niedziela, 5 czerwca 2022

ZMIANY część XVII

 Pół nocy nie mógł zasnąć, zastanawiając się czy wszystko jest przygotowane tak jak powinno. Wstał również dość wcześnie, wziął prysznic aby zmyć resztki i tak dość krótkiego snu. Nastawił ekspres by napić się jeszcze kawy. Ten dzień miał być przełomowym dniem dla niego, ale i dla Uli. Spojrzał  na stojący na komodzie zegar.
- Mam nieco dwie godziny - pomyślał, rozejrzał po pokoju. Podszedł do tego samego mebla co stał zegar i poprawił zdjęcie. Uwielbiał je tak samo jak inne i dość trudno było mu wybrać, które oprawi w ramkę.


Spojrzał na zdjęcie, przypominając sobie jak Ula mówiła, że zamieszkają razem. Od tego momentu uśmiech nie schodził mu z twarzy. On sam chciał aby zrobić to już tego samego dnia. 
- Marek spokojnie. Nie bądź w gorącej wodzie kąpany - studziła jego zapędy.
- To kiedy? - dopytywał robiąc przy tym minę smutnego dziecka, które jeszcze chwila i zacznie płakać. 
- Dzisiaj mamy wtorek, więc myślę iż sobota będzie odpowiednia - mówiła.
- Może piątek - próbował czegoś na wzór negocjacji.
- W sobotę - była nie ugięta. 
- No dobrze, niech będzie sobota - odparł zrezygnowany. 
- Kochanie muszę wszystko zorganizować, przygotować rodzinę na te zmiany, a zwłaszcza Beatkę - tłumaczyła jak małemu dziecku. 
- W porządku, ja też do tego czasu przygotuję wszystko na twoją przeprowadzkę - mówił uszczęśliwiony. 
Przez te kilka dni robił zakupy różnego rodzaju bibelotów do domu takie aby było bardziej przytulnie. Jeździł do Rysiowa codziennie odwożąc Ulę, posiedział chwilę i jechał ponownie do siebie. A raczej wyjeżdżał tak aby zdążyć do galerii przed zamknięciem. To wszystko miało być niespodzianką dla jego dziewczyny. 
Ula również miała intensywny czas. Jednak najtrudniejsza okazała się rozmowa z małą Beatką. 
- Nie lubię Marka. On jest głupi - krzyczała dziewczynka na wiadomość o wyprowadzce swojej starszej siostry do mężczyzny.
- Beatko nie można tak mówić - próbowała tłumaczyć Ula.
- Będę tak mówić i tyle.
- Kochanie, ale ja tylko zamieszkam wraz z Markiem lecz zawsze przyjadę jeśli tylko będziesz tego chciała - mówiła do siostry. Wydawało się, że mała zrozumiała. Jednak wszyscy się mylili. 
- Cześć szkrabie - rzekł Dobrzański do małej, ale ta nie odpowiedziała tylko odwróciła się i pomaszerowała do swojego pokoju. 
- Beatko chyba coś się odpowiada - usłyszała reprymendę ze strony ojca. 
- Dzień dobry - odburknęła. 
- Betti - ponownie usłyszała ojca.
- No co. Powiedziałam, że go nie lubię - mówiła.
- Bardzo cię Marku przepraszam za jej zachowanie - próbował senior Cieplak wyjaśnić zachowanie najmłodszej córki - ale tak jest od chwili jak dowiedziała się o przeprowadzce Uli do ciebie. 
- W porządku panie Józefie nic się nie stało - odparł młody Dobrzański i dodał - może ja spróbuję z nią porozmawiać - Cieplak tylko wzruszył ramionami, jednak to nie odwiodło Marka przed tym co postanowił. Wszedł na piętro i zapukawszy najpierw nacisnął na klamkę.
- Betti możemy pogadać? - zapytał, a kiedy mała nic nie odpowiedziała uznał, że zacznie mówić mimo wszystko - wiem, że jesteś na mnie zła o tę przeprowadzkę. Ale mogę ci obiecać, że dla Uli zawsze będziesz najważniejsza tak samo Jasiu oraz wasz tato. Dla mnie tak samo jesteście wszyscy bardzo ważni, ale bardzo kochamy się z Ulą i dlatego chcemy zamieszkać razem. Obiecuję ci, że kiedy już urządzimy się to będziesz mogła nas odwiedzać. A kiedyś nadejdzie taki dzień, że i ty sama wyprowadzisz się z tego domu. Tak się dzieje, gdy dorastamy zakochujemy się i chcemy być z tą osobą - mówił. 

Było kilka minut po dziewiątej jak wsiadał do swojego samochodu z Ulą umówiony był, że przyjedzie przedpołudniem. Cały czas uśmiechał się, czuł się szczęśliwym człowiekiem. Dziś zamieszka z ukochaną osobą, potem jeszcze tylko rozwiązanie sprawy z Febo. 
Martwiło go jedynie zdrowie ojca. Obawiał się czy jego serce wytrzyma to wszystko. Cały czas obwiniał się o to, że ta dwójka okazała się być tak podła, że poniósł porażkę w ich wychowaniu. 

Podjechał pod bramę domu z numerem ósmym, a przy niej czekała już ta mała dziewczynka, która po rozmowie z Markiem na powrót uwielbiała go. 
- Witaj księżniczko - rzekł do dziewczynki, która lubiła kiedy ten się z nią tak witał. 
- Cześć - odparła, rzucając mu się na szyję - Ulcia już czeka na ciebie. Wiesz ona chyba spakowała cały swój pokój - szczebiotała - no może oprócz mebli - dokończyła kiedy przekraczali próg domu. Marek przywitał się z każdym z panów uściskiem dłoni i odpowiednim stwierdzeniem. Wszedł do pokoju Uli, objął w pasie mówiąc.
- Witaj śliczna. Gotowa? - Ula skinęła głową twierdząco. 
Długo nie siedzieli, obiecali przyjechać na następny dzień. 
Wreszcie zamieszkali wspólnie, wspólnie pracowali i aż dziw brał, że tak łatwo potrafili się wspólnie porozumiewać mimo spędzania ze sobą całą dobę. Jedynie kto potrafił to zrozumieć była druga para Beata z Sebastianem. Często odwiedzali seniorów Dobrzańskich oraz rodzinę Cieplaków. 
W końcu nastał również dzień jednej z rozpraw. Przed sądem odpowiadał Aleks oraz Paulina za działanie na niekorzyść firmy. Aleks mimo tak druzgocących go dowodów milczał jak zaklęty. Wyglądał tak jakby to nie jego to dotyczyło. Natomiast Paulina próbowała przekonywać sąd, że działali w słusznej wierze. 
- Proszę sądu mój były chłopak, był tak nieobliczalny, że musieliśmy coś zrobić aby uchronić firmę przed upadkiem - wyjaśniała. Na pytanie prokuratora aby wskazała na takie nieumyślne działanie Marka już nie umiała odpowiedzieć. 
Dobrzańscy myśleli, że wszystko zakończy się na jednej rozprawie, ale sąd chciał przesłuchać jak najwięcej świadków i tak odbyły się aż trzy i  dopiero po tej zapadł wyrok. Zgodnie z orzeczeniem sądu Aleks otrzymał pięć lat oraz musiał się zrzec swoich udziałów na rzecz rodziny Dobrzańskich. Taki sam wyrok usłyszała Paulina co oczywiście spotkało się z oburzeniem z jej strony. Oboje trafili za kratki. 
- Tato jak się czujesz? - dopytywał junior swojego ojca po usłyszeniu wyroku. 
- Nawet dobrze synu. Nadzwyczaj dobrze, myślałem iż będzie gorzej - mówił senior.
- Cieszę się z tego. Teraz możecie razem z mamą wyjechać na kilkanaście dni i odpocząć - usłyszał od syna Krzysztof. 
- Tak też uczynimy, ale najpierw poczekamy na rozstrzygnięcie się rozprawy Pauliny - usłyszeli od Krzysztofa - a znacie już termin? - dopytywał.
- Tak już za tydzień - odpowiedziała Cieplak. 
I ta sprawa nie mogła się zakończyć inaczej jak skazaniem Pauliny, ale tym razem wyrok był znacznie dłuższy. Lecz najdziwniejsze było to, że dotychczasowy pobyt najpierw w areszcie, potem już w więzieniu niczego jej nie nauczyły. Wciąż była krnąbrna, pełna jadu i nie licząca się z nikim i niczym. Na pytanie czy przyznaje się do zlecenia napaści na Ulę odpowiedziała.
- Tak, to ja wynajęłam tego mężczyznę. Ta podła suka zabrała mi chłopaka i przyszłego narzeczonego. To ona powinna tu siedzieć, nie ja - mówiła oskarżycielskim tonem. Kolejne pytanie.
- Czy żałuje pani swojego postępowania? - wszyscy zgromadzeni na sali usłyszeli.
- Niczego nie żałuję. I gdybym miała zrobić to drugi raz to bym to zrobiła - tym stwierdzeniem zszokowała zgromadzonych oraz przypieczętowała swój los. Usłyszała dwanaście lat za nakłanianie do popełnienia przestępstwa, dwa lata za wręczenie korzyści majątkowej oraz za groźby półtorej roku oraz do tego wyroku dołączono jej wyrok z poprzedniej sprawy. Z początku jeszcze buntowała się przeciwko temu lecz perspektywa dodatkowych dni za obrazę sprawiło, że się uciszyła. A to co się działo w jej wnętrzu wiedziała tylko ona sama. W tym momencie dotarło do panny Febo, że utraciła wszystko co miała dotychczas. Tak samo jej brat. Swoim postępowaniem zostali sami i bez grosza przy duszy. Aleks wyjdzie po pięciu, ale ona za ponad dwadzieścia lat. Cóż oboje mają teraz czas na przemyślenia lecz czy to nie jest już za późno? Jednak nie jest to już zmartwienie ani Dobrzańskich ani Uli. 
Dwa dni po ostatniej rozprawie Marek zwołał zebranie, miał coś ważnego do przekazania. 
- Ula, ty i Beata musicie również być na tym zebraniu - mówił prezes. 
- My, ale po co? - pytała z zaciekawieniem Cieplak.
- Dowiecie się kochanie jutro - usłyszała w odpowiedzi. 
Tego też dnia Marek miał zamiar dotrzymać słowa jakie dał ojcu, na krótko przed tym jak trafił do szpitala. 
Było kilka minut przed godziną dwunastą kiedy to wszyscy zainteresowani zaczęli się zbierać w sali konferencyjnej. Jako ostatni wszedł Marek niosąc ze sobą trzy teczki. Dwie zawierały bardzo pozytywne wiadomości a ta trzecia już nie. Podszedł do stołu ogarnął wszystkich zgromadzonych wzrokiem i uśmiechnął się po czym zaczął przemawiać.
- Moi kochani zebraliśmy się tu z ważnych powodów. Jeden to taki, że pozbyliśmy się rodzeństwa Febo z firmy raz na zawsze. Dzięki temu wierzę iż zapanuje na powrót rodzinna atmosfera. A teraz druga sprawa. Otóż chciałbym wręczyć dwie nominacje - chwycił pierwszą teczkę i zwrócił się do Beaty - to jest nominacja dla ciebie na stanowisko kierownika w dziale finansowym - kobieta zrobiła wielkie oczy i zdołała wydukać.
- Ja kierownikiem? - prezes skinął głową na tak i rzekł.
- Nie znam nikogo lepszego na to stanowisko - Beata była zszokowana, ale milczała, gdyż Dobrzański już otwierał kolejną teczkę - a to moi drodzy druga nominacja dla Urszuli Cieplak na stanowisko dyrektora finansowego - Ula również była zszokowana tym co usłyszała lecz postanowiła o tym porozmawiać z nim po zebraniu - a teraz jeszcze ta mniej radosna informacja. To jest wypowiedzenie umowy dla Adama.
- Ale jak to, przecież ja nic nie zrobiłem - próbował się bronić Turek.
-  Właśnie dlatego, że mimo wiedzy jaką posiadałeś nie zrobiłeś nic. Dopiero kiedy cię postraszyłem sądem zacząłeś mówić. Nie potrzebujemy w firmie takich ludzi - usłyszał w odpowiedzi już były kierownik działu finansowego. 
O ile Beata dość łatwo dała się przekonać co do słuszności decyzji Marka, tak już z Ulą nie było tak łatwo. A jak doszło do tego, że państwo Dobrzańscy chcą przepisać na jej rzecz dwadzieścia pięć procent udziałów było jeszcze gorzej. Za wszelką cenę próbowała się przed tym bronić lecz bezskutecznie. Ostatecznie zgodziła się, wiedząc, że jej argumenty nie trafiają do żadnego z Dobrzańskich. 

Nastał czas, którzy w większości bardzo lubią. To Święta Bożego Narodzenia. Wigilię mieli spędzić wspólnie z rodzicami Marka oraz rodziną Uli w Rysiowie. Przygotowania do świąt szły pełną parą, prezenty już kupione czekały schowane w szafie, tylko jeden mały drobiazg był ukryty głęboko w szufladzie u Marka w gabinecie. 
Gdy wszyscy już zasiedli do Wigilijnego stołu i nastał czas na prezenty Marek wstał i poprosił wszystkich o głos w pierwszej kolejności zwrócił się do Józefa Cieplaka.
- Panie Józefie w obecności wszystkich zgromadzonych chciałem prosić pana o rękę Uli. Obiecuję szanować oraz dbać o nią jak o największy skarb - Cieplak nie widział powodu aby odmówić. 
- Synu, ja nie widzę powodu do odmowy. Kochajcie i niech wam się darzy - rzekł.  Marek po tych słowach odwrócił się w stronę Uli uklęknął i zaczął.
- Ula kocham cię bardziej niż własne życie. Dla ciebie gotów jestem przenosić góry. I dlatego klęczę tu dziś przed tobą i proszę abyś przyjęła ten pierścionek na dowód mojej miłości i zgodziła zostać moją żoną - Ula stała słuchając tego wyznania, a jej policzki moczyły słone krople jednak długo nie musiała się zastanawiać.
- Tak, zostanę twoją żoną - odparła i podała swoją dłoń, a Marek wsunął na jej palec pierścionek z oczek w kolorze jej oczu, następnie wstał i złączył ich usta w długim pocałunku. Z chwilą kiedy się od siebie oderwali posypały się słowa gratulacji. 
Pół roku później dwie pary postanowiły złożyć przysięgę małżeńską. Tak uzgodnili kilka dni po Nowym Roku, że fajnie by było zorganizować w jednym dniu obie uroczystości. W sumie bawiło się około stu osób. Rodziny Uli oraz Beaty nie były zbyt duże również Olszański miał niewielu gości, Marek zaprosił najbliższych. Z firmy nie zapraszali nikogo na zabawę weselną, jedynie do kościoła. 
W firma prosperowała coraz lepiej, Krzysztof powoli wracał do zdrowia. Ula z Markiem doczekali się potomstwa w postaci bliźniąt w rok po ślubie. Dzieci były oczkami w głowie dziadków i rozpieszczali je ile tylko było możliwe. 
I kiedy już myśleli, że o rodzeństwie Febo już nie usłyszą byli w błędzie. Minęło pięć lat i w domu seniorów zjawił się Aleks. Chciał rozmawiać z seniorem lecz ten tylko rzekł.
- My już nie mamy o czym rozmawiać. 
I to była ostatnia rozmowa z tym człowiekiem. O Paulinie nie mieli żadnych wiadomości, ale i nie zabiegali o to. 
KONIEC.

8 komentarzy:

  1. No i koniec, szkoda.🤷‍♀️ Dziękuję i czekam na coś nowego 😉 Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda historia ma swój początek i koniec.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. no tak ale kazdy dostal na co zasluzyl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy dostali według zasług.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  3. No jaki piękny finał tej historii! Każdemu według zasług. Oboje Febo większości pracowników F&D zaleźli za skórę, a najbardziej Markowi i Uli. Rozczarowali swoim postępowaniem seniorów Dobrzańskich więc nic dziwnego, że Krzysztof tak potraktował Alexa po jego wyjściu z więzienia. Tak naprawdę to nie wiadomo co Febo chciał ugrać dla siebie tą wizytą. Oczekiwał wybaczenia? Niektórzy się resocjalizują, inni nie a ja nie wierzę w resocjalizację Alexa. Fałszywy i podstępny typ, dla którego nie ma szans na poprawę. Szkoda, że nie rozwinęłaś wątku pauliny za kratkami. Nadal nie straciłą nic ze swej buty i krnąbrności, czy jednak położyła uszy po sobie i spokorniała. To jednak możemy sobie wyobrazić. Piękne opowiadanie, za które bardzo dziękuję. Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Febo myślał, że z upływem czasu senior zmienił zdanie co do niego, ale jak widać przeliczył się. Paulina to taki typ osoby, który nie uczy się na swoich błędach.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowe późne popołudnie.
      Julita

      Usuń
  4. Jedni na wozie a inni pod wozem. I tak jest sprawiedliwie. Czarno widzę więzienie dla Febo. Oni przecież w luksusie wychowani a tam jedna cela sześć łóżek i podporządkowanie się przywódcy lub przywódczyni.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy dostał według zasług. Jedni kary w postaci więzienia inni nagrody takie jak miłość.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w środowe późne popołudnie.
      Julita

      Usuń