piątek, 1 czerwca 2018

KOPCIUSZEK-INNA BAJKA część XI

Stali przed salą rozpraw czkając na rozpoczęcie się rozprawy gdy Uli przypomniał się fragment piosenki
                  O wszystko albo nic
                         O początek albo koniec
                         I toczy się ta gra
                         A w samym środku ja
                         Wszystko we mnie płonie
                         Chcę w końcu znać odpowiedź
                         Nie mam więcej sił
                         Biorę wszystko albo nic
- Dokładnie. To jest prawda wezmę dziś wszystko albo nic. Albo zostanę ich prawnym opiekunem, albo oni trafią do sierocińca. Jak ja bym chciała mieć to wszystko za sobą. Znać już werdykt - myślała spoglądając na rodzeństwo. To jej rozmyślanie przerwało nadejście pani psycholog.
- Dzień dobry państwu nazywam się Beata Maj jestem biegłym psychologiem i będę podczas przesłuchania dziewczynki - przedstawiła się kobieta oraz wyjaśniając swoją obecność podczas procesu - Zatem ja już teraz zabiorę Beatkę do specjalnego pomieszczenia zwanego "Przyjaznym pokojem" - dodała 
- Beatko pójdziesz teraz z tą miłą panią do takiego specjalnego pokoju i tam na nas poczekasz - mówiła Ula przykucnąwszy przy siostrze 
- Ale wrócisz po mnie? - zapytała dziewczynka z obawą w głosie i strachem w oczach. 
Na jakiś tydzień przed rozprawą wytłumaczyli Beatce, że będzie miała miejsce taka sytuacja. Tego dnia długo Ula nie mogła uspokoić Beatki. Mała płakała i wciąż powtarzała
- Ja chcę być z tobą i Jasiem
Cały ten stres również ukazywał się w oczach ale i wyrazie twarzy Jaśka. Ula mimo tego, że próbowała zachować spokój było to trudne. Ale gdy tylko zostawała sama łykała łzy. Chociaż Marek i oboje Febo zapewniali ją iż wszystko będzie dobrze ona cały czas bała się. Bała co teraz, jak to będzie podczas tej rozprawy. Ale mimo to przed rodzeństwem, a i przed przyjaciółmi starała się pokazywać, że jest w porządku. Tylko, że ci drudzy doskonale wiedzieli, że tak nie jest. 
W chwilach gdy Marek widział jej przygnębienie, a często też załzawione oczy podchodził przytulał i próbował pocieszać. W takich momentach często próbował panować nad swoimi emocjami. A ona czuła się tak jakoś dziwnie spokojna będąc w jego objęciach. Jemu te chwile bliskości musiały na razie wystarczyć. Czasem tylko pozwalał sobie na bardziej śmiałe gesty jak pocałunek w policzek czy też w czoło. Bywało też tak iż ona sama łapała się na tym, że nie widząc Marka odczuwała coś w rodzaju tęsknoty. Lecz nie umiała, a może nie chciała przyznać przed samą sobą, że czuje do niego coś więcej niż przyjaźń?
W końcu otworzyły się drzwi do sali i wyszła z nich młoda kobieta oznajmiając o rozpoczęciu się sprawy o przyznanie opieki nad małoletnimi Janem i Beatą Cieplak Urszuli Dąbrowskiej.
Na początku mecenas Mścichowska wyjaśniała powody dla których wszyscy znaleźli się w sądzie. Po niej głos zabrał obrońca Józefa Cieplaka. Próbując wyjaśnić, wytłumaczyć co spowodowało iż jego klient zmienił się. Gdy nadszedł czas na przesłuchania w pierwszej kolejności zaczęto od przesłuchania Beatki. Na ekranie umieszczonym w rogu sali wszyscy usłyszeli głos małoletniej oraz zobaczyli panią psycholog. Z tego co mówiła dziewczynka wynikało, że ojciec nigdy się nią nie zajmował. Czyniła to Ula, a z czasem również Jasiek. Podczas tego przesłuchania nie jednej osobie na sali ściskało się serce, a z oczu płynęły łzy. Po Beatce mówił Jasiek jego słowa pokrywały się ze słowami siostry. Dodał również, że od śmierci mamy ich ojciec, prawie nie trzeźwiał. A swoje obowiązku zrzucił najpierw na Ulę, później na niego. Następnie swoje zeznania składała Ula
- Pani Urszulo proszę powiedzieć sądowi jak wyglądała sytuacja w państwa domu
- Proszę Wysokiego Sądu w naszym domu od dawna już działo się źle. A dokładniej to od śmierci mamy. Za nim zmarła nasza mamy było wszystko dobrze. Ale po tym nieszczęściu ojciec zaczął pić. A o całe to nieszczęście obwinił Beatkę. To my z Jaśkiem musieliśmy zająć się wszystkim. Bo on - wskazała palcem w kierunku ojca - przestał się interesować nami. Wiecznie chodził pijany. A teraz gdy moi przyjaciele pomogli nam. I gdy ja leżałam w szpitalu zaopiekowali się moim rodzeństwem on nawet nie zainteresował się ich losem. Tydzień temu byłam w Rysiowie i to co zastałam w domu przeraziło mnie. Wszędzie panował bałagan, a ojciec posprzedawał wszystko co można było, aby mieć na alkohol. I wówczas nawet mnie nie zapytał co u dzieciaków  - odpowiedziała na zadane pytanie przez swoją panią mecenas. 
- A proszę powiedzieć z kim najczęściej pił pani ojciec - zadał pytanie obrońca Cieplaka
- Z dwoma panami Dąbrowskimi - odparła
- A czy przypadkiem młodszy z panów Dąbrowskich nie jest pani mężem - padło kolejne pytanie z ust adwokata Cieplaka
- Tak to prawda. Bartłomiej Dąbrowski to mój mąż. Ale już nie długo - odpowiedziała
- A proszę nam wyjaśnić jak doszło do zawarcia związku małżeńskiego z panem Dąbrowskim - pytała mecenas Mścichowska
- Byłam w pewnym sensie nagrodą dla Bartka. Najzwyczajniej mój ojciec przegrał mnie w karty, podczas jednej z takich libacji - odpowiedziała zgodnie z prawdą
- A z czego ma zamiar pani utrzymać siebie i rodzeństwo - padło kolejne pytanie zadane przez obrońcę Józefa
- Od prawie miesiąca pracuję w firmie Febo&Dobrzański jako asystentka wiceprezesa Marka Dobrzańskiego. Jest to umowa na czas nieokreślony - odpowiedziała Ula
- Ciekawe. Jak do tej pory nie pracowała pani, a teraz nagle znalazła pani pracę? Czy to nie jest przypadkiem tak... - próbował dalej mówić adwokat lecz mecenas Mścichowska przerwała mu pytając
- A jakie ma znaczenie to kiedy moja klientka podjęła pracę. Chyba liczy się to iż ma to zatrudnienie w przeciwieństwie do pańskiego klienta?
Tą wymianę zdań między adwokatami przerwał sąd pytając 
- Pani Dąbrowska gdzie mielibyście mieszkać, jeśli rodzeństwo miałoby zostać z panią?
- Wysoki Sądzie na obecną chwilę mieszkamy u Pauliny Febo, a gdy już rozwiodę się zacznę szukać czegoś do wynajęcia. Bo moje zarobki na to mi pozwolą - odpowiedziała
Po Uli swoje zeznania składali Marek, Paulina oraz Aleks. Chociaż ten ostatni nie bardzo widział sens w tym. 
- Co ja mogę wnieść do tej sprawy. Nawet dobrze nie znam ani pani Urszuli ani tym bardziej jej sytuacji rodzinnej - tłumaczył 
- Wystarczy, że powie pan co widział gdy byliście w Rysiowie - wyjaśniała mecenas 
Po skończeniu składania zeznań przez wszystkich sąd udał się na naradę ogłaszając godzinną przerwę. 
Ula miała wrażenie jakby ta godzina była wiecznością. To po tej przerwie miało okazać się czy nadal będą razem. Gdy nadszedł czas powrotu na salę Ulą zawładnął jakiś dziwny lęk, obawa czy rozstrzygnięcie tej sprawy będzie na jej korzyść. 
W końcu nadszedł moment gdy sędzia zaczął ogłaszać wyrok
- W Imieniu Rzeczpospolitej Polskiej ogłaszam iż opiekunem prawnym nad małoletnimi Janem Cieplak oraz Beatą Cieplak zostaje Urszula Dąbrowska w związku z tym całkowicie pozbawiam praw rodzicielskich pana Józefa Cieplaka. Dodatkowo skazuję go na karę pozbawienie wolności na trzy lata na podstawie artykułu 189a. Kodeksu Karnego w związku z handlem ludźmi - mówił sędzia - Panie Cieplak w tej sprawie nie mógł zapaść inny wyrok. Przyczynił się pan do tego, że pańskie dzieci nie czuły się dobrze we własnym domu. Były zaniedbane i pozostawione tak naprawdę samym sobie. Sąd skazał pana również na karę więzienia w związku z zaistniałą sytuacją. Może i nie był to dosłownie handel ludźmi ale jak można grać i zakładać o kogoś - dodał sędzia po ogłoszeniu wyroku. 
Widać było, że cała trójka Cieplaków odetchnęła z ulgą. Wierzyli iż teraz będzie już lepiej. Została jeszcze sprawa rozwodowa. Lecz po dzisiejszym dniu Ula uwierzyła, że będzie dobrze. Owszem obawiała się również i tej drugiej rozprawy. Nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć podczas jej trwania. Ale teraz już była spokojna o swoje rodzeństwo. Ma przecież pracę, oddanych przyjaciół. 
Mieli tydzień do następnej rozprawy. I aby Ula nie myślała tylko o tym zajęła się pracą. W międzyczasie również Marek miał dla niej pewną propozycję
- Słuchaj Ula wiem, że już rozglądasz się za mieszkaniem. Mam dla ciebie propozycję. Ja w najbliższym czasie zamierzam kupić dom i wobec tego moje mieszkanie może stać się waszym - mówił do niej a jej oczy nagle zrobiły się wielkości pięciozłotówki
- Ale jak to naszym. Nie Marek ja nie mogę przyjąć tego mieszkania - próbowała protestować
- Posłuchaj możemy spisać umowę najmu. W ten sposób ja nie będę musiał szukać chętnego do wynajęcia, a wy będziecie mieli mieszkanie - tłumaczył
- Dlaczego? - padło z jej ust, a po policzkach płynęły łzy
- Dlaczego co? Możesz jaśniej bo nie rozumiem - pytał Dobrzański
- Dlaczego tak nam pomagasz - odpowiedziała
- Pomagam bo chcę. I uważam, że już wystarczająco długo żyliście jak żyliście - odpowiedział wymijająco. Mimo, że to też była prawda. Lecz przecież on to też robił z miłości do niej. Tylko nie chciał jej jeszcze tego mówić. 
Obiecała mu, że się zastanowi i da odpowiedź następnego dnia.
Wieczorem siedząc na patio z Pauliną opowiedziała jej o pomyśle Marka. Ta druga uznała to za świetny pomysł. Znała również inny powód tej propozycji. 
Po tej rozmowie przyjęła propozycję Marka. I już w najbliższy weekend wraz z rodzeństwem przeprowadzała się do mieszkania po Marku. A ten zaczynał meblować jak się okazało zamiast domu mieszkanie, które okazało się apartamentem na nowo powstałym osiedlu przy ulicy Siennej.  
Zapisała małą do pobliskiej szkoły, a Jasiek ze względu na ostatni rok w liceum postanowił nie zmieniać szkoły. 
Nadszedł dzień, kiedy to miała ostatecznie zakończyć rozdział podtytułem małżeństwo i może spróbuje zapomnieć o tym co przeszła przez czas trwania tego małżeństwa.
Tak jak poprzednio w sądzie wstawiła się wraz z Markiem, Pauliną, Aleksem oraz z Jaśkiem. Nie zabierali tym razem ze sobą Beatki. Małą tego dnia miała zająć się Helena Dobrzańska. Również w tej sprawie mecenas Mścichowska miała ją reprezentować. Natomiast Bartek przybył do sądu wraz ze swoimi rodzicami oraz z adwokatem. Przyznanym z urzędu. 
Tak jak poprzednio sprawa rozpoczęła się od przedstawienia dowodów. Na to iż to małżeństwo powinno być rozwiązane. Mecenas Mścichowska wniosła o rozwiązanie tego małżeństwa z wyłącznej winy Bartłomieja Dąbrowskiego. Za to adwokat nie wiele miał do powiedzenia. Bo z dowodami przedstawionymi sądowi nawet nie dyskutował. Widać było po jego minie ale i zachowaniu, że najlepiej by było gdyby już mógł opuścić salę rozpraw. W pierwszej kolejności wysłuchano wyjaśnień Uli
- Proszę sądu przez te półtora roku małżeństwa z tym oto człowiekiem - wskazała na swojego męża - nie było prawie dnia aby nie robił mi awantur. Wiecznie pijany. Wiele razy mnie pobił. Ostatni raz to zrobił gdy powiedziałam mu o rozwodzie. I gdyby nie mój brat oraz Marek Dobrzański, Paulina i Aleks Febo nie wiem co by było. Okazało się, że mój stan nie jest dobry. A gdy dwa tygodnie temu będąc w Rysiowie po kilka swoich rzeczy omal znowu mnie nie pobił. Mało tego widziałam go wówczas z jakąś kobietą - mówiła starając się panować nad emocjami. Starała się nie rozpłakać. Następnie Bartek miał składać wyjaśnienia, lecz na każde z zadanych mu pytań nie udzielał odpowiedzi. Odezwał się dopiero po zadaniu mu pytania przez mecenas Mścichowską kim była ów kobieta widziana w jego obecności dwa tygodnie temu
- A co to kogo obchodzi - odparł - Czy ja się pytam z kim prowadza się moja żona - dodał. A jego nonszalancka poza mówiła o jego braku szacunku do instytucji, w której się znalazł i do tych wszystkich osób przebywających na sali
Po złożeniu wyjaśnień przez nich oboje nadszedł czas na przesłuchania świadków. W pierwszej kolejności miał zeznawać Jasiek.
Opowiedział jak wyglądało życie jego siostry z Dąbrowskim.  Mówił jak kilka razy wzywał do pobitej siostry pogotowie, o tym jak jednego razu sam ją zawiózł do szpitala. Gdy młody Cieplak skończył na świadka wezwano Dąbrowską matkę Bartka. 
- Proszę nam opowiedzieć, co pani wiadomo na temat małżeństwa pani syna z panią Urszulą - padło z ust adwokata jej syna
CDN...
*Fragment piosenki Ewy Farny "Wszystko albo nic"

8 komentarzy:

  1. Opowiadania Twoje czytam jednym tchem,a tu....? w takim momencie ... nie,nie,nie.....i tak będę znowu czekać siedem dni?....wrwrwrwr...
    Pozdrawiam i czekam...Marcela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi poznać nową czytelniczkę.
      A skończyć musiałam w jakimś momencie. I w ten sposób chociaż trochę zachęcić do czytania kolejnej części.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  2. No i stało się. Ta chora sytuacja nie mogła skończyć się inaczej jak tylko przyznaniem opieki nad dziećmi Uli. Cieplak to już kompletna patologia i aż dziwne, że w sądzie stawił się trzeźwy. Ula i dzieciaki mają ogromne wsparcie w Marku i obojgu Febo. Wspaniałomyślny gest juniora o wynajęciu tym rozbitkom życiowym mieszkania jest kolejnym wykonanym w ich kierunku. To oczywiście nie tylko empatia i wielka chęć pomocy ale przede wszystkim miłość, która kieruje Markiem. Paulina o tym doskonale wie. Jestem pełna podziwu dla jej mądrości i dojrzałości. Myślę, że z rozwodem nie będzie problemu. Sąd zdecydowanie i przy okazji może wziąć pod uwagę maltretowanie Uli i dowalić Bartusiowi kilka latek i potężne odszkodowanie. Mamusia Dąbrowska powinna beknąć za czyn zaniechania, bo widziała co dzieje się w tym małżeństwie i nie pomogła swojej synowej w żaden sposób. Jak czytam takie okropności to sama chętnie wystrzeliłabym całe to towarzystwo do najcięższego więzienia w Polsce bez żadnej taryfy ulgowej. Wygląda na to, że kolejna część wreszcie uwolni Ulę od jej kata i zacznie wreszcie normalne życie.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogło być inaczej jak przyznanie opieki nad rodzeństwem Uli. A jak potoczy się druga rozprawa i jaki będzie jej wynik okaże się już za tydzień.
      Przyznam się, że nie pomyślałam o Dąbrowskiej.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  3. Dawno nic nie pisałam pod rozdziałem i za to przepraszam. Nie musisz zachęcać do przeczytania kolejnej części bo wszyscy wiedzą że będzie ona ciekawa. Zrobię takie ogólne podsumowanie. Ulka ma szczęście że ma przy sobie Marka i Paulinę bo tylko dzięki nim może się uwolnić od ojca i Bartka. Dzieciaki z nią będą miały dużo lepiej i może w końcu poznają smak dzieciństwa. Jasiek może nie jest już dzieckiem ale on także zasługuje na chwilę wytchnienia i czasu dla siebie. Na wyznanie uczyć przez Marka trzeba jeszcze trochę poczekać? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz przepraszać. Nie ma obowiązku komentować. Chociaż miło jest wiedzieć, co inni sądzą o każdym wpisie.
      Chwila kiedy Marek wyzna Uli swoje uczucia do niej już coraz bliżej.
      Masz rację rodzeństwu będzie znacznie lepiej niż u ojca alkoholika.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  4. W końcu do akcji wkroczy Dąbrowska a z jej charakterem to na sali rozpraw będzie się dużo dziać . Pewnie na Uli suchej nitki nie pozostawi. Piszę pewnie, bo może okazać się całkiem inaczej i zaskoczy wszystkich. Wierzę jednak że z rozwodem pójdzie równie łatwo jak i z przyznaniem opieki nad rodzeństwem. Same obdukcje będą świadczyć za wystarczający dowód. Do tego zeznania Jasia, Betti, Febo i Marka dużo wniosą.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dąbrowska zawsze stała po stronie syna i tu nic się nie zmieni.
      A zeznania będą składać wszyscy których wymieniłaś oprócz Betti.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń