W piątek o szóstej rano Marek zapakował ich walizki do bagażnika i po usadowieniu się samochodzie ustawił GPS. Nie chciał błądzić, ale i dzięki temu mogli pojechać jak najkrótszą trasą.
- Ile potrwa ta podróż - pytała Ula zapinając pasy
- Jakieś około dziesięciu godzin. Moglibyśmy jechać jakieś siedem do ośmiu. Ale pomyślałem aby po drodze się gdzieś zatrzymać - odparł
Pokiwała tylko głową na znak zgody. Ruszyli w drogę, która mimo iż była dość długa nastrajała ich pozytywnie. Marek włączył radio, z którego sączyła się cicho muzyka. Każde było pogrążone we własnych myślach. A tak po prawdzie oboje myśleli o tym samym. Jak wypadnie im ten wyjazd.
Marek dodatkowo zastanawiał się jak ona zareaguje na to co chciał jej powiedzieć. Przecież tak prawdę powiedziawszy byli ze sobą nie za długo. Ale on był pewien swych uczuć względem jej. Był pewien, że tego co czuje do niej nigdy nie czuł do żadnej z innych kobiet. Ba on nawet nie czuł tego do swych byłych żon. Z początku może i coś takiego było między nim a Mirabellą. Lecz z czasem zrozumiał iż to tylko fascynacja i nic poza. Paulina raczej była mu wmówiona przez jego matkę. I o ile pierwszej żony nigdy nie zdradził to już Paulinę zdradzał notorycznie. Wiedział, że nie kocha. Za to Ula była dla niego kimś wyjątkowym. Gdy jej nie widział tęsknił, martwił się czy wszystko u niej w porządku. Ale jak była blisko cieszył się jak dziecko. A po tej wyjaśniającej wszystko rozmowie tam nad Wisłą. I wyznaniu swych uczuć niemal unosił się nad ziemią. Kochał ją i nie mógł już dłużej zwlekać. Wiedział, że ona jego również darzy tym wspaniałym uczuciem.
Po czterech godzinach ciągłej jazdy postanowili gdzieś zjechać i napić się kawy oraz coś zjeść.
W końcu dotarli na miejsce. Które jeszcze bardziej ich urzekło niż to co widzieli na zdjęciach. Dookoła pełno zieleni, w oddali widzieli jezioro. Sam hotel zrobił na nich duże wrażenie. Wtopiony w ten krajobraz wyglądał bajecznie.
- Dziękuję, że mnie to przywiozłeś. Tak tu pięknie. Tyle zieleni w koło. Pójdziemy na spacer - mówiła podekscytowania Ula
- Wiedziałem, że ci się spodoba. Pójdziemy na spacer i co tylko zechcesz. Ale może najpierw chodźmy się zameldować i odświeżyć po podróży - powiedział po czym przytulił ją mocno do siebie i ucałował
-KOCHAM cię -powiedziała gdy tylko się od siebie oderwali
- Ja też cię bardzo KOCHAM - odpowiedział z uśmiechem na ustach
Wyjął bagaże z bagażnika i objęci podążyli w kierunku wejścia do hotelu. Po zameldowaniu i odebraniu karty od pokoju już przez nikogo nie zatrzymywani udali się do swojego pokoju. Tam po rozpakowaniu się i odświeżeniu poszli na krótki spacer. Może i nie było zbyt późno ale byli zmęczeni podróżą. Ale mimo to cieszyli się, że wreszcie odpoczną i pobędą tylko sami ze sobą. Oboje przeczuwali iż ta noc będzie przełomowa w ich relacjach. Jedno jak i drugie tego pragnęło. Przecież jeśli dwoje ludzi się kocha to poza trzymaniem się za ręce i pocałunkami jest coś więcej. Żadne nie chciało już czekać. Ula nawet kupiła na tę okoliczność elegancką bieliznę. Rzeczywiście ta noc była pełna uniesień i miłosnych wyznań i skończyła się prawie nad ranem. Zmęczeni ale i upojeni sobą zasnęli wtuleni w siebie. Niemal jednocześnie wstali, wzięli prysznic zmywając ślady tej upojnej nocy oraz snu. Zeszli na śniadanie, a po nim poszli zwiedzić okolice i pospacerować. On jeszcze upewnił czy ma odpowiedni rekwizyt w wewnętrznej kieszeni marynarki. Chciał to uczynić dziś. Nawet wybrał już na tę okoliczność miejsce. W głowie układał co jej chce powiedzieć. W końcu dotarli na miejsce gdzie wiele miało się zmienić. On miał nadzieję, że nie wystraszy Uli, a ona sama uszczęśliwi go na resztę życia.
Dotarli do pięknej fontanny mieszczącej się z drugiej strony hotelu. Gdy nagle Marek uklęknął przed niczego nie spodziewającą się Ulą.
- Marek co ty... - nie dane jej było dokończyć bo on jej przerwał
- Ula wiem, że jesteśmy ze sobą może i krótko. Lecz ja jestem pewny swych uczuć do ciebie. Jesteś mym powietrzem bez którego nie umiem żyć. Gdy tylko stracę cię z oczu zaczynam tęsknić. Ja już nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Ula klękam tu przed tobą i pragnę cię spytać czy uszczęśliwisz mnie i zechcesz zostać panią Dobrzańską i spędzić ze mną resztę życia - mówił patrząc jej w oczy a w ręku trzymając piękny pierścionek
Ona przez chwilę stała i myślała, że śni. On ten najprzystojniejszy mężczyzna jej się oświadczył.
- Ula proszę powiedz coś - to oderwało ją od myśli
- Tak wyjdę za ciebie. Bo bardzo cię kocham i nie wyobrażam sobie abym mogła być z kimś innym - odpowiedziała mu. A on wsunął to cudo na jej palec po czym zaczął namiętnie całować.
- KOCHAM cię Ula - wymówił zmysłowym głosem
Byli niesamowicie szczęśliwi. On bo Ula przyjęła jego oświadczyny. A ona bo ją pokochał człowiek, bez którego nie umiała żyć.
Do hotelu wrócili na kolację, a po niej do pokoju. Tego wieczoru już nigdzie nie wychodzili. Resztę wieczoru i prawie całą noc ponownie udowadniali sobie nawzajem jak bardzo się kochają.
W niedzielę zjedli jeszcze śniadanie i musieli wracać do domu. Spakowani wyszli z pokoju i po wymeldowaniu się ruszyli w drogę powrotną. Opuszczali to urokliwe miejsce z żalem. Ale i wiedzieli, że będą mieli piękne wspomnienia z tego miejsca. A może jeszcze kiedyś tu wrócą. Z ich twarzy nie znikał uśmiech. Oboje jednakowo szczęśliwi. Postanowili jeszcze tego samego dnia powiedzieć o zaręczynach jej rodzinie, a w poniedziałek pojadą do rodziców Marka z tą jakże radosną wiadomością. Znów jechali przez niemal dziesięć godzin.
W tym samym czasie gdy oni napawali się swym szczęściem tam w Pradze tu w Warszawie również działo się wiele ciekawych rzeczy. A najciekawszą było to iż pewna kruczoczarna piękność również spędziła romantyczny weekend z bardzo urokliwym adwokatem. Owszem ich relacje może i nie były jeszcze takie jak Marka i Uli. Ale przecież na wszystko przyjdzie czas.
Natomiast rozgoryczony Olszański po stracie pracy i po kłótni ze swą dziewczyną, która nadal brzęczała mu w uszach
- Ty jesteś chyba nienormalny. Po co miałam kłamać w sprawie Mirabelli i Marka. Co by mi to dało. Nic. Rozumiesz, nic. Więc przestań zachowywać się jak jakiś rozkapryszony dzieciak - mówiła Kubasińska
- Ale w ten sposób mogłaś się na nim zemścić za to zwolnienie - odpowiedział z goryczą i pretensją w głosie Olszański
Ona machnęła tylko ręką i wyszła z jego mieszkania. Oznajmiając tylko, że jedzie do rodziców i nie wie kiedy wróci. Kilka minut po niej wyszedł i on udając się do klubu aby odreagować to wszystko. Nie rozumiał już nic, a nawet można by rzec iż sam się już gubił. Przerosło go to wszystko. Musi się upić i może jeszcze zaliczy jakąś pannę. Tych nie brakowało w takim miejscu jak klub 69. I tak też się stało upił się do tego stopnia, że następnego dnia nie pamiętał nic. A w jego sypialni po przebudzeniu zastał przytuloną do niego jakąś pannę.
- Boże co ja narobiłem - pomyślał i zaczął budzić pannę - wstawaj musisz już iść - mówił do niej. Gdy nagle usłyszał jak w drzwiach przekręca się klucz. Już wiedział, że to koniec. Violetta mu tego nie daruje i nie wybaczy. I tak też było. Nie robiąc żadnych scen poprostu odwróciła się na pięcie i zostawiając tylko na stole klucze wyszła z jego mieszkania. W ten oto sposób Sebastian Olszański został sam bez pracy, przyjaciela ale i bez dziewczyny. Dziewczyny, którą ponoć tak bardzo kochał. Gdy tylko został sam próbował się dodzwonić do Violetty ale ta odrzucała każdy jego telefon. Wieczorem gdy tylko trochę się uspokoiła wysłała do niego tylko sms-a
- Jutro przyjadę po swoje rzeczy. To koniec - odczytał, a chwilę później jego telefon rozpadł się na drobne po tym jak nim rzucił o ścianę.
- No to masz to na co zapracowałeś. Olszański jesteś zwykłą karykaturą człowieka - pomyślał żałośnie
Późnym niedzielnym popołudniem pod dom z numerem ósmym w Rysiowie podjechał Lexus. A z jego wnętrza wysiadła para szczęśliwie zakochanych w sobie dwoje młodych ludzi. Już od wczoraj jako narzeczeni. Weszli do domu i po przywitaniu się ze wszystkimi usiedli przy stole, na którym stała już kawa i ciasto.
- Mamy wam coś bardzo ważnego do powiedzenia - zaczęła Ula
- Panie Józefie, Betti, Jasiu wczoraj poprosiłem Ulę o rękę, a ona się zgodziła - dokończył Marek
Cała trójka im serdecznie pogratulowała. Cieszyli się, a zwłaszcza Józef. Tak bardzo się martwił, tym iż jego najstarsza córka wciąż jest sama. Teraz już nie musiał. Widział jak bardzo się oboje kochają.
CDN...
Można powiedzieć do trzech razy sztuka, teraz Marek w końcu znalazł odpowiednią narzeczoną i przyszłą żonę. Jesli chodzi o Violettę to żal mi jej a Sebastian pokazał jaki jest naprawdę. Jestem ciekawa co teraz będzie się działo u Ulki i Marka ale także co zrobisz z Violettą? Czy ona czasem nie dostanie kolejnej szansy i nie wróci do pracy?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, przez przypadek usunęłam moją odpowiedź na twój komentarz. Więc piszę jeszcze raz.
UsuńMarek znalazł swoją drugą połówkę i jest szczęśliwy, ale i Ula czuje się bardzo szczęśliwa. Każde z nich wiele przeszło. Dzięki temu potrafią docenić to co mają.
Sebastian myślał, że zemsta to coś czym powinno się kierować w życiu. Za to Viola powiedziała mu, że to nie ma sensu. Co do reszty to milczę.
Dziękuję za wpis.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Wygląda na to że opowiadanie idzie ku końcowi. Ula i Marek zaręczeni i chyba już nic im na szczęściu nie stanie. Sprawy Sebastiana są też raczej już przesądzone i coś zrozumiał. Bądź co bądź człowiek uczy się na błędach i może zlitujesz się nad nim i jego przyjaźń z Markiem odnowi się. Z Wiolą będzie pewnie mu trudniej, ale i ona z czasem może będzie w stanie wybaczyć mu. Ja w każdym bądź razie wierzę w obie te rzeczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Zgadza się jeszcze tylko jeden rozdział został. I tu żadnej niespodzianki nie będzie w związku z Ulą i Markiem. Ale jeśli chodzi o resztę to muszę milczeć.
UsuńDziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Ulka i Marek zaręczeni. Nikt im nie zagraża. Spokojnie mogą cieszyć się swą miłością,Józef zaaprobował ich związek. Gorzej mają się zepsute relacje Marka z Sebą ich przyjaźń wciąż wisi na włosku i nie wiem czy dojdą do konsensusu czy będą w stanie się jeszcze przyjaźnić po tym wszystkim? Czy Olszański pogodzi się z Violą?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :).
Zadałaś mi bardzo trudne dwa pytania. A to dla tego, że nie mogę nic powiedzieć.
UsuńJózef od samego początku był im przychylny i to się nigdy nie zmieniło. A i owszem już nic ani nikt im nie zagraża.
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Na to właśnie czekałam co się tam wydarzy. Nareszcie im się udało i nikt już nie stanie na drodze tej wspaniałej pary. Markowi wreszcie się udało znaleźć miłość swojego życia tak samo Uli. Ostatnia część napewno skończy się szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Jak to mawiają do trzech razy sztuka. Oboje są bardzo szczęśliwi. Każde z nich odnalazło swoją miłość.
UsuńDziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Ta wspólna podróż jest też dobrą okazją dla Marka do pewnych przemyśleń. Ma już doświadczenie jeśli chodzi o małżeństwo, a jednak wciąż porównuje poprzednie żony do Uli i coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że to właśnie ona jest mu pisana na całe życie, że tamte dwa razy, to były dwie wielkie, życiowe pomyłki, a za jedną z nich płacił wiele lat, bo Mirabella nie dawała mu żyć i wciąż go nękała.
OdpowiedzUsuńSam pobyt w hotelu wydaje się bajkowy i stanowi spełnienie ich pragnień. Wyznania miłości i przede wszystkim wspaniałe zaręczyny, to miód na moje serce i najbardziej ulubiona część każdego opowiadania. Piszesz, że jutro ostatnia część i to najlepsza, bo pewnie będzie ślub. Już wzdycham, bo też uwielbiam.
Natomiast Olszański okazał się dętym głupkiem i narobił sobie w papiery. Chyba po raz pierwszy byłam naprawdę dumna z Violetty.
Pozdrawiam najserdeczniej i niecierpliwie czekam na jutrzejszą część. :)
Racja Marek podczas tego weekendu mógł wiele przemyśleć i zastanowić się nad własnym życiem. Ula w porównaniu do poprzednich kobiet w życiu juniora jest całkiem inna. A on to potrafi docenić.
UsuńZaręczyny były planowane już w kraju, a on tylko czekał na odpowiednią okazję.
Tak jutro zakończę to opowiadanie, aby móc powrócić do "Kopciuszka".
Dziękuję za wpis
Pozdrawiam serdecznie
Julita