" Powiedz mi dlaczego kiedy myślę, myślę tylko o Tobie
Powiedz mi dlaczego kiedy widzę, widzę tylko Ciebie
Powiedz mi dlaczego kiedy wierzę, wierzę tylko w Ciebie wielka miłości..."
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,il_volo,grande_amore.html
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,il_volo,grande_amore.html
Od dnia rozprawy, coś się zmieniło. A raczej zachowanie Marka się zmieniło. Wyglądał chwilami jakby miał nieprzespaną noc. I tak było w rzeczywistości. Bywały noce kiedy nie mógł zasnąć, bo albo o niej myślał, albo śnił.
Już sam nie wychodził przed szereg, nie pytał czy może jej w czymś pomóc. Pomagał tylko na jej wyraźną prośbę. W rozmowach z nią też można było wyczuć jakiś rodzaj dystansu. Zauważyła to nawet sama panna Cieplak.
- Marek, możemy porozmawiać? - zapytała jednego razu, gdy wracali ze spotkania z klientem.
- Pewnie - odparł.
- To może chodźmy do tego parku przed firmą - zaproponowała. Marek wzruszył ramionami po czym skinął głową na znak zgody. Doszli do jednej z ławek usiedli i przez jakiś czas oboje milczeli.
- Chciałaś mnie o coś zapytać - przerwał tę ciszę Dobrzański.
- Możesz mi powiedzieć co się stało? Czy czymś cię uraziłam? Jeśli tak to proszę powiedz mi. Widzę, że od dnia rozprawy coś jest nie tak - wydukała z siebie Cieplak.
- Nie nic się nie stało. Wszystko jest w jak najlepszym porządku - mówił jedno, a w środku wszystko krzyczało co innego.
- Proszę cię przecież widzę, że coś jest nie tak - mówiła.
- Nie chcę się narzucać. Sama powiedziałaś, że nie umiem odpuścić. Uznałem, że może i masz trochę racji - znowu skłamał. To już drugi raz w ciągu dosłownie paru minut. A najchętniej to powiedziałby jej prawdę co czuje, ale jak zwykle stchórzył.
Tę ich rozmowę przerwał telefon Marka. Spojrzał na wyświetlacz i rzekł.
- Przepraszam cię, ale muszę odebrać - nacisnął zieloną słuchawkę - tak mamo. W którym jest szpitalu? - usłyszał w odpowiedzi, obiecał przyjechać jak najszybciej i rozłączył się. Spojrzał na swoją towarzyszkę rozmowy i rzekł.
- Muszę jechać do szpitala. Mój tato miał chyba zawał - pożegnał się zwykłym cześć i niemal biegiem doszedł do auta tam spotkał Aleksa.
- Też jedziesz do szpitala? - zapytał Febo. Ten potwierdził krótkim tak - a mogę zabrać się razem z tobą? - Aleks otwarł drzwi od swojego auta.
- Spokojnie Marek, będzie dobrze. Krzysztof to silny facet wyjdzie z tego - mówił Aleks.
- Tu nie tylko o to chodzi. Owszem martwi mnie to jego zasłabnięcie, ale nie tylko o to chodzi - odparł młody Dobrzański.
- A możesz tak jaśniej, bo nie rozumiem - odparł Febo.
- Jestem zły, tylko nie wiem na kogo bardziej - mówił. Febo odwrócił twarz w kierunku przyjaciela i nie bardzo rozumiał. Marek widząc pytającą minę postanowił wyjaśnić to, ale nie w tym momencie, dlatego odparł - porozmawiamy jak już wyjdziemy od ojca ze szpitala. Teraz to on jest najważniejszy.
- Jasne - usłyszał w odpowiedzi - słyszałeś, że Paulina jednak postanowiła wyjechać do Mediolanu na stałe? - dodał po chwili Aleks. Chciał w ten sposób chociaż na chwilę odwrócić uwagę Marka od tego co go trapiło.
- Tak, słyszałem. Mama mi wspominała o tym przedwczoraj. Paula była u nich i żaliła się jak wszyscy podle ją potraktowaliśmy i stąd ta jej decyzja o wyjeździe.
Ula wróciła jeszcze do firmy. Miała coś do skończenia, a nie chciała tego zostawiać na następny dzień. Dodatkowo był to czas kiedy firma przygotowywała się do kolejnej kolekcji i faktycznie tej pracy było mnóstwo. Przypomniała sobie, że przecież miała również wejść do Pshemko. Mistrz był tą osobą, która nie komentowała jej wyglądu od samego początku. Potrafił docenić w niej to, że podchodziła do swoich obowiązków solidnie. Ale i zawsze łaskotała jego ego mówiąc jakie piękne cuda tworzył. Kilka takich pochwał z jej strony a miała go w kieszeni. Dodatkowo jako jedna z nielicznych w firmie poznała jego prawdziwe imię i nazwisko. Zapukała i po usłyszeniu zaproszenia weszła do pracowni mistrza.
- Co Urszula taka jakaś smutna? - pytał jak tylko ta weszła do środka.
- A nic takiego mistrzu - odparła chociaż prawda była nieco inna, ale nie chciała o tym mówić - Pshemko przyszła zapytać czy masz już specyfikację na materiały do kolekcji - mistrz wyciągnął z szuflady zapisaną kartkę. Ula wzięła ją, podziękowała mu i już jej nie było. Skończyła pracę, uprzątnęła biurko i wróciła do domu.
Wysiała z autobusu i po drodze postanowiła wejść do osiedlowego sklepiku. Będąc w środku miała wrażenie jakby wszyscy znajdujący się przyglądali jej się bardziej niż zwykle. Podeszła do lady, gdy usłyszała jedną z kobiet stojących obok.
- Zobacz pani zrobiła sobie bachora, a teraz biedną Dąbrowską i jej syna po sądach ciąga - mówiła jedna z kobiet, a druga nie będąc dużo lepszą dodała.
- Ja słyszałam, że podobno prowadza się ostatnio z jakimś Warszawiakiem i ten nawet ją podwozi - dla samej Uli było tego za dużo. Zostawiła zakupy i ze łzami w oczach wyszła.
- Ulcia a gdzie zakupy, miałaś kupić na ciasto - mówiła jej młodsza siostra jak tylko ta weszła do domu. Ula nic nie odpowiedziała tylko zaszyła się w swoim pokoiku i tam rozpłakała. Za matką do pokoju wszedł mały Przemek ujrzawszy zapłakaną matkę popędził w kierunku dziadka wołając.
- Dziadzia mama płace - wyseplenił. Cieplak prosząc Jaśka aby zajął się małym wszedł po cichu do pokoju i ujrzał zapłakaną córkę leżącą na łóżku.
- Córcia co się stało? - pytał zatroskanym głosem. Kiedy ta nie odpowiadała pytał dalej - coś z pracą? - Ula skinęła głową, że nie. Chociaż w tej chwili żałowała, że nie ma z nią Marka. Nagle jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zrozumiała jego dotychczasowe zachowanie.
- Cieplak jesteś idiotką, przecież on odsunął się od ciebie na twoją wyraźną prośbę - pomyślała jednocześnie jeszcze bardziej zalewając się łzami. Jednak nie powiedziała o niczym ojcu. Ten bezradny opuścił pokój córki uznając, iż jak będzie chciała to sama powie.
Wieczorem odwiedził ich Szymczyk i on zauważył, że jego przyjaciółkę coś trapi. I jak tylko miał ku temu okazję zapytał co się dzieje.
- Pogadamy jak mały pójdzie spać - odpowiedziała. Doskonale zdawała sobie sprawę, że przyjaciel nie odpuści. Było już dość późno, gdy Ula opowiedziała o tym co usłyszała w sklepie. Jednak ten sądził, że jest coś jeszcze i nie mylił się. I po tym jak Cieplak wyznała co ją trapi w związku z Dobrzańskim ten skwitował to jednym prostym zdaniem.
- On się w tobie zakochał - ta spojrzała na Maćka i rzekła.
- Maciuś co ty za głupoty pleciesz.
- To żadne głupoty. Spójrz, pomaga ci, jest na twoje niemalże każde zawołanie, wspiera jak tylko może. A gdy dałaś mu do zrozumienia, że jest nachalny to wycofał się. Ale jestem przekonany, że jedno twoje słowo, jeden telefon z prośbą o pomoc i on tu jest - mówił pewny swoich słów Szymczyk czym dał jej do myślenia.
Wrócili jeszcze tego wieczoru do sytuacji z Dąbrowskimi i do kilku innych tematów.
Ula północy nie zmrużyła oka zastanawiając się nad sensem tego co powiedział Maciek. Koniec końców postanowiła przyjrzeć się bardziej zachowaniu Marka przez najbliższe dni.
- To co idziemy pogadać gdzieś przy drinku czy jedziemy do ciebie albo do mnie? - zapytał Febo jak tylko wyszli ze szpitala i mogli odetchnąć. Okazało się, że to tylko stan przedzawałowy, a zagrożenie już minęło.
- Możemy do mnie - odparł młody Dobrzański.
- Powiesz o co chodzi? - odezwał się Aleks jak tylko zasiedli na wysokich krzesłach w kuchni. Marek opowiedział o dzisiejszej rozmowie z Ulą, ale i o tym co mu powiedziała zaraz po rozprawie. Ten pokręcił głową po czym rzekł.
- Oj Dobrzański, Dobrzański. A pomyślałeś, że ona potrzebuje po takich wydarzeniach pobyć samej. Że musi odreagować.
- Ja chciałem być tylko pomocny. Czy to źle?
- Z całą pewnością to bardzo dobrze. Ale z tego co zauważyłem to Ula jest typem siłaczki, która wszystko dźwiga sama na swoich ramionach, bo tak ją życie nauczyło. Daj jej trochę odetchnąć, pozwól aby poskładała sobie wszystko na spokojnie samej. Bądź w pobliżu, ale nie narzucaj się. Myślę, że ona sama jeśli będzie potrzebować pomocy to cię poprosi - mówił Febo a w głowie wykluwał się pewien pomysł jak pomóc tej dwójce. Bo jak sądził inaczej nigdy nie dojdą do porozumienia i będą się tak miotać. Ale potrzebować będzie pomocy swojej narzeczonej. Postanowił nie wtajemniczać w ten pomysł Marka, a przynajmniej nie na samym początku. Zdawał sobie sprawę, że ta niby parapetówka nie wypali więc musi wymyślić coś innego.
Od Dobrzańskiego wrócił dość późno i nie chciał budzić Julii, dlatego tę rozmowę przełożył na dzień następny.
- Późno wczoraj wróciłeś - usłyszał za plecami kiedy nalewał kawy do kubków, które sprezentowali sobie na wzajem z Julią.
- Tak. Prosto ze szpitala pojechaliśmy do Marka. Chciał pogadać.
- A co z Krzysztofem, mam nadzieję, że w porządku - mówiła Julia odbierając jednocześnie kubek z napojem bogów jak mawiali oboje na ten czarny płyn.
- Krzysztof miał stan przed zawałowy. Myślę, a nawet jestem pewien, że to dzięki mojej kochanej siostrzyczce. Lekarze są dobrej myśli i potrzymają go jakiś czas na oddziale i wypuszczą do domu - odpowiedział. Widać było, że ta wiadomość szczerze ucieszyła narzeczoną Aleksa. Julia znała rodzinę Dobrzańskich i bardzo szybko polubiła ich wszystkich można by rzec, że ze wzajemnością. Rodzice Marka nawet kilka razy mówili do Aleksa.
- Wiesz synu, twoi rodzice byli by bardzo szczęśliwi, że masz tak wspaniałą narzeczoną - jego serce w takich chwilach jeszcze bardziej się radowało. Młody Febo był wdzięczny Dobrzańskim za troskę, opiekę nad nimi po śmierci rodziców. Przez wszystkie te lata nigdy nie odczuł aby traktowali ich inaczej niż Marka. Zawsze na równi i może dzięki temu, mimo różnicy wieku zawsze dogadywali się z juniorem Dobrzańskim. On sam był dużym przeciwieństwem siostry. Wiecznie z zadartym nosem, wywyższająca się, patrząca na innych z góry. Pozbawiona całkowicie empatii do kogokolwiek i czegokolwiek. W jakimś sensie można rzec, że ten jej wyjazd ucieszył go. Pamiętał jak zawsze chodziła naburmuszona, w firmie wiecznie zawalała to co miała w obowiązkach. Dodatkowo często przychodziła do niego i próbowała coś wymusić ewentualnie ponarzekać.
Na miejsce Pauliny awansowali Violettę Kubasińską, która od kilku lat piastowała stanowisko asystentki Pauliny. Uznali oboje z Markiem, że dziewczyna nadaje się na to stanowisko. Chociaż sam młody Dobrzański miał pewne obawy, w końcu to dziewczyna Olszańskiego. Ale jak widać dziewczyna potrafiła podejść do tego profesjonalnie. Nawet samej powiedziała im tuż po nominacji.
- Możecie być spokojni. Potrafię rozdzielić sprawy służbowe od prywatnych - te słowa uspokoiły Dobrzańskiego. I tak też było, panna Kubasińska wywiązywała się ze swych obowiązków. Wszystko zawsze na czas, wywiady dla prasy przygotowane perfekcyjnie.
Chociaż gdyby tak wiedzieli co knuje Paulina to raczej ich radość znikłaby szybciej niż się pojawiła. A jej wyjazd był związany z tym co zamierzała uczynić panna Febo.
- Mam nadzieję, że sprawi się pan - mówiła do swojego adwokata.
- Uczynię co w mojej mocy aby była pani zadowolona - usłyszała w odpowiedzi - chociaż nie ukrywam, że nie będzie to łatwe.
- Dlatego płacę taką kwotę aby się udało - odparła.
Po wyjściu z kancelarii udała się w jeszcze jedno miejsce. Tam miała się spotkać ze znajomą.
- Pamiętam, że jesteś mi winna przysługę - wysyczała przez zęby do swojej rozmówczyni, gdy ta nie chciała jej pomóc - chyba, że mam sprawić aby twoja matka straciła prawa do tej dwójki bachorów - widać było, że dziewczyna się przestraszyła, bo wyszeptała.
- Co mam zrobić - Febo uśmiechnęła się szyderczo i wyjaśniła co ta ma zrobić.
Plan był prosty jak się wydawało Paulinie. A zemsta miała być słodka i nie liczyło się dla niej nic i nikt. Nawet Aleks się nie liczył jak to rzekła do mecenasa.
- Na każdej wojnie są ofiary w cywilach.
- Jak tata? - zapytała Ula jak tylko Marek przyszedł. Jednocześnie obserwując jego zachowanie.
- Dziękuję jest dobrze. Możliwe, że do końca tygodnia wyjdzie do domu - odparł i wszedł do gabinetu. Niby rozmawiał jak zawsze, ale jednak nie tak jak jeszcze przed sprawą o alimenty.
Miała właśnie iść po kawę dla siebie, gdy zatrzymał ją Aleks i poprosił aby przyszła do niego.
CDN...
Takie dziwne relacje jak ta między Markiem a Ulą wynikają ze zwykłego tchórzostwa. Po prostu im obojgu brakuje cywilnej odwagi, żeby wyznać swoje uczucia. Przez to powstaje wiele niejasnych i niewyjaśnionych do końca sytuacji, które generują kolejne niedomówienia lub brak chęci powiedzenia prawdy. Dotyczy to w większej mierze Marka i jeśli nie postawi na szczerość, to nigdy z Ulą nie będzie. Podoba mi się postawa Maćka. On od razu poznał się na zachowaniu Dobrzańskiego i zorientował się w czym rzecz. Nie bardzo wiarygodne było zdziwienie Uli na stwierdzenie, że Marek się w niej zakochał. Kobiety wyczuwają takie rzeczy a Marek był bardzo uczynny wobec niej i z całą pewnością adorował ją w delikatny sposób. Gdzie się podziała intuicja panny Cieplak?
OdpowiedzUsuńOstatnia część rozdziału niepokojąca. Co ta Paulina ma w głowie, że znowu zaczyna knuć i co ma zamiar ugrać tym knuciem? Intrygujące...
Serdecznie pozdrawiam. :)
Ula przez to co przeszła bardzo asekuracyjnie podchodzi do wszystkiego. Ale już nie bawem dojdzie do rozmowy między Markiem a Ulą.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
Julita
Dąbrowska groźby zrealizowała i rozpowiada po Rysiowie krzywdzące słowa o ludzi. Ale dowodzi to że nie tylko Dąbrowscy to prymitywy, ale i reszta mieszkańców. Teraz chyba najbardziej można obawiać się Pauliny i tego co uknuła w głowie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Dąbrowska plotki roznosi w najbliższym otoczeniu. A plotkary znajdą się zawsze i wszędzie. Ludzie często tak mają, że wierzą w to co usłyszą.
UsuńPaulina pała chęcią zemsty za to co zrobił Marek z Aleksem.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
Julita