-
Przyjechałem bo brakuje mi ciebie Bożenko – usłyszała w
odpowiedzi.
-
Ale mnie ciebie nie brakuje – odparła hardo. Pojawienie się tego
człowieka spowodowało, że dobry humor wyparował z niej w ciągu
sekundy.
-
Nie mów tak – powiedział mężczyzna przysuwając się do niej
coraz bardziej.
-
Daj mi spokój. Dobrze wiesz, że nie wrócę do ciebie – mówiła
podniesionym głosem.
-
Ale ja słyszałem, że od naszego rozstania jesteś sama – nie
dawał za wygraną.
-
To masz złe informacje. Wracaj tam skąd przyszedłeś i nie pokazuj
mi się na oczy – wysyczała przez zęby.
-
Jeszcze będziesz chciała abym z tobą był – padło z ust
mężczyzny.
-
Twoje niespełnione marzenie – odparła i odwróciwszy się na
pięcie odeszła. Doskonale wiedziała, kto naopowiadał temu
chłopakowi to wszystko. To ta sama dziewczyna, która ich ze sobą
poznała.
Wróciła
do domu przebrała się i wyszła przed blok na ławkę. Wróciła
myślami do wydarzeń tego dnia.
-
Poza tym jednym niemiłym incydentem muszę przyznać, że całe
popołudnie było bardzo udane… - rozmyślała.
-
Co tak sama tu siedzisz? - usłyszała za plecami.
-
O Gabi… Witaj. Dawno cię nie widziałam – przywitała się z
koleżanką z bloku obok.
-
Tak ostatnio więcej czasu spędzam u babci – odparła.
-
A co u niej słychać? - pytała Bożenka, bo znała babcię
koleżanki.
-
Trochę niedomaga, ale w końcu ma już swoje lata – odpowiedziała
jej Gabi. – A ty co taka sama, rodzice wciąż nie dają ci żyć?
- dociekała koleżanka.
-
Wiesz…, oni już chyba się nie zmienią. Dzisiaj miałam przeprawę
ze starym.
-
Co znowu wymyślił? - dopytywała Gabi.
-
Nie podobało mu się to jak się ubrałam – mówiła, a widząc
pytający wzrok koleżanki kontynuowała – poznałam chłopaka i
umówiłam się z nim na dzisiaj. Ubrałam krótką, czarną
spódniczkę i bluzkę z krótkim rękawem, a ten zaczął się na
mnie drzeć i kazał się przebrać. Gdyby nie matka to byłyby nici
z mojego wyjścia.
-
Super, że kogoś poznałaś. A jak poszła randka? Znam go? -
zapytała Gabi.
Bożenka
nawet lubiła tę dziewczynę, mimo że ta była młodsza od niej
samej o dwa lata, chociaż mentalnie wydawała się czasem być
bardziej dorosła od swoich rówieśniczek. Mogło to wynikać z
nieciekawej sytuacji rodzinnej.
-
Było super – rzekła rozmarzonym głosem Bożena - a na koniec
poprosił mnie, abym została jego dziewczyną. Myślę, że
widziałaś go, ale czy go znasz to nie wiem. On pracuje w tej firmie
która wymienia nam rury – odpowiedziała – A jak twój chłopak?
– zapytała.
-
Rozstaliśmy się. Po tym co zrobił jest u mnie spalony –
odpowiedziała Gabi.
-
To znaczy?
-
Pojechał na dyskotekę razem ze mną i najpierw się upił, a
później mnie uderzył.
-
A to podły drań. Dobrze zrobiłaś rozstając się z nim. Nie martw
się jeszcze znajdziesz tego wymarzonego – pocieszała ją nie
zdając sobie sprawy jak prorocze to będą słowa.
Czas
płynął związek Bożeny i Dominika rozwijał się. Widywali się
codziennie. Jej ojciec już wiedział, że ona ma chłopaka, lecz po
jego minie widać było, że nie jest z tego zbyt zadowolony. Kilka
razy nawet były z tego powodu awantury. Kiedy któregoś dnia
zobaczył jak na przywitanie Bożenka całuje się z chłopakiem,
niewiele brakowało, żeby dostała szlaban na wyjście z domu.
Był
początek ciepłego lipca. Wraz z Dominikiem wybrała się na spacer
do parku.
-
W sierpniu moja kuzyna wychodzi za mąż – usłyszała od niego.
-
To fajnie, przynajmniej się pobawisz – rzekła.
Dominik
spojrzał na nią i po chwili rzekł
-
Sądziłem, że pojedziesz razem ze mną. Wczoraj dostałem od nich
zaproszenie i jest tam wyraźnie napisane „wraz z osobą
towarzyszącą”.
-
Mój tata się nie zgodzi – odparła ze smutkiem w głosie.
-
Pogadaj z nim – prosił.
Wieczorem,
gdy była już w domu postanowiła porozmawiać z rodzicami na temat
tego wyjazdu.
-
Chciałam was zapytać, czy mogę wraz z Dominikiem i jego
rodzicami w sierpniu jechać na wesele jego kuzynki – wykrztusiła
niepewnie.
-
Nie ma mowy. On sobie niech jedzie, a ty siedzisz w domu – grzmiał
ojciec.
-
Ale on jest zaproszony z osobą towarzyszącą – tłumaczyła.
-
Powiedziałem coś, prawda?! – krzyknął.
-
Niech jedzie. Jest przecież dorosła, a Dominik to jej chłopak –
matka była odmiennego zdania.
-
Powiedziałem kurwa, że nie to nie! – krzyczał.
Bożena
wiedziała, że dalsza rozmowa z ojcem nie ma sensu. Następnego dnia
spotkała się z chłopakiem i opowiedziała mu jej przebieg.
-
Spokojnie, ja z nim spróbuję pogadać – uspakajał ją Dominik.
-
To nic nie da, jeszcze bardziej się wścieknie. On chyba tylko
zgodziłby się na ten wyjazd, gdybym była twoją narzeczoną –
mówiła z płaczem.
Ten
tak jak obiecał, porozmawiał z Zygmuntem. Dziwne było, że po tej
rozmowie ojciec zgodził się na ten wyjazd i inaczej zaczął
patrzeć na chłopaka swojej córki. Dziewczyna próbowała
dowiedzieć się co takiego powiedział jej ojcu Dominik. W końcu
ten przekazał jej treść rozmowy.
-
Powiedziałem mu, że na święta planuję ci się oświadczyć.
Bożena
spojrzała na niego z niedowierzaniem. Później zastanawiała się,
czy jej chłopak rzeczywiście myśli poważnie o tych oświadczynach,
a może tylko tak powiedział jej ojcu na odczepne?.
Był
trzydziesty lipca. Niby zwykły dzień jak każdy inny, a jednak z
tym dniem wiązało się coś więcej. Bożenka właśnie dzisiaj
miała po raz pierwszy gościć w domu Dominika. Drzwi otworzył jej
on sam i przywitał się z nią całując jej usta.
-
Witaj – wyszeptał. – Cieszę się, że jesteś.
Chwilę
później została przedstawiona jego rodzicom. Dominik na krótką
chwilę zniknął, aby ponownie pojawić się z kwiatami i ozdobną
torebeczką.
-
Z okazji imienin wszystkiego najlepszego – usłyszała, a w jej
oczach momentalnie pokazały się łzy. Była wzruszona tym bardziej,
że nie wspominała mu kiedy ma imieniny. On wiedział tylko o dacie
jej urodzin. Oprócz kwiatów otrzymała również książkę
Bolesława Leśmiana „Cudotwory miłosne”. Jego rodzice także
mieli dla niej prezent. Ten dzień był dla niej czymś wspaniałym.
Czuła się wyjątkowo, bo ktoś po raz pierwszy w jej życiu zrobił
coś dla niej. To było takie inne i niebywałe zwłaszcza, że w
ogóle się tego nie spodziewała.
W
domu niezmiennie traktowano ją jak zło konieczne, ale dzięki
Dominikowi zaczęła się częściej uśmiechać. Widzieli to ludzie
z jej otoczenia. Niektórzy życzyli jej, aby tak już pozostało,
ale i byli tacy co zazdrościli. Opinie tych drugich starała się
bagatelizować.
Nastał
wrzesień co spowodowało iż mieli mniej czasu dla siebie. Bożena
zaczęła ostatnią klasę liceum, a Dominik zmienił pracę i teraz
pracował w firmie ochroniarskiej w systemie zmianowym. To nie
ułatwiało im częstych spotkań. Pod koniec września stało się
coś , co zachwiało wiarę Bożenki w Dominika.
Zaczęło
się od smutnej wiadomości, która dotarła do Bożenki i jej klasy.
-
Edyta co się dzieje z Karoliną? Miała przecież już wrócić ze
szpitala i znów podjąć naukę – pytała Bożena wraz z Justyną.
-
To wy nic nie wiecie? – Edyta omiotła dziewczyny zdziwionym
spojrzeniem. Obie jednocześnie pokręciły przecząco głowami.
-
Karolina wczoraj zmarła – Edyta wykrztusiła tę straszną
wiadomość niemal szeptem.
-
Chwila, jak to zmarła? – pytała płaczliwym głosem Bożena. -
Przecież ona miała dziś wrócić do szkoły.
-
Dwa dni temu zemdlała w domu. Jej rodzice wzywali pogotowie. Kiedy
ją zabierali, wciąż była nieprzytomna. W szpitalu podpięli ją
do aparatury, ale po badaniach stwierdzili, że ona już nie żyje i
jej tata wyraził zgodę na odłączenie jej od respiratora –
wyjaśniła im dziewczyna.
Ta
wiadomość bardzo wstrząsnęła Bożenką. Podzieliła się nią z
Dominikiem, ale on odparł tylko
-
Bożena, tak już jest. Każdy z nas kiedyś umrze.
Była
w szoku. Sądziła, że on ją pocieszy, doda otuchy a on po prostu
to zbagatelizował a przynajmniej tak jej się wydawało. Była na
niego zła, ale ta złość szybko z niej wyparowała i znowu było
jak dawniej.
Na
miesiąc przed grudniowymi świętami Zygmunt wyjechał do sanatorium
na rehabilitację. Dla Bożeny to był czas oddechu i spokoju. Owszem
Agata wciąż piła, ale w domu było znacznie spokojniej.
W
końcu nadeszły święta i w ich drugi dzień Dominik wraz z
rodzicami przyjechał do rodzinnego domu Bożeny po to, żeby
uroczyście się jej oświadczyć, a ona te oświadczyny przyjęła.
Oprócz jej brata i rodziców świadkiem tego wydarzenia była
siostra Zygmunta wraz z mężem. Bożena sprzeciwiała się ich
obecności, ale niewiele wskórała, bo ojciec nawet nie chciał o
tym słyszeć.
-
To na kiedy planujecie ślub? - padło z ust ciotki.
-
Myślimy o lipcu. Bożena będzie już po szkole i spokojnie będzie
można zrobić wesele – padło z ust Dominika.
Dla
samej Bożenki to było jak najpiękniejszy sen, z którego nie
chciała się obudzić.
CDN...
Wydaje się, że chociaż z niemałymi trudnościami, to jednak Bożena rozwija swoje życie miłosne. W dodatku znajduje sojusznika w postaci matki, która jakby trochę jej odpuściła i staje po stronie córki, kiedy ojciec czegoś jej odmawia. Dominik ma poważne plany. Najpierw zaręczyny a w lipcu ślub. Jak dla mnie to jednak trochę dla Bożeny za wcześnie. Mam wrażenie, że ona jest na pograniczu dzieciństwa i dorosłości, i mentalnie nie dojrzała do zamążpójścia. Z drugiej strony nie dziwię się, że tego pragnie, bo to oznacza wyrwanie się z patologii, w której tkwi od dzieciństwa. Nie sądzę też, żeby Dominik był gotowy się ożenić. Mimo sporej różnicy wieku robi wrażenie niedojrzałego, ale mogę się mylić.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dzisiaj. Serdecznie pozdrawiam. :)
Bożenka już od dawna nie jest dzieckiem. Matka staje niby po jej stronie. Ale to ma drugą stronę medalu. Wiele nie mogę teraz zdradzić.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny.
Gorąco pozdrawiam w sobotni ranek.
Julita
Aż się cieszę, że się zakochała ❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńKażdy ma prawo do miłość i z Bożenką jest tak samo. Ale zakochana wcale nie musi oznaczać, że jest albo będzie szczęśliwa.
UsuńDziękuję Ci bardzo za wpis.
Serdecznie pozdrawiam.
Julita
Mam mieszane uczucia co do zachowania Zygmunta. Według słów Agaty Bożenka jest „córeczką tatusia”, tylko jakoś tatuś dziwnie to pokazuje. Dla mnie jako taka, to Bożenka powinna mieć raczej jakieś szczególne względy i przychylność ojca, a nie same zakazy. To raczej wygląda na zaborczość. Inaczej zachowuje się matka, która przynajmniej stara się być przychylna znajomości córki z Dominikiem, broniąc jej przed zakazami ojca.
OdpowiedzUsuńZwiązek Bożenki z Dominikiem rozkwita, przy nim dziewczyna odżywa, częściej się uśmiecha, i oby trwało to jak najdłużej. Może do dla Bożenki to już ten lepszy czas, tym bardziej, jak piszesz, że w domu niezmiennie traktowano ją jak zło konieczne.
Dziękuje i pozdrawiam serdecznie, Agata
Agata jest przychylna córce, ale jest na to wytłumaczenie. Lecz o tym w swoim czasie. Co do tej znajomości z Dominikiem czas pokaże czy z tej mąki będzie chleb.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny i dzisiejszy wpis.
Gorąco pozdrawiam w poniedziałkowe popołudnie.
Julita