piątek, 25 stycznia 2019

CZERŃ I BIEL część XI

Marek osunął się na ziemię i wówczas Sebastian  zauważył jak ten trzyma się ręką za brzuch.
- Marek co jest? - pochylił się nad przyjacielem i podnosząc jego rękę ujrzał w okolicy brzucha czerwoną plamą na koszuli. Ten nie odpowiedział tracąc przytomność. Sebastian nerwowo wybierał numer alarmowy sto dwanaście.
- Chciałem wezwać policję oraz pogotowie. Mój przyjaciel został ranny w brzuch - mówił zdenerwowany
- ...
- Jest nieprzytomny, czuję jego oddech lecz bardzo słaby - odpowiadał rzeczowo na zadawane pytania po drugiej stronie telefonu.
- ...
- Ulica Lwowska dziewięć, parking przed firmą Febo&Dobrzański.
- Karetka i policja jest już w drodze - usłyszał na koniec, podziękował i się rozłączył. Nie pozostało mu już nic innego tylko czekać na ich przyjazd. 
- Trzymaj się stary. Pomoc jest już w drodze - mówił do Dobrzańskiego.

Przypomniał sobie prośbę Marka.
W pierwszej kolejności zadzwonił do jednej z korporacji taksówkarskiej i zamówił kurs z Rysiowa. Przez krótką chwilę, gdy czekał na połączenie zastanawiał się gdzie Ula wraz z rodziną mogłaby się schronić i wówczas pomyślał o rodzinnym domu Marka. W czasie gdy zamawiał taksówkę zdążyła nadjechać karetka pogotowia i kilka minut później radiowóz policji. Zadzwonił do Uli prosząc ją aby wraz z rodziną wyjechała z Rysiowa nie mówiąc nic więcej. 
Wiedział, że musi jeszcze zadzwonić do pani Heleny i poinformować ją o zaistniałej sytuacji oraz tym, że będzie mieć gości przez kilka dni. 
Policja chciała aby złożył zeznania. 
- Proszę aby panowie chwilę poczekali muszę jeszcze zadzwonić w jedno miejsce - prosił funkcjonariuszy. 
W tym czasie pogotowie zajęło się Markiem. 
- Gdzie go zabieracie? - padło pytanie z ust policji.
- Na Szaserów - usłyszeli w odpowiedzi od lekarza.
Sebastian zadzwonił jeszcze do Heleny i w możliwie delikatny sposób przedstawił jej sytuację. 
- Pani Heleno to jeszcze nie wszystko. Do godziny czasu powinna przyjechać pod pani dom taksówka wraz z Ulą i jej rodziną. To była prośba Marka aby oni mogli schronić się u pani - skłamał, ale wiedział iż w tej sytuacji nikt nie będzie miał mu tego za złe - teraz jestem do panów dyspozycji - zwrócił się do funkcjonariuszy po skończonej rozmowie z matką przyjaciela
- Czy wie pan co się tu wydarzyło i kim był napastnik?
- Gdy wychodziłem z firmy ujrzałem jak Marek szarpał się z nijakim Olafem Dębskim, ale zanim dobiegłem ten drugi zdążył uciec.  
- Czy jest pan pewny co do sprawcy?
- Tak jestem pewny. Mogą to panowie sprawdzić również na monitoringu - rzekł i wskazał w kierunku budynku gdzie usytuowana była jedna z kilku kamer dodatkowo skierowana była w kierunku parkingu - Ten człowiek od dawna powinien siedzieć za  kratkami - dodał bo te pytania zaczynały go irytować. Znał doskonale sytuację, bo słyszał całą historię najpierw od Uli później od Marka. 
- A co ma pan na myśli? - usłyszał kolejne w jego mniemaniu głupie pytanie. Denerwował się, że ci tracą czas na jakieś tam pytania, a ten drań z dużą pewnością kieruje się w stronę Rysiowa.
- Ten człowiek od dawna nęka i grozi dziewczynie Marka Uli Cieplak. Jakiś tydzień temu dziewczyna złożyła na niego doniesienie na policję, a wy nic nie zrobiliście w tym kierunku aby zapewnić jej bezpieczeństwo. I właśnie mamy tego efekt, że mój przyjaciel trafił do szpitala - mówił wściekły kadrowy.
- Czy wie pan dlaczego ten mężczyzna groził tej pani? 
- Zerwali ze sobą, a Ula związała się z Markiem. I ten cały Olaf nie mógł tego znieść - odpowiedział.
- A teraz jeśli panowie pozwolicie pożegnam się chcę jechać do szpitala. 
- Na tę chwilę nie mamy więcej pytań. Dziękujemy panu. W razie jakichkolwiek dodatkowych pytań skontaktujemy się z panem - odpowiedzieli i pożegnali się z Olszańskim. 

- Twój koleś już nam nie będzie przeszkadzał - odczytała wiadomość.
Widocznie Olaf poczuł się pewny swego. Sądził wyraźnie, że po tym co zrobił Markowi Ula przestraszy się i wróci do niego. 
Zaczynała się coraz bardziej denerwować. Klika razy próbowała dodzwonić się do Marka, ale jego telefon milczał również Sebastian nie odbierał. Miała złe przeczucia. 
- Ula, co się stało? - usłyszała pytanie
- Nie mogę dodzwonić się do Marka ani Sebastiana. Bardzo się boję czy Olaf czegoś nie zrobił Markowi. Spójrz - pokazała ojcu wiadomość - Gdzie ta cholerna taksówka - denerwowała się.
- Spokojnie córcia zaraz przyjedzie, pojedziemy do jego mamy i tam wszystkiego się dowiemy - i tak jakby na potwierdzenie wypowiedzianych słów usłyszeli klakson samochodu. Pozamykali mieszkanie i wsiedli do auta. Ula spytała kierowcy czy wie gdzie jadą.
- Proszę się o nic nie martwić droga pani. Dostałem odpowiednie wytyczne - usłyszała w odpowiedzi, odetchnęła z ulgą. 

Po niespełna godzinie byli na miejscu. Wysiedli z taksówki i udali w kierunku drzwi, w których stała już Helena. Przywitała się serdecznie z Ulą oraz jej rodziną. 
- Pani Heleno co się dzieje? Od ponad godziny nie mogę dodzwonić się do Marka. Miałam tylko telefon od Sebastiana abym zabrała ojca oraz dzieciaki i przyjechała tu - pytała Ula gdy obie były w kuchni.
- Wiem tylko, że Marek został zraniony i jest teraz w szpitalu na Szaserów...
- Jak to ranny? - słowa jakie usłyszała od Heleny przeraziły ją, coraz bardziej obawiała się tego człowieka i tego co może jeszcze spróbować zrobić.
- Nie ukryjesz się suko. Wcześniej czy później i tak cię znajdę - kolejna wiadomość tego dnia przerwała rozmowę kobiet. Ula po jej przeczytaniu pobladła.
- Ula, co się dzieje? Coś z Markiem? - dopytywała Dobrzańska.
- Nie to nie od niego - odpowiedziała.
- Tato zostaniecie tu, a ja muszę wyjść - zwróciła się do ojca siedzącego w ogrodzie.
Józef tylko skinął głową na znak zgody, po chwili na fotelu obok usiadła Helena, a w oczach Cieplaka wyczytała o co chce zapytać
- Przeczytała tylko jakąś wiadomość - Józef tylko westchnął. Domyślał się od kogo była ta wiadomość.

Wbiegła na oddział, rozejrzała się i na jednym z krzeseł ujrzała Sebastiana Olszańskiego.
- I co z nim? - zapytała drżącym głosem, a oczy miała mokre od łez.
- Lekarze mówią, że wszystko będzie dobrze - próbował uspokajać ją kadrowy.
- Czy można go zobaczyć? - dopytywała.
- Jeszcze jest na sali operacyjnej. Ten cały Olaf ugodził go nożem w brzuch. 
Usiadła na krześle ukrywając twarz w dłoniach i szlochając powtarzała.
- To moja wina.
- Ula nie mów tak, zobaczysz wszystko będzie dobrze. Marek to silny facet i nie poddaje się tak łatwo - próbował ją uspokoić i pocieszyć.
Pół godziny później ujrzeli lekarza, który operował Dobrzańskiego poderwali się z krzeseł i podeszli do mężczyzny. 
- I co z nim? - kolejny raz padło to pytanie z ust Uli.
- Czy państwo są z rodziny pacjenta? - odpowiedział pytaniem medyk.
- Tak. To narzeczona, a ja jestem przyjacielem pana Dobrzańskiego. Jego mama oczekuje wieści, ale z przyczyn zdrowotnych sama nie może tu być - odpowiedział Sebastian. Widać było, że lekarz przez moment zastanawia się czy powinien udzielić im informacji. Lecz widząc zapłakaną twarz kobiety i przejętego mężczyznę postanowił udzielić im informacji.
- Stan pacjenta jest stabilny. Rana nie była dość głęboka. Zszyliśmy ją, a pacjent jest pod wpływem środków przeciwbólowych więc kontakt z pacjentem będzie niemalże nie możliwy.
- Czy mimo to możemy do niego wejść? - dopytywała Cieplak.
- Nie widzę przeciwwskazań. 
- A jak długo będziecie go tu trzymać? - tym razem pytał Olszański
- Myślę, że do końca tygodnia, a później jeśli wszystko będzie w porządku wypiszemy pacjenta do domu - usłyszeli w odpowiedzi.
Podziękowali lekarzowi i po uzyskaniu informacji, w której sali go położą już bez przeszkód udali się na miejsce. Kilka minut później na wpół przytomnego Marka wywieziono z sali, niemal natychmiast przy nim znalazła się Ula.
- Jestem, przy tobie kochany - szeptała chwytając jego dłoń. 
Będąc pod salą pielęgniarka poprosiła aby poczekali jeszcze chwilę na korytarzu, nie minęło więcej jak pięć minut gdy z sali wyszła pielęgniarka i z uśmiechem na twarzy rzekła.
- Mogą państwo wejść. W razie potrzeby jestem w dyżurce. 
Nie czekali ani chwili, po cichu weszli do środka. Ula przysunęła sobie metalowe krzesełko i usiadła na nim ponownie zamykając jego dłoń w swojej, na końcu łóżka stanął Sebastian i z przejęciem wpatrywał się bladą twarz przyjaciela. Trwali tak w ciszy przez dłuższą chwilę i tylko maszyna monitorująca parametry życiowe pacjenta burzyła tę ciszę. 
- Sebastian, ja tu zostanę, ale czy mogę mieć do ciebie prośbę? 
- Jasne.
- Proszę pojedź do mamy Marka i powiedz jej o wszystkim oraz, że ja tu zostanę jak długo będzie trzeba.
- Dobrze Ula pojadę i przekażę informacje o nim - odparł pożegnał się aby jak najszybciej dotrzeć do domu Heleny Dobrzańskiej.
Siedziała przy jego łóżku ciągle trzymając jego dłoń, a po policzkach nieprzerwanym strumieniem płynęły łzy. Nie umiała sobie z tym wszystkim poradzić. Wciąż obwiniała siebie za to co się stało. Następnego dnia w szpitalu pojawiła się policja. W pierwszej kolejności rozmawiali z lekarzem Marka później z Ulą. Od niej uzyskali znacznie więcej informacji niż od Sebastiana na temat samego Olafa. Poinformowała ich również o złożonym wniosku do sądu oraz pokazała im dwie wiadomości jakie otrzymała od byłego chłopaka w dniu wczorajszym. Na końcu przesłuchali Marka, który mimo odczuwanego jeszcze bólu był wstanie złożyć już zeznania. To co powiedział pokrywało się ze słowami Uli i Sebastiana. 
Po złożeniu zeznań ponownie mogli zostać sami. 
- Ula jedź do domu, prześpij się, odpocznij - prosił widząc jej zmęczoną twarz.
- Nic mi nie jest - mówiła.
- Kochanie proszę, mnie tu nic nie grozi.
Obawiam się, że jeszcze się rozchorujesz. - próbował przekonać ją. Widział jaka jest zmęczona, przecież spędziła niemal cały dzień i całą noc przy jego łóżku. Dodatkowo wciąż powtarzała.

- Przepraszam cię bardzo, to wszystko jest moja wina.
- Ula to nie twoja wina. Ten facet nie potrafi pogodzić się z porażką i tym, że go zostawiłaś - tłumaczył jej, próbował pocieszyć. Nie był na nią zły, bo i o co.
W końcu udało mu się ją przekonać aby pojechała i odpoczęła. Wróciła do domu Heleny i zanim położyła się opowiedziała Dobrzańskiej i swojemu ojcu jak przedstawia się sytuacja. Widać było jak oboje odetchnęli z ulgą, że Markowi nic już nie zagraża.

Czas płynął swoim rytmem. Olaf wciąż nie odpuszczał i  ciągle wysyłał wiadomości z pogróżkami. Tydzień później ze szpitala wypisano Marka co bardzo cieszyło jego matkę, rodzinę Cieplaków, a przede wszystkim samą Ulę. Kilka dni po jego wyjściu ze szpitala zadzwonił adwokat prosząc aby wraz z Ulą przyjechał do kancelarii w piątek na godzinę jedenastą.
- Panie Marku o to spotkanie zabiega sam pan Dębski ojciec byłego chłopaka pani Uli.
- Dobrze przyjedziemy, chociaż nie bardzo rozumiem po co to całe spotkanie - rzekł Marek. Mecenas nie odpowiedział mu, bo dla niego samego to było dość dziwne lecz domyślał się czego może chcieć mecenas Dębski.

Cieplakowie wciąż przebywali w domu matki Marka, chociaż sam Józef chciał wrócić do domu.
- Panie Józefie myślę, że lepiej jeśli zostaniecie tu do czasu nie zakończenia się sprawy  - tłumaczył Marek, a Helena popierała syna. Jej samej nawet na rękę było, że nie jest sama w tym wielkim domu. A tak właśnie było od kiedy zmarł Krzysztof, a Marek ponownie wyprowadził się. Dzięki temu, że Cieplakowie tu byli miała z kim porozmawiać, nie czuła się osamotniona. Również Ula rozmawiała z ojcem i namawiała na pozostanie. 
- Ula, ale to może zatrzymamy się u ciebie w mieszkaniu - proponował Józef.
- No właśnie nie, bo Olaf zna mój adres, kiedyś mnie śledził i później wystawał pod blokiem, więc jak widzisz nie jest to dobry pomysł. A tutaj z całą pewnością nie przyjedzie, bo nie wie gdzie mieszka Marek. 
Józef w końcu pod wpływem tych argumentów odstąpił z zamiarem powrotu do domu. 

Nastał piątek Ula wraz z Markiem w kancelarii pojawili się kwadrans przed czasem. 
- Ciekawe czego może chcieć ten cały Dębski? - zastanawiał się nagłos Dobrzański, gdy byli już w gabinecie i czekali na ojca Olafa.
- Spokojnie, przyjdzie to się wszystkiego dowiemy - uspakajał mecenas Słocki.
CDN...

12 komentarzy:

  1. OMG!!Ciśnienie mi wzrosło na początku rozdziału. Dobrze, że rana Marka nie była na tyle głęboka, i mógł opuścić szpital w miarę szybko, jak wiemy w świetle ostatnich wydarzeń mogło to wyglądać to zupełnie inaczej. Ten świr Olaf jak widać łatwo nie odpuści. Działania policji nie pomagają Uli w uwolnieniu się od niego. Ciekawe co do powiedzenia ma im ojciec Olafa, oby nie proponował im wycofania oskarżenia w zamian za poprawę synusia. Dzięki za dziś,pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta część powstała jeszcze przed świętami, więc nie ma powiązania z ostatnimi wydarzeniami.
      Jak będzie wyglądać rozmowa tej czwórki i jakie będą tego efekty zdradzić nie mogę.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. Uff. Na szczęście Marek nie został mocno zraniony. Sebastian miał rację mówiąc policjantom że dostali zgłoszenie o tym że Olaf prześladuje Ulkę i nic nie zrobili. No właśnie, ciekawe co ojciec Olafa chce im powiedzieć.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Policja przyjęła zgłoszenie, ale nie dostali wytycznych aby odizolować ofiarę od kata. Tak właśnie działa u nas policja, ale i nie tylko. Zazwyczaj zaczynają działać jak coś złego się stanie.
      Dziękuję Ci bardzo za wpis.
      Gorąco pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Ten cały Olaf nadaje się do zakładu zamkniętego i nie mam na myśli więzienia. Dziwię się policji, że jeszcze nie namierzyli go poprzez logowanie telefonu. Chyba czekają na kolejne nieszczęście. Ojciec pewnie znowu będzie chciał sprawę polubownie załatwić.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czy go już zatrzymali czy też nie wyjaśni się podczas tej rozmowy jego ojca z pozostałą trójką.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w ten piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  4. Skojarzyłam z targnięciem na życie Prezydenta Adamowicza.
    Cel ojca to zapewne przekupienie Marka i Uli.
    Takie rozkapryszone,rozbestwione jedynaki,zawsze powinny ponosić takie konsekwencje na jakie zasługują.
    Tydzień i ptaszek fruwa na wolności ...?
    Czekam z pozytywnym myśleniem....nie przekupi ich tatusiek. Pozdro ....Miłego lepienia bałwana.... Jula.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam już wcześniej wydarzenie z opowiadania nie ma nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami w Gdańsku. Konsekwencje za swoje czyny powinni ponosić wszyscy jednakowo bez względu na pochodzenie, stan majątkowy.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  5. O Boże co tu się wyprawia? Niezrównoważony psychicznie Olaf naraził zdrowie i życie Marka na szczęście obrażenia nie okazały się na tyle poważne ,żeby nastąpiło zatrzymanie akcji serca i zgon. Dobrzański przeżył atak i stawił czoło w sądzie przeciwko Olafowi ,który jest chorym psychicznie człowiekiem. Nęka Ulkę i chce pozbyć się Marka. jest posunąć się do wszystkiego. nawet zabić. Zrób coś z nim ,błagam. Wyślij go na tortury do innego kraju, cokolwiek. Wsadź do najgorszego więzienia. Albo wymyśl jeszcze inną karę. Wariantów jest wiele tylko niech zostawi tą dwójkę w spokoju. Nie wiem ,który mają rok w opowiadaniu ,ale stalking od 2011 roku jest uznawany za przestępstwo. Chociaż policja w Polsce leniwa to Ulka nie powinna odpuszczać ,bo on dalej będzie ją zastraszał ,a takie prześladowanie doprowadza do autodestrukcyjnych myśli ,co prowadzi do depresji,a w najgorszych przypadkach do tragedii. Zaczynam się obawiać finału tej historii. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawa w sądzie jeszcze się nie odbyła, oni nawet nie znają daty kiedy miałaby się odbyć rozprawa. O stalkingu nie pomyślałam, ale obiecuję Ci, że Olaf z całą pewnością poniesie konsekwencje swojego działania. Lecz zanim to nastąpi trochę jeszcze czasu minie.
      Dziękuję Ci za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  6. Tyle się podziało w tej części, że nie wiem od czego zacząć. Cieszę się, że Markowi udało się wyjść z opresji, chociaż nóż Olafa nieźle go poturbował. Sebastian zachował trzeźwość umysłu i naprawdę należy mu się pochwała, bo ogarnął wszystko. Mam wrażenie, że policja pracuje dość opieszale i nie robi sobie nic ze zgłoszeń na działalność Olafa. Teraz jeszcze to spotkanie z tatusiem. Czyżby chciał ich przekupić i tym samym sprawić, żeby wycofali oskarżenia? Jeśli tak, to mam nadzieję, że ani Ula, ani Marek nigdy na taki układ nie pójdą a Olaf trafi do ciupy na długie lata.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sebastian jest wyjątkowo pozytywną postacią w tym opowiadaniu. Cała rozmowa z ojcem Olafa już w następnej części oraz jej efekt.
      Policja często działa z taką opieszałością, tylko jak coś się stanie to zaczynają tłumaczyć dlaczego doszło do takich, a nie innych wydarzeń.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w ten chłodny piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń