piątek, 28 maja 2021

BRZYDKA ONA, PIĘKNY ON część VII

 - Znalazło by się tego tyle, że mogłoby mi życia brakło - usłyszeli w odpowiedzi wszyscy zgromadzeni. 
- Chyba przesadzasz - odezwała się panna Febo. 
- Bądź pewna, że nie. I również tyle samo mógłbym zarzucić tobie moje droga - wyraził się Marek. 
- Helenko pozwolisz aby on mnie obrażał? - zwróciła się Paulina do matki swojego byłego chłopaka. 
- Po tym co zrobiłaś nie zamierzam stawać już nigdy więcej po twojej stronie ani twojego brata. Zawiedliście mnie, a ja tego nie toleruję. Za to zastanawiam się skąd u was obojga taka nienawiść w stosunku do naszej rodziny. Oboje z Krzysztofem staraliśmy się zastąpić wam rodziców i stworzyć dom pełen miłości. Wiele razy dobro wasze było stawiane ponad Marka - mówiła pełna żalu pani Dobrzańska. 
- To chyba przesada. Nie prosiliśmy was o to abyście się nami zajęli po stracie rodziców. Równie dobrze mogliśmy zostać we Włoszech u dziadków. Jestem również skory powiedzieć, że gdyby nie ten wasz głupi pomysł o wyjeździe oni by żyli. Dodatkowo przez te wszystkie lata oszukiwaliście nas na pieniądze - mówił butnym tonem Aleks. 
- Tak? A to ciekawe co mówisz - odezwał się Marek - a niby jakim cudem was oszukujemy? 
- Zagarnęliście większą część udziałów - wysyczał Febo.
- Nie bądź śmieszny. My mamy pięćdziesiąt procent i wy również tyle macie - odparł młodszy Dobrzański.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, bo dwa razy nie zamierzam tego powtarzać. Zacznę od śmierci waszych rodziców. Ta śmierć była bezsensowym, głupim wypadkiem spowodowanym przez Francesco. Pokłócił się z Agnieszką i wypił zdecydowanie za dużo. Wsiadł za kółko pod wpływem a wasza matka chcąc go zatrzymać wsiadła również do tego auta. Ten wówczas ruszył. 
Co do udziałów to tak prawdę powiedziawszy  należy się wam tylko jedna czwarta udziałów, bo tyle zainwestował wasz ojciec - mówił senior Dobrzański - i  nie patrzcie tak na mnie. To tylko moja i Heleny dobra wola, że każde z was ma tę swoją jedną czwartą. W innym przypadku mielibyście znacznie mniej. 
Następną sprawą jest to iż doskonale wiem jak oboje próbowaliście zaszkodzić prezesurze Marka, ale i nie tylko. Wiele razy byłem świadkiem szykan w jego stronę u nas w domu. Nie jeden raz ty Paulino przychodziłaś na skargi do Heleny. Mawiałaś wówczas jaki to on jest zły i podły. Wmawiałaś, że on cię zdradza. Ty Aleks wiecznie powtarzałeś jakie to złe decyzje podejmuje Marek. 
Lecz czara goryczy się przelała po tym co zrobiliście ostatnio. Próbując wmówić nam, że niby to Paulina jest w ciąży z Markiem. Byłaś do tego stopnia perfidna, że nawet próbowałaś oczernić lekarza twierdząc iż ten się myli. Nie wiem jak to sobie wymyśliliście, ale tego było stanowczo za wiele. 
W związku z tym postanowiłem przedsięwziąć odpowiednie kroki - mówił senior. 
- A możemy dowiedzieć się co takiego postanowiłeś? -zapytał Febo.
- Mianowicie, albo odsprzedacie nam tą jedną czwartą udziałów a jeśli tego nie zrobicie wniosę sprawę do sądu - ich wzrok wyrażał niedowierzanie, szok - daję wam czas do namysłu do końca miesiąca. Czyli macie dwa i pół tygodnia. A dlatego tyle czasu, gdyż ja muszę wyjechać na ten czas. Ale nawet nie próbujcie niczego kombinować, bo to się wam po stokroć nie opłaca - dodał. 
Febo wstali od stołu i w milczeniu opuścili konferencyjną. Nie wierzyli w to co usłyszeli od swoim ojcu. 
- Dorota nie ma mnie dla nikogo - wysyczał przez zaciśnięte zęby do swojej sekretarki, aż ta skuliła się sama w sobie. Ten człowiek tak właśnie działał, że ludzie się go bali.
- Tak jest panie dyrektorze - wyszeptała, chociaż jego już nie było w sekretariacie. 
Wraz z Pauliną usiedli przy niewielkim stoliczku.
- Napijesz się - zaproponował siostrze koniaku. 
- A możesz nalać - odparła - tych rewelacji Krzysztofa chyba inaczej nie da się przyjąć. 
- Chyba nie sądzisz, że to jest prawda. Nie wierzę w te jego słowa. To jest celowe zagranie ze strony Dobrzańskich aby się nas pozbyć z firmy. 
- A co jeśli to prawda? - zastanawiała się Paulina. Tak na dobrą sprawę oni nigdy nie słyszeli jaka była przyczyna wypadku. 
- Mamy ponad dwa tygodnie, możemy spróbować dowiedzieć się jak było - rzekł Aleks. Chociaż bardziej robił to aby udowodnić całej trójce Dobrzańskich, że nie mają racji. Co za tym idzie będą mogli coś ugrać. 
Postanowili wynająć detektywa oraz jedno z nich miało jechać do Włoch. W obecnej sytuacji to Paulina miała wylecieć do Mediolanu, miała w czasie tego pobytu nieco odpocząć, ale i spotkać się z paroma osobami. Byli to ludzie blisko związani z Francesco. 

Był poniedziałek i tego dnia Ula miała zacząć swój pierwszy dzień pracy. Jednak nie zaczął się dla niej tak jak to sobie wyobrażała. Mimo, że w sobotnie przedpołudnie wraz z matką pojechały na zakupy i kupiła kilka nowych ciuszków to jednak wciąż odstawała wyglądem od reszty. 
Już na wejściu czuła te wszystkie spojrzenia i słyszała komentarze na swój temat. Szybkim krokiem udała się do swojego stanowiska pracy. W duchu dziękowała sobie, że wybrała to biurko zaraz przy ścianie. W ten sposób nie była widoczna. W tej chwili zastanawiała się czy dobrze zrobiła zatrudniając się w tej firmie. 
- Dzień dobry - usłyszała nagle, gdzieś z boku. 
- Dzień dobry - odpowiedziała nie podnosząc głowy. Wiedziała komu odpowiada. 
- Pani Urszulo czy wszystko w porządku? - zapytał zatroskanym głosem Marek. 
- Tak - wyszeptała. Jednak ten nie zamierzał odpuścić.
- Zapraszam do mojego gabinetu musimy jeszcze wyjaśnić kilka kwestii związanych z pani obowiązkami pracowniczymi - rzekł. Ula chwyciwszy w rękę notatnik i długopis udała się za swoim przełożonym.  Marek wyczekał aż ta się z nim zrówna otworzył drzwi i puścił przodem. 
- Proszę usiąść - ruchem ręki wskazał miejsce. Ula nie mówiąc nic usiadła na fotelu stojącym tuż przy drzwiach tak jakby chciała mieć możliwość jak najszybszego wyjścia. 
Marek odstawił na biurko torbę z laptopem i oparłszy się o jego blat spojrzał na swoją asystentkę. 
- Na początek jeśli to możliwe chciałbym prosić aby zgodziła się pani na mówienie sobie po imieniu. W naszej firmie każdy tak się do siebie zwraca - zaczął Dobrzański aby w jakiś sposób spróbować rozluźnić  atmosferę. 
- Jeśli pan... ty sobie tego życzysz to oczywiście, że tak - odparła. 
- Marek - rzekł wyciągając swoją dłoń.
- Ula - podając swoją. 
- Skoro formalności mamy za sobą, to możesz mi powiedzieć co się stało. Dlaczego jesteś taka smutna? Powinnaś chyba być radosna, szczęśliwa? - próbował dowiedzieć się co było powodem jej złego samopoczucia. 
- To nic takiego - odparła. Nie chciała się skarżyć na kogokolwiek to nie leżało w jej naturze. 
- Ula proszę cię abyś nie mówiła, że nic. Ja widzę, że coś się stało i jeśli tylko mi powiesz postaram się pomóc - mówił spokojnie, lecz ta milczała. Widząc, że raczej niczego się nie dowie odparł - w porządku, skoro nie chcesz powiedzieć to trudno. Jednak pamiętaj iż zawsze i z każdym problemem możesz do mnie przyjść - Cieplak skinęła głową na potwierdzenie. 
- Czy możesz mi powiedzieć od czego mam zacząć? - dopytywała Cieplak w ten sposób myślała, że odwróci uwagę Marka i zajmą czymś związanym z pracą. 
- Niedługo będziemy mieć pokaz kolejnej kolekcji i potrzebny będzie budżet oraz zestawienie wszystkich materiałów oraz dodatków, które sporządza nasz mistrz Pshemko. Było by dobrze zająć się tym już teraz. Do tego jeszcze potrzebna będzie kampania reklamowa. Jednak to może być na samym końcu. Wiem, że masz pojęcie o budżetach, ale nie wiem jak z reklamą - mówił.
- Co do budżetu i spraw stricte związanych z finansami nie mam problemów. Za to z reklamą osobiście nie miałam wiele wspólnego. Lecz jeśli pozwolisz to w tej sprawie mogę się zwrócić o pomoc do mojego i Dominiki dobrego znajomego - wyjaśniła - Marek nie widząc problemu zgodził się. 
- Ula jeśli ten znajomy zgodzi się pomóc jestem gotów dać mu umowę zlecenie i odpowiednio wynagrodzić - tymi słowami sprawił, że panna Cieplak uśmiechnęła się. 
- Ma piękny uśmiech - przyznał w duchu, lecz nie chcąc jej peszyć odwzajemnił tylko również uśmiechem. 
Zasiadła za swoim biurkiem, odpaliła komputer i wzięła się za swoją pracę. Do Maćka postanowiła pójść po pracy. Nie chciała mówić przez telefon o tym, że poniekąd załatwiła mu pracę. Po godzinie  ślęczenia przed monitorem postanowiła zejść do firmowego bufetu i napić się kawy. Ale po tym kiedy kolejny raz w tym dniu słyszała jak stała się obiektem pośmiewiska wyszła zostawiając zamówioną kawę i z zapłakaną twarzą wyszła z firmy. Nie rozumiała tych ludzi, czy dla nich liczy się wygląd. A co z tym co ma się w głowie. Przeszła na drugą stronę ulicy wchodząc niemalże w otwartą bramę parku. Nie miała pojęcia, że ktoś poza ochroną to również widział. Podeszła w pobliżu stawu, gdzie słonecznych kąpieli zażywały pstrokate kaczki. 
- Pięknie tu i tak spokojnie. Szkoda, że nie mam żadnej bułki - rozmyślała. Straciła rachubę czasu nie wie czy stała tu kilka a może kilkanaście minut. Z tych rozmyślań wyrwał ja dźwięk telefonu. Spojrzała na wyświetlacz i natychmiast nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Ula ja wiem, że w tym parku jest pięknie, ale ja potrzebuję ciebie w firmie - usłyszała nim sama się zdążyła odezwać.
- Za pięć minut będę - odparła i niemalże biegiem ruszyła.
- Już jestem. Przepraszam - zaczęła.
- Ula spokojnie nie musisz mi się tłumaczyć - wszedł jej w słowo - widzę, że i ciebie urzekło to miejsce. Sam często tam chodzę, mam można powiedzieć swoją ławkę.  Niby zwykły park, ale daje jakieś ukojenie, spokój pozwala ukoić nerwy - mówił, a ona miała wrażenie jakby wiedział iż coś złego się stało. 
- Masz rację jest tam pięknie a zwłaszcza tuż przy stawie. Ale ja znam inne równie dobre miejsce, gdzie można się wyciszyć - odparła, widząc, że Marek nie ma jej za złe. 
- Może kiedyś mi je pokażesz? - zasugerował Dobrzański. 
- Może - powiedziała i chwilę później już siedziała ponownie przed komputerem i zajmowała się pracą. 
Prezes wciąż zastanawiał się co mogło być powodem jej wyjścia z firmy. Ponownie zniknął z jej twarzy uśmiech. Nie chciał kolejny raz dopytywać Uli, bo wiedział, że nie uzyska odpowiedzi. Postanowił jednak bardziej wnikliwie obserwować to co się dzieje. Miał dziwne przeczucie, że ma to coś wspólnego z pracą w firmie. 
- Proszę - odezwał się kiedy usłyszał pukanie. A za chwilę ujrzał w drzwiach głowę swojego przyjaciela. 
- Cześć prezesie - odezwał się Olszański i wszedł do  środka - co porabiasz dziś wieczorem? Może jakiś wypad na squasha po pracy? - pytał kadrowy. 
- Dzisiaj to raczej będzie ciężko. Obiecałem odwieź rodziców na lotnisko - odpowiedział.
- Spoko może innym razem. A jak tam moja protegowana? 
- Dobrze, a nawet bardzo dobrze - odpowiedział - Jednak jest coś co mnie niepokoi - rzekł. 
- Mianowicie? - dociekał Olszański.
- Widzisz dzisiaj kiedy przyszedłem ona już była i niby nic nadzwyczajnego. Ale widziałem, że ma zapłakane oczy i zachowywała się tak jakby chciała się ukryć przed wszystkimi. Później podczas przerwy widziałem przez okno jak wybiega z firmy i nie było jej dość długo - mówił młody Dobrzański. 
- A nie pytałeś co się stało? - zapytał przyjaciel.
- Pytałem lecz nie chciała odpowiedzieć - odparł. Słowa Marka dały również Sebastianowi do myślenia co mogło być nie tak. I tak jak przyjaciel postanowił bardziej się temu przyjrzeć.
Zbliżał się koniec pierwszego dnia pracy Uli kiedy do jej biurka podeszła Dominika. 
- Cześć Ula. Ja już na dzisiaj skończyłam.  Jeśli chcesz możesz się zabrać razem ze mną, Bartek już czeka na dole.
- Nie dziękuję - odparła, widząc pytającą minę przyjaciółki pospieszyła z wyjaśnieniem - umówiłam się z Maćkiem. Ma po mnie przyjechać i razem jeszcze jedziemy do galerii. A i może on również będzie współpracować z Febo&Dobrzański. Jeśli się zgodzi to na początek na umowę zlecenie w związku z promocją tej nowej kolekcji - mówiła z entuzjazmem Cieplak. 
- O to fajnie - odezwała się przyjaciółka - przynajmniej będzie mógł zrezygnować z tej roboty w fabryce. 
CDN...

7 komentarzy:

  1. Jak to mówią: Każdy sądzi po sobie. Oskarżenia obojga Febo są ciężkiego kalibru. Z trudem przyjmuje to rodzina Dobrzańskich, bo zarzuty są mocno krzywdzące. Krzysztof to jeden z najuczciwszych ludzi na świecie, podobnie Helena. Oboje kierowali się współczuciem i litością dla osieroconych Febo a dzisiaj właśnie im za to podziękowano. Ciekawa jestem, czy czegoś dokopią się z przeszłości. Jeśli się okaże, ze Febo senior prowadził po pijaku i spowodował tragiczny w skutkach wypadek, to może wówczas rodzeństwu opadną klapki z oczu i docenia jak wiele zrobili dla nich Dobrzańscy.
    Ula nie bardzo potrafi odnaleźć się w firmie. Marek jest bardzo jej przychylny, ale cala reszta kpi sobie z niej.Jeśli Marek zatrudni Macka, to być może Ula przy nim poczuje się pewniej.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to mawiają dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. I tak jest poniekąd w tej sytuacji. Dobrzańscy chcieli dobrze, a wyszło jak wyszło. Czego dowiedzą się Febo okaże się w następnej części.
      Ula to bardzo wrażliwa, pełna kompleksów młoda kobieta.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. No Uli ciężko jest się zaaklimatyzowac w firmie ludzi potrafią być wredni ale przy wsparciu Marka może wszystko się ułoży. Mam nadzieję, że Febo dojdą prawdy o wypadku i wtedy zderzenie z prawdą może być bolesne, choć czy to spowoduje, że przestaną knuc to nie wiem. Nic, czekam na ciąg dalszy i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula odstaje od ludzi tam pracujących. Świat mody rządzi się swoimi prawami.
      To czego dowiedzą się Febo zdradzić nie mogę.
      Dziękuję za wpis oraz odwiedziny.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  3. Febo nie wiedzą co to wdzięczność. I tylko kasa się dla nich liczy. Szkoda, że Dobrzańscy się rozczarowali. Uli też mi szkoda. Jak na razie ma ciężko. Oprócz Dominiki nie ma tam żadnych przyjaciół. Iza, Ela i Ala nie istnieją? Może Sebastian z Markiem dowiedzą się, co Ulę gnębi i pracowników ustawią odpowiednio.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Febo nie mają żadnych uczuć poza pychą, egoizmem i wszystkim co złe. Każda z tych pań, którą wymieniłaś są, ale to był pierwszy jej dzień w pracy. Masz rację co do tej dwójki panów szybko ustawią innych do pionu.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  4. Niedługo pół Rysiowa będzie pracować w Febo Dobrzański, na szczęście coraz bardziej Dobrzański niż Febo. Mam nadzieję, że Paulina i Aleks niczego nie znajdą i odsprzedają Dobrzańskim swoje udziały i na dobre zniknął z firmy i życia Marka. A Marek, no cóż, coraz bardziej zaskakuje mnie swoją wrażliwością. Jestem ciekawa jak szybko odgadnie co dręczy Ulę i czy sam wpadnie na ten trop czy może ktoś mu w tym pomoże, na przykład Sebastian, Dominika lub Maciek?
    Pozdrawiam gorąco ;)

    OdpowiedzUsuń