piątek, 4 października 2019

ROZBITKOWIE część VIII

Mimo wcześniejszych planów jakie miał w związku z dzisiejszym spotkaniem postanowił najpierw załatwić sprawę prześladowcy. Nie zastanawiając się objął przerażoną Ulę i poprowadził do samochodu.
- Wsiadaj Ula, pojedziemy teraz na komisariat – rzekł otwierając jej drzwi od samochodu i chwilę później już kierował się w stronę komendy policji.
Będąc już na miejscu udali się do pokoju gdzie byli funkcjonariusze prowadzący sprawę Uli i tuż po wejściu do środka Markowi puściły nerwy.
- Do jasnej cholery, czy wy w ogóle coś robicie w tej sprawie. Ula wciąż otrzymuje pogróżki od tego psychopaty – mówił podniesionym głosem.
- Spokojnie panie Dobrzański, mamy wszystko pod kontrolą – padło z ust jednego z policjantów.
- Tak? A to ciekawe co mówicie. Ula jakiś czas temu zmieniła numer telefonu, a on jakimś cudem zdobył jej numer i dzisiaj zdążył przysłać jej dwie wiadomości. O podrzucanych ciągle listach nie wspomnę – mówił – Ula pokaż te smsy – zwrócił się do kobiety.
Ula wyjęła telefon z torebki i po otworzeniu foldera z wirtualną kopertą pokazała je funkcjonariuszom. Powiedziała również o listach, które wciąż dostawała.
- Proszę państwa robimy co w naszej mocy – usłyszeli.
- Jakoś tego nie widać – wysyczał przez zaciśnięte zęby Marek – mówiłem wam, że to Sosnowski stoi za tym wszystkim. Wiem również, że ten dupek przebywał w ostatnim czasie pod domem pana Cieplaka – mówił zdenerwowany Marek.
Ula wciąż milczała. Była przerażona bezczynnością policji. I ona tak jak Dobrzański uważała, że to Piotr Sosnowski stoi za tymi wszystkimi listami, wiadomościami. Jedynie czego nie wiedzieli to, że doktorek nie działa sam.
- Proszę państwa, nie mamy dostatecznych dowodów, że to działanie pana Sosnowskiego – tłumaczyli policjanci.
- Chyba żartujecie – oburzył się Dobrzański – czy to co macie dotychczas nie jest wystarczające? Co się musi jeszcze stać? - mówił ze wściekłością w głosie.
- Chodź Ula wychodzimy stąd – rzekł do niej, a w głowie zrodził mu się pewien plan. Ale nad jego wprowadzeniem miał zająć się następnego dnia. Teraz postanowił oderwać chociaż na chwilę jej myśli od tego wszystkiego i zrealizować co na dziś miał zaplanowane.
Opuścili komisariat, wsiedli do samochodu i po chwili jechali w tylko Markowi znanym kierunku.
- Gdzie my jedziemy? - zapytała Cieplak.
- Niespodzianka – usłyszała już teraz łagodny, ciepły, przepełniony miłością głos Marka.
Kilkanaście minut później nieco spóźnieni podjechali pod restauracje „Moskwa”.
- Marek, my tu już byliśmy… - zaczęła, ale nie dał jej dokończyć.
- Tak masz rację, byliśmy tu na naszej pierwszej nieoficjalnej randce. A teraz jesteśmy na jakże prawdziwej i przede wszystkim oficjalnej, takiej jaka powinna być już wówczas gdybym tylko nie był takim podłym draniem – mówił ze skruchą w głosie.
- Nie mówmy już o tym co było. Straciliśmy już i tak dużo czasu, na to co nie potrzebne. Przez dwa lata nie potrafiliśmy dotrzeć do siebie. Oboje byliśmy jak dwoje rozbitków nie mogących dotrzeć do właściwej przystani – mówiła patrząc mu prosto w oczy.
A on tonął w tych jej błękitach i nie mógł uwierzyć, że wreszcie udało mu się odzyskać jej miłość. Był tego pewien. Przyciągnął ją do siebie i tuląc w swych ramionach szepnął jej.
- Kocham cię Ula i nigdy nie przestałem.
- Ja też bardzo cię kocham Marek.
Stali tak jakąś chwilę objęci i niesamowicie szczęśliwi. I czuli tak jak mówiła Ula, że udało im się dotrzeć do tej samej przystani. Ale czy dane im będzie żyć spokojnie i szczęśliwie już do końca swoich dni? W tym momencie nie zastanawiali się nad tym, bo liczyło się co tu i teraz.
W końcu oderwali się od siebie i udali w stronę wejścia do restauracji. Resztę wieczoru starali się spędzić nie myśląc o problemach. Zjedli zamówione potrawy, później wrócili jeszcze nad Wisłę, gdzie usiedli na zwalonym pniu i objęci wpatrywali się w płynącą spokojnym nurtem rzekę. Ula wreszcie nieco się wyciszyła. Wiele wyjaśnień padło od każdego z nich. Lecz mimo to Marek cały czas myślał co zrobić, aby uchronić Ulę przed Sosnowskim. Nadszedł czas aby wracać.
- Odwieziesz mnie do domu? - zapytała Ula.
- Ula, a może… - zawahał się czy powinien jej to proponować, w końcu postanowił zaryzykować – pojechalibyśmy do mnie na Sienną – widząc jej spojrzenie pospieszył z wyjaśnieniami – boję się o ciebie. A on zdaje się być nieobliczalny. Proponuję ci moje mieszkanie, bo tam nie będzie cię szukał.
Ula przez krótką chwilę zastanawiała się nad tym co mówił Dobrzański, by w końcu zgodzić się. On cieszył się, że nie oponowała i będzie miał ją blisko. Faktem było, że nie liczył na nic więcej i nawet nie miał zamiaru na nią naciskać. Jedynie czego pragnął to żeby ona poczuła się bezpieczna.

- I co namyśliłeś się? - pytał Sosnowski.
- Zrobię to, ale stawka będzie większa niż to co jesteś mi winien – odparł z chytrym uśmieszkiem na ustach Dąbrowski.
- To znaczy ile? - dopytywał doktorek.
- Drugie tyle – usłyszał.
Sosnowski spojrzał złowrogo na Dąbrowskiego, ale i zastanawiał się czy nie dać mu tej kwoty. Ale w jego chorej głowie zaświtał pewien pomysł.
- Dobra, dostaniesz tyle ile chcesz – zgodził się – ale kasa dopiero jak wszystko się uda – zastrzegł.

Byli już na Siennej, gdy Ula dostała kolejną wiadomość.

Po pracy Cię nie spotkałem, w domu też Cię nie ma. Ale nie myśl, że się przede mną ukryjesz. Znajdę Cię, choćbym miał wykopać nawet spod ziemi”

Czytała wiadomość, a jej przerażenie rosło. Pokazała ją Markowi, w nim aż zagotowała się krew.
- Ula myślę, że powinnaś wziąć urlop i wyjechać - mówił Marek.
- Ale ja już tak zrobiłam i wyjechałam do Rysiowa lecz to nic nie dało – mówiła Ula – w dodatku nie mam na tyle urlopu, a i kierownik nie będzie z tego zadowolony, co może skutkować nawet zwolnieniem mnie z pracy.
- To nie jest problem, bo zawsze możesz wrócić do firmy – zaproponował jej.
- Muszę to wszystko przemyśleć – odpowiedziała mu.
- Dobrze nie będę naciskał, ale proszę przemyśl to – odparł.
Tego wieczoru nie rozmawiali więcej o tym, każde z osobna wzięło prysznic i poszli spać.
Ula następnego dnia pojechała do swojej pracy, a Marek do swojej. Ona przez pół nocy nie zmrużyła oka rozmyślając nad propozycją Marka. Jadąc do pracy już miała ułożony plan. Marek chciał ją podwieźć i dopiero jechać do swojej pracy.
- Marek nie ma sensu. Dam sobie radę – odpowiedziała.
Pożegnali się więc przed jego samochodem. Umówili się, że Marek przyjedzie po pracy aby ją odebrać.

Wysiadł na piątym piętrze swojej firmy. Tuż przed swoim biurem natknął się na kadrowego oraz Violettę. Ci na widok prezesa natychmiast zasypali go gradem pytań typu.
- Jak było? Pogodziliście się? - pytali na przemian, a nawet jedno przez drugiego.
- Spokojnie – próbował ostudzić ich emocje prezes – ale tak pogodziliśmy się – dodał po chwili.
- To świetna wiadomość – odezwała się Violetta.
- Ale ty stary chyba nie do końca się z tego cieszysz – mówił Olszański bacznie przyglądając się przyjacielowi.
- Ależ oczywiście, że się cieszę – mówił Dobrzański, lecz kadrowy nie był tego tak całkiem pewien.
- Jakoś nie wyglądasz.
- Wczoraj ten palant znowu dał o sobie jej znać. Wysłał jej wiadomości. A ta durna policja nic nie robi – mówił zdenerwowany.
- Ale jak to wysłał wiadomość, przecież Ulka zmieniła numer telefonu? - stwierdziła Violetta.
- Ale on w jakiś sposób go zdobył – oznajmił Marek.
Przez krótką chwilę cała trójka milczała zastanawiając się nad zaistniałą sytuacją.
- Wiem – niemal krzyknęła Kubasińska i zaczęła tłumaczyć o co jej chodzi – skoro policja nie ma wystarczających dowodów na doktorka to musimy sami je zdobyć – mówiła dumna ze swego pomysłu.
- Ale jak niby mamy to zrobić? - zapytał jej narzeczony.
- Viola co mamy go śledzić? - dodał prezes.
- Właśnie śledzić, ale to nie my będziemy to robić – mówiła i pospieszyła z wyjaśnieniami widząc dwie pary oczu wpatrujące się nią z niemym pytaniem – trzeba chłopaki wynająć detektywa.
Spojrzeli na nią oboje, gdy nagle Marek podszedł do niej i patrząc jej prosto w oczy rzekł.
- Viola jesteś genialna.
Po wyjściu przyjaciół z gabinetu włączył komputer i zaczął przeglądać oferty biur detektywistycznych. Wiedział, że musi wybrać najlepsze biuro, takie które w szybki sposób zdobędzie dowody na doktorka. A Ula w końcu będzie bezpieczna.
Na następny dzień był umówiony w Agencji Detektywistycznej Ex Facto. Chciał tam pojechać wraz z Ulą.

Kilkanaście minut po siedemnastej, gdy podjeżdżał pod firmę Uli zauważył coś dziwnego. W pobliżu wejścia stał samochód dobrze znany Markowi, a w jego pobliżu stało dwóch mężczyzn. Jednym z całą pewnością był Sosnowski, drugiego nie umiał rozpoznać. Ten stał odwrócony tyłem do prezesa, ubrany w ciemną kurtkę i miał naciągnięty na głowę kaptur.
Dobrzański wyciągnął telefon i próbował dodzwonić się do Cieplak, ale jej telefon milczał.
CDN...

10 komentarzy:

  1. Jednak chciwy Bartek nie wykazał się rozsądkiem, dalej zgadza się pomagać doktorkowi. Mam tylko przypuszczenia, że z kolei Sosnowski będzie próbował go wykiwać, a Bartek nie lubi jak się go oszukuje.
    Rozbitkowie dotarli do wspólnej, ale czy spokojnej przystani. Jeden plus, że Ula chociaż w domu pozostaje pod opieką Marka, jednak co innego w pracy, tam jest sama, a to stwarza okazję dla Sosnowskiego . Jedyna nadzieja w policji, może skrycie ją pilnują?
    Dramatyczna końcówka, telefon Uli milczy, robi się nie ciekawie. Marek powinien jeszcze zrobić zdjęcie dla policji jako dowód, że doktorek kręci się wokół Uli.
    Dziękuję za dzisiejszą część, która pobudza niepewność rozwoju sytuacji. Pozdrawiam serdecznie w piątkowy ranek, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doktorek to cwaniak, a Bartek to tylko mało znaczący pionek. Przystań jest wspólna, a z czasem będzie i spokojna.
      Marek stara się otoczyć Ulę opieką i ochroną, ale nie jest w stanie być z nią dwadzieścia cztery godziny.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejsze odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe przedpołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Okazuje się, że Ula w żadnym miejscu nie może się czuć bezpieczna nawet na Siennej. Mogła posłuchać Marka i wziąć urlop. Teraz chyba jest w niebezpieczeństwie skoro pod jej pracą stoi samochód Sosnowskiego i on sam wraz ze swoim pomocnikiem. Nie wiem, czy Marek poradzi sobie z nimi dwoma. Oby.
    Dzisiaj krótko. Jestem kompletnie rozwalona przez grypsko. Mam temperaturę, kaszel, katar i do kompletu zapalenie ucha. Makabra.
    Serdecznie Cię pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sosnowski czuje się pewny, bo wie iż policja nic na niego nie ma. Co do tego czy Uli grozi niebezpieczeństwo okaże się w kolejnej części.
      Dziękuję Ci za dzisiejsze odwiedziny oraz wpis. Tak jak i Ty ja również wciąż walczę z chorobą.
      Cieplutko pozdrawiam i życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia.
      Julita

      Usuń
  3. Gdzie policja nie może tam detektywów Wiola pośle. Jak chce to myśli. Oby nie było za późno. Z pracy jej przecież nie uprowadzili ani tak spokojnie by nie stali. Przypuszczam, że Ula wprowadziła swój tajemniczy plan w życie i sama gdzieś wyjechała.
    Pozdrawiam miło.
    Coś na Śląsku choroby się Was trzymają. To a pro po Małgosi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Violetta tu jak widać używa mózgu. To nie pierwszy raz wpadła na genialny pomysł. Co do tego, co się dzieje z Ulą już za tydzień.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Lekkie sprostowanie do końcówki to Małgosia mieszka na Śląsku a ja w Zagłębiu, ale faktem jest, że w pobliżu siebie.
      Julita

      Usuń
  4. I w takim momencie koniec. Kobieto złotej się i daj ciąg dalszy 🙏🙏🙏🙏🙏 Sytuacja zrobiła się napięta. Myślałam, że Bartek jednak odmówi a tu się połakomil. Violka ma dobry pomysł z tym detektywem, tylko czy to nie będzie za późno. Jeszcze na oczach Marka uprowadza Ule, oby mu się udało ją ostrzec. Dziękuję za dzisiaj i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bartek to chciwy drań, który dla pieniędzy zrobi wszystko. Detektyw okaże się bardzo pomocny. Co do reszty milczę jak zaklęta.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Pozdrawiam cieplutko w sobotni ranek.
      Julita

      Usuń
  5. Sosnowski i Dąbrowski mogli by się zaprzyjaznić. Szkoda mi Uli, czy nawet u Marka nie może czuć się bezpiecznie?? Oby detektyw im pomógł.


    Zycze ci suzo zdrowia i pozdrowienia w tą deszczową sobote.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogliby się zaprzyjaźnić. Ula poczuje się bezpiecznie dopiero jak Sosnowski trafi za kratki.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń