piątek, 11 października 2019

ROZBITKOWIE część IX

Kolejny raz próbował dodzwonić się do Uli, ale bezskutecznie, jej telefon milczał. Miał już wybrać numer alarmowy, gdy na wyświetlaczu ukazał mu się numer Violetty Kubasińskiej.
- Viola nie teraz – rzucił do słuchawki.
- To ja Marek – usłyszał z drugiej strony.
- Ula? Gdzie ty jesteś? Stoję pod twoją pracą i czekam na ciebie, ale i nie tylko ja – mówił z ulgą w głosie, że jego dziewczyna jest bezpieczna.
- Przepraszam cię, ale padła mi komórka. Będąc jeszcze w pracy zadzwoniłam do ciebie, ale nie odebrałaś więc zadzwoniłam do firmy i rozmawiałam z Violettą. Teraz jestem u niej w Pomiechówku. Możesz przyjechać po mnie?
- Oczywiście, że mogę będę niedługo – skończył i za nim ruszył zrobił kilka zdjęć tym dwóm osobnikom. Wciąż zastanawiał się kim jest ten drugi.

- Idź sprawdzić czy jeszcze jest w pracy – padło z ust Sosnowskiego.
- A ty nie możesz? - odparł pytaniem Dąbrowski.
- To ja płacę tobie, a nie na odwrót. Więc idź i sprawdź – wysyczał przez zęby doktorek.
Dąbrowski nic więcej nie mówiąc poszedł i wrócił po niespełna dwóch minutach.
- Nie ma jej, wyszła z pracy jakieś trzy godziny temu – rzekł do Sosnowskiego.
Ten wściekły chwycił za telefon, wybrał jej numer i zaczął pisać wiadomość po naciśnięciu ikony z napisem „wyślij” dostał powiadomienie, że nie można jej wysłać. Jego złość była coraz większa, kolejny raz panna Cieplak wymykała mu się.
- Masz jechać do Rysiowa i obserwować jej dom. A gdy tylko się w nim pojawi masz mi natychmiast dać znać oraz nie spuszczać jej z oczu – mówił wściekły.
Dąbrowski jak ta marionetka w rękach Sosnowskiego robił co mu ten kazał.

Marek po nieco godzinie był już w domu swojej sekretarki i witał się z Ulą.
- Całe szczęście, że nic ci nie jest. Pod twoją firmą był Sosnowski, ale nie był sam. Spójrz – powiedział i pokazał jej zdjęcia zrobione telefonem.
- Przecież to Bartek – oznajmiła Ula natychmiast jak zobaczyła jedno ze zdjęć.
- Jesteś pewna? - zapytała milcząca do tej pory Violetta.
- Viola ja tego człowieka to bym poznała z kilometra. Ciekawe co oni robili u mnie pod pracą? - zastanawiała się na głos Cieplak.
- Nie chcę być złym prorokiem, ale myślę, że chcieli cię uprowadzić. Ula uważam iż powinnaś wziąć kilka dni wolnego – mówił Dobrzański.
- Nie muszę brać wolnego…
- Ale… - wszedł jej w słowo Marek lecz tym razem to ona nie dała mu dokończyć.
- Marek spokojnie, nie ma żadnego ale, bo ja dzisiaj złożyłam wymówienie. I to był mój ostatni dzień. Dlatego też dzwoniłam do ciebie z prośbą czy nie mógłbyś mnie odebrać – mówiła patrząc mu prosto w oczy, które śmiały się do niej.
Odetchnął z ulgą i mocno przytulił dziewczynę.
- I chciałabym jak najszybciej wrócić do F&D – rzekła , gdy tylko ją wypuścił ze swych ramion.
- Myślę, że to zły pomysł – rzekła Kubasińska, a widząc pytające spojrzenie Uli pospiesznie wyjaśniła – jeśli doktorek zorientuje się, że już tam nie pracujesz to z całą pewnością przyjdzie pod firmę.
- Viola ma rację. Powinnaś na jakiś czas zniknąć z Warszawy.
- Ale jak wy to sobie wyobrażacie? - pytała Ula.
- Posłuchaj kochanie jutro jesteśmy umówieni z detektywem, który mam nadzieję pomoże nam i będziemy mieć wystarczająco dowodów aby zamknąć jednego i drugiego. Dzisiaj pojedziemy do mnie, a po jutrzejszym spotkaniu pomyślimy co dalej – mówił jej prezes.
Skończyli pić kawę, pożegnali się z Kubasińską i pojechali do domu Marka. Ula była cały czas milcząca, co było dla Dobrzańskiego dość zrozumiałe. Ten psychopata nie dawał jej spokoju.
A on sam zastanawiał się gdzie mogłaby ukryć się Ula, tak aby ten jej nie znalazł.
- Marek i co teraz? Nawet boję się uruchomić telefon, bo wiem, że znajdę wiadomości od niego – mówiła przerażona Ula, gdy byli już na Siennej.
- Spokojnie. Telefonu nie włączaj, jutro po spotkaniu z detektywem kupimy nową kartę i zastrzeżemy numer, będę go znał tylko ja. Podejrzewam, że ten teraz numer zdobył dla niego Dąbrowski – mówił spokojnie, chociaż w środku cały się gotował.

Dąbrowski mimo całonocnej obserwacji domu sąsiadów nie miał dobrych wiadomości dla doktorka, co było powodem jeszcze większej jego frustracji. W Rysiowie jej nie było, do domu nie wróciła, telefon wciąż był wyłączony. W jego chorej głowie zaczęła świtać pewna myśl i postanowił to sprawdzić.

Z detektywem byli umówieni na godzinę trzynastą. Marek chciał aby Ula została w domu lecz ta miała argumenty nie do zbicia, gdy ten próbował namówić ją na pozostanie w domu, a on sam przyjedzie po nią przed spotkaniem.
- Ale Marek to bezsensu abyś pokonywał tę samo trasę dwa razy. Pojadę z Tobą do firmy może w czymś ci pomogę. A po spotkaniu odwieziesz mnie do domu – mówiła, ale jego mina mówiła, że to go nie przekonało podeszła do niego objęła w pasie i wpatrując się w jego oczy wyszeptała.
- Przy tobie czuję się bezpieczniej – i tym oto jednym zdaniem przekonała Marka co do swojego pomysłu.
Ula w firmie wzbudziła niemałą sensację, co w tym momencie niezbyt cieszyło prezesa. Jak się z czasem przekonał miał rację.
Na godzinę przed ich wyjściem do siedziby F&D przyjechał Sosnowski.
- Marek w firmie jest doktorek – usłyszeli wraz z Ulą słowa wymawiane przez Violettę.
- Miałem złe przeczucia, abyś tu przyjeżdżała wraz ze mną - mówił prezes, ale już zastanawiał się co zrobić.
- Dobra dziewczyny. Ja tu zostaję, a wy idźcie do Sebastiana, ale tak żeby nikt was nie zauważył – zrobiły tak jak im kazał.
- Viola ty wróć do siebie – mówiła Ula.
- Ale nie chcesz abym ci dotrzymała towarzystwa? - mówiła piskliwym głosikiem sekretarka.
- Viola wszystko musi wyglądać normalnie – wyjaśniła jej Cieplak. Violetta już nie mówiąc nic wróciła na swoje stanowisko pracy i chwilę później usłyszała za swoimi plecami.
- Cześć Viola – ta odwróciła się przybierając na twarz zdziwiony wyraz twarzy i rzekła.
- O Piotr. Co ty robisz? Nie miałeś wraz z Ulką być teraz w Bostonie? - zadała kilka krótkich pytań.
- Mieliśmy, ale trochę się posprzeczaliśmy przed wylotem, a później jakoś tak wyszło… zresztą nie ważne. Jest może Marek? Mam do niego sprawę.
- Jest, ale nie wiem czy będzie mógł cię przyjąć. Poczekaj zapytam – odparła kobieta.
Po chwili już obaj panowie byli w gabinecie prezesa.
- Widzę, że już nie robisz za podnóżek – Sosnowski oczywiście nie mógł sobie darować docinki w stronę Marka. Ale ten nic nie robiąc sobie z jego głupiej gadaniny zapytał.
- Czego tu chcesz?
- Przyszedłem zobaczyć się z moją dziewczyną.
- A to ciekawe, bo z tego co wiem mieliście być razem w Bostonie. Co to problemy w raju? - odgryzł mu się Dobrzański.
- Nie twój interes – odpowiedział mu doktorek.
- No ale przepraszam cię bardzo, przychodzisz do mojej firmy szukać swojej dziewczyny. To ty nawet nie wiesz gdzie pracuje twoja ukochana. Dobry jesteś, gdyby Ula była moją dziewczyną to z całą pewnością bym wiedział co się z nią dzieje – dodał z ironicznym uśmiechem na twarzy.
- Ale nie jest i nigdy nie będzie – wysyczał Piotr.
- Wiesz co opuść już ten gabinet, mam dość swojej roboty – rzekł Marek wskazując kierunek drzwi.
Sosnowski wściekły jak rozjuszony byk nie zamierzał jednak odpuścić i czując podświadomie, że Dobrzański może coś wiedzieć postanowił na niego poczekać przed firmą.

- Dzień dobry panu, nazywam się Marek Dobrzański i byliśmy umówieni na godzinę trzynastą w restauracji „Książęca”, lecz z pewnych powodów jestem zmuszony zmienić miejsce spotkania.
- Dzień dobry panu, Oskar Dziuk prywatny detektyw. Właśnie miałem wychodzić. Proszę w takim razie podać nowy adres.
- Będę na pana czekał na ulicy Lwowskiej 19 piąte piętro – podał detektywowi nowy adres.
Detektyw zjawił się na miejscu w niespełna pół godziny później. Marek wraz z Ulą opowiedzieli mu o wszystkim. Pokazali zdjęcia Sosnowskiego oraz te które zrobił Marek dzień wcześniej. Pod koniec rozmowy obaj panowie podeszli do okna, a Marek wskazał detektywowi samochód. Ten tylko skinął głową na potwierdzenie przyjęcia do wiadomości czyj to pojazd.
- Będę państwa informował na bieżąco o postępach pracy – rzekł na koniec Dziuk.
- Na miejscu będę tylko ja. Chcę ukryć Ulę przed tym typem – padło z ust Dobrzańskiego. Detektyw nie widział problemu, nawet poparł ten pomysł.

- Sebastian możesz przyjść do mnie? - prosił Marek przyjaciela.
Ten kilka minut później siedział już na fotelu i słuchał co ma mu do przekazania przyjaciel.
- Potrzebujemy twojej pomocy. Ja z firmy wyjdę pierwszy i pojadę do siebie, mam nadzieję iż ten kretyn pojedzie za mną….
- Jak to pojedzie za tobą? - dziwił się kadrowy.
- Spójrz tam – powiedział prezes i wskazał kierunek. Teraz już wszystko było jasne – więc tak jak mówiłem ja wyjadę pierwszy, a ty wraz z Ulą jakiś kwadrans później, ale proszę cię abyś zawiózł ją do moich rodziców, oni wiedzą o tym – wyjaśnił wszystko Marek.
CDN...

9 komentarzy:

  1. Ależ akcja! Sosnowski to pieprzony psychopata podobnie jak Bartuś, chociaż u tego ostatniego odchyły psychiczne przeplatają się ze zwyczajną głupotą. Nie sądziła, że doktorek okaże się taki zdeterminowany. A gdzie się podziała przysięga Hipokratesa? Zachodzę w głowę, co on chce osiągnąć. Chce porwać Ulę i więzić ją do momentu aż nie wyrazi zgody,że chce z nim być? Jeśli tak, to jest naprawdę idiotą sądząc, że to tak działa. Dobrze, że przynajmniej jest Marek, Olszańscy i seniorzy. To silna grupa i mam nadzieję, że uda im się Ulę ochronić. Nadal uważam, że policja działa zbyt opieszale, więc może ten detektyw...?
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być: Nie sądziłam, że doktorek okaże się taki zdeterminowany. - Sorry.

      Usuń
    2. Doktorek uważa iż Ula może być tylko z nim. Nie dopuszcza do siebie myśli, że Ula jest innego zdania.
      Detektyw okaże się bardzo obrotny. Ula i Marek mają pewnego rodzaju przewagę nad Sosnowskim, bo on nie ma pojęcia gdzie ona jest.
      Dziękuję ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. Atmosfera się zagęszcza i coraz trudniej jest doczekać kolejnej części 😊 Doktorek zaczyna mnie coraz bardziej przerażac i jeszcze ten Bartek ślepo go wspierający. Mam nadzieję, że detektyw załatwi sprawę, bo policja jakoś marnie działa. Czekają aż coś się stanie. Marek zaś staje na wysokości zadania i stara się chronić Ule. Tylko czy fortel się uda i kryjówka u seniorów wystarczy. Kolejna super część👌Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu 😊☀️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bartek widzi tylko kopertę pełną pieniędzy. Reszta się nie liczy. Co do reszty muszę milczeć.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowy wieczór i również miłego i ciepłego weekendu życzę.
      Julita

      Usuń
  3. Sprawa coraz bardziej komplikuje się. Miło wiedzieć, że Ula może znaleźć schronienie u Dobrzańskich. Relacje Bartka i Piotra są napięte. Doktorek traktuje Dąbrowskiego źle i może on kiedyś się zbuntuje i zdradzi Piotra.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dąbrowski się nie zbuntuje, bo jest zbyt słaby. Jemu zależy na pieniądzach i tylko dlatego się nie postawi Sosnowskiemu.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejsze odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
      Julita

      Usuń
  4. Sosnowski nie odpuszcza, aż nie chcę myśleć co by było, gdyby Ula nie wyszła z pracy wcześniej. Psychopata jeden, siłą chce zmusić dziewczynę do miłości. O Bartku nie piszę, bo ten widzi tylko kasę. Doktorek musiał chyba zaciągnąć kredyt na tą całą akcję, żeby płacić Dąbrowskiemu bo na bogatego w serialu nie wyglądał/zawsze łapie się na porównywaniu, chyba jak większość / .
    Mam nadzieję, że Ula u seniorów będzie bezpieczna.
    Pozdrawiam Julitko serdecznie w słoneczny poniedziałek, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doktorek jest zdania, że to on może rzucić a nie jego. To ujma dla niego. Bartek jest pewny, że tamten ma pieniądze w końcu to lekarz.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis oraz odwiedziny.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń