Wyszedł z gabinetu Olszańskiego, gdy była już pora lunchu, wiedział, że Marka nie zastanie u siebie. Wyjął z kieszeni telefon i wybrał znany numer
- Cześć bracie - rzekł jak tylko usłyszał swojego rozmówcę.
- Cześć Aleks, co się stało?
- Za ile będziesz w firmie? Mam do ciebie sprawę - mówił do słuchawki.
- Teraz jestem na lunchu, później jadę załatwić sprawę w banku więc myślę, że będę z powrotem za około godzinę do półtorej - usłyszał w odpowiedzi, pożegnał się i rozłączył.
Wróciła do domu, z przekonaniem, że kolejny raz poniosła porażkę w poszukiwaniu zatrudnienia. Ojciec nawet nie pytał, widział po jej minie, że nie dostała tej pracy. Weszła do swojego pokoju, usiadła na tapczanie i z tej całej bezsilności rozpłakała się. Czuła się tak jakby była jakaś przeklęta, wciąż miała pod górę. Coraz trudniej było im związać koniec z końcem. Po opłaceniu wszystkiego zostawały im jakieś marne grosze.
- Trudno najwyraźniej nie jest mi dane pracować w zawodzie - rozmyślała - no cóż muszę przejrzeć oferty w innym miejscu, a raczej innym zawodzie - podjęła decyzję, podeszła do komputera i po uruchomieniu weszła na jedną ze stron internetowych z ogłoszeniami. Przeglądała już jakiś czas, wysłała kilka swoich aplikacji.
Do Marka przyszedł Sebastian z informacją o wyborze kandydatki na stanowisko jego asystentki. Od jakiś dwóch może trzech minut siedział już u niego Aleks.
- To co to za sprawa - zaczął Marek, gdy Aleks chciał mu powiedzieć usłyszeli pukanie do drzwi.
- I co Seba masz jakieś konkretne kandydatki? - zapytał kadrowego, ten skinął głową i pokazał kilka z nich. Aleks domyślił się, że nie ma tam tej, w której sprawie przyszedł do Marka.
- Sebastian, a gdzie jest CV tej dziewczyny co była tu dzisiaj? - odezwał się Febo
- Nie ma - odparł kadrowy.
- Możesz przynieść? - nie odpuszczał Febo.
- Coś ty tak się uparł na tę pokrakę, zakochałeś czy co? Ciekawe co powiedziałaby na to twoja dziewczyna? - tymi pytaniami zirytował Aleksa do tego stopnia, że ten aż krzyknął.
- Masz przynieść i to w tej chwili - Olszański spojrzał najpierw na Marka, ale nie widząc żadnej reakcji udał się do swojego gabinetu. Liczył jednak na zdrowy rozsądek Dobrzańskiego.
- Aleks co ty taki poirytowany? Sebastian zna się na swojej robocie i z całą pewnością wybrał odpowiednie kandydatki - próbował dowiedzieć się Marek skąd takie zdenerwowanie u niego.
- Ten idiota jak zwykle zapewne wybrał takie, które będzie mógł zaliczyć. A ta dziewczyna co tu dzisiaj była nawet nie zajrzał w jej dokumenty - mówił Febo.
Aleks chciał jeszcze coś powiedzieć, ale wszedł Olszański i podał Markowi teczkę z dokumentami Urszuli Cieplak. Dobrzański otworzył ją i na sam widok zdjęcia już nie chciał jej zatrudnić co zauważył Aleks.
Wyrwał mu teczkę z ręki i zaczął czytać i kiedy doszedł do wykształcenia mówił już głośno.
- Wykształcenie wyższe, ukończone dwa kierunki. Zarządzanie i marketing oraz bankowość. Na jednej z lepszych uczelni w kraju. Mówi ci to coś? - zwrócił się do kadrowego. Ten nie zdążył odpowiedzieć, bo Aleks kontynuował - biegła znajomość języka biznesowego angielskiego, niemieckiego oraz włoskiego, komunikatywna umiejętność posługiwania się językiem rosyjskim. Mam czytać dalej? Bo jak mniemam nawet nie spojrzałeś na to co dostałeś. ciekawy jestem, która z tych co wybrałeś ma chociaż połowę z tego - wysyczał przez zęby.
- Ale sam widziałeś jak ona wygląda - próbował jakoś wybrnąć z tego Sebastian.
- No tak dla ciebie nie liczy się wykształcenie, ale to czy ma długie nogi i wydatny biust - odparł mu Febo.
- Aleks ma rację - odezwał się Dobrzański, gdy zauważył jak blondyn szuka u niego wsparcia - ja poszukuję kogoś kompetentnego - tym samym kadrowy wiedział, że nie wskóra już nic.
Był zły na Febo, bo gdyby nie ten, to Marek wybrał by jedną z tych długonogich piękności. A tak to coś będzie straszyć w tej firmie. Olszański wyszedł zostawiając ich samych.
- A tak z innej beczki, będziesz dzisiaj u rodziców? - zapytał Marek.
- Tak przyjadę razem z Pauliną. Kupiliśmy im wspólny prezent. Mam nadzieję, że się spodoba - odpowiedział.
- Wiesz, że oni nie liczą na prezenty, ale na to byśmy byli wszyscy - odpowiedział mu. Aleks skinął głową, pożegnał się i już go nie było. Był zadowolony z siebie, że udało mu się.
W jednej z willi na Mokotowie jednocześnie podjechały dwa samochody. Z jednego wysiadł Marek Dobrzański a z drugiego rodzeństwo Febo. Tego dnia seniorzy Dobrzańscy obchodzili trzydziestą piątą rocznicę ślubu. Zanim wszyscy zasiedli do suto zastawionego stołu. Senior chciał dowiedzieć się co w firmie. Od ponad roku nie sprawował tam władzy, jego zdrowie nie pozwalało na dalszą pracę.
- I co tam w firmie? - pytał.
- Wszystko w porządku tato - odparł Marek, Aleks tylko potwierdził. Chociaż nie do końca było to prawdą. A za tym stała Paulina. Lecz obaj panowie nie chcieli martwić ojca.
- Wyobraź sobie Krzysztof, że ci dwaj zatrudnili asystentkę dla Marka - zaczęła Paulina i widząc zdziwioną minę swojego przybranego ojca kontynuowała - jest podobno strasznie brzydka.
- A to w czymś przeszkadza? - odezwał się jej brat.
- Przypominam ci braciszku, że to firma modowa - odparła mu.
- Dzieci nie kłóćcie się - odezwała się Helena, która właśnie weszła do salonu.
Marek kolejny już raz tego dnia usłyszał jak Aleks broni tej dziewczyny, zastanawiało go to. Postanowił podpytać go o to, ale nie teraz. Dziś był czas na świętowanie. Atmosfera była wyśmienita, co rzadko się zdarzało. Zazwyczaj główną winowajczynią była sama Paulina i jej zachowanie. Młody Dobrzański przypuszczał, że to za sprawą Febo ta zachowuje się spokojnie. Chociaż nie odbyło się też narzekaniem ze strony Heleny Dobrzańskiej, kiedy to jej syn w końcu się ustatkuje. W takich razach ten zawsze odpowiadał.
- Mamo mam jeszcze czas - a kiedy ta nie odpuszczała dodawał - wciąż nie znalazła się taka kobieta, która poruszyłaby moje serce - matka w takich momentach odpuszczała. Lecz jej syn widząc, że ta nie jest jakoś usatysfakcjonowana taką odpowiedzią mówił - teraz zakochany jest Aleks, poczekam jak on stanie na ślubnym kobiercu to ja wówczas rozejrzę się za jakąś kobietą.
- Aleks synu musisz to zrobić jak najszybciej - mówił wówczas Krzysztof śmiejąc się, co również w jakimś stopniu rozśmieszało Helenę. Bo w takich chwilach młody Febo robił zabawną minę i odpowiadał.
- A najbliższa sobota może być?
Zaprowadziła synka i Beatkę do Szymczyków. Pani Maria zgodziła się zaopiekować tą dwójką małych Cieplaków, a Maciek miał zawieź Ulę oraz pana Józefa do Warszawskiej kliniki. Tego dnia przypadała wizyta kontrolna.
- Maciuś, a możesz podjechać pod Urząd Pracy? Chciałam zobaczyć czy mają jakieś oferty - prosiła przyjaciela, czekając jak ojciec był w gabinecie lekarskim. Maciek skinął tylko głową.
Stała już jakiś czas przed gablotą i przeglądała ogłoszenia. Wyszła i była zdruzgotana. Nawet w takim miejscu nie mogła liczyć na jakieś sensowne oferty. Wrócili do Rysiowa Ula miała już iść po dzieciaki, gdy ujrzała swojego byłego jak szedł z jakąś dziewczyną.
- Nie warto się przejmować takim gnojkiem - usłyszała za plecami głos Maćka, a po chwili dodał na tyle głośno aby panna usłyszała - ciekawe kiedy zacznie płacić ci alimenty - jak się okazało również Dąbrowski to usłyszał. Odwrócił głowę w ich stronę i zmierzył wzrokiem niczym bazyliszek.
- I co dzwonił Olszański do tej Cieplak? - pytał Aleks następnego dnia Marka.
- Nie jeszcze nie - odpowiedział i po chwili sam zadał pytanie, które nurtowało go od dnia poprzedniego - ta pani Cieplak to jakaś twoja znajoma?
- Nie w takim sensie - widząc pytający wyraz twarzy Marka rzekł - jak masz chwilkę to chodźmy do mnie i opowiem ci. Dobrzański zgodził się, bo bardzo intrygowała go ta sprawa. Weszli do gabinetu Febo usiedli w wygodnych fotelach i czekali na kawę i jak tylko sekretarka postawiła ten czarny płyn przed nimi i zniknęła za drzwiami Aleks zaczął mówić - parę dni temu wracałem ze spotkania z Pauliną. Byłem tak zły na nią, że musiałem ochłonąć i postanowiłem przejść się po parku. Wówczas to zauważyłem pewną kobietę, siedziała na ławce i wydawała się być przytłoczona. I kiedy zobaczyłem ją na rozmowie o pracę wiedziałem, że ten nawet nie przeczyta jej CV i miałem rację. On skreślił ją na samym początku, a ja czułem, że może powinniśmy dać jej szansę. Wiem, że jej wygląd dużo odbiega od standardów firmy, ale może po prostu pochodzi z biednej rodziny. Lecz sam musisz przyznać, że mało jest tak gruntownie wykształconych osób. Może okazać się bardzo cennym nabytkiem dla firmy - młody Dobrzański słuchał Aleksa i z każdym jego kolejnym słowem zaczynał przyznawać rację. Nagle jakby doznał olśnienia, że przez moment jak zobaczył jej zdjęcie zachował się jak palant.
Owszem lubił obracać się w towarzystwie pięknych kobiet. Ale nie tak został wychowany aby osądzać kogokolwiek po wyglądzie. A tak właśnie postąpił. Chociaż rodzice szczególnie matka wpajała mu pewnego rodzaju zasady. A te były takie proste i oczywiste. Szanuj wszystkich jednakowo, bo każdy jest taki sam.
- Sebastian czy już dzwoniłeś do tej pani Cieplak? - pytał od progu Marek. Kadrowy spojrzał na swojego przyjaciela, a zaraz zaczął.
- Marek czy ty oszalałeś chcesz tu zatrudnić to coś? - Olszański myślał, że Marek jednak nie podejmie takiej decyzji - ty jej nie widziałeś na żywo. Wygląda jakby wyciągnął ją ktoś z rynsztoku. Okulary jakieś takie jak nie z tej epoki, aparat na zębach - mówił z jakimś dziwnym obrzydzeniem.
- Masz do niej zadzwonić i powiedzieć aby przyjechała do firmy w dniu jutrzejszym - mówił tonem nie przyjmującym odmowy i na koniec dodał - nie oceniaj książki po okładce.
- To na którą mam ją umówić? - zapytał jeszcze.
- Może być na godzinę dziesiątą - odpowiedział.
Karmiła synka, gdy usłyszała dźwięk telefonu, na wyświetlaczu ukazał się nieznajomy numer nacisnęła ikonę z zieloną słuchawką.
- Cieplak Urszula słucham - odezwała się.
- Dzień dobry pani, Sebastian Olszański z firmy Febo&Dobrzański. Dzwonię aby zaprosić panią w dniu jutrzejszym na spotkanie z prezesem Markiem Dobrzańskim. Czy godzina dziesiąta pani pasuje? - mówił a w duszy modlił się aby ta kobieta powiedziała, że to już nieaktualne. Jakie było jego rozczarowanie, w momencie jak usłyszał.
- Dziękuję bardzo za ten telefon i jak najbardziej ta godzina mi pasuje - podziękował jej, pożegnał się i rozłączył.
Przez chwilę siedziała tak jakby doznała szoku, tak zastał ją ojciec.
- Ula wszystko w porządku? - to przywróciło ją do rzeczywistości.
- Tak, chyba tak - odparła jakoś dziwnie.
- Możesz dziecko mówić jaśniej.
- Właśnie dzwoniono do mnie z tej firmy co byłam ostatnio na rozmowie. Tej co pracuje Sylwia - doprecyzowała - mam tam jutro przyjechać na godzinę dziesiątą.
- To wspaniała wiadomość córcia.
Wjechała na piąte piętro była jakiś kwadrans przed czasem, podeszła do lady recepcyjnej gdzie stała młoda, piękna kobieta przedstawiła się i wyjaśniła w jakim celu przyszła. Ania tak miała na imię kobieta chwyciła telefon i wystukała trzy cyfry po czym rzekła.
- Marek pani Cieplak przyszła - chwilę później zwróciła się do Uli.
- Proszę przejść do końca tym korytarzem i po prawej stronie znajduje się sekretariat i gabinet prezesa - Ula podziękowała i już bez przeszkód dotarła w wyznaczone miejsce. Tam czekał na nią sam Marek.
- Dzień dobry Marek Dobrzański - przedstawił się podając jednocześnie rękę na powitanie.
- Dzień dobry Urszula Cieplak - odpowiedziała.
- Zapraszam do siebie tam będziemy mogli spokojnie porozmawiać - wskazał ręką kierunek gabinetu.
- Może pani powiedzieć o sobie coś więcej niż to co jest napisane w życiorysie? - zapytał Dobrzański po tym jak sekretarka przyniosła kawę - na przykład czym pani się zajmuje - zachęcał.
- Na co dzień zajmuję się domem. W wolnych chwilach piszę pamiętniki. Jestem samotną matką - postanowiła powiedzieć o tym na samym początku - ale nie będzie to w żaden sposób kolidować z moją pracą. Mieszkam wraz z tatą oraz młodszym rodzeństwem.
- A ile lat mam dziecko? - zapytał, ale widząc niepewność w oczach Uli pospieszył z wyjaśnieniem - pytam ponieważ nasza firma prowadzi politykę prorodzinną. Wszystkie dzieci naszych pracowników, które nie ukończyły piętnastego roku życia dostają paczki między innymi z okazji Mikołajek - widział, że Ula odetchnęła usłyszawszy takie wyjaśnienia.
- Synek ma dwa latka - odpowiedziała.
Marek przedstawił jej resztę warunków zatrudnienia włącznie z tym ile będzie zarabiać na okresie próbnym, a ile po przedłużeniu umowy. Ula była wniebowzięta, że wreszcie udało się znaleźć pracę. Swój pierwszy dzień pracy miała zacząć za dwa dni.
CDN...
super
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
UsuńCieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
Julita
No wreszcie światełko w tunelu i nie jest to pociąg. Czekam niecierpliwie na dalszy rozwój sytuacji. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńZawsze z czasem wszystko zaczyna się układać.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
Julita
Powoli idzie w dobrą stronę,dostała prace a więc odbije się od dna i może zmieni tez trochę swoj wizerunek z czasem? Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDla Uli priorytetem było móc pracować. Cała reszta przyjdzie sama.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
Wygląda na to, że Alex uczynił dobry i szlachetny gest względem Uli. Musi mieć chłopak intuicję, ale i dobre serce. Przecież tak naprawdę w ogóle jej nie zna a jednak przeczucia ma dobre. Natomiast Olszański to prawdziwy buc zepsuty przez kluby i piękne kobiety. Od razu zakłada, że jeśli dziewczyna nie powala wyglądem to i rozumu ma niewiele. A on niby taki piękny i przystojny, a zwoje mózgowe płaskie jak autostrada. Dobrze, że przynajmniej Marek się zreflektował po rozmowie z Alexem.
OdpowiedzUsuńNie ma ta Ula łatwego życia i jeszcze w dodatku musi oglądać swojego byłego. Kolejny prymityw z epoki kamienia łupanego. Pojawił się jednak promyk nadziei i jak dobrze pójdzie Ula zakotwiczy w F&D.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Dla Olszańskiego nie liczy się co Ula ma w głowie lecz jak wygląda. Ta praca jest dla niej zbawieniem, bo wreszcie skończy się ta ich wieczna bieda.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
Z całej trójki rodzeństwa Aleks jest tym najporządniejszym. Mnie ciekawi co za problemy są w firmie stworzone przez Paulinę. A swoją drogą mogła by podać rękę Olszańskiemu. Oboje już ocenili Ulę. Co do Marka i matki i jej słów to przypuszczam że znajdzie się ta co serce skradnie.
OdpowiedzUsuńZacznę od końca, każdy kiedyś trafia na swoją drugą połówkę. I tu też tak będzie. Paulina tak naprawdę nic nie robi w firmie, a większość obowiązków spada na jej asystentkę. Wyjaśniam od razu to nie Violetta.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielny śnieżny wieczór.
Julita