piątek, 29 stycznia 2021

SIŁACZKA część IV

 - Masz mi coś do powiedzenia? - padło z ust Dobrzańskiego, gdy tylko wszedł Olszański.
- Ja, a niby co takiego? Ten wykaz wszystkich zatrudnionych mam czas zrobić do poniedziałku - mówił kadrowy i wydawał się być zaskoczony pytaniem prezesa. Nie rozumiał tego pytania, przecież niczego nie zrobił. W pracy zawsze jest punktualnie. Owszem czasami przychodzi skacowany po tym jak poprzedni wieczór spędził w klubie.
- Mówisz, że nie wiesz o co mi chodzi? - ni to stwierdził ni to spytał Dobrzański, po czym odwrócił laptop w stronę kadrowego i włączył filmik, gdzie widać jak drwi z Cieplak - o tym mówię.
Olszański spojrzał na Marka i wciąż nie rozumiał o co chodzi. 
- Marek przecież nic takiego się nie dzieje - rzekł.
- Powiadasz, że nic. Wobec ciebie drwiny z drugiej osoby to nic? - mówił jeszcze w miarę spokojnie Marek.
- No co ty stary. Czy ty nie widzisz jak to coś...
- Nie coś tylko Ula - wysyczał przez zęby.
- Wygląda - dokończył tak jakby nie słyszał ostatniego zdania prezesa. 
- Mam gdzieś jak wygląda, jak się ubiera. Dla mnie liczy się to co ma w głowie. A ma bardzo dużo. 
- Ale zamiast tego brzydactwa mogłeś mieć kogoś...
- Wyjdź - krzyknął Dobrzański wskazując ręką kierunek drzwi. 
Marek miał serdecznie dość tej nijakiej rozmowy, był zły. Chociaż zły to delikatnie powiedziane on był wściekły. Nie umiał zrozumieć jak Sebastian mógł tak traktować kogokolwiek. Podczas tej jakże krótkiej rozmowy dotarło do niego jakim człowiekiem jest Olszański. Dla niego liczy się wygląd a nie to jaką posiada wiedzę. 
Minęło jakieś półgodziny, gdy tym razem to Marek zawitał w gabinecie kadrowego. W ręce trzymał jakieś pismo. 
- Co już przeszło ci? - pytał Olszański widząc Marka w drzwiach. Ten nie odezwał się słowem i wręczył kadrowemu zwolnienie.
- Żartujesz? - wydukał Sebastian.
- A czy wyglądam jak ktoś kto żartuję? Zapewniam cię jestem daleki od żartów w tej kwestii. Nie pozwolę na takie zachowanie jak twoje, Turka i Pauliny wobec Uli, ale i każdego innego pracownika tej firmy. Nie zamierzam tolerować takiego zachowania.
- Przecież to tylko żarty. Jak chcesz to mogę ją przeprosić - Olszański próbował jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Ale Dobrzański jak widać nie zamierzał odpuścić. 
- Masz czas do końca dnia, od poniedziałku nie chcę cię tu więcej widzieć - rzekł i wyszedł. 
Sprawa z Olszańskim została rozwiązana definitywnie. Marek miał nadzieję, że Aleks również wszystko wyjaśnił z Turkiem. I tak faktycznie było. Febo tak jak Marek wywalił księgowego. Jedyną różnicą jaka różniła te dwa wypowiedzenia to powód zwolnienia. Marek uzasadnił wypowiedzenie za porozumieniem stron, dzięki temu Olszański miał możliwość szybkiego znalezienia nowego zatrudnienia. Aleks już nie był taki wyrozumiały i podał powód mobbingu w miejscu pracy. 
Pozostała jeszcze sprawa z Pauliną i obaj panowie wiedzieli, że tu już nie będzie tak łatwo. Panna Febo jak na to nie patrzeć jest współwłaścicielem i od tak nie można się jej pozbyć z firmy. 

W tym samym czasie co w firmie kilkadziesiąt kilometrów dalej też nie było kolorowo. 
Siedziała w kuchni i rozmyślała nad tym wszystkim. Zastanawiała się czy nie będzie lepiej jak zwolni się z tej firmy i poszuka jakiejś innej pracy. Tam czuła się źle, nie rozumiała zachowania ludzi, którzy pracowali razem z nią. Zdawała sobie sprawę z tego jak wygląda, ale czy to powód aby z niej drwić i szykanować? Wciąż zadawała sobie to pytanie. Te jej rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi. Nim zdążyła się odezwać ujrzała swojego byłego, jednocześnie ojca jej syna. 
- Czego tu chcesz? - zapytała go jak tylko wszedł.
- Chciałem pogadać - odparł.
- My nie mamy o czym. A nie mamy, przyszedłeś zapłacić zaległe alimenty - rzekła.
Ten spojrzał na Ulę i po chwili rzekł.
- Nie wiedziałem, że z ciebie taka materialistka. Nic tylko na kasie ci zależy.
- Osobiście mam gdzieś twoje pieniądze i ciebie samego również. Ale przypominam, że jesteś ojcem Przemka i to jemu należą się te pieniądze. 
- Wiesz dobrze, że nie mam pracy - odparł.
- Właśnie dobrze wiem, że ją masz. Tylko, że pracujesz bez umowy, dodatkowo wymeldowałeś się od matki. Zrobisz wszystko aby tylko nie płacić. Prawda?  Ale ja nie odpuszczę, bo domyślam się po co przyszedłeś - mówiła. 
Bartek był wściekły na swoją byłą, nie zamierzał płacić alimentów i tego się trzymał. 
- Masz pracę, to co ci po alimentach - wysunął argument, który w jego mniemaniu pozwoli jej wycofać sprawę o alimenty. 
- Ty jesteś śmieszny. Powiedziałam, że nie odpuszczę i bądź tego pewny - odparła, a w środku aż się w niej gotowało. Ten człowiek jak widać niczego sobie nie robi z tego, że jest ojcem. Przez te kilka lat jej synek nie widział własnego ojca ani razu. Również Dąbrowska zachowywała się tak jakby nie uznawała małego Przemka za swojego wnuka. Nigdy nie zainteresowała się małym. Kiedyś nawet Maciek powiedział Uli co usłyszał z ust matki Bartka.
- Byłem w sklepie i stałem jakieś dwie może trzy osoby za Dąbrowską a ona na pytanie jak tam wnuczek odparła - mój Bartuś mówi, że to nie jego a jak mu wierzę. 
Ula była w szoku, ale z drugiej strony czego mogła się spodziewać po tym człowieku. 
Reszta weekendu u Cieplaków minęła w miarę spokojnie. Ula przez całą sobotę zajmowała się porządkami w domu, a w niedzielę zabrała młodsze dzieci do Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego. 
Dla dzieciaków to był wspaniały dzień. Biegały od jednego ogrodzenia do drugiego. Mały Przemek jak to dwulatek po jakiś dwóch godzinach takiej bieganiny zaczął nieco marudzić. Ula wsadziła go do wózka i tak kontynuowali spacer alejkami parku zoologicznego. Do Rysiowa wrócili późnym popołudniem. Dzieciaki zmęczone, ale szczęśliwe zjadły wcześniejszą kolację i usnęły dość wcześnie. 
- Ula miałaś gościa - usłyszała od ojca, po tym jak dzieciaki już spały, a ona mogła spokojnie usiąść przy kuchennym stole i napić się kawy.
- Gościa? - zdziwiona pytała - Kto to był?
- Pan Dobrzański - odparł. Ula zrobiła duże oczy. Zastanawiał się co on mógł chcieć od niej. Spojrzała na stojący zegarek uznała, że jest już późno i nie wypada dzwonić. 
- Mówił co chce? 
- Nie. Zapytał o ciebie, a jak powiedziałem, że pojechałaś z dzieciakami pożegnał się i odjechał. 
- Trudno, jutro dowiem się co chciał - odpowiedziała ojcu. Dopiła kawę i poszła do swojego pokoju aby uszykować na następny dzień ubranie i położyła się spać. 

O ile w rodzinie Cieplaków te dwa dni można uznać za udane tak już w rodzinach Dobrzańskich i Febo tak kolorowo nie było. Aleks i Marek postanowili rozmówić się z Pauliną. Nie chcieli tego robić w firmie postanowili spotkać się w rodzinnym domu Marka. Sama Helena zaproponowała takie rozwiązanie. 
Całą piątką siedzieli w salonie i popijali kawę.
- Uwielbiam te nasze wspólne popołudnia Helenko - rzekła przemiłym, piskliwym głosikiem panna Febo. 
- Też lubimy, gdy mamy was wszystkich przy jednym stole. Lecz myślę, że dzisiejszy dzień nie skończy się tak jak poprzednie - odparła jej pani Dobrzański.
- Co masz na myśli? - pytała zdziwiona, a jej ton wypowiedzi zmienił się.
- Sądzę, że Marek z Aleksem lepiej ci to wyjaśnią - Paulina skierowała swój wzrok na nich obu. 
- Wiesz siostra - pierwszy odezwał się jej brat - mamy tych samych rodziców, a ja nie wiedziałem, że możesz być taka podła i cyniczna.
- A może tak jaśniej - rzekła.
- To może ja - zaczął milczący dotychczas Marek - twierdzisz, że jesteś kobietą z klasą - ta kiwnęła głową na potwierdzenie, że tak właśnie jest - to ja zastanawiam się, skąd takie przekonanie. W ostatnim czasie przekonałem się sam na własne oczy, że tak nie jest. Bo czy kobieta z klasą jest w stanie posunąć się do szkalowania, poniżania, wyśmiewania innych? Nie sądzę. 
- A możesz jaśniej, bo nie rozumiem.
- Chcesz jaśniej proszę bardzo - odparł i zaczął mówić - chodzi mi o to jak traktowałaś Ulę. Ty, Olszański oraz Turek.
- Ty żartujesz? A cóż takiego się stało. Zatrudniłeś takiego paszczaka to czego się spodziewasz? 
- Paulina uważaj na słowa - odezwał się Aleks.
- Paulinko oni obaj mają rację i takie zachowanie nie przystoi żadnemu z nas - padło z ust Krzysztofa - dodatkowo za takie zachowanie to pani Cieplak może pozwać nas do sądu o mobbing. Swoim zachowaniem psujesz reputację nie tylko swojego nazwiska, ale i całej firmy. Wiem, że Aleks i Marek zastanawiają się nad rozwiązaniem tej sprawy. 
- Chyba przesadzacie - mówiła oburzona. 
- Bądź pewna, że nie - rzekł Marek - Olszański i Turek już stracili swoje posady. Ty masz o wiele większe szczęście, bo ciebie nie można zwolnić od tak. 
- Ale ja mam pomysł - zaczął mówić Febo - pozwolimy ci zachować udziały, ale przestaniesz pracować w firmie. 
Paulina wyglądała tak jakby dostała czymś w głowę. Nie rozumiała zachowania ich wszystkich. Była zła na nich wszystkich. Nie uważała aby zrobiła coś nie tak. Ale widząc wyczekujące spojrzenia całej czwórki wiedziała, że musi podjąć decyzję już teraz. 
- Dobrze niech wam będzie - odparła jednocześnie zgadzając się na propozycję jaką usłyszała od Aleksa. Dom rodziny Dobrzańskich opuściła kilka minut później, nie zamierzała dalej siedzieć przy jednym stole z żadnym z nich. Uznała jednocześnie, że skoro już nie pracuje w firmie to może wyjedzie na jakiś czas. Postanowiła w ciągu najbliższych kilku dni pozamykać sprawy związane z pracą, a następnie pomyśli co dalej. 
W niedzielne wczesne popołudnie Marek uznał, że może powinien spróbować skontaktować z Ulą i porozmawiać. Pomyślał, że rozmowa poza firmą pozwoli jej otworzyć się przed nim. Pojechał do Rysiowa, ale jej nie zastał. Był trochę zawiedziony, że jej nie było. Poczuł się dziwnie. Ale to nie było po raz pierwszy. Wracając podjechał do domu swojego przyrodniego brata. chciał pogadać, ale zastał tam Julię. 
- Wchodź - mówiła.
- Nie chcę wam przeszkadzać. Myślałem, że Aleks będzie sam. Chciałem pogadać - mówił młody Dobrzański. 
Usiedli na patio, a Marek zaczął mówić o swoim dziwnym odczuciu, gdy nie widzi Uli.
- Jestem spokojny, gdy wiem, że ona jest w pobliżu. Kiedy jej nie widzę łapię się na tym, że tęsknię, często myślę o niej.
- Mareczku ty się jak nic zakochałeś - rzekła Julia.
- Nie patrz tak. Ja tak jak Julia myślę, że się zakochałeś w naszej Uli. Widziałem kilka razy jak na nią patrzysz, jaki masz maślany wzrok, gdy tylko ją ujrzysz - dodał Aleks. 
- Może i macie rację. Ale nie sądzę aby ona chciała kogoś takiego jak ja za swojego faceta - mówił Marek.
- Jak nie zapytasz to się nie dowiesz - rzekła Julia. 
Marek w duchu przyznawał jej rację. Lecz obawiał się jak Ula zareagowałaby na takie wyznanie. Pamiętał, że Ula ma złe wspomnienia z poprzedniego związku. Nie wiedział czy ona już doszła do siebie po rozstaniu z poprzednim facetem. Dodatkowo miała pamiątkę, chociaż nazwanie dziecka pamiątką jest niezbyt dobre. Ale faktem jest, że ma dziecko z poprzedniego związku. On sam nie widział w tym problemu. Dla niego ten mały chłopczyk nie był żadnym problemem. Lubił dzieci, a dzieci jego. 
CDN...

12 komentarzy:

  1. No proszę Marek dość szybko się zakochał w Uli ale teraz przed nim duże wyzwanie aby jej o tym powiedzieć, chyba że najpierw będzie chciał się do niej zbliżyć nie wyjawiając swoich uczuć. Czekam na pierwsze spotkanie Marka z Przemkiem. 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy tak szybko to nie wiem. Ula w firmie pracuje już jakiś czas. Marek zastosuje metodę małych kroczków.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. Ale dużo się dzieje, wszyscy zostali zwolnieni, ciekawe jak na takie zmiany zareaguje Ula? Bartek chyba nie grzeszy rozumem i nie dostrzega oczywistych rzeczy. A Marek potrzebował pomocy Juli i Aleksa aby uświadomić sobie że się zakochał. Mam nadzieję że nie zaskoczy Uli tym wyznaniem w poniedziałek w pracy tylko rozegra to na spokojnie i da szansę Uli aby miała czas odwzajemnić to uczucie.
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie ten Marek nie jest w gorącej wodzie kąpany. Julia i Aleks tylko przyspieszyli to co było nieuniknione. Z czasem sam by do tego doszedł, ale z opóźnieniem.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Markooo!!! Kocham to opowiadanie! Marek i Aleks jacy stanowczy wobec pracowników i Pauliny. Niech jedzie i nie wraca ta czarna mamba! A Mareczek, nonono😍 szczerze liczyłam że się już spotkają z Ulą. Niech oni wreszcie pogadają, niekoniecznie o uczuciu ale niech sobie pogadają a potem wszytsko od słowa do słowa pójdzie już z górki. A i czekam na spotkanie Marka z małym Przemkiem i konfrontacji z Dąbrowksimi 🤩🤩 Wenyyyy!!!! 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek stosując metodę małych kroków będzie się zbliżał do Uli. W następnym rozdziale dojdzie do rozmowy, ale jak będzie wyglądać i jakie będą jej efekty zdradzić nie mogę.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  4. Mocny rozdział. Nie sądziłam, że Marek okaże się tak bardzo konsekwentny w trzymaniu się własnych zasad, chociaż przeczytawszy do końca rozdział chyba rozumiem kategoryczność jego postępowania. Olszański wyleciał na zbity pysk, podobnie jak Turek. Zachowanie ich obu było poniżej wszelkiej krytyki i gdyby obaj użyli mózgu, mogliby się wybronić przed tym zwolnieniem, zadziałać profilaktycznie i prosić Ulę o wybaczenie. Turek tylko w grupie ludzi czuje się mocny i jeśli oni z czegoś kpią, kpi i on dołączając do ogólnego chóru. Olszański mimo wykształcenia to prymitywny typ. Inteligencji za grosz a głupota rządzi. Obaj mają teraz nauczkę i jeśli nie wyciągną z niej wniosków czarno widzę ich przyszłość.
    Z Pauliną wcale nie poszło tak źle, mimo to i w niej można dostrzec zamiast tej wielkiej klasy mentalność jarmarcznej przekupki. Świeżość firmowych zmian będzie pewnie wkrótce zauważalna zwłaszcza dla Uli, której nikt nie będzie już poniżał. Ciekawa jestem dlaczego Marek tak się nisko ocenia i uważa, że Ula nie będzie chciała mieć takiego faceta jak on. Myślę, że ogromnie się myli. Jest dobrym człowiekiem a Ula potrafi to docenić.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek jest podobny do swojego ojca. Tak samo Krzysztof nie pozwoliłby na takie traktowanie kogokolwiek i wywalił z firmy. Obaj panowie nie umieją myśleć racjonalnie, a swoje zachowanie uważają za zabawne. Masz rację, że tok myślenia Marka jest zły i powinien znaleźć sposób na zbliżenie do Uli.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  5. No to Marek z Aleksem zadziałali ekspresowo. Ula będzie w szoku jak się dowie. Marek dość szybko zakochał się w Uli, ale teraz ma problem jak Ją do siebie przekonać. Ale wierzę, że znajdzie sposób, bo On Uli też nie jest obojętny, choć Ona jeszcze tego uczucia nie potrafi sprecyzować lub wręcz się tego boi. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Febo i Dobrzański nie zamierzali odkładać tej sprawy na później. Widzieli jak wiele to kosztowało Ulę i dodatkowo domyślali się jak to może się skończyć. Ula w przeciwieństwie do Marka nie myśli w kategoriach miłości. Marek jest dla niej tylko i wyłącznie prezesem i jej przełożonym.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  6. Porządki zrobione z nieżyczliwymi dla Uli osobami w firmie. Gdyby jeszcze ktoś ustawił Dąbrowskich, Ula mogłaby jeszcze bardziej odetchnąć. Zaskoczyłaś mnie miłością do Uli. Jeśli dobrze pamiętam, nie było między nimi jakiś szczególnych zażyłości.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na Dąbrowskich przyjdzie pora. Zażyłości nie było, ale z chwilą jak Ula wzięła dzień wolnego do Marka zaczęło docierać jak za nią tęskni. A słowa Aleksa i Julii tylko go w tym upewniły, że to jest coś więcej niż tylko wspólna praca. Lecz na razie tylko dla niego, bo Ula wciąż traktuje go jako swojego szefa.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń