wtorek, 15 grudnia 2020

CZY TO JEST PRZYJAŹŃ... część XI

 

- To nic takiego – odparł na pytanie. Nie chciał mówić przy Uli. Widząc jej minę wiedział, że nie odpuści, więc skłamał – robiłem wczoraj porządki w domu i nie zauważyłem wystającej rakiety od tenisa. To co Ula podjęłaś decyzję? – szybko zmienił temat nie chciał drążyć tematu swojego wyglądu.

- Przepraszam cię, ale jeszcze nie – odpowiedziała.

- W porządku. To co może cię odwiozę do Rysiowa?  - dopytywał z dwóch powodów. Chciał z nią spędzić chociaż trochę czasu, a dodatkowo obawiał się o jej bezpieczeństwo. Zwłaszcza po tym co usłyszał od Andrzeja i za wszelką cenę chciał ją chronić.

- Dziękuję, ale nie ma takiej potrzeby. Umówiona jestem z Maćkiem. Mamy się spotkać w tej nowej galerii – skłamała. Mimo, że chciała z Markiem porozmawiać i przez prawie cały dzień układała sobie w głowie co mu powie, o co go zapyta. Tak na jego widok zdała sobie sprawę, że ma jakąś dziwną pustkę w głowie.

- No dobra stary przy Ulce mogłeś ściemniać, ale teraz mów co się stało – drążył dalej temat Sebastian po tym jak pożegnali się z Cieplak.

- Dobra powiem ci, ale chodźmy gdzieś usiąść – odparł Dobrzański - poszarpałem się z byłym Ulki – rzekł jak tylko usiedli przy stoliku w niewielkiej kawiarence w pobliżu firmy, wiedział iż przyjaciel mu nie odpuści.

- Ale jak to? Przecież on siedzi – mówił zaskoczony Olszański.

- Podobno wypuścili go dzisiaj rano. Spotkałem go pod firmą jak przyjechał po swoje auto. Poszarpaliśmy się wówczas i ktoś z przechodniów wezwał policję a przez to trafiliśmy na komisariat. Tam musiałem złożyć obszerne zeznania.

- Ten to ma tupet – mówił jego przyjaciel.

- Ale to nie wszystko. Za nim  doszło do szarpaniny on się odgrażał i ubliżał Ulce. Twierdzi, że nie pozwoli jej być z nikim innym tylko z nim – Olszański słuchał tego wszystkiego i nie mógł uwierzyć. Zastanawiał się jakim trzeba być człowiekiem, aby wygadywać takie rzeczy.

- Marek i co teraz? Ten facet jest jak widać nieobliczalny. Może trzeba znaleźć jakieś schronienie, gdzieś gdzie ten typ jej nie znajdzie. Bo jak widać sama policja niewiele robi, żeby nie powiedzieć, że niczego nie robi – zasugerował dyrektor.

- Też o tym pomyślałem. Lecz muszę to wszystko jakoś delikatnie wyjaśnić Uli. Myślałem, że podjęła decyzję i zgodzi się zamieszkać razem ze mną, ale sam słyszałeś jej odpowiedź – ten skinął tylko głową.

- To może jedź do niej jeszcze dzisiaj i powiedz jej o tym wszystkim – mówił Olszański kładąc nacisk na ostatnie słowo i dodając – dosłownie wszystko – Marek zrozumiał co przyjaciel miał na myśli.

- Słyszałeś, że umówiła się z Maćkiem więc zapewne nie ma  jej jeszcze w domu.

- To zadzwoń i zapytaj za ile będzie wyjaśniając, że chcesz pogadać – Marek posłuchał przyjaciela, ale ta nie odbierała – spróbuj do Szymczyka – podpowiadał przyjaciel.

- Marek, ale ja nie umawiałem się z Ulą. Lecz domyślam się dlaczego tak ci powiedziała – na pytanie co było tego powodem ten opowiedział mu o liście. Marek zrozumiał jej dziwne zachowanie. Słowa Maćka podziałały na niego jak czerwona płachta na byka, musi działać, musi powiedzieć jej wszystko od początku do końca. Nie może wiecznie udawać, że jest tylko jej przyjacielem, a na dodatek ten jej były też jest zagrożeniem .

Spojrzał na zegarek i uznał, że minęło już jakieś czterdzieści do pięćdziesięciu minut jak się pożegnali przed firmą.

- Seba a mogę mieć do ciebie prośbę – ten skinął głową na „tak” – spróbuj skontaktować się z Sosnowskim i zapytaj o to jego mieszkanie. A ja będę się zbierał, może uda mi się z nią porozmawiać i wyjaśnić jak najwięcej albo nawet wszystko. Daj mi znać jak tylko czegoś się dowiesz – zostawili zapłatę i napiwek na stoliku po czym każdy udał się w swoją stronę.

 

W Rysiowie był kilkanaście minut po tym jak Ula weszła do domu. Zapukał raz, drugi lecz nikt nie otwierał. Chwycił za klamkę i wszedł do środka. Nagle do jego uszu dotarły dźwięki podniesionych głosów. Rozpoznał je.

- Wynoś się – krzyczała Ula.

- Myślisz, że jak naślesz na mnie policję i tych palantów to się przestraszę? Rozczaruję cię, ale nie – mówił podniesionym głosem Andrzej.

Marek chwycił za klamkę, ale drzwi były zamknięte od środka. Z kuchni wyszedł Józef usłyszawszy jakieś ruchy.

- Panie Józefie co tu się dzieje?  - pytał Marek po tym jak przywitał się ze starszym mężczyzną.

- Dostał się do jej pokoju przez otwarte okno i zanim się zorientowałem to on zdążył zablokować drzwi. Już zawiadomiłem policję – Marek nawet nie zamierzał czekać na przyjazd mundurowych. Spojrzał na stojącego obok brata Uli i rzekł do niego – Jasiek leć po Maćka.

W pewnym momencie usłyszał  coś w rodzaju przewracanego krzesła i uderzenia. Dodatkowo przekonał się, że tam źle się dzieje, gdy usłyszał jak Ula krzyknęła

- Andrzej proszę przestań – nie dużo myśląc próbował wyważyć drzwi.

- Marek okno wciąż jest otwarte – usłyszał za plecami głos Jaśka. Ten natychmiast poleciał i tylko krzyknął.

- Czekajcie na policję.

Po chwili Ula wybiegła z pokoju wprost w ramiona Szymczyka i szlochając mówiła.

- On go zabije – Maciek odsunął od siebie przyjaciółkę i wpadł do pokoju, gdzie Andrzej okładał nieprzytomnego  Dobrzańskiego. W końcu do domu weszło dwóch mundurowych i obezwładnili napastnika. Jeden wyprowadził skutego Andrzeja do radiowozu a drugi zajął się Markiem do przyjazdu pogotowia. Andrzej mimo tego, że był już skuty wciąż odgrażał się.

Pogotowie zajęło się w pierwszej kolejności Dobrzańskim a następnie Ulą. Jego zabrano do szpitala, ona nie chciała jechać twierdząc, że nic jej nie jest.

Miała rozbity łuk brwiowy i opuchnięty policzek od ciosów.

- Maciuś możesz mnie zawieźć do szpitala? – prosiła Cieplak. Szymczyk skinął tylko głową i już zniknął za drzwiami domu sąsiadów podążając po auto. Podjechali pod szpital i niemalże biegiem pokonali korytarze szpitala, dochodząc do sali zauważyli wychodzącego z niej funkcjonariusza policji. Chcieli wejść, ale zostali zatrzymani.

- Pani Urszula Cieplak? – usłyszała pytanie.

- Tak, to ja – odpowiedziała.

- Chcieliśmy zadać kilka pytań.

- Proszę pytać  - odpowiedziała.

- Może nam pani powiedzieć co się takiego stało – Ula zaczęła tłumaczyć jak doszło do tego wszystkiego w jej domu. Oznajmiła również, że niespełna dwa tygodnie temu składała doniesienie na Andrzeja.

W między czasie do szpitala dojechał Sebastian powiadomiony przez Szymczyka. Ten przysłuchując się temu co mówiła Ulka na koniec dodał.

- Ten koleś w piątek popołudniu trafił do aresztu, bo złamał zakaz zbliżania się. Ula ze zdziwieniem słuchała tego co mówił Olszański.

- Dodatkowo dzisiaj obaj się pobili po tym jak ten odgrażał się, ale jak widać koleś musi mieć jakieś niezłe układy skoro wyszedł tak szybko i zaatakował – mówił poirytowany.

- Czy pan coś insynuuje? – dopytywał policjant.

- Nie, ja tylko mówię to co widzę – odparł Sebastian. Słowa Olszańskiego zastanowiły również Ulę i Maćka. Faktycznie to było dość dziwne, ten człowiek mimo tak wielu skarg, doniesień za każdym razem wychodził niemalże natychmiast na wolość. 

Funkcjonariusze skończyli i trójka znajomych została sama na szpitalnym korytarzu.

- Ula - odezwał się Sebastian po chwili milczenia - Marek zanim pojechał do ciebie, poprosił mnie o pewną przysługę.

- Seba możemy o tym porozmawiać za kilka minut? Chciałam zobaczyć się z Markiem i dowiedzieć się co z nim. Powinniśmy również zawiadomić jego rodziców.

- Masz rację porozmawiamy jak stąd wyjdziemy - odparł dyrektor i zaraz dzwonił do państwa Dobrzańskich.

Ula wreszcie mogła wejść do sali, na której leżał młody Dobrzański. Lekarz nie chciał im niczego powiedzieć, musieli czekać aż przyjadą jego rodzice. Marek doznał wstrząśnienia mózgu oraz miał stłuczone żebra. Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Ula obwiniała się, mimo że Maciek i Sebastian powtarzali jej, że ona nie jest niczemu winna.  I, gdy już wydawało się, że wreszcie ją przekonali na miejsce dotarli seniorzy Dobrzańscy.

- Sebastian możesz mi powiedzieć co się stało? - pytała Helena gdyż Krzysztof poszedł do lekarza aby dowiedzieć się szczegółów. Olszański opowiedział matce swojego przyjaciela o wydarzeniach z ostatnich dni.

- To wszystko twoja wina - skierowała swoje słowa bezpośrednio do Uli - od kiedy pojawiłaś się w naszej firmie nasz syn wiecznie ma jakieś problemy  - mówiła pełna złości starsza kobieta. Ula skuliła się w sobie, spuściła głowę i cicho szlochała, a w duchu przyznawała jej rację. 

CDN...

 

9 komentarzy:

  1. Pomyślałam sobie że istnieje brat bliźniak skoro Andrzej powinien być w areszcie i on się mści. Ale i Ula powinna coś wiedzieć. Liczbę że Dobrzańska jest teraz w nerwach i jak się uspokoi zmieni zdanie co do Uli.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzej nie ma brata bliźniaka, ale jaka jest prawda nie zdradzę.
      Dobrzańska nigdy nie miała dobrego zdania o Uli, ona jedynie ją zaczęła tolerować. A to dlatego, że Marek ponownie wrócił do Febo.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy przedświąteczny wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. Ależ dynamiczna część. Ten damski bokser faktycznie jest nieobliczalny i chyba jednak jest coś na rzeczy, że nie siedzi w areszcie do rozprawy, ale jest wypuszczany. Może ten bandzior faktycznie ma jakieś układy z policją? Marek mocno ucierpiał skoro wprowadzili go w stan śpiączki. Nic dziwnego, że Ula widząc go takiego pokiereszowanego zaczęła się obwiniać za jego stan. Do tego swoje dołożyła jeszcze Helena. Nie zna sytuacji, ale wyraża opinię i oskarża niewinną dziewczynę. Ma tupet. Gdyby Marek był przytomny nigdy by na to nie pozwolił. Ja czekam na dalszy rozwój wydarzeń i na moment, w którym uziemią Andrzejka na dobre.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helena jest przerażona tym jak wygląda Marek stąd to jej zdenerwowanie. Co do Andrzeja nie mogę niczego zdradzić, a jedynie obiecać, że kara i tak go dosięgnie.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy przedświąteczny wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Smutna część. Andrzej powinien już się z tego nie wywinąć nawet jak ma znajomość. Biedny Marek oby szybko wrócił do zdrowia i wyznał Ulce co czuje, no chyba że ona zrobi to pierwsza. Helena kocha syna a widząc go w złym stanie zaczęła obwiniać Ulę co nie jest dobre bo jej syn by za nią w ogień skoczył. Oby za jakiś czas dała Uli szansę bo Marek zdania nie zmieni. Sorki że tak dawno nie komentowałam ale zawsze czytam. 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj ponownie. Nie musisz przepraszać nie ma obowiązku komentowania.
      Andrzeja w końcu dosięgnie zasłużona kara. Marek zbyt mocno kocha aby zmienić zdanie co do swojej wybranki.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy przedświąteczny wieczór.
      Julita

      Usuń
  4. Marek przez tego byłego Uli ma tylko kłopoty .Gdyby dał sobie z nią spokój nie doszłoby do tego. W tym wypadku nie wiadomo czy Marek nie straci pamięci tak by chyba było lepiej ,bo nie musiałby cierpieć z powodu nieodwzajemnionej miłości. Ula go nie chce i musi to do niego dotrzeć. Ona woli takich co dają po mordzie. Helena ma rację. To przez Ulę Marek naraził się tego bandziorowi. On musi o niej zapomnieć. Pozdrawiam serdecznie. Wesołych świąt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie zrozumiałaś sensu tej części, a ja nie mam czasu na wyjaśnienia.
      Dziękuję Ci za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w środowy przedświąteczny wieczór.
      Julita

      Usuń
    2. Po prostu ja nie widzę że strony Uli uczucia do Marka. Może kolejne rozdziały mnie do tego przekonają. Chyba nic z tego nie będzie. Nie można zmusić kogoś do miłościani do mieszkania razem skoro ona nie chce . Pewnie wolalaby z Andrzejem gdyby nie byl bandziorem. Ps. To tylko moja opinia. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń