piątek, 1 lutego 2019

CZERŃ I BIEL część XII

Wreszcie doczekali się przyjścia mecenasa Dębskiego. 
- Dzień dobry - wszedł do środka przywitawszy się ze wszystkimi.
Odpowiedzieli mu niemal jednocześnie. 
- Proszę spocząć - rzekł Słocki wskazując dłonią na fotel.
- To o czym chciał pan rozmawiać? - padło z ust Cieplak.
- Ula - zwrócił się bezpośrednio do dziewczyny Dębski - chciałem prosić abyś wycofała doniesienie i wniosek do sądu na mojego syna. Przez to moja kancelaria może utracić reputację, a co za tym idzie również klientów - ta siedziała i nie mogła uwierzyć w to co słyszy.
- Pana również chciałem o to prosić - rzekł spoglądając w stronę Marka. 
Po tym co usłyszeli przez moment panowała kompletna cisza. Cisza spowodowana szokiem jaki wywołała prośba. Ula i Marek przetrawiali w myślach to wszystko. Słocki nie odzywał się uważając, że decyzja należy do Uli i Marka. Chociaż sam uważał iż młody Dębski powinien ponieść zasłużoną karę za swoje czyny. 
Wreszcie pierwszy odezwał się Dobrzański.
- Pan raczy żartować? Pański syn wielokrotnie pobił Ulę, nękał, groził, wysyłał obraźliwe smsy. Ja przez niego trafiłem do szpitala, bo dźgnął mnie nożem. Już raz trafił za kraty i jak widać to niczego go nie nauczyło. Więc proszę więcej nie prosić nas o coś takiego. Sprawa się odbędzie i mam nadzieję, że ten człowiek otrzyma surową karę.
- Ula, a ty nic nie powiesz? - odwrócił się w stronę kobiety licząc, że może chociaż ona zmieni zdanie.
-  Olaf to podły, pozbawiony jakichkolwiek uczuć człowiek. Dodatkowo ma problemy z alkoholem i narkotykami. Już kiedyś mówiłam o tym pańskiej żonie. Ja chcę zacząć normalnie żyć, a nie ciągle oglądać się za siebie i obawiać o życie moich najbliższych. Więc proszę więcej mnie nie prosić o coś takiego - mówiła drżącym głosem.
- Proszę zastanówcie się jeszcze. Te sprawy mogę zaszkodzić mojej kancelarii. Ja wiem, że Olaf zachował się nie właściwie wobec was obojga, ale mogę zapewnić, że to więcej się nie powtórzy - mężczyzna głosem pełnym emocji próbował przekonać ich do zmiany decyzji, ale jak widać bezskutecznie. Postanowił użyć jeszcze jednego argumentu, sądził iż to może ich przekonać - jeśli zdecydujecie się wycofać doniesienia zapłacę sowicie, powiedzmy po dziesięć tysięcy - rzekł jednocześnie próbując wyjąć portfel z wewnętrznej kieszeni marynarki.
Ula wraz z Markiem kolejny już raz zostali wprowadzeni w totalny szok, żadne nie pojmowało zachowania tego człowieka.
- Mecenasie ja udam, że nie słyszałem tego ostatniego zdania - odezwał się mecenas Słocki. 
Dębski wiedział, że nie da rady ich przekonać, pożegnał się  i opuścił kancelarię, był zawiedziony takim obrotem sprawy. 
Oni zostali jeszcze na chwilę.
- Znam termin obu rozpraw pierwsza z nich odbędzie się za miesiąc, a druga dwa tygodnie później. Najpierw sprawa o nękanie i groźby w kierunku pani Urszuli, a następna za napaść na ciebie Marku - usłyszeli po wyjściu ojca Olafa. Podziękowali adwokatowi i pożegnali się.

Ula wciąż nie mogła dojść do siebie po tym co dzisiaj miało miejsce. Jechali w kompletnej ciszy. Wrócili do domu Heleny, a Ula udała się do pokoju, który dzieliła wraz z Markiem. Potrzebowała chwili dla siebie samej, jej zachowanie zaniepokoiło Józefa i Helenę, ale i w Marka głowie rodziła się pewna myśl.
- Może ona jednak, żałuje rozstania z tym facetem - pomyślał.
Postanowił porozmawiać i wyjaśnić co się dzieje. Wszedł po cichu do pokoju. Ula leżała odwrócona tyłem do drzwi, a trzęsące się ramiona świadczyły o płaczu. 
- Kochanie, co się dzieje? - usiadł na brzegu łóżka i głaskał po plecach. Gdy nie usłyszał żadnej odpowiedzi, jego obawy wzrosły jeszcze bardziej.
- Ula czy ty żałujesz tego, że nie wycofaliśmy tych spraw? - odważył się i zapytał. Chciał zapytać jeszcze o jedno, ale zawahał się.
- Jak możesz tak myśleć - wykrzyczała.
- To nie tak. Ale od momentu jak wyszliśmy z kancelarii nie odezwałaś się do mnie, zamknęłaś w pokoju, nie chciałaś zjeść. A ja naprawdę bardzo się o ciebie boję i martwię - mówił spokojnym głosem.
- To już się nie martw i jeśli możesz zostaw mnie w spokoju - powiedziała ze złością w głosie, chociaż nie do końca na Dobrzańskiego. Ta złość była na siebie samą, że dała ponieść się podszeptom serca i związała z Olafem. Dzisiaj jego ojciec miał czelność prosić ją o odwołanie pozwu. A dodatkowo Marek zadał jej to niedorzeczne pytanie - Marek nie chcąc jej bardziej denerwować uszanował jej prośbę i wyszedł z pokoju. 

Olaf od dwóch dni przebywał w areszcie i liczył, że również tym razem ojciec wyciągnie go z tego miejsca. Lecz nic się nie działo w tej kwestii. Trzeciego dnia w areszcie pojawił się jego adwokat, ale nie miał dla młodego Dębskiego dobrych wiadomości. Sąd przedłużył mu areszt aż do czasu rozprawy, a wyjście za kaucją nie wchodziło w grę. Olaf był wściekły na wieści o tym wszystkim, nagle wpadł w jakiś dziwny szał i zaczął wyzywać adwokata, w pewnym momencie rzucił krzesłem w kierunku stojącego przy drzwiach strażnika. Wszczęto alarm i natychmiast w sali widzeń pojawiło się kilku innych strażników, którzy obezwładnili Olafa i skutego odprowadzili do celi. Adwokat po wyjściu z aresztu natychmiast skontaktował się  ojcem swojego klienta w celu poinformowania go o podjętej decyzji.
- Panie Dębski po dniu dzisiejszym postanowiłem wycofać się z obrony pańskiego syna.
- ...
- Proszę nie nalegać.
Dębski przerwał połączenie, był wściekły kolejna osoba odmawia pomocy w sprawie jego syna. Czyżby jego syn był tak złym człowiekiem, czyżby nie znał własnego dziecka. Widział jak zareagowała Ula na jego prośbę. Wyszedł ze swojego gabinetu i wszedł do salonu gdzie siedziała jego żona.
- Właśnie adwokat Olafa zrezygnował z jego obrony - rzekł do żony.
- Ale jak to? - pytała zdumiona kobieta - a co mówiła Ula? Rozmawiałeś z nią i tym mężczyzną? - dopytywała, zasypując męża lawiną pytań.
- Rozmawiałem, ale odmówili - odpowiedział, po chwili zastanowienia powiedział coś co zdumiało jego żonę - Wiesz zastanawiam się gdzie popełniliśmy błąd przy jego wychowaniu. Przecież to nie jest jego pierwszy konflikt z prawem. Właśnie podjąłem decyzję aby przestać mu pomagać.
- Jak możesz, przecież to nasz syn, nasz jedyny syn. On sobie nie poradzi w więzieniu. Gdyby tylko Ula dała mu szansę zapewne do niczego takiego by nie doszło. To w pewnym sensie jej wina  - mówiła płaczliwym głosem matka młodego Dębskiego.
- Kochanie, ja wiem jak to wygląda, ale ja dzisiaj jak rozmawiałem z Ulą ona powiedziała mi coś bardzo ważnego. Powiedziała, że chce przestać się bać o siebie i swoich bliskich. Zrozum nasz syn jest zdemoralizowanym młodym człowiekiem. I dlatego też nie mogę postąpić inaczej, jak pozostawić go samemu sobie. Może to odtrącenie wyjdzie mu na dobre - próbował spokojnie wyjaśnić żonie swoją decyzję. 
Kobieta nie potrafiła się z tym pogodzić i nie sądziła aby takie postępowanie było dobre. Uważała, że to gdzie znalazł się jej syn odpowiedzialność w dużej mierze ponosi panna Cieplak. 

Dwie godziny później do salonu zeszła Ula chciała porozmawiać z Markiem i go przeprosić, ale nie zastała go, natomiast byli tam Helena i jej ojciec.
- Gdzie jest Marek? - zapytała.
- Wyszedł na spotkanie z Sebastianem, mówił iż wróci wieczorem - odparł Józef.
- Uleńko czy wyście się pokłócili? - spytała ją Helena.
- Nie, to znaczy Marek mógł źle odczytać moje dzisiejsze zachowanie po tej rozmowie w kancelarii - odparła zgodnie z prawdą. 
Było jej przykro, że tak potraktowała go. On tylko chciał wiedzieć co się dzieje, dlaczego ona jest smutna. A ona potraktowała go jak wroga.
Zjadła kolację i ponownie zaszyła się w pokoju. W pierwszej chwili gdy dowiedziała się, że Marek wyszedł chciała do niego zadzwonić lecz porzuciła tę myśl. Postanowiła zaczekać na niego i gdy wróci porozmawia, a raczej przeprosi go za swoje zachowanie. 

W jednym z Warszawskich klubów siedział Marek wraz z Sebastianem i popijając whisky opowiadał przyjacielowi o swoich rozterkach. 
- Marek musisz ją zrozumieć. Ja sądzę iż to co usłyszała od tego faceta musiało być dla niej szokiem i potrzebowała to wszystko sobie poukładać w głowie.
- Ale dlaczego odrzuca moją pomoc, przecież ja tylko chcę być przy niej - żalił się Dobrzański.
- Ona zapewne to wie i docenia. Lecz każdy czasem potrzebuje pobyć samemu - tłumaczył zachowanie Uli Sebastian. 
Na takich właśnie rozmowach minęło im kilka godzin, gdy wreszcie się żegnali Marek miał wlanych w siebie kilka szklaneczek whisky, a wskazówki zegara wskazywały kilkanaście minut po dwunastej w nocy. 

Ula zaczynała się niepokoić o swojego chłopaka. On nie wracał ani nie odbierał telefonu, nawet smsy pozostawały bez odpowiedzi. Co jakiś czas podchodziła do okna wypatrując samochód Marka. W pewnym momencie usłyszała samochód spojrzała w okno i ujrzała jak Marek z trudem próbuje wysiąść z taksówki. Pospiesznie ubrała na siebie bluzę i jakieś adidasy oraz chwyciwszy w dłoń portfel wybiegła z domu. Chwyciwszy go pod ramię pomogła wysiąść z taksówki i zapłaciwszy za kurs poprowadziła Marka do domu. Odetchnęła z ulgą, że on wrócił i nic mu nie jest, ale rozmowa musiała poczekać do dnia następnego, a raczej do rana. Weszła z nim do domu i starając się jak najciszej zaprowadziła go do pokoju tam pomogła się rozebrać i położyć. Sam Marek próbował coś do niej mówić, ale to bardziej przypominało pijacki bełkot. 

Olaf wściekły próbował swoją złość wyładować na innych współwięźniach, ale przeliczył swoje siły i po kilku minutach musiano umieścić młodego Dębskiego w pojedynczej celi. 
Następnego dnia w areszcie pojawił się jego ojciec. Po długich namowach żony mecenas Dębski postanowił reprezentować syna w sądzie. Mimo to nie zamierzał za wszelką cenę wybronić go. Uznał iż jego syn musi ponieść konsekwencje swoich poczynań. 
- Posłuchaj mnie uważnie, bo nie zamierzam powtarzać się dwa razy. Mam dość wiecznego ratowania twojego tyłka synu. To będzie już ostatni raz jak ci pomagam. Rozprawa za miesiąc i do tego czasu będziesz przebywał w areszcie, a co będzie dalej okaże się po rozprawie. 
- Ale tato nie możesz mi tego zrobić. 
- Ależ mogę i to zrobię. Jesteś już dawno dorosłym człowiekiem więc najwyższy czas abyś za swoje czyny wziął odpowiedzialność.
Olaf był oszołomiony takim postępowaniem ze strony ojca. Czyżby dla niego nie było już ratunku i być może trafi na dłuższy czas za kratki. Wiedział, że wyrok jaki mu grozi to minimum dwanaście lat. W jego głowie już rodził się plan jak szybko spróbować wydostać się  z więzienia. A jeśli jego ojcu nie uda się go wybronić to spróbuje nawet ucieczki.

W sobotni ranek Ula wstała pierwsza poszła do kuchni i uszykowała szklankę wody oraz tabletkę od bólu głowy i wróciła do pokoju, postawiła to na nocnej szafce, a sama udała się pod prysznic. Marek już nie spał gdy ona wróciła spod prysznica, usiadła na brzegu łóżka, chwyciła jego dłoń w swoją i zaczęła mówić.
- Marek, chciałam cię bardzo przeprosić za wczoraj. Nie powinnam była na ciebie krzyczeć. Ale słowa Olafa ojca wytrąciły mnie kompletnie z równowagi. Nie sądziłam, że jego ojciec będzie zdolny do czegoś takiego. Wiedziałam jaka jest jego matka, ale nie sądziłam aby ojciec był również taki. Byłam zła na siebie, że w ogóle związałam się z kimś takim jak on. Gdy pierwszy raz usłyszałam, że on poszedł siedzieć myślałam, iż uwolniłam się od niego, ale bardzo się pomyliłam. Cały czas żyję w ciągłym strachu i obawie, że on nigdy nie odpuści. Boję się, że mogłabym cię stracić przez to. Sam wiesz, że on jest  nieobliczalny - mówiła ze łzami w oczach. Markowi zrobiło się głupio, że tak się wczoraj zachował. Ona potrzebowała jego wsparcia, a on sobie pojechał do klubu i najzwyczajniej w świecie się schlał. Podniósł się i zamknął w swoich ramionach, a ona poczuła się bezpiecznie. 
- Nie płacz kochanie, wszystko już dobrze. Obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze - mówił spokojnie wciąż tuląc ją w swych ramionach. Powoli zaczynała się uspakajać. 
- Kocham cię - wyszeptał jej wprost do ucha i ucałował w skroń.
- Kocham cię - odpowiedziała mu jak echo. 
Kwadrans później oboje uśmiechnięci schodzili na śniadanie. Ten widok bardzo ucieszył wszystkich, zwłaszcza Józefa i Helenę. 
- To jakie macie plany na dzisiaj dzieci - zapytała pani Dobrzańska.
- Myślałem, może byśmy zabrali dzieciaki i pojechali do Aquaparku. Co o tym myślisz Ula? - zwrócił się do Uli.
- Uważam to za dobry pomysł. Dzieciaki będą mieć zabawę, a i my trochę oderwiemy myśli od tego wszystkiego - odparła popierając pomysł ukochanego. 
I tak jak zaplanowali po śniadaniu spakowali wszystko co potrzebne w takim miejscu i zostawiając seniorów pojechali aby móc się zrelaksować. Do domu wrócili późnym popołudniem.
Jasiek kilka razy ścigał się z Markiem, mała Betti świetnie bawiła się w basenie przeznaczonym dla mniejszych dzieci również Ula przepłynęła kilka razy długość basenu. 
Marek nie mógł oderwać od niej wzroku jak tylko ujrzał ją w dwuczęściowym kostiumie kąpielowym, który podkreślał jej figurę. W momencie jego tętno podskoczyło do maksymalnej granicy. 
Widać było, że potrzebowali takiej odskoczni od dnia codziennego. Odpoczęli, zrelaksowali się. 
CDN...

14 komentarzy:

  1. Mam głęboką nadzieję,że ojciec będzie się trzymał podjętej decyzji.Moje obawy kieruję w stronę matki Olafa,która nie odpuści Uli i podejrzewam,że będzie ją prześladowała....a to byłoby nie miłe.
    Czekam na kolejny piątek. Pozdrawiam Jula.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie pani Dębska tylko dużo mówi. Natomiast mecenas Dębski przejrzał na oczy i zdania nie zmieni.
      Dziękuję Ci bardzo za wpis nocny Marku.
      Gorąco pozdrawiam na początku weekendu.
      Julita

      Usuń
  2. Nie myślałam że ojciec Olafa posunie się do czegoś takiego. A matka Olafa jest jeszcze gorsza. Jak ona może obwiniać Ulę o to że jej syn trafił za kratki. Jeśli chodzi o Ulkę i Marka to dobrze że się szybko pogodzili.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z miłości do własnego dziecka chyba każdy rodzic jest wstanie posunąć się do wielu rzeczy, a zwłaszcza matka.
      Ula z Markiem mieli chwilowy kryzys wywołany sytuacją z kancelarii. Dodatkowo Ula obwinia się za to wszystko.
      Dziękuję Ci bardzo za wpis drugi nocny Marku.
      Gorąco pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  3. Tak jak myślałam, spotkanie miało służyć przekonaniu Ulę i Marka do wycofania oskarżeń. Ale się mecenas Dębski zdziwił, bo oboje nie poddali się presji ani dobrego imienia kancelarii a tym bardziej próby zapłaty. Dla mnie gorsze podejście ma matka Olafa, nie widząca wad syna, Ulę oskarża o to, że synalek siedzi za kratkami. Boję się czy teraz ona nie będzie nękać Uli. Plus za podejście Dębskiego, który nawet się zastanawia gdzie popełnili błąd w wychowaniu syna, i nie zamierza mu więcej pomagać.Czekam co z tego wyniknie. Dziękuję za dziś i pozdrawiam gorąco Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wina to musi być i kara, ale jaka okaże się za tydzień. Matka Olafa nie widzi jaki jest jej synalek bo nie chce tego widzieć.
      Dziękuję ci bardzo za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  4. Czułam,że ta rozmowa z tatusiem Olafa nie wniesie niczego dobrego i chodzi w niej właściwie o wycofanie oskarżeń i zwyczajne przekupstwo, za które mecenas powinien ponieść karę. Jedyny pozytywny wydźwięk, to taki, że tatuś przyszedł wreszcie po rozum do głowy i doznał olśnienia, że jednak synuś, to nie niewiniątko łagodne, i krystaliczne szczere bez skazy, a zwykły bandzior i to w dodatku nieobliczalny. Z reguły nie ma w Polsce zakazu obrony syna przez własnego ojca, ale raczej tego się nie praktykuje z uwagi na etyczny kodeks adwokacki. Zgodnie z nim adwokaci nie powinni bronić członków swoich rodzin, bo trudno w takim przypadku zachować bezstronność i być obiektywnym. Propozycja mecenasa wywołała szok u Uli i Marka. Ona zareagowała płaczem, on się urżnął. Na szczęście byli zgodni i odmówili tym propozycjom. I szkoda tylko, że mamusia Olafa wciąż wierzy w niewinność swojego synka i nie może pogodzić się z tym, że najbliższe lata spędzi w ciupie. Często tak mają mamusie jedynaków zapatrzone w nich jak w święty obraz i dopiero potrzebują wstrząsu, żeby uwierzyć, że ich ukochany, mały syneczek jest tak naprawdę bestią w ludzkiej skórze.
    Dziękuję za dzisiejszą dawkę emocji i czekam na kolejną część.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz spać spokojnie tatuś nie będzie bronił syna w sądzie. W oczach matki to Olaf jest tym pokrzywdzonym, bo rzuciła go dziewczyna i ona w tym upatruje winę i to jak zachowuje się syn.
      Dziękuję Ci bardzo za poświęcony czas.
      Gorąco pozdrawiam w piątkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  5. Raczej nieprędko skończą się kłopoty Uli. A najgorsze będzie to, że nie będzie wiadomo kto uderza. Przynajmniej na początku. Mecenas na szczęście coś zaczyna rozumieć i może powstrzyma żonę. Miłość matczyna może wiele dobrego zdziałać ale i złego.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłopoty skończą się z chwilą jak Olaf trafi do więzienia.
      Dziękuję Ci bardzo za wpis.
      Gorąco pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
      Julita

      Usuń
  6. Trochę się obawiam, że mamuśka Olafa moze narozrabiac. A ojciec to słowa dotrzyma i zbytnio się nie wysili przy obronie. Tak bym chciała żeby młodzi wreszcie zaznali szczescia i spokoju.
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matka Olafa tylko dużo mówi nic więcej. A szczęście już niebawem zagości u Uli i Marka.
      Dziękuję Ci bardzo za wpis.
      Gorąco pozdrawiam w sobotę.
      Julita

      Usuń
  7. Julito kiedy kolejna część. Zawsze byłaś regularna. Pozdrawiam serdecznie Eliza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale z powodu śmierci sprzed kilku dni mojego taty, a teraz również mamy następna część najprawdopodobniej dopiero w piątek za tydzień.
      Pozdrawiam serdecznie.
      Julita

      Usuń