wtorek, 22 grudnia 2020

WIĘZIEŃ MIŁOŚCI mini



Jechała razem z Maćkiem do firmy i coraz bardziej się denerwowała, że nie zdąży, że się spóźni. W pewnym momencie ruch na drodze jakby stanął. A prawdą było, że utknęli w korku, który spowodowany był wypadkiem. Byli na wysokości zdarzenia, gdy Ula odwróciła się i spojrzała w tamtą stronę. 

- To Marek - wypowiedziała.

- Gdzie? - pytał zdziwiony Szymczyk.

- Zatrzymaj się. Proszę - mówiła zdenerwowanym głosem.

- Ale, gdzie ty go tu widzisz? 

- To Marek miał wypadek. To jest jego auto - prawie szlochała. Szymczyk zaparkował, a Ula wybiegła nie zamykając nawet za sobą drzwi od samochodu i pobiegła w stronę karetki. W tym momencie sanitariusze wsuwali nosze z rannym Dobrzańskim do karetki. 

- Marek, Marek - wołała, lecz ten nie odpowiedział. Dopadła jednego z lekarzy.

- Co z nim? - pytała.

- A kim pani jest? - usłyszała odpowiedź w formie pytania.

- Ja? Jestem narzeczoną pana Marka i nazywam się Urszula Cieplak - skłamała.

- Obecnie ranny jest nie przytomny. Podejrzewamy uraz głowy w postaci wstrząśnienia mózgu oraz potłuczenia żeber. Ale to wszystko będziemy mogli zdiagnozować i powiedzieć coś więcej po badaniach. 

- Mogę jechać z wami? - dopytywała Ula. 

- Przykro mi proszę pani, ale to nie możliwe. Może pani jechać za nami do szpitala na Banacha  - padło z ust medyka.

Ula cała roztrzęsiona pobiegła do samochodu Maćka i zanim dobrze wsiada już niemalże krzycząc mówiła, żeby te zawiózł ją do szpitala. Całą drogę nie odezwała się nawet półsłowem, a jej twarz i bluzka były mokre od łez. Szymczyk nie pytając o nic jechał w wyznaczonym kierunku. W tym czasie Ula odrzuciła kilka połączeń, przyjaciel jedynie domyślał się od kogo te telefony. Po kilkunastu minutach dotarli do szpitala. Na miejscu musieli poczekać aż lekarze skończą badania i będą mogli im powiedzieć co z Markiem.

- Ula powinniśmy zawiadomić jego rodziców albo kogoś z firmy - odezwał się Maciek.

- Do Dobrzańskich nie znam numeru, ale można by zadzwonić do Sebastiana. On na pewno ich zawiadomi - wydukała przez łzy Cieplak.

- Sebastian tu Ula posłuchaj Marek miał wypadek, możesz powiadomić jego rodziców, bo ja nie mam ich numeru domowego - mówiła szlochając.

- Jak to wypadek? Co się stało? W którym jest szpitalu? - zasypał ją kilkoma krótkimi pytaniami. Ula odpowiedziała na nie i rozłączyła się. 

Wciąż czekali na jakieś wieści milcząc, a tę ciszę jedynie co chwila przerywał dźwięk Uli telefonu. 

- Ula odbierz w końcu ten telefon - padło z ust Szymczyka.


Te wszystkie telefony były od Piotra Sosnowskiego. Ostatnio nie układało się między nimi tak jak powinno. A dodatkowo coraz częściej się kłócili.  I cały czas chodziło o Marka oraz o to, że Sosnowski próbował wywierać na niej presję nakłaniając do wyjazdu wraz z nim do USA. Mało tego Ula zdenerwowała się na Piotra po tym co jej  powiedział, a raczej, gdy wyznał prawdę o jednym zdarzeniu.

- Powiedziałem mu, że teraz może co najwyżej parzyć ci kawę. Ha ha widać, że uraziłem jego dumę  - mówił z szyderczym uśmiechem.

- Ty jesteś nienormalny - padło z jej ust - jak mogłeś mu tak powiedzieć.

- A co nieprawdę mówię? - wydawał się być zdziwiony, jednocześnie wyglądał na zadowolonego z siebie.

- Nie, nieprawdę. Marek nie jest służącym a moim asystentem. Dużo mi pomaga i wspiera - mówiła jedocześnie zastanawiając się dlaczego Marek nie powiedział jej jak to było. 

Postanowiła to wyjaśnić przy najbliższej możliwej okazji. Wczorajszego późnego popołudnia również nie było lepiej. Wróciła do domu dosłownie po to aby zabrać jakieś dokumenty, które były niezbędne do pracy a które zapomniała. Już od progu usłyszała znajomy głos gościa, zdziwiła się mieli tego dnia się nie widzieć. Piotr podobno miał ten dzień a raczej wieczór i noc spędzić na dyżurze w szpitalu. Stanęła tak aby jej nikt nie zauważył i przez chwilę słuchała. Z każdym kolejnym słowem jakie wypowiadał Sosnowski w niej wzrastała złość na tego człowieka. 

- Panie Józefie ten wyjazd Uli do Stanów pozwoli jej na oderwanie się tego całego Dobrzańskiego, podszlifować angielski - próbował wpłynąć na jej ojca aby ten nakłonił ją do wyjazdu z nim.

- Ja nie zamierzam się wtrącać w decyzje mojej córki. Ale nie ukrywam, że... - zaczął senior Cieplak, lecz przerwała mu Ula, która już nie wytrzymała.

- Tato ja nie zamierzam nigdzie wyjeżdżać - zwróciła się w pierwszej kolejności do ojca, a następnie skierowała swój wzrok na Piotra - możesz mi powiedzieć co tu robisz i dlaczego za moimi plecami próbujesz wpłynąć na mnie przy pomocy mojej rodziny. Chyba jasno się wyraziłam. Jeśli nie to powtórzę nie zamierzam nigdzie wyjeżdżać. Tu jest mój dom, moja rodzina i przyjaciele. Mój angielski jest również na bardzo wysokim poziomie. Mam również pracę, z której nie zamierzam rezygnować, nawet gdy już oddam stanowisko Markowi. A teraz bądź tak łaskaw i opuść ten dom - skończyła i wskazała mężczyźnie palcem kierunek drzwi. Była wściekła na niego, zastanawiała się jak mógł  tak postąpić. Doskonale wiedział, że ona nie zamierza wyjechać gdziekolwiek a już tym bardziej tak daleko. O tym, że nie zamierza odchodzić z pracy, podjęła stosunkowo nie dawno. Nie mówiła o tym nikomu zwłaszcza Markowi, chciała to zrobić dopiero po pokazie. 


Do szpitala dotarł Sebastian wraz z rodzicami Marka. 

- Pani Urszulo może nam pani powiedzieć co się takiego stało? - pytała przejęta Helena.

- Nie wiem pani Helenko. Jechała wraz z przyjacielem - wskazała na siedzącego Maćka - do firmy, gdy zauważyliśmy wypadek. Poznałam po samochodzie, że to Marek. Teraz siedzimy i czekamy trwa badanie - wyjaśniła wszystko Cieplak. 

W końcu wszystko było wiadomo i nic nie zagrażało życiu ani zdrowiu młodego Dobrzańskiego. Lekarze chcieli zostawić go w szpitalu na obserwacji lecz ten się nie zgodził. 

- Marek to chociaż wróć do domu i odpocznij. My wraz z Ulą wszystkim się zajmiemy - odezwał się Sebastian. 

- Ale mi nic nie jest - mówił.

- Synu Sebastian ma rację - odezwał się jego ojciec. 

Ula stała i przysłuchiwała się całej rozmowie. Ten wypadek, strach o Marka uświadomiły jej tak oczywisty fakt jakim jest miłość do niego samego. 

- Ula a ty czemu nic nie mówisz? - usłyszała

- Uważam, że twój tata i Sebastian mają rację i powinieneś odpocząć. My się wszystkim zajmiemy - rzekła. 


Nastał dzień pokazu, który wbrew wielu opiniom jednak okazał się bardzo udany. Suknie prezentowane podczas pokazu znalazły wiele chętnych do kupna. Mimo to Marek chodził jakiś przygaszony przez kolejne kilka dni. Ula zaraz po pokazie miała wzięła wolne. A przed pokazem nie mieli czasu aby porozmawiać. 

- Marek coś ty taki markotny? - dopytywał go przyjaciel.

- Po prostu nie potrafię bez niej funkcjonować. Teraz jest na urlopie a później odchodzi z firmy - mówił. Sebastian tylko uśmiechnął się pod nosem, on doskonale widział jaka jest prawda, lecz na prośbę Uli nie mógł niczego zdradzić.

- Seba proszę cię nie mów mu nic. Ja wrócę w dniu jego urodzin - mówiła. Sebastian  zgodził się wiedział jak ta dwójka jest w sobie zakochana. I tylko gdyby nie jego głupie zachowanie oni już dawno byli by razem.

Dwa tygodnie później Ula wróciła z urlopu. Siedziała przed domem i czekała na swojego gościa. Usłyszała dźwięk podjeżdżającego samochodu. Podniosła głowę i ujrzała postać, ale nie tego kogoś się spodziewała.

- Możesz mi powiedzieć co tu robisz. Chyba już wszystko sobie wyjaśniliśmy i nie zamierzam z tobą więcej mieć cokolwiek do czynienia - mówiła nie dając dojść do głosu Piotrowi.

- Ula wszystko w porządku? - usłyszała nagle głos Marka, który właśnie doszedł i słyszał jak ta mówi dość głośno. 

- Jak najbardziej tak. Piotr właśnie przyjechał i już odjeżdża - odparła.  

- Ula to o czym chciałaś porozmawiać? - zaczął Dobrzański zaraz po tym jak Piotr wyjechał.

Tego popołudnia wreszcie oboje powiedzieli sobie wszystko nie ukrywając niczego. Końcem tego było wyznanie wspólnie sobie bezgranicznej miłości. Od tego czasu stali się niemalże nierozłączni. Przez kilka miesięcy udało się im wspólnie zamieszkać. Wreszcie nadszedł czas Świąt Bożego Narodzenia i ten najważniejszy dzień Wigilia. Obie rodziny miały ten szczególny czas spędzić wspólnie, a co dla Marka było świetnym powodem do realizacji swojego planu. Po kolacji i rozdaniu wszystkim prezentów wstał od stołu młody Dobrzański podszedł do swojej ukochanej i padając na kolana zaczął.

- Ula jeszcze kilka miesięcy temu czułem się jak więzień miłości. Miałem cię na wyciągnięcie ręki, a jednak nie mogłem być z tobą. Dziś czuję się jak wolny ptak, to ty mnie uwolniłaś. Dlatego teraz tu klęczę przed tobą i proszę o twoją dłoń. Nie marzę o niczym innym jak móc zestarzeć się z tobą u boku - Ula słuchała tego pięknego wyznania i nie mogąc wydać z siebie żadnego głosu skinęła głową co Marek odczytał jako zgoda i wsunął na jej palec piękny pierścionek. 

KONIEC


9 komentarzy:

  1. Piękna mini. Nawiązuje do serialu i wypadku Marka, ale tu wydarzenia potoczyły się całkiem inaczej. Niemal zawsze odczuwam dziką przyjemność, gdy czytam, że Paulinie utarto nosa za wszystkie jej grzeszki. Tu odczuwałam podobnie czytając o Sosnowskim, którego w serialu organicznie nie znosiłam i właściwie do tej pory nie rozumiem, co Ula widziała w tym człowieku, bo on nawet na kolegę się nie nadawał a co dopiero na chłopaka. Mrukliwy, mendowaty, malkontencki i wredny, wciąż zazdroszczący Markowi pozycji i statusu społecznego. Dobrze, że przynajmniej u Ciebie Ula nabrała w porę rozumu i pogoniła dziada. Dopiero wypadek Marka uświadomił jej jak bardzo kruche jest życie i ten wypadek dla Dobrzańskiego mógł naprawdę skończyć się tragicznie a ona mogła go stracić na zawsze.
    Dobrze jest ze sobą szczerze porozmawiać i wybaczyć sobie błędy. Klarowne sytuacje w przypadku dwojga kochających się ludzi tylko wzmacniają tę miłość.
    Bardzo dziękuję za tę miniaturkę a jeśli chodzi o święta, to życzę Ci dużo spokoju, wyciszenia emocji, pozytywnego spojrzenia na rzeczywistość mimo, że ona jęczy i skrzeczy. Zdrowych, radosnych świąt. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w życiu bywa, że doceniamy co mamy w chwili, gdy możemy to stracić.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis i piękne życzenia świąteczne. Ja Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze, zdrowia, uśmiechu.
      Cieplutko pozdrawiam w ten wyjątkowy czas.
      Julita

      Usuń
  2. Zdrowych wesołych Świąt Bożego Narodzenia i lepszego roku 2021... pamiętaj pilnuj żebyś nie dorwała tego Covida... miejmy nadzieję, że on padnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia i Tobie również życzę pięknych, pogodnych Świąt Bożego Narodzenia w gronie rodziny.
      Cieplutko pozdrawiam w ten wyjątkowy czas.
      Julita

      Usuń
  3. Piekna mini.
    Radosnych,zdrowych pełnych miłości świąt Bożego Narodzenia. Niech rok 2021 będzie lepszy od poprzedniego. Dużo weny twórczej. Wesołych świąt. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za życzenia i ja Tobie życzę pięknych, rodzinnych, pełnych radości Świąt Bożego Narodzenia.
      Weny na kolejny rok.
      Cieplutko pozdrawiam w ten wyjątkowy czas.
      Julita

      Usuń
  4. Mini w sam raz na święta. Chociaż o świętach nic nie było. Piotr poszedł w odstawkę, co powinno stać się dużo prędzej niż w dniu wypadku Marka. Dobrze ze Cieplak nie chciał się wtrącać z życie Uli.Sosnowski musiał być rozczarowany postawą Józefa.
    Również życzę samych wspaniałych dni, zdrowia, pomyślności.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O świętach było na końcu, a same oświadczyny miały być czymś w stylu prezentu dla panny Cieplak.
      Senior Cieplak nie zamierzał się wtrącać w życie swojej córki z prostego powodu. Ula jest dorosła i sama o sobie decyduje.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w świąteczne piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  5. o święta było na końcu a same oświadczyny miały być czymś w stylu prezentudla panny Cieplak Senior CIeplak nie zamierzał się wtrąciać w życie swojej córki z prostego powodu ula jest dorosła i sama o sobie decyduje dziekuję ci bardzo za odwiedziny oraz wpis cieplutko pozdrawiam w świątecznie piątkowe popoudnie Sara Konta

    OdpowiedzUsuń