piątek, 16 listopada 2018

CZERŃ I BIEL część II

- Skarbie, o której masz to badanie dzisiaj? 
- O trzynastej. A czemu pytasz, czyżbyś nie mógł jechać razem ze mną? - odpowiedziała Sylwia i zapytała 
- No właśnie nie wiem czy się wyrobię. Violetta znowu pomyliła daty. I dzisiaj na godzinę dwunastą trzydzieści umówiła mnie na spotkanie z Terleckim - odparł
- Wiesz, ta kobieta do niczego się nie na daje. Wiecznie coś robi źle albo spóźnia się do pracy. A i ostatnio kilka razy przyłapałam ją jak przegląda strony z wyprzedażami - mówiła przyszła pani Dobrzańska. Ta od kiedy Marek jej się oświadczył zaczęła pouczać pracowników i rządzić w firmie. Co bardzo nie podobało się wielu - ale wracając do tematu. Trudno pojadę sama. A teraz już zbieraj się do pracy - rzekła i zniknęła na kilka minut w sypialni.
- Ty się gdzieś wybierasz - ni to zapytał ni to stwierdzi gdy ta wyszła wystrojona. 
- Tak umówiłam się z Roksaną. Wiesz muszę odreagować ten wczorajszy dzień. Pogadamy, powspominamy, a później pojadę na badania - wyjaśniła.
- To może podwiozę cię - zaproponował. Lecz ta propozycja była Sylwii wybitnie nie na rękę więc szybko musiała jakoś odwieść narzeczonego od tego pomysłu.
- Nie ma takiej potrzeby. Roksana ma po mnie przyjechać tak około dziewiątej.
Marek uspokojony taką informacją pożegnał się z dziewczyną i udał do pracy.

- Posłuchaj Marek nie może o niczym wiedzieć - mówiła Sylwia do osoby siedzącej na wprost niej.
- Spokojnie ja mu z całą pewnością nie powiem - usłyszała w odpowiedzi
- No mam nadzieję. 
- A możesz powiedzieć, co takiego się stało? 
- Helena zarzuciła mi niewierność wobec Marka. Nawet wczoraj był u niej i mu o tym powiedziała.
- A co on na to?
- Nie uwierzył jej. 
- Ha, ha, ha - usłyszała nagle - no to będziesz mieć nie łatwo. Zapewne jego matka będzie drążyć temat.
- Po pierwsze to nie jest śmieszne. A po drugie po wczorajszym dniu nie sądzę aby Marek miał ochotę rozmawiać z matką. Przypuszczam, że może nawet nie przyjść na nasz ślub.

- Olaf uspokój się i powiedz o co ci chodzi - próbowała uspokoić swojego chłopaka Ula.
Ten zachowywał się i działał jak w jakimś amoku. 
- Znowu oglądałaś się za innymi - usłyszała w odpowiedzi.
- Ty jesteś niepoważny. Przecież byłeś obok i widziałeś jak się zachowywałam - mówiła, ale jej przerażenie wzrastało 
- Uważasz, że nic nie zrobiłaś! A te uśmieszki do tego typa pod firmą gdy wychodziłaś. Co myślałaś, że nie zauważę - krzyczał
- Przecież to mój przełożony. To jest dyrektor finansowy. I odpowiedziałam mu do widzenia i tyle - próbowała się tłumaczyć.
Takich sytuacji zaczynało być coraz więcej. Sińce pod oczami ukrywała pod okularami słonecznymi oraz mocniejszym makijażem. Nie potrafiła poskarżyć się na swój los komukolwiek. Wszystko to tłamsiła w sobie, zamykała się. Była bardziej zamknięta w sobie. Wiele wieczorów i nocy przepłakała. On zazwyczaj po takich kłótniach przepraszał i błagał o wybaczenie. A ona przyjmowała je i przez kilka dni był spokój. Do rodziny jeździła zazwyczaj w towarzystwie Olafa. Bo ten nie chciał jej puszczać samej. Tłumaczył, że po to mają samochód aby nim jeździć. Chociaż prawda była nieco inna, on nie chciał aby ta powiedziała w domu co się u nich dzieje. Swoje siniaki tłumaczyła zazwyczaj swoją nieuwagą. O ile ojciec chyba w to wierzył. Tak już jej młodszy brat miał inne zdanie. Nawet powiedział o tym głośno. Lecz Ula zaprzeczyła.
- Jasiek nie dorabiaj żadnej ideologii - mówiła jakoś mało przekonywująco jak dla młodego Cieplaka.

Nie potrafiła zrozumieć tej podwójnej natury swojego chłopaka. Jednego dnia potrafił być dobrym, uczynnym, a dzień później wstępował w niego potwór. Awantury, krzyki i przemoc fizyczna stawały się czymś normalnym. Nie potrafiła mu się sprzeciwić. 

Któregoś dnia po jednej z awantur, wyszedł z mieszkania i nie było go przez dwa dni. Nie szukała go. To z resztą nie pierwszy raz. Po powrocie zauważyła coś dziwnego. Jego źrenice były rozszerzone, raz się śmiał aby za chwilę być smutnym. Istna huśtawka nastroju. Jakoś dziwnie się pocił. Wówczas po raz pierwszy pomyślała, że może on coś zażywa. Ale nie miała odwagi go zapytać. Postanowiła najpierw zasięgnąć nieco wiedzy w Internecie, a gdy ten będzie spać sprawdzi jego odzież. Tak jak postanowiła. To co wyczytała tylko potwierdziło jej przypuszczenia. Oprócz tego co zauważyła dziś, doszła ta jego nerwowość, agresywność. Następnym krokiem było sprawdzenie odzieży. 

Rano gdy tylko Olaf wstał położyła przed nim to wszystko co znalazła w kieszeniach spodni oraz kurtki.
- A ty co przeszukujesz moje kieszenie? - krzyknął i zamierzał uderzyć.
- Olaf ty musisz się leczyć. Jesteś niebezpieczny dla siebie ale i dla otoczenia - mówiła.
Lecz tym co powiedziała doprowadziła go do jeszcze większej złości. 
- Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć. A zwłaszcza taka wiejska dziewucha - mówił trzymając ją za gardło i zaciskając mocniej dłonie. 
Ulka zaczęła tracić przytomność i to spowodowało iż młody Dębski się opamiętał. Puścił ją. Cieplak osunęła się po ścianie na podłogę i próbowała złapać haust powietrza. Z chwilą gdy ta doszła do siebie po chłopaku nie było w domu śladu. Siedząc pod ścianą zastanawiała się gdzie popełniła błąd. Co takiego złego w życiu zrobiła, że los tak ją doświadcza. Wtedy to zrozumiała, że trwanie u boku tego mężczyzny nie wróży niczym dobrym. Musi uwolnić się od niego.
- Mam pracę, zarobki nie są takie złe. Powinno mnie być stać na wynajęcie jakiejś kawalerki - rozmyślała.

Od dnia kiedy to Helena zarzuciła swojej przyszłej synowej niewierność oraz powiedziała o tym swojemu synowi relacje nie poprawiły się. Marek bardzo rzadko odwiedzał matkę. O co obwiniała o to Helena Sylwię. Do ślubu zostało już raptem tydzień czasu. I to pani Dobrzańska jako pierwsza zadzwoniła do Marka z prośbą o spotkanie.
- Synku proszę przyjedź. Chciałabym z tobą porozmawiać - prosiła niemal płacząc w słuchawkę
- Dobrze, przyjadę. Ale ostrzegam jeśli zaczniesz temat niewierności Sylwii wobec mnie od razu wychodzę - usłyszała w odpowiedzi
- Nie martw się, o niczym takim nie zamierzam rozmawiać - odpowiedziała. To była prawda matka Marka miała mu do powiedzenia coś czego on się kompletnie nie spodziewał.
- W takim razie będę około osiemnastej - rzekł i pożegnał się.
Pod koniec pracy zadzwonił do narzeczonej aby poinformować ją o wizycie u matki. Ta wysilając się na miły ton głosu powiedziała, że cieszy się iż próbuje się pogodzić z matką. Ale była wściekła, że ten tam jedzie. Obawiała się, że ta kobieta może chcieć skłócić Marka z nią. 

Wszedł do salonu przywitał z matką i po chwili usłyszał co ma mu do powiedzenia.
- Proszę abyś mnie najpierw wysłuchał do końca, a później wyraził swoje zdanie - Marek skiną głową na znak aprobaty i zaczął słuchać - Ja synu nie przyjdę na ślub ani na wesele. Wiem, że ranię cię tymi słowami, ale jak każda kochająca matka, ja nie zamierzam patrzeć na twoje pozorne szczęście. Mam dla ciebie prezent - z szuflady komody wyjęła kopertę, był tam zapis mówiący o przekazaniu własności domku letniskowego na Mazurach. Datowane na półtora tygodnia przed zawarciem przez Marka związku małżeńskiego - to jest już twoje. Wczoraj dzwoniła do mnie Paulinka i poinformowała, że zamierza sprzedać nam swoje udziały.  Zgodziłam się i odkupię je. Ale później przekażę je na mojego wnuka bądź też wnuczkę - podkreślając słowo mojego - A żeby mieć pewność, że to moje wnuk lub wnuczka chcę zobaczyć wynik badania DNA, potwierdzające twoje ojcostwo.
- Mamo dlaczego ty to robisz? Czy tobie nie zależy na moim szczęściu? - dopytywał
- Ależ bardzo mi zależy na twoim szczęściu. I dlatego już przed ślubem dostałeś prezent oraz całą resztę gdy wszystko będzie tak jak powinno. Nigdy nie mówiliśmy ci z ojcem z kim masz się związać na przyszłość. Ale ja nie pozwolę aby ta kobieta miała dostać coś z naszego majątku - odpowiedziała. Widziała, że to co powiedziała bardzo zabolało Marka. Lecz coraz częściej dochodziły ją słuchy o tym co robi Sylwia. Lecz do jej syna nie docierały żadne argumenty, a dowodów nie miała.

Wyszedł z rodzinnego domu wściekły na matkę. Nie potrafił, a może nie chciał zrozumieć postępowania swojej rodzicielki. Wrócił do domu wściekły. Sylwii powiedział tylko o nieobecności Heleny podczas ślubu i wesela o reszcie wolał nie mówić. Nie chciał jej denerwować. Ta udając zmartwienie rzekła
- Kochanie może jeszcze mama zmieni zdanie i pojawi się.
- Nie sądzę. Znam swoją mamę i wiem, że jak coś postanowi to zdania nie zmieni - odparł.
Ta informacja ucieszyła przyszłą panią Dobrzańską. Obawiała się, że przyszła teściowa mogłaby zepsuć im ten dzień.

Ula w dwa tygodnie od ostatniej awantury odeszła od Olafa i wyprowadziła się. Udało się wynająć kawalerkę i pod jego nie obecność spakowała swoje rzeczy i wyniosła się. Ale Olaf nie dawał za wygraną. Wydzwaniał, przyjeżdżał pod szwalnie. Gdy to nie dawało rady postanowił ją śledzić i w ten sposób zdobył jej adres.
- Ula otwórz, porozmawiajmy - krzyczał i walił pięściami w drzwi.
- Olaf odejdź bo wezwę policję - mówiła przez zamknięte drzwi. Nie chciała z nim ani rozmawiać ani tym bardziej wpuszczać go do mieszkania. Gdy ten mimo jej próśb nie ustępował zadzwoniła po służby mundurowe.
- Proszę otworzyć policja - usłyszała po niespełna kwadransie.
Podeszła do drzwi, spojrzała przez wizjer i upewniwszy się co do osób otworzyła drzwi.
- To pani wzywała policję? - usłyszała po wcześniejszym wylegitymowaniu i przedstawieniu się mundurowych.
- Tak ja. Ten mężczyzna od kilkudziesięciu minut dobija się do moich drzwi - wyjaśniła powody swojego powiadomienia.
- Czy zna go pani? - padło kolejne pytanie
- Tak. To mój były chłopak Olaf Dębski. Odeszłam od niego, gdy kolejny raz mnie pobił, a dodatkowo okazało się iż jest uzależniony od narkotyków. I gdy odeszłam zaczął mnie prześladować. Z początku to były tylko telefony, później wystawał pod firmą gdzie pracuję - odpowiedziała.
- Czy podawała mu pani swój adres? 
- Nie. Musiał mnie chyba śledzić.
Gdy jeden z policjantów rozmawiał z Ulą, drugi w tym czasie legitymował Olafa. W międzyczasie również sprawdzono stan trzeźwości mężczyzny. Okazało się, że był pod wpływem alkoholu. 
Po tym incydencie wydawać się mogło, że Olaf sobie odpuścił. Ale zaczęły dziać się dziwne rzeczy, których Ula nie łączyła z byłym chłopakiem. Lecz wszystko miało się wyjaśnić w niedługim czasie. Były telefony od nieznanych mężczyzn z propozycjami seksualnymi, w firmie zaczęto dziwnie jej się przyglądać. Aż jednego razu została wezwana przez prezesa i to co usłyszała ścięło ją z nóg.
- Pani Urszulo wezwałem panią bo doszły mnie słuchy, że jest pani uzależniona od narkotyków.
- Ale to nie prawda - próbowała się bronić
- Przykro mi, ale w tej sytuacji nie mam innego wyjścia i muszę panią zwolnić - usłyszała w odpowiedzi. A prezes już podsuwał jej do podpisu wypowiedzenie - poszliśmy pani na rękę i nie wspomnieliśmy o tym na świadectwie pracy. 
Wówczas po raz pierwszy pomyślała o Olafie. Lecz nie miała namacalnych dowodów. 
CDN...

11 komentarzy:

  1. Robi się nieciekawie. Sylwia za wszelką cenę dąży żeby dopiąć swego, Marek ślepo zakochany nie przyjmuje argumentów matki, szkoda, bo i ślub tak blisko. Ula prześladowana przez byłego, damskiego boksera, na domiar narkomana, że też nie ma na takich siły!!! Żeby tego było mało straciła pracę, w z powodu "dziwnych" powodów, bez potwierdzenia ich wiarygodności. Ciekawe jak to się dalej potoczy? Dziękuję za tą cześć i pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Uli pracodawcy wystarczyło, że ktoś mu powiedział. Olaf to taki typ, który uważa iż od niego się nie odchodzi.
      A Sylwia? No cóż próbuje sobie uwić gniazdko, a Marek to niezły kąsek.
      Dziękuję ci bardzo za wpis.
      Pozdrawiam gorąco
      Julita

      Usuń
  2. Chłopak Uli okazał się narkomanem. Tego się nie spodziewałam. Dobrze że Ulka się w porę zorientowała. Bardzo dobrze że pani Dobrzańska tak postawiła sprawę przed Markiem. Mam nadzieję że jednak nie dojdzie do ślubu Marka z Sylwią.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helena zna prawo i wie co zrobić, aby ich majątek nie trafił w cudze ręce. Darowizna dla Marka datowana jest kiedy on jest kawalerem. Lecz czy ślub się odbędzie zdradzić nie mogę.
      Dziękuję ci bardzo za wpis.
      Pozdrawiam gorąco.
      Julita

      Usuń
  3. Zarówno Ula jak i Marek uwikłali się w związki, które nie rokują niczego dobrego. Ula już się o tym przekonała. Olaf to ćpun i podły, mściwy sukinsyn. Narobił jej smrodu i teraz dziewczyna została bez pracy. Jak sobie poradzi? Wróci do Rysiowa? Marek chyba przekona się o "szczerych intencjach" swojej narzeczonej już po ślubie. Został zaledwie tydzień i chyba musiałby się stać cud, żeby wybronił się od tego małżeństwa. Helena ma rację, że żąda badań DNA. One wszystko by wyjaśniły i otworzyły Markowi oczy. Szkoda, że on wierzy Sylwii a nie rodzicielce. Gdyby tak było zaoszczędziłby sobie wielu nerwów i rozczarowań.
    Ciekawa jestem jak dalej to poprowadzisz.
    Serdecznie pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trafnie określiłaś Olafa. Nic dodać nic ująć. Jeśli chodzi o drugą parę no cóż. Marek przejrzy na oczy, ale jeszcze nie teraz. A pomoc przyjdzie z zewnątrz.
      Dziękuję ci bardzo za wpis.
      Pozdrawiam gorąco
      Julita

      Usuń
  4. Zastanawiam się kto gorszy. Olaf damski bokser i mściły drań czy przebiegła Sylwia,która jest nawet w stanie namieszać między Markiem a Heleną. Oby coś się stało i do ślubu nie doszło. Później jakby miał być rozwód to może stwarzać spore kłopoty. Bądź co bądź wygląda na to, że Ula i Marek będą po przejściach nieudanych związków. To zaś może ich zbliżyć.
    Jak rozumiem ten prezes to Marek.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula pracowała w jednej ze szwalni. Pisałam o tym w poprzedniej części. Ona tylko ze słyszenia wie, że ktoś taki jak Marek istnieje, ale on jej nie zna. Jak narazie nie mieli sposobności się spotkać.
      Do ślubu dojdzie. A co później zdradzić nie mogę. A Olaf również nie powiedział jeszcze ostatniego zdania.
      Dziękuję ci bardzo za wpis.
      Gorąco pozdrawiam
      Julita

      Usuń
  5. Komentowanie sprawia mi trudnośc ,bo jestem cala obolała ,chociaż na wypadki i chorowanie nie mam czasu . Mialam odpuscić,ale ta część nie pozwala mi napisać ,choć pare słów.
    Marek widzi tylko to co chce widzieć jej biel nie widzi cierni ,a Sylwia przy nim uchodzi za dobrą narzeczoną ,a jest podstępną małpą ,lecz on ma zasłonięte oczy milością i nie dostrzega postępu,dwulicowości,że nim manipuluje on tańczy jak ona mu zagra ,a po ślubie nie daj boże stanie się jeszcze pantoflarzem.mam nadzieję ,że Marek odkryje drugie oblicze Sylwii szkoda ,że dojdzie do ślubu. Ula i Olaf to ofiara i kat i czym prędzej się ona od niego uwolni tym lepiej dla niej. Do niczego dobrego ten zwiazek ją nie doprowadzi ,a jedynie na skraj załamania psychicznego. Pozdrawiam m cieplo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry za błędy. I przed napisać miało być ,,nie.

      Usuń
    2. Czytałam twój komentarz u Małgosi i byłam w szoku. Mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia ty i twoja mama. Czego życzę wam z całego serca.
      Marek jest tak zaślepiony, że faktycznie jest głuchy i ślepy na to co dzieje się wokół niego.
      Ula jeszcze przez jakąś chwilę będzie męczyć się z Olafem. Ale i na niego przyjdzie czas.
      Dziękuję ci bardzo za wpis. Wracaj szybko do zdrowia.
      Gorąco pozdrawiam.
      Julita

      Usuń