piątek, 26 stycznia 2018

PRZEZNACZENI część14

Pierwszego telefonu nie odebrał. Lecz gdy ten zadzwonił po raz kolejny przez chwilę się wahał. W końcu zdecydował się odebrać.
- No co tam - odezwał się
- ...
- Ula nie wiem 
- ...
- Nie nic się nie stało
- ...
- Dobrze. Będę za około godzinę - odparł i rozłączył się. Nie chciał jej martwić ani tym bardziej mieszać do swoich spraw. Ale też nie chciał aby ona pomyślała, że mu już na niej nie zależy.
Tym czasem Ula u siebie w domu zastanawiała się co się mogło stać. Wyraźnie słyszała w jego głosie coś niepokojącego  Powinien być u niej już jakiś czas temu i zaczęła się martwić. Jeszcze rano było widać, że jest w dobrym nastroju. Musi  się dowiedzieć co się stało. Postanowiła, że jeśli on jej nie powie co się wydarzyło to ona zadzwoni do Pauliny.
- Może to ma coś wspólnego z tą ich rozmową. Może ona będzie wiedzieć co się stało - pomyślała
Z tych rozmyślań wyrwał ją głos ojca
- Ula Marek przyjechał. Ale wiesz dziwnie się jakoś zachowuje siedzi tam już od kilku minut i nie wysiada - mówił Józef z przejęciem w głosie. Józef bardzo polubił tego młodzieńca od samego początku. 
- Dziękuję, że mi powiedziałeś. Wyjdę i dowiem co się stało - odparła równie przejęta.
Podeszła do auta i ujrzała Marka opartego głową o kierownicę. Przestraszona wsiadła do samochodu lecz on tak bardzo pochłonięty swymi myślami nawet nie zauważył, że ktoś wszedł do środka.
- Marek, co się dzieje - mówiła delikatnie, równocześnie ręką głaskając go po plecach. Ten gest spowodował, że Marek spojrzał w jej kierunku. Jego oczy były pełne smutku, a nawet rozpaczy. A po twarzy spływały pojedyncze łzy
- Ula powiedz mi co ze mną jest nie tak? Czy ta moja przeszłość w postaci mojej byłej pierwszej żony będzie mnie prześladować do końca życia? - pytał ze smutkiem
- Możesz mi powiedzieć o co dokładnie chodzi? - odpowiedziała pytaniem. Miała wrażenie iż jest to związane z rozmową u Pauliny. 
- Paulina dzisiaj mi pokazała pismo z sądu. Gdzie jest wezwanie jej jako świadka. A jest to sprawa o alimenty. Mirabella wniosła sprawę do sądu abym ją alimentował i Paulinę podała jako świadka. Ja mam Ula dość czy ona się już nigdy nie odczepi. Chciałem, chcę być z tobą bo cię kocham, a tak nie wiem jak to będzie dalej. Ona jak widać nie odpuści. A ja boję się, że mogę cię stracić. A tego bym chyba nie przeżył  - mówił
- Nie stracisz mnie. Kocham cię i nikt ani nic nie jest wstanie tego zmienić. Poradzimy sobie. Bo ja jestem i będę z tobą - odpowiedziała mu po czym przytuliła go do siebie.
Posiedzieli jeszcze chwilę
- Chodź do domu zapewne od czasu jak jedliśmy razem nic nie jadłeś. Mam naleśniki, bo Betti od kilku dni się dopominała - powiedziała
- Ula nie chcę robić kłopotu - mówił już spokojniej. Widać, że rozmowa z Ulą dodała mu otuchy i wlała w jego serce nadzieję iż jeszcze może się wszystko ułoży
- Żaden kłopot. Chodź zjemy, wypijemy kawę, posiedzimy i porozmawiamy - mówiła
- Kocham cię - rzekł po czym wysiedli z auta i udali do jej domu.
Reszta dnia minęła im na rozmowach na różne tematy te osobiste, a i te o firmie. Ale i też żartowali. Marek chociaż na chwilę przestał myśleć o tym co się dzisiaj wydarzyło. Przy Uli czuł się szczęśliwym człowiekiem. Było po dwudziestej drugiej jak wracał do siebie.
Rano wszedł do firmy będąc już na piątym piętrze podszedł do recepcji
- Witaj Aniu jakaś poczta - przywitał się
- Witaj. Tak jest.  A i jeszcze to,  przepraszam cię ale to przyszło wczoraj. Nie wiem jak to się stało, że nie dałam ci tego wczoraj - tłumaczyła się Ania.
- Nic się stało. Dziękuję ci - odparł zabierając pocztę.
Wszedł do gabinetu i pierwsze co zrobił to otwarł kopertę z dnia wczorajszego. W jej środku było wezwanie na rozprawę sądową w sprawie alimentów. Z niego wynikało, że Mirabella podała go do sądu o alimentowanie jej.
- Czy ona jest taka głupia i myśli, że sąd przyzna jej te alimenty - zastanawiał się.
Chwycił za telefon i wybrał znany mu numer i gdy usłyszał jej głos od razu przeszedł do meritum nie siląc się na jakieś grzeczności z jego strony
- Co ty sobie wyobrażasz. Myślisz, że sądownie zdobędziesz moje pieniądze
-...
- Nie dostaniesz ani grosza z moich pieniędzy
-...
- Najwyższy czas abyś wzięła się sama do pracy. Ja nie jestem twoim darmowym bankiem
Ona jeszcze chciała coś dodać ale on jej nie dał rozłączając się.
Jeszcze tego samego dnia umówił się z adwokatem. A był nim ten sam, który prowadził jego sprawy rozwodowe. Ale i nie tylko, był dobrym znajomym rodziny Dobrzańskich. Z mecenasem Ziółkowskim był umówiony na godzinę piętnastą i wiedział, że może się spóźnić na spotkanie z Ulą. Postanowił więc i ją poinformować o tym wszystkim. Powiedział, że spóźni się do niej. Nie chciał jej mówić dokładnie, na którą będzie bo nie miał pojęcia ile mu zajmie wizyta w kancelarii.
I gdy już myślał, że na dziś to koniec tego wszystkiego i spokojnie do tej piętnastej przyjdzie mu pracować to się pomylił.
Po około godzinie do biura wszedł Olszański.
- Marek możemy pogadać? - pytał kadrowiec po przywitaniu się
- No nie za bardzo, mam trochę roboty. A na piętnastą jestem umówiony - odparł prezes. Marek wiedział o czym, a raczej o kim chce rozmawiać Sebastian
- Nie zabiorę ci dużo czasu - nie ustępował ten drugi
- To o co chodzi? - zapytał Marek
- Proszę cię jak mojego przyjaciela. Przywróć Violę do pracy - mówił spokojnie Sebastian
- Nie ma mowy. Nie zamierzam jej wciąż płacić za nic nie robienie  - odparł Marek
- Ale... - chciał coś powiedzieć Olszański
- Seba nie proś mnie o to bo zdania nie zmienię - odparł
- A jakoś Cieplak przyjąłeś i to od razu jako asystentkę, i w dodatku na czas nieokreślony. Aż taka jest dobra w łóżku? - mówił wściekły kadrowy
- Wyjdź stąd zanim stracę cierpliwość. I nie waż się więcej obrażać Uli. Nie masz prawa rozumiesz - wrzasnął Marek
- Już nie jesteś moim przyjacielem - odparł Olszański i wyszedł 
Marek miał na dzisiaj już dość. Najpierw Mirabella teraz Sebastian, musiał wyjść z firmy. Ale nie było mu dane tak pomyślał gdy usłyszał pukanie do drzwi.
Lecz jego twarz się rozpromieniła gdy ujrzał kto w nich stanął
- Cześć Marek mogę - zapytała kobieta 
- Ula witaj. Pewnie, że możesz. A co tu robisz - mówił z uśmiechem na twarzy podchodząc do niej. Natychmiast ją przytulił i pocałował.
- Byłam u lekarza - odparła gdy tylko przestali się całować
- Coś ci jest, boli cię - zapytał zaniepokojony 
- Nie wszystko w porządku. To była wizyta kontrolna - odpowiedziała
- To czemu nie powiedziałaś mi wczoraj. Przyjechałbym po ciebie i zawiózł. Nawet dzisiaj jak do ciebie dzwoniłem to nic nie mówiłaś - mówił udając, że jest na nią zły
- Chciałam ci zrobić niespodziankę - odparła z uśmiechem na ustach. Widziała jak się ucieszył na jej widok
- No to ci się udało - odparł - a ja miałem właśnie iść do parku. Więc może wybierzemy się razem - zaproponował 
Ona nie miał nic przeciwko temu. Nieopodal jego firmy był piękny park. W którym w dużej mierze królowały stare dęby, był też staw gdzie pływało stado kaczek oraz para łabędzi. Tu też Dobrzański junior miał swoją ławkę, na której lubił przysiąść. I tak jak nad Wisłą tu również mógł oddać się swym rozmyślaniom.
Lecz zanim dotarli do parku Ula zabrała go w tylko jej znanym kierunku. Podeszli do budki z zapiekankami. Ona zamówiła dwie długi bułki z serem oraz pieczarkami i po odebraniu jedną podała Markowi, a drugą sama zaczęła jeść. Następnie już nie zatrzymywani przez nikogo udali się do parku. Tam chwilę spacerowali w końcu doszli do jego ławki. Jak tylko usiedli on opowiedział jej o dniu dzisiejszym. Pominął jedynie to co mu powiedział o niej Sebastian. A raczej o powodzie jej przyjęcia. Nie chciał jej robić przykrości. A tak by zapewne się poczuła. Powiedział, że przez to iż nie chce przyjąć tamtej kobiety ponownie do pracy to stracił przyjaciela. 
- Ale wiesz co jest najdziwniejsze, ja nawet się tym zbyt nie przejąłem - rzekł Marek - skoro on tak bardzo chce aby jego dziewczyna miała pracę to niech jej poszuka gdzie indziej - dodał
- A może warto dać jej jeszcze szansę - zapytała Ula. 
- Nie, nie warto Ula. Ona brała tylko wypłatę za to, że się podpisała na liście. Za nic miała moje polecenia. Często to ja albo jak pracowała Agnieszka twoja poprzedniczka wykonywaliśmy jej pracę. Do tego jeszcze nie pierwszy raz obraziła Pshemko. A przedwczoraj gdy miałem do ciebie jechać ona uczyniła to ponownie. Więc wierz mi Ula nie warto - odparł mężczyzna
- A czy mogę zadać ci jedno pytanie - rzekła Cieplak
- Jasne ja nie mam nic do ukrycia - odparł
- Dlaczego Agnieszka już nie jest twoją asystentką? - zapytała kobieta
- No cóż. Agnieszka wyjechała zagranicę wraz ze swoim chłopakiem. Z tego co pamiętam to on jest jakimś inżynierem - odparł 
CDN...

12 komentarzy:

  1. Czy Mirabella upadła na głowę? Dlaczego Marek ma jej płacić, przecież ona może normalnie iść do pracy. Ona jest na tyle głupia myśląc że sąd jej przyzna alimenty za nic. Sebastian kolejny głupiec, wielki przyjaciel ale on od Marka dużo wymaga a czy z siebie też tyle daje? Przecież dzięki Markowi ma on pracę a Viola jeśli by się przykładała do niej to by nadal pracowała. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona jest zdania, że jej się należą te pieniądze. I wszystko może się wydarzyć. Jej status majątkowy uległ pogorszeniu a dla sądu to jest argument na jej korzyść.
      Co do Olszańskiego myśli, że jeśli użyje słów "już nie jesteś moim przyjacielem" coś wskóra. Ale Marek w tym względzie jest nie ugięty.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  2. Nie ma takiej opcji, żeby jakikolwiek sąd przyznał Mirabelli alimenty, chyba że okaże się stosem opinii lekarskich o ciężkiej chorobie, która uniemożliwia jej podjęcie pracy. Młoda laska ze zdrowymi rękami i nogami może pracować wszędzie na swój byt. Poza tym nie sądzę, żeby Paulina jako jej świadek zeznawała przeciwko Markowi. Przecież nie cierpi Mirabelli. Naiwność niektórych kobiet potrafi być powalająca, a Mirabella jest po prostu głupią gęsią. Jak nie zna chociaż podstaw prawnych, to niech zajrzy do internetu, bo czasem nieznajomość prawa szkodzi.
    Olszański to się chyba z osłem na łby pozamieniał. On porównuje Violettę do Uli? Violettę po ogólniaku i prawdopodobnie bez matury do kogoś, kto ma skończone studia kierunkowe i mnóstwo kursów? Do kompletu Marek powinien wywalić jeszcze Olszańskiego za głupotę, bo gdyby był mądry to sam by się zwolnił.
    Nie wiem dlaczego słowo "zanim" piszesz "za nim".
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mirabella w swej naiwności sądzi, że skoro Paulina również jest po rozwodzie z Markiem. To ta będzie go mogła oczernić w sądzie. Lecz to jeszcze nie koniec ona ma w planach coś jeszcze.
      Sebastian jest zakochanym facetem i nie przebiera w środkach i myśli, że to coś pomoże. A jak będzie w jednej i drugiej sprawie wyjaśni się w swoim czasie.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  3. Mirabella myśli, że namiesza, i będzie miała fajną niespodziankę w sądzie. A Seba nie wiem co on wyprawa. Porównuje Ulę do Violi?.Jak tak można brak słów. Jestem bardzo ciekawa jak się rozwinie ta sytuacja. Opowiadanie bardzo piękne 🙂
    Pozdrawiam 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona jest pewna, że tak właśnie będzie. Sebastian jest tylko zazdrosny o to co zrobił Marek. Uważając iż Violka jest najlepsza .
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  4. Ojeju była żona Marka doprowadziła do płaczu. Ona jest taka wredna i przede wszystkim nieobliczalna. Chce po prostu wszystko zrobić, aby jej były mąż do niej wrócił i utrzymywał ją. Jednak Marek tak łatwo nie da się zmanipulować i mam nadzieję, że Mirabella w końcu pożałuję. Jestem ciekawa gdyby Violka zostawiła Sebastiana to czy nie wrócił by z podkuloną nogą do przyjaciela. Stracił chyba rozum, że tak źle potraktował Marka.
    Pozdrawiam :)
    Marku,szefie,prezesie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mirabelli nie zależy na Marku ale na jego pieniądzach. Ale to jeszcze nie wszystko co ona wymyśliła.
      Sebastian jest zakochany i nie myśli racjonalnie. Nie zastanawia się nad swoim zachowaniem. Dla niego nie liczy się nic i nikt poza jego ukochaną.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  5. Na miejscu Marka założyłabym sprawę o nękanie przez Mirabellę i zakaz zbliżania się do Dobrzańskiego. Odechciało by się jej wtedy tych wszystkich szykan i pieniędzy.
    Co do Seby i Wioli to wyłamuję się i wierzę, że razem z Markiem znajdą porozumienie.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mirabella myśli w swej naiwności, że skoro jej powodzi się gorzej od innych to trzeba coś z tym zrobić. A jej były mąż jest człowiekiem majętnym. Więc sądzi, że sąd jest najlepszym rozwiązaniem. Dla niej nie świętości. Co do Sebastiana i Marka to na obecną chwilę nie szans na zgodę. A co później czas pokaże.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  6. Głupota i naiwność Mirabelli nie zna granic. Wyłudzadzka,wstrętny pasożyt chce wyciągnąć od Marka kasę ot tak . A niby z jakiej racji? Jej nie należą się żadne pieniądze niech sobie szuka innego źródła zasilenia konta ,a nie jego nęka i miesza w życiu. A Sebastian i Marek nie wiadomo czy się pogodzą. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona jest zdania co tu zrobić aby zarobić ale się nie narobić. No i wymyśliła sobie alimenty od byłego męża.
      Co do panów no cóż każdy z nich ma swoje racje i tego się trzyma. A to nie jest dobre dla ich przyjaźni.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń