Weszła do mieszkania i
już miała wieszać kurtkę na wieszaku, gdy usłyszała.
- Gdzie byłaś tyle
czasu? Pogrzeb był pięć godzin temu.
- Pojechałam do Marka.
Gdybyś odebrał, chociaż jeden z moich telefonów to wiedziałbyś, gdzie jadę –
odparła.
- A co on nie ma
rodziny? – wysyczał przez zęby Andrzej. Widać było, że jest coraz bardziej
zirytowany.
- Owszem ma. Ale w tej
chwili potrzebował pobyć z kimś innym niż rodzina. Przypominam ci, że Marek
stracił przyszłą żonę oraz dziecko – odparła.
- I co mnie to obchodzi,
kogo ten koleś stracił. Ty jesteś moją dziewczyną i masz być ze mną a nie z nim
– mówił już podniesionym głosem.
- Może i jestem twoją
dziewczyną, ale nie własnością. I wiesz, coraz bardziej dochodzę do wniosku,
aby nawet nie być twoją dziewczyną – tymi słowami jeszcze bardziej go
rozwścieczyła. A kilka sekund później poczuła silne uderzenie w twarz i
usłyszała.
- Nigdy nie pozwolę ci
odejść. Mnie się nie zostawia.
- Powtarzam ci nie
jestem twoją własnością – odparła przez łzy. To tylko spowodowało kolejne
ciosy. Uderzał, gdzie popadnie przy tym wyzywając ją od najgorszych. W wyniku
tego Ula straciła przytomność, ale tego człowieka to nie obeszło. Zostawił ją
tak leżącą na podłodze w przedpokoju, wszedł do pokoju usiadł na kanapie i tak
jakby nic się nie stało zaczął oglądać telewizję. Minęło kilka a może
kilkanaście minut nim odzyskała przytomność. Podniosła się i mimo uczucia, że
wciąż zawraca jej się w głowie chwyciła torebkę i opuściła mieszkanie. Z
początku szła przed siebie bez żadnego konkretnego celu. Pragnęła tylko być jak
najdalej od tego miejsca, tego człowieka. Tak też dotarła nad brzeg Wisły.
Usiadła na zwalonym pniu zastanawiając się co teraz. Czego była pewna to, że
nie zamierza wracać do tego damskiego boksera. Te jej rozmyślania przerwał dźwięk
przychodzącego połączenia. Wyciągnęła telefon z torebki i odrzuciła połączeni,
potem jeszcze kolejne. Była przerażona nie chciała wracać do tego człowieka.
Zadzwoniła w końcu do swojego przyjaciela Maćka z prośbą.
- Cześć Maciuś. Mam
prośbę możesz po mnie przyjechać? Ale nie do Andrzeja, ale nad Wisłę.
- …
- Tak dokładnie w to
miejsce.
Maciek na widok Ulki aż
się przeraził.
- Ula na litość Boską co
ci się stało? – ta stała ze spuszczoną głową i nie wiedziała jak ma powiedzieć.
Dobrze znała zdanie Maćka na temat tego człowieka.
- On mi się nie podoba.
Jest jakiś taki śliski. Ula zastanów się czy chcesz brnąć w ten związek. Ja coś
czuję, że będziesz jeszcze przez tego kolesia łzy wylewać – mówił. Domyślił
się, że to ten mięśniak jak mawiał na niego Jasiek jest tego sprawcą.
- Ula powinnaś pojechać
do lekarza zrobić obdukcję i zgłosić sprawę pobicia na policji.
- Maciuś proszę zawieź
mnie do domu albo nie – prosiła – nie chcę martwić taty – dodała. Wiedziała, że
będzie musiała powiedzieć mu o wszystkim. Maciek nie zastanawiając się zbyt
długo pomógł jej wsiąść do samochodu i rzekł.
- Usiądź a ja tylko
zadzwonię w jedno miejsce i zaraz pojedziemy – ta zrobiła to co mówił Szymczyk.
- Cześć Marek. Ja wiem,
że to nie najlepszy moment na telefon, ale potrzebuję twojej pomocy. A raczej
nie ja tylko Ula. Czy możemy do ciebie przyjechać? – mówił.
- Wiesz jestem teraz u
rodziców, ale jeśli to coś ważnego to mogę być w domu do trzydziestu minut –
odparł, a przez skórę czuł, że stało się coś niedobrego. Dokończył kawę,
przeprosił rodziców, że musi pilnie jechać do siebie.
- Marku czy coś się
stało? – pytała go matka.
- Jeszcze nie wiem.
Dzwonił do mnie Maciek i prosił o pomoc – odparł zgodnie z tym co powiedział mu
Szymczyk.
Podjeżdżając pod bramę
swojego domu ujrzał auto Maćka.
- Maciek gdzie ty mnie
wieziesz? – pytała, a gdy już się zorientowała gdzie zaczęła – tylko nie do
Marka. Proszę. Nie chcę, aby mnie widział w takim stanie – protestowała lecz
mężczyzna jej nie słuchał tylko płynnie prowadził swoje auto w kierunku domu
Dobrzańskiego.
Wysiadł i pewnym krokiem
podszedł do znajomego pojazdu.
- Witajcie – rzekł, aby
niemalże natychmiast zamilknąć na krótką chwilę – Ula, co ci się stało? Kto ci
to zrobił? – pytał, lecz doskonale wiedział kto jest autorem tego jej stanu. Po
czym rzekł – chodźmy do środka, nie będziemy rozmawiać tak na ulicy.
- Ale ja nie chcę robić
ci kłopotu. Masz teraz inne sprawy na głowie – mówiła Cieplak.
- Ula nie gadaj głupot.
Nie mam nic do robienia – odpowiedział i już otwierał drzwi od domu.
- Maciek możemy pogadać?
– szepnął Marek. Maciek skinął głową na znak zgody.
- Ula usiądź sobie na
kanapie albo jak chcesz możesz wziąć kąpiel. W łazience na półce leżą czyste
ręczniki – mówił – jedynie czego nie mam to damskiego żelu oraz szlafroka, ale
możesz użyć mojego jest świeżo po praniu – dodał robiąc głupią minę chcąc w ten
sposób sprawić na jej twarzy chociaż delikatny uśmiech. I faktycznie udało mu
się to. Ula delikatnie uniosła kącik ust. Postanowiła wziąć prysznic i zmyć z
siebie trudy dzisiejszego dnia. Czuła się zmęczona tym całym dniem. Najpierw
pogrzeb Pauliny i wspieranie Marka, ale to nie było nic w porównaniu do tego co
stało się później. Próbowała wstać z kanapy, gdy poczuła ból i aż syknęła
upadając ponownie w miejsce gdzie siedziała.
- Ula, co jest? –
zapytał Maciek.
- Nie wiem. Bardzo mnie
boli w okolicy żeber – odpowiedziała z bólem wymalowanym na twarzy. Widać było,
że ma problem z mówieniem i poruszeniem się.
- Maciek pomóż mi.
Przeniesiemy Ulę do mojego auta i jedziemy do szpitala – zareagował natychmiast
Marek.
- Nie trzeba – mówiła
Cieplak.
- Ula proszę cię nie
dyskutuj ze mną. Jedziemy i już. W szpitalu na Banach pracuje mój dobry
znajomy. Owszem jest on tak kardiochirurgiem, ale może pomoże nam dostać się
szybciej do odpowiedniego lekarza – tłumaczył i jednocześnie wybierał już numer
do znajomego lekarza.
- Piotr Sosnowski
słucham.
- Cześć Piotr tu Marek
Dobrzański.
- Witaj Marku czy coś z
twoim tatą? – pytał lekarz.
- Nie z tatą wszystko w
porządku. Ja dzwonię z całkiem inną sprawą i chciałem zapytać czy jesteś mi
wstanie pomóc – wytłumaczył mu w czym rzecz a w odpowiedzi usłyszał.
- Jasne przyjedźcie. Mam
właśnie dyżur i zaraz skontaktuję się z kim trzeba. Jak tylko będziecie na
miejscu daj mi znać – usłyszał w odpowiedzi, podziękował mu Marek i już
kierował się w stronę szpitala. Na miejscu byli kilkanaście może kilkadziesiąt
minut później lecz dla samej Uli czas wydawał się jakby zwolnił a oni jechali
nie wiadomo jak długo. Ból był coraz mocniejszy. Przed wejściem czekał już na
nich Piotr Sosnowski wraz z drugim lekarzem. Widząc, że Ula może mieć problem z
dojściem o własnych siłach zawołali pielęgniarkę, aby przyprowadziła wózek. Gdy
tylko pielęgniarka pojawiła się umieścili Cieplak na wózek i zawieźli na salę,
aby przeprowadzić stosowne badania. Podczas trwania wszystkich czynności ponownie
przyszedł do Marka i Maćka Piotr.
- Panowie z tego co widziałem
to ta wasza znajoma została pobita. Powinniście to zgłosić na policję. Doktor Mejer
może przeprowadzić obdukcję i wówczas będziecie mieli niepodważalny dowód –
oboje doskonale wiedzieli kto jest sprawcą tego jak wygląda Ula, ale też
wiedzieli, że to do niej należeć będzie ostatnie słowo. I byli nawet gotowi
sami obić mordę temu całemu Andrzejkowi.
- Dziękujemy ci Piotr,
tak też zamierzamy zrobić. Poczekamy tylko na to co powie lekarz i wówczas
udamy się na najbliższy komisariat – odparł mu Marek. Mówił zdawało się
spokojnie, ale w środku aż się w nim gotowało.
- Maciek myślę, że jak
tylko będzie Ula mogła wyjść ze szpitala to może zamieszałaby u mnie. Ten pajac
jej tu nie znajdzie, a myślę wręcz jestem pewny, że będzie jej szukał i miedzy
innymi pojawi się w Rysiowie – mówił Dobrzański w czasie jak czekali na
wiadomości o niej.
- Sądzę, że to dobry
pomysł. Lecz ja obawiam się, że będzie ją nachodził w firmie – mówił zmartwiony
Szymczyk.
W końcu ujrzeli jak
jakiś pielęgniarz wiezie Ulę na wózku.
- I co? – zapytali jednocześnie
obaj panowie.
- Mam poobijane żebra,
kilka siniaków i mogę wrócić do domu – odparła i po chwili dodała –
zapomniałabym mam zwolnienie lekarskie na czternaście dni. Tylko, że ja nie
mogę iść na to zwolnienie – mówiła zmartwiona.
CDN…
Niestety moje przypuszczenia się potwierdziły i Ula została pobita. Dobrze jednak, że zdecydowała się odejść od Andrzejka a to zwolnienie otrzymane od lekarza jest jak zbawienie. Nie będzie musiała pojawiać się w firmie a tam na pewno jej były chłopak by jej szukał. Tylko czy teraz Ula na dwa tygodnie zamieszka u Marka? A może zostanie w jego mieszkaniu już na zawsze?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco :)
Ula już dawno podjęła decyzję o odejściu. A pobicie tylko przyspieszyło ten fakt. Na resztę odpowiedzieć niestety nie mogę.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe przedpołudnie.
Julita
Tego się właśnie obawiałam, że ta kanalia pobije Ulę. Aż dziw, że wytrzymała tak długo nie czując bólu. Pewnie zadziałała adrenalina. Teraz jednak ból jest dotkliwy. Marek i Maciek nie powinni zwlekać i natychmiast zgłosić to pobicie na policji. Poza tym powinni postarać się dla Andrzeja o zakaz zbliżania się, bo okazuje się, że ten facet jest nieobliczalny. Co to znaczy, że "ode mnie się nie odchodzi"? Jak ją śmiertelnie pobije to jej trupa będzie trzymał w szafie dla sentymentu? Przed oczami mam niezbyt rozgarniętego osiłka o niskim czole i niskim ilorazie inteligencji kompletnie pozbawionego ludzkich odruchów za to przepełnionego zwierzęcą agresją. Od takiego to tylko wiać i to powinna zrobić Ula.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Andrzej uważa, że tylko on może porzucić, a nie odwrotnie. Obaj panowie na M z całą pewnością tego tak nie zostawią.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
Bo on jest damski bokser zeby bic ja mysli ze ujdzie mu to na sucho a marek jeszcze moze byc ten najleprzy
OdpowiedzUsuńI tacy chodzą po tej ziemi. Ale więcej jest tych dobrych, szlachetnych taki właśnie jak Marek i Maciek.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
Julita
Po raz kolejny stało się to co powtarza się zazwyczaj w takich przypadkach.Sama pomoc przyjaciół tu nie pomoże i czas aby policja się zajęła Andrzejem. Jeśli nie Ula to znajdzie się inna. Ja pogrzebałabym w jego przeszłości. Kto ie czy nie były inne kobiety pobite przez niego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Bądź pewna, że policja wkroczy a samego Andrzeja dosięgnie zasłużona kara.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
Julita
Tego Andrrzeja dosięgnie kara. Nie może przecież być inaczej 9n musi pójść siedzieć na długie lata. A Maciej i Marek tak tego nie zostawią i będą chcieli pomóc Uli. Może w ciągu tych 14 dni co Ula ma wolne wyjaśnią sobie wszystko z Markiem? Po tym co przeżyła będąc z Andrzejem trudno będzie miała zaufać ,a Marek to zaufanie zawiódł.pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMożesz spać spokojnie Andrzeja dosięgnie zasłużona kara. Marek już w jakimś sensie zdobył zaufanie Uli, tylko pytanie na ile je odzyskał. Lecz tego nie mogę zdradzić.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w środowe popołudnie.
Julita