- Cześć, mogę na chwilę - odezwała się stojąc w progu
- Cześć. Jasne, wchodź. Co cię sprowadza - odezwał się
- Mam pewien pomysł. Ale potrzebowałabym urlopu na tydzień czasu. Nie wiem tylko jeszcze od kiedy. Chciałam wyjechać na tydzień do Mediolanu. Lecz nie sama. Pomyślałam aby zabrać rodzeństwo Uli. Co o tym myślisz? - mówiła panna Febo
- Pomysł świetny ale nie wiem czy Ula się zgodzi. Ja właśnie przeglądałem internet aby móc ich zabrać na jakąś wycieczkę. Dzieciaki by coś zwiedziły, a my z Ulą trochę odpoczęli. Ale nie znalazłem niczego ciekawego. I chyba w najbliższą sobotę zabiorę ich nad Zalew - mówił młody Dobrzański popierając pomysł Pauliny
- A ja chyba mam pomysł na taki wyjazd. Byłam tam kiedyś. To kompleks pałacowo-parkowy. Można tam pozwiedzać ale i pospacerować. Jeden to Arkadia, a drugi Nieborów. Arkadia leży niedaleko Łowicza i jest to ogród w stylu angielskim. Zwany również Parkiem Romantycznym - mówiąc to uśmiechnęła się - Natomiast w Nieborowie jest pałac oraz piękny park krajobrazowy - dodała kobieta
- Wiesz to nie głupi pomysł i z tym wyjazdem do Milano i do tej Arkadii oraz Nieborowa również. Ale trzeba porozmawiać o tym z Ulą - odparł. Od razu kierując swoje kroki do drzwi aby poprosić Ulę do siebie
- Marek spokojnie - zatrzymała go wpół kroku Paulina - przyjedź dzisiaj do mnie po pracy. Umówiłam się z Ulą, że razem z dzieciakami do mnie dzisiaj wpadnie - wyjaśniła, widząc minę Marka - To co ja uciekam do siebie popracować, a popołudniu się widzimy u mnie w domu - rzekła panna Febo
Marek tylko skiną głową na znak zgody. Bo myślami był już całkiem gdzie indziej. W uszach brzmiało mu już tylko jedno "Park Romantyczny"
- To świetne miejsce, na takie rozmowy - rozmarzył się junior Dobrzański
W jego głowie zaczął rodzić się plan. Plan w jego mniemaniu idealny. Gdy tylko Paulina opuściła jego biuro ponownie zasiadł przed komputerem. Sprawdził pocztę i miał zamiar wyszukać w przeglądarce Nieborów oraz Arkadię. Nigdy tam nie był i nawet nie miał pojęcia, że coś takiego znajduje się w pobliżu Warszawy. Gdy do jego gabinetu wszedł dyrektor HR Sebastian Olszański.
- Hej przyjacielu, może wyskoczymy na lunch - zaproponował blondyn. Widząc nie wyraźną minę Marka dodał - chciałem pogadać
- W takim razie chodźmy - odpowiedział Marek. Wiedział, że przyjaciel nie odpuści. Wyłączył komputer i zabrał swoją teczkę. Uli i Violi powiedział, że wychodzi i wróci za jakąś godzinę.
Podczas tego lunchu Olszańskiemu usta się nie zamykały. Dobrzański niby słuchał co ma mu do powiedzenia Sebastian. Lecz gdyby tak go spytać o to. No cóż nie umiałby odpowiedzieć. Zrozumiał tylko, że tamten opowiadał o poprzednim dniu, a raczej wieczorze i jego wypadzie do klubu. Nic więcej.
Na pytanie Sebastiana
- Marek ty mnie słuchasz? -
Ten tylko odparł - Tak, tak słucham
- Ty, a może wybralibyśmy się dzisiaj razem do klubu - zaproponował Olszański
- Dziś nie dam rady - odpowiedział - jestem umówiony z Pauliną. I po pracy jadę prosto do niej. A później muszę jeszcze popracować nad tymi zestawieniami do budżetu - wyjaśnił widząc zdziwioną minę przyjaciela.
Ale prawda była zgoła inna. Zestawienia już dawno były zrobione, a on najzwyczajniej w świecie chciał dłużej pobyć z Ulą. Liczył, że Ulka pozwoli się później odwieść do domu.
Często było tak, że odwoził ją do domu po pracy, czasami zapraszał na lunch. Z tego jego zachowania nie raz już śmiali się oboje Febo i Sebastian.
- Chłopie zachowujesz się jak jakiś małolat. Powiedz jej w końcu co czujesz, a nie miotasz się - mówił nie raz ten ostatni
Sama Paulina już kilka razy miała chęć go wyręczyć i samej powiedzieć Uli o wszystkim. Lecz coś ją powstrzymywało. Tylko Aleks jakoś podchodził do tego inaczej
- Po co ma się spieszyć. W tych sprawach pośpiech jest złym doradcą - powtarzał
A Markowi coraz trudniej było ukrywać co czuje do Cieplak.
Ula nie czekając na nic zaraz po rozwodzie zgłosiła w urzędzie zmianę nazwiska na panieńskie. Dzięki temu całkowicie uwolniła się od Dąbrowskiego i jego rodziny.
Wreszcie wrócili do firmy i młody Dobrzański już bez przeszkód mógł wejść na stronę go interesującą. Wpisał w przeglądarkę Arkadia, a jego oczom ukazała się galeria zdjęć oraz opis miejsca.
Arkadia leży w pobliżu Łowicza. Jest to ogród w stylu angielskim, znany również jako ogród romantyczny. Ogród ten stworzyła Helena Radziwiłłówna. Cały park miał właśnie przypominać Arkadię - mityczną krainę szczęśliwości. Wśród pięknie skomponowanej roślinności nad rzeką Skierniewka powstały budowle na wzór gotycki i antyczny. Te budowle to Grota Sybilli, Świątynia Diany, Przybytek Arcykapłana oraz Łuk Kamienny ale i Akwedukt czyli dwukondygnacyjna budowla z cegły nad kaskadą wodną
- Piękne miejsca. Uli powinny się spodobać. Tylko żeby się zgodziła na ten wyjazd. Dobrze by było gdybyśmy mogli tam pojechać sami. No cóż zobaczymy jak potoczy się rozmowa u Pauli. Jeśli by się zgodziła na wyjazd dzieciaków to w ta sobotę pojechali byśmy nad Zalew, a tam zabrałbym już tylko Ulę - pomyślał gdy tylko obejrzał galerię zdjęć obu tych miejsc.
Było już po osiemnastej gdy podjechał pod dom Pauliny.
Dość długo próbowali namówić Ulę na ten wyjazd jej rodzeństwa do Włoch. W końcu im się to udało. I dwójka młodszych Cieplaków miała na tydzień czasu wylecieć do słonecznej Italii. Co bardzo ucieszyło Marka. Musiał tylko uzbroić się w cierpliwość jeszcze przez trzy tygodnie. Tyle trwać miało załatwienie wszystkich formalności z ich wylotem. Musiano wyrobić dzieciakom paszporty bądź też tymczasowe dowody oraz Ula jako prawny ich opiekun musiała napisać zgodę na ich wyjazd i potwierdzić to notarialnie. Dzieciaki były prze szczęśliwe. Jak do tej pory nigdzie nie wyjeżdżały. Każde lato wyglądało tak samo. Beatka albo spędzała je na podwórzu u siebie lub u Dąbrowskich. Jasiek w tym czasie łapał się różnych prac w okolicy.
Do dnia wyjazdu również nie przebywali tylko w domu. Byli nad wspomnianym Zalewem, zwiedzili zoo, świetnie bawili się również w wesołym miasteczku.
W końcu nastał dzień ich wylotu.
- Pamiętajcie macie słuchać się Pauliny - mówiła do rodzeństwa Ula przed ich wylotem.
- Ula nie przesadzaj. Przecież to dobre dzieciaki. Ty też odpocznij trochę - mówiła Paulina
- Jak wrócę chce widzieć zmiany - szepnęła Markowi do ucha Paulina gdy się żegnali.
Pożegnali się z nimi wszystkimi i opuścili lotnisko.
Wracając z lotniska w samochodzie panowała cisza. Którą przerwał Marek
- O czym tak myślisz Ula. Nie martw się nic im nie będzie. A przynajmniej zwiedzą trochę i będą mieć wspomnienia
- Chyba masz rację, a ja nie potrzebnie się zadręczam. Ale nigdy nie rozstawałam się z nimi na tak długo - odparła Ula
- Bo mam Ula. Ty przynajmniej też odpoczniesz chociaż przez ten tydzień - odpowiedział.
Znowu zapanowała cisza. Dotarli do domu Uli udając się na kawę. Na którą został zaproszony Marek. Siedząc przy stole i racząc się kawą rozmawiali na różne tematy.
- Ula a co byś powiedziała na wspólny wypad za miasto. Co tak będziemy siedzieli w domu. Ostatnio Paulina poleciała mi świetne miejsce do zwiedzenia. Niedaleko Warszawy. Jutro jest sobota i moglibyśmy się wybrać. Co ty na to? - zaproponował Marek.
- Czemu nie. Możemy jechać. A o której chcesz wyjechać? - odpowiedziała po krótkim namyśle
- Myślę, że dziewiąta będzie dobrą godziną. Zajedziemy spokojnie - odpowiedział
Posiedzieli u niej do późnego popołudnia. Następnego dnia Marek już nie mógł wytrzymać.
- To już dzisiaj jej powiem o wszystkim. Tylko ciekaw jestem jak ona to przyjmie. Mam nadzieję, że się przestraszy i mnie nie pogoni - mówił do siebie
Punktualnie o dziewiątej był już pod jej drzwiami i naciskał dzwonek. Widok jaki mu się ukazał spowodował iż zaniemówił.
Ona wyglądała zjawiskowo. Miała na sobie sukienkę w drobne kwiatuszki w kolorze błękitu. Idealnie dopasowana ukazywała jej smukłą figurę i zgrabne nogi. Do tego sandałki na nie wysokim obcasiku.
- Wyglądasz cudnie - odezwał się gdy minął pierwszy szok
- Dziękuję - odpowiedziała - to co jak już jesteś to możemy jechać - dodała i już brała do ręki torebkę oraz klucze.
Pomógł jej wsiąść do auta po czym sam zasiadł za kierownicę i ruszył w kierunku Arkadii i Nieborowa. Na miejsce dojechali bez przeszkód.
W pierwszej kolejności zwiedzili Nieborów.
Cały ten kompleks pałacowo-ogrodowy został zaprojektowany na styl barokowy. A sam park ma kształt litery "L" i charakter luźno zwartego lasu. Ogród posiada partery kwiatowe i labirynty bukszpanowe oraz szeroką aleję lipową.
Ula była wręcz zachwycona. Po raz pierwszy widziała takie piękne kompozycje.
- Jak tu pięknie - mówiła zachwycona.
A Markowi serce się radowało, że potrafił ją uszczęśliwić. Ale mimo tego jego zachowanie trochę niepokoiło Ulę. Wyglądał jakby coś go gryzło.
- Marek czy wszystko w porządku. Wyglądasz tak jakby nie podobało ci się - postanowiła zapytać
- Wszystko w porządku. Chodźmy teraz podjedziemy do Arkadii. Tam też można pospacerować - odpowiedział
Chociaż ta odpowiedź wcale jej nie uspokoiła. Postanowiła nie dociekać.
- No cóż może sam mi powie jak będzie chciał - pomyślała Cieplak
Będąc na miejscu zwiedzili Grotę Sybilli i nie tylko.
- Ula usiądźmy może odpoczniemy trochę i napijemy się kawy - zaproponował Marek gdy opuścili Świątynię Diany.
Ta zgodziła się. Również czuła zmęczenie. Usiedli na pobliskiej ławce. Ula popijała kawę, a Marek wyglądał na zamyślonego
- Marek co ci jest. Już od dłuższego czasu jesteś jakiś nie swój - odezwała się Cieplak będąc zmartwioną jego zachowaniem
Widać było, że się nad czymś zastanawia. Wreszcie wziął głęboki wdech i odezwał się.
CDN...
Okrutna kobieto, skończyć w takim momencie? A już myślałam, że junior wreszcie wykrztusi z siebie te dwa magiczne słowa. Przedstawiasz tu Marka łudząco podobnego do tego serialowego. Tam też podchodził do wszystkiego jak do jeża, był niezdecydowany i przeciągał wszystko w nieskończoność, co było dla mnie dość irytujące. U Ciebie też taki jest. Wszyscy go namawiają, żeby zdobył się na odwagę i powiedział kobiecie, którą kocha od dawna o swojej miłości, a on miota się i kluczy a przecież to takie proste. Paulina poszła mu niesamowicie na rękę zabierając dzieciaki do Włoch. Stworzyła mu szerokie pole manewru i dała mnóstwo czasu, żeby znalazł okazję na wyznanie swoich uczuć. Jeśli on tego nie wykorzysta, to okaże się po prostu zwykłym frajerem. Zanim Paulina wyjechała powinna mu jeszcze dać porządnego kopa w tyłek i trochę nim potrząsnąć. Może wtedy by zadziałało.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Dlaczego od razu okrutna. Kiedyś musiałam skończyć. A że w takim momencie, no cóż. Obiecuję, że więcej przeczytasz za tydzień.
UsuńZabranie rodzeństwa Ulki do Włoch było celowe.
Dziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
PS Tak około 18-19 chciałam się do ciebie odezwać przez fb. Jeśli to możliwe.
Prędzej po osiemnastej, bo osiemnasta godzina, to żelazna godzina. Hahaha. O tej porze szprycuję się insuliną.
UsuńMałgosia ma rację jak można było skończyć w takim momencie. Patrząc jednak z perspektywy kolejnej części to będzie sam miód. Chociaż tak bywa, że jak coś wydaje się że jest na finiszu i jest pewne to staje się jakieś nieszczęście i nic z planów nie wychodzi. Tu może Ula nie będzie jeszcze gotowa na nowy związek i słowa Aleksa spełnią się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Kiedyś musiałam skończyć. Moment dobry jak każdy inny.
UsuńCzy tylko miód to się okażę.
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Świetny rozdział :) Markowi naprawdę ciężko wyznać Uli swoje uczucia. Ale mam nadzieję że, w następnej części w końcu to nastąpi. ;) Paula pozytywnie zaskoczyła mnie tą propozycją, aby zabrać także Jaśka i Beatkę do Włoch. Miło z jej strony. A co do Seby. Widzę że w Twoich historiach jest on często bardziej tym mniej pozytywnym bohaterem. Ciągle wyciąga Marka do klubu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Najpierw może odniosę się do ostatnich zdań twojego komentarza. Jakoś nie przepadałam nigdy za Sebastianem. Zawsze wydawał mi się jakiś śliski. Dla niego liczył się on sam. Nie zważając na uczucia innych. Był jak dla mnie fałszywy. Już więcej sentymentu mam do obojga Febo. Oni przynajmniej niczego nie udawali. A szczególnie Aleks
UsuńZabranie młodych Cieplaków przez Paulinę było celowe. Aby Marek miał możliwość zostać sam na sam z Ulą.
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita