niedziela, 26 czerwca 2022

STRACH część III

 Było dość późno, siedziała z telefonem w ręku, a na kanapie obok leżał niewielki notesik ze spisanymi numerami telefonów. Kiedy zmieniała numer na ten norweski to spisała wszystkie numery z tego polskiego. I nawet ten, o którym twierdziła, że chce zapomnieć. Zapomnieć nie tylko ten ciąg dziewięciu cyfr, ale i o ich właścicielu. Spojrzała na stojący na komodzie zegar i uznała, że jest zbyt późno aby dzwonić. Już miała się kłaść kiedy usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości na Messengera. 
- Zadzwoń jutro rano - odczytała wiadomość od przyjaciela.
- W porządku - odpisała. 
Tej nocy również jak i poprzedniej niewiele miała snu. Jedynym plusem było, że była sobota i dzień wolny od pracy. Wzięła prysznic aby zmyć ślady nieprzespanej nocy, ubrana w szlafrok nastawiła wodę na kawę i uruchomiła komputer. W głowie miała ułożony plan działań. Te niespełna kilka dni sprawiły iż wiele spraw przemyślała. Chociaż prawdę powiedziawszy to przyczynił się do tego w dużej mierze sam Maciek. Z początku była zła na przyjaciela, że nie stoi za nią murem, że nie zniszczył listu. Tego, który ona zna już na pamięć i mogłaby go powiedzieć nawet wyrwana ze snu. Dzięki tej rozmowie jeszcze kilka a może nawet kilkanaście razy analizowała wszystko to co miało miejsce tam w Warszawie. I po każdym takim rozmyślaniu była coraz bardziej zła na siebie samą. 
Zaczęła działać zgodnie z planem, najpierw napisała wypowiedzenie umowy o pracę. Wiedziała, że nie będzie z tym żadnego problemu. Kolejnym krokiem było kupienie biletu na samolot. Obawiała się, że nie kupi z takim terminem jaki chciała. Ale udało się i zabukowała. Zerknęła kątem oka na zegarek i sama do siebie rzekła.
- Teraz pora zadzwonić do Maćka. Oby tylko chciał rozmawiać - pomyślała z obawą. Uruchomiła Messengera i po kilku sygnałach usłyszała głos przyjaciela. 
- No co tam? Co takiego się podziało, że jednak postanowiłaś zadzwonić? - dopytywał po przywitaniu.
- Maciuś na początku chcę bardzo cię przeprosić za swoje zachowanie. Wiem, że chciałeś dobrze. 
- Zawsze chce dla ciebie dobrze. Ale chyba nie tylko z tego powodu dzwonisz? - mówił wyczuwając, że ta coś zrozumiała. 
- Masz rację, nie tylko z tego powodu. Chciałabym abyś opowiedział mi coś więcej. 
- Ula co ja mam ci jeszcze powiedzieć? Tamtego dnia powiedziałem wszystko co uznałem, że powinnaś wiedzieć. Mogę tylko potwierdzić, że Marek wciąż bardzo cię kocha. Lecz uważam iż powinnaś sama z nim porozmawiać i wyjaśnić wszystko co jest do wyjaśnienia. Nawet przez telefon, chociaż sądzę, że powinnaś przylecieć do kraju i umówić się z nim na spotkanie. Jeśli mielibyście nie być razem to jednak taka rozmowa pozwoliłaby wam obojgu oczyścić atmosferę i zacząć żyć. Bo z tego co ja widzę to i ty, i on strasznie się męczycie. Żadne z was nie ułożyło sobie dotychczas życia - mówił Szymczyk, zapanowała cisza, którą przerwał mężczyzna - Ula powiedz sama czy warto tak żyć? Żyć z dala od swojej miłości? Przecież ja wiem, jak bardzo go kochasz. 
- Maciuś masz rację w tym co mówisz. Ale ja się boję... - zaczęła.
- Czego ty się boisz? - wszedł jej w słowo. 
- Czy po tym jak potraktowałam Marka, czy on będzie chciał ze mną rozmawiać i czy mi to wszystko wybaczy. 
- Głupia jesteś. A ja nie mam już pomysłu jak mam ci mówić i tłumaczyć, że ten facet kocha cię. Powiedziałbym nawet, że kocha cię bardziej niż własne życie. Wystarczy abyś skinęła palcem a on byłby tuż przy tobie. 
- Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę za tydzień przylatuję do Polski, mógłbyś mnie odebrać z lotniska? Samolot ląduje na Okęciu o godzinie dziesiątej dwadzieścia. 
- Nie ma problemu. A na jak długo przylatujesz? 
- Na stałe. Ale proszę nie mów tego nikomu ani moim, ani nawet Markowi. W pierwszej kolejności chcę  spotkać się z Izą a dopiero potem z Markiem - wyjaśniła przyjacielowi. 
- Super. Naprawdę się cieszę, że wracasz na stałe - odparł Szymczyk. 

Ten tydzień minął dość szybko Ula w ciągu tych kilku dni miała sporo spraw do załatwienia. Tak jak myślała w pracy nie robiono jej problemów. W tym czasie również intensywnie za pomocą internetu szukała mieszkania na wynajem w Warszawie nie chciała ponownie zamieszkać w Rysiowie. 

Siedział w swoim gabinecie oczekując jak Sebastian przyniesie mu raporty o zatrudnionych osobach kiedy usłyszał pukanie, a po chwili ujrzał w drzwiach swoją matkę. W momencie jego dobry nastrój uległ zmianie. Doskonale wiedział po co przyszła i się nie pomylił. 
- Synku przyszłam aby jeszcze raz z tobą porozmawiać o Paulince.
- A ja kolejny raz powtarzam mamie, że nie zamierzam wiązać się z tą podłą kobietą. Kocham inną i to się nie zmieni - odpowiedział. 
- Marku, ale pani Urszula nie pasuje do nas - tymi słowami jeszcze bardziej rozzłościła młodego prezesa. 
- Nie znasz jej a osądzasz. Jakim prawem? - mówił coraz bardziej podniesionym głosem. 
- Wystarczy mi, że wiem z jakiej rodziny się wywodzi. To nie to samo co Paulinka - kobieta nie dawała za wygraną. 
- No z jakiej? 
- Z biednej - usłyszał odpowiedź na swoje pytanie.
- A i to jest powód abym miał się związać z Pauliną, bo ta niby jest bogata? To moja droga mamo pragnę ci przypomnieć, że bogactwo jakie oboje Febo posiadają na dzień dzisiejszy zawdzięczają ciężkiej pracy ojca. A dodatkowo gdyby nie wy oboje ta dwójka całe swoje życie spędziłaby w sierocińcu. W przeciwieństwie do Uli nie dorobili się niczego. Ula to co osiągnęła zawdzięcza swojej ciężkiej pracy. 
- Tak ją kochasz, a ona ciebie chyba nie. Skoro jej tu niema. Z tego co mi wiadomo to nie dzwoni, nie pisze. Za to Paulinka prawie codziennie próbuje się do ciebie dodzwonić lecz ty nie odbierasz, a ona naprawdę się o ciebie martwi, bo cię kocha - na te ostatnie słowo Marek parsknął śmiechem a potem odparł.
- Ta Włoska furiatka nigdy mnie nie kochała i z całą pewnością nie kocha. Ona kocha tylko siebie oraz Aleksa. We mnie widziała jedynie korzyści materialne i pozycję społeczną. Jestem pewien, że już się obojgu Febo skończyły pieniądze więc nasza rodzina jest bardzo dobrą partią. Jak widać, gdyby nie wasz majątek to nie posiadali by nic. A co do Uli, gdybym nie był takim sukinsynem to dzisiaj bylibyśmy razem. Powtórzę mamie jeszcze raz, bo chyba mama zapomniała. Właśnie dzięki Uli ta firma ponownie stanęła na nogi, po tym jak pupilka mamy wraz ze swoim braciszkiem o mały włos a nie doprowadziły do upadku. Ona mnie zawsze wspierała, dodawała otuchy. A ja kiedy dowiedziałem się o jej uczuciu do mnie wykorzystałem to. Okłamywałem, dawałem nadzieję, wraz z Olszańskim uknuliśmy intrygę. Krzywdziłem Ulę i teraz płacę za to może i wysoką cenę, ale widocznie tak ma być. Jednak wierzę, że kiedyś uda nam się spotkać porozmawiać i wyjaśnić wszystko co zagmatwane i poplątane. A póki co jestem sam i tak pozostanie. Dla mnie liczy się tylko Ula i żadna inna. 
- A co jak ta twoja Ula nie wróci?
- To już do końca będę sam. Koniec i kropka. A ty mamo albo w końcu uszanujesz moją decyzję, albo może się okazać, że to jest nasza ostatnia rozmowa.
- Zrobisz to własnej matce? 
- Skoro własna matka nie potrafi zrozumieć tego co do niej mówię, nie potrafi uszanować moich uczuć, to tak - odpowiedział bez chwili zastanowienia. Wiedział, że tymi słowami rani Heleną lecz musiał postawić sprawę jasno, bo inaczej ta nie dawałaby mu spokoju i próbowała połączyć go z panną Febo. 
Helena opuściła gabinet Marka nie mówiąc nic więcej. Była zła, chociaż nie bardzo wiedziała na kogo. Jednak najbardziej chyba na siebie, że ponownie nie udało się pogodzić Pauliny z synem. Lecz z drugiej strony uważała iż poznanie przez Marka Uli jest głównym powodem takiego stanu rzeczy. Na pannę Febo również była zła, za to że ta w swoje sprawy wmieszała ją. 
Po wyjściu matki chwycił za swój telefon i wybrał numer Pauliny. 
- Czego ty nie rozumiesz co? - mówił podniesionym głosem do słuchawki. 
- Może tak dzień dobry na początek - usłyszał. 
- Nie zamierzam wdawać się z tobą w formułki grzecznościowe. Powiem to po raz ostatni. Nie wrócę do ciebie nawet gdyby piekło miało zamarznąć. Przestań nękać swoimi telefonami moich rodziców, zwłaszcza mamę. Niczego tym nie wskórasz. Do mnie też przestań wiecznie wydzwaniać, bo inaczej pożałujesz. 
- Tak? Ciekawe co mi zrobisz - odpowiedziała kpiącym tonem. 
- Zgłoszę sprawę do prokuratury o nękanie - odpowiedział i rozłączył się. 

- Coś ty taki wściekły? - dopytywał Olszański kiedy przyniósł mu raporty. 
- Przed chwilą była tu moja matka - więcej nie musiał nic mówić, przyjaciel domyślił się co a raczej kto był tematem rozmowy. W takich sytuacjach dziękował Bogu za swoich rodziców, którzy kompletnie nie wtrącali się w jego prywatne życie
- A jak tam sprawa z Ulą? Nie odzywała się? - prezes pokiwał głową przecząco - może jeszcze się odezwie?  - i tym razem młody Dobrzański tylko wzruszył ramionami - trzeba być dobrej myśli. Mówiłeś, że Maciek z nią rozmawiał, dał jej twój list może potrzebuje teraz trochę czasu - mówił kadrowy.
- Maciek tak samo mówi, aby dać jej czas - odparł Marek. 
- Wiesz a może wybralibyśmy się dzisiaj do klubu. Wypili po piwku, trochę odstresowali i oderwali od roboty? - zaproponował przyjaciel.
- No nie wiem - widać było, że junior nie ma zbytnio ochoty na wyjście. Lecz Sebastian nie zamierzał odpuścić. 
- No nie daj się prosić. Może Maciek też by poszedł? - w końcu Marek zgodził się zastrzegając, że jeśli Olszański coś knuje to ten opuści klub natychmiast. 
Jak się okazało ten wspólny wypad trójki panów dobrze im zrobił. Ale żeby tego było mało wyszło na jaw iż Maciek po kilku głębszych ma bardzo rozwiązły język. I przez przypadek wygadał się jakie ma plany Ulka.  
- Tylko Mareczku kochany ty mnie nie wydaj. Bo nasza Uleńka mi tego nigdy nie wybaczy - mówił bełkotając. 
- Oczywiście mój przyjacielu - mówił Dobrzański poklepując Szymczyka po plecach. 
Ta wiadomość sprawiła poprawę nastroju prezesa a co za tym idzie reszta wieczoru minęła w dużo lepszej atmosferze. 
Marek następnego dnia  zadzwonił do Maćka z prośbą aby ten przyjechał do firmy. 
- Maciek wczoraj mówiłeś o powrocie Uli. To jest pewne, że przylatuje? - dopytywał. 
- Tak przylatuje już w ten piątek. Mam ją odebrać z lotniska. 
- Z chęcią pojechałbym razem z tobą.
- Obiecałem nikomu nie mówić. Nawet jej rodzina nie wie o tym powrocie. Ulka w pierwszej kolejności chce rozmówić się z Izą, potem pojechać do Rysiowa. Z tobą chce spotkać się w konkretny dzień, jaki nie wiem. Mówiła tylko, że bardzo zależy jej na konkretnej dacie, jeśli chodzi o spotkanie z tobą. Dlatego bardzo cię proszę uszanuj to. Już i tak jest wielki postęp. Ona wraca na stałe do kraju, dodatkowo będzie mieszkać tu w Warszawie oraz chce spotkać się z tobą. Mówiła mi adres, ale wyleciał mi z głowy. Wytrzymałeś tyle lat to i wytrzymasz te kilka może kilkanaście dni - mówił Szymczyk. A sam Dobrzański próbował sobie w głowie przypomnieć o jaką datę może chodzić. 
- W porządku.  Obiecuję nie robić niczego aż do dnia spotkania - tę ich rozmowę przerwał dźwięk telefonu. Marek spojrzał na wyświetlacz jednak nie znał numeru - przepraszam cię, ale muszę odebrać - Maciek skinął głową i wyszedł.
- Marek Dobrzański słucham - rzekł do słuchawki lecz z drugiej strony panowała cisza. Powtórzył ponownie jak się nazywa, ale wciąż cisza i nagle zakończenie połączenia. Pomyślał, że to pomyłka i nie zamierzał oddzwaniać. Nie upłynęło więcej jak około kwadransa kiedy telefon ponownie dawał znać o połączeniu o dziwo z tego samego numeru. 
- Marek Dobrzański słucham - kolejny raz cisza, jednak tym razem coś tknęło prezesa i rzekł - Ula to ty? Proszę odezwij się. 
- Dzień dobry Marku - usłyszał ten głos. Głos, który rozpoznałby wszędzie.
- Witaj Ula, bardzo się cieszę, że dzwonisz. Co u ciebie?  - mówił.
- Można powiedzieć, że w porządku. Dzwonię do ciebie z prośbą o spotkanie w ten wtorek, jeśli to możliwe - mówiła, ale z tonu jej głosu można wyczuć obawę, że ten się nie zgodzi.
- Oczywiście, że to będzie możliwe. Powiedz tylko gdzie i o której. Jeśli chcesz to przyjadę pod wskazany adres - mówił.
- We wtorek o piętnastej nad Wisłą - podała konkretnie gdzie. 
- Będę Ula. Na pewno będę - obiecał. 
- Dziękuję ci bardzo. Teraz muszę już kończyć. Do widzenia - rzekła. 
- To ja dziękuję, że się odezwałaś. Do zobaczenia - odparł. 

- Viola spróbuj przełożyć te dwa spotkania z wtorku na jakikolwiek inny termin - rzekł do swojej asystentki, po skończonej rozmowie z Ulą. Wiedział, że jeśli nie przełoży tych spotkań to nie zdąży na spotkanie z kobietą, którą tak mocno kocha. 
- Marek, wiesz jakie to będzie trudne? - padło z ust pani Olszańskiej. 
- Tak wiem, ale na wtorek wypadło mi dużo bardziej ważne spotkanie. Jeśli się nie uda to wówczas poproszę mojego ojca, ale spróbuj - mówił - spotykam się z Ulą - dodał tak jakby to miało być jakimś wytłumaczeniem. Violetta zrobiła najpierw wielkie oczy a następnie odparła.
- Zrobię co w mojej mocy.
Kilka minut później już  znał nowe daty spotkań. 
CDN...

6 komentarzy:

  1. Wooooooow, may postęp. Ula przemyślała słowa Maćka i dopuściła serce💓do głosu. Ten wtorek to może być ten dzień, o którym Marek pisze w liście, że będzie czekał po 15 nad Wisłą. I Ula postanowiła przyjść na spotkanie, choć lekko spóźniona🤣 o kilka lat. Jestem ciekawa jak Iza się zachowa i co powie Uli. Liczę, że teraz w tej części trochę potraktujesz nas łaskawie i dasz trochę sielankę Uli i Marka 💓💓Dziękuję i pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula musiała dostać przysłowiowego kopniaka w tylną część ciała. Jak widać skuteczny był. To jest wyjątkowa data dla nich obojga.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielne popołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Paulina nie ma za grosz honoru i ambicji. Jak można się tak upokarzać wydzwaniając do faceta, który mówi jej wprost, że jej nie chce. Jak można zawracać gitarę jego matce i wikłać ją w jakieś gierki. Febo to kawał durnej dziuni, pustej lali, która prócz pięknego opakowania nie ma kompletnie nic.
    Ula postanowiła wrócić i bardzo dobrze, bo wszystkie sprawy między nią i Markiem powinny zostać wyjaśnione i tu Maciek ma rację. Ja jednak czekam chyba bardziej na konfrontację Uli z Izą. Ciekawa jestem, jak będzie się tłumaczyć ta plotkara.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulinie jedynie chodzi o majątek jaki posiada Marek.
      Jedynie powrót do kraju może pomóc w rozwiązaniu wszystkich zawiłości. Reakcji Izy nie mogę zdradzić tak samo jak przebiegu rozmowy Marka z Ulą.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielne późne popołudnie.
      Julita

      Usuń
  3. Spotkanie Uli i Marka jest już tak blisko, że się boję, że może się coś stać. Paulina i Helena nie ustępują w odzyskaniu Marka. Ale też ile można komplikować im życie. Czas na Dobrzaków.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz spać spokojnie nic złego się nie wydarzy. W następnej już dojdzie do spotkania tej dwójki.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowy wieczór.
      Julita

      Usuń