piątek, 21 grudnia 2018

CZERŃ I BIEL część VII

W końcu zdecydował się zadzwonić na klawiaturze swojego telefonu wystukał ciąg dziewięciu cyfr przez dłuższą chwilę nikt nie odbierał.
- Słucham - usłyszał po drugiej stronie słuchawki. Ale ton głosu był jakiś nieprzyjemny wręcz lodowaty.
- Słucham - usłyszał ponownie.
- Dzień dobry czy mogę rozmawiać z panią Ulą Cieplak? 
- Przy telefonie, słucham pana - znów ten dziwny ton. 
- Marek Dobrzański z tej strony, pamięta mnie pani? 
W tym momencie zapanowała całkowita cisza.
- Halo Ula jesteś tam? - usłyszała. Było jej głupio, że z takim tonem odebrała ten telefon. Nawet nie spojrzała na wyświetlacz odbierając. Była zła, chociaż to mało powiedziane. Jej szef dzisiejszego dnia przeszedł już chyba samego siebie. Zaraz po przyjściu do pracy została wezwana do jego biura, a ten po raz kolejny proponował spotkanie na gruncie prywatnym, lecz teraz doszła do tego niemoralna propozycja. Powiedziała mu co o nim myśli i opuściła jego biuro. Była wściekła, zastanawiała się czy nie zmienić pracy, bo te propozycje nie były pierwszy raz. 
- Skąd masz mój numer? -odpowiedziała pytaniem. Nie zawracając sobie głowy jakimiś przeprosinami, w tej chwili była zła na całą męską populację. 
- Ma się swoje sposoby - odparł próbując być chociaż odrobinę zabawnym.
- Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie? - usłyszał kolejne pytanie, wciąż tym samym tonem.
- Chciałem się umówić z tobą na lunch, ale z tego co słyszę to chyba nie był dobry pomysł - odparł i już miał się rozłączyć gdy usłyszał.
- Marek, przepraszam - lecz gdy nie usłyszała żadnej odpowiedzi kontynuowała - możemy się umówić na ten lunch, powiedz tylko gdzie i o której.
- W porządku, czy dwunasta w Książęcej może być? - usłyszała
- Tak, w takim razie do zobaczenia - odpowiedziała już nieco łagodniejszym tonem. 
Odetchnął z ulgą gdy się zgodziła, bo ten ton jej głosu nie wróżył niczego dobrego. 
- Ciekawe co się stało, że była taka zła - zastanawiał się. Te jego rozmyślania przerwało wejście Olszańskiego.
- I jak tam próba zdobycia telefonu?
Marek pomachał mu małą karteczką przed nosem. Kadrowy tylko uśmiechnął się, a widząc na twarzy przyjaciela coś na kształt uśmiechu był przekonany, że Marek wykonał już nawet telefon do nijakiej Urszuli.
- Za godzinę idę na lunch do Książęcej - tymi słowami tylko Marek potwierdził przypuszczenia Sebastiana. Ten podszedł do niego i poklepał po ramieniu oraz rzekł
- Dobrze robisz przyjacielu. Najwyższy czas zacząć żyć normalnie. Tobie też należy się coś więcej od życia niż tylko rozpamiętywanie rozwodu i tego co przed nim. Każdy ma prawo do szczęśliwego życia, a ty nie jesteś wyjątkiem. Więc może ta cała Ulka jest tą właściwą.
Młody Dobrzański w duchu przyznał rację przyjacielowi. Od rozwodu minęło już ponad pół roku, a on wciąż rozpamiętywał. Zauważył, że będąc w  towarzystwie Uli nie pomyślał o swojej przeszłości ani razu. Lecz jej dzisiejszy ton był taki inny od tego piątkowego.
- Czyżbym ją czymś uraził - zastanawiał się ponownie po wyjściu kadrowego - no cóż może sama mi powie. 

Od momentu jak skończyła rozmawiać z Markiem jej humor nieco się poprawił. Miała wyrzuty sumienia, że była nieuprzejma, a jej ton ociekał wręcz jadem. 
- No Cieplak pora się zbierać. Dobrze, że do Książęcej mam blisko - pomyślała i zaczęła pomału zbierać się do wyjścia. 
Na miejscu była kilka minut przed czasem, ale Marek również już był.
- Witaj - odezwała się podchodząc do zamyślonego Marka.
- Witaj - odpowiedział, a na twarzy wykwitł uśmiech.
- Chciałam cię bardzo przeprosić, że byłam niezbyt uprzejma. Ale od samego rana mam pewnego rodzaju problem w pracy - przepraszała jednocześnie tłumacząc się ze swojego zachowania.
- Nic się nie stało. Każdy czasami ma gorsze dni - odparł - to co może coś zamówimy - dodał po chwili. 
Jedli w kompletnej ciszy. Tylko Marek co jakiś czas ukradkiem zerkał na swoją towarzyszkę. Wciąż był pod jej urokiem. Od tego piątkowego wieczoru ciągle myślał o niej. W jej dzisiejszej twarzy, a raczej oczach było coś dziwnego. Były jakieś smutne, takie inne od tych widzianych kilka dni wcześniej. Nagle chciał się nią zaopiekować. Na obecną chwilę wydawało mu się to nieco dziwne. Przecież spotkali się dopiero drugi raz, przy czym pierwszy był niefortunnym zbiegiem okoliczności. Już wówczas spodobała mu się, była taka inna niż Sylwia i te wszystkie modelki. Delikatna, skromna, niepodnosząca głosu, spokojna, a ten jej dzisiejszy ton był taki inny zimny, wręcz wiejący chłodem. Postanowił się dowiedzieć o powód jej zdenerwowania. 
- Mówisz, że masz jakieś problemy w pracy, a może ja byłbym w stanie ci jakoś pomóc - rzekł gdy skończyli jeść, a kelner uprzątnął ze stołu i podał kawę.
- Zastanawiam się nad zmianą pracy, ale nie mam pojęcia gdzie szukać innej - odpowiedziała.
- To aż tak źle - ni to stwierdził ni to zapytał.
- Po prostu nie umiem dojść do porozumienia z szefem - udzieliła wymijającej odpowiedzi. Marek przyjrzał się jej, ale jakoś ta odpowiedź wydawała się nie być do końca prawdziwa. Mimo to nie chciał dociekać, ale w głowie powstał mu pomysł. 
Skończyli pić kawę i nadszedł czas aby pożegnać się. 
- Pozwól, że cię odprowadzę - rzekł gdy tylko wyszli na zewnątrz.
- Nie ma takiej potrzeby, z resztą przecież to w przeciwnym kierunku niż do twojej firmy - odparła, chociaż w duchu ucieszyła się z jego propozycji. Kolejny raz zauważyła, że będąc w towarzystwie Marka czuje się świetnie, a te wszystkie problemy gdzieś ulatują.
- Może i w przeciwnym, ale chciałem ci coś zaproponować - odparł.
- Skoro tak, to chodźmy, a ja zamieniam się w słuch - usłyszał w odpowiedzi.
- Chciałem zaproponować ci pracę. Skoro mówisz, że nie możesz się porozumieć z szefostwem, to ja mam dla ciebie pracę na stanowisku dyrektora finansowego. W ubiegłym tygodniu odszedł od nas dyrektor i wyjechał do Włoch - mówił.
Ula słuchała tego co mówi Dobrzański i nie wiedziała czy to prawda czy jakiś sen. Praca na stanowisku dyrektora finansowego to jak najpiękniejszy sen. 
- Marek muszę się zastanowić. Potrzebuję trochę czasu - odpowiedziała. Ale była niemal pewna, że przyjmie jego propozycję, tylko nie myślała, że nastąpi to tak szybko.
- Oczywiście, że dam ci czas - usłyszała. Po kilku minutach doszli do miejsca gdzie pracowała Ula. 
Pożegnali się uściskiem dłoni i każde wróciło do swoich zajęć. Oboje mieli jakieś niejasne przeczucie, że ta znajomość może okazać się ważna dla nich. 
Marek miał nadzieję, że Ula przemyśli jego propozycję i przyjmie ją. 

Następnego dnia chwilę po przyjściu do pracy spotkał się z przyjacielem, chciał z nim porozmawiać i powiedzieć o propozycji jaką złożył Uli. Ich rozmowę przerwał dźwięk telefonu Marka, ten spojrzawszy na wyświetlacz natychmiast odebrał, a twarz przyozdobił uśmiech.
- Witaj Ula, co tam - przywitał się z nią, ale nie usłyszał niczego poza jakimś dziwnym dźwiękiem.
- Ula ty płaczesz? - rzekł gdy zrozumiał co się dzieje.
- Marek, czy ta twoja propozycja pracy jest nadal aktualna? - zapytała po chwili gdy tylko trochę się uspokoiła. 
- Oczywiście, że tak. Ale możesz mi powiedzieć co się stało - mówił zaniepokojony. 
- Nie chcę o tym mówić przez telefon - odpowiedziała.
- Jeśli możesz to zapraszam do firmy. Mój gabinet jest na piątym piętrze - powiedział. 
- Dziękuję, przyjadę - usłyszał w odpowiedzi.

Niespełna godzinę później Ula siedziała u Marka w gabinecie i przy kawie opowiadała co wydarzyło się dziś, ale i nie tylko. Młody Dobrzański siedział i wyglądał jakby był w szoku, nie mógł uwierzyć w to co słyszał, było mu żal Uli.
- Ula nie powinnaś tego tak zostawiać - odezwał się gdy ta skończyła opowiadać.
- Co masz na myśli - pytała.
- Powinnaś oskarżyć go o molestowanie seksualne - mówił.
Ula jakoś nie była do tego przekonana. 
- Ula pomogę ci jeśli będzie taka potrzeba - mówił widząc jej niezdecydowanie co do jego pomysłu. 
- No dobrze zrobisz jak zechcesz - dodał widząc wciąż jej niepewność do jego słów - Teraz może porozmawiajmy o twojej pracy w FD - rzekł zmieniając temat.
- Właśnie w końcu po to tu przyszłam - odparła.
- Dzisiaj mamy czwartek więc od kiedy możesz zacząć?
- Choćby od jutra - odpowiedziała.
- To może nie od jutra, ale od poniedziałku. Na jutro przywiozłabyś tylko potrzebne dokumenty i podpisała umowę. Co myślisz? 
- Zgoda. Jutro rano przyjadę i przywiozę wszystkie dokumenty, a dzisiaj już się pożegnam - rzekła.
- Ula, a może poszlibyśmy razem na lunch - zaproponował.
- Przepraszam cię, ale dzisiaj nie dam rady. Prosto od ciebie chcę iść i złożyć swoje wymówienie oraz zabrać rzeczy, zobaczymy się jutro rano - odpowiedziała.

W FD Ula pracowała już od dwóch miesięcy, za namową Marka złożyła również doniesienie do prokuratury o molestowanie przez poprzedniego pracodawcę. W ciągu tych kilkudziesięciu dni zdążyła poznać kilkoro ludzi, a nawet w jakimś sensie zaprzyjaźnić z paroma dziewczynami. Lecz mimo to lubiła swój wolny czas spędzać w towarzystwie Marka. Chwilami łapała się na tym, że gdy popołudnie spędzała sama zaczynała tęsknić. To uczucie było dla niej dość obce, owszem czasami tęskniła za rodziną, ale nie przypominała sobie aby tęskniła kiedykolwiek za Olafem. A bywało tak, że nie widywali się całymi dniami. Za to z Markiem przecież widziała się w pracy przez kilka godzin, a mimo to tęskniła. W końcu zrozumiała, że zakochała się w Marku. Jednego razu będąc w Rysiowie podczas rozmowy z ojcem opowiedziała o młodym Dobrzańskim.
- Mogę powiedzieć, że zakochałam się w nim - na koniec usłyszał Józef.
- Cieszę się córcia. Mam nadzieję, że tym razem będziesz szczęśliwa, a ten cały Marek nie okaże się takim samym draniem co Olaf.
- Marek jest zupełnym przeciwieństwem Olafa.
- A matka Olafa dała ci spokój czy nadal cię męczy - zmienił temat Cieplak.
- Ostatnio nie dzwoni, więc chyba zrozumiała jakim człowiekiem jest jej syn - odpowiedziała 

Dobrzański czasami pozwalał sobie na bardziej intymne gesty, a ona nie broniła się przed tym. Widać było, że każde z nich pragnie bliskości drugiej osoby. 


Siedział u siebie w gabinecie przeglądając pocztę gdy przyszedł Sebastian.
- Witaj przyjacielu, co tam u ciebie słychać? - usłyszał od progu prezes.
- Cześć - odparł.
- Rozmowny to ty raczej nie jesteś - stwierdził - Może wyskoczymy na partyjkę tenisa po pracy? - zaproponował.
Dobrzański popatrzył na przyjaciela z uśmiechem na twarzy i odpowiedział.
- Dzisiaj nie mogę, ale jutro...
- Jak to nie możesz, co będziesz takiego porabiał - przerwał mu Olszański.
- Spokojnie Seba nie mam zamiaru siedzieć w firmie, umówiony jestem z Ulą. 
- A z Ulą - powtórzył za przyjacielem ostatnie dwa słowa.
- Więc rozumiesz, że dzisiaj nie, ale jutro jak najbardziej. Może w porze lunchu?
- Nie ma sprawy. Miłej randki - powiedział Sebastian i opuścił gabinet prezesa. 
Marek był na dzisiaj umówiony z Ulą po pracy, mieli wyjść do kina, a później na kolację. 
Tego dnia junior miał pewne plany względem panny Cieplak, a kino i kolacja to tylko dodatek. On już od jakiegoś czasu nosił się z zamiarem wyznania swoich uczuć wobec niej, ale obawiał się jak może zareagować. Nie był pewny czy ona jest gotowa aby stworzyć nowy związek. Znał jej historię, jednego razu opowiedziała mu co przeszła z Olafem oraz że ten teraz podobno leży w szpitalu po pobiciu, lecz wciąż jego rodzice wydzwaniali do niej. Następnego dnia Marek uznał, że opowie o sobie i tym całym zamieszaniu w jego życiu związanym z Sylwią oraz tym co zrobiła. Uważał, że tak powinien uczynić.


Była dziewiętnasta jak podjechał pod blok na Siennej w bagażniku leżał bukiet czerwonych róż, on sam czuł się jak jakiś uczniak.
- Dobrzański weź się w garść. Trzydziestka na karku, a ty zachowujesz się tak jakbyś był w szkole i pierwszy raz szedł na randkę - mówił sam do siebie. 
Podszedł do drzwi i nacisnął dzwonek domofonu po chwili usłyszał jej głos.
- Ula to ja - odezwał się.
Ta nacisnąwszy guzik odblokowujący drzwi wpuściła go do środka i czekała aż ten wjedzie na górę. 
Wszedł do środka, pomógł ubrać płaszczyk i chwilę później już jechali w stronę kina. Po Marku widać było jakieś napięcie, niepokój. Ale Ula nie chciała pytać uważała, że jeśli będzie chciał to sam  jej powie.
To dziwne zachowanie nie dawało Uli spokoju. Wciąż milczący Marek wzbudzał w niej niepokój. 
- Marek, czy coś się stało? Jesteś taki dziwnie milczący, jesteś ale tak jakby cię nie było. Zrobiłam coś, uraziłam czymś? - odezwała się w końcu Ula gdy skończyli jeść i zamówili kawę.
- Wszystko w porządku nic się nie dzieje. 
- Proszę cię Marek nie kłam. Cały czas jesteś zamyślony, jakiś nieobecny.  
CDN...

Z okazji świąt pragnę złożyć Wam życzenia




8 komentarzy:

  1. Miły prezent przed świętami. Ula pracuje w FD, choć w poprzedniej odpowiedzi na komentarz odpisałaś, że Ula ma pracę i nie szuka innej, nie czepiam się szczegółów. Poprzedni szef okazał się nie lepszym draniem niż Olaf. Marek zapewne chce zaproponować Uli "chodzenie",nie lubię tego słowa, stąd jego niepokój czy Ula się zgodzi po tym czego doświadczyła od Olafa i od szefa. Ale myślę pozytywnie, taki czas magiczny, ale los pokaże. Dziękuję za życzenia. Trzymaj się cieplutko w najbliższy czas. Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem jest tak, że nie mogę zdradzać zbyt wiele. Lecz jeszcze w poprzedniej części Ulka nie miała w planach zmiany miejsca pracy.
      Masz rację Marka zdenerwowanie podyktowane jest obawą o to jak zareaguje Ula gdy wszystko jej wyjawi. W następnej części okaże się jaka będzie jej reakcja.
      Życzenia przesyłałam już teraz bo od niedzieli urwanie głowy i nie będę mieć czasu aby myśleć jeszcze o tym.
      Dziękuję ci za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam.
      Julita

      Usuń
  2. No wreszcie Ula zrobiła jakiś porządek w swoim życiu. Dobrze, że posłuchała Marka i złożyła doniesienie o molestowaniu. Będziesz rozwijać ten wątek? Napiszesz o rozprawie i jej wyniku? Ten już były szef Uli powinien bezapelacyjnie wylecieć z roboty i jeszcze zapłacić jej odszkodowanie za straty moralne.
    Marek nie zasypia gruszek w popiele. Propozycja objęcia funkcji dyrektora finansowego jest naprawdę intratna. Ja myślałam, że on zaproponuje jej stanowisko swojej asystentki a tu proszę...
    Ewidentnie jest nią zauroczony. Zna jej historię i ciekawa jestem czy będzie musiał stanąć do konfrontacji z Olafem, oby nie, bo to nie byłoby miłe. Ja czekam aż on wreszcie wyzna jej swoje uczucia.
    Znalazłam jeden drobiazg do poprawki: Wciąż milczący Marek wzbudzaj w niej nie pokój. - Wciąż milczący Marek wzbudzał w niej niepokój.

    Mam nadzieję, że nie popłyniesz w ferworze świątecznych przygotowań i wrzucisz na luz. Świąteczny czas ma być czasem wyciszenia, wspominania tych, których już z nami nie ma. Ma być czasem radosnym, wypełnionym rodzinną miłością, zrozumieniem i szczęściem i takiego czasu życzę Tobie i Twoim bliskim. Spokojnych, pogodnych i rodzinnych świąt Julita. :)
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rozprawie będzie w następnej części.
      Ula pracując w szwalni była zastępcom dyrektora finansowego więc jakieś tam ma pojęcie, a z FD odszedł Aleks. Ale czy już będzie sama sielanka to się jeszcze okaże.

      Dziękuję za życzenia. Na luz wrzucę najwcześniej w poniedziałek przed kolacją. Tak jest jak się spędza święta w domu. Ja Tobie również życzę spokojnych, radosnych świąt w gronie najbliższych.
      Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w ten zimowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Biedna ta Ula. Najpierw Olaf cham a teraz szef się do niej dostawiał. Ale jak to mówią do trzech razy sztuka i wszystko wskazuje na to że przy Marku zazna spokoju. Marek już poczynił ku temu pierwsze kroki. Pytanie brzmi czy Ula zaufa kolejnemu mężczyźnie. Co prawda już się zakochała, ale zakochać się i zaufać to różne pojęcia.
    Pozdrawiam i również życzę zdrowych i spokojnych tak krótko i tradycyjnie Julito.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula widzi jak różni się Marek od Olafa nie wspominając o szefie. Przy Dobrzańskim ona czuje się inaczej. Lecz czy ta sielanka nie jest przedwczesna okaże się z czasem.
      Dziękuję Ci bardzo za życzenia i dzisiejszy wpis.
      Gorąco pozdrawiam w ten zimowy wieczór.
      Julita

      Usuń
  4. Zdrowych,pogodnych świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku 2019.
    Przypuszczam ,iż Ula nie sparzy się po raz kolejny i nie zawiedzie ,bo całkowicie straci zaufanie do facetów. Oby Marek okazał się inny niż Olaf. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek jest inny niż Olaf. Chociaż to co ich połączyło zostanie wystawione na próbę czasu i czy uda się im przezwyciężyć ten okres? No cóż muszę zamilknąć i tak już wiele powiedziałam.
      Dziękuję ci bardzo za dzisiejszy wpis oraz życzenia świąteczne.
      Gorąco pozdrawiam w ten przedświąteczny czas.
      Julita

      Usuń