- Czy ty już całkiem oszalałeś? Nie zamierzam zachodzić w żadną ciążę - krzyczała Febo.
- Ale ja nie każę ci zachodzić w żadną ciążę. Powiedziałabyś Dobrzańskiemu, że jesteś i udawała do czasu jak nie weźmiecie ślubu - próbował wytłumaczyć swój plan Aleks.
- A później co? Przecież tego nie da się ukrywać w nieskończoność - mówiła wciąż zła na brata Paulina.
- Kilka dni później trafisz do szpitala i niby poronisz. Mam znajomego lekarza, który jest mi winien przysługę - mówił, ale czuł iż raczej nie przekona siostry - Paula proszę cię zastanów się nad tym - prosił na koniec. Nie było sensu dalej ciągnąć tego tematu. Poszedł do swojej sypialni chcąc spokojnie zastanowić się nad jeszcze innym planem.
Była zła. Chociaż zła to mało powiedziane, była wściekła na Aleksa. Jak on mógł wpaść na taki głupi pomysł. A i Marek nie jest taki głupi aby uwierzyć w coś takiego. Wiedział doskonale, że się zabezpiecza. Wiele razy mówiła.
- Nie zamierzam zostawać matką. Nie cierpię dzieci, a one mnie - to było prawdą. Panna Febo nawet nie udzielała się w żaden sposób w fundacji prowadzonej przez Helenę. Marek nie bardzo ją rozumiał. Dla niego było oczywiste, że każdy w pewnym momencie pragnie zostać rodzicem. On bynajmniej tak miał. Lecz nie zamierzał jej do niczego namawiać ani tym bardziej wywierać żadnej presji.
Dominika wraz z Bartkiem zapukali do drzwi domu Cieplaków.
- Ula gotowa jesteś? - zapytała przyjaciółka.
- Już, już - usłyszeli z łazienki, a po chwili ujrzeli jak wychodzi.
Bartek pomógł Uli założyć żakiet i już całą trójką wychodzili. Po Dominice było widać podekscytowanie, czuła, że to właśnie jej koniec poszukiwań pracy. W głowie również układała sobie pewien plan. Plan, dzięki któremu miała pomóc swojej przyjaciółce.
Po niespełna czterdziestu minutach podjechali pod okazały, oszklony biurowiec.
- No kochana, ale ci się robota trafiła - powiedziała do przyjaciółki Ula.
- Powodzenia, my tu wraz z Ulą na ciebie poczekamy - rzekł Dąbrowski.
- Ula a może pójdziesz razem ze mną? - zaproponowała Dominika. Wpadła na ten pomysł w ostatniej chwili.
- Domi, ale po co ja tam. Ty masz iść na rozmowę, a ja nie chcę przeszkadzać.
- Nie daj się prosić - mówiła Dominika.
Ula siedziała zastanawiając się nad tym. Nie widziała sensu tam pójść. W końcu to nie ona ma mieć rozmowę. Natomiast Dominika miała zamiar podpytać się o możliwość zatrudnienia Uli. Będąc na poprzedniej rozmowie słyszała o tym, że firma F&D również poszukuje asystentki prezesa.
- Ula nie daj się prosić - namawiała Dominika.
W końcu Cieplak skapitulowała i poszła wraz z przyjaciółką. Wysiadły z widy na piątym piętrze podeszły do lady recepcyjnej.
- Dzień dobry ja na rozmowę w sprawie pracy - rzekła Dominika do stojącej z drugiej strony mebla kobiety. Ta pokierowała ją do odpowiedniego pokoju.
- Ula usiądź tu i poczekaj - odezwała się Dominika. Cieplak skinęła głową na zgodę.
Usiadła i przyglądała się ludziom, którzy przechodzili.
- Ruch tu jak na Marszałkowskiej - pomyślała Cieplak.
W pewnym momencie mignął jej przed oczami jakiś mężczyzna. Miała wrażenie, że go już gdzieś widziała. Mężczyzna też ją zauważył i zawrócił aby upewnić się czy jego wzrok nie płata mu figla.
- Dzień dobry pani Urszulo - odezwał się do Uli.
- Dzień dobry - odpowiedziała i dodała - pan mnie zna?
- Nie pamięta mnie pani. To ja panią potrąciłem - rzekł Sebastian.
- Przepraszam nie poznałam pana. Jak pańskie auto, dało się je naprawić? - Olszański zrobił wielkie oczy. To on ją potrącił a ona martwi się jego autem.
- Tak auto już dawno naprawione. A co panią do nas sprowadza? A jak pani ręka? - pytał - widzę, że wciąż jest usztywniona - dodał.
- Przyjechałam wraz z koleżanką, która stara się o pracę w tej firmie - wyjaśniła Cieplak - z ręką też jest już lepiej. Prosto stąd jedziemy na ściągnięcie gipsu.
Nagle Olszański jakby dostał olśnienia i zapytał.
- A czy pani również jak koleżanka szuka pracy? - Ula spojrzała na mężczyznę pytającym wzrokiem ten natychmiast wyjaśnił - przepraszam, ale w dniu kiedy był ten wypadek widziałem teczkę z napisem CV, dlatego domyśliłem się, że poszukuje pani pracy.
- Nie musi mnie pan przepraszać - rzekła Ula - ale to prawda szukam pracy. Jednak z powodu ręki - wskazała na gips - musiałam odłożyć to na czas jak wyzdrowieję.
- Mam prośbę. Proszę tu chwilkę poczekać jeśli to tylko możliwe - poprosił Sebastian i nim Ula się odezwała jego już nie było.
- Marek - wszedł otwierając z impetem drzwi do gabinetu prezesa - Marek jest sprawa - wyrzucił na jednym wdechu Olszański.
- A ty nie umiesz pukać? - odezwał się Dobrzański.
- Przepraszam, ale to jest pilne - mówił kadrowy.
- Mam teraz rozmowę. Możesz przyjść za jakiś kwadrans? - usłyszał w odpowiedzi.
- No... - chciał coś powiedzieć lecz Marek wszedł mu w słowo.
- Seba jestem zajęty - dając przyjacielowi do zrozumienia, że skończył z nim rozmawiać - przepraszam panią za kolegę. On nigdy tak się nie zachowuje - tłumaczył zachowanie przyjaciela.
- Nic nie szkodzi - odpowiedziała mu Dominika i uśmiechnęła się. Po czym wrócili do przerwanej rozmowy omawiając dokładnie warunki zatrudnienia. Ukoronowaniem tej rozmowy było podpisanie umowy o pracę. Dominika z gabinetu prezesa wyszła jak na skrzydłach. Wreszcie zdobyła wymarzoną pracę a dzięki temu będą mogli wraz z Bartkiem wreszcie pomyśleć o ślubie. Kobieta wiedziała jak bardzo jej chłopakowi na tym zależy. Są przecież parą już od kilku lat. W zeszłe święta Dąbrowski się oświadczył, a ona go przyjęła. I tak naprawdę to na przeszkodzie do wzięcia ślubu stał brak zatrudnienia Dominiki. Fakt Bartek był gotów nawet wziąć kredyt.
- Bartek, ale poczekajmy jeszcze chwilę. Może wreszcie znajdę pracę i obejdzie się bez kredytu - mówiła. Dąbrowskiemu wówczas zapaliła się kontrolna lampka i powiedział to na głos.
- A może ty nie chcesz...
- Oczywiście, że chcę kochany. Ale po co mamy na sam początek uwikłać się w długi? - po krótkim namyśle Bartek przyznał jej rację, jednak postawił warunek.
- Poczekamy jakieś powiedzmy...no pół roku - zgoda rzekła Dominika.
Dominika wyszła jak na skrzydłach i niemalże unosiła się kilka centymetrów nad ziemią z radości.
- Ula możemy już iść - rzekła Dominika. Cieplak nawet nie musiała pytać jak poszło mina przyjaciółki mówiła sama za siebie.
- Musimy chwilkę poczekać - odparła Ula. Widząc pytającą minę przyjaciółki pospieszyła z wyjaśnieniami - wyobraź sobie, że pracuje tu ten mężczyzna co wpadłam pod jego koła. I chwilę porozmawialiśmy i poprosił abym zaczekała - tyle co skończyła mówić pojawił się Olszański.
- Pani Urszulo zapraszam ze mną - rzekł i wskazał ruchem dłoni kierunek. To był ten sam kierunek, z którego przyszła chwilę temu Dominika. Cieplak spojrzała to na przyjaciółkę to na kadrowego i ponownie na Dominikę. Ta tylko skinęła głową dając znać Uli aby poszła.
W duchu cieszyła się, że może nawet nie zdąży wcielić w życie swojego planu. Bo jakaś opaczność działa na korzyść Uli.
- Proszę tu jeszcze chwilkę zaczekać - usłyszała Cieplak, a Olszański już zniknął za drzwiami - Marek masz teraz chwilę? - zapytał prezesa. Dobrzański wypuścił powietrze z płuc dając do zrozumienia, że nie ma zbyt wiele czasu a ten mu zawraca głowę.
- Co takiego masz pilnego, że nie dajesz mi pracować? - pytał Dobrzański.
- Posłuchaj, mam idealną kandydatkę na twoją asystentkę - rzekł z tajemniczym uśmiechem na ustach Olszański.
- To znaczy? - zaciekawił się Dobrzański.
- Wyobraź sobie, że jest u nas w firmie ta kobieta co ją potrąciłem i wciąż szuka pracy - Dobrzański zrobił wielkie oczy a po chwili rzekł.
- Poproś ją - Olszański otworzył drzwi i zwrócił się do kobiety.
- Zapraszam pani Urszulo.
Marek wstał z fotela wyszedł za biurka zapinając guzik przy marynarce i podszedł z wyciągniętą ręką do Cieplak.
- Marek Dobrzański - przedstawił się.
- Urszula Cieplak - odwzajemniłam uścisk i również przedstawiła się.
- Słyszałem od Sebastiana, że poszukuje pani pracy - zaczął Dobrzański.
- Tak. Nie. To znaczy szukałam przed wypadkiem, a teraz dopóki nie wrócę do zdrowia mogę o tym zapomnieć - wyszeptała.
- Pani Urszulo ja poszukuję asystentki. I jeśli ten rodzaj pracy by pani odpowiadał jestem gotów poczekać - rzekł prezes.
- Poczekać? - nie bardzo rozumiała co miał na myśli.
- Mogę poczekać aż pani wyzdrowieje i zatrudnić - jej oczy zrobiły się wielkości spodka spod filiżanki.
- Pan mówi poważnie?
- Bardzo poważnie. Proszę dać znać kiedy będzie pani mogła zacząć. A w międzyczasie może pani dostarczyć do firmy wszelkie dokumenty potrzebne do zatrudnienia. Na początek umowa o pracę na okres próbny trzech miesięcy z kwotą czterech tysięcy złotych później umowa na czas nieokreślony i kwota większa o półtora tysiąca - Ula słuchała tego i nie mogła uwierzyć w to wszystko.
- Pani Urszulo wszystko w porządku? - zapytał Olszański, który cały czas przysłuchiwał się rozmowie. A widok Cieplak nieco go wystraszył.
- Tak, tak wszystko jest w porządku - odparła wyrwana jakby z jakiegoś transu.
- Więc jaka jest pani decyzja? - zapytał Dobrzański.
- Oczywiście, że jestem zainteresowana - odpowiedziała i dodała - zaraz po wyjściu z pańskiej firmy jadę na badania kontrolne. I jeszcze dzisiaj będę mogła dać znać co i jak.
Pożegnała się z obojgiem panów i wyszła pełna w skowronkach. Kiedy wychodziła z domu nie pomyślała, że ten dzień skończy się tak wspaniale. Cieszyła się jak dziecko, które dostało upragniony prezent. Dołączyła do przyjaciółki a Dominika przyglądała się Uli.
- Co ty taka rozradowana? - dopytywała Dominika.
- Dostałam wspaniałą propozycję pracy a zarobki są oszałamiające - mówiła a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- To od kiedy zaczynasz? - dopytywała przyjaciółka kiedy wsiadały do samochodu Dąbrowskiego.
- Co zaczyna? - dopytywał zaciekawiony Bartek.
- Wyobraź sobie kochanie, że Ula również znalazła pracę w tej firmie. A najlepsze, że to tu pracuje ten mężczyzna, któremu weszła pod koła - odpowiedziała mu narzeczona.
- O gratuluję - zwrócił się do Cieplak - a teraz to co szpitala? - upewnił się. Obie panie pokiwały głową potwierdzająco.
Wizyta w szpitalu również dawała powody do radości. Okazało się, że żebra wygoiły się a i z ręką też jest bardzo dobrze. Owszem jeszcze Ula odczuwała, że ręka jest słaba jednak lekarz uspokoił.
- Proszę pani ręka była unieruchomiona przez ostatnie kilka tygodni stąd ta słabość. Proponuję zapisać się na rehabilitację oraz zakup piłeczki kauczukowej - Ula słuchała tego co mówił lekarz i kiedy ten skończył zapytała o jeszcze jedną rzecz.
- Czy w tej sytuacji mogę podjąć pracę?
- Jeśli to nie będzie praca powodująca zbytnie nadwyrężanie tej ręki to nie widzę przeciwwskazań - usłyszała.
Wyszła na zewnątrz i zanim wsiadła do samochodu, w którym czekali jej przyjaciele wyciągnęła wizytówkę, którą dostała od Marka.
- Marek Dobrzański, słucham.
- Dzień dobry panie Marku z tej strony Ula Cieplak byłam dzisiaj na rozmowie o pracy.
- Dzień dobry pani Urszulo. Już jest pani po wizycie?
- Tak i mogę pracę zacząć choćby i od jutra.
- Zróbmy może tak na jutro przywiezie pani wszystkie potrzebne dokumenty a współpracę zaczniemy od poniedziałku. Jutro już jest czwartek. Niech pani odpocznie jeszcze te kilka dni, bo proszę mi uwierzyć pracy będzie co niemiara. I jeszcze będzie mnie pani przeklinać - mówił a Ula można było wyczuć, że się uśmiecha.
- W takim razie jutro stawię się z dokumentacją a w poniedziałek już do pracy. Jeszcze raz bardzo dziękuję za danie mi szansy i już panu nie przeszkadzam. Do zobaczenia - Marek odpowiedział tym samym i rozłączył.
- Niesamowita kobieta. Faktycznie tak jak mówił Seba urodą nie powala, ale ma w sobie coś. Sądzę, że będzie nam się bardzo dobrze pracowało - rozmyślał.
Paulina wciąż nie odzywała się do Aleksa i nawet nie chciała słyszeć o jego jakże genialnym pomyśle. Lecz pan Febo nie zamierzał odpuścić. I wpadł na kolejny pomysł według niego genialny pomysł. Wykonał tylko jeden telefon i wyszedł z domu. Był umówiony w Chianti.
CDN...
Pomijając podłe knucie Alexa to ten rozdział jest bardzo optymistyczny. Firma F&D uszczęśliwia kandydatki na asystentki. Obie dziewczyny zostały przyjęte no i jeszcze ten szczęśliwy traf, który pozwolił się spotkać Uli z Sebastianem. Od poprzedniej części zastanawiałam się co wymyślisz, żeby ich znowu spotkać. Ula zaczyna więc pracę w F&D i będzie miała okazję udowodnić Markowi, że dokonał właściwego wyboru. Myślę, że szybko się przekona jaki z Uli tytan pracy a w dodatku niezwykle kreatywny.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Aleks nie odpuści tak łatwo.
UsuńNa ich spotkanie miałam kilka pomysłów między innymi myślałam również o Wiśle. Jednak uznałam, że to nie bardzo by pasowało.
Ula nie raz udowodni swoje zdolności.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam późną porą, ale popołudniowa zmiana czasami nie zawsze pozwala wcześniej odpowiedzieć.
Julita