piątek, 11 czerwca 2021

BRZYDKA ONA, PIĘKNY ON część IX

 Było kilka minut po dziewiątej kiedy Marek usłyszał pukanie do drzwi zaprosił gościa. 
- Cześć Marek - przywitał się z nim Olszański.
- Cześć - odparł Dobrzański. 
- A co to nie ma jeszcze nikogo? - prezes tylko pokręcił przecząco głową. Kadrowy odwrócił się na pięcie i wyszedł rzucając tylko - zaraz wracam - faktycznie po paru minutach był ponownie, ale już nie był sam. 
- Seba możesz mi wytłumaczyć o co chodzi? - dopytywał nieco zirytowany Dobrzański. 
- Znam już powód dziwnego zachowania Ulki - mówił i pospieszył z wyjaśnieniami widząc pytającą minę przyjaciela - te oto osoby są temu winne i myślę, że nie tylko oni. Ale tylko ich słyszałem wczoraj tuż po skończonej pracy przed windą. A skoro ja słyszałem wczoraj to zapewne Ula również musiał usłyszeć kilka takich obraźliwych sformułowań - Dobrzański po wysłuchaniu tego wszystkiego był wściekły. 
- Czy wy jesteście dorosłymi ludźmi czy może dziećmi z przedszkola? 
- Ale Marek przecież nic takiego się nie stało - usłyszał z ust jednego z delikwentów. 
- Ty ubliżanie komuś, obrażanie kogoś uważasz za nic takiego? Seba proszę abyś wypisał zwolnienie dyscyplinarne - zwrócił się do dyrektora kadrowego - a powód mobbing w miejscu pracy - dodał po czym zadał pytanie do pozostałych - czy jeszcze ktoś uważa, że przesadzam? No proszę, co tak nagle ucichliście. Zapowiadam, że nie pozwolę na żadne takie traktowanie kogokolwiek w tej firmie. Zwolnię każdego, kto będzie wyśmiewał, poniżał, obrażał innych. Czy to jest zrozumiałe? - całe reszta towarzystwa skinęła tylko głowami nie odzywając się. Widzieli jaki Marek jest wściekły i woleli nie podpaść mu jeszcze bardziej. Chociaż była jedna z dziewczyn, która mimo nie odzywania się miała inny plan. Ale z jego realizacją musiała poczekać aż prezes zostanie sam w gabinecie i ochłonie. 
- Marek mam jeszcze jedną sprawę - odezwał się Olszański kiedy tylko zostali sami.
- A faktycznie mówiłeś wczoraj o  jakimś pomyśle. W takim razie zamieniam się w słuch.
- Chodzi o Ulę - wyszeptał, gdyż zauważył przez oszklone drzwi jakieś ruchy i domyślił się, że Ula wróciła - pomyślałem, że skoro wszyscy się z niej tak naśmiewają moglibyśmy ubrać ją w jakieś ciuchy z magazynów. Tylko nie wiem co ty na to, a tym bardziej Pshemko. 
- Mnie nie musisz przekonywać. Sam miałem taki pomysł. Jedynie co to obawiam się jej reakcji. Wiesz co mam na myśli, nie chciałbym jej urazić. Pshemko nie musisz się martwić, jego biorę na siebie. Jednak przypuszczam, że się zgodzi - mówił pewny, co do Pshemko. Sebastian wyglądał jakby intensywnie nad czymś się zastanawiał. 
- A jeśli powiemy jej, że te ubrania to coś w rodzaju stroju służbowego? - nagle zaproponował.
- Wiesz to całkiem niezły pomysł. Dobra to co do Uli mamy ustalone, więc ja lecę do mistrza - wyszli z gabinetu.
- Dzień dobry Ula - odezwał się pierwszy Dobrzański - i jak wizyta w przychodni? - zainteresował się. Ula tego dnia miała jechać z mamą i malutką do przychodni. Prosiła o możliwość spóźnienia się z tego powodu do pracy. Marek nawet proponował aby wzięła urlop lecz uznała, że przyjdzie później. 
- Dzień dobry - przywitała się po czym odpowiedziała - dziękuję, wszystko jest na razie dobrze. 
- Ula ja idę do pracowni. Jak wrócę to pochylimy się nad tym zestawieniem - rzekł i już go nie było tak samo jak Olszańskiego. 

W tym samym czasie ponad dwa tysiące kilometrów od Warszawy intensywne działania prowadził jeden z najlepszych detektywów. Paulina kolejny raz próbowała czegokolwiek dowiedzieć od wuja jednak ten milczał jak zaklęty. Postanowiła zrobić jeszcze jedną rzecz. Weszła na poddasze swojego domu, gdzie znajdowała się dużych rozmiarów skrzynia. Wiedziała, że są tam jakieś dokumenty, które postanowiła przejrzeć. Przeglądała je już jakiś czas i nic nie wzbudziło jej podejrzeń. Przerwała kiedy usłyszała dźwięk telefonu. Dzwonił Aleks chcąc dowiedzieć się o postępach. 
- Niczego jeszcze nie odkrył ten detektyw. Ale jest coś dziwnego - mówiła Paulina.
- Co masz na myśli sorella? - dopytywał Febo.
- Dzisiaj kolejny raz próbowałam rozmawiać z bratem ojca. A ten milczy jak zaklęty. Postanowiłam również przejrzeć stare dokumenty, które znalazłam na strychu - mówiła mu siostra. 
- To może powiedz o tym detektywowi i niech on spróbuje coś wyciągnąć od wuja. 
- Tak miałam właśnie zrobić. Umówiona jestem na jutro na godzinę jedenastą - odparła Paulina. 
Febo następnego dnia podczas spotkania z detektywem powiedziała o dziwnym zachowaniu wuja. 
- On za każdym razem jak pytam o ten wypadek milczy albo mówi, że to nie ma już sensu. Że co się stało już się nie odstanie i  nie warto do tego wracać - tłumaczyła Febo. 
- Proszę być spokojną ja wszystkim się zajmę. Mam już pewne ustalenia. Ale w związku z tym co pani mówi muszę jeszcze coś sprawdzić - mówił mężczyzna - proszę tylko o jeszcze kilka dni - dodał.
- Ale my nie mamy zbyt wiele czasu - odparła Paulina. 
- Rozumiem panią, ale musi dać mi te kilka dni - wyjaśnił detektyw. 

Dobrzański wracał od Pshemko więcej niż zadowolony.  Nawet nie przypuszczał, że tak szybko uda mu się przekonać mistrza do tego co wymyślili wspólnie z Sebastianem. 
- Pshemko chciałem z tobą porozmawiać - rzekł prezes kiedy tylko obaj panowie się przywitali. 
- Zamieniam się w słuch. Cóż to za sprawa mój przyjacielu? 
- Ja w sprawie twoich kilku kreacji - zaczął Marek.
- Coś z nimi nie tak? - niemalże zapiszczał z przerażenia mistrz.
- Nie, nic z tych rzeczy przyjacielu - zaczął uspakajać Dobrzański - chciałem tylko zapytać czy nie miałbyś nic przeciwko, gdybym kilka z nich podarował mojej asystentce. Może kilka tych kompletów z poprzedniej kolekcji wiosennej - mistrz siedział i słuchał uważnie tego co mówił junior Dobrzański. 
- Nie widzę najmniejszego problemu. Powinienem nawet coś znaleźć w naszym magazynku. Myślę, że nawet jakieś buciki by się znalazły. 
- Dziękuję ci Pshemko jesteś wspaniałym człowiekiem - tymi słowami tylko podbudował już i tak wybujałe ego mistrza. Ale wiedział, że tak można właśnie coś ugrać u Pshemko - teraz jeszcze muszę przekonać Ulę aby się zgodziła przyjąć naszą pomoc. Wiesz ona jest wrażliwą osobą i nie chciał był jej urazić czymkolwiek - mówił Marek.
- To powiedz jej, że to stroje służbowe. A kiedy skończycie rozmawiać przyślij Urszulę do mnie - Marek skinął głową na tak i już żegnał się z mistrzem mówiąc - muszę już iść i zająć się pracą. 
Był usatysfakcjonowany tą rozmową, ale najtrudniejsza była przed nim. Nie chciał urazić Uli, a był pewien, że tak się stanie. Szedł i zastanawiał się jak poprowadzić tę rozmowę. Szczerze powiedziawszy nie miał pojęcia jak to zrobić. Był tak zamyślony, że nawet nie słyszał jak go ktoś woła. W końcu poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
- Marek możemy porozmawiać? - usłyszał pytanie.
- O czym tu jeszcze rozmawiać. Jeśli chcesz wstawić się za kolegą to zapomnij - mówił przez zaciśnięte zęby. 
- Chodźmy do twojego gabinetu, nie będziemy przecież rozmawiać na korytarzu - mówił Domi. Marek uznał, że tak będzie lepiej tym bardziej, że byli w niedalekiej odległości od sekretariatu, w którym siedziała Ula. Gestem ręki wskazał kierunek swojego gabinetu. Kiedy tylko zamknęły się za nimi drzwi Domi próbowała wcielić w życie swój plan. Usiadła na biurku, zakładając nogę na nogę i próbowała uwieść prezesa. 
- Możesz mi powiedzieć co wyczynisz? - wysyczał przez zęby Dobrzański. 
- Oj Mareczku nie mów, że nie masz na mnie ochoty. W końcu nie jesteś już razem z wściekłą panną Febo - mówiła modelka. Marek stał w takiej odległości od kobiety, że ta zeszła z biurka i kocimi ruchami podeszła do niego. Chwyciła krawat z zamiarem zabawy nim. Marek chwycił jej dłoń i odsunął się.
- Ty chyba również chcesz podzielić los Mateusza? - ni to zapytał ni to stwierdził. 
- Nie możesz mnie od tak zwolnić - mówiła pewna swego modelka - mam kontrakt jeszcze na rok czasu. 
- A tu się mylisz. Mogę zwolnić i to dyscyplinarnie podając powód składania dwuznacznych propozycji bezpośredniemu przełożonemu - odparł z satysfakcją w głosie. 
Modelka zrozumiała, że nic nie ugra opuściła gabinet. Dobrzański odetchnął z ulgą. Jednak był zły na kobietę, wiele razy dawał do zrozumienia tym wszystkim modelkom jaki jest jego stosunek do nich. Ale jak widać one wciąż tego nie przyjmowały do wiadomości. I o ile kiedy był w związku z Febo one się jakoś hamowały tak po ich rozstaniu stały się bardziej nachalne. Po jej wyjściu Marek wziął kilka głębszych wdechów i zaprosił Cieplak do siebie. W pierwszej kolejności zajęli się sprawami firmy oraz tym co odkryła Dominika wraz z Ulą. Cieplak wpadła na pewien pomysł i podzieliła się tym z Markiem. 
- Wiesz pomyślałam, że moglibyśmy wycofać te wszystkie wadliwe partie ze sklepów. I spróbować je sprzedać taniej przez Internet, ale dając informację o ich wadach. Można by dać również sprostowanie do prasy, że z powodu powstałej pomyłki część ostatniej kolekcji zostanie wycofana z firmowych butików. Mówiąc jednocześnie, gdzie można nabyć te wycofane. Wiem, że firma straci, ale z całą pewnością mniej niż jeśli będziemy musieli przyjmować co i rusz jakieś reklamacje - mówiła Ula.
- To wspaniały pomysł Ula. Jesteś wielka. Dziękuję ci bardzo, zastanawiałem się jak z tego wybrnąć - mówił uradowany junior. Od kiedy wyszła na jaw ta podmiana, chodził jakiś struty. Cały czas zastanawiał się jak z tego wybrnąć. Kolejny raz w ciągu niespełna tygodnia ta niepozorna dziewczyna udowodniła, że zatrudnienie jej było bardzo dobrym pomysłem. Był wdzięczny Sebastianowi za to, że przyprowadził ją do niego. 
- Nie musisz mi dziękować. W końcu to moja praca - odpowiedziała Cieplak i  dodała - jeśli to wszystko to idę do siebie. Muszę jeszcze dzisiaj pochylić się nad budżetem. 
- Jeśli chodzi o pracę to wszystko. Ale ja mam do ciebie jeszcze jedną sprawę. Tylko nie wiem jak to przyjmiesz. Powiem więcej, obawiam się abym cię nie uraził - mówił a ton jego głosu był pełen obaw. 
- Myślę, że najlepiej jak powiesz mi wprost o co chodzi - odpowiedziała mu i  dopowiedziała - mnie nie tak łatwo wbrew pozorom urazić - uśmiechnęła się pokazując jednocześnie aparat na zębach. Tym samym dodała coś w rodzaju otuchy Dobrzańskiemu. Ten wziął głęboki wdech i po chwili zaczął mówić. A Ula miała wrażenie jakby zastanawiał się niemalże nad każdym wymawianym słowem. 
- Ula ja nie mam nic do twojego wyglądu ani ubioru. Jednak wiem, że stałaś się obiektem kpin w firmie, a co jest wręcz nie dopuszczalne. Domyślam się, że jesteś w trudniej sytuacji dlatego wraz z Sebą oraz Pshemko chcielibyśmy abyś przyjęła kilka ubrań z kolekcji mistrza. To byłoby coś w rodzaju odzieży służbowej - Cieplak siedziała tak jakby dostała czymś ciężkim w głowę. Była w szoku, nigdy nikt nie dał jej czegoś takiego.
- Marek, to bardzo piękne co chcecie dla mnie zrobić. Ale... - chciała powiedzieć, że jej na to nie stać. Jednak prezes wszedł w słowo.
- Nie ma żadnego ale. Te ubrania wiszą w naszych magazynach i zbierają kurz - próbował argumentować, jednak Cieplak zdawała się być nie przekonana. Marek dodał - proszę cię abyś przemyślała moją propozycję. I jeśli się zdecydujesz Pshemko chciał abyś przeszłą do pracowni, a on dobierze dla ciebie odpowiednie stroje - Ula skinęła głową, że zastanowi się i opuściła gabinet. Miała w głowie mętlik. Nie wiedziała co ma począć. Obawiała się, że jeśli ludzie dowiedzą się skąd ma tę odzież zaczną się plotki. Z drugiej strony wyglądała by dużo lepiej i przestano by z niej kpić. 
Przyszła pora na przerwę w pracy chciała wyjść na zapiekanki. Tak też zrobiła i z długą chrupiącą bułką posypaną szczodrze serem usiadła na ławce. Zajadając się rozmyślała nad tym co zaproponował jej Marek. Po około półgodzinie wróciła do firmy z podjętą decyzją. 

- Pani Paulino chciałbym spotkać się również z panem Aleksem. Czy jest możliwe aby pani brat mógł tu przylecieć? - usłyszała w słuchawce prośbę ze strony detektywa. 
- Rozumiem, że pan coś już ustalił - rzekła. 
- Tak. Ale wolałbym aby pan Aleks był przy tym - padło z ust rozmówcy.
- W porządku. Skontaktuję się z bratem i myślę, że w sobotę moglibyśmy się spotkać - odpowiedziała. Mężczyzna zgodził się. 
- W takim razie do zobaczenia w sobotę. Czy godzina trzynasta będzie państwu odpowiadać? - Paulina potwierdziła tylko i pożegnali się standardowym sformułowaniem do widzenia po czym rozłączyli się. 
Febo zastanawiali się co też takiego odkrył detektyw, że Aleks musiał przylecieć do Mediolanu.
CDN...

4 komentarze:

  1. Zaczęła się przemiana Uli. Piszę "zaczęła", bo myślę, że decyzja, którą podjęła dotyczy właśnie przyjęcia proponowanej przez Marka odzieży. To najpewniej Cieplakównę nieco podbuduje i wzmocni jej pewność siebie. Sądziłam, że w tej części rzucisz już nieco więcej światła na tajemnicę związaną z wypadkiem Febo, ale to pewnie wyjdzie na jaw w kolejnej. Detektyw najwyraźniej coś odkrył i musi to być coś ważnego, skoro chce przylotu Alexa. Paulina była bez szans przekopując się przez strych. Było raczej mało prawdopodobne, że natknie się na coś, co dotyczy samego wypadku. Takie tajemnice zazwyczaj zabiera się ze sobą do grobu, a jeśli nawet ta śmierć nie była przypadkowa, to jej okoliczności zna wyłącznie wujek Febo, który nie chce puścić pary z ust.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula owszem przyjmie propozycję Marka, ale postawi pewien warunek.
      Paulina niczego nie znalazła na strychu, bo skupiona była na wypadku i takich informacji szukała. Wujek myślał, że również zdąży zabrać tę tajemnicę do grobu. Jednak nie tylko on zna prawdę. A ta była powodem tych strasznych wydarzeń.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że to ostatnie dni Uli jako brzydula i po zmianie stroju przyjdzie czas na zmianę fryzury, okularów i całego wizerunku.
    Febo są bardzo ciekawi, czego dowiedział się detektyw. Jakby było, to coś przeciwko nim nie miałabym nic przeciw. Może nie są prawdziwymi dziećmi Febo. Albo jedno z nich.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula przyjmie propozycję Marka, ale pod pewnym warunkiem.
      Co do rodzeństwa nie mogę zdradzić co odkrył detektyw. Jednak to było powodem kłótni ich rodziców.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielne popołudnie.
      Julita

      Usuń