niedziela, 10 kwietnia 2022

ZMIANY część X

 Minął niespełna tydzień i faktycznie rodzeństwo Febo wróciło do Polski. 
- Myślę siostra, że dłużej jak dwa no może trzy tygodnie i będziemy mogli wyjechać już na stałe do Mediolanu - mówił Aleks kiedy wyszli z lotniska. W ten sposób próbował pocieszyć siostrę, która nie wyglądała na zbyt szczęśliwą i zadowoloną z faktu, że musiała przylecieć do Polski. Dodatkowym powodem była informacja iż panna Cieplak przeżyła wypadek. Ale to tym, że Paulina wynajęła kogoś do czegoś takiego jej brat nie wiedział. 
- Oby tak się stało braciszku. Mam już serdecznie dość patrzenia na nich wszystkich. Tam w Mediolanie jest nasz dom i to tam powinniśmy mieszkać nawet po śmierci rodziców - mówiła.
Szkoda tylko, że nie wzięli pod uwagę porażki swoich planów. 
Po około trzech kwadransach wysiedli z taksówki pod domem Aleksa. Nim weszli do domu ten zajrzał do skrzynki, a tam poza kilkoma ulotkami reklamowymi były również wezwania na komisariat policji oraz pismo od prokuratora. Oboje nagle pobledli tak jakby przeczuwali kłopoty. Pismo z prokuratury tylko jeszcze bardziej wzmogło w nich niepokój.
- Spokojnie siostra. Nic nam nie udowodnią - mówił i już planował co dalej.
- Tak? A co zamierzasz zrobić? - dopytywała Paulina. 
- Dzisiaj mamy niedzielę. Ja zaraz pojadę i opróżnię skrzynkę i w ten sposób niczego nie znajdą - tłumaczył.
- To przyjadą do domu i w domu znajdą te dokumenty - mówiła. 
- Ale ja nie zamierzam ich tu przywozić. Zadzwonię do Turka i u niego to ukryję na ten czas - mówił pewny swojego planu. Przebrał się i pojechał na ulicę Miodową.  Podszedł do skrzynki i kiedy miał ją już otwierać podeszło do niego dwóch mężczyzn. 
- Pan Aleksander Febo? - usłyszał pytanie i  następnie - detektyw Joanna Krupa oraz Paweł Domagała - wiedział, że nie ma co kłamać. 
- Tak to ja - odparł i wyjął z zewnętrznej kieszeni marynarki portfel z dokumentami. 
- Co pan tu robi? Czyżby zamierzał pan opróżnić skrzynkę z jej zawartości - dopytywali funkcjonariusze w jakimś sensie z niewielką kpiną w głosie. 
- Oczywiście, że nie. Chciałem tylko sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu. Chyba mam do tego prawo, skoro to moja skrzynka. Nie rozumiem państwa zachowania i tych dziwnych pytań - próbował łgać w żywe oczy. Udawał, że nic nie wie o żadnym nakazie. 
- Czy ma nas pan za idiotów? Przecież dostał pan pismo od prokuratora. 
- Jakie pismo ja o niczym takim nie wiem. Przez ostatnie kilka dni byłem wraz z siostrą we Włoszech - szedł w zaparte. Jednak ta dwójka nieumundurowanych policjantów nie dała za wygraną i uznając iż Febo może chcieć coś zrobić aby nie stawić się  u prokuratora postanowili go zatrzymać na dwadzieścia cztery godziny, bo na tyle mogli bez stawiania konkretnych zarzutów. Oczywiście nie obeszło się bez odgrażania się z jego strony i wykrzykiwania, że nie wiedzą kim on jest i czego on nie jest wstanie zrobić. Groził utratą pracy i popamiętaniem go. Jednak ta dwójka funkcjonariuszy nie wdawała się z Febo w żadne dyskusje. 

- Violka czego się dowiedziałaś? - dopytywała Paulina przez telefon byłą sekretarkę Marka. 
- Wiem tylko, że ta już opuściła szpital i jest trochę poobijana. Nic więcej nie wiem, bo Marek mnie zwolnił - mówił kobieta.
- Jak to cię zwolnił? Dlaczego ja nic nie wiem? Czemu do mnie nie zadzwoniłaś? - wrzeszczała do słuchawki Febo wyrzucając z siebie jak z karabinu maszynowego pytania. 
- Kilka razy próbowałam się z tobą skontaktować, ale nie odbierałaś - tłumaczyła się Kubasińska. 
- Dobrze ja zadzwonię zaraz do Marka i załatwię twoje przywrócenie do pracy - te słowa ucieszyły Violettę. Rozłączyły się a Paulina nie zamierzała dzwonić do swojego byłego, ale pojechać do niego. 
Nie zamierzała wcześniej go uprzedzić o swojej wizycie, nie widziała takiej potrzeby. Wezwała taksówkę i niespełna kwadrans później już jechała w kierunku domu Marka. Jakie było jej zdziwienie kiedy okazało się, że nikogo nie zastała. 
- Dzień dobry Helenko - mówiła niby przymilającym głosem do słuchawki.
- Dzień dobry - usłyszała w odpowiedzi - w jakiej sprawie dzwonisz? - zapytała starsza kobieta. 
- Jest może u was Marek? Chciałam się z nim zobaczyć po powrocie, ale nie zastałam go w domu - wyjaśniła.
- Nie, nie ma. A nie sądzisz, że trzeba było najpierw zadzwonić i umówić się. W końcu nie jesteście już parą - usłyszała w odpowiedzi. 
- Ale ja chciałam zrobić mu niespodziankę. Myślałam, że tak jak i ja przemyślał sobie wszystko i moglibyśmy wrócić do siebie. To było by piękne - mówiła.
- Powiem tak. Nie wiem, czy byłoby to piękne. Ale wiem z całą pewnością, że Marek nie chce mieć z tobą nic wspólnego - rzekła pani Dobrzańska pożegnała się i rozłączyła. Febo aż się gotowała w sobie ze złości. 

Marek w tym czasie siedział w Rysiowie i niedzielne popołudnie spędzał z rodziną Cieplaków. Od czasu jak Ula wyszła ze szpitala był tu już kilka razy. Widać było, że lubi tu przyjeżdżać. Cieplaki przyjęli go jak swojego. Z każdym z nich znalazł wspólny język, a najbardziej wydawało się, że lubi go mała Beatka, która wręcz piszczała na jego widok. Było pogodnie więc pomógł wyjść Uli na zewnątrz i tam w cieniu siedzieli i rozmawiali. 
- A jak ci się pracuje z Beatą? - zapytała w pewnym momencie Ula - wiesz nie chcę być wścibska, ale mam nadzieję, że nie sprawia problemu.
- To chyba najlepsza sekretarka jaką miałem dotychczas. Wywiązuje się ze swoich obowiązków i nawet czasami próbuje zastąpić ciebie. Chociaż to jest wręcz nie możliwe - mówił.
- Cieszę się, że jesteś zadowolony. A z tym ostatnim to chyba nieco przesadzasz. Nie ma ludzi niezastąpionych - mówiła ze spuszczoną głową. Widać było, że tym ostatnim zdaniem wprawił ją w zakłopotanie. 
- Uwierz mi Ula, że są i ty właśnie do takich należysz. A wracając do Beaty to powiem ci, że wpadła ona w oko takiemu jednemu panu z naszej firmy. I coś mi się wydaje, że i on nie jest jej obojętny - Ula spojrzała na Marka i zastanawiała się o kim on może mówić. 
- Ula jeśli myślisz o mnie to jesteś w błędzie - mówił z szerokim uśmiechem, a wówczas na jego policzkach uwydatniały się te cudowne dołeczki. 
- Nie ty, to kto? - dopytywała. 
- Seba - usłyszała. 
- Nasz Seba? - Marek pokiwał tylko twierdząco głową i odparł.
- Przychodzi do mnie codziennie i najpierw przez kilka minut rozmawiają. A jak już wejdzie do mojego gabinetu,  to poza sprawami służbowymi jeszcze dopytuje mnie o Beatę. Tak jakbym ją znał tyle co i ty. O dziwo nawet nie przeszkadza mu fakt, że ona ma dziecko. 
- A to niby czemu miałoby mu to przeszkadzać? - dopytywała ze zdziwieniem Ula
- Pamiętam jak był z Violką to nie chciał nawet słyszeć o dziecku - wyjaśnił.
- Ale znając Violkę to ja też bym nie chciała mieć z nią dziecka, będąc na miejscu Sebastiana. Obawiam się, że cała opieka nad tym dzieckiem spadłaby na niego, a ona latałaby tylko po butikach i do koleżaneczek - stwierdziła a młody Dobrzański przyznał jej rację - natomiast  Beata to całkowite przeciwieństwo panny Kubasińskiej. Życzę aby im się udało. Może chociaż ona wreszcie znajdzie szczęście i miłość - dokończyła. 
- Czemu mówisz, że chociaż ona? - zapytał Dobrzański
- Obie mamy pecha do facetów. Jej zostawił ją jak tylko okazało się, że jest w ciąży. Zniknął tego samego dnia co mu powiedziała mała ma już kilka lat a o tatusiu ślad i słuch zaginął. Ja miałam chłopaka, który okazał się zwykłym dupkiem. Kiedy pracowałam w poprzedniej firmie byliśmy razem do czasu aż się stamtąd nie zwolniłam. Bo przecież on nie będzie nas utrzymywał. Sam jest lekarzem kardiochirurgiem i pracuje w tym samym szpitalu co leżałam po wypadku. Był gotów załatwić mi pracę w szpitalu jako salowa. Ale to jest nic. Kiedy leżałam w szpitalu dowiedział się jakimś cudem, że mam dobrze płatną pracę i mnie odwiedził. Było to w dniu kiedy mnie wybudzono i ... - nagle zamilkła i wyglądała jakby ducha zobaczyła. 
- Ula wszystko w porządku - zapytał zdezorientowany Dobrzańskim tym jej nagłym milczeniem.
- O wilku mowa - wydukała do Marka i odezwała się do przybyłego - co tu robisz? Chyba wyraziłam sie jasno? 
- Ula możemy porozmawiać na osobności? - dopytywał Sosnowski. 
- Nie mamy o czym rozmawiać. Nie widzisz, że nie jestem sama? O przepraszam nie przedstawiłam was sobie to jest Marek Dobrzański mój...- nie dokończyła bo Dobrzański wszedł jej w słowo po tym jak zorientował się kim jest przybyły.
- Jestem chłopakiem Uli - dokończył za nią i wyciągnął rękę w stronę Piotra - a pan jest zapewne tym lekarzem, który zajmuje się panem Cieplakiem. 
- Piotr Sosnowski, tak jestem lekarzem, ale nie zajmuję się panem Józefem - odparł dość mało przyjemnie. I zwrócił się bezpośrednio do Uli - widzę, że szybko się pocieszyłaś, po naszym rozstaniu - Marek chciał zareagować lecz Ula chwyciła jego rękę i rzekła.
- Zostaw. nie warto się przejmować kimś takim - Sosnowski ze wściekłością opuścił dom Cieplaków. 
- Przepraszam cię Ula, za to co powiedziałem. 
- Nie musisz przepraszać, bo nie masz za co. To ja ci dziękuję. Może teraz da mi wreszcie spokój. W jakiś sposób dowiedział się, że mam dobrze płatną pracę i uznał, że możemy ponownie być razem. Pamiętam jak byliśmy ze sobą to za wszystko płaciłam ze swojej pensji - mówiła - tak więc jak widzisz ani ja ani Beata nie miałyśmy jak do tej pory szczęścia w miłości. Dlatego też trzymam kciuki aby chociaż jej się udało. Dziewczyna zasługuje na to. 
- Każdy zasługuje na szczęście - mówił. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale dźwięk przychodzącego połączenia przerwał ich rozmowę - przepraszam cię Ula, ale muszę odebrać to mama - usprawiedliwiał się.
- Jestem teraz w Rysiowie u Uli. A stało się coś, że dzwonisz? - dopytywał rodzicielki.
- Mam dwie wiadomości synku. Dzwoniła do mnie Paulina, bo cię szukała. A druga wiadomość to aresztowali Aleksa, ale więcej wie o tym tato. 
- Mamo to nie jest rozmowa na telefon. Ja za około półtorej godziny będę u was i wtedy porozmawiamy na spokojnie - wyjaśnił Marek. Nie chciał na ten temat rozmawiać przez telefon. 
- W takim razie czekamy na ciebie z tatą. Poproszę panią Zosię aby uszykowała wcześniej kolację to zjesz może z nami - odparła kobieta i rozłączyli się. 
- Przepraszam cię Ula, ale muszę się pożegnać na dzisiaj i jechać do rodziców - próbował się tłumaczyć. 
- Spokojnie Marek. Nie musisz mi się tłumaczyć i tak zajęliśmy ci prawie cały dzień. Jedź i pozdrów ode mnie swoich rodziców - odparła mu Cieplak. 
- Dziękuję i obiecuję przekazać pozdrowienia. Do zobaczenia - pożegnał się z Ulą i całą resztą Cieplaków i ruszył w kierunku Warszawy i domu swoich rodziców. 
Całą drogę zastanawiał się nad tym co powiedziała mu Ula. I to jak łatwo przyszło mu wypowiedzenie, że jest jej chłopakiem. W pewnym momencie przyszło olśnienie. Było jak uderzenie pioruna, że przecież mogliby spróbować. Mieli wiele wspólnych zainteresować, dobrze im się rozmawiało, uwielbiał spędzać z nią czas. Zawsze kiedy o niej myślał robiło mu się ciepło na sercu. Może faktycznie powinni spróbować. Musi  z nią o tym porozmawiać. Ale w pierwszej kolejności musi załatwić sprawę z Febo. A przynajmniej niech ruszy to z miejsca. Miał ostatnio wrażenie jakby stało to wszystko w jednym miejscu. Liczył, że skoro ta dwójka wróciła to może coś zacznie się dziać i miał rację, tylko jeszcze o tym nie wiedział. 

- Witaj synku co tam u pani Urszuli - usłyszał jak tylko przekroczył próg rodzinnego domu.
- Dzień dobry - rzekł na początku - Ula przesyła wam pozdrowienia. Jest jeszcze trochę obolała, ale wraca do zdrowia - odparł zgodnie z prawdą. Widać było, że ta wiadomość ucieszyła oboje seniorów. 
- Wyobraź sobie synu, że Aleks przyjechał na Miodową i chciał wyciągnąć te wszystkie dokumenty. Zapewne planował je gdzieś ukryć i tym sposobem zakpić nie tylko z nas, ale i wymiaru sprawiedliwości. Zastanawiam się, gdzie chciał je tym razem schować - opowiadał Krzysztof. 
- A jak to się stało, że wpadł? 
- Cały czas ktoś obserwował to miejsce. A że byli to nieumundurowani policjanci, to ten poczuł się na tyle pewnie iż spróbował wyjąć te papiery. Z tego co mi wiadomo, wszystko jest już na biurku prokuratora. Aleks ma pozostać w areszcie do jutra popołudnia, chyba, że prokurator zarządzi inaczej - wyjaśnił mu ojciec.
- Mówiłaś mamo, że Paula mnie szukała - zwrócił się do swojej rodzicielki.
- Tak dzwoniła i pytała o ciebie. Podobno była pod twoim domem. Chciała ponoć zrobić ci niespodziankę i porozmawiać - odparła Helena. 
- A czy coś wiadomo o wypadku? Czy coś mówili? - dopytywał.
- Nic nie wspominali - usłyszał w odpowiedzi. Ta wiadomość widać nie ucieszyła młodego Dobrzańskiego. 
CDN...

6 komentarzy:

  1. Niespodziankę to mieli Febo, a mam nadzieję, że to dopiero początek tych niespodzianek. Mareczek to niby Kolumb dokonał odkrycia, że Ula jest czymś więcej niż asystentką czy przyjaciółką. Uli Marek też nie jest obojętny więc chyba spróbowania bycie razem powinno się udać. No nic czekam na ciąg dalszy i życzę miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niespodzianki raczej powodują radość, a tu jest panika. Febo jeszcze nie wiedzą co ich czeka.
      Marek już odkrył swoją Amerykę tylko czy Ula odwzajemni czas pokaże.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. A wydawało się, że oboje Febo, a zwłaszcza Alex, są tacy sprytni. Robi się wokół nich gęsto a dowodów na ich działalność też przybywa. Myślę, że te skonfiskowane przez policję dokumenty wiele wyjaśnią, choć pewnie nie dotyczy to wypadku Uli, bo piszesz, że Alex nie ma pojęcia, że to sprawka Pauliny. Febo zaczynają być nerwowi, a jak się jest nerwowym, to popełnia się błędy więc sądzę, że oni ich nie unikną i odpowiedzą za wszystko, czego się dopuścili.
    Mareczek doznał objawienia i jak Ula wydobrzeje, zabierze ją pewnie gdzieś na romantyczną randkę. Jak na mój gust - czas najwyższy.
    Bardzo dziękuję za dzisiaj i czekam na kolejną odsłonę tej historii. Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokumenty dotyczą spraw firmowych. Aleks nie ma pojęcia o wypadku, bo nie było go już w firmie. Każdy dostanie w swoim czasie odpowiednią nagrodę.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Marek już wie że ula jest mu bliską osobą jego 💓 przyspieszyło i bije dla uli a pan saganowsku dostało się po 👃 mam nadzieję że niedługo marek jej to powie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że już w kolejnej części Marek wyzna swoje uczucia Uli.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń