piątek, 25 grudnia 2020

CZY TO JEST PRZYJAŹŃ...? część XII

 Ula tak stała i wysłuchiwała tego wszystkiego co mówiła Helena Dobrzańska. A ta wydawała się nie panować już nad tym co wydostawało się z jej ust. Dodatkowo jej ton głosu był na tyle donośny, że chyba słyszało ją pół szpitala, a już z całą pewnością Krzysztof Dobrzański. Podszedł do stojących, obrzucił wszystkich wzrokiem i zwrócił się do żony.

- Heleno możesz mi wyjaśnić dlaczego słyszy cię niemalże cały szpital. Mówisz tak głośnio, że słyszałem cię w drugim końcu korytarza.

- Ty się jeszcze mnie pytasz? Zobacz nasz syn kolejny raz ma jakieś problemy przez tą tu - wskazała na Ulą.

- Myślę, że przesadzasz. Pani Urszula nie jest niczemu winna. Marek jest dorosłym mężczyzną i sam dobrze wie co robi - mówił. Helena nie chcąc wdawać się w dyskusje z mężem na szpitalnym korytarzu zmieniła temat pytając się co z Markiem. 

- Wszystko w porządku. Owszem ma poobijane żebra oraz wstrząśnienie mózgu. I tylko z tego powodu jest w śpiączce farmakologicznej. Lekarz stwierdził, że jeśli nic niepokojącego nie  będzie się działo przez najbliższe kilkanaście godzin, to jutro rano zostanie wybudzony i do końca tygodnia opuści szpital - przekazał to co usłyszał od lekarza. Wszyscy odetchnęli z ulgą. 

Ula nie chcąc drażnić dłużej swoim widokiem Heleny pożegnała się i  wraz z Maćkiem opuściła placówkę medyczną.  

- To co Ula jedziemy do domu? - odezwał się Szymczyk otwierając jej drzwi od samochodu. 

- Nie, najpierw pojedziemy jeszcze na komisariat, ale ten przy Kopernika - odparła.

- Ale dlaczego właśnie tam? - dopytywał przyjaciel. Ula obiecała wyjaśnić mu wszystko po drodze. Jechali a on słuchał z niedowierzaniem - czyli ten koleś ma kuzyna, który dzięki pracy na policji i to na takim stanowisku za każdym razem mu pomagał - podsumował mężczyzna. 

- Dlatego nigdy nie zgłaszałam tych pobić, bo wiedziałam jak to się zapewne skończy. Ale miarka się przebrała - Ula postanowiła rozmówić się z krewnym swojego byłego chłopaka. 

Dojechali na miejsce, Maciek chciał pójść razem z Ulą, lecz ta chciała to załatwić samej. Będąc pod pokojem, w którym przebywał policjant wyjęła z torebki telefon i włączywszy dyktafon wsunęła go do kieszeni po czym weszła.  Przedstawiła się i zaczęła mówić.

- Przyszłam tu w sprawie Andrzeja, twojego kuzyna. Doskonale wiem, że już wielokrotnie wyciągałeś go z kłopotów i ratowałeś od odsiadki. Ale to już koniec. Najpóźniej jutro rano wpłynie zawiadomienie do prokuratury o pomoc przestępcy.

- Chyba mój kuzyn za mało obił ci buźkę - mówił będąc pewnym, że tymi słowami przestraszy Cieplak - a może ten twój przyjaciel za mało dostał?  

- Nie daruję wam obojgu. Zgnijecie w więzieniu.

- Tak? Ciekawe kto ci uwierzy. Twoje słowo przeciwko mojemu - mówił pewny siebie. 

- To się okaże - odparła i wyszła. 

Wychodząc nie tylko z tego pokoju, ale z komisariatu odetchnęła z ulgą. Sama przed sobą przyznała się jak bardzo bała się tej konfrontacji lecz wiedziała, że musi coś z tym zrobić. Dość tego wszystkiego. Najpierw kilkakrotnie była bita i poniżana przez tego drania a teraz przez niego w szpitalu wylądował Marek. Wychodząc na zewnątrz widziała jak przyjaciel przestępował z nogi na nogę, wyglądał na zdenerwowanego lecz jej widok uspokoił go. 

- Ula wszystko w porządku? - zapytał jak tylko ta podeszła. Ula skinęła głową i wsiadła do auta - Możesz mi powiedzieć coś więcej? Czy będziesz tak milczała jak zaklęta? - dopytywał jak tylko ruszyli spod komendy. Cieplak siedziała przez chwilę i widać było, że zastanawia się nad czymś. 

- Ty go kochasz - ni to stwierdził ni to spytał Szymczyk a co wyrwało Ulę z tego zamyślenia. Spojrzała na przyjaciela i rzekła.

- Tak Maciuś kocham go i to tak mocno, że aż serce boli. Po tym jak dałeś mi ten list do przeczytania chciałam z nim porozmawiać, ale jego nie było przez cały dzień. Do firmy przyjechał jak wychodziłam z pracy, a wówczas stało się coś dziwnego zapomniałam co chciałam mu powiedzieć. Ja wróciłam do domu, a resztę wiesz. 

- Wiem i teraz rozumiem dlaczego Marek dzwonił do mnie pytając się o ciebie.  Zapewne również on chciał porozmawiać z tobą, a ty zapewne skłamałaś mu, że umówiłaś się ze mną - Ulka skinęła głową potwierdzając słowa Maćka. 

- Ale teraz zapewne już nie będzie dane nam porozmawiać Maciuś. Po tym co zrobił mu Andrzej z całą pewnością nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Dodatkowo Helena z całą pewnością mu nakładzie do głowy - mówiła przygnębionym głosem. 

- Ula co ty za głupoty gadasz? Wszyscy wiedzą, że Marek cię kocha.

- Maciuś co ty za głupoty pleciesz? 

- To nie są głupoty. On w tym liście pisał prawdę Ula. Czy ty tego nie widzisz? On dla ciebie gwiazdkę z nieba by sięgnął.  Ja widziałem jak on się obwiniał za to co zrobił ci Andrzej - widząc minę Cieplak podążył z wyjaśnieniami - uważał, że gdyby nie potraktował cię tak  podle i wyznał ci prawdę zaraz na samym początku teraz byli byście razem. Ula jak tylko Marek dojdzie do siebie musicie usiąść oboje i spokojnie wszystko wyjaśnić - dodał na koniec Szymczyk. 


- Sebastian wiesz co z Markiem? - zapytała niemalże od progu Ula. 

- Czekam na Krzysztofa, ma przyjechać na dziesiątą. Ale przecież możesz jechać do szpitala i samej się dowiedzieć - odpowiedział jej Sebastian.

- Niby tak. Ale po wczorajszym dniu nie bardzo chcę wchodzić jego mamie w drogę. Sam wczoraj słyszałeś co mówiła - Olszański pokiwał głową na potwierdzenie. Doskonale pamiętał wczorajsze spotkanie z Heleną Dobrzańską i to jak potraktowała Ulę. Cieplak poprosiła go jeszcze aby dał jej znać jak przyjedzie senior Dobrzański i poszła do swojego gabinetu. Zajęła się pracą, nawet nie wie kiedy minęły te dwie godziny, gdy usłyszała pukanie, a po chwili ujrzała w nich swoją sekretarkę.

- Ula, Sebastian prosił abym przekazała ci, że pan Krzysztof  jest już w firmie - ta podziękowała Violi, chwyciła za telefon i udała do konferencyjnej. 

Weszła, przywitała się i najpierw wysłuchała co mówił Krzysztof na temat zdrowia Marka. Odetchnęła z ulgą, że wszystko jest w porządku i został wybudzony ze śpiączki. Ale do końca tygodnia nie będzie go w pracy.

- Proszę się tym nie martwić. My tu z Ulą damy sobie radę - uspakajał Sebastian. 

- Wyjątkowo jestem o to spokojny - odparł Dobrzański spoglądając na Ulę. Miał już wychodzić lecz Ula poprosiła aby jeszcze został.

- Panie Krzysztofie chciałam porozmawiać o tym co się wczoraj wydarzyło - widziała, że ten chce zakończyć ten temat, ale ta nie dała mu dojść do głosu - Marek kolejny raz próbował mi pomóc. Ochronić przed tym tyranem jakim okazał się mój były chłopak. Kiedy pobił mnie dwa tygodnie temu wraz z Markiem oraz Maćkiem zgłosiliśmy sprawę na policji, ale to jak widać nic nie dało. On mimo zakazu zbliżania się był pod firmą a następnego dnia wtargnął do mojego domu. Za każdym razem trafiał do aresztu lecz na krótko. Ja znam powód dlaczego tak się dzieje. On ma w policji kuzyna, który mu pomaga. Myślałam, że ten się nie odważy pomagać takiemu draniowi, ale myliłam się - przez moment panowała cisza, którą przerwała Ula dodając - mam dowody na to, że tamten mu pomaga - wyjęła telefon i włączyła zrobione nagranie - tylko, że samej obawiam się, że nie dam rady. 

- Pani Urszulo, tym proszę się nie kłopotać. Ja jeszcze dziś skontaktuję się z naszym adwokatem i zobaczymy co da się zrobić. Prosiłbym jedynie aby pani mi to nagranie przesłała na mój telefon - rzekł senior.

- Mam je zgrane na pendrive i zaraz przyniosę - odparła i poszła do swojego biura po wspomniany przedmiot - czy ja mogę odwiedzić popołudniu Marka? - zapytała na koniec, gdy były prezes opuszczał salę konferencyjną.

- Oczywiście moje dziecko. Ja nie widzę przeciwskazań, a mój syn zwłaszcza - odparł i pożegnawszy się wyszedł z firmy.


W tym samym czasie, gdy Krzysztof był  w firmie Marek był niemalże skazany na wysłuchiwanie matki. Jedyne co go powstrzymywało od opuszczenia sali była podłączona kroplówka i aparatura monitorująca jego parametry życiowe. 

- Marku powinieneś dać sobie spokój z tą kobietą - mówiła matka.

- A to niby dlaczego? - zapytał poirytowany. Miał wrażenie jakby przeżywał deja vu. 

- Zobacz jak byłeś z Paulinką nigdy nic złego ci się nie stało. Od kiedy ta cała Cieplak pojawiła się w firmie ty wiecznie masz jakieś problemy. A to miałeś wypadek, innym razem ktoś cię pobił jak stanąłeś w jej obronie, a teraz to.  

- Mamo przypominam ci, że Pauliny już nie ma. A to co się stało nie było nigdy z winy Uli. 

- Pamiętam, że Paulinki już nie ma, ale czy nie możesz znaleźć sobie innej kobiety? 

- Nie, nie mogę - mówił podniesionym głosem - dobrze wiesz, że kocham Ulę i to się nigdy nie zmieni. 

- Synu sądzę, że mylisz obecnie miłość z zupełnie czym innym.

- To może mnie oświecisz z czym niby pomyliłem miłość - obruszył się.

- Wraz z ojcem od małego wpajaliśmy ci, że należy szanować i pomagać kobietom i słabszym.

- To cię mamo rozczaruję, bo to co czuję do Uli nie jest spowodowane potrzebą pomocą, ale najprawdziwszym uczuciem zwanym miłością - prawie wykrzyczał to matce prosto w twarz. Miał serdecznie dość tej rozmowy, był zły na nią. Odnosił wrażenie, że ona go kompletnie nie rozumie. Pamięta jak mówił już wiele razy jak bardzo mocno pokochał Ulę myślał, że zrozumieli. Chyba jednak się mylił, ale nie zamierzał rezygnować z tej miłości tylko dlatego żeby ich zadowolić. 

Helena nie zamierzała odpuścić i chciała namówić swojego męża aby ten przemówił Markowi do rozumu oraz miała w planach również spotkać z Aleksem. Lecz w pierwszej kolejności rozmowa z Krzysztofem, wiedziała jak Marek słucha ojca. Opuściła salę, tłumacząc chęcią napicia się kawy, w tak zwanym międzyczasie zadzwoniła do męża z pytaniem za ile będzie w szpitalu, bo chciała z nim porozmawiać. Krzysztof  poinformował, że będzie za jakieś pół godziny do czterdziestu pięciu minut. Po tonie głosu był niemal pewny o czym będzie ta rozmowa. Marek również wykonał telefon najpierw do Sebastiana, a następne połączenie miał zamiar wykonać do Uli, ale w tym momencie do sali ponownie weszła  matka. 

- Postanowiłem wypisać się ze szpitala jeszcze dzisiaj - oznajmił matce.

- Nie możesz - usłyszał w odpowiedzi.

- A kto mi zabroni? Ty mamo? Przypominam ci, że jestem już od dawna dorosłym i sam o sobie stanowię - odpowiedział.

Helena zadzwoniła do męża z prośbą aby jak najszybciej przyjechał do szpitala. Na pytanie męża co się stało odpowiedziała, że Marek postanowił wypisać się ze szpitala. 

- Daj mi go do telefonu - poprosił Helenę - synu może lepiej będzie jak jeszcze pozostaniesz w szpitalu - mówił spokojnym głosem do syna.

- Tato już podjąłem decyzję i nie zamierzam jej zmieniać - odpowiedział.

- Jak widzę nie przekonam cię Marek więc jeśli tylko możesz to poczekaj na mnie i odwiozę cię do domu - odparł. Marek zgodził się  na tę propozycję. 

Od Sebastiana wiedział, że Ula wybiera się do niego postanowił wysłać jej tylko krótką wiadomość z informacją o jego wyjściu i zaproszeniu do siebie. Kilka minut później odczytał wiadomość od niej, że przyjedzie zaraz po pracy razem z Sebastianem. Trochę to nie było po jego myśli, chciał porozmawiać, wyjaśnić tak wiele. Lecz zaraz pomyślał.

- Może to i lepiej jak przyjedzie z Olszańskim, dzięki temu nie będzie musiała tłuc się komunikacją miejską. A i z nim będzie bezpieczniejsza, bo nie mam pojęcia czy ten dupek nie jest na wolności. 


Dobrzańscy odwieźli Marka do jego domu co niezbyt podobało się Helenie. Uważała, że powinien pojechać do nich skoro już postanowił wyjść ze szpitala na własne życzenie.

- Helenko daj mu spokój. Marek potrzebuje odpocząć - mówił senior. Marek był wdzięczny ojcu za to, że stanął po jego stronie. 


Było jakiś kwadrans po siedemnastej jak usłyszał dzwonek i już za chwilę witał swoich gości u siebie.

- Marek dlaczego się wypisałeś ze szpitala? - zapytała niemalże od progu Cieplak.

- No właśnie - poparł ją Olszański.

- Nie widziałem sensu tam dłużej leżeć skoro nic złego się nie działo - odparł chociaż nie do końca to było powodem jego wyjścia. Olszański posiedział u Marka może ze trzy kwadranse i widząc, że przyjaciel chce pozostać sam na sam z Ulą podziękował za kawę i pożegnał się. 

- I ja będę się zbierać. Późno już zadzwonię po Maćka niech po mnie przyjedzie - mówiła krótko po wyjściu Olszańskiego.

- Ula proszę cię zostań jeszcze, chciałbym z tobą porozmawiać, wyjaśnić kilka spraw. To po to wczoraj przyjechałem do ciebie do Rysiowa - poprosił ją Marek. Ta milczała przez jakiś czas - Ula proszę cię daj mi wszystko wyjaśnić - poprosił. Ula spojrzała na twarz Marka, w te cudowne oczy, które wręcz błagały o chociażby krótką rozmowę. 

- Dobrze zostanę, ja też chciałam z tobą porozmawiać - rzekła. 

CDN...


6 komentarzy:

  1. Helena jest warta cięgów za te wszystkie słowa wypowiedziane w kierunku Uli. Zadziwiające jak bardzo pozory mogą mylić. Ona, niby kobieta z klasą a jakże łatwo przychodzi jej osądzać innych. Zupełnie podobnie zachowywała się Paulina więc można powiedzieć, że to kwestia wychowania. W sytuacjach trudnych z obu wychodzą najgorsze instynkty. Nic dziwnego, że Marek nie wytrzymał tej tyrady matki i wypisał się ze szpitala. Gdyby został, nie miałby spokoju do końca tygodnia.
    No i w końcu dochodzi do rozmowy między Markiem a Ulą. Mam nadzieję, że będzie szczera. Liczę na to, że Ula opowie mu o konfrontacji z kuzynem Andrzeja i o nagraniu. Mądry prawnik powinien doprowadzić ich obu przed sąd.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta rozmowa będzie jak najbardziej szczera, obojgu na tym zależy. A co do Heleny no cóż w takich sytuacjach wychodzi ich prawdziwa natura.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy świąteczny późny wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. Teraz oboje muszą zdobyć się na szczerą rozmowę, ale boje się czy wokół Uli znów nie pojawi się podejrzany typ. Po prostu muszę przekonać się do Uli w tym opowiadaniu do Uli. Jednak Helena powinna pragnąć szczęścia syna ,a odsuwając go od kobiety ,którą kocha nie jest dobrym pomysłem. Ula załatwiła sprawę na policji by Markowi nic nie groziło to jest juz znak ,że jej na nim zależy. Helena powinna dać Markowi prawo wyboru .Czekam na CD. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uspokoję Cię nikt więcej nie pojawi się wokoło Uli. Rozmowa tej dwójki będzie bardzo szczera. Helena jak każda matka pragnie szczęścia swojego dziecka, chociaż nie zawsze jest tak jak ona sobie to wyobraża.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w drugi dzień świąt.
      Julita

      Usuń
  3. Kuzynek ze stołkiem może się już żegnać. Szkoda, że Ula tak długo zwlekała z nagraniem. Tylu nieszczęść mogli uniknąć. Co do Heleny to powinna zacząć myśleć. Może syna stracić swoją postawą. Dobrze, że Krzysztof inaczej myśli.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysztof w porównaniu do swojej żony inaczej postrzega Ulę i doskonale rozumie syna. Ula obawiała się Andrzeja wiedząc kim jest jego kuzyn.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w drugi dzień świąt.
      Julita

      Usuń