piątek, 29 kwietnia 2022

ZMIANY część XII

 - Spokojnie Ula nic takiego się nie stało - zaczął tłumaczyć - po prostu poprosiłem ordynatora oddziału kardiologicznego o zmianę lekarza prowadzącego mojego ojca - mówił.
- A to o to mu chodziło - zaczęła Cieplak - ja nie mam do ciebie żadnych pretensji. Chciałam tylko wiedzieć co się takiego stało, bo zadzwonił do mnie mówiąc, że przez ciebie stracił pacjenta.
- Ula chciałbym jutro jeśli to będzie możliwe przyjechać do ciebie i porozmawiać. Jest to dla mnie dość ważne a i myślę, że dla ciebie również. Miałem to zrobić dzisiaj, ale jak widzisz coś poszło nie tak. 
- Czy nie możesz mi tego powiedzieć przez telefon? - zapytała. To co usłyszała nieco ją przestraszyło. Nawet przez myśl jej przeszło, że może chce ją zwolnić. 
- To nie jest rozmowa na telefon. Wolałbym abyśmy mogli usiąść i spokojnie porozmawiać. Nie obawiaj się to nic złego. Ale jednak ważne dla nas obojga - mówił wyczuwając, że ta jest pełna oba tego co on chce powiedzieć. 
- W porządku, będę czekać na ciebie - usłyszał w odpowiedzi. Ucieszyła go ta wiadomość, że będzie czekać. Postanowił pojechać do niej choćby świat się walił wszystkim na głowę. 
Jeszcze chwilę porozmawiali, wymieniając kilka zdań i pożegnali się. 

Siedział na krześle przy niedużym stoliku w niewielkim pokoju. Tuż za jego plecami stał funkcjonariusz, który był wyznaczony do pilnowania osadzonego. Po kilku minutach do pokoju weszło dwóch kolejnych policjantów. Z tą różnicą, że ubranych po cywilnemu, mieli ze sobą jakąś niezbyt grubą teczkę. 
- To co panie Febo wygodnie było panu? - zapytał z uśmiechem na ustach funkcjonariusz. Febo nic nie odpowiedział. 
- W porządku przejdźmy jednak do tego co nas dużo bardziej interesuje - zaczął drugi policjant - proszę nam powiedzieć co panu wiadomo na temat tych wszystkich faktur. Bo to, że są fałszywe my już wiemy. Chcemy dowiedzieć się w jakim celu były potrzebne oraz te dwie umowy. Jedna z... - detektyw otworzył teczkę aby przypomnieć z kim były zawierane - firmą Lwa Korzyńskiego, natomiast druga z braćmi Scacci. 
- Te faktury to nie do końca moja sprawka - zaczął lecz usłyszał w tym momencie kolejne pytanie. 
- Nie, a to czyja? 
- Adama Turka - odparł bez zastanowienia i kontynuował - wiedziałem, że nasza firma ma ostatnio słabe obroty. Powiedziałem o tym Adamowi, a on wpadł na pomysł tak zwanej kreatywnej księgowości. Po prostu nie chciałem aby Krzysztof Dobrzański był zawiedziony słabymi wynikami. Owszem zawarłem dwie umowy aby ratować firmę. To miało być naszym kołem ratunkowym - tłumaczył. 
- A to ciekawe co mówisz. Z naszych informacji wynika iż firma ma się bardzo dobrze i nie grozi jej żaden upadek. 
- Zapewne Mareczek wszystko tak ukrył aby nie można było dopatrzeć się jakichkolwiek problemów. A jego ojciec mu w tym pomaga. 
- Nie sądzę aby tak właśnie było. Ale ok. W tej sprawie mamy co nieco wyjaśnione i to prokurator oraz sąd będą decydować co dalej z tobą. Teraz druga sprawa, równie ważna co ta pierwsza. Możesz nam powiedzieć co wiesz o tym mężczyźnie? - padło pytanie i zaraz zostało mu przedstawione zdjęcie.


- Niewiele wiem o nim, to bardziej znajomy mojej siostry. 
- Coś tu kręcisz panie Febo. Faktury nie twoja sprawka, tego gościa niby nie znasz. 
- Mówię jak jest - odburknął do detektywów. 
- Spokojnie mów co wiesz.
- Tego dnia Paulina miała się z nim spotkać, bo miała jakąś sprawę. Z tego co wiem chodziło o jej byłego chłopaka Marka Dobrzańskiego - mówił.
- A nie o panią Urszulę Cieplak? 
- Nie wiem - rzekł wzruszając ramionami tak jakby było mu to obojętne. 
- Dobra na dzisiaj koniec - zwrócił się do Febo jeden z funkcjonariuszy, a drugi odezwał się do mundurowego - możesz go odprowadzić do aresztu. 


Nie minęło wiele a do tego samego pokoju przesłuchań wprowadzono Paulinę Febo. 
- No popatrz najpierw brat u nas gościł a teraz siostra - mówił jeden z policjantów uśmiechając się pod nosem. 
- Dobra żarty żartami, ale przejdźmy do konkretów. Co wiesz na temat wypadku jaki miał miejsce tydzień temu pod siedzibą firmy Febo&Dobrzański? 
- Ja? A niby co takiego mam wiedzieć? Przecież mnie nie ma w firmie już od ponad tygodnia - łgała w żywe oczy. 
- Ciekawe, bo my mamy powody przypuszczać, że masz z tym wiele wspólnego. 
- Wy chyba jeszcze nie wiecie kim ja jestem - zaczęła się odgrażać. 
- To chyba nie wiesz co ci grozi. Za samą napaść na funkcjonariusza to już jest dziesięć lat, o reszcie nie wspomnę. Więc albo zaczniesz współpracować albo czeka cię droga pani długa odsiadka - widać było, że mina jej zrzedła. Nie sądziła, że tak mogą wyglądać sprawy. Nawet rozmowa z adwokatem niewiele dała, bo sam atak na policjanta już gwarantował odsiadkę. Kiedy tylko ta przestała się odgrażać pokazano jej zdjęcie.



- Kim jest ten facet i gdzie go znajdziemy? 
- Nie znam jego prawdziwego nazwiska, ale kazał mówić na siebie Francesco. Nie wiem gdzie mieszka - odpowiedziała. 
- To jak się kontaktowaliście?
- Przez komunikator Viber - odpowiedziała. 
- W takim razie skontaktujesz się z nim. 
- I niby co mam mu powiedzieć? 
- Że na przykład masz dla niego jeszcze jedno zlecenie - Febo zrobiła wielkie oczy. Najwyraźniej dotarło do niej samej, że wszystko się wydało. Dodatkowo cały czas miała w głowie słowa swojego adwokata, który mówił, że jedynie pójście na ugodę i powiedzenie prawdy może ją uchronić przed długoletnią odsiadką. 
Dostała telefon i wybierając ikonę komunikatora odnalazła odpowiedni kontakt i wystukała kilka słów.

"Musimy się spotkać. Jest sprawa"

Nie minęło wiele, a przyszła odpowiedź zwrotna.

"Tam gdzie zawsze o szesnastej"

Paulina odpisała zgadzając się. Po czym przekazała tę informację funkcjonariuszom. 

Pracę skończył tego dnia dość wcześnie, ale najpierw miał w planach jechać do szpitala, a potem do Rysiowa. Jednak nieco te plany się miały skomplikować. Tuż przed wyjściem odebrał telefon od adwokata, z prośbą aby jeśli to możliwe junior Dobrzański przyjechał do kancelarii. Tam dowiedział się o tym co mówili Febo podczas przesłuchania. Ale również o zatrzymaniu mężczyzny, który potrącił Ulę. Te wiadomości sprawiły, że poczuł się lepiej. Wprost od adwokata pojechał do szpitala. A tam nie do końca było tak jakby chciał. Krzysztof wciąż był podpięty pod respirator i nie było wiadomo co dalej. Jedyną dobrą wiadomością było, że jego stan był stabilny i nie działo się nic złego w ciągu tej doby. W szpitalu zastał również matkę. 
- Mamo jeśli chcesz to mogę cię odwieźć do domu, ale nie zostanę - zaproponował matce, kiedy usłyszał jak lekarz proponował aby ta wróciła do domu i odpoczęła. 
- Nie dziękuję synku. Zostanę przy tacie - usłyszał w odpowiedzi. 
- Ale mamo, tak nie można. Jeszcze sama się rozchorujesz, a tato tego by na  pewno nie chciał - próbował przekonać matkę, ale ta była nieugięta - w porządku jednak jeśli będziesz miała wracać do domu zadzwoń to przyjadę po ciebie. 
- Synku mną się nie przejmuj, ja dam sobie radę. Ty zajmij się swoimi sprawami. Wczoraj usłyszałam jak umawiałeś się z panią Ulą. Jedź i załatw swoje sprawy. 
- W porządku ja pojadę do Uli, ale ciebie proszę abyś uważała na siebie. Jak będę wracał z Rysiowa to zadzwonię.
- Dobrze synku. Trzymam kciuki aby wszystko ułożyło się po twojej myśli synku - pożegnał się z rodzicielką pocałunkiem w policzek i kilka minut później już podążał w kierunku, który dyktowało mu serce i poniekąd rozum. Miał tylko nadzieję, że Ula go wysłucha i nie pogoni na cztery wiatry. 
Było kilkanaście minut po siedemnastej jak parkował swoje auto pod domem z numerem ósmym. Bywał tu już tak często, że nie powinien niczego się obawiać, lubili go tak samo jak on ich. A jednak dzisiaj czuł jakiś niepokój, dziwny ucisk w żołądku. 
- No Dobrzański nie zachowuj się jak jakiś młodziak - mówił sam do siebie. Pokonał te parę metrów dzielących bramę a drzwi domu i zanim zdążył zapukać one już się otwierały, a w nich ujrzał postać małej Beatki. 
- Mareczek - wykrzyczała rzucając się wprost w jego ramiona. 
- Cześć maluchu - mówił z uśmiechem na ustach. Wszedł do środka przywitał się z rodziną Uli.
- Ula śpi? - zapytał Józefa nie widząc jej w kuchni. 
- Nie, siedzi w swoim pokoju ma gościa - padło w odpowiedzi - możesz tam wejść. Ula mówiła, że przyjedziesz, a tam u niej jest Beata - poczekał jak Józef zaleje kawę i z kubkiem pełnym gorącego płynu powędrował do pokoju na przeciwko kuchni. Zapukał delikatnie i wszedł do pokoju. 
- Cześć - przywitał się z dziewczynami ogólnym stwierdzeniem. Całą trójką posiedzieli jakieś trzy kwadranse. Beata doskonale wiedziała co zamierzał uczynić Marek podczas tej wizyty. 
- Powodzenia szefie - wyszeptała Dobrzańskiemu na krótko przed wyjściem. 
Oboje siedzieli w ciszy, którą przerwała Ula. 
- Miałeś mi coś powiedzieć.
- Widzisz w ostatnim czasie miałem sporo do przemyślenia. A te przemyślenia były naprawdę różne. Jedne dotyczyły firmy i tego co dalej, ale tu już ja nic więcej nie mogę zrobić. Teraz wszystko w rękach naszego adwokata oraz prokuratury. Ale rozmyślałem też o nas... - mówił, kiedy Ula weszła mu w słowo. 
- O nas? 
- Tak o tobie i o mnie - padło z jego ust i nie dając dojść jej do słowa kontynuował - od początku kiedy tylko przyszłaś do firmy złapaliśmy ze sobą świetny kontakt, rozumiemy się bez słowa. Nie wiem jak ty, ale ja bardzo uwielbiam spędzać czas razem z tobą - próbował jakoś dobrać słowa, ale jakoś kiepsko mu to szło w końcu postanowił powiedzieć jej wprost co czuje - Ula powiem wprost, bo im bardziej próbuję to wyjaśnić tym bardziej się w tym zaplątuję. Ula chcę ci powiedzieć, że zakochałem się w tobie i byłbym najszczęśliwszym facetem na świecie, gdybyś dała mi szansę. 
CDN...

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Miło mi, że się podobało.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe późne popołudnie
      Julita

      Usuń
  2. Świetna część. Wreszcie Febo gęsto się tłumaczą. Ależ ja lubię, jak uciera im się te dumne, włoskie nosy! Buńczuczna początkowo Paulinka musiała spuścić z tonu. Wreszcie dotarło do niej, że policjanci wiedza więcej niż ona myśli. Podobnie Alex. Oboje już nie są tacy pewni swego, a że są tchórzem podszyci, podejrzewam, że będą śpiewać, jak dwa słowiki.
    Marek wreszcie podjął męską decyzję i zdecydował się wyznać Uli miłość. Mam nadzieję, że ona ją odwzajemnia, bo przykro mieć świadomość, że Dobrzak mógłby wyjechać z Rysiowa rozczarowany. Niecierpliwie czekam na kolejną część.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już w kolejnej części dowiecie się jak zareagowała Ula na takie wyznanie.
      Do Febo zaczyna docierać, że są pogrążeni.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Brawo Mareczku 👏👏💓💓 i jak tu spokojne czekać na ciąg dalszy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiał wreszcie nastąpić ten moment.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  4. Pętla wokół Febo się zaciska. Ale jak na razie Paulina jest w lepszej sytuacji. Pójście z policją na ugodę to w jej przypadku dobre posunięcie.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Febo myśleli, że są nietykalni i wszystko ujdzie im płazem. Ale rzeczywistość okazała się inna.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
      Julita

      Usuń