Kolejny
raz próbował dodzwonić się do Uli, ale bezskutecznie, jej telefon
milczał. Miał już wybrać numer alarmowy, gdy na wyświetlaczu
ukazał mu się numer Violetty Kubasińskiej.
-
Viola nie teraz – rzucił do słuchawki.
-
To ja Marek – usłyszał z drugiej strony.
-
Ula? Gdzie ty jesteś? Stoję pod twoją pracą i czekam na ciebie,
ale i nie tylko ja – mówił z ulgą w głosie, że jego dziewczyna
jest bezpieczna.
-
Przepraszam cię, ale padła mi komórka. Będąc jeszcze w pracy
zadzwoniłam do ciebie, ale nie odebrałaś więc zadzwoniłam do
firmy i rozmawiałam z Violettą. Teraz jestem u niej w Pomiechówku.
Możesz przyjechać po mnie?
-
Oczywiście, że mogę będę niedługo – skończył i za nim
ruszył zrobił kilka zdjęć tym dwóm osobnikom. Wciąż
zastanawiał się kim jest ten drugi.
-
Idź sprawdzić czy jeszcze jest w pracy – padło z ust
Sosnowskiego.
-
A ty nie możesz? - odparł pytaniem Dąbrowski.
-
To ja płacę tobie, a nie na odwrót. Więc idź i sprawdź –
wysyczał przez zęby doktorek.
Dąbrowski
nic więcej nie mówiąc poszedł i wrócił po niespełna dwóch
minutach.
-
Nie ma jej, wyszła z pracy jakieś trzy godziny temu – rzekł do
Sosnowskiego.
Ten
wściekły chwycił za telefon, wybrał jej numer i zaczął pisać
wiadomość po naciśnięciu ikony z napisem „wyślij” dostał
powiadomienie, że nie można jej wysłać. Jego złość była coraz
większa, kolejny raz panna Cieplak wymykała mu się.
-
Masz jechać do Rysiowa i obserwować jej dom. A gdy tylko się w nim
pojawi masz mi natychmiast dać znać oraz nie spuszczać jej z oczu
– mówił wściekły.
Dąbrowski
jak ta marionetka w rękach Sosnowskiego robił co mu ten kazał.
Marek
po nieco godzinie był już w domu swojej sekretarki i witał się z
Ulą.
-
Całe szczęście, że nic ci nie jest. Pod twoją firmą był
Sosnowski, ale nie był sam. Spójrz – powiedział i pokazał jej
zdjęcia zrobione telefonem.
-
Przecież to Bartek – oznajmiła Ula natychmiast jak zobaczyła
jedno ze zdjęć.
-
Jesteś pewna? - zapytała milcząca do tej pory Violetta.
-
Viola ja tego człowieka to bym poznała z kilometra. Ciekawe co oni
robili u mnie pod pracą? - zastanawiała się na głos Cieplak.
-
Nie chcę być złym prorokiem, ale myślę, że chcieli cię
uprowadzić. Ula uważam iż powinnaś wziąć kilka dni wolnego –
mówił Dobrzański.
-
Nie muszę brać wolnego…
-
Ale… - wszedł jej w słowo Marek lecz tym razem to ona nie dała
mu dokończyć.
-
Marek spokojnie, nie ma żadnego ale, bo ja dzisiaj złożyłam
wymówienie. I to był mój ostatni dzień. Dlatego też dzwoniłam
do ciebie z prośbą czy nie mógłbyś mnie odebrać – mówiła
patrząc mu prosto w oczy, które śmiały się do niej.
Odetchnął
z ulgą i mocno przytulił dziewczynę.
-
I chciałabym jak najszybciej wrócić do F&D – rzekła , gdy
tylko ją wypuścił ze swych ramion.
-
Myślę, że to zły pomysł – rzekła Kubasińska, a widząc
pytające spojrzenie Uli pospiesznie wyjaśniła – jeśli doktorek
zorientuje się, że już tam nie pracujesz to z całą pewnością
przyjdzie pod firmę.
-
Viola ma rację. Powinnaś na jakiś czas zniknąć z Warszawy.
-
Ale jak wy to sobie wyobrażacie? - pytała Ula.
-
Posłuchaj kochanie jutro jesteśmy umówieni z detektywem, który
mam nadzieję pomoże nam i będziemy mieć wystarczająco dowodów
aby zamknąć jednego i drugiego. Dzisiaj pojedziemy do mnie, a po
jutrzejszym spotkaniu pomyślimy co dalej – mówił jej prezes.
Skończyli
pić kawę, pożegnali się z Kubasińską i pojechali do domu Marka.
Ula była cały czas milcząca, co było dla Dobrzańskiego dość
zrozumiałe. Ten psychopata nie dawał jej spokoju.
A
on sam zastanawiał się gdzie mogłaby ukryć się Ula, tak aby ten
jej nie znalazł.
-
Marek i co teraz? Nawet boję się uruchomić telefon, bo wiem, że
znajdę wiadomości od niego – mówiła przerażona Ula, gdy byli
już na Siennej.
-
Spokojnie. Telefonu nie włączaj, jutro po spotkaniu z detektywem
kupimy nową kartę i zastrzeżemy numer, będę go znał tylko ja.
Podejrzewam, że ten teraz numer zdobył dla niego Dąbrowski –
mówił spokojnie, chociaż w środku cały się gotował.
Dąbrowski
mimo całonocnej obserwacji domu sąsiadów nie miał dobrych
wiadomości dla doktorka, co było powodem jeszcze większej jego
frustracji. W Rysiowie jej nie było, do domu nie wróciła, telefon
wciąż był wyłączony. W jego chorej głowie zaczęła świtać
pewna myśl i postanowił to sprawdzić.
Z
detektywem byli umówieni na godzinę trzynastą. Marek chciał aby
Ula została w domu lecz ta miała argumenty nie do zbicia, gdy ten
próbował namówić ją na pozostanie w domu, a on sam przyjedzie
po nią przed spotkaniem.
-
Ale Marek to bezsensu abyś pokonywał tę samo trasę dwa razy.
Pojadę z Tobą do firmy może w czymś ci pomogę. A po spotkaniu
odwieziesz mnie do domu – mówiła, ale jego mina mówiła, że to
go nie przekonało podeszła do niego objęła w pasie i wpatrując
się w jego oczy wyszeptała.
-
Przy tobie czuję się bezpieczniej – i tym oto jednym zdaniem
przekonała Marka co do swojego pomysłu.
Ula
w firmie wzbudziła niemałą sensację, co w tym momencie niezbyt
cieszyło prezesa. Jak się z czasem przekonał miał rację.
Na
godzinę przed ich wyjściem do siedziby F&D przyjechał
Sosnowski.
-
Marek w firmie jest doktorek – usłyszeli wraz z Ulą słowa
wymawiane przez Violettę.
-
Miałem złe przeczucia, abyś tu przyjeżdżała wraz ze mną -
mówił prezes, ale już zastanawiał się co zrobić.
-
Dobra dziewczyny. Ja tu zostaję, a wy idźcie do Sebastiana, ale tak
żeby nikt was nie zauważył – zrobiły tak jak im kazał.
-
Viola ty wróć do siebie – mówiła Ula.
-
Ale nie chcesz abym ci dotrzymała towarzystwa? - mówiła piskliwym
głosikiem sekretarka.
-
Viola wszystko musi wyglądać normalnie – wyjaśniła jej Cieplak.
Violetta już nie mówiąc nic wróciła na swoje stanowisko pracy i
chwilę później usłyszała za swoimi plecami.
-
Cześć Viola – ta odwróciła się przybierając na twarz
zdziwiony wyraz twarzy i rzekła.
-
O Piotr. Co ty robisz? Nie miałeś wraz z Ulką być teraz w
Bostonie? - zadała kilka krótkich pytań.
-
Mieliśmy, ale trochę się posprzeczaliśmy przed wylotem, a później
jakoś tak wyszło… zresztą nie ważne. Jest może Marek? Mam do
niego sprawę.
-
Jest, ale nie wiem czy będzie mógł cię przyjąć. Poczekaj
zapytam – odparła kobieta.
Po
chwili już obaj panowie byli w gabinecie prezesa.
-
Widzę, że już nie robisz za podnóżek – Sosnowski oczywiście
nie mógł sobie darować docinki w stronę Marka. Ale ten nic nie
robiąc sobie z jego głupiej gadaniny zapytał.
-
Czego tu chcesz?
-
Przyszedłem zobaczyć się z moją dziewczyną.
-
A to ciekawe, bo z tego co wiem mieliście być razem w Bostonie. Co
to problemy w raju? - odgryzł mu się Dobrzański.
-
Nie twój interes – odpowiedział mu doktorek.
-
No ale przepraszam cię bardzo, przychodzisz do mojej firmy szukać
swojej dziewczyny. To ty nawet nie wiesz gdzie pracuje twoja
ukochana. Dobry jesteś, gdyby Ula była moją dziewczyną to z całą
pewnością bym wiedział co się z nią dzieje – dodał z
ironicznym uśmiechem na twarzy.
-
Ale nie jest i nigdy nie będzie – wysyczał Piotr.
-
Wiesz co opuść już ten gabinet, mam dość swojej roboty – rzekł
Marek wskazując kierunek drzwi.
Sosnowski
wściekły jak rozjuszony byk nie zamierzał jednak odpuścić i
czując podświadomie, że Dobrzański może coś wiedzieć
postanowił na niego poczekać przed firmą.
-
Dzień dobry panu, nazywam się Marek Dobrzański i byliśmy umówieni
na godzinę trzynastą w restauracji „Książęca”, lecz z
pewnych powodów jestem zmuszony zmienić miejsce spotkania.
-
Dzień dobry panu, Oskar Dziuk prywatny detektyw. Właśnie miałem
wychodzić. Proszę w takim razie podać nowy adres.
-
Będę na pana czekał na ulicy Lwowskiej 19 piąte piętro – podał
detektywowi nowy adres.
Detektyw
zjawił się na miejscu w niespełna pół godziny później. Marek
wraz z Ulą opowiedzieli mu o wszystkim. Pokazali zdjęcia
Sosnowskiego oraz te które zrobił Marek dzień wcześniej. Pod
koniec rozmowy obaj panowie podeszli do okna, a Marek wskazał
detektywowi samochód. Ten tylko skinął głową na potwierdzenie
przyjęcia do wiadomości czyj to pojazd.
-
Będę państwa informował na bieżąco o postępach pracy – rzekł
na koniec Dziuk.
-
Na miejscu będę tylko ja. Chcę ukryć Ulę przed tym typem –
padło z ust Dobrzańskiego. Detektyw nie widział problemu, nawet
poparł ten pomysł.
-
Sebastian możesz przyjść do mnie? - prosił Marek przyjaciela.
Ten
kilka minut później siedział już na fotelu i słuchał co ma mu
do przekazania przyjaciel.
-
Potrzebujemy twojej pomocy. Ja z firmy wyjdę pierwszy i pojadę do
siebie, mam nadzieję iż ten kretyn pojedzie za mną….
-
Jak to pojedzie za tobą? - dziwił się kadrowy.
-
Spójrz tam – powiedział prezes i wskazał kierunek. Teraz już
wszystko było jasne – więc tak jak mówiłem ja wyjadę pierwszy,
a ty wraz z Ulą jakiś kwadrans później, ale proszę cię abyś
zawiózł ją do moich rodziców, oni wiedzą o tym – wyjaśnił
wszystko Marek.
CDN...
Ależ akcja! Sosnowski to pieprzony psychopata podobnie jak Bartuś, chociaż u tego ostatniego odchyły psychiczne przeplatają się ze zwyczajną głupotą. Nie sądziła, że doktorek okaże się taki zdeterminowany. A gdzie się podziała przysięga Hipokratesa? Zachodzę w głowę, co on chce osiągnąć. Chce porwać Ulę i więzić ją do momentu aż nie wyrazi zgody,że chce z nim być? Jeśli tak, to jest naprawdę idiotą sądząc, że to tak działa. Dobrze, że przynajmniej jest Marek, Olszańscy i seniorzy. To silna grupa i mam nadzieję, że uda im się Ulę ochronić. Nadal uważam, że policja działa zbyt opieszale, więc może ten detektyw...?
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Miało być: Nie sądziłam, że doktorek okaże się taki zdeterminowany. - Sorry.
UsuńDoktorek uważa iż Ula może być tylko z nim. Nie dopuszcza do siebie myśli, że Ula jest innego zdania.
UsuńDetektyw okaże się bardzo obrotny. Ula i Marek mają pewnego rodzaju przewagę nad Sosnowskim, bo on nie ma pojęcia gdzie ona jest.
Dziękuję ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
Julita
Atmosfera się zagęszcza i coraz trudniej jest doczekać kolejnej części 😊 Doktorek zaczyna mnie coraz bardziej przerażac i jeszcze ten Bartek ślepo go wspierający. Mam nadzieję, że detektyw załatwi sprawę, bo policja jakoś marnie działa. Czekają aż coś się stanie. Marek zaś staje na wysokości zadania i stara się chronić Ule. Tylko czy fortel się uda i kryjówka u seniorów wystarczy. Kolejna super część👌Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu 😊☀️
OdpowiedzUsuńBartek widzi tylko kopertę pełną pieniędzy. Reszta się nie liczy. Co do reszty muszę milczeć.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór i również miłego i ciepłego weekendu życzę.
Julita
Sprawa coraz bardziej komplikuje się. Miło wiedzieć, że Ula może znaleźć schronienie u Dobrzańskich. Relacje Bartka i Piotra są napięte. Doktorek traktuje Dąbrowskiego źle i może on kiedyś się zbuntuje i zdradzi Piotra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Dąbrowski się nie zbuntuje, bo jest zbyt słaby. Jemu zależy na pieniądzach i tylko dlatego się nie postawi Sosnowskiemu.
UsuńDziękuję Ci bardzo za dzisiejsze odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
Julita
Sosnowski nie odpuszcza, aż nie chcę myśleć co by było, gdyby Ula nie wyszła z pracy wcześniej. Psychopata jeden, siłą chce zmusić dziewczynę do miłości. O Bartku nie piszę, bo ten widzi tylko kasę. Doktorek musiał chyba zaciągnąć kredyt na tą całą akcję, żeby płacić Dąbrowskiemu bo na bogatego w serialu nie wyglądał/zawsze łapie się na porównywaniu, chyba jak większość / .
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ula u seniorów będzie bezpieczna.
Pozdrawiam Julitko serdecznie w słoneczny poniedziałek, Agata
Doktorek jest zdania, że to on może rzucić a nie jego. To ujma dla niego. Bartek jest pewny, że tamten ma pieniądze w końcu to lekarz.
UsuńDziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis oraz odwiedziny.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowe popołudnie.
Julita