czwartek, 12 listopada 2020

CZY TO JEST PRZYJAŹŃ...? część VI

Weszła do mieszkania i już miała wieszać kurtkę na wieszaku, gdy usłyszała.

- Gdzie byłaś tyle czasu? Pogrzeb był pięć godzin temu.

- Pojechałam do Marka. Gdybyś odebrał, chociaż jeden z moich telefonów to wiedziałbyś, gdzie jadę – odparła.

- A co on nie ma rodziny? – wysyczał przez zęby Andrzej. Widać było, że jest coraz bardziej zirytowany.

- Owszem ma. Ale w tej chwili potrzebował pobyć z kimś innym niż rodzina. Przypominam ci, że Marek stracił przyszłą żonę oraz dziecko – odparła.

- I co mnie to obchodzi, kogo ten koleś stracił. Ty jesteś moją dziewczyną i masz być ze mną a nie z nim – mówił już podniesionym głosem.

- Może i jestem twoją dziewczyną, ale nie własnością. I wiesz, coraz bardziej dochodzę do wniosku, aby nawet nie być twoją dziewczyną – tymi słowami jeszcze bardziej go rozwścieczyła. A kilka sekund później poczuła silne uderzenie w twarz i usłyszała.

- Nigdy nie pozwolę ci odejść. Mnie się nie zostawia.

- Powtarzam ci nie jestem twoją własnością – odparła przez łzy. To tylko spowodowało kolejne ciosy. Uderzał, gdzie popadnie przy tym wyzywając ją od najgorszych. W wyniku tego Ula straciła przytomność, ale tego człowieka to nie obeszło. Zostawił ją tak leżącą na podłodze w przedpokoju, wszedł do pokoju usiadł na kanapie i tak jakby nic się nie stało zaczął oglądać telewizję. Minęło kilka a może kilkanaście minut nim odzyskała przytomność. Podniosła się i mimo uczucia, że wciąż zawraca jej się w głowie chwyciła torebkę i opuściła mieszkanie. Z początku szła przed siebie bez żadnego konkretnego celu. Pragnęła tylko być jak najdalej od tego miejsca, tego człowieka. Tak też dotarła nad brzeg Wisły. Usiadła na zwalonym pniu zastanawiając się co teraz. Czego była pewna to, że nie zamierza wracać do tego damskiego boksera. Te jej rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącego połączenia. Wyciągnęła telefon z torebki i odrzuciła połączeni, potem jeszcze kolejne. Była przerażona nie chciała wracać do tego człowieka. Zadzwoniła w końcu do swojego przyjaciela Maćka z prośbą.

- Cześć Maciuś. Mam prośbę możesz po mnie przyjechać? Ale nie do Andrzeja, ale nad Wisłę.

- …

- Tak dokładnie w to miejsce.

Maciek na widok Ulki aż się przeraził.

- Ula na litość Boską co ci się stało? – ta stała ze spuszczoną głową i nie wiedziała jak ma powiedzieć. Dobrze znała zdanie Maćka na temat tego człowieka.

- On mi się nie podoba. Jest jakiś taki śliski. Ula zastanów się czy chcesz brnąć w ten związek. Ja coś czuję, że będziesz jeszcze przez tego kolesia łzy wylewać – mówił. Domyślił się, że to ten mięśniak jak mawiał na niego Jasiek jest tego sprawcą.

- Ula powinnaś pojechać do lekarza zrobić obdukcję i zgłosić sprawę pobicia na policji.

- Maciuś proszę zawieź mnie do domu albo nie – prosiła – nie chcę martwić taty – dodała. Wiedziała, że będzie musiała powiedzieć mu o wszystkim. Maciek nie zastanawiając się zbyt długo pomógł jej wsiąść do samochodu i rzekł.

- Usiądź a ja tylko zadzwonię w jedno miejsce i zaraz pojedziemy – ta zrobiła to co mówił Szymczyk.

- Cześć Marek. Ja wiem, że to nie najlepszy moment na telefon, ale potrzebuję twojej pomocy. A raczej nie ja tylko Ula. Czy możemy do ciebie przyjechać? – mówił.

- Wiesz jestem teraz u rodziców, ale jeśli to coś ważnego to mogę być w domu do trzydziestu minut – odparł, a przez skórę czuł, że stało się coś niedobrego. Dokończył kawę, przeprosił rodziców, że musi pilnie jechać do siebie.

- Marku czy coś się stało? – pytała go matka.

- Jeszcze nie wiem. Dzwonił do mnie Maciek i prosił o pomoc – odparł zgodnie z tym co powiedział mu Szymczyk.

Podjeżdżając pod bramę swojego domu ujrzał auto Maćka.

 

- Maciek gdzie ty mnie wieziesz? – pytała, a gdy już się zorientowała gdzie zaczęła – tylko nie do Marka. Proszę. Nie chcę, aby mnie widział w takim stanie – protestowała lecz mężczyzna jej nie słuchał tylko płynnie prowadził swoje auto w kierunku domu Dobrzańskiego.

 

Wysiadł i pewnym krokiem podszedł do znajomego pojazdu.

- Witajcie – rzekł, aby niemalże natychmiast zamilknąć na krótką chwilę – Ula, co ci się stało? Kto ci to zrobił? – pytał, lecz doskonale wiedział kto jest autorem tego jej stanu. Po czym rzekł – chodźmy do środka, nie będziemy rozmawiać tak na ulicy.

- Ale ja nie chcę robić ci kłopotu. Masz teraz inne sprawy na głowie – mówiła Cieplak.

- Ula nie gadaj głupot. Nie mam nic do robienia – odpowiedział i już otwierał drzwi od domu.

- Maciek możemy pogadać? – szepnął Marek. Maciek skinął głową na znak zgody.

- Ula usiądź sobie na kanapie albo jak chcesz możesz wziąć kąpiel. W łazience na półce leżą czyste ręczniki – mówił – jedynie czego nie mam to damskiego żelu oraz szlafroka, ale możesz użyć mojego jest świeżo po praniu – dodał robiąc głupią minę chcąc w ten sposób sprawić na jej twarzy chociaż delikatny uśmiech. I faktycznie udało mu się to. Ula delikatnie uniosła kącik ust. Postanowiła wziąć prysznic i zmyć z siebie trudy dzisiejszego dnia. Czuła się zmęczona tym całym dniem. Najpierw pogrzeb Pauliny i wspieranie Marka, ale to nie było nic w porównaniu do tego co stało się później. Próbowała wstać z kanapy, gdy poczuła ból i aż syknęła upadając ponownie w miejsce gdzie siedziała.

- Ula, co jest? – zapytał Maciek.

- Nie wiem. Bardzo mnie boli w okolicy żeber – odpowiedziała z bólem wymalowanym na twarzy. Widać było, że ma problem z mówieniem i poruszeniem się.

- Maciek pomóż mi. Przeniesiemy Ulę do mojego auta i jedziemy do szpitala – zareagował natychmiast Marek.

- Nie trzeba – mówiła Cieplak.

- Ula proszę cię nie dyskutuj ze mną. Jedziemy i już. W szpitalu na Banach pracuje mój dobry znajomy. Owszem jest on tak kardiochirurgiem, ale może pomoże nam dostać się szybciej do odpowiedniego lekarza – tłumaczył i jednocześnie wybierał już numer do znajomego lekarza.

- Piotr Sosnowski słucham.

- Cześć Piotr tu Marek Dobrzański.

- Witaj Marku czy coś z twoim tatą? – pytał lekarz.

- Nie z tatą wszystko w porządku. Ja dzwonię z całkiem inną sprawą i chciałem zapytać czy jesteś mi wstanie pomóc – wytłumaczył mu w czym rzecz a w odpowiedzi usłyszał.

- Jasne przyjedźcie. Mam właśnie dyżur i zaraz skontaktuję się z kim trzeba. Jak tylko będziecie na miejscu daj mi znać – usłyszał w odpowiedzi, podziękował mu Marek i już kierował się w stronę szpitala. Na miejscu byli kilkanaście może kilkadziesiąt minut później lecz dla samej Uli czas wydawał się jakby zwolnił a oni jechali nie wiadomo jak długo. Ból był coraz mocniejszy. Przed wejściem czekał już na nich Piotr Sosnowski wraz z drugim lekarzem. Widząc, że Ula może mieć problem z dojściem o własnych siłach zawołali pielęgniarkę, aby przyprowadziła wózek. Gdy tylko pielęgniarka pojawiła się umieścili Cieplak na wózek i zawieźli na salę, aby przeprowadzić stosowne badania. Podczas trwania wszystkich czynności ponownie przyszedł do Marka i Maćka Piotr.

- Panowie z tego co widziałem to ta wasza znajoma została pobita. Powinniście to zgłosić na policję. Doktor Mejer może przeprowadzić obdukcję i wówczas będziecie mieli niepodważalny dowód – oboje doskonale wiedzieli kto jest sprawcą tego jak wygląda Ula, ale też wiedzieli, że to do niej należeć będzie ostatnie słowo. I byli nawet gotowi sami obić mordę temu całemu Andrzejkowi.

- Dziękujemy ci Piotr, tak też zamierzamy zrobić. Poczekamy tylko na to co powie lekarz i wówczas udamy się na najbliższy komisariat – odparł mu Marek. Mówił zdawało się spokojnie, ale w środku aż się w nim gotowało.

- Maciek myślę, że jak tylko będzie Ula mogła wyjść ze szpitala to może zamieszałaby u mnie. Ten pajac jej tu nie znajdzie, a myślę wręcz jestem pewny, że będzie jej szukał i miedzy innymi pojawi się w Rysiowie – mówił Dobrzański w czasie jak czekali na wiadomości o niej.

- Sądzę, że to dobry pomysł. Lecz ja obawiam się, że będzie ją nachodził w firmie – mówił zmartwiony Szymczyk.

W końcu ujrzeli jak jakiś pielęgniarz wiezie Ulę na wózku.

- I co? – zapytali jednocześnie obaj panowie.

- Mam poobijane żebra, kilka siniaków i mogę wrócić do domu – odparła i po chwili dodała – zapomniałabym mam zwolnienie lekarskie na czternaście dni. Tylko, że ja nie mogę iść na to zwolnienie – mówiła zmartwiona.

CDN…

10 komentarzy:

  1. Niestety moje przypuszczenia się potwierdziły i Ula została pobita. Dobrze jednak, że zdecydowała się odejść od Andrzejka a to zwolnienie otrzymane od lekarza jest jak zbawienie. Nie będzie musiała pojawiać się w firmie a tam na pewno jej były chłopak by jej szukał. Tylko czy teraz Ula na dwa tygodnie zamieszka u Marka? A może zostanie w jego mieszkaniu już na zawsze?
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula już dawno podjęła decyzję o odejściu. A pobicie tylko przyspieszyło ten fakt. Na resztę odpowiedzieć niestety nie mogę.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe przedpołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Tego się właśnie obawiałam, że ta kanalia pobije Ulę. Aż dziw, że wytrzymała tak długo nie czując bólu. Pewnie zadziałała adrenalina. Teraz jednak ból jest dotkliwy. Marek i Maciek nie powinni zwlekać i natychmiast zgłosić to pobicie na policji. Poza tym powinni postarać się dla Andrzeja o zakaz zbliżania się, bo okazuje się, że ten facet jest nieobliczalny. Co to znaczy, że "ode mnie się nie odchodzi"? Jak ją śmiertelnie pobije to jej trupa będzie trzymał w szafie dla sentymentu? Przed oczami mam niezbyt rozgarniętego osiłka o niskim czole i niskim ilorazie inteligencji kompletnie pozbawionego ludzkich odruchów za to przepełnionego zwierzęcą agresją. Od takiego to tylko wiać i to powinna zrobić Ula.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzej uważa, że tylko on może porzucić, a nie odwrotnie. Obaj panowie na M z całą pewnością tego tak nie zostawią.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Bo on jest damski bokser zeby bic ja mysli ze ujdzie mu to na sucho a marek jeszcze moze byc ten najleprzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tacy chodzą po tej ziemi. Ale więcej jest tych dobrych, szlachetnych taki właśnie jak Marek i Maciek.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
      Julita

      Usuń
  4. Po raz kolejny stało się to co powtarza się zazwyczaj w takich przypadkach.Sama pomoc przyjaciół tu nie pomoże i czas aby policja się zajęła Andrzejem. Jeśli nie Ula to znajdzie się inna. Ja pogrzebałabym w jego przeszłości. Kto ie czy nie były inne kobiety pobite przez niego.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bądź pewna, że policja wkroczy a samego Andrzeja dosięgnie zasłużona kara.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
      Julita

      Usuń
  5. Tego Andrrzeja dosięgnie kara. Nie może przecież być inaczej 9n musi pójść siedzieć na długie lata. A Maciej i Marek tak tego nie zostawią i będą chcieli pomóc Uli. Może w ciągu tych 14 dni co Ula ma wolne wyjaśnią sobie wszystko z Markiem? Po tym co przeżyła będąc z Andrzejem trudno będzie miała zaufać ,a Marek to zaufanie zawiódł.pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz spać spokojnie Andrzeja dosięgnie zasłużona kara. Marek już w jakimś sensie zdobył zaufanie Uli, tylko pytanie na ile je odzyskał. Lecz tego nie mogę zdradzić.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w środowe popołudnie.
      Julita

      Usuń