Mijały lata, a oni wciąż nie doszli do porozumienia dodatkowo posprzeczali się na koniec. Chociaż wydawało się, że potrafią ze sobą rozmawiać. I rzeczywiście tak było lecz jedynie na tematy firmowe. Ona po udanym pokazie poprosiła o zwołanie zarządu.
- Pani Urszulo za nim oddam pani głos, pragnę z całego serca podziękować w swoim i mojej rodziny imieniu za uratowanie naszej firmy - mówił Krzysztof Dobrzański.
- Mów za siebie - wysyczała panna Febo.
- Nie bądź hipokrytką - odparł jej Marek.
- Czy sądzisz, że zamierzam być jej wdzięczna za to co zrobiła? - mówiła pewna siebie Paulina - ta tu - wskazała palcem na Cieplak - najpierw rozwaliła nasz związek, a teraz jeszcze odebrała nam firmę.
- Paulinko nie masz racji - odezwała się Helena - z tego co nam wiadomo swoim zachowaniem sprawiłaś, że to Marek cię zostawił. A jeśli chodzi o firmę... - nie skończyła, bo przerwała jej milcząca dotychczas sama Ula.
- Przepraszam, że przerywam, ale właśnie w związku z firmą poprosiłam o to zebranie zarządu. Mianowicie - przerwała na krótką chwilę i wyciągnęła z torebki teczkę - w środku znajduje się weksel na udziały jakie dostałam od Marka. Ja swoje zadanie wykonałam - podała teczkę seniorowi, a następnie wyjęła kolejną - to jest moje wypowiedzenie. Jednocześnie oddaję stanowisko Markowi. Dziękuję wszystkim tu zgromadzonym za danie mi szansy, ale mój czas w tej firmie dobiegł końca - każdy ze zgromadzonych inaczej odebrał tę wiadomość. Jedni się cieszyli a inni nie. Paulina siedziała z uśmiechem na ustach i już planowała jak sprawić aby ponownie wkraść się w łaski Marka. Ten zaś wyglądał jakby dostał w twarz albo po głowie i nie umiał dojść do siebie.
Ula podziękowała wszystkim, pożegnała się zostawiając ich samych w sali konferencyjnej. Młody Dobrzański nie chciał tego tak pozostawić, poderwał się natychmiast i pobiegł za Ulą. Aleks również w duchu cieszył się z takiego obrotu spraw. Lecz Dobrzański senior szybko sprowadził go na ziemię.
- Wiem Aleks, że w tej sytuacji liczysz na powrót, ale możesz zapomnieć. Po tym wszystkim co zrobiłeś nie widzę naszej dalszej współpracy z tobą. Mieliśmy w planach wykupienie twoich udziałów w takiej kwocie jakiej opiewały na dzień przejęcia stanowiska prezesa przez Urszulę Cieplak - Aleks zacisnął dłonie na oparciach krzesła i wysyczał tylko.
- To jakiś żart? - Krzysztof zaprzeczył ruchem głowy - w takim razie jeśli to możliwe daj mi kilka dni.
- Dobrze masz czas do następnego piątku - usłyszał w odpowiedzi.
W czasie, gdy w konferencyjnej toczyły się rozmowy związane z firmą tak po drugiej stronie korytarza w gabinecie prezesa również toczyła się ważna rozmowa. Ale raczej nie wyglądało to na rozmowę a bardziej na kłótnię.
- Ula proszę pozwól mi powiedzieć prawdę - prosił Dobrzański, gdy ta kolejny raz nie chciała aby wyznał jej co czuje.
- Marek, proszę przestań.
- Nie, nie przestanę. Musisz wreszcie to usłyszeć. Ja muszę powiedzieć ci prawdę.
- Z tobą nigdy nie wiadomo kiedy mówisz prawdę a kiedy nie - odparła i wyminąwszy go opuściła gabinet.
Marek usiadł na kanapie i zakrywając twarz dłońmi zaszlochał. W tej jednej chwili zrozumiał, że stracił już bezpowrotnie swoją największą miłość. Tego dnia widział swoją ukochaną po raz ostatni. Od następnego dnia już ponownie zarządzał firmą. I mimo, że po pokazie FD GUSTO ponownie stanęli na nogi jego ten sukces kompletnie nie cieszył. Starał się jedynie aby kolejny raz nie doprowadzić firmy do upadku. Niechciał zaprzepaścić tego wszystkiego co udało się Uli osiągnąć.
Czas płynął a on nie miał żadnego pojęcia co się z nią działo. Ona wyjechała nie tylko z Warszawy czy z Rysiowa, ale i z Polski. Dwa dni po tej nieszczęsnej rozmowie wykupiła bilet lotniczy i wyleciała do Norwegii.
- Pani Urszulo za nim oddam pani głos, pragnę z całego serca podziękować w swoim i mojej rodziny imieniu za uratowanie naszej firmy - mówił Krzysztof Dobrzański.
- Mów za siebie - wysyczała panna Febo.
- Nie bądź hipokrytką - odparł jej Marek.
- Czy sądzisz, że zamierzam być jej wdzięczna za to co zrobiła? - mówiła pewna siebie Paulina - ta tu - wskazała palcem na Cieplak - najpierw rozwaliła nasz związek, a teraz jeszcze odebrała nam firmę.
- Paulinko nie masz racji - odezwała się Helena - z tego co nam wiadomo swoim zachowaniem sprawiłaś, że to Marek cię zostawił. A jeśli chodzi o firmę... - nie skończyła, bo przerwała jej milcząca dotychczas sama Ula.
- Przepraszam, że przerywam, ale właśnie w związku z firmą poprosiłam o to zebranie zarządu. Mianowicie - przerwała na krótką chwilę i wyciągnęła z torebki teczkę - w środku znajduje się weksel na udziały jakie dostałam od Marka. Ja swoje zadanie wykonałam - podała teczkę seniorowi, a następnie wyjęła kolejną - to jest moje wypowiedzenie. Jednocześnie oddaję stanowisko Markowi. Dziękuję wszystkim tu zgromadzonym za danie mi szansy, ale mój czas w tej firmie dobiegł końca - każdy ze zgromadzonych inaczej odebrał tę wiadomość. Jedni się cieszyli a inni nie. Paulina siedziała z uśmiechem na ustach i już planowała jak sprawić aby ponownie wkraść się w łaski Marka. Ten zaś wyglądał jakby dostał w twarz albo po głowie i nie umiał dojść do siebie.
Ula podziękowała wszystkim, pożegnała się zostawiając ich samych w sali konferencyjnej. Młody Dobrzański nie chciał tego tak pozostawić, poderwał się natychmiast i pobiegł za Ulą. Aleks również w duchu cieszył się z takiego obrotu spraw. Lecz Dobrzański senior szybko sprowadził go na ziemię.
- Wiem Aleks, że w tej sytuacji liczysz na powrót, ale możesz zapomnieć. Po tym wszystkim co zrobiłeś nie widzę naszej dalszej współpracy z tobą. Mieliśmy w planach wykupienie twoich udziałów w takiej kwocie jakiej opiewały na dzień przejęcia stanowiska prezesa przez Urszulę Cieplak - Aleks zacisnął dłonie na oparciach krzesła i wysyczał tylko.
- To jakiś żart? - Krzysztof zaprzeczył ruchem głowy - w takim razie jeśli to możliwe daj mi kilka dni.
- Dobrze masz czas do następnego piątku - usłyszał w odpowiedzi.
W czasie, gdy w konferencyjnej toczyły się rozmowy związane z firmą tak po drugiej stronie korytarza w gabinecie prezesa również toczyła się ważna rozmowa. Ale raczej nie wyglądało to na rozmowę a bardziej na kłótnię.
- Ula proszę pozwól mi powiedzieć prawdę - prosił Dobrzański, gdy ta kolejny raz nie chciała aby wyznał jej co czuje.
- Marek, proszę przestań.
- Nie, nie przestanę. Musisz wreszcie to usłyszeć. Ja muszę powiedzieć ci prawdę.
- Z tobą nigdy nie wiadomo kiedy mówisz prawdę a kiedy nie - odparła i wyminąwszy go opuściła gabinet.
Marek usiadł na kanapie i zakrywając twarz dłońmi zaszlochał. W tej jednej chwili zrozumiał, że stracił już bezpowrotnie swoją największą miłość. Tego dnia widział swoją ukochaną po raz ostatni. Od następnego dnia już ponownie zarządzał firmą. I mimo, że po pokazie FD GUSTO ponownie stanęli na nogi jego ten sukces kompletnie nie cieszył. Starał się jedynie aby kolejny raz nie doprowadzić firmy do upadku. Niechciał zaprzepaścić tego wszystkiego co udało się Uli osiągnąć.
Czas płynął a on nie miał żadnego pojęcia co się z nią działo. Ona wyjechała nie tylko z Warszawy czy z Rysiowa, ale i z Polski. Dwa dni po tej nieszczęsnej rozmowie wykupiła bilet lotniczy i wyleciała do Norwegii.
Początkowo jeszcze próbował się do niej dodzwonić lecz ta odrzucała połączenia bądź też po prostu ich nie odbierała. Jednak któregoś dnia po wybraniu tak dobrze znanego numeru usłyszał komunikat, że abonent jest poza zasięgiem albo na wyłączony telefon. Dla niego było to jednoznaczne z tym iż zmieniła numer a tym samym całkowicie odcięła się. Postanowił to uszanować i nawet w Rysiowie się nie pokazywał. Tak minęło sześć długich lat. Lat, gdzie tak naprawdę cierpieli oboje tak samo. Cierpieli i tęsknili.
- Maciek proszę cię przestań tak mówić - mówiła pewnego razu kiedy najlepszy przyjaciel przyleciał do niej w odwiedziny.
- Ulka, ale taka jest prawda i przed tym nie uciekniesz. Wyjechałaś, a raczej wyleciałaś prawie dwa tysiące kilometrów od Warszawy niby aby zapomnieć. Zapomnieć o Marku, o swojej wielkiej miłości. I co ta odległość ci w tym pomogła? - zapytał i natychmiast sam odpowiedział - nie, nie pomogło. A wiesz czemu, bo ty wciąż go kochasz. Tak samo jak on ciebie - widać było jak próbuje zaprzeczyć lecz Szymczyk był szybszy - proszę cię nawet nie zaprzeczaj.
- I co z tego, że może i go kochałam. No może i nadal kocham skoro się boję.
- Czego się boisz? Dlaczego nie dałaś mu szansy na wyjaśnienie? - dopytywał Maciek.
- Bo się bałam i wciąż ten strach się we mnie czai - odparła.
- Przepraszam, że to powiem, ale jesteś głupia - Cieplak spojrzała na gościa z niedowierzaniem. Ten, który udowadniał jej jaki to Marek jest zły i podły teraz wręcz staje po jego stronie.
- A coś ty taki jego obrońca? Co? Pamiętam, że wręcz go nie znosiłeś - wysyczała przez zęby.
- Bo w ciągu tych kilku lat widzę jak on się zmienił. Jak ciepri z tego powodu, że odeszłaś, że wyjechałaś. Jedyne co pozostało po tobie to kilka zdjęć, które te facet ogląda niemalże każdego dnia. A gdybyś włączyła jego komputer to twoim oczom ukazałoby się twoje zdjęcie na pulpicie.
- I co z tego. Okłamał mnie. W szpitalu nie chciał mnie widzieć. Miał rozstać się z Febo też tego nie uczynił on tylko to ona odeszła od niego. Chcesz to mogłabym tak wymieniać - mówiła. Po tych słowach Maciek już nie mógł wytrzymać i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Miał wrażenie, że ona o wielu szczegółach chyba nie ma bladego pojęcia.
- Posłuchaj moja droga widać masz jakieś złe wiadomości. Marek czekał na ciebie w tym cholernym szpitalu, tylko Paulina postanowiła wykorzystać sytuację. To on odszedł od panny wściekła furia - Ulka weszła mu w słowo.
- Iza mówiła co innego - Maciek przewrócił tylko oczami i ciężko westchnął - a tobie co?
- Gdybym słuchał tej największej firmowej plotkary to bym sam dobrowolnie zgłosił się do szpitala dla chorych umysłowo. Ona plecie co jej ślina na język przyniesie. Chwilami to odnoszę wrażenie, że ta kobieta jest gorsza od Violetty.
- Tak, a to ciekawe, bo również to Iza widziała jak obejmował się z Klaudią - Szymczyk uśmiechnął się pod nosem.
- No tak, zobaczyła coś, zinterpretowała po swojemu i tobie raczyła donieść. A może trzeba było zapytać się jego samego?
- Co miałam dopytywać się co go łączy z jedną z firmowych modelek? Ja to doskonale wiem - odparła.
- Oj przepraszam bardzo, zapomniałem iż ty wiesz wszystko i najlepiej. Wiesz co mam dość tej całej rozmowy z tobą - rzekł i postanowił wyjść, zostawiając na stole kartkę. Fakt samolot miał mieć dopiero na następny dzień. Wolał w tej sytuacji wynająć na jedną noc pokój w hotelu.
Ta została sama spojrzała na leżącą przed nią kartkę. Rozpoznała swoje pismo, był tam adres ośrodka, gdzie wyjechała po odkrytej intrydze. Nie rozumiała tego. Chociaż nie tylko tego dlaczego Maciek dał jej tę kartkę, ale i całego jego zachowania. Była tak zła na przyjaciela, że nawet nie zamierzała w tym momencie robić cokolwiek.
- A niech się obraża. Pan obrońca uciśnionych - pomyślała.
W tym samym czasie co trwająca rozmowa, a raczej kłótnia przyjaciół w Warszawie trwały przygotowania do kolejnego pokazu. Lecz tak jak poprzednie nie cieszyły Marka Dobrzańskiego. Owszem robił wszystko aby pokazy się udawały i w przyszłości przynosiły wymierne korzyści dla firmy. Jednak bez niej to już nie było to. Im było bliżej konkretnej daty tym bardziej on robił się posępny, jakiś nieobecny. Wiedział, że Maciek poleciał do niej. Również od Szymczyka dowiedział się, gdzie ona wyleciała. On jednak nigdy nie wykorzystał tej wiedzy i nie poleciał tam.
- Marek a może poleć tam. Poprosisz Maćka to zapewne da ci dokładny adres - namawiał go Sebastian widząc jak prezes się męczy.
- Nie zamierzam tego robić. Skoro zmieniła również numer telefonu to znaczy, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. A ja muszę to jedynie uszanować. I mieć nadzieję, że kiedyś może uda nam się porozmawiać - wyjaśnił młody Dobrzański. Olszański więcej nie naciskał na przyjaciela. Chociaż było mu strasznie żal, ale głupio.
- Wiesz strasznie mi głupio - rzekł kiedyś kadrowy. A mówiąc ściślej to było na kilka dni po jej wylocie.
- Tobie głupio? - dopytywał ze zdziwieniem Marek.
- Bo to ja jestem temu winien.
- Seba przestań pleść głupoty. Przecież ja mam własny rozum i powinienem przewidzieć konsekwencje takiego zachowania - mówił Dobrzański - to nie ty zabawiłeś się jej uczuciami tylko ja. Marek Dobrzański podły egoista, drań, kłamca i manipulant. Jeśli ktoś jest tu winny to tylko i wyłącznie ja sam. W końcu nie musiałem cię słuchać - Olszański tylko skinął głową.
Od tego ostatniego zebrania kiedy jeszcze była Ula Marek w rodzinnym domu był kilka bądź też kilkanaście razy. W końcu przestał tam jeździć i miał tylko kontakt z ojcem. Helena wiecznie suszyła mu głowę o pannę Febo.
- Mamo ja cię bardzo proszę przestań mnie przekonywać do powrotu do Pauliny. Nie kocham jej i nigdy nie kochałam, tak więc z całą pewnością jej nie pokocham.
- Ale ona tak bardzo cierpi i tęskni za tobą. Mówiła mi o tym ostatnio - Marek tylko pokręcił głową. W jego obronie stanął Krzysztof.
- Helenko nie powinnaś wierzyć we wszystko co mówi Paulina. Sam wiele razy byłem światkiem tego jak ona traktowała Marka. Dodatkowo jest tak samo winna jak jej brat co do stanu firmy. I gdyby nie Urszula Cieplak już byśmy nie mieli nic.
Jednak ta nie zamierzała ustąpić i kolejny raz tego popołudnia próbowała przekonać syna do swojego zdania, a co było wystarczającym powodem aby opuścić ten dom.
- Skoro mama nie może tego zrozumieć to nic tu po mnie - pożegnał się z ojcem uściskiem dłoni i wyszedł.
Z Krzysztofem widywał się dość często w firmie albo też poza. Od kiedy Krzysztof dowiedział się o wszystkim i wysłuchał Marka zrozumiał wiele. Wreszcie zaczął doceniać swojego jedynego syna, a nawet kilka razy powiedział to czego Marek pragnął jak kania dżdżu.
- Jestem z ciebie dumny synu.
- Ula jak zwykle miała rację, że w końcu nadejdzie taki dzień kiedy to usłyszę - myślał.
Chwyciła leżącą na stole kartkę i już miała ją wyrzucić jednak coś mówiło aby rozłożyła i zajrzała. Widać było, że jest zapisana od środka.
Tak też zrobiła, rozkładała ze strachem co tam jest. Jej oczom ukazał się list, rozpoznała charakter pisma. Zaczęła czytać.
"Ula
Wiem, że kartka do Ciebie, zapisana w pośpiechu przy Twoim biurku niczego nie załatwi. Ale wiem, wierzę, że jeśli pozwolisz mi powiedzieć Ci coś prosto w oczy, to powiem Ci, że dzięki Tobie zrozumiałem, co to jest miłość, i że wiem na pewno, że nie to łączy mnie z Pauliną. I że na pewno jej nie poślubię...
I jeszcze jedno na pewno wiem, że Cię Kocham.
Marek
Czekam o piętnastej nad Wisłą w miejscu, gdzie to wszystko zaczynałem rozumieć"
Czytała, a z oczy wydobywała się słona ciecz. Zastanawiała się czy to co pisał było prawdą czy może kolejne jego kłamstwo. Bała się, że chciał kolejny raz ją wykorzystać, ale tym razem plan się najwyraźniej nie powiódł. Ona wyjechała i wróciła z Piotrem u boku. Uznała iż to dlatego tak mu zależało aby została w firmie, aby dalej knuć. Szkoda tylko, że te jej rozważania nie miały żadnego pokrycia.
CDN...
Oj, mamuniu ależ to piękne. Kobieto miej litość dla mojego serca i skoków ciśnienia i dawaj kolejną część, bo nie dam rady do kolejnej niedzieli. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło i cieszę się, że spodobała się pierwsza część. Jednak niestety musisz wytrzymać jakoś do następnej części. Nic nie obiecuję, ale może uda się wstawić coś wcześniej niż w niedzielę.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
Julita
Helenie powinni medal przyznać za dążenie do pogodzenia Marka i Pauliny. Tyle lat minęło a ona żyje przeszłością.
OdpowiedzUsuńKolejny pokaz się szykuje może więc Ula pojawi się na nim. Może w końcu zrozumie, że skoro tyle lat minęło a ciągle jest sam więc jego uczucie było prawdziwe.
Pozdrawiam miło.
Helena po prostu nie wyobraża sobie kogokolwiek innego u boku Marka poza Pauliną.
UsuńReszty nie mogę zdradzić.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowe późne popołudnie.
Julita
Jest super
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się podoba.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam we wtorkowe popołudnie.
Julita
Ula bardzo kategorycznie zakończyła współpracę z F&D. Nie pierwszy raz błędnie zinterpretowała sytuację o czym uświadomił ją Maciek. Niby taka mądra, niby rozważna i logiczna, przyjęła jedyny możliwy dla niej scenariusz i nie słuchała już nikogo. Jednak jakby na to nie patrzeć, Marek zawalił sprawę. Gdyby tak długo nie zwlekał i wreszcie na coś się zdecydował, może nie doszłoby do odejścia Uli z firmy i do jej wyjazdu za granicę. Minęło sześć lat, a ona wciąż kocha Marka i tęskni, a wystarczyłoby trochę pomyśleć, przeanalizować przeszłość i dojść do wniosku, że w tej przeszłości i ona popełniła mnóstwo błędów. Sytuacja nie jest wesoła, bo panna FE wciąż nie traci nadziei na odzyskanie Marka, choć on ogania się od niej, jak od natrętnej muchy. Walka jest nierówna, bo Helena też się uaktywniła i działa wespół zespół z niedoszłą synową. Mimo, że Marek ma wsparcie ojca to ja czarno to widzę.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Ula widzi tylko błędy Marka. Uważa się za jedyną pokrzywdzoną przez los. Paulina nie odpuszcza, bo w rodzinie Dobrzańskich widzi majątek, który stracił jej brat.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam we wtorkowe późne popołudnie.
Julita