zaparzył melisę.
- Proszę napij się, może to cię nieco uspokoi - mówił. Ula bez słowa sprzeciwu zrobiła o co prosił brat - w takim ja teraz polecę po małą, a ty się uspokój, gdy wrócę to na spokojnie mi opowiesz co się takiego dzisiaj wydarzyło - ta tylko skinęła głową zgadzając się z nim. Jednak kiedy wrócił z Beatką do domu, to Ula spała zwinięta w kłębek.
Nie chciał jej budzić, wyjął tylko z szafy koc i nakrył nim.
- Chodź Betti, podgrzeje nam zupę. Nie będziemy budzić Uli, bo miała dzisiaj ciężki dzień - mała Cieplakówna bez słowa sprzeciwu powędrowała za Jaśkiem do kuchni.
Martwił się co takiego sprawiło, że jego starsza siostra wyglądała jak jedno wielkie nieszczęście.
- No cóż muszę poczekać aż wstanie - mówił sam do siebie.
- Viola idziemy do domu? - usłyszała za plecami.
- Z tobą nigdzie nie idę. Jadę do Pomiechówka - odparła obrażona.
- No coś ty Violuś.
- Ty mi tu nie Violuś. Jesteś zwykłym chamem, prostakiem - mówiła wściekła.
- A co ja nieprawdę powiedziałem. Sama widzisz jak ona wygląda.
- To jak wygląda nie jest twoją sprawą. Ula tak samo jak każdy zasługuje na szacunek, a nie na kpiny i rwanie - ostatnie słowo wręcz rozbawiło Olszańskiego, aż parsknął śmiechem.
- Co ci tak wesoło. co?
- O tak panna Cieplak na pewno ma rwanie chyba w... - nie zdążył dokończyć, bo poczuł silne uderzenie w twarz aż chwycił się za zaczerwieniony policzek. Nic więcej się nie odezwał, ale opuścił pomieszczenie a nawet firmę.
Po kilku minutach z gabinetu wyszedł młody Dobrzański.
- Ty jeszcze tu?
- A tak, bo nie spieszy mi się. Autobus mam za pół godziny - odparła.
- Jak to autobus?
- Jadę do rodziców. Właśnie pokłóciłam się z Sebastianem i nie zamierzam się z nim pogodzić. Nie pozwolę aby kogokolwiek ten dupek obrażał - mówiła z całą pewnością w głosie - udało ci się skontaktować z Ulą? - pokręcił przecząco głową.
- Nie mam pojęcia jak mogę się z nią jeszcze skontaktować - rzekł.
- Wiesz, tak sobie myślę, że ona jutro przyjdzie do firmy - próbowała jakoś dodać otuchy - mam pewien pomysł Marek - mówiła.
- No to mów - zachęcał prezes.
- Może trzeba sprawić, aby Ula zmieniła wizerunek. Ale mnie samej może być trudno ją do tego przekonać. Tu potrzebna byłaby może pomoc twojej mamy albo ciebie samego.
- To nie jest takie głupie Viola. Ja po pracy pojadę do rodziców, opowiem co i jak i sądzę, że mama się zgodzi pomóc.
- O rany jak późno za nieco ponad pięć minut mam autobus - rzekła Viola kiedy spojrzała na stojący na biurku Uli zegarek. Ubrali się i opuścili wspólnie firmę. Pożegnali się i każde poszło w swoją stronę.
Ula obudziła się dość późnym wieczorem.
- O wstałaś. Jak się czujesz? - dopytywał Jasiek.
- Nieco lepiej. Ale strasznie boli mnie głowa - odparła zgodnie z prawdą.
- A powiesz co się dzisiaj wydarzyło? - dopytywał.
- Problemy w pracy. Myślę, że chyba będę musiała odejść z firmy. Dodatkowo dzisiaj przyszły dwie babki z opieki społecznej żeby sprawdzić w jakich warunkach mieszkamy. Nie były specjalnie zadowolone z tego co zobaczyły - mówiła.
- Ula o czym ty mówisz, jak to zwolnić się z pracy? - dopytywał. Ula opowiedziała mu o wydarzeniach z firmy - nie możesz się poddawać, bo dasz tylko powód do satysfakcji tym wszystkim, którzy tak postępują. Mówisz, że są również życzliwe osoby dla ciebie, więc trzymaj się ich - mówił i po chwili zastanowienia dodał - a może byś tak poprosiła, którąś z dziewczyn aby pomogła ci zmienić nieco garderobę.
- No nie wiem Jasiu czy to dobry pomysł - odparła.
- A ja uważam, że bardzo dobry. Przemyśl to - przekonywał siostrę.
Opowiedział swoim rodzicom o wydarzeniach jakie miały miejsce w ostatni czasie w firmie. Krzysztof tylko kręcił głową niedowierzając jak mogą być tak podli ludzie. Helena również nie mogła tego pojąć.
- Viola wpadła na pewien pomysł, ale potrzebowalibyśmy twojej pomocy mamo.
- Oczywiście, że pomogę jeśli tylko mogę. Powiedz tylko synku jak - Marek wyjaśnił w czym rzecz - jutro wraz z tatą przyjedziemy do firmy. Myślę Krzysiu - zwróciła się do męża - że powinniśmy zrobić zebranie i dać do zrozumienia wszystkim, że nie pozwalamy na takie zachowanie w firmie.
- Masz kochanie rację - poparł żonę senior po czym zwrócił się Marka - po przyjściu do pracy poinformuj wszystkich o zebraniu o godzinie dziesiątej - młody Dobrzański skiną głową na potwierdzenie.
- A potem ja spróbuję porozmawiać z panią Urszulą bardzo delikatnie.
CDN...
Zachowania Seby nie skomentuję, bo starszej pani 😉 nie wypada bluzgać na forum😠😠😠😠😠😠😠😠😠😠 Brawo 👏👏👏👏👏👏Violka jest wielka💪💪💪 Marek pokazał klasę 👏👏👏👏👏 a i seniorzy też swoje dołożą skoro zwołali zebranie załogi. Jasiek ma rację przekonując Ulę by nie rezygnowała z pracy a próbowała choć trochę zmienić swój wygląd. Ula powinna zrobić co brat mówi. A pani Helena i Violka już Jej w tym pomogą i Ula jeszcze wszystkich olśni. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia. A tak na marginesie to jutro jest niedziela więc pora na kolejną część 🤣
OdpowiedzUsuńViola odpowiednio nazwała Sebastiana. Dobrzańscy mimo swojego bogactwa nie utracili takich cech jak empatia, wyrozumiałość itd, itp.
UsuńPrzykro mi, ale jutro z całą pewnością jest poniedziałek. 😃
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
Julita
Olszański ma tyle taktu i ogłady co zwykły cham i w tym miejscu popieram całym sercem Violettę, która murem stanęła w obronie Uli. Oczywiście pomysł, żeby poprosić Helenę o pomoc na pewno jest dobry, ale Marek wcześniej chciał jednak telefonicznie skontaktować się z Ulą, dlatego zastanawiałam się, dlaczego po prostu nie podwiózł Violetty do kuzynki, a sam nie zapukał do drzwi Cieplaków. Tak byłoby najprościej. Mimo wszystko czekam, jak sytuacja się rozwinie, bo i Jasiek podsuwa Uli podobne pomysły o zmianie wizerunku. Wizyta pań z opieki nie wróży nic dobrego więc należy się na coś zdecydować, a dumę i honor schować do kieszeni. Ciekawe, jak postąpi Ula. A swoją drogą pozbawienie kogoś premii przez cały kwartał musiało zaboleć zwłaszcza, kiedy ma się do spłacenia kredyty. Bolesna nauczka dla Olszańskiego.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Viola jeszcze nie raz zaskoczy swoim zachowaniem. Marek nawet nie pomyślał o czymś takim jak wizyta u Uli. Miało zaboleć, ale czy ukarany wyciągnie z tego właściwe wnioski?
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam we wtorek wieczorem.
Julita
Naskrobał sobie Sebastian. Ale w serialu był podobny. Seniorzy mają respekt, więc może coś zdziałają. Najprościej byłoby oczywiście, gdyby Ula się zmieniła. Chociaż może i wtedy znaleźliby coś innego, aby Uli dokuczyć. Pewnie Uli trudno jest, ale powinna myśleć również o siostrze i Jasiu i nie rezygnować z pracy,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
Dla takich ludzi ja Sebastian i jemu podobni nie widzą niczego złego w tym co mówią i robią. I nawet gdyby mówił do nich sam prezydent nie będzie miało znaczenia.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam wczesnym środowym rankiem.
Julita