piątek, 27 lipca 2018

ZAKAZANY OWOC część III

- Zanim zacznę proszę abyś mnie wysłuchała do końca. A później oceniła - powiedziała Ula. Kobieta skinęła głową na znak zgody - Tak jak ci mówiłam Marek mnie nie skrzywdził. Ale zacznę może od początku tak będzie lepiej. Zaraz po skończeniu studiów tak naprawdę to nie szukałam pracy. Mówiłam wam tylko, że byłam na rozmowach. Lecz prawda była inna - Magda słuchała tego co mówi jej córka i nie mogła w to uwierzyć, ale nie przerywała tak jak obiecała - to znaczy ja chciałam pracować. Tylko, że w jednej konkretnej firmie i tylko na jednym stanowisku. A mianowicie właśnie w FD i jako asystentka Marka. Kiedy pierwszy raz po odebraniu dyplomów Ela mówiła mi o pracy w tej firmie byłam pesymistycznie nastawiona na to. Ale gdy później weszłam na ich stronę i weszłam w zakładkę "zarząd" zobaczyłam go. I mimo, iż go nie znałam wcześniej moje serce dziwnie przyspieszyło. Od tej pory chciałam tam podjąć pracę. Tak wiem co teraz myślisz mamo. Przecież byłam z Bartkiem. Owszem ale między nami nie układało się już od dawna. A ten jego wyjazd był mi na rękę. Wiedziałam, że związki na odległość się nie sprawdzają. I tak właśnie się stało. Już wtedy gdy jechałam do niego do tych Niemiec miałam zamiar zakończyć to wszystko. A gdy dostałam pracę w FD było to dla mnie jak gwiazdka z nieba. I mimo, że Marek był...jest takim zakazanym owocem ja go kocham. On nic o tym nie wie. Bo on ma narzeczoną. Chociaż ten ich związek jest jakiś dziwny. Jedno nie kocha drugiego. A są ze sobą tylko dla firmy. On ciągle ją zdradza z modelkami i nie tylko. Ja przyjmując się tam do pracy myślałam, że wystarczy jak będę blisko niego. Teraz wiem, że nie wystarczy. Czasami zazdroszczę tym wszystkim kobietom. Bo one mogą się do niego przytulić, poczuć bicie jego serca. Ja nie. I z każdym dniem jest mi co raz trudniej to znosić. Dlatego nie mam pojęcia co dalej. Wiem, że mam mieć przedłużoną umowę. Tylko, że nie wiem jak jeszcze długo dam radę na to wszystko patrzeć. Chciałam się zakochać i aby ktoś pokochał mnie. Ale tak prawdziwie. Myślałam, że może Marek jak mnie pozna to tak się właśnie stanie. Lecz to tylko moje pobożne życzenie, które nigdy się nie spełni. Owszem lubi mnie można by rzec, że jesteśmy nawet przyjaciółmi. Z tym, że mnie to już nie wystarcza - mówiła zalewając się łzami. W końcu  wyjawiła swój sekret. I nagle poczuła się lepiej. Przez chwilę panowała w pokoju cisza.
- Zaskoczyłaś mnie tym wyznaniem Ula - odezwała się Cieplak przerywając tym samym ciszę - Ale skoro to takie dla ciebie trudne może lepiej jak zrezygnujesz z tej pracy. Ja wiem, że to będzie trudne. Lecz gdy nie będziesz tam pracowała to uda ci się o nim zapomnieć. Albo wiesz co gdy zdecydujesz się odejść z firmy to wyjechałabyś do dziadków. Oni ostatnio nie czują się najlepiej. Mogłabyś im trochę pomóc. A i może nie myślałabyś o nim tyle. Na pewno jeszcze poznasz kogoś takiego kto pokocha ciebie a ty jego - mówiła do niej matka
Ula tylko pokręciła głową. Wiedziała, że nie jest i nie będzie wstanie pokochać nikogo innego. Junior Dobrzański całkowicie zawładnął  jej serce i rozum.  Lecz perspektywa wyjazdu wydała jej się czymś sensownym. Nawet przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Tylko, żeby Marek się zgodził. Od tej rozmowy z matką minęły kolejne dni. W końcu nastał dzień kiedy to Ula dostała przedłużenie umowy na czas nieokreślony. 
Postanowiła porozmawiać z Markiem. Chociaż obawiała się tej rozmowy. Powodem tej obawy była pewna sytuacja mająca miejsce dwa dni wcześniej. Najpierw Ula była świadkiem kolejnej sprzeczki narzeczonych o kolejną zdradę, a godzinę później natknęła się na Marka i Klaudię jak się obściskiwali w pracowni mistrza Pshemko. Coś w niej wówczas pękło. Najpierw wyszła z pomieszczenia trzaskając przy tym drzwiami, po czym postanowiła wyjść z firmy. Musiała wszystko przemyśleć. 
- Jak on tak może. Niedawno miał sprzeczkę z Pauliną. Aby zaraz ściskać się z tą durną Klaudią. I znowu będzie chciał abym nic nie mówiła Febo. Zapewne nawet poprosi mnie abym powiedziała jej, że wieczór spędzimy razem, a on spotka się z Nowicką. Nic z tego. Może i jesteśmy przyjaciółmi, ale dalej tak nie może być - rozmyślała
Po godzinie wróciła do firmy i zajęła się pracą. Marka nie było, odetchnęła z ulgą.
Gdy ten wrócił do swojego gabinetu poprosił Ulę aby weszła.
- Ula... - chciał zacząć ale nie dała mu
- Proszę cię nie tłumacz mi się. Nie musisz, ale proszę nie mieszaj mnie do twoich prywatnych spraw - powiedziała i oddała mu nie wielkie pudełeczko, które znalazła na swoim biurku w dni kiedy rozstał się z Mirabellą. Po czym wyszła z jego gabinetu. 
Od tego dnia zaczęła traktować go jak kogoś zupełnie obcego. Może obcego to za dużo powiedziane, ale jak swojego przełożonego. Wykonywała jego polecenia i nic poza. Zero uśmiechu tylko powaga. 

W końcu postanowiła z nim porozmawiać.
Weszła do jego gabinetu po usłyszeniu zaproszenia
- Witaj Marek. Mam do ciebie prośbę. Wiem, że nie należy mi się jeszcze na tyle urlopu. Ale czy możesz mi udzielić nawet i bezpłatnego urlopu na miesiąc czasu. Potrzebuję go z powodów rodzinnych - mówiła nie patrząc na niego
- Ula mogę ci udzielić i nie ma problemu. Ale widzę, że coś się między nami zepsuło. Od tego dnia gdy widziałaś mnie z Klaudią. Możesz mi powiedzieć o co chodzi - rzekł
- Lepiej nie - odparła
- Czemu? - dopytywał
- Wiesz to nie są moje sprawy i nie chcę się w nie mieszać. To twoje życie i mi nic do tego. Ja tu jestem od tego aby pracować, a nie wtrącać się w twoje prywatne życie. Zresztą ja jestem tylko twoją asystentką - powiedziała - chociaż chciałabym być kimś więcej - pomyślała
- Jesteś również moją przyjaciółką. Więc - mówił patrząc na nią ale ona milczała - dobrze to jak chcesz nie musisz mi nic mówić. Ale w takim razie napisz co myślisz, ale chcę poznać całą prawdę - powiedział, a raczej poprosił.
Ula wyszła z jego gabinetu i udała się do kadr aby wypisać wniosek na bezpłatny miesięczny urlop. Tego dnia już się nie widzieli. Marek wcześniej niż zwykle wyszedł z firmy. Miał jakieś spotkanie na mieście i po nim miał już nie wracać do pracy. Na wieczór zaś był umówiony z Sebastianem na wypad do klubu.

W jednym z Warszawskich klubów siedziało dwóch mężczyzn przy szklaneczce whisky i rozmawiali
- Wiesz Seba ostatnio Ulka jest jakaś dziwna - zaczął nagle temat Uli młody Dobrzański
- Dziwna? Dlaczego tak myślisz? - zapytał Olszański
- Pamiętasz tą moją ostatnią kłótnię z Pauliną o Mirabellę  - przyjaciel skiną głową, że tak - właśnie wówczas aby ratować skórę dałem coś Ulce, a kilka dni później ta przyłapała mnie z Klaudią w pracowni. I najpierw nie chciała mnie wysłuchać, później mi powiedziała, że to nie jej sprawa, a do tego zwróciła mi ten podarunek. Od tego dnia prawie ze mną nie rozmawia. Niby wszystko jest w porządku, pracę wykonuje swoją jak należy, lecz już nie uśmiecha się, odpowiada tylko tyle ile wymaga tego sytuacja - tłumaczył Sebastianowi  
- To z nią porozmawiaj w poniedziałek. Wyjaśnijcie sobie to wszystko - podpowiedział mu kadrowy
- Próbowałem z nią rozmawiać dzisiaj - mówił Marek
- I? - dopytywał kadrowy
- Nic. Ale coś nie daje mi spokoju - tłumaczył Dobrzański
- To spróbuj jeszcze raz. Zadzwoń do niej i umów się na spotkanie albo w poniedziałek zaproś ją na lunch - mówił Olszański
- Nie mogę. Ona od poniedziałku wzięła miesiąc bezpłatnego urlopu. Jakieś sprawy rodzinne. Nie dopytywałem - wyjaśnił Dobrzański
- Ty a może skoro ona tak gwałtownie zareagowała na to co zobaczyła w pracowni mistrza jest spowodowane miłością do ciebie - rzekł Olszański z miną mówiącą jaki jest z siebie dumny 
- No co ty Seba. Przecież nie raz przyłapywała mnie w takich sytuacjach. A i pewnie sam bym coś zauważył - mówił Marek kręcąc przecząco głową -  z resztą jesteśmy przyjaciółmi. W dodatku przecież ja jestem zaręczony z Pauliną 
- A co to ma do rzeczy? Marek to, że ty jesteś zaręczony nie oznacza iż ona nie mogłaby się w tobie zakochać
Skończyli temat Uli i postanowili trochę się pobawić. Musieli odstresować się po ciężkim dniu pracy. 
Jak każdy ich wypad i ten skończył się nad ranem. Obaj wracali do swych domów  jednakowo pijani. Lecz jeden nie musiał się niczym martwić, a drugiego czekała kolejna awantura. I tak też było. Nim udał się do krainy Morfeusza musiał wysłuchać żali swojej narzeczonej. Chwilami miał już tego wszystkiego dość. 

Ula do dziadków wyjechała już w sobotę, miała tam być przez najbliższe cztery tygodnie. O prawdziwych powodach jej wyjazdu wiedziała tylko matka. Ula wyjaśniła jej, że wzięła miesiąc bezpłatnego urlopu. A po powrocie zastanowi się co dalej. Magda Cieplak poparła córkę. I mimo iż nie do końca popierała zachowania córki to rozumiała ją. Miała nawet jakieś nie jasne przeczucie, że ta miłość Uli nie minie. Lecz nie chciała się wtrącać. 

W sobotnie przedpołudnie obudziły go jakieś odgłosy dochodzące z salonu. Wstał, ubrał się szybko i wyszedł z sypialni. Jego oczom ukazali się jego rodzice oraz narzeczona. Która w dość głośny sposób opowiadała seniorom Dobrzańskim jaki to on jest zły, podły oraz jak on ją traktuje. Tego było już stanowczo za dużo. 
- Czy ty musisz wrzeszczeć jak jakaś przekupa na bazarze. To raz, a dwa ile ty masz kobieto lat aby lecieć na skargę do moich rodziców. Jak ci jest ze mną źle to droga wolna. Nawet nie będę cię zatrzymywać - mówił również podniesionym głosem
- Marek, nie denerwuj się tak. Owszem Paulina nam powiedziała o tym. Ale my przyjechaliśmy w innej sprawie - odezwał się Krzysztof
- To są wasze sprawy i nam nic do tego - dodała Helena. Czym wprawiła w osłupienie wszystkich obecnych. 
Przecież ona uwielbiała Paulinę. A tu taka zmiana.
- Ależ Helenko. Nic mu nie powiesz - odezwała się Febo
- Wiecie dzieci ostatnio dużo rozmyślałam. O tym wszystkim i doszłam do pewnych wniosków. Otóż skoro ty Paulinko tak narzekasz na Marka, a on jak widzę nie darzy cię żadnym uczuciem. To myślę, że powinniście się rozstać - powiedziała Helena. 
- Mama ma rację dzieci. Widać, że Marek chyba nie jest jeszcze gotowy na stały związek. W głowie mu jeszcze zabawa. Chociaż ja osobiście tego nie popieram. Ja w twoim wieku synu miałem już własną rodzinę. Ale sądzę iż ty Paulinko też nie do końca jesteś gotowa na stały związek - mówił senior
Marek nie wierzył własnym uszom. Myślał, że to mu się śni. Przyglądał się to matce to ojcu aby w końcu spojrzeć na Paulinę i rzec
- Rodzice mają rację. Powinniśmy się rozstać. Tak będzie lepiej dla wszystkich. 
Panna Febo z wysoko zadartym nosem nie mówiąc nic wstała i poszła pakować swoje rzeczy. 
- Myślę, że macie rację. Żegnam - powiedziała gdy tylko spakowała się i miała wychodzić. Jeszcze tylko podeszła do niewielkiej komody i położyła na niej pierścionek
- Mówiliście, że mieliście jakąś sprawę - odezwał się Marek chwilę po wyjściu już byłej narzeczonej
- Chcieliśmy poinformować ciebie, że wyjeżdżamy z mamą na trzy miesiące do kliniki w Szwajcarii - rzekł senior
- I dlatego chciałem cię prosić abyś mnie zastępował przez ten czas - dodał 
- Oczywiście tato. Wy jedźcie i o nic się nie martwcie. A kiedy ten wyjazd - odpowiedział im Marek 
- Za tydzień w piątek - odpowiedziała Helena
Reszta weekendu minęła mu spokojnie. Nawet nie chciało mu się nigdzie wychodzić. Od chwili gdy panna Febo opuściła jego dom i życie poczuł się jakoś inaczej. Nagle stwierdził, że nawet nie czuje potrzeby pójścia do klubu. 
W pewnym momencie przypomniała mu się Ula, i to że miała zostawić dla niego list. 
- Skoro go nie napisała teraz to może zrobi to jak wróci z urlopu - pomyślał. Nie wiedząc iż taki list leży na jego biurku - ale to dziwne, że tak nagle musiała wziąć tyle wolnego - zastanawiał się. 

W poniedziałek gdy tylko pojawił się w firmie i przekroczył próg swojego gabinetu ujrzał na komputerze białą kopertę z napisem "Dla Marka". Wiedział co to jest. Ale od samego początku nie było mu dane przeczytać. A to przyszedł Pshemko z jakimiś pretensjami, później Ania przyniosła mu korespondencję, a później przyszedł do niego Febo z pretensjami o zerwanie zaręczyn z jego siostrą. I gdy już myślał, że to koniec osobistych wycieczek do niego, usłyszał pukanie, a po chwili wsuwającą się głowę kadrowego
- Witaj przyjacielu. Jak weekend? - odezwał się Sebastian
- A spoko. rozstałem się z Pauliną, rodzice w piątek wylatują do Szwajcarii na trzy miesiące - mówił
- Zaraz, zaraz zerwałeś z Pauliną i ty mi o tym mówisz dopiero teraz - rzekł Olszański
- No a kiedy miałem ci to powiedzieć. Od rana mam urwanie głowy. Co chwila ktoś zawraca mi głowę - odparł
Wreszcie nadszedł koniec pracy Marek schowawszy list do swojej teczki i uprzątnąwszy swoje biurko pogasił wszystko po czym opuścił budynek firmy. Wsiadając do samochodu rozdzwoniła się jego komórka spojrzał na wyświetlacz i nacisnął zieloną słuchawkę
- Cześć 
-...
- Sorry Seba ale nie dzisiaj
-...
- No to na razie
Na dzisiaj miał inne plany. A szczególnie zależało mu na przeczytaniu listu od Uli. To było najważniejsze. Po dotarciu do domu wziął prysznic i ubrał się w luźniejszy strój niż garnitur. Teraz gdy rozstał się z panną Febo mógł sobie na to pozwolić. Ona wręcz wymagała od niego aby do końca dnia nadal był elegancko ubrany 
- Marco, przecież może ktoś do nas przyjść - mówiła 
Chociaż nikt ich bez zapowiedzi nigdy nie odwiedzał poza jego rodzicami i czasami jej brata. Ale gdy ten drugi przyjeżdżał to i tak zawsze oboje siedzieli sami. 
Zaparzył sobie kawy i usiadł na kanapie w salonie. Wyciągnął z teczki ową białą kopertę. Gdy nagle poczuł coś dziwnego. Miał wrażenie jakby zatęsknił za Ulką.  Nie widział jej raptem od piątku. A miał wrażenie jakby nie widział jej nie wiadomo kiedy. Jednak szybko porzucił te myśli. Otworzył kopertę i wyjął kartkę zapisaną kształtnym pismem Uli. By po chwili zacząć czytać.
CDN...

6 komentarzy:

  1. No w takim momencie skończyć. Jak dobrze że Marek z Pauliną się rozstali. ;) Ale już coś się zaczyna między nimi. Bardzo jestem ciekawa co w tym liście jest i jak Marek na niego zareaguje :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moment dobry jak każdy inny. Ale na ostatnie dwa zdania muszę milczeć jak zaklęta. Z czasem wszystko będzie się wyjaśniać.
      Bardzo dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam gorąco
      Julita

      Usuń
  2. Jak to mówią coś doceniamy gdy tracimy. Ula wyjechała a on już tęskni. Wszystko wygląda jednak zbyt pięknie, aby nie było komplikacji. Zwłaszcza rozstanie z Pauliną było za łatwe. Nie zdziwię się, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
    Również czekam na ten list. O to że trzeba czekać tydzień pretensji nie mam, bo sama w Paniczu przetrzymałam ze dwa tygodnie.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina owszem jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Marek tęskni ale nie dopuszcza do siebie, że to może być coś więcej niż przyjaźń.
      Dziękuję bardzo za wpis
      Gorąco pozdrawiam
      Julita

      Usuń
  3. Zaślepiona miłością Ula wreszcie podjęła jakieś sensowne kroki. Wyjazd i oderwanie się na miesiąc od firmy na pewno dobrze jej zrobi, chociaż nie odkocha się na pewno. Myślę, że gdyby rozstanie z Pauliną nastąpiło wcześniej Ula być może by nie wyjechała. Rozsądek Heleny zaskakuje. Dobrze, że oboje seniorzy nie oślepli do końca i widzą, co się dzieje. Syn nie jest aniołem, ale szczęśliwy z Febo by nie był. Oczywiście ciekawa jestem co zawiera list Uli. Czy przyznaje się w nim do swojego uczucia? Marek tęskni za nią jak za przyjaciółką, czy jak za wolem roboczym wyrabiającym 200% normy? Podziwiam wyrozumiałość Magdy Cieplak.
    Pozdrawiam. :)

    PS. Prześledź jeszcze raz tekst, bo w kilku miejscach pozjadałaś końcówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez względu na to co się stało z związkiem Marka i Pauliny Ulka by wyjechała. Ona już wie, że Marek jest dla niej nieosiągalny. Owszem wyzna co do niego czuje, ale czy to będzie w liście czy też przy innej okazji to nie mogę zdradzić.
      Marek nigdy nie traktował Uli jako woła roboczego. Mimo wielu kochanek i nocnych zabaw potrafi wypełniać swoje zawodowe obowiązki nie zrzucając ich na innych.
      Bardzo dziękuję za wpis
      Gorąco pozdrawiam
      Julita

      Usuń