Po
tygodniu pobytu w Rysiowie Ula postanowiła wrócić do Warszawy, ale z drugiej
strony nie chciała zostawiać ich wszystkich samych. Mimo, że ojciec był na nią
zły i wciąż nie mogli się wspólnie porozumieć było jeszcze rodzeństwo. I to oni
potrzebowali w szczególności jej pomocy. Beatka nadal miała gips, a co za tym
szło potrzebowała pomocy we wszystkim. W tej sytuacji uznała, że zabierze małą
ze sobą. W sobotę jak i w poprzednie dni przyjechał Marek z tą różnicą, że był
już od rana. W tygodniu przyjeżdżał po piętnastej i siedział u nich przez kilka
godzin.
-
Postanowiłam wrócić do Warszawy i zabrać ze sobą Beatkę – powiedziała Ula do
Marka, gdy siedzieli u niej w pokoju.
-
Dlaczego? – zapytał nieco zaskoczony tą decyzją.
-
Tam mam bliżej do lekarza, a i Ty miałbyś do mnie bliżej – próbowała tłumaczyć,
ale coś było nie tak. Marek najwyraźniej to wyczuł.
-
Chyba nie do końca? Ula możesz mi powiedzieć co się dzieje? – dopytywał młody
Dobrzański.
-
Nic się nie dzieje. Po prostu tak będzie lepiej – próbowała wymigać się od
wyjaśnień.
-
Ula proszę powiedz mi co się dzieje. Widzę, że coś jest nie tak – mówił patrząc
jej prosto w oczy.
Ula
siedziała przez chwilę w milczeniu i zastanawiała czy powiedzieć mu prawdę czy
nadal kłamać. W końcu postanowiła powiedzieć mu o wszystkim.
-
Chodzi o mojego ojca. Od dosyć dawna nie umiem się z nim dogadać. Najpierw miał
mi za złe, że wyjechałam na Śląsk. Myślałam, że z czasem mu przejdzie. Jednak
tak się nie stało. Wręcz przeciwnie coraz bardziej wypominał mi ten wyjazd, że
wszystko zwaliłam na jego barki. Jednego razu zarzucił mi, że ten wypadek
Beatki to poniekąd moja wina. Bo mogłam zeznawać tak jak chciał ten drań.
Wówczas jego matka nie chciałaby się na nas mścić – Marek przysłuchiwał się i nie
mógł zrozumieć zachowania Cieplaka, ale to, co usłyszał dalej zaszokowały go
jeszcze bardziej - A gdy powiedziałam mu o tobie i to, że się spotykamy,
mieszkanie z nim stało się nie do zniesienia. Wciąż powtarza mi, że nie
powinnam się z tobą spotykać. Bo jesteś bogaty, a my jesteśmy biedni, że
zapewne mnie skrzywdzisz. Według jego zdania powinnam związać się z którymś z
Rysiowa, a najlepiej gdyby to był Dąbrowski. Próbowałam tłumaczyć, lecz on nie
słucha. Zapewne zauważyłeś jego zachowanie, zawsze jak ty przychodzisz on
wychodzi z domu – skończyła mówić, a jej twarz była mokra od łez. Widać było,
że bardzo przeżywa to, co się dzieje. Obawiała się, że po tym wszystkim, co
powiedziała Marek może chcieć ją zostawić. Natomiast ten przysiadł tuż obok
dziewczyny objął ją i zaczął uspokajać.
-
Już spokojnie Ula. Wszystko będzie dobrze zobaczysz. A twój tato jeszcze się do
mnie przekona. Kocham cię i to się nie zmieni – Ula uspakajała się w objęciach
ukochanego. Kolejny raz przekonała się, iż ramiona ukochanego dają jej ukojenie
i… i coś, czego nie czuła nigdy dotychczas nawet będąc z Łukaszem. To coś to
poczucie bezpieczeństwa. A i sam Marek w takich sytuacjach gdyby tylko mógł
odgrodziłby ją od całego zła na tym świecie. Parę razy będąc samemu wieczorem
porównywał mimo woli Ule do Pauliny. Zastanawiał się w takich razach jak mógł
być tyle lat w związku z Febo. Ula była spokojna, nie podnosiła głosu w
przeciwności do byłej narzeczonej. Chwilami odnosił wrażenie, że z jednej
strony jest krucha i delikatna jak porcelana, a z drugiej zaś strony potrafiąca
walczyć o siebie i swoich bliskich. Potrafi powiedzieć dość, jeśli taka
zachodzi potrzeba. Kiedy już Ula uspokoiła się Marek zapytał.
-
Kiedy chcesz się przeprowadzić?
-
Myślałam o dniu jutrzejszym – odparła.
-
To przyjadę po was i pomogę Ci z Beatką – zaproponował. Mogę przyjechać już
do południa i jak będziesz już gotowa to zawiozę do Warszawy.
-
Myślę, że to dobry pomysł. Możesz przyjechać do południa i zostać do obiadu, a
później możemy jechać do Warszawy – poparła jego pomysł.
Jak
się okazało w niedzielne popołudnie nie tylko Beatka przeniosła się do
mieszkania siostry, ale również Jasiek.
Po
tym jak Ula rozmawiała z bratem wieczorem, że w niedziele wyjeżdża z Rysiowa i
zabiera siostrę ten długo nie musząc prosić Uli zaczął pakować swoje rzeczy.
W
końcu Ula dostała wezwanie do sądu na rozprawę w związku z potrąceniem Beatki
również Jasiek dostał takie wezwanie. Rozprawa miała odbyć się tydzień po tym
jak Betti mieli ściągnąć gips. Do sądu przywiózł ich Marek. Tuż przed salą
rozpraw spotkali ojca, który chciał podejść, lecz wyszła z sali kobieta i
wezwała wszystkich informując o rozpoczęciu się rozprawy.
Oskarżona
z początku wciąż twierdziła, że jest nie winna. W końcu prokurator przedstawił
pierwszy i zdawać by się mogło kluczowy dowód w tej sprawie. A było to nagranie
z monitoringu na, którym widać jak oskarżona celowo kieruje swoim autem w
stronę małej Cieplakówny, później było tylko coraz gorzej każdy kolejny świadek
zeznawał na niekorzyść pani Szewc. W pewnym momencie, gdy sędzia zapytał jak
oskarżona ustosunkuje się do tych zeznań.
-
Tak zrobiłam to, ale nie chciałam jej zabić tylko nastraszyć. Wszystko to było
spowodowane moim złym stanem po osądzeniu i zamknięciu mojego syna. To miało
tylko nastraszyć tę całą rodzinę – odpowiedziała Szewcowa.
Tą
wypowiedziom tylko zaszkodziła sobie i po półgodzinnej przerwie został
ogłoszony wyrok. Sąd wymierzył karę pozbawienia wolności na 10 lat oraz
pozbawił dożywotnio prawa do wykonywania pracy z dziećmi oraz młodzieżą. Swój
wyrok uzasadnił brakiem jakiejkolwiek skruchy oraz brakiem empatii również
ilość zeznań i dowodów nie pozwalały na inny wymiar kary. Lecz to nie było
wszystko co czekało na byłą panią dyrektor, a czego kompletnie się nie
spodziewała. A tę wiadomość miała usłyszeć za kilka dni i tak też się stało.
Tego dnia miała wizytę swojego męża.
-
Złożyłem papiery rozwodowe – usłyszała Szewcowa z ust męża chwilę po tym jak
usiedli do jednego ze stolików w Sali widzeń.
-
Co proszę?
-
Dobrze usłyszałaś. Wniosłem o rozwód.
-
Ty chyba sobie żartujesz – mówiła podniesionym głosem.
-
Nie, nie żartuję. Mam dość tego wszystkiego. Mam serdecznie dość ciebie i
twojego syna – rzekł.
-
Przecież to również twój syn – rzekła.
-
Przypominam ci, że ja go tylko przysposobiłem, gdy miał kilka lat – odparł.
-
Jesteś podłym draniem – usłyszał.
-
Nie większym niż ty i Łukasz. Ja nikogo nie próbowałem zabić i nie zgwałciłem
żadnej kobiety oraz nie pobiłem – odpowiedział, po czym pożegnał się zwykłym
do widzenia i wyszedł.
Data
rozwodu była wyznaczona na za dwa miesiące. W ten właśnie sposób rozpadła się
tak bardzo szanowana rodzina Szewców. Sam Szewc jeszcze w trakcie oczekiwania
na rozprawę wystawił na sprzedaż dom i wyprowadził do Kielc w swoje rodzinne
strony. Swoją firmę również przeniósł.
Ula
wraz z rodzeństwem i Markiem wyszli na zewnątrz, gdy usłyszeli wołanie ojca.
-
Chciałem z wami porozmawiać czy możemy? – usłyszeli, gdy tylko podszedł.
-
Słuchamy odpowiedziała mu najstarsza córka – my nie mamy z Markiem przed sobą
tajemnic, więc albo mówisz, o co chodzi albo się żegnamy – dodała widząc, że
ojciec nie ma zamiaru rozmawiać przy młodym Dobrzańskim.
-
Spokojnie Ula ja mogę poczekać w samochodzie. Wy idźcie i porozmawiajcie ja w
tym czasie zadzwonię tylko do mamy i powiem, że się spóźnimy – odezwał się
milczący do tej pory Marek.
-
Nie. Jeśli tato chce rozmawiać to albo przy tobie albo wcale – odpowiedziała mu
Ula.
Widząc,
że jej nie przekona do zmiany zdania został, co jednak nie bardzo podobało się
Cieplakowi.
CDN…
Bo on ja kocha i nie przestanie jej kochac bo w milosci jest siła dla 2 ludzi i nie wazne z jakiej sa klasy spoleczestwa czy bogaty czy biedak a także w zatem jej oiciec powiniwn sie uspokoic bo i tak to nic nieda
OdpowiedzUsuńWitam nową czytelniczkę. Miło mi, że zostawiłaś swój ślad.
UsuńMasz rację prawdziwa miłość nie zna granic. Taka miłość przezwycięży wszystko.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe przedpołudnie.
Julita
Marek kocha ją i nie ma znaczenia z jakiego statusu społecznego jest Ula i co posiada. Dla niego liczy się ona jako kobieta, jako człowiek jej uroda, charakter, jej wnętrze i to jest piękne i on jej (jestem pewna) nie zostawi, a zachowania Cieplaka kompletnie nie rozumiem. Dlaczego on taki jest? I trzyma stronę za tymi osłami? Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDla Marka jak i dla Uli status społeczny nie ma znaczenia. Cieplak to człowiek w jakimś sensie starej daty i stąd ten jego upór co od Marka.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
Julita
No i sprawiedliwość stalo się zadość. Mamuśka z synalkiem w ciupie i dobrze jest. Ale Cieplak co wyrabia to przechodzi wyobraźnię. Marek staje na wysokość zadania i sprawdza się jako partner. Coś czuje, że dzieciaki to zostaną u Uli, a Cieplak jeszcze pożałuje swojego zachowania. Ula z Markiem jest szczęśliwa i niech im los sprzyja. Pozdrawiam serdecznie i zdzdrów życzę.
OdpowiedzUsuńMarek kocha Ulę i nie ma problemu z niesieniem jej pomocy i wspierać w trudnych sytuacjach.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
Julita
Wszystko wychodzi na prostą. Ci co zasłużyli na karę dostali ją a ci co na miłość i szczęście mają te dwie rzeczy. Teraz pozostaje tylko Cieplak. Albo straci dzieci albo zmądrzeje i zyska zięcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
I na Cieplaka przyjdzie czas. Ale jakie będą efekty czas pokaże.
UsuńDziękuje Ci bardzo odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe słoneczne popołudnie.
Julita
No to pani Szewcowa poniosła dotkliwą karę za swój czyn. Nie dość, że dziesięć lat odsiadki, to jeszcze rozwód, który chyba boleśniej odczuła niż więzienie. Niespodzianką jest to, że Szewc-junior jest dzieckiem przysposobionym a senior ma prawo nie czuć z nim więzi emocjonalnej zwłaszcza po tym, czego się dopuścił. Może młody jest z gatunku tych dzieci, które niełatwo pokochać.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Cieplak po tym jak Ula wyjechała do Warszawy zabierając rodzeństwo poczuł się opuszczony. Może przestraszył się, że Ula wystąpi na drogę sądową, żeby zabrać mu dzieci i zostać ich opiekunem prawnym. Nie wiemy, jakie myśli kotłowały się pod czaszką Józefa, ale chyba nie jest pewny wyniku rozmowy jaką chciał przeprowadzić z córką a tu jeszcze ona się upiera by był przy niej Marek. To myślę wytrąciło nieco Cieplaka z równowagi i stracił trochę na pewności siebie. Jestem ciekawa przebiegu tej rozmowy.
Pozdrawiam. :)
Szewcowa przez rozwód straciła dużo więcej. Liczyła, że po odsiadce wróci do tego co miała czyli bogactwo jakie zapewniał jej mąż, a raczej firma przez niego prowadzona. Każdy a zwłaszcza dziecko zasługuje na bycie kochanym, ale też trzeba na tę miłość sobie zapracować.
UsuńRozmowa między Ulą a ojcem już w następnej części. Co do jej przebiegu muszę prosić Cię o cierpliwość aż do następnego tygodnia.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielne popołudnie.
Julita
Witam. Bardzo lubię Twoje opowiadania. Jedyne co przeszkadza mi osobiście, to aż tak duża czcionka. Oprócz tego, uwielbiam 🙂🙂
OdpowiedzUsuńMiło mi powitać nową czytelniczkę moich opowiadań. Cieszę się bardzo, że podoba Ci się to co tworzę.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie oraz życzę miłego i spokojnego majowego weekendu.
Julita