czwartek, 26 listopada 2020

CZY TO JEST PRZYJAŹŃ...? część VIII

Czas mijał a Ula wydawała się być zadomowiona w domu Marka. Rano zazwyczaj wstawała przed nim i w ramach podziękowań jak mawiała robiła im śniadanie oraz drugie dla niego.

- Ula nie musisz – mawiał w takich razach Dobrzański.

-  Może i nie muszę, ale chcę. To w ramach podziękowań za to wszystko co dla mnie robisz – odpowiadała.

- W końcu jesteśmy przyjaciółmi – ostatnie słowo coraz trudniej przechodziło mu przez gardło - ty kiedy ja potrzebowałem wsparcia również mi pomogłaś, byłaś ze mną. Tak chyba wygląda przyjaźń? A może się mylę – ciągnął dalej, mając wielką chęć powiedzenia jej prawdy o swojej wielkiej miłości jaką do niej czuje. Lecz kolejny raz pohamował się. Chociaż słowo pohamował nie było adekwatne on znowu stchórzył. Już parę razy próbował jej powiedzieć jak bardzo kocha, a jednak za każdym razem wycofywał się z tego. W duchu sam siebie wyzywał.

- Dobrzański ty skończony idioto, kretynie ile jeszcze masz zamiar to przed nią ukrywać. Masz, miałeś już tak wiele możliwości.

On po takim śniadaniu wychodził do pracy a ona zostawała w tym wielkim domu sama. A każdy dzień niemalże wyglądał tak samo. Trochę krzątała się, szła na zakupy, a po powrocie szykowała obiad. W końcu nastał dzień kiedy kończyło się Uli zwolnienie. Był piątek  Marek wrócił do domu i w przedpokoju zauważył spakowaną walizkę.

- Ula? – zawołał, lecz odpowiedziała mu kompletna cisza. Widział co oznacza ten widok. Po chwili zauważył wychodzącą z pokoju kobietę swojego życia. Istotę, którą kochał bardziej niż własne życie, dla której był gotów zrobić dosłownie wszystko.

- O Marek, jesteś już – rzekła – przepraszam, nie usłyszałam jak wszedłeś. Zaraz podam obiad – mówiła.

- Ula co ta walizka robi na przedpokoju? – zapytał, mimo że wiedział jak głupie to było. Wiedział, że ona wyprowadzi się od niego jak tylko wyzdrowieje. Nagle przez myśl przeszło mu, że ona wróci do tego typa, nawet chcąc upewnić się co do tego zapytał – zamierzasz do niego wrócić, zamieszkać ponownie? – Ula spojrzała na niego i przeczącą pokręciła głową i rzekła.

- Nie zamierzam nawet z nim rozmawiać – Dobrzański wypuścił powietrze z płuc jak to usłyszał – jedynie któregoś dnia będę musiała tam   podjechać aby zabrać swoje rzeczy.

- To co chcesz ponownie zamieszkać w Rysiowie?

 - Tak. Dzieciaki się ucieszą a i tacie przyda się moja pomoc – mówiła, lecz młody Dobrzański miał wrażenie iż ton jej głosu jest jakiś dziwny. Czyżby nie chciała wracać do rodzinnego domu, a może to coś innego.

- Ula a nie lepiej było by gdybyś poszukała czegoś w Warszawie… - pytał lecz Ula weszła mu w słowo.

- Marek nie stać mnie na wynajem a o kupnie nawet nie wspomnę. Zaraz po pokazie oddam ci stanowisko, a samej będę musiała poszukać jakieś pracy – ona mówiła  a on nie wierzył w to co słyszy – mam do ciebie jeszcze tylko jedną prośbę, gdy zjesz i weźmiesz prysznic mógłbyś mnie odwieź do Rysiowa? – dodała.

- Jeśli tak postanowiłaś to oczywiście odwiozę cię – odparł.

 

W tym samym czasie, gdy ta dwójka przyjaciół a raczej Ula podejmowała jedną z ważniejszych jak jej się wydawało na ten moment decyzji pod siedzibą działo się coś dziwnego.

Na parkingu nieopodal firmy Febo&Dobrzański stało zaparkowane auto. Niby nic szczególnego, sam parking nie należał tylko do firmy lecz był ogólnie dostępny. Lecz coś dziwnego przykuło uwagę pana Władka ochroniarza pracującego w tym miejscu. Widział jak ktoś parkuje tym autem, ale nie wysiada. Z początku nie było to nic dziwnego, lecz ów mężczyzna siedział tam już jakiś czas. Mówiąc dokładniej to ten czas miał ponad godzinę.

- Wszystko w porządku? – zapytał ochroniarz po tym jak podszedł do samochodu i przez odsłonięte okno zapytał. Rozpoznał go i wiedział, że to nie ciekawy typ. I gdy ten odpowiedział.

- Tak. Czekam tylko na kogoś – nie wdawał się w dyskusję. Wrócił na swoje stanowisko i chwycił za telefon jednocześnie nie spuszczając wzroku z auta.

- Panie dyrektorze może pan zjechać na dół?

- …

- Myślę, że to bardzo ważna sprawa.

Pięć minut później Władek wskazał kierunek w którym stało zaparkowane auto.

- Nie zła bryka – odezwał się Olszański nie mając pojęcia o co chodzi.

- Auto może i jest fajne, ale nie o to chodzi.

- A o co?

- W jego środku siedzi ten chłopak od pani Urszuli.

- Panie Władku jest pan tego pewny? – ten tylko skinął głową potwierdzając swoje słowa i dodał.

- Wiele razy widziałem tego faceta. Dodatkowo pan Marek pokazywał mi jego zdjęcie i zabronił wpuszczać do firmy.

Olszański przez chwilę zastanawiał się co zrobić. Wyjął w wewnętrznej kieszeni marynarki telefon i wybrał w pierwszej kolejności numer na posterunek policji prosząc o interwencję i wyjaśnił w czym rzecz. Kolejny telefon był do Dobrzańskiego lecz ten nie odbierał więc postanowił wysłać mu wiadomość.

 

„ Marek pod firmą od dłuższego czasu przebywa ten typ od Ulki. Powiadomiłem policję.”

 

Wystukał te kilka słów i wysłał wciąż obserwując pojazd zaparkowany pod firmą jednocześnie oczekując przybycia funkcjonariuszy.

- Już są – odezwał się ochroniarz widząc podjeżdżający radiowóz. Sebastian również ich zauważył postanowił podejść i objaśnić dokładnie dlaczego ich wezwał, dodatkowo chciał usłyszeć co takiego ma do powiedzenia ten typ spod ciemnej gwiazdy.

- To ja do was dzwoniłem – mówił po przedstawieniu się Olszański.

- Proszę nam powiedzieć co tu się wydarzyło – mówił jeden z policjantów.

- Ten facet, ten pan – poprawił się Olszański – od dłuższego czas przesiaduje w tym samochodzie pod naszą firmą.

- To chyba nie jest zakazane – odparł wyniośle Andrzej.

- Ma pan rację  - usłyszeli wszyscy zgromadzeni.

- Fakt to nie, ale na tego tu – wskazał dłonią na Andrzeja i zaczął kontynuować – dwa tygodnie temu mój przyjaciel wraz ze wspólnym znajomym złożyli doniesienie na komendzie o pobiciu nijakiej pani Urszuli Cieplak. Ta pani oraz mój przyjaciel pracują w tej firmie. Mówiąc bardziej dokładnie ona jest pełniącą obowiązki prezesa, on to jeden z trzech właścicieli. A ten odgrażał się kilka razy, że popamiętają go oboje za to doniesienie. Dodatkowo najwyraźniej szuka Uli, która odeszła od niego i wyprowadziła się, ukrywając – policjanci wysłuchali Sebastiana po czym jeden z nich zwrócił się do drugiego z mężczyzn. A drugi odszedłszy kawałek od zgromadzonych sprawdzał te informacje w bazie.

- Czy to prawda? – ten widać było, że nie zamierza odpowiadać na jakiekolwiek pytania.

- Zabieramy pana ze sobą – usłyszeli drugiego z funkcjonariuszy. Andrzej zaczął stawiać opór, ale tylko do chwili gdy został skuty i umieszczony w radiowozie.

 

Marek zjadł przygotowany jak co dzień przez Ulę obiad. Jedynym wyjątkiem był jeden szczegół. Zawsze jadali wspólnie, lecz w czasie jak on jadł panna Cieplak kończyła dopakowywać swoje rzeczy. Następnie wziął dość szybki prysznic. Wyszedł z łazienki gotowy do drogi. Drogi, której wyjątkowo nie chciał pokonać. Ula siedziała w salonie przy stole była zamyślona, do tego stopnia, że nie usłyszała jak ten wyszedł.

- Królestwo za twoje myśli – wyszeptał aby jej nie wystraszyć.

- O niczym szczególnym. Tak sobie rozmyślam jak to teraz będzie. Od poniedziałku mam zamiar wrócić do pracy.

- Żałujesz, że się rozstałaś z nim? – spytał, ale sam nie wiedział dlaczego. Przecież to nie jego sprawa.

- Nie, nie żałuję, bo nie mam czego. A nie skłamałabym z tym żałowaniem. Jedynie czego mi żal to tego czasu jaki spędziłam z tym człowiekiem. Wiesz za pierwszym razem, gdy mnie pobił a później tak żarliwie przepraszał i obiecywał, że się zmieni, że to się już nie powtórzy uwierzyłam mu. Jaka ja byłam głupia i naiwna. A z czasem było coraz gorzej, a on nie panował nad tym i stawał bardziej agresywny. Agresywny i zaborczy. Do domu wracał pod wpływem alkoholu, a może i jakiś narkotyków – mówiła. Marek siedział słuchając tego wszystkiego, a w jego wnętrzu aż się gotowało. Był zły na tego typa, ale i na siebie samego. Obwiniał się za to, że swoim postępowaniem wepchnął ukochaną w ramiona tej bestii. W końcu postanowił się odważyć i zapytać.

- Ula - zawahał się, przesunął dłonią po głowie w charakterystyczny dla siebie sposób. Ula spojrzała na niego wzrokiem, który wydawało się, że zachęca do kontynuowania. Odważył się w końcu i dokończył  swoją myśl - Ula, a może zamieszkałabyś w mnie. Masz tu swój pokój, nikt ci nie będzie przeszkadzać. Do Rysiowa jeśli tylko będziesz chciała będę cię zawozić - Ula słuchała tego wszystkiego i nie wiedziała co ma odpowiedzieć. W końcu odezwała się.

- Marek daj mi proszę czas na zastanowienie się. Powiedzmy do poniedziałku. Dziś pojadę do Rysiowa i zostanę tam przez weekend - Marek zgodził się bez zastanowienia. W końcu nie powiedziała nie.  Odwiózł ją tak jak obiecał, ale nie chciał zostawać dłużej niż to konieczne. 

CDN...

8 komentarzy:

  1. Coraz więcej pargrfów zbiera się na Andrzeja. Najpierw pobicie a teraz złamał zakaz zbliżania się do Uli, choć faktycznie się nie zbliżył. Ula jak najbardziej powinna zostać u Marka. Jest tam przynajmniej bezpieczna, a obecność pod firmą Andrzeja jest kolejnym dowodem.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzej miał plan, który nie wypalił. Ale faktycznie to kolejny dowód przeciwko niemu.
      Czy Ula zamieszka z Markiem czas pokaże.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. Moim zdaniem Marek powinien powiedzieć co naprawdę czuje bo jego propozycja wspólnego mieszkania jak na razie może wydawać się dziwna i niczym nie poparta. Myślę, że gdyby powiedział jej że ją kocha to ona nie musiałaby się zastanawiać czy chce z nim zostać.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek boi się wyznać jej prawdę, bo nie chce jej stracić.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Ten strach przed powiedzeniem Uli prawdy i wyznaniem jej uczuć jakie żywi do niej Marek może się na tej dwójce zemścić. Andrzej jest nieobliczalny i zdolny do wszystkiego. Teraz zabrali go na posterunek, ale nie wiadomo czy za godzinę, czy dwie stamtąd nie wyjdzie i będzie mógł działać. Nie bez powodu przecież stał na parkingu przed firmą i obserwował wejście. Najwyraźniej czekał na Ulę. Jeśli się ponownie coś stanie Marek będzie sobie pluł w brodę, że był taki tchórzliwy. Ponownie zaproponował Uli swój dom i dobrze by było, żeby zechciała w nim zostać dla jej własnego bezpieczeństwa.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzej miał pewien plan, który się nie udał. A to w jakimś sensie przez ochronę. Marek boi się, że takim wyznaniem może ją tylko wystraszyć.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  4. Marek musi wyznać Uli prawdę co tak naprawdę czuje i co nim kieruje ,że proponuje jej wspólne mieszkanie. Czytelnicy to wiedzą ,ale nie Ula ,której może wydawać się ta propozycja dziwną zwłaszcza ,że nie ma dobrych doświadczeń z facetami. Andrzej tak jak przypuszczałam zjawił się pod firmą ,chciał zbliżyć się do Uli i nie dawał im spokoju. Ciekawe ile to jeszcze potrwa i czy Ula nie będzie potrzebowała pomocy psychologa? Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie długo Marek zdobędzie się na odwagę i wyzna jej całą prawdę. Myślę, że uspokoi Cię ta wiadomość, że Ula nie będzie potrzebowała takiej pomocy.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń