Podczas,
gdy w Karpaczu Marek z Ulą wyjaśniali wszystko do końca to w
stolicy doszło do zatrzymania najpierw Bartłomieja Dąbrowskiego.
-
Posłuchaj, mamy na ciebie tyle aby móc zamknąć cię na długie
lata. Począwszy od posiadania oraz handlu narkotykami, kradzieże a
skończywszy na nękaniu niejakiej pani Urszuli Cieplak - mówił
jeden ze śledczych podczas przesłuchiwania Dąbrowskiego, który na
samym początku milczał - lecz w tej chwili skupmy się właśnie na
tym ostatnim. Jakie interesy łączyły cię z Piotrem Sosnowskim?
-
Powiem wszystko co wiem w tej sprawie - rzekł do śledczych, gdy
usłyszał ile może mu grozić za nękanie. Lecz w jego mniemaniu
miała to być zemsta na doktorku za to, że nie zapłacił mu całej
obiecanej sumy. Druga sprawa, że nie zamierzał przez tego człowieka
odsiadywać żadnej kary.
-
Słuchamy w takim razie - usłyszał.
-
Sosnowski z początku twierdził, że poszukuje Ulki, po tym jak się
rozstali. Mówił, że ją kocha, ale jej ojciec znaczy pan Cieplak
nie chce mu wyjawić gdzie ona mieszka - mówił.
-
A w jaki sposób zdobył jej nowy numer telefonu?
-
To dzięki mnie - odparł i już wyjaśniał jak to zrobił - od
mojej matki wiedziałem kiedy żadnego z Cieplaków nie będzie w
domu. Wziąłem klucze, które miała moja matka i wszedłem
spokojnie do środka, znalazłem notes z numerami i tam był zapisany
numer z informacją "Ula".
-
I co było dalej? Mówże - poganiał go jeden z funkcjonariuszy.
-
Po tym jak zdobyłem ten numer miał mi zapłacić dwa tysiące a
dostałem tylko połowę. On powiedział, że jak pomogę mu ją
uprowadzić to dostanę resztę oraz dodatkowo pięć tysięcy.
-
I ty rzecz jasna się zgodziłeś?
-
Oczywiście, wciąż mam długi i chociaż trochę bym ich oddał -
próbował się nieudolnie tłumaczyć Dąbrowski.
-
A dlaczego chciał ją porwać?
-
Tego już mi nie mówił. Ale on miał jakąś obsesję na punkcie
Ulki.
Przesłuchanie
zostało przerwane przez wejście innego policjanta z informacją iż
zatrzymano Piotra Sosnowskiego i jest właśnie wieziony na komendę.
Dąbrowskiego zakończono przesłuchiwać i osadzono w Pomieszczeniu
dla Osób Zatrzymanych. Nie minął kwadrans jak w tym samym pokoju
co przesłuchiwany był Dąbrowski znalazł się Piotr Sosnowski.
Z
początku ten tak samo jak jego wspólnik uparcie milczał, a jedynie
głupkowato się uśmiechał będąc pewnym, że i tym razem nic na
niego nie mają, a tym samym zaraz opuści komisariat.
-
Posłuchaj możesz milczeć jak chcesz, ale twój koleżka już nam
wszystko wyśpiewał jak na świętej spowiedzi. Dodatkowo mamy
bardzo obszerną teczkę z twoimi poczynaniami - odezwał się
policjant, gdy ten nadal nie odpowiadał na zadawane pytania.
-
Ja ją pokochałem, a ona mnie oszukała - zaczął mówić - podła
suka - dodał.
-
Co masz na myśli mówiąc, że cię oszukała?
-
Spotykała się ze mną, a później ni stąd ni zowąd odeszła
twierdząc, że między nami nic nie będzie, bo ona wciąż kocha
tego Dobrzańskiego. A ja głupi proponowałem jej wspólny wyjazd do
Stanów.
-
Do Stanów? A w jakim celu chciałeś tam lecieć?
-
Dostałem propozycję stażu w Bostonie, a przez nią nic nie wyszło.
-
Czyli mamy rozumieć, że twoje zachowanie było podyktowane chęcią
zemsty za to, że ten wyjazd nie doszedł do skutku?
-
Myślcie sobie co chcecie. Ja ją kocham - odparł.
-
I z tej wielkiej miłości ją nękałeś, groziłeś, a na koniec
chciałeś uprowadzić?
-
Gdyby była ze mną to w końcu by zrozumiała, że tylko ja mogę
dać jej szczęście i prawdziwą miłość - mówił.
Funkcjonariusze
słuchali tego co on mówi i mieli wrażenie jakby nie miał do końca
dobrze z głową.
-
Człowieku, ale pani Urszula nie kocha ciebie, a teraz dodatkowo boi
się - Sosnowski mimo słów, które usłyszał zachowywał się tak
jakby nic do niego nie docierało - za to co zrobiłeś grozi ci pięć
lat odsiadki - dodał jeden z policjantów i uznając, że to koniec
przesłuchania kazał zabrać doktorka.
Było
już dość późno, gdy zadzwoniono do Marka aby poinformować go o
zatrzymaniu obu mężczyzn. Ta wiadomość bardzo ucieszyła nie
tylko jego, ale również Ula odetchnęła z ulgą.
-
Wreszcie będziesz miała spokój. Obaj zapewne posiedzą za to co
zrobili. Ciekaw jestem jak się tłumaczyli podczas przesłuchania -
mówił Dobrzański.
-
To akurat mnie nie interesuje. Ale masz rację, że będę miała w
końcu spokój - mówiła. Poczuła jakby zdjęto z jej pleców
ogromny głaz. Wreszcie mogła swobodnie oddychać. Oznaczało to
również, że będzie mogła wraz z Markiem wrócić do Warszawy i
rodziny.
Następnego
dnia Marek wstał dużo wcześniej niż jego ukochana, lecz miał ku
temu poważny powód. Wziął prysznic, przygotował śniadanie,
odebrał od kuriera bukiet pięknych czerwonych róż, gdzie jedna z
nich była sztuczna, a jej kwiat krył coś w swoim wnętrzu. A do
bukietu był dopięty liścik.
"BĘDĘ
CIĘ KOCHAŁ TAK DŁUGO AŻ ZWIĘDNIE OSTATNI KWIAT"
Wszystko
było już gotowe, z kuchni zabrał tacę ze śniadaniem oraz bukiet
i tak zaopatrzony powędrował do sypialni. Wszedł do środka, na
nocnej szafce postawił tacę, podszedł do łóżka z bukietem
pochylił się nad śpiącą kobietą i pocałunkiem lekkim jak
muśnięcie skrzydłem motyla obudził swą ukochaną. Ta po
wybudzeniu zobaczyła jak Marek klęczy przy łóżku i trzyma bukiet
w dłoni.
-
Marek... - zaczęła, lecz ten nie dał jej dokończyć przykładając
do jej ust palec i sam zaczął.
-
Ula wiele przeszliśmy oboje. Przez długi czas dryfowaliśmy nie
mogąc znaleźć odpowiedniej przystani. Ale teraz, gdy już oboje
trafiliśmy do wspólnej przystani ja klęczę przed tobą i proszę
abyś została moją żoną. Kocham cię i to się już nigdy nie
zmieni - mówił roztwierając tej jednej róży kwiat, a jej oczom
ukazał się piękny pierścionek.
Ula
przez moment nie wiedziała co ma powiedzieć, a nawet nie docierało
do niej co się w tej chwili dzieje. W oczach pokazała się słona
wilgoć, po chwili jakby dotarły do niej słowa wypowiedziane przez
Dobrzańskiego i rzekła.
-
Tak masz rację długo dryfowaliśmy, ale już nie musimy. Zgadzam
się i zostanę twoją żoną. Kocham cię tak samo mocno jak na
początku - Marek wsunął jej pierścionek na palec, usiadł na
łóżku i zamknął Ulę w swoich ramionach. Ramionach, w których
to ona zawsze czuła się spokojnie, bezpiecznie, a przede wszystkim
szczęśliwie.
O
zaręczynach postanowili powiadomić swoich bliskich i przyjaciół
podczas niewielkiego przyjęcia w mieszkaniu Marka. Gośćmi jacy
mieli być to rodzina Uli wraz z Alicją, rodzice Marka oraz Violetta
z Sebastianem. I jak zaplanowali tak też zrobili. Wszyscy
zgromadzeni bardzo im gratulowali jednocześnie dopytując o termin
ślubu.
-
Tego jeszcze nie ustaliliśmy - odpowiadali.
-
Ale mamy nadzieję, że Viola i Sebastian zostaną naszymi świadkami
- zwrócili się do tej dwójki.
-
Oczywiście, że zostaniemy - odpowiedzieli jednocześnie Kubasińska
z Olszańskim.
W
ciągu kolejnego tygodnia zostali przesłuchani kolejno Władek, Iza
oraz Paulina. Pytano między innymi co łączy ich z Sosnowskim, jaki
był powód tych spotkań. I o ile w przypadku Władka sytuacja była
od początku jasna i było to raczej spisaniem tego do protokołu.
Główna krawcowa również potrafiła w sposób wiarygodny
wytłumaczyć to spotkanie. Ale panna Febo nie widząc niczego złego
w tym spotkaniu z rozbrajającą szczerością wyznała.
-
Miałam nadzieję, że jeśli wszystko się uda Sosnowskiemu to będę
mogła spróbować przekonać Marka do powrotu. To przez tę wywłokę,
wiejską dziewuchę mój narzeczony mnie zostawił - funkcjonariusze
nie dowierzali co słyszą.
Nawet
słowa policjantów, że gdyby doszło do uprowadzenia Cieplak albo
coś by się jej stało to ona miała by zarzut współudziału w
przestępstwie nie robiło na niej żadnego wrażenia.
Sprawa
odbyła się niespełna trzy miesiące później. I tak Sosnowski
został skazany na pięć lat pozbawienia wolności oraz dożywotni
zakaz zbliżania się do Uli i jej najbliższych na odległość stu
metrów. Dąbrowski za współudział otrzymał trzy i pół roku,
ale podczas innych rozpraw do tego wyroku dodano mu kolejne trzy
lata.
Febo
dołączyła na powrót do swojego brata we Włoszech.
Pół
roku później od pamiętnych zaręczyn Ula wraz z Markiem stanęli
na ślubnym kobiercu. Mieli niewielu gości, bo żadne z nich nie
chciało hucznego wesela. Dwa miesiące później również Violetta
i Sebastian wypowiedzieli sakramentalne "Tak". Każda z par
doczekała się po dwójce wspaniałych dzieci.
Ula
do pracy w F&D wróciła tuż po zaręczynach obejmując ponownie
stanowisko dyrektora finansowego. Przez okres dwóch lat, gdy jej nie
było funkcję dyrektora pełnił Turek.
KONIEC!!!
Szczęśliwy finał, rozbitkowie zaleźli swoją bezpieczną przystań, a prześladowca wraz z pomocnikiem trafili za kratki. Z kryminału na koniec zrobiła się mała komedia romantyczna. Najbardziej ubawiło mnie przesłuchanie doktorka i Febo, bo z Dąbrowskim było pewne, że wyśpiewa wszystko jak na spowiedzi, z jednej strony cwaniak a z drugiej tchórz, kiedy zdał sobie sprawę, że nie chce dodatkowych latek za współudział. Rozbawiło mnie przesłuchanie Sosnowskiego i Pauliny. U obojga coś nie tak „pod sufitem”, w ogóle nie poczuwali się do winy. Doktorek robił to z wielkiej miłości do swojej „ofiary” a Paulina z chęci zemsty, że skromna dziewucha okazała się lepsza od kobiety z klasą. Przesłuchujący ich policjanci mieli zapewne niezły ubaw.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dziś, czekam na kolejne ciekawe opowiadanie. pozdrawiam serdecznie, Agata
Każdego obdarowałam według zasług. Jedni wielką miłość inni rozczarowanie oraz kilka lat odsiadki.
UsuńKolejna będzie mini, a później coś dłuższego.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
No i miłość i sprawiedliwość wygrała. Pięknie się skończyło 🤗 Dziękuję bardzo za miłe przeżycia przy czytaniu, ppozdrawia serdecznie i czekam na kolejne opowiadanie 😘
OdpowiedzUsuńTo Ci bardzo dziękuję za odwiedziny i wpis pod każdym postem. Miło wiedzieć, że to co robię podoba się innym. I mam nadzieję, że jeszcze długo będę mogła Was raczyć takimi historyjkami.
UsuńCieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julta
Bartuś to tylko mocny jest w gębie. Prawdziwy bohater, ale jak tylko uświadomi mu się, że czeka go kilka lat ciupy mięknie jak wosk i śpiewa jak skowronek. Sosnowski to jednak autentyczny psychol. Ja nawet oglądając serial podejrzewałam, że ten facet ma naprawdę nierówno pod sufitem. Taki miał być szczery, taki prawdomówny i taki pełen dobrych intencji a pod czaszką aż mu się kotłowało od myślenia jak sprawić, żeby Dobrzańskiemu wbić szpilę. Paulina natomiast szczera do bólu i naiwna jak pięcioletnie dziecko.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że ten koszmar wreszcie się skończył a Ula i Marek mogą zacząć wspólne, szczęśliwe życie.
Piękna historia. Ja już mam apetyt na kolejną i bardzo jestem ciekawa czym nas teraz uraczysz.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Ja również oglądając serial miałam wrażenie, że ten cały doktorek to niezły cwaniak i kombinator.
UsuńZa tydzień jedna z mini, a później coś dłuższego.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis pod każdym postem.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
Po burzy przyszło słońce i dla Uli i Marka oraz innych bohaterów długo i jasno świeciło. Mieli też dwa małe szczęścia. najbardziej cieszy mnie pomoc Dobrzańskich, bo oznaczało, że zaakceptowali Ulę. Policja w końcu wzięła się za sprawę, bo bałam się już, że znajdą się powody, aby odwlec sprawę albo wypuścić z aresztu oskarżonych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Każdy dostał według zasług. Jedni radość, miłość i szczęście inni gorycz porażki i więzienie.
UsuńDziękuję Ci bardzo za dzisiejsze odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
Julita.