piątek, 15 listopada 2019

ROZBITKOWIE częśćXIII

Podczas, gdy w Karpaczu Marek z Ulą wyjaśniali wszystko do końca to w stolicy doszło do zatrzymania najpierw Bartłomieja Dąbrowskiego.
- Posłuchaj, mamy na ciebie tyle aby móc zamknąć cię na długie lata. Począwszy od posiadania oraz handlu narkotykami, kradzieże a skończywszy na nękaniu niejakiej pani Urszuli Cieplak - mówił jeden ze śledczych podczas przesłuchiwania Dąbrowskiego, który na samym początku milczał - lecz w tej chwili skupmy się właśnie na tym ostatnim. Jakie interesy łączyły cię z Piotrem Sosnowskim?
- Powiem wszystko co wiem w tej sprawie - rzekł do śledczych, gdy usłyszał ile może mu grozić za nękanie. Lecz w jego mniemaniu miała to być zemsta na doktorku za to, że nie zapłacił mu całej obiecanej sumy. Druga sprawa, że nie zamierzał przez tego człowieka odsiadywać żadnej kary.
- Słuchamy w takim razie - usłyszał.
- Sosnowski z początku twierdził, że poszukuje Ulki, po tym jak się rozstali. Mówił, że ją kocha, ale jej ojciec znaczy pan Cieplak nie chce mu wyjawić gdzie ona mieszka - mówił.
- A w jaki sposób zdobył jej nowy numer telefonu?
- To dzięki mnie - odparł i już wyjaśniał jak to zrobił - od mojej matki wiedziałem kiedy żadnego z Cieplaków nie będzie w domu. Wziąłem klucze, które miała moja matka i wszedłem spokojnie do środka, znalazłem notes z numerami i tam był zapisany numer z informacją "Ula".
- I co było dalej? Mówże - poganiał go jeden z funkcjonariuszy.
- Po tym jak zdobyłem ten numer miał mi zapłacić dwa tysiące a dostałem tylko połowę. On powiedział, że jak pomogę mu ją uprowadzić to dostanę resztę oraz dodatkowo pięć tysięcy.
- I ty rzecz jasna się zgodziłeś?
- Oczywiście, wciąż mam długi i chociaż trochę bym ich oddał - próbował się nieudolnie tłumaczyć Dąbrowski.
- A dlaczego chciał ją porwać?
- Tego już mi nie mówił. Ale on miał jakąś obsesję na punkcie Ulki.
Przesłuchanie zostało przerwane przez wejście innego policjanta z informacją iż zatrzymano Piotra Sosnowskiego i jest właśnie wieziony na komendę. Dąbrowskiego zakończono przesłuchiwać i osadzono w Pomieszczeniu dla Osób Zatrzymanych. Nie minął kwadrans jak w tym samym pokoju co przesłuchiwany był Dąbrowski znalazł się Piotr Sosnowski.
Z początku ten tak samo jak jego wspólnik uparcie milczał, a jedynie głupkowato się uśmiechał będąc pewnym, że i tym razem nic na niego nie mają, a tym samym zaraz opuści komisariat.
- Posłuchaj możesz milczeć jak chcesz, ale twój koleżka już nam wszystko wyśpiewał jak na świętej spowiedzi. Dodatkowo mamy bardzo obszerną teczkę z twoimi poczynaniami - odezwał się policjant, gdy ten nadal nie odpowiadał na zadawane pytania.
- Ja ją pokochałem, a ona mnie oszukała - zaczął mówić - podła suka - dodał.
- Co masz na myśli mówiąc, że cię oszukała?
- Spotykała się ze mną, a później ni stąd ni zowąd odeszła twierdząc, że między nami nic nie będzie, bo ona wciąż kocha tego Dobrzańskiego. A ja głupi proponowałem jej wspólny wyjazd do Stanów.
- Do Stanów? A w jakim celu chciałeś tam lecieć?
- Dostałem propozycję stażu w Bostonie, a przez nią nic nie wyszło.
- Czyli mamy rozumieć, że twoje zachowanie było podyktowane chęcią zemsty za to, że ten wyjazd nie doszedł do skutku?
- Myślcie sobie co chcecie. Ja ją kocham - odparł.
- I z tej wielkiej miłości ją nękałeś, groziłeś, a na koniec chciałeś uprowadzić?
- Gdyby była ze mną to w końcu by zrozumiała, że tylko ja mogę dać jej szczęście i prawdziwą miłość - mówił.
Funkcjonariusze słuchali tego co on mówi i mieli wrażenie jakby nie miał do końca dobrze z głową.
- Człowieku, ale pani Urszula nie kocha ciebie, a teraz dodatkowo boi się - Sosnowski mimo słów, które usłyszał zachowywał się tak jakby nic do niego nie docierało - za to co zrobiłeś grozi ci pięć lat odsiadki - dodał jeden z policjantów i uznając, że to koniec przesłuchania kazał zabrać doktorka.

Było już dość późno, gdy zadzwoniono do Marka aby poinformować go o zatrzymaniu obu mężczyzn. Ta wiadomość bardzo ucieszyła nie tylko jego, ale również Ula odetchnęła z ulgą.
- Wreszcie będziesz miała spokój. Obaj zapewne posiedzą za to co zrobili. Ciekaw jestem jak się tłumaczyli podczas przesłuchania - mówił Dobrzański.
- To akurat mnie nie interesuje. Ale masz rację, że będę miała w końcu spokój - mówiła. Poczuła jakby zdjęto z jej pleców ogromny głaz. Wreszcie mogła swobodnie oddychać. Oznaczało to również, że będzie mogła wraz z Markiem wrócić do Warszawy i rodziny.

Następnego dnia Marek wstał dużo wcześniej niż jego ukochana, lecz miał ku temu poważny powód. Wziął prysznic, przygotował śniadanie, odebrał od kuriera bukiet pięknych czerwonych róż, gdzie jedna z nich była sztuczna, a jej kwiat krył coś w swoim wnętrzu. A do bukietu był dopięty liścik.

"BĘDĘ CIĘ KOCHAŁ TAK DŁUGO AŻ ZWIĘDNIE OSTATNI KWIAT"

Wszystko było już gotowe, z kuchni zabrał tacę ze śniadaniem oraz bukiet i tak zaopatrzony powędrował do sypialni. Wszedł do środka, na nocnej szafce postawił tacę, podszedł do łóżka z bukietem pochylił się nad śpiącą kobietą i pocałunkiem lekkim jak muśnięcie skrzydłem motyla obudził swą ukochaną. Ta po wybudzeniu zobaczyła jak Marek klęczy przy łóżku i trzyma bukiet w dłoni.
- Marek... - zaczęła, lecz ten nie dał jej dokończyć przykładając do jej ust palec i sam zaczął.
- Ula wiele przeszliśmy oboje. Przez długi czas dryfowaliśmy nie mogąc znaleźć odpowiedniej przystani. Ale teraz, gdy już oboje trafiliśmy do wspólnej przystani ja klęczę przed tobą i proszę abyś została moją żoną. Kocham cię i to się już nigdy nie zmieni - mówił roztwierając tej jednej róży kwiat, a jej oczom ukazał się piękny pierścionek.
Ula przez moment nie wiedziała co ma powiedzieć, a nawet nie docierało do niej co się w tej chwili dzieje. W oczach pokazała się słona wilgoć, po chwili jakby dotarły do niej słowa wypowiedziane przez Dobrzańskiego i rzekła.
- Tak masz rację długo dryfowaliśmy, ale już nie musimy. Zgadzam się i zostanę twoją żoną. Kocham cię tak samo mocno jak na początku - Marek wsunął jej pierścionek na palec, usiadł na łóżku i zamknął Ulę w swoich ramionach. Ramionach, w których to ona zawsze czuła się spokojnie, bezpiecznie, a przede wszystkim szczęśliwie.
O zaręczynach postanowili powiadomić swoich bliskich i przyjaciół podczas niewielkiego przyjęcia w mieszkaniu Marka. Gośćmi jacy mieli być to rodzina Uli wraz z Alicją, rodzice Marka oraz Violetta z Sebastianem. I jak zaplanowali tak też zrobili. Wszyscy zgromadzeni bardzo im gratulowali jednocześnie dopytując o termin ślubu.
- Tego jeszcze nie ustaliliśmy - odpowiadali.
- Ale mamy nadzieję, że Viola i Sebastian zostaną naszymi świadkami - zwrócili się do tej dwójki.
- Oczywiście, że zostaniemy - odpowiedzieli jednocześnie Kubasińska z Olszańskim.

W ciągu kolejnego tygodnia zostali przesłuchani kolejno Władek, Iza oraz Paulina. Pytano między innymi co łączy ich z Sosnowskim, jaki był powód tych spotkań. I o ile w przypadku Władka sytuacja była od początku jasna i było to raczej spisaniem tego do protokołu. Główna krawcowa również potrafiła w sposób wiarygodny wytłumaczyć to spotkanie. Ale panna Febo nie widząc niczego złego w tym spotkaniu z rozbrajającą szczerością wyznała.
- Miałam nadzieję, że jeśli wszystko się uda Sosnowskiemu to będę mogła spróbować przekonać Marka do powrotu. To przez tę wywłokę, wiejską dziewuchę mój narzeczony mnie zostawił - funkcjonariusze nie dowierzali co słyszą.
Nawet słowa policjantów, że gdyby doszło do uprowadzenia Cieplak albo coś by się jej stało to ona miała by zarzut współudziału w przestępstwie nie robiło na niej żadnego wrażenia.
Sprawa odbyła się niespełna trzy miesiące później. I tak Sosnowski został skazany na pięć lat pozbawienia wolności oraz dożywotni zakaz zbliżania się do Uli i jej najbliższych na odległość stu metrów. Dąbrowski za współudział otrzymał trzy i pół roku, ale podczas innych rozpraw do tego wyroku dodano mu kolejne trzy lata.
Febo dołączyła na powrót do swojego brata we Włoszech.

Pół roku później od pamiętnych zaręczyn Ula wraz z Markiem stanęli na ślubnym kobiercu. Mieli niewielu gości, bo żadne z nich nie chciało hucznego wesela. Dwa miesiące później również Violetta i Sebastian wypowiedzieli sakramentalne "Tak". Każda z par doczekała się po dwójce wspaniałych dzieci.

Ula do pracy w F&D wróciła tuż po zaręczynach obejmując ponownie stanowisko dyrektora finansowego. Przez okres dwóch lat, gdy jej nie było funkcję dyrektora pełnił Turek.
KONIEC!!!

8 komentarzy:

  1. Szczęśliwy finał, rozbitkowie zaleźli swoją bezpieczną przystań, a prześladowca wraz z pomocnikiem trafili za kratki. Z kryminału na koniec zrobiła się mała komedia romantyczna. Najbardziej ubawiło mnie przesłuchanie doktorka i Febo, bo z Dąbrowskim było pewne, że wyśpiewa wszystko jak na spowiedzi, z jednej strony cwaniak a z drugiej tchórz, kiedy zdał sobie sprawę, że nie chce dodatkowych latek za współudział. Rozbawiło mnie przesłuchanie Sosnowskiego i Pauliny. U obojga coś nie tak „pod sufitem”, w ogóle nie poczuwali się do winy. Doktorek robił to z wielkiej miłości do swojej „ofiary” a Paulina z chęci zemsty, że skromna dziewucha okazała się lepsza od kobiety z klasą. Przesłuchujący ich policjanci mieli zapewne niezły ubaw.

    Dziękuję za dziś, czekam na kolejne ciekawe opowiadanie. pozdrawiam serdecznie, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdego obdarowałam według zasług. Jedni wielką miłość inni rozczarowanie oraz kilka lat odsiadki.
      Kolejna będzie mini, a później coś dłuższego.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. No i miłość i sprawiedliwość wygrała. Pięknie się skończyło 🤗 Dziękuję bardzo za miłe przeżycia przy czytaniu, ppozdrawia serdecznie i czekam na kolejne opowiadanie 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ci bardzo dziękuję za odwiedziny i wpis pod każdym postem. Miło wiedzieć, że to co robię podoba się innym. I mam nadzieję, że jeszcze długo będę mogła Was raczyć takimi historyjkami.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julta

      Usuń
  3. Bartuś to tylko mocny jest w gębie. Prawdziwy bohater, ale jak tylko uświadomi mu się, że czeka go kilka lat ciupy mięknie jak wosk i śpiewa jak skowronek. Sosnowski to jednak autentyczny psychol. Ja nawet oglądając serial podejrzewałam, że ten facet ma naprawdę nierówno pod sufitem. Taki miał być szczery, taki prawdomówny i taki pełen dobrych intencji a pod czaszką aż mu się kotłowało od myślenia jak sprawić, żeby Dobrzańskiemu wbić szpilę. Paulina natomiast szczera do bólu i naiwna jak pięcioletnie dziecko.
    Najważniejsze, że ten koszmar wreszcie się skończył a Ula i Marek mogą zacząć wspólne, szczęśliwe życie.
    Piękna historia. Ja już mam apetyt na kolejną i bardzo jestem ciekawa czym nas teraz uraczysz.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również oglądając serial miałam wrażenie, że ten cały doktorek to niezły cwaniak i kombinator.
      Za tydzień jedna z mini, a później coś dłuższego.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis pod każdym postem.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  4. Po burzy przyszło słońce i dla Uli i Marka oraz innych bohaterów długo i jasno świeciło. Mieli też dwa małe szczęścia. najbardziej cieszy mnie pomoc Dobrzańskich, bo oznaczało, że zaakceptowali Ulę. Policja w końcu wzięła się za sprawę, bo bałam się już, że znajdą się powody, aby odwlec sprawę albo wypuścić z aresztu oskarżonych.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy dostał według zasług. Jedni radość, miłość i szczęście inni gorycz porażki i więzienie.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejsze odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
      Julita.

      Usuń