piątek, 24 maja 2019

MOJE WSZYSTKO I NIC część XI

Z uśmiechem na ustach pokiwała twierdząco głową i zatrzymała się tuż przed wejściem do swojego bloku.
- Nazywam się Dominik a ty?
- Bożena.
- Już myślałem, że dziś znów cię nie zobaczę – rzekł jakimś dziwnym tonem głosu.
- Wczoraj późno kończyłam szkołę. Dzisiaj skończyłam wcześniej, bo nauczycielka historii była na wyjeździe ze swoją klasą – odparła.
- Ty zawsze tak późno wracasz?
- Zazwyczaj, a w środy dopiero wieczorem.
Chciał coś jeszcze powiedzieć lecz usłyszeli jak wołają go koledzy.
- Przepraszam cię, ale muszę wracać do pracy.
- Nic nie szkodzi. Ja również muszę już iść – odpowiedziała.
Była już w progu, gdy usłyszała za plecami głos Dominika.
- Zobaczymy się jeszcze?
- Może tak…
Weszła do mieszkania z twarzą rozciągniętą w szerokim uśmiechu.
- A coś ty taka uradowana? - usłyszała.
- Nie nic… Po prostu mam dzisiaj wyjątkowo dobry humor – odparła wymijająco matce.
Nie uważała, że powinna się jej zwierzać.
- Jak już jesteś to może poszłabyś do sklepu, bo nie kupiłam żadnej surówki do obiadu.
Bożena bez słowa zgodziła się.
- Boże co się ze mną dzieje? - zastanawiała się.
Nawet wyjście tego dnia z psem było czymś co ją cieszyło a co dotychczas uważała za jakiś dopust boży. Tego dnia nie potrafiła nawet skupić się nad lekcjami.
Było kilka minut przed piętnastą, gdy postanowiła wyjść z domu. Niby nic takiego. Z lekcjami się uporała, ale zostało jeszcze powtórzenie materiału na poniedziałek. Postanowiła zostawić to na niedzielne przedpołudnie. Najzwyczajniej w świecie chciała zobaczyć jeszcze raz Dominika. Jeśli nawet nie byłoby im dane tego dnia już pogadać, to przynajmniej go zobaczy. Nie rozumiała sama siebie.
- Coś z moją głową chyba nie tak. Zamiast siedzieć nad książkami ja lecę na dwór, aby pogapić się na jakiegoś gościa – rugała się w myślach siedząc na ławce.
- O czym tak rozmyślasz? - usłyszała za plecami. Odwróciła się z uśmiechem, bo już znała ten głos.
- Tak sobie siedzę. Ładna pogoda, to szkoda siedzieć w domu – odparła.
- To fakt.
- Wy już po pracy? - zadała jak się zdawało głupie pytanie, ale w tamtej chwili nie przychodziło jej nic innego do głowy.
- Tak na dzisiaj już koniec – odparł - Masz może jutro czas? - zapytał po chwili.
Spojrzała na chłopaka i przez moment nie umiała wydusić z siebie słowa. Czyżby chciał się umówić?
- Raczej tak, ale dopiero popołudniu – wyjąkała.
- Świetnie, to może byśmy się spotkali. Ja bym przyjechał po ciebie tak około szesnastej.
- Może być – odparła.
- Dziękuję. Dziś się już pożegnam. Właśnie przyjechał po nas samochód – wyciągnął do niej dłoń. Podała mu swoją i lekko uścisnęła.
Przez resztę dnia zastanawiała się czy dobrze zrobiła umawiając się na randkę z Dominikiem. Naprawdę jej się podobał ten szczupły, wysoki z burzą kręconych włosów i szczerym spojrzeniem, chłopak. Wieczorem jednak wpadła w panikę.
- Co ja jutro ubiorę? Przecież nie mam nic takiego, co mogłabym ubrać na randkę.
Zerwała się z krzesła i zaczęła przeglądać zawartość swojej szafy. To jej zachowanie zdziwiło Zygmunta.
- Co ty robisz?
- Przeglądam szafy, bo jestem na jutro umówiona z koleżankami z podstawówki – skłamała ojcu. Wiedziała doskonale, że gdyby powiedziała prawdę to jutrzejsze wyjście stałoby pod znakiem zapytania. Nie chciała przed rodzicami nic ukrywać, ale jeśli miałaby już wybierać, to na temat tej randki wolała porozmawiać z matką, której akurat nie było, bo pracowała na popołudniową zmianę.
W końcu znalazła coś, co mogła na siebie włożyć. Wybrała spódnicę sięgającą do połowy uda a do niej bluzeczkę z krótkim rękawem. Jeszcze nie miała pojęcia, że tym strojem wywoła awanturę w domu.
- Mamusiu czy mogę skorzystać z twojego dezodorantu? - poprosiła matkę, gdy przebrana szykowała się do wyjścia. Agata zgodziła się. Już wiedziała dokąd wybiera się córka.
- Mamusiu umówiłam się na dzisiaj z chłopakiem – powiedziała matce, gdy obie poszły na zakupy. Często tak bywało, że w sobotnie przedpołudnie dziewczyna towarzyszyła matce podczas zakupów.
- Co to za chłopak? – matka wykazała zainteresowanie.
- To jeden z tych robotników – odparła.
- Wiesz, że ojciec tego nie pochwali?
- Tak wiem – odparła ze smutkiem w głosie.
- Dobrze, zrobimy tak: powiemy mu, że idziesz do koleżanki – wpadła na pomysł matka. Bożenka nie chciała przyznać się, że to samo powiedziała ojcu dzień wcześniej.
- Dziękuję – wydukała.
- Ale masz wrócić o przyzwoitej porze – dodała.
- Najpóźniej będę o dwudziestej – odpowiedziała. Agata przystała na tę godzinę
- Coś ty na siebie włożyła? - usłyszała surowy ton głosu ojca i już wiedziała, że ma przechlapane .
- No co?
- Natychmiast masz się przebrać – grzmiał Zygmunt.
- Zygmunt przestań – stanęła w jej obronie matka.
- Czy ty nie widzisz jak ona wygląda!? - teraz wrzeszczał na żonę.
- Normalnie – wyartykułowała z naciskiem. - . Ona ma już osiemnaście lat. Jest dorosła – odparła jeszcze dość spokojnie kobieta.
- I co z tego? - padały kolejne pytania. Sama Bożena stała i zalewała się łzami.
- No tak córunia tatunia. Gdybyś tylko mógł to zamknąłbyś ją na klucz w domu i kazał chodzić w worku pokutnym! –Agata coraz bardziej podnosiła głos.
Tę kłótnię przerwało pukanie do drzwi.
- Bożena do ciebie – usłyszała głos brata.
Podeszła do drzwi, a w nich ujrzała koleżankę z klatki obok.
- Bożena jakiś facet prosił, abym przekazała ci, że czeka na ciebie na dole – usłyszała.
- Powiedz mu, że zejdę za pięć minut – odpowiedziała koleżance.
W pośpiechu ruszyła do łazienki. Przemyła twarz zimną wodą i wybiegła z domu.
- Cześć – przywitali się jednocześnie.
- Czemu masz zapłakane oczy? – Dominik przyglądał jej się z troską
- Przed twoim przyjściem oglądałam film, na którym zawsze się wzruszam – skłamała. Nie chciała, żeby wiedział o tym jakie ona ma ciężkie życie a przynajmniej jeszcze nie teraz.
- Taka z ciebie romantyczka? Dobrze wiedzieć – rzekł. – Co robimy zresztą popołudnia? – zapytał.
Ruszyli spacerkiem w kierunku parku. Bożenka w końcu wyciszyła te złe emocje i nieco rozluźniła się. Spacerowali już jakiś czas, gdy Dominik zaproponował herbatę i ciastko w niewielkiej knajpce znajdującej się niedaleko parku. Zgodziła się.
Siedząc przy kawiarnianym stoliku oboje usiłowali dowiedzieć się czegoś o sobie. Poznawali się. Najpierw ona dowiedziała się trochę o nim i w rewanżu rzuciła również garść informacji o sobie, chociaż zrobiła to dość wybiórczo. Wyznała mu wprawdzie, że rodzice lubią zaglądać do kieliszka, ale już nie powiedziała jak traktują ją samą. Kiedy wyszli z lokalu przed ich oczami ukazała się starsza pani z kwiatami. Dominik niewiele myśląc kupił od kobiety jedną różę.
- Proszę to dla ciebie – rzekł i wręczył kwiat dziewczynie.
- Dziękuję – odparła zawstydzona.
Wracali. Było już po osiemnastej. Spacerkiem dotarli w pobliże jej osiedla.
- Odprowadzisz mnie na przystanek? - zapytał.
- Jasne, chodźmy – odparła.
Do przyjazdu autobusu mieli jeszcze trochę czasu, co pozwoliło Dominikowi zadać nurtujące go pytanie.
- Bożenka chciałbym cię jeszcze o coś zapytać, ale obawiam się twojej reakcji – mówił.
- Pytaj – odparła.
- Wiem, że dzieli nas dość spora różnica wieku, bo aż osiem lat… - urwał na chwilę, spojrzał w jej oczy i po chwili dodał – czy zostaniesz moją dziewczyną?
Bożenka przez chwilę stała jak wryta i nie mogła wydusić z siebie głosu.
- Proszę, powiedz czy się zgadzasz – prosił Dominik.
- Zgadzam się – odparła zarumieniona.
Objął ją i po raz pierwszy pocałował. Ona nieśmiało oddawała te pocałunki.
Dominik odjechał umawiając się z nią na następny dzień a ona czuła się tak, jakby unosiła się kilka centymetrów nad ziemią.
- Bożena zaczekaj – usłyszała męski głos. Odwróciła się i zdębiała na ten widok.
- Co ty tu robisz? – pytała, gdy tylko ten podszedł.
CDN...

8 komentarzy:

  1. Chyba pierwszy rozdział, przy którym nie musiałam się spinać i gryźć z nerwów paznokci. Bożenka nieuchronnie zmierza do dorosłości. Wcale mnie to nie dziwi. Według metryki jest już dorosła i to naturalne, że szuka kogoś, kto zrozumiałby ją bez słów, nie zadawał niewygodnych pytań, nie krytykował, po prostu był. Pozbawiona rodzinnego ciepła przez tyle lat, praktycznie od urodzenia, nie zna uczucia czułości, przytulenia, rodzicielskiej pieszczoty i podświadomie tego pragnie. Mimo swoich osiemnastu lat jest jeszcze nieopierzoną gąską, niewiele mającą pojęcia o życiu i miłości. Ona dopiero się uczy, zdobywa pierwsze, cenne doświadczenia. Być może nawet będzie porównywać zachowania swojego ojca z zachowaniem swojego pierwszego chłopaka. Ja mam tylko nadzieję, że Dominik jej nie rozczaruje, że okaże się przyjaznym, taktownym i miłym facetem zwłaszcza, że jest od Bożenki o osiem lat starszy i być może posiada już jakieś doświadczenia damsko-męskie.
    Dziękuję za dzisiaj. Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożenka nie będzie musiała porównywać tych dwóch mężczyzn ze sobą, bo od samego początku są różni i ona to widzi.
      Przy nim ona trochę odżyje.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. aż się cieszę, że wszystko się układa oby była szczęśliwa z tym miłym i dobrym chłopakiem moc całusków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem z czego się można cieszyć, to dopiero ich pierwsze spotkanie. A to czy będzie z nim szczęśliwa czas pokaże.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  3. Czy Dominik okaże się tym docelowym chłopakiem i pomoże Bożence zapomnieć o przykrościach, których doświadcza w rodzinnym domu. Na razie nie za wiele o nim wiemy, poza tym, że pracuje i jest od niej starszy. Po raz pierwszy pozytywnie ocenić mogę zachowanie Agata, a Zygmuntowi chyba całkiem coś na mózg poszło, w co była ubrana Bożenka, że kazał się jej przebrać, czy rzeczywiście ma chodzić ubrana jak zakonnica?
    Dziękuję za dzisiejszy rozdział. Pozdrawiam ciepło, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Zygmunt najlepiej widziałby swoją córkę, która ubiera się jak zakonnica. A strój w postaci krótkiej spódnicy to jest nie dopuszczalne i wiele innych rzeczy. Chłopak rzeczywiście sprawi, że ona częściej będzie się uśmiechać.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny i wpis.
      Gorąco pozdrawiam piątkowego wieczoru.
      Julita

      Usuń
  4. Zawsze byłaś córeczką tatusia- dobre. A Bożenka z mamą na babskich zakupach i pogawędkach. W ogóle cała część jest zaskakująca. W sensie pozytywnym. Mama może chce jak najszybciej wydać za mąż i z domu się pozbyć. Męski głos to pewnie ojciec i jeśli widział pocałunek to może źle się skończyć zarówno dla Bożenki jak i Dominika.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te zakupy to zwykła wyręka ze strony matki. Zygmunt nie miał prawa widzieć takich czułości. Z tym wydaniem za mąż jest trochę inaczej. Agata widzi w tym coś innego, ale o tym później.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny i poświęcony czas oraz wpis.
      Gorąco pozdrawiam w sobotni wieczór.
      Julita

      Usuń