piątek, 17 stycznia 2020

MARZENIA

- Nazywam się Ula. Ula Cieplak, a już niedługo Ula Dobrzańska. Ktoś mógłby mi zarzucić, że popełniam błąd, wychodząc za mąż za Marka. Ale nikt nie wie co czuło każde z nas od początku naszej znajomości. Dlatego jeśli macie chwilę to zapraszam do lektury. Jak sięgam pamięcią zawsze bardziej od Języka polskiego wolałam matematykę. Więc będąc w liceum wiedziałam jakie studia wybiorę. To tam pierwszy raz widziałam jego, przystojnego, kruczoczarnego mężczyznę z dołeczkami w policzkach. Każde z nas było na innym roku, ale już wówczas na jego widok moje serce biło dziwnie mocno. Później na ponad rok nasze drogi rozeszły się. Marek skończył studia i jak się okazało zaczął pracować w rodzinnej firmie, a ja miałam przed sobą jeszcze rok studiowania. Te dwanaście miesięcy minęło szybko. Przez ten okres zapomniałam albo raczej przestałam myśleć o Marku, miałam inne zmartwienia. Nie byliśmy nigdy zamożną rodziną, a po śmierci mamy było nam jeszcze trudniej. Musieliśmy zacząć oszczędzać na wszystkim. Ja przez swój wygląd nie miałam koleżanek ani przyjaciół. Tata podupadł na zdrowiu, jego serce odmawiało posłuszeństwa. Po studiach nie mogłam znaleźć pracy. Gdy w akcie desperacji próbowałam zatrudnić się jako salowa w szpitalu odmówiono mi przyjęcia. A w odpowiedzi usłyszałam - Ta praca jest poniżej pani kwalifikacji.

- Nazywam się Marek. Marek Dobrzański wieczny Casanova, król nocnych imprez takim widziało mnie otoczenie. Skończyłem studia na kierunku zarządzanie zasobami ludzkimi. Ulę pamiętam z tego czasu jak przez mgłę. Nawet nie wiem czy zamieniłem z nią w tamtym czasie chociaż z jedno zdanie. Zresztą już wtedy miałem oficjalną dziewczyną i zaraz po ukończeniu studiów zamieszkaliśmy wspólnie oraz podjęliśmy pracę w firmie mojego ojca. Ale ja nie potrafiłem być jej wierny. Wciąż włóczyłem się po klubach i różnych imprezach, a towarzyszył mi mój najlepszy przyjaciel Sebastian. I tak wyglądało moje życie oficjalna dziewczyna później narzeczona, a na boku mnóstwo chętnych dziewczyn, poczynając od panienek na jedną noc po modelki z firmy, a kończąc na moich asystentkach i sekretarkach. 

- Któregoś dnia znalazłam ogłoszenie o pracę w firmie modowej, postanowiłam spróbować tym bardziej, że była szansa na pracę w wyuczonym zawodzie. Na miejscu byłam przed czasem, jakież było moje zdziwienie gdy zobaczyłam Marka wychodzącego z firmy. On mnie nie poznał, ale ja jego tak. Udało mi się dostać tę pracę, a moje serce znów dziwnie się zachowywało. Z początku myślałam, że mi przejdzie, ale tak nie było. Z każdym dniem zakochiwałam się w nim coraz bardziej. To mnie wykańczało od środka. Musiałam nauczyć się panowania nad emocjami chociaż to było trudne. Najgorzej było gdy był blisko. Wiele razy ratowałam go przed wpadką, przyłapując go w niedwuznacznej sytuacji. Wymyślałam wówczas Paulinie różne rzeczy aby tylko ich nie przyłapała. 

- Pamiętam dzień kiedy to Ula przyszła w sprawie pracy. Jej wygląd budził niesmak. Stare, niemodne ubrania kompletnie do siebie nie pasujące oraz wielkie, zakrywające pół twarzy okulary koloru czerwonego. Ona już wtedy była świadkiem mojej niewierności względem Pauliny. Po rozmowie z kilkoma kandydatkami na stanowisko mojej asystentki postanowiłem dać szansę Uli. Wtedy już czułem jakąś nić porozumienia między nami. Z czasem ta znajomość przemieniła się w przyjaźń, bynajmniej tak mi się zdawało. Na Ulę zawsze mogłem liczyć. Ale pewien chytry plan uknuty przez Sebastiana miał tą przyjaźń zniszczyć. Bo ja głupek nie potrafiłem przyznać sam przed sobą, że to jest miłość. I gdy Olszański mi wmawiał, że ona jest zakochana we mnie nie wierzyłem. 

- Z każdym dniem byłam przekonana co do mojego odejścia z firmy. Nie umiałam przyglądać się dłużej temu co wyprawia miłość mojego życia. I mimo, że wiedziałam iż nigdy nie będziemy razem nie umiałam tego znieść. Marek był już prezesem. Dojrzałam do decyzji i napisałam wymówienie, następnego dnia w Rysiowie odwiedził mnie nie kto inny jak Marek Dobrzański i prosił abym wróciła. To wtedy podczas spaceru powiedziałam mu o swoim uczuciu do niego. Widać było, że jest w szoku. 
Wróciłam do firmy, ale starałam się trzymać dystans. To właśnie po moim powrocie Marek zaczął się jakoś dziwnie zachowywać w stosunku do mnie. 

- Ula miała świetne pomysły na firmę. Ale aby móc je zrealizować potrzebowałem jej. I tu wykluł się ten pomysł aby ją zacząć adorować. Niby nic takiego. Kilka miłych słów, jakieś wspólne wyjście do kina czy na lunch. Lecz nie było mowy o miłości. A jednak coś musiało być na rzeczy. Od pewnego momentu przestałem włóczyć się po klubach, modelki odeszły w kąt i wszystkie inne panny również. Co ja mówię jakie inne nawet Paulina przestała mnie pociągać. Owszem nie kochałem panny Febo, ale w łóżku było nam dobrze. O ile można tak powiedzieć. Lecz gdy zacząłem spotykać się z Ulą i poznawać ją bardziej na gruncie prywatnym zacząłem dostrzegać mnóstwo wad i niedoskonałości u Pauliny. Nawet wyprowadziłem się ze wspólnej sypialni. Ta podejrzewała mnie o kolejny romans, ale wytłumaczyłem się mnóstwem pracy przed zarządem i nie chcąc jej budzić. 

- Na trzy tygodnie przed zebraniem zarządu pokłóciłam się z Markiem. Opuszczając firmę było już późno nie miałam pojęcia gdzie idę, a nogi same poprowadziły mnie nad brzeg Wisły. Około godziny później znalazł mnie Marek. W jego oczach widać było radość, że mnie znalazł i nic mi nie jest. Wówczas pierwszy raz powiedział, że martwił się o mnie. 

- Tam nad Wisłą dotarło do mnie, że to co brałem za zwykłą przyjaźń było miłością. I tak szybko jak to dotarło tak jeszcze szybciej miałem to stracić. Gdybym tylko wiedział, że tak się stanie wówczas wiele rzeczy zrobił bym inaczej. Następnego dnia w ramach przeprosin zaprosiłem Ulę na wspólny wypad na weekend za miasto. Zgodziła się, a ja omal nie skakałem ze szczęścia pod sufit. W takim świetnym nastroju zastał mnie Olszański. Powiedziałem mu o moich uczuciach do Uli, a on mnie wyśmiał.
- Jak mogłeś się zakochać w czymś takim - mówił - przecież to najbrzydsza osoba jaką nosi ta ziemia. Nie mogłeś sobie znaleźć innej. Albo i nawet ożenić się z Pauliną? - dopytywał. 
Na te jego słowa gotowała się we mnie krew, ale postanowiłem puścić to mimo uszu. Przecież to nie on z nią będzie tylko ja. A dla mnie ona jest naj pod każdym względem. To tam na wyjeździe postanowiłem wyznać jej miłość. Wyjazd się udał, spędziliśmy wspólnie kilka cudownych chwil. A przede wszystkim wyznałem jej swoje uczucia. W jej oczach również i ja ujrzałem całe pokłady miłości do mnie. 

- Nagle bajka się skończyła usłyszałam, że wszystko to co było, jest grą. A ja głupia myślałam, że naprawdę się kochamy. Kolejny raz odeszłam z firmy, ale tym razem na dobre. Bynajmniej taki był mój zamiar. Marka nie chciałam ani znać ani nawet pamiętać. 

- Paulina odeszła zrywając zaręczyny, rodzice odwrócili się ode mnie. Matka, bo rozstałem się z Pauliną. Przecież byliśmy sobie przeznaczeni. Ojciec za to jak potraktowałem Ulę. Oboje wiedzieli, że zakochałem się w swojej asystentce. Ojciec co było dziwne po raz pierwszy stanął po mojej stronie, bo mama chodziła i chodzi wciąż na mnie obrażona. Mimo, że ślub już niebawem nie pogodziła się z moim wyborem. Trudno. 
Ula zwolniła się z pracy i tak jakby zapadła się pod ziemię. Nie miałem z nią kontaktu przez około miesiąc. Szalałem z rozpaczy, nie umiałem znaleźć sobie miejsca. W ciągu tego miesiąca zaniedbałem wiele spraw związanych z firmą, co mogło źle się to odbić na dalszej jej kondycji.

- Po miesiącu wróciłam do domu i będąc jednego razu w Warszawie w sprawie pracy spotkałam pana Krzysztofa Dobrzańskiego. Zaprosił mnie na kawę i podczas tego spotkania dowiedziałam się, że firma może upaść. Powiedział mi również o Marku. To dzięki tacie Marka udało nam się dojść do porozumienia. Chociaż, ja przez dłuższy czas trzymałam Marka na dystans. To całe porozumienie miało być tylko i wyłącznie na poziomie zawodowym. 

- Ula traktowała mnie jak zło konieczne. Niby rozmawiała ze mną, czasami nawet się uśmiechnęła. Za ten uśmiech dałbym się posiekać, on był piękny już wtedy lecz teraz jest jeszcze piękniejszy bo zdjęła aparat z zębów. Ojciec nam kibicował i liczył, że w końcu będziemy razem natomiast mama nie zmieniła zdania. Chyba była jeszcze bardziej zła, że Ula wróciła.

- Podczas jednej z kontrolnych wizyt mojego taty poznałam przystojnego lekarza. Mimo wciąż trwającej we mnie miłości do Marka zaczęłam spotykać się z Piotrem. Bo mimo tego, że kochałam to bałam się ponownego zranienia ze strony Marka. Sądziłam iż spotkania z Piotrem pomogą mi i odkocham się, ale jakże się myliłam. Widziałam jak Marek się stara, jak ciężko pracuje i robi wszystko abym zwróciła na niego uwagę. 

- Pojawienie się Piotra u jej boku zwaliło mnie z nóg. W końcu stwierdziłem, że dłużej tak nie mogę i postanowiłem wyjechać. Nie mogłem patrzeć na to co się dzieje. Ten cały doktorek był z nią niemal przez cały dzień. Przywoził do pracy i odwoził do domu. Na dzień przed moim wylotem umówiłem się z Sebą na piwo. To spotkanie przeciągało się do późnych godzin oraz nie skończyło na jednym piwie i wracając miałem wypadek i tak zamiast na lotnisku znalazłem się na oddziale szpitalnym. 

- Ten wypadek pozwolił mi zrozumieć, że nie jestem w stanie wyprzeć tej miłości, a Marka zastąpić Piotrem ani nikim innym. Jeszcze tego samego dnia zjawiłam się w szpitalu. 
Weszłam po cichu do sali, Marek zdawał się spać. A ja dzięki temu mogłam mu się dobrze przyjrzeć. Podeszłam do łóżka i usiadłam na metalowym krześle stojącym tuż przy łóżku. W końcu Marek obudził się i mogłam spojrzeć mu prosto w oczy i wyznać swoją miłość, ale i przeprosić za swoje zachowanie wobec niego.

- Ten wypadek pozwolił nam na ponowne zbliżenie się do siebie. Ula pozwoliła mi wyjaśnić wszystko od początku do końca. 

- Od tego dnia staliśmy się nierozłączni. Marek nadal piastuje stanowisko prezesa, a mnie mianowano na stanowisko wiceprezesa. ale to wszystko jest tylko dodatkiem do nas. Oboje bardzo się kochamy i to jest najważniejsze. Najbardziej martwi mnie brak akceptacji ze strony mamy Marka. 

- Ślub już za dwa tygodnie, ale mama jak widać nie zamierza zmienić zdania co do mojej wybranki. Cóż ja sam nie zamierzam dla widzi mi się mojej mamy rezygnować z własnego szczęścia. Kocham Ulę i to się nigdy nie zmieni. Pokochałem ją i nie zrezygnuję bo tak chce moja mama. Jeśli w dniu ślubu nie pojawi się w kościele to trudno jej wybór. 

- To już dzisiaj nastąpi ten najważniejszy dzień w życiu każdego człowieka. Już wiemy, że Helena nie pojawi się na ślubie ani na weselu. Marek dwa dni temu pokłócił się z nią o to. Targają mną wyrzuty sumienia, że to z mojego powodu popsuły się jego stosunki z matką. Z resztą ona sama powiedziała mi, że to ja jestem winna rozpadu związku Marka z Pauliną. Długo nad tym rozmyślałam, już miałam nawet zamiar odwołać ten ślub i odejść od niego, lecz pożaliłam się Ali i ta wybiła mi ten jakże głupi pomysł. 

- Słowa przysięgi składamy z powagą i wierzymy, że ich dotrzymamy. Po całej ceremonii wyruszamy na salę i tam dowiaduję się o wątpliwościach Uli. Wychodzimy na zewnątrz i tam tłumaczę jej, że moja miłość do niej jest dla mnie ważniejsza niż to co sądzi moja matka. 

- Wyszłam za mąż za wspaniałego człowieka, który kocha mnie tak samo mocno jak ja jego. Teraz mogę powiedzieć, że marzenia się spełniają. Będąc na studiach marzyłam o byciu tylko dziewczyną Marka Dobrzańskiego, a teraz zostałam jego żoną. Wreszcie jestem szczęśliwa. 

- Dzisiaj mogę powiedzieć, że tak jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi. Mimo wielu zawirowań w życiu, błądzeniu i robieniu wielu złych rzeczy pokochała mnie najwspanialsza z istot. To nie kobieta, to anioł w ciele kobiety. Moja Ula, moja żona to chodzące dobro, jest mądra, szlachetna bo wybaczyła mi tę głupotę, życzliwa i mógłbym tak długo wymieniać przymioty mojej ukochanej.  
KONIEC

8 komentarzy:

  1. Marzenia, marzenia…, każdy z nas o czymś marzy, ile ludzi, tyle marzeń. Jedni marzą o wielkiej wygranej, inni o podróżach, a Ula marzyła tylko aby zostać dziewczyną młodego Dobrzańskiego,
    a została jego żoną.
    Nie pozbawiajmy siebie marzeń bo one nadają barw naszej szarej rzeczywistości, którą to my tworzymy. Nasza głowa powinna być przepełniona marzeniami, wyobrażeniami o przyszłości, nawet tej odległej a na daną chwilę niedostępnej. Marzenia pozwalają nam przetrwać trudne chwile. Uli pomogły, wiemy jakie miała życie będąc ubogą nieurodziwą dziewczyną.
    Mnie od zawsze marzył się własny dom, i teraz po naprawdę długim czasie i wielu trudach mam dom z ogródkiem, kochanego męża, wspaniałe dzieci i kochane wnuczęta. Oby tylko zdrowie dopisywało, a to moje kolejne marzenie.
    Dziękuję za tą uroczą mini, pozdrawiam w mroźny piątkowy poranek, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy z nas ma swoje wielkie albo też i małe marzenia, ale najważniejsze aby się spełniały.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. Bardzo ciekawie rozpisana mini. Gdyby to była piosenka, śmiało mogłabym powiedzieć, że na dwa głosy. Możemy porównać podobne sytuacje widziane z perspektywy Uli i Marka, a przy okazjo poznać historię ich miłości. Łatwo nie mieli, bo zawsze ktoś lub coś stawało im na drodze, ale prawdziwe uczucie przetrzyma wszystko i tylko szkoda, że Helena wciąż tkwi w swojej niechęci do synowej, bo gdyby naprawdę zależało jej na szczęściu syna, nie stwarzałaby takich problemów. Kroplą, która przelała czarę była chyba jej nieobecność na ślubie jedynaka. Pewnie kolejny raz chciała zamanifestować swój negatywny stosunek do Uli a tymczasem zraniła swojego ukochanego synka. Przynajmniej on stoi murem za Ulą i broni jej. Krzysztof jest chyba zadowolony z faktu, że to nie Paulina została jego synową. Zapewne porównał obie panie i wyszło mu, że ta będzie lepsza dla jego syna, która ma mózg i potrafi myśleć, a nie tylko pachnieć. Przynajmniej jeden z rodziców kibicuje temu małżeństwu.
    Bardzo przyjemna mini. Przeczytałam z przyjemnością.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwa miłość nigdy nie umiera. I tak też było w przypadku tej dwójki, chociaż nie było łatwo. Helena no cóż to taka typowa matka jedynaka i myślę, że bez znaczenia która jest żoną Marka. Żadna nie będzie wystarczająco dobra dla jej syna, mimo iż bardziej widziała Paulinę u jego boku.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita.

      Usuń
  3. Cudowna ta mini. Bardzo ciekawie poprowadzona, przeplatające się wspomnienia Uli i Marka aż do szczęśliwego końca. Warto mieć marzenia, a nóż się spełnią i wtedy jest ogromna radość. Dziękuję za to cudo i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy cudo to nie wiem. Ale faktem jest, że każdy z nas powinien mieć marzenia i móc je spełniać.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w mroźną piątkową noc.
      Julita

      Usuń
  4. Historia troszkę inaczej poprowadzona niż w serialu, ale koniec taki sam. Ula potrafiła wybaczać Markowi a proste to nie jest i zaufać mu ponownie. Szkoda tylko że będą musieli radzić sobie z Heleną. Trudno jest wybierać pomiędzy matką( rodzicami) a ukochaną osobą. Niezależnie czy to mąż czy żona. Dobrze że chociaż teść zachował sie OK.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helena może kiedyś zrozumie, że nie powinna na siłę pchać Marka w ramiona kobiety, której nie kocha. A jeśli nie to trudno w końcu każdy ma prawo do miłości, szczęścia i bycia z ukochaną osobą.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielne przedpołudnie.
      Julita

      Usuń