piątek, 23 listopada 2018

CZERŃ I BIEL część III

Ula wróciła do domu zastanawiając się co dalej. Dopiero co wynajęła mieszkanie, a teraz okazuje się, że chyba będzie musiała je opuścić. Zrobiła kawy i usiadła przed komputerem w celu przejrzenia ogłoszeń o pracy. Te jej czynność przerwało pukanie do drzwi. Niechętnie wstała i poszła je otworzyć. 
- Dzień dobry policja. Starszy sierżant Piotr Dudek oraz młodszy inspektor Adam Sas.
- Dzień dobry - odpowiedziała nieco zaskoczona ich wizytą 
- Proszę pani mamy nakaz na przeszukanie pani mieszkania, gdyż mamy podejrzenie, iż jest pani w posiadaniu narkotyków - usłyszała.
- Panowie to jakaś pomyłka, ale skoro mają państwo nakaz to proszę - próbowała to wyjaśnić. Lecz dobrze wiedziała, że nie ma prawa stawiać oporu.
- Czy mogą mi panowie chociaż wyjawić kto stoi za takim donosem? Bo to już zaczyna nie być zabawne - odezwała się Ula .
- Przykro nam, ale nie możemy ujawniać takich informacji - usłyszała w odpowiedzi. 
W jej głowie zaczęła wykluwać się myśl, że może to Olaf za tym stoi. 
Policjanci przeszukali całe mieszkanie nie znajdując niczego, ale za to pozostawili straszny bałagan. Cieplak przez następne kilka godzin próbowała się z tym uporać.
- Boże z kim ja się związałam. On chyba nigdy mi nie odpuści - rozmyślała.

Dla Marka nadszedł najważniejszy dzień w życiu. To dziś miał złożyć przysięgę małżeńską. Helena Dobrzańska tak jak mówiła, nie przyjechała na ślub ani na wesele jedynego syna, co bardzo dziwiło gości. 
- Marek dlaczego twojej mamy nie ma? - słyszał kilka razy w ciągu pierwszych godzin od chwili opuszczenia USC.
Pytali zazwyczaj goście od niego z rodziny. Marek był bardzo zżyty z rodzicami i dlatego było to takie dziwne. 
- Pokłóciliśmy się z mamą. Poszło o moją żonę. Tydzień temu ostatni raz jak z mamą rozmawiałem to powiedziała, że nie przyjdzie - odpowiadał. 
Z jednej strony był zły i rozczarowany zachowaniem swojej rodzicielki, a z drugiej myślał, że przynajmniej na weselu jest spokój. Przypuszczał, że mogłoby dojść do sprzeczki między nimi obiema.

- Widzę, że dopięłaś swego. Usidliłaś Mareczka, a teściowa nie pojawiła się na weselu swego jedynaka.
- Całe szczęście, że nie przyszła - odpowiedziała swemu rozmówcy Sylwia. 
- O czym wy mówicie? - usłyszeli za plecami.
Oboje spojrzeli w kierunku, z którego dobiegł ich głos
i ujrzeli Paulinę.
- Niczym ważnym siostra. Gratulowałem pani młodej małżonka - usłyszała od brata lecz jakoś nie uwierzyła w jego słowa. Już od jakiegoś czasu nie potrafiła dogadać się z Aleksem. Nie rozumiała jego zachowania.

- Sylwia możesz mi wyjaśnić co to miało znaczyć? - mówiła Paulina po tym jak obie panie zostały same.
- Nic nie znaczyło, rozmawiałam tylko z twoim bratem. Przecież w jakimś sensie jesteśmy teraz rodziną - odpowiedziała 
- Zapomnij. Nigdy nie będziemy rodziną. To, że Marek jest dla nas przyrodnim bratem jeszcze nic nie oznacza - odparła jej Włoszka.
Sylwia nic jej już nie odpowiedziała. Zostawiła kobietę samą i udała się do stolika gdzie siedział jej już teraz mąż.
Paulina próbowała jeszcze porozmawiać z Aleksem, ale ten jakby zapadł się pod ziemię. Nie zamierzała go szukać. Postanowiła, że pojedzie do niego po weselu i wówczas postara się z nim porozmawiać i może wyjaśni kilka spraw. 



W niedzielne wczesne popołudnie w salonie seniorów Dobrzańskich rozmawiała Paulina z Heleną.

- Helenko ślub i wesele udało się - zaczęła Paulina 

- Tak słyszałam. Dzwonił do mnie wujek Sławek, wiesz młodszy brat Krzysztofa - odpowiedziała.

- A dlaczego ciebie nie było. Źle się czułaś? - pytała młodsza z kobiet.

- Nie, czułam się dobrze, ale pokłóciłam się tydzień temu kolejny już raz z Markiem i powiedziałam mu, że nie będzie mnie w tym dniu, bo nie chcę patrzeć jak unieszczęśliwia się wiążąc z Sylwią - odparła.
- O czym ty mówisz? - dopytywała
- Mam pewne informacje mówiące iż to nie Marek jest ojcem dziecka. Wiem, że ta cała Sylwia zdradzała go z kimś, kogo wszyscy znamy, ale nie wiem kto to jest. Powiedziałam o tym jej, a później Markowi - mówiła
- Jak rozumiem ona wszystkiego się wyparła, ale co na to Marek? 
- Nie uwierzył jak mu powiedziałam. Jest ślepo zakochany i nic do niego nie dociera. Powiedziałam mu o twoich udziałach. Chcę tę część zapisać swoim wnukom, ale zaznaczyłam, że przepisze je dopiero gdy będę miała potwierdzone to badaniami na ojcostwo. Wówczas obraził się i wyszedł - mówiła ze łzami w oczach Helena.
Widać było, że ta cała sytuacja bardzo ją dręczy. 
- On teraz odwrócił się ode mnie, a ja nie chcę się więcej wtrącać. Trudno widocznie tak miało być. Krzysztof jak to widzi - rzekła zwracając wzrok ku górze - chyba przewraca się w grobie. Nawet w najgorszych snach nie sądziłam, że dożyję takiej chwili, gdzie mój rodzony syn odwróci się ode mnie - mówiła ze łzami w oczach.
- Myślę, że on jeszcze przejrzy na oczy i wtedy  będzie cię przepraszał - rzekła Paulina i podeszła do swej przyrodniej matki aby objąć i spróbować uspokoić.
Paulina w przeciwieństwie do swego brata Aleksa potrafiła docenić to co Dobrzańscy zrobili dla nich po śmierci ich rodziców. Aleks był typem egoistycznym, zadufanym w sobie, nie liczącym się z nikim i niczym. Był całkowitym przeciwieństwem Pauliny. Nie uważał aby miał coś do zawdzięczania Dobrzańskim. 

Tydzień po tym jak straciła pracę i zrobiono przeszukanie w mieszkaniu odwiedził ją sam Olaf. Ponownie wzywała policję. 
- Zapamiętaj ode mnie się nie odchodzi - usłyszała gdy policjanci zabierali go do radiowozu.


Następnego dnia od właściciela mieszkania usłyszała, że ma się wyprowadzić, bo są skargi od innych lokatorów na hałas, a także doniesiono, że ona jest narkomanką. Nie miała siły ani ochoty kolejny raz udowadniać, że to nie prawda z tymi narkotykami. Poprosiła tylko właściciela aby dał jej chociaż dwa dni na znalezienie czegoś innego i przeprosiła za zachowanie Olafa. Ten zgodził się. Po rozmowie z właścicielem mieszkania udała się do kancelarii prawnej, która swą siedzibę miała na ulicy Różanej. Tam spotkała się z ojcem Olafa. Opowiedziała o wyczynach i zachowaniu jego syna. Jakież było jej zdziwienie gdy ten nie uwierzył w ani jedno słowo.
- Proszę pana jaki miałabym w tym cel aby pana okłamywać. Rozstałam się z pańskim synem właśnie dlatego, że kilka razy mnie pobił. A w jego kieszeni znalazłam narkotyki. To dzięki jego zachowaniu straciłam właśnie dach nad głową, a wcześniej pracę. Mam pewność, że to on złożył fałszywe doniesienia do pracy i na policję o  moim rzekomym  braniu narkotyków. Proszę z nim porozmawiać. A jeśli to nie przyniesie rezultatu wówczas ja złożę sprawę na niego. O prześladowanie, nękanie i składanie fałszywych doniesień. 
Sądziła, że ta rozmowa coś pomoże. 

Przez resztę dnia oraz niemalże cały następny przesiedziała przed komputerem w poszukiwaniu nowego mieszkania, oraz a raczej przede wszystkim pracy. Gdy w dniu następnym nie było rezultatów w poszukiwaniu mieszkania postanowiła na jakiś czas przenieś się do Rysiowa, ojciec nie miał nic przeciwko. Opowiedziała mu, że rozstała się z Olafem. Powód wówczas podała, że nie potrafili się porozumieć w wielu kwestiach. Nie chciała mówić prawdy, aby go nie denerwować. Na jakiś czas jej były uspokoił się. Sądziła, że widocznie dał sobie już spokój lub może jego ojciec z nim rozmawiał. Po miesiącu udało się jej znaleźć nową pracę. Dostała się do niewielkiej firmy zajmującej się księgowaniem oraz tłumaczeniem różnego rodzaju pism. 

Marek wciąż był obrażony na matkę. Uważał, że ta nie powinna tak się zachowywać i mówić takich rzeczy o jego żonie.
- Marco, powinieneś porozmawiać z mamą. Ona bardzo przeżywa tą sytuację - mówiła Paulina jednego razu gdy spotkała się z nim na lunchu. 
- Paula, sama tego chciała. Jak mogła mówić, że Sylwia jest mi niewierna, że dziecko nie jest moje. Czy tak postępuje matka? - mówił ze zdenerwowaniem w głosie.
- Nie unoś się, ale sądzę, że ona może mieć rację...
- Ty też - przerwał jej
- Co ty też. Posłuchaj podczas wesela słyszałam jej rozmowę z Aleksem. I wierz mi z tej rozmowy wynikało, że ze strony twojej żony to był nieźle uknuty plan. 
- Nie to nie może być prawda. Sylwia mnie kocha tak jak ja ją.
- Powiem ci tylko tyle. Zrobisz jak zechcesz tylko abyś później nie mówił, że cię nikt nie ostrzegał - odpowiedziała Włoszka po czym pożegnała się i wyszła z restauracji. Wiedziała, że nie uda jej się przekonać młodego Dobrzańskiego do rozmowy z matką.

Ona tak jak Helena miała pewnego rodzaju wątpliwości co do uczciwości Sylwii. Ale nie zamierzała na razie robić cokolwiek. Wolała poczekać do czasu jak urodzi się dziecko.
W samej firmie był spokój. Każdy wiedział co należy robić. Dzięki temu młody prezes mógł skupić się  wyłącznie na swojej młodej, ciężarnej żonie. I wraz z nią przygotowywać się do porodu. A ten zbliżał się coraz bardziej. 
Paulina wyleciała do Włoch na tydzień przed porodem. Wcześniej sfinalizowała sprzedaż swoich udziałów. Miała przylecieć do Polski na chrzest dziecka. Na prośbę Marka zgodziła się zostać matką chrzestną. 
- Muszę wrócić do Włoch. Ale gdy tylko będziecie znać dokładną datę chrztu dacie znać, a ja wówczas przylecę - mówiła gdy była u nich na dzień przed wylotem.
Chrzestnym miał zostać Sebastian tak młodzi Dobrzańscy zdecydowali. Sylwia była jedynaczką. I chociaż niezbyt była zadowolona z tego kto zostanie chrzestną, to chrzestny był jej zupełnie obojętny.
Bo tak jak jeszcze przed ślubem pokłóciła się z matką Marka, tak później Paulina zaczęła działać jej na nerwy. Obawiała się czy ta nie będzie chciała się mieszać. Lecz nie chcąc wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń ze strony swego męża zgodziła się na takie rozwiązanie.

W dwa miesiące po ślubie na świat przyszedł Mikołaj Dominik Dobrzański. Dziecko miało oczy Sylwii, ale już więcej podobieństw do rodziców nie było. Marek mimo nie kontaktowania się z własną matką od ponad dwóch miesięcy postanowił porobić kilka zdjęć i wysłać je swojej rodzicielce. 
- To twój wnuk mamo Mikołaj Dominik Dobrzański - pisał w wiadomości. 
- Przykro mi synku, ale to nie jest mój wnuk. I ja o tym wiem. Mam tylko nadzieję, że i ty kiedyś przejrzysz na oczy - dostał w zwrotnej wiadomości.
Był w szoku. Myślał, że matka w końcu zmieni zdanie. Ale nic takiego się nie stało. Nie mógł zrozumieć jej zachowania, było mu przykro z tego powodu. No ale cóż nie jest w stanie przekonać matki, że jest inaczej, a i ona nie jest w stanie tego uczynić w jego kierunku. 
Wysłał również zdjęcie do Pauliny z wiadomością iż to jest jej chrześniak. Ta bardzo uważnie przyjrzała się zdjęciu, lecz zostawiła sobie komentarz, coś ją zaniepokoiło. A przynajmniej na razie. Pogratulowała im tylko syna, i że czeka na wiadomość o chrzcie. Kila osób z ich otoczenia zaczęło dostrzegać całkowity brak podobieństwa Mikołaja do Marka. Jednak nikt głośno tego nie komentował. Młody ojciec przez kilka dni dzielnie pomagał swej jakże wiernej żonie w opiece nad noworodkiem, wziął nawet dwa tygodnie urlopu. W końcu ustalili termin kiedy miały odbyć się chrzciny małego Mikołaja. 

Ula pomału wychodziła na prostą, a raczej jej życie. Olaf tak jakby zapadł się pod ziemię. Ona pracowała nadal w księgowości. Szefostwo ją doceniało. Z czasem ponownie pomyślała o wyprowadzce do stolicy Józef nie miał nic przeciwko, rozumiał córkę. I tak w niedługim czasie panna Cieplak wyprowadzała się ponownie z rodzinnego domu. Wynajęła mieszkanie na Siennej. Jednego razu spotkała się ze znajomą, od której dowiedziała się o Olafie.
- Olaf trafił na długie lata za kratki. Podobno spowodował wypadek będąc pod wpływem alkoholu, a w dodatku w samochodzie znaleźli narkotyki.
- Wiesz jakoś mnie to nie dziwi. Właśnie między innymi z powodu narkotyków rozeszliśmy się. 
- Ja myślałam, że rozstaliście się bo wiecznie miałaś do niego o coś pretensje oraz podobno go zdradzałaś.
- Właśnie podobno. Robił mi z tego powodu nie raz i nie dwa awantury. Wiele razy mnie pobił a gdy z nim zerwałam sprawił, że straciłam pracę i musiałam się wyprowadzić z mieszkania. Przez ostatnie cztery miesiące mieszkałam w Rysiowie. 
- Nie wiedziałam, że tak się sprawy miały. Mam nadzieję iż teraz już będziesz szczęśliwa może nawet poznasz jakiegoś przystojniaka.
- Na razie mam dosyć facetów. 
Ula po tym co przeszła z Olafem nie miała ochoty na żadne spotkania z mężczyznami. Sądziła, że każdy facet jest taki sam, we wszystkich widziała Olafa. Gdy dowiedziała się, że ten drań trafił za kratki odetchnęła z ulgą. Jeszcze przez jakiś czas miewała koszmarne sny. Jak to młody Dębski znęcał się nad nią. Wiele nocy nie przespała. Chwilami myślała czy nie zacząć łykać jakiś leków na uspokojenie. 
CDN...

8 komentarzy:

  1. Witaj Julito, jeszcze tajemniczo, choć myślę,że celowo, bo pewnie przewidujesz dłuższą historię. Paulina pozytywna, w przeciwieństwie do swojego brata Aleksa, który jak go opisujesz był typem egoistycznym, zadufanym w sobie, nie liczącym się z nikim i niczym. Czyżby to tatuś dziecka Sylwii, bo Helena ma wiedzę, że to ktoś kogo znają.Szkoda Uli, że trafiła na takiego drania, łatwo nie ma. Dziękuję za tą część i pozdrawiam Agata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. Te tajemnice powoli ale sukcesywnie zaczną się rozwiewać i wyjaśniać. O dziecku i jego tatusiu milczę jak zaklęta. Olaf nie da o sobie tak szybko zapomnieć.
      Dziękuję bardzo za wpis.
      Gorąco pozdrawiam.
      Julita

      Usuń
  2. Jak dobrze że Olaf trafił do więzienia. Uli ciężko będzie zapomnieć o tym co z nim przeżyła. Jeśli chodzi o Marka. Czy On nie widzi że dziecko które Sylwia urodziła nie jest do niego w ogóle podobne? Fajnie że Paula w Twoim opowiadaniu okazała się dobrą osobą. Bardzo jestem ciekawa co się dalej wydarzy.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodatkowo inni również jej nie pozwolą zapomnieć o Olafie. Marek nie widzi bo nie chce widzieć. Jest ślepy z miłości. Widzi małe podobieństwo do Sylwii i to mu wystarcza.
      Dziękuję Ci bardzo za wpis.
      Gorąco pozdrawiam.
      Julita

      Usuń
  3. A jednak stało się i Marek poślubił Sylwię. Szkoda, że tak bardzo jest zaślepiony i nie trafiają do niego żadne, racjonalne argumenty. Nie wiem, dlaczego zrobiło mu się przykro, kiedy Helena napisała mu, co sądzi o dziecku Sylwii. Czuje przez skórę, że to nie syn Marka. Żadnego podobieństwa do niego nie widzi i nawet trudno doszukać się w tym dziecku podobieństwa do Matki. Chyba tylko Paulina powzięła jakieś podejrzenia. Ciekawe z kim kojarzy tego malucha, bo chyba nie z Alexem?
    Dla Uli dobre wiadomości. Olaf trafił tam, gdzie jego miejsce a ona może wreszcie odetchnąć. Ciekawa jestem, czy on zaistnieje jeszcze w jej życiu. Oby nie. Liczę też na to, że sprawa dziecka szybko się wyjaśni a jego mamusia nic nie ugra tym, że okłamała swojego męża.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasmucę zapewne nie tylko Ciebie, ale o Olafie jeszcze przeczytacie.
      Masz rację Mikołaj nie jest synem Marka, chyba tylko ślepy by tego nie zauważył. Już za tydzień co nie co się zacznie wyjaśniać. Markowi było przykro, bo myślał iż narodziny dziecka spowodują zmianę nastawienia Heleny.
      Paulina ma niemalże stu procentową pewność co do ojca dziecka. A wydarzenia w następnej części tylko to potwierdzą.
      Dziękuję Ci bardzo za wpis.
      Gorąco pozdrawiam.
      Julita

      Usuń
  4. No proszę Paulina sprzyja Markowi. Dojdzie do tego jeszcze, że sama rozwiąże sprawę Sylwii i pogrąży Aleksa przed Markiem i powie Markowi, że brat coś knuje z jego żoną. Sam Marek będzie miał sporo kłopotów aby uwolnić się od Sylwii, bo przypuszczam, że tak postąpi, gdy okaże się że nie jest ojcem.
    Dobra informacja jaką wyczytałam to, to że Olaf pójdzie siedzieć, ale też wyczytałam w komentarzu i co dobrze nie wróży, że nie odpuści tak łatwo. Gdyby Ula miała kogoś do obrony(czytaj Marek)to byłoby jej łatwiej. Jak mniemam biel to Ula i Marek a czerń Sylwia i Olaf.
    Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zacznę od końca, co do kolorów masz stuprocentową rację. O Olafie tak łatwo nie zapomni Ula, on już się o to postara.
      Paulina od samego początku była wobec rodziny Dobrzańskich uczciwa. Była im poprostu wdzięczna za te wszystkie lata opieki po śmierci rodziców. Jest całkowitym przeciwieństwem tej z serialu, ale i swojego brata.
      Dziękuję ci bardzo za wpis.
      Gorąco pozdrawiam.
      Julita

      Usuń