Ula wypiękniała, skończyły się głupie komentarze co do jej wyglądu. Ale wciąż była pewna grupa osób, która nie byłaby sobą gdyby nie rzuciły jakieś kąśliwej uwagi. To rzecz jasna były modelki, szczególnie Domi. Ta nie kryła swojej niechęci wobec panny Cieplak. I nawet nie kryła się z tym.
- Widziałyście, tę wieśniaczkę? - mówiła Domi do innych modelek podczas jednej z przymiarek i prób przed pokazem.
- Słyszałam, że Marek wyprosił u Pshemko kila ciuchów dla niej - rzekła druga.
- Też to słyszałam. Ale czego tu się spodziewać... - chciała coś jeszcze powiedzieć Domi, ale zauważyła Dobrzańskiego - przepraszam was, ale muszę porozmawiać z prezesem - rzekła i skierowała się w stronę juniora Dobrzańskiego - witaj Mareczku - odezwała się podchodząc.
- O dobrze, że cię widzę - odparł mało przyjemnym tonem, lecz ta nie przejęła się tym.
- Mi również bardzo miło cię tu widzieć. Przyszedłeś podziwiać którąś z nas? - mówiła przesłodkim głosikiem. Od którego aż mdliło samego Dobrzańskiego.
- Proszę to dla ciebie - rzekł wręczając jakieś pismo modelce nie zawracając sobie głowy jakimkolwiek przywitaniem.
- A co to? Przedłużenie kontraktu? - szczerzyła się do niego.
- Przeczytaj, a się dowiesz - odparł po czym odwrócił się i wyszedł. Nie zdążył nawet dobrze zamknąć za sobą drzwi kiedy usłyszał.
- Ty chyba żartujesz - wołała za prezesem modelka. Nie zważając na wysokie obcasy dogoniła Dobrzańskiego i nie zwracając uwagi, że są na korytarzu wykrzyczała.
- Co to ma być?
- Nie widzisz? Czy nie umiesz czytać ze zrozumieniem? Bo to, że nie słuchasz ze zrozumieniem już wiem. Ostrzegałem cię jakie będą konsekwencje jeśli nie przestaniesz szykanować Uli. Za godzinę kiedy wrócę mam nadzieję, że ciebie już nie będzie - odparł i skierował swoje kroki w stronę windy. Był umówiony z ojcem w Książęcej na godzinę jedenastą.
- Coś taki zły synu? - zapytał go Krzysztof.
- Dzisiaj kolejny raz doszły mnie słuchy, że jedna z modelek wyśmiewa jedną z pracownic. Dodatkowo sam byłem światkiem jak wyrażała się. W tej sytuacji nie miałem wyjścia i musiałem ją zwolnić - odpowiedział Marek.
- Wiesz synu tak też się zdarza, że musimy kogoś zwolnić. Dobry szef potrafi dbać o dobro wszystkich pracowników bez względu na stanowisko. A i czasami musi posunąć się zwolnienia. Nie może być tak, że jedni będą szykanować drugich - próbował jakoś wesprzeć i poprzeć swojego syna. Widział jak go to męczy.
- Najgorsze jest to tato, że ja już zwolniłem jednego, ale jak widać nie przyniosło to zamierzonego skutku. A nawet powiedziałbym, że jeszcze bardziej w ten sposób zaogniłem sytuację.
- Nie masz powodu do zmartwień. Z tego co mówisz zrobiłeś wszystko aby zaprzestać tym działaniom.
- Dzięki tato. Teraz z innej beczki, wczoraj nie było już kiedy pogadać, dodatkowo nie chciałem przy mamie. Widziałem jak to nią wstrząsnęło. Co o tym wszystkim myślisz?
- Trudno mi w to wszystko uwierzyć. Znałem oboje Febo. Mama przyjaźniła się z Agnieszką jeszcze w czasie studiów. To podczas jednej z wycieczek do Włoch poznały Francesko. Po zdobyciu dyplomów Agnieszka wyjechała do Mediolanu, wówczas była już zaręczona z Febo. Pół roku później już bawiliśmy się na ich weselu. Wiem, że musieli przyspieszyć ślub, bo Agnieszka była już w ciąży.
- Ale dziwne, że Francesko się nie zorientował - wszedł w słowo ojcu.
- Nie do końca. Francesko i jego brat są bliźniakami. Oboje są tak bardzo do siebie podobni, że nie sposób ich odróżnić - wyjaśnił senior Dobrzański.
Paulina wróciła do Mediolanu, a Aleks został w Polsce. Po tym czego się dowiedzieli oboje mieli dylemat co zrobić z udziałami. Paulina miała poszukać dokumentów związanych firmą.
- Aleks to już nie ma sensu - mówiła.
- Sorella proszę sprawdź czy jest jakiś zapis na temat współwłasności między ojcem a matką - mówił. Paulina nie rozumiała go. Po tym jak dowiedziała się prawdy uznała, że nie powinni dalej być posiadaczami udziałów. To Francesko miał udziały firmy oraz Dobrzańscy.
- Dobrze sprawdzę - obiecała.
Siedziała już dłuższy czas przed papierami w końcu udało się znaleźć te, których szukała. I tak jak myślała tylko Francesko był współudziałowcem. Z dokumentów wynikało, że Helena i Krzysztof to jedni udziałowcy mający po trzydzieści procent każde z nich. Natomiast pozostałe czterdzieści procent należało tylko do Francesko. W związku z tym im nie należy się nic, bo nie są jego dziećmi. W tej samej chwili panna Febo żałowała, że tak podle zachowywała się wobec młodego Dobrzańskiego. Dziś zapewne zajmowałaby się przygotowaniami do ich ślubu. Doskonale wiedziała, że nie ma już szans na powrót w jego łaski. A dodatkowo widziała jak Marek patrzy na swoją asystentkę, była pewna iż jest pod jej urokiem. W pewnym momencie poczuła się opuszczona. Zdała sobie sprawę, że oboje z Aleksem zostali kompletnie sami. Ich świat się zawalił, za kilka dni odbiorze wyniki. Wyniki badań, które są tylko formalnością. Nie umiała zrozumieć matki i jej zachowania. Zastanawiała się jakby wyglądało ich życie, gdyby nie choroba Aleksa i ten wypadek.
- Ciekawe czy powiedziałaby Francesko prawdę? - rozmyślała.
Te jej rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Spojrzała na wyświetlacz i odebrała.
- I co Paula znalazłaś coś? - dopytywał Febo.
- Mnie również jest miło cię słyszeć - odpowiedziała.
- Sorella proszę powiedz - mówił.
- Tak znalazłam. I wiem, że Dobrzańscy na naszą rzecz oddali nam ze swoich udziałów dziesięć procent. Z dokumentów wynika, że Francesko miał zaledwie czterdzieści procent pozostała część należy do Dobrzańskich - w słuchawce zapadła cisza - Aleks jesteś tam?
- Tak jestem - odparł - zastanawiam się co teraz.
- Wiesz myślę, że powinniśmy im oddać te wszystkie udziały i wrócić do Mediolanu. I tu zacząć żyć od nowa. Tam nie mamy czego szukać - mówiła Paulina.
- No nie wiem siostra. Poświęciliśmy tej firmie kilka lat - mówił butnym tonem. Ona miała wrażenie jakby Aleks nie rozumiał tego co mówiła.
- Aleks czy ty jesteś głuchy czy coś. My nie mamy żadnych praw do udziałów. Oddajmy je i miejmy to z głowy.
- To wszystko przez ciebie - wysyczał nagle - gdybyś nie ciosała temu kretynowi kołków na głowie bylibyśmy ustawieni - krzyknął do słuchawki a Paulina usłyszała dźwięk rozłączonej rozmowy. Była zła na brata. Nie rozumiała go. W obecnej sytuacji nie było sensu upominać się o cokolwiek . Oni nie mieli żadnych praw do firmy.
Następne spotkanie z Dobrzańskimi ustalone było za dwa tygodnie.
Weekend w kraju nad Wisłą minął w miarę spokojnie. Dobrzańscy seniorzy sobotni wieczór spędzili na balu charytatywnym a w niedzielę byli umówieni ze znajomymi. Marek wreszcie mógł nieco odsapnąć po całym tygodniu. Umówił się z Sebą na partyjkę gry w tenisa na sobotnie popołudnie.
W Rysiowie też był względny spokój. Chociaż dość pracowity. Ale przy licznej rodzinie zawsze jest coś do roboty. Szczególnie kiedy są w niej małe dzieci. Lecz po ostatnich wydarzeniach Ula kolejny raz miała wątpliwości, czy rzeczywiście powinna tam pracować.
- Córcia co się stało? - usłyszała kiedy siedziała zamyślona przy kuchennym stole.
- Nic takiego mamuś - odpowiedziała. Lecz Magda nie uwierzyła.
- Ula przecież ja widzę, że coś cię trapi dziecko. Czy chodzi o pracę? - Ula skinęła potwierdzająco głową. Doskonale wiedziała, że przed matką niczego nie ukryje. Jednak nie bardzo miała ochotę o tym mówić. Tylko, że zdawała sobie sprawę iż jej rodzicielka nie odpuści.
- Wciąż nie czuję się tam dobrze. Myślałam, że jak przyjmę te kilka ubrań i zacznę lepiej wyglądać ustanie to wszystko. Jednak myliłam się - mówiła z żalem w głosie.
- A rozmawiałaś o tym może z tym panem...panem Sebastianem? Ewentualnie z prezesem? - dopytywała pani Cieplak. Ula pokręciła przecząco - to nie dobrze. Powinnaś to uczynić. Ale to jaką podejmiesz decyzję my z tatą uszanujemy.
- Dziękuję ci mamuś - podziękowała Ula i zgrabnie zmieniła temat - po obiedzie zabiorę dziewczynki na spacer, jest piękna pogoda. Może przejdę się z nimi do parku?
- Powinnaś odpocząć córcia po całym tygodniu pracy.
- Ty mamuś również potrzebujesz odpoczynku. W końcu to na twojej głowie cały dom. Ja w pracy, tato również i samej musisz wszystkim się zająć. Wiesz pomyślałam, że mogłabym zrobić prawo jazdy - Magda poparła pomysł córki.
- Jak zrobisz prawo jazdy to pomyślimy o kupnie jakiegoś niewielkiego autka. To ci ułatwi dojazd do pracy i zyskasz na czasie - słowa matki zmobilizowały ją jeszcze bardziej. Postanowiła poszukać w internecie dobrej szkoły nauki jazdy i zapisać się.
- I jak Domi przyjęła rozwiązanie kontraktu? - dopytywał Olszański Marka kiedy skończyli grać.
- Nie wierzyła, że jestem zdolny tak postąpić. Odgrażała się, że tak tego nie zostawi - odpowiedział mu przyjaciel - ale nie przejmuję się tym. Nie zamierzam pozwalać na takie traktowanie kogokolwiek. Mam również nadzieję, że Ula nie słyszała tego wszystkiego co ona mówiła - dodał.
- Miejmy nadzieję, że tak było - odparł Olszański. Mimo, że rozmawiali o pannie Cieplak i zwolnieniu modelki kadrowy miał wrażenie jakby Marek był myślami zupełnie gdzie indziej o czym powiedział.
- Zastanawiam się nad sytuacją w jakiej znaleźli się Febo. I powiem ci szczerze, że współczuje im bardzo. Osobiście nie wiem jakbym się zachował w tej sytuacji - mówił Dobrzański.
- Fakt, też nie bardzo wiedziałbym jak postąpić w podobnej sprawie - wyraził swoje zdanie Sebastian. Chciał jeszcze podpytać Dobrzańskiego o pannę Cieplak uznał jednak, że to nie jest czas. Jednak widać było jak bardzo się junior przejmuje tą sytuacją związaną z Ulą. Coraz bardziej przekonywał się, że przyjaciel zakochał się.
CDN...
A więc jest ciekawie. Zwolniona Domi, Febo bez udziałów. I tutaj chyba zaczyna się psuć między nimi. Paula jest uczciwa i być może dzięki temu to właśnie ona je uzyska od Dobrzańskich za to Aleks chce być niezbyt uczciwy. No i Marek powoli zakochują u się w Uli. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPaulina zrozumiała kila podstawowych rzeczy. Aleks czuje się rozgoryczony i nie myśli racjonalnie.
UsuńMarek już jest zakochany w Cieplak, ale nie chce się przyznać do tego przed samym sobą.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
Julita
No robi się coraz ciekawiej. Domi to jeszcze chyba pokaże pazurki, a i Aleks nie odpuści. Mam nadzieję, że urok Marka zatrzyma Ule w firmie i Ich znajomość małymi kroczkami będzie wchodziła na coraz to wyższy poziom. Bardzo Im tego życzę, oboje zasługują na szczęście. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu, no i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńDomi już miała przykład, że Marek nie żartuje, a jednak zaryzykowała. A to skończyło się jak miało się skończyć. Aleks tak jak pisałam powyżej jest rozgoryczony i jego myślenie jest dalekie od racjonalnego.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
Julita
Domi. Bardzo nie lubiłam tej postaci w serialu podobnie jak postaci Pauliny. Domi była bezczelna i zbyt pewna siebie a co za tym idzie uznawała, że ciesząc się łaskami prezesa może pozwolić sobie na więcej niż inni. I tu się pomyliła. Jak to mówią "trafiła kosa na kamień". Marka cierpliwość wyczerpała się zupełnie w stosunku do niej zwłaszcza, że Ula nie jest mu obojętna i wszelkiego rodzaju drwiny z niej dotykały bezpośrednio jego. Dobrze się stało, że twarz F&D wyleciała. Kto mieczem wojuje od miecza ginie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Febo, to nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Nie sądziłam, że okaże się, iż oni nie mają do firmy żadnych praw. Odkryli prawdę a ona jest dla nich druzgocąca. Szkoda, że tylko Paulina zrozumiała, że jednak Dobrzańskim zawdzięczają bardzo wiele i jakby na to nie patrzeć należy im się jakaś wdzięczność za te wszystkie lata. Przykre, że Alex myśli wyłącznie o pieniądzach. Uczciwie byłoby faktycznie zwrócić im udziały, z godnością wyjechać do Mediolanu i tam rozkręcić własny interes o ile mają jeszcze jakieś zasoby finansowe. Ciekawa jestem co postanowią.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Domi uważała, że skoro jest twarzą firmy to jest nietykana. A co za tym idzie może sobie pozwolić na dużo więcej niż pozostali. Ale się przeliczyła.
UsuńPaulina wiele rozmyślała nad tym co się wydarzyło i zrozumiała co zawdzięcza rodzinie Dobrzańskich. Aleks nie umie tego przyjąć do wiadomości uważając, że poświęcił pół życia firmie.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
Julita
Jeszcze trochę a Paula będzie przyjacielem rodziny. Coś zaczyna rozumieć jak w B2. Problem tkwi w Aleksie i Domi. Na szczęście idzie ku lepszemu w relacjach Uli i Marka, a miłość wiele może zdziałać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Może i zaczyna docierać do niej kila rzeczy, ale nie zostanie przyjacielem rodziny Dobrzańskich.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
Julita