piątek, 5 lutego 2021

SIŁACZKA część V

 Było już dość późno, gdy Ula kładła się spać. W jej głowie ciągle brzmiało pytanie, a raczej myśl co takiego chciał od niej Marek. Ona sama zastanawiała się nad zwolnieniem się z tej firmy. Czuła zmęczenie tym wszystkim co się działo. Te wieczne kpiny, szydzenie, docinki ze strony innych powodowało, że Ula miała serdecznie dość. 

Marek tak jak i jego asystentka też miał o czym rozmyślać. Wciąż zastanawiał się jak to możliwe, że Aleks i Julia byli w stanie to zauważyć. Czyżby faktycznie aż tak było to po nim widać? Nie wstydził się tego, ale też nie chciał aby Ula miała mieć problemy. 
- Muszę być bardziej ostrożny - pomyślał - nie chcę jej wystraszyć. Metoda małych kroczków będzie najlepszą - rozmyślał. Jednak zmęczenie wzięło górę i z postanowieniem, że zrobi wszystko aby być z panną Cieplak zasnął. 

Wyszła z windy na piątym piętrze i miała wrażenie jakby wszyscy skupiali na niej swój wzrok. Nie rozumiała tego zachowania. 
- Aniu możesz mi powiedzieć co się stało jak mnie nie było w piątek? - pytała Ula dziewczynę stojącą za ladą recepcyjną. 
- Ludzie twierdzą, że przez ciebie lecą głowy - zaczęła mówić Ania po chwili milczenia.
- Jak to lecą głowy? - pytała Ula nie rozumiejąc o co chodzi. 
- To ty nic nie wiesz? W piątek Marek razem z Aleksem zwolnili Sebastiana Olszańskiego oraz Adama Turka. Podobno nawet Paulina dostała wilczy bilet i musiała odejść z firmy - Ula słuchała tego wszystkiego i nie rozumiała co ona ma z tym wspólnego. Wzięła klucze oraz pocztę i skierowała swoje kroki do sekretariatu. Usiadła przy swoim biurku, posegregowała pocztę i  czekała na Marka. Chciała przede wszystkim wyjaśnić to co usłyszała od Ani. 
- Dzień dobry Ula - czyjś głos oderwał ją od rozmyślania. Cały czas rozmyślała o tym co się wydarzyło w ubiegłym tygodniu. Podniosła głowę i ujrzała Marka.
- Dzień dobry - odparła - zaraz przyniosę ci pocztę i kilka pism do podpisu - dodała. Marek kiwną głową i miał już wchodzić do biura, gdy odwrócił się w jej stronę i rzekł.
- Ula a czy mogę prosić abyś zrobiła mi kawy. Późno wstałem i nie zdążyłem nawet się napić.
- Oczywiście zaraz przyniosę ci wszystko - odpowiedziała. 

- Marek, chciałam jeszcze o coś zapytać - rzekła Cieplak chwilę po tym jak zrobiła to o co ją prosił. 
- Pytaj śmiało. Jak coś to nie odpowiem - odparł uśmiechając się. Widział, że coś ją trapi. 
- Możesz mi powiedzieć dlaczego w firmie ludzie szeptają po kątach, że z mojej winy zostali zwolnieni ludzie? - Dobrzański nagle spoważniał, co zaniepokoiło jego asystentkę - proszę powiedz o co chodzi - dodała, gdy wciąż nie usłyszała odpowiedzi. 
- Ula - zaczął, wstał z fotela i wskazując ręką w kierunku kanapy poprosił aby usiedli - nikt nie został zwolniony przez ciebie. Po prostu ostatnio wydawałaś się być coraz bardziej przygnębiona, zauważyliśmy, że coś jest nie tak...
- My? - weszła mu w słowo.
- Tak my to znaczy ja, Aleks a nawet moja mama. Postanowiliśmy to sprawdzić. Poprosiliśmy ochronę o pomoc i w ten sposób dowiedzieliśmy się o tym jak traktowali cię Olszański, Turek oraz Paulina.... 
- Czyli to moja wina - kolejny raz mu przerwała.
- Nie, to nie jest twoja wina. I proszę cię nawet tak nie myśl. Nikt nie ma prawa źle traktować drugiej osoby. A ja jak długo będę tu prezesem nie pozwolę na takie traktowanie kogokolwiek. Tak samo postąpił Aleks z Adamem, bo to jego podwładny - Ula siedziała i słuchała tego co on mówił i z każdą kolejną sekundą podejmowała pewną decyzję. Kiedy Marek  skończył opuściła jego gabinet i wydawało się, że zajęła się swoimi pozostałymi obowiązkami. Lecz było inaczej. Nie umiała, a nawet nie mogła skupić się nad pracą. W jej głowie wciąż huczały słowa Ani, o tym, że zostali zwolnieni przez nią.
Marek również zajął się pracą. Miał nadzieję, że Ula zrozumiała to co powiedział. 
Kiedy tak siedział obok niej i widział jej tak bardzo smutne oczy miał wielką ochotę zamknąć w swoich ramionach. Pragnął zobaczyć jej uśmiech, to jak jej twarz promienieje szczęściem lecz wiedział, że to jeszcze nie czas. Obawiał się iż może to źle odebrać. Czuł ten dystans, którego Ula bardzo nie chciała zmniejszyć. Liczył jednak, że teraz wszystko zacznie się zmieniać. On sam postara się być jak najbliżej i pomóc jeśli to tylko możliwe. A dzięki temu ona może przekona się do niego i spojrzy nie jak na szefa a kogoś bliskiego. Te jego rozmyślania przerwało pukanie drzwi a zaraz ujrzał w nich postać samego Aleksa. 
- O Aleks. Co cię sprowadza w moje skromne progi.
- Przyniosłem te raporty co to miał zrobić Turek w związku z pokazem - usłyszał a na biurku już leżał plik zadrukowanych kilku kartek -  a gdzie masz Ulę? Nadal na zwolnieniu? - zmienił temat.
- Chyba poszła na lunch - odparł Dobrzański po uprzednim spojrzeniu na zegarek. Faktycznie była pora na przerwę. I tak jakby coś mu mówiło aby spojrzał przez okno. To co zobaczył spowodowało, że wyminął bez słowa Aleksa i biegiem skierował się w kierunku schodów. Nie chciał tracić czasu na czekanie aż przyjedzie winda. 
- Ula wszystko w porządku? - odezwał się Marek podczas, gdy tak sprzeczała się z jakimś facetem. 
 - Nie wpieprzaj się koleś - usłyszał w odpowiedzi. 
Marek ponowił pytanie skierowane do Uli.
- Tak wszystko w porządku. Wracaj do firmy ja też zaraz przyjdę - usłyszał od swojej asystentki. Mimo to nie zamierzał jej posłuchać. Jedynie co to odszedł kilka kroków dalej i mieć wszystko na oku i móc w razie konieczności zareagować. Chwilę później dołączył do niego Febo. 
- Marek czy to nie jest ten koleś co na nagraniu? - zapytał Aleks. Prezes baczniej się przyjrzał mężczyźnie i odparł.
- Faktycznie. To ten sam. 
W pewnym momencie usłyszeli jak Ula najwyraźniej będąc już poirytowana tą rozmową mówiła podniesionym głosem.
- Posłuchaj, nie zamierzam wycofać pozwu o alimenty, a wręcz przeciwnie zamierzam wnieść o ich podwyższenie - tymi słowami tylko go rozzłościło. A jego dłoń zmierzała w kierunku jej twarzy. Gdy nagle Dąbrowski poczuł siny uścisk w nadgarstku. 
- Tknij ją jeszcze raz a będziemy inaczej rozmawiać - usłyszał i ujrzał wściekłe twarze dwóch mężczyzn. 
Dąbrowski wyrwał swoją rękę z mocnego uścisku i miał już odchodzić, ale zwrócił się w kierunku Uli.
- Ja jeszcze nie skończyłem. Pogadamy sobie jak wrócisz do Rysiowa - Ula słuchała tego a jej twarz zalewały łzy. Była jednocześnie zła na Bartka i zawstydzona tym co się wydarzyło. Nie chciała aby ktokolwiek z firmy widział coś takiego. 
Dąbrowski oddalił się, a oni mieli wracać do firmy, gdy odezwała się Ula.
- Marek przepraszam cię, ale chciałabym zostać samej przez kilka minut - ten skinął głową na tak. Chociaż nie zamierzał tego tak zostawić. 
- Dobrze Ula. Jeśli chcesz to możesz już dzisiaj nie wracać do pracy.
- Przejdę się tylko aby ochłonąć i za jakieś maksymalnie półgodziny powinnam wrócić - odpowiedziała. 

- Marek czy ty coś z tego rozumiesz? - padło z ust Febo jak wrócili do FD.
- Przypuszczam, że ten koleś to ojciec jej synka - odpowiedział Dobrzański. 
- To może trzeba jej pomóc. Bo z tego co się zorientowałem to facet ma jakiś problem z płaceniem - dodał Aleks po chwili namysłu. 
- Że trzeba to z całą pewnością, ale czy ona będzie chciała tej pomocy to już inna sprawa - Febo doskonale rozumiał to co usłyszał. Wiedział tak jak Marek, że Ula nie prosi nikogo o pomoc. Nie narzeka, nie skarży się. Przecież tak właśnie było z tym co działo się w firmie w ostatnim czasie - spróbuję z nią delikatnie porozmawiać jak tylko wróci. 

- O jesteś już - usłyszała za plecami znajomy głos kiedy wieszała kurtkę na wieszaku. 
- Tak wróciłam i zaraz zajmę się tym co zostało niedokończone. Ale najpierw chciałam cię bardzo przeprosić za to co się wydarzyło przed firmą.
- Ula nie musisz mnie za nic przepraszać. Ty niczego złego nie zrobiłaś - mówił Dobrzański, po chwili dodał - Ula może mógłbym ci jakoś pomóc? 
- Raczej nie - odpowiedziała, a z jego twarzy można wyczytać coś na kształt smutku - przepraszam, ale nie sądzę aby ktokolwiek mógł mi pomóc - Marek odpuścił. Wiedział, że na siłę niczego nie wskóra, to ona musi chcieć. Mimo tego postanowił się nie poddawać i znaleźć sposób aby jej pomóc. Po tym co usłyszeli wraz z Aleksem domyślał się, że chodzi o alimenty na dziecko. Nie zastanawiając się chwycił za telefon i wybrał numer do swojej matki. Uznał, że może skoro prowadzi swoją fundację to będzie umiała coś doradzić. 
- Dzień dobry mamo mam do ciebie sprawę, ale wolałbym nie rozmawiać przez telefon. Będziesz później w domu?
- Synku na godzinę siedemnastą jesteśmy z tatą umówieni. Dlatego jak to coś bardzo ważnego to podjedź teraz do fundacji - Marek spojrzał na kalendarz i uznając, że nie ma na dzisiaj niczego ważnego oraz żadnego spotkania odpowiedział.
- Będę u ciebie za około trzy kwadranse - spakował swoją teczkę, uprzątnął na biurku wyszedł.
- Ula ja już dzisiaj wychodzę i raczej nie wrócę do końca dnia. Ty również możesz wyjść wcześniej jeśli nie masz niczego pilnego - rzekł i pożegnał się. 
Cieplak za nim opuściła biuro postanowiła zrobić jeszcze jedną rzecz. Z firmy wyszła półgodziny później wcześniej zostawiając pismo jedno w formie urzędowej a drugie bardziej w formie prywatnej. Było jeszcze dość wcześnie, a FD miało swoją siedzibę w niedalekiej odległości od sądu postanowiła tam pójść. Tak jak mówiła Dąbrowskiemu zamierzała wnieść pozew o zwiększenie kwoty alimentów. Z sądu chciała pobrać odpowiednie druki dotyczące sprawy oraz chciał złożyć wniosek o przyznanie jej adwokata z urzędu. Mimo to, że pracowała nie było jej stać na adwokata. Faktycznie dzięki pensji żyło im się znacznie lepiej i to ją cieszyło.

- Mamo chciałem dowiedzieć się czegoś o alimentach - to zdanie zdziwiło Helenę, Marek widząc zdziwiona minę matki pospieszył z wyjaśnieniami - chodzi mi o Ulę. Wiem, że ma ona dziecko, a ojciec najwyraźniej wymiguje się od płacenia. Tak mogę wnioskować po tym czego byliśmy świadkami wraz z Aleksem dzisiaj pod firmą. Ula kłóciła się z jakimś facetem i powiedziała, że zamierza wnieść o podwyższenie kwoty alimentów a nie odstąpienie od niech - Helena wysłuchała syna i po krótkiej chwili powiedziała.
- Zawsze można złożyć pismo do komornika aby ten ściągał z niego kwotę jaką zasądził sąd. Drugim sposobem jest wniesienie do sądu wniosku o alimenty na dziecko, ale we wniosku podać rodziców ojca dziecka jako tych, którzy mają płacić - to czego dowiedział się od matki uznał za bardzo ważną informację. Teraz jedynie zostało jakoś to przekazać Uli. Nie chciał aby ta pomyślała, że wtrąca się w jej sprawy. Musi coś wymyśleć. W końcu wpadł na według niego genialny plan. Uznając, że musi się udać. Pożegnał się z matką i życząc udanego wieczoru wyszedł z fundacji i pojechał do siebie.
CDN...

8 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że papiery, które Ula zostawiła w firmie nie są jej wypowiedzeniem, bo jeśli tak to Marek będzie miał o wiele trudniejsze zadanie aby się do Uli zbliżyć. Z jednej strony rozumiem zachowanie Uli, bo fakt iż tamci zostali zwolnieni spowodowało kolejne plotki i pewnie znowu nie będzie miała dobrego życia w firmie. Może przywrócenie Seby i Adama do pracy na prośbę Uli coś by pomogło, o ile panowie zrozumieli by swój błąd. Ale to tylko takie moje fantazje. Zupełnie nie wiem jak dalej poprowadzisz historię Uli i Marka, dlatego nie mogę doczekać się kolejnej części.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula czuje się niekomfortowo. Nie miała takiego zamysłu aby ci dwaj panowie oraz panna Febo stracili pracę. Jeszcze trudniej jest jej zrozumieć zachowanie innych wobec niej. Możesz być pewna, że żadne z nich nie zrozumiało swojego błędu Jedno z pism to list do Marka.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Ula jest bardzo honorowa i dumna, ale czasem tę dumę i honor trzeba schować do kieszeni zwłaszcza wtedy, gdy samemu nie potrafi się przeciwdziałać zaistniałej sytuacji a pod ręką są ludzie gotowi tej pomocy udzielić. Wydaje się, że Ula widzi tylko jedną stronę medalu. Olszański i Turek zostali zwolnieni a ona uparcie twierdzi, że to przez nią a powinna myśleć, że to z jej powodu. Nie docenia faktu, że ani Marek, ani Alex nie tolerują w firmie pogardy i wyśmiewania drugiego człowieka. Ta dziewczyna jest tak mało asertywna i ma tak mało poczucia własnej wartości, że przez całe życie będzie się obwiniała za wszystko i przepraszała za wszystko. No może oprócz gradobicia. Zdecydowanie powinna przestawić myślenie na inne tory. Raz na zawsze załatwić tego nieroba Bartusia obciążając mamusię alimentami. Pierwsze co powinna mieć na uwadze, to dobro własnego dziecka a nie to, czy Bartuś będzie się miał za co napić. Z całą pewnością powinna podnieść sobie samoocenę i nie myśleć, że jest życiową ofiarą, która wypadła krowie spod ogona. Ula potrzebuje wstrząsu.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U niej nie ma czegoś takiego jak myślenie o sobie a jedynie myśli o innych. To co usłyszała od Ani wywołało tylko poczucie winy. Ona nie ma pojęcia, że może zrobić cos takiego jak podanie o alimenty matkę Bartka. Dlatego mówi o podniesieniu wysokości tego świadczenia wobec Bartka.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Liczę, że historia się nie powtórzy z serialu i Ula mimo tego, że źle się czuje w firmie nie odejdzie z pracy. Ma syna i powinna i o nim myśleć. To pracownicy powinni dowiedzieć się jak Turek, Adam i Paulina traktowali Ulę i za co wylecieli. Może by ich to coś nauczyło.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość ludzi wie za co ta trójka wyleciała z pracy. Ale nie widzą nic złego w ich zachowaniu, oni w większości traktują Ulkę tak samo. Ula wygląda tu jak w serialu przed przemianą.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  4. Liczę na to ,że Marek jako pracodawca Uli załatwi sprawę z mobbingiem w firmie. Mam nadzieję, że Ula jednak nie odejdzie. Ma na utrzymaniu syna nie może myśleć o sobie ale tez o nim. Ze znalezieniem nowej pracy może mieć spory problem mimo kwalifikacji, bo w niektórych miejscach liczą się znajomości. Ciekawe co planuje Marek i czy Ula rozwiąże problem z alimentami i jeśli to będzie przez sąd to Bartek będzie musiał płacić. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula nie odejdzie z firmy bądź spokojna.
      Bartek ma już zasądzone sądownie alimenty, ale ich nie płaci. Pracuje na czarno, wymeldował się od matki tylko po to aby komornik go nie mógł znaleźć. Co ma w planach Marek będzie w następnej części.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielny śnieżny wieczór.
      Julita

      Usuń