sobota, 1 kwietnia 2017

NIGDY...część V

Prosto od rodziców Marek udał się do szpitala. Gdy tylko dotarł na oddział od lekarza prowadzącego dowiedział się, że stan pacjenta jest ciężki i najbliższa doba będzie decydująca. Postanowił zadzwonić do Maćka mimo późnej pory i poinformować go o tym co się stało. Nadal nie mógł skontaktować się z Jaśkiem. Powiedział mu również iż Betti zabrał ze sobą i zawiózł ją do swoich rodziców.  Maciek wiedział, że mała Cieplak lubi Marka więc nie widział problemu.
Marek kilka godzin siedział w szpitalu lecz lekarz prowadzący kazał mu wracać do domu i obiecał informować go w razie konieczności.
Junior Dobrzański wrócił na Sienną wziął prysznic, ubrał się w dres i nastawił expres na kawę wiedział iż tej nocy już nie zaśnie. Siedząc w salonie i popijając smolisty płyn rozmyślał nad własnym życiem i ostatnimi wydarzeniami. O tym jakim był człowiekiem.
Marek Dobrzański miał w życiu wszystko co tylko chciał. Był człowiekiem, który bawił się kobietami, uwodził je i zostawiał. On nigdy nie płakał. Przecież jest mężczyzną. A jednak tym razem nie mógł znieść tej pustki w sercu. Rozpłakał się jak małe dziecko, które nie dostało upragnionej zabawki. Uświadomił sobie, że to kara. Kara za to jakim był podłym, jak postępował z innymi. Teraz już wiedział, był głupcem. Tak strasznie tęsknił za Ulą. Ona była dla niego jak wyrocznia .Przy niej wiedział, że żyje. Gdyby nie ta intryga. Mógł mieć teraz szczęśliwą rodzinę, a przez własne postępowanie zniszczył wszystko. 
Z tych jego rozmyślań wyrwał go dźwięk telefonu. Odebrał niemal natychmiast, ale to co usłyszał nie było niczym dobrym.
- Dzień dobry pan Dobrzański? - usłyszał głos kobiety.
- Tak, słucham - odparł.
- Panie Dobrzański dzwonię ze szpitala, w którym przebywa pański teściu - usłyszał . 
- Tak, co z nim? - pytał.
- Przykro mi, ale pan Józef Cieplak nie żyje - powiedziała kobieta - proszę przyjechać po rzeczy zmarłego oraz akt zgonu - dodała.
Przez chwilę panowała cisza, którą przerwała ów kobieta.
- Halo jest pan tam.
- Tak jestem, będę w szpitalu za około pół godziny - odparł.
Serce Józefa Cieplaka przestało bić, a Marek miał wrażenie jakby po raz kolejny go zawiódł. Przecież coś mu obiecał a słowa nie dotrzymał. No cóż mimo wszystko musi wziąć się w garść. Udał się do szpitala nadal próbując skontaktować się z Jaśkiem. Zadzwonił również do Maćka z tą smutną wiadomością i poprosił aby on spróbował zadzwonić do Jaśka, bo od niego nie odbiera telefonu. W szpitalu załatwił wszystkie konieczne sprawy. W końcu odezwał się do niego Jasiek. Kazał mu przyjechać na Sienną za godzinę.
Gdy już się spotkali Jasiek najzwyczajniej w świecie rozpłakał się i zarzucał sobie, że to przez niego zmarł ojciec. Bał się co teraz będzie z nim i Beatką.
- Marek i co teraz będzie. Ulka nas olała, a my zostaliśmy sami - mówił młody Cieplak - i za co ja mam pochować ojca.
- Posłuchaj Jasiu ty i Beatka zostaniecie ze mną do puki Ula nie wróci. Pogrzebem też się nie martw ja wszystko załatwię - uspakajał go Marek - a i uwierz mi ona was nie olała.
- Jak to nie, przecież widziałem tego emaila - mówił Jasiek.
- Wiem jak to wygląda, ale jestem pewny iż to nie ona go pisała, tylko ten cały doktorek - mówił Marek.
Gdy tylko młody Cieplak trochę ochłoną Marek wyjaśnił mu co zamierza uczynić i zrobi co w jego mocy aby Ula wróciła do domu. Następnie pojechali do jego rodziców. Marek poprosił aby to jego matka spróbowała przekazać dziewczynce tą smutną wiadomość.
Marek zorganizował pogrzeb Józefa Cieplaka. Na sam pogrzeb przybyło wiele osób. W samym Rysiowie zmarły był znany ze swej dobroci, życzliwości, nigdy nie odmówił pomocy. I tak też starał się wychowywać swoje dzieci. Oprócz mieszkańców Rysiowa na pogrzeb przybyli państwo Dobrzańscy oraz kilka osób z firmy. Lecz największym zaskoczeniem było pojawienie się na pogrzebie Pauliny i Aleksa Febo. 
Od śmierci Józefa minął niespełna miesiąc. Nastała zima i czas przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia. 
W F&D im bliżej świąt tym bardziej udzielał się nastrój świąteczny, ale był ktoś, kogo to nie za bardzo cieszyło.
Tak był to Marek i Jasiek. Ten pierwszy nie potrafił się cieszyć świętami, gdy nie było Uli, a ten drugi również dlatego iż oprócz siostry nie było ojca. Nastały święta Marek wraz z ojcem złożył pracownikom życzenia i poinformował o dodatkowej premii. Na całe święta wraz z Jaśkiem i Beatką pojechali do jego rodziców. 
W czasie wigilii połamali się opłatkiem złożyli sobie życzenia, a po kolacji przyszedł czas na prezenty. Jasiek dostał nowy laptop, Betti piękną sukienkę w kolorze różu, a od dołu dodatkowo obszyta koronką. Całą sukienkę uszył dla niej Pshemko. Marek dostał krawat oraz koszulę w kolorze jak się okazało koloru oczu Uli. 
Państwo Dobrzańscy starali się robić wszystko aby rodzeństwo nie odczuło zbytnio braku ojca oraz Uli w te dni.
Od czasu jak Ula wyleciała do stanów minęło kilka kolejnych miesięcy. Marek przy pomocy prawnika uzyskał w sądzie prawo do opieki nad Beatką.  Natomiast Jasiek zaczął pracować w F&D oraz zaczął studia informatyczne i zamieszkał wraz z Markiem i Betti na Siennej. W opiece nad małą pomocni byli jego rodzice.
Maciek zamieszkał z Anią, Sebastian oświadczył się Violi. Lecz nadal nie było żadnych wiadomości od Uli. 
Już nawet Marek miewał chwile zwątpienia. Wtedy to z pomocą przychodzili rodzice, przyjaciele, ale i sama Paulina. On tylko wtedy powtarzał jedno.
- Trzymam się tylko dla dzieciaków. Gdyby nie one to nie wiem co bym zrobił. Tak strasznie mi jej brak.
Aż któregoś dnia do jego gabinetu wpadła Paulina trzymając jakąś kopertę.
- Marco przepraszam, że tak bez pukania, ale mam coś od..... - mówiła Paulina, gdy nagle przerwała w połowie zdania widząc u niego Beatkę
- O cześć skarbie, a co ty nie w szkole? - pytała Febo.
- Dzień dobry pani Paulino. Przyjechałam z ciocią Helenką na chwilę, a później idziemy do lekarza i na zakupy - odpowiedziała mała.
- A to chora jesteś? - pytała Paulina.
- Nie, idziemy do stomatologa - odparła Beatka.
- A to świetnie. Marco to jak będziesz sam daj mi znać. To ważne - powiedziała i wyszła.
Po niespełna godzinie Helena Dobrzańska zabrała Beatkę i udały się do lekarza oraz do galerii handlowej. Marek zaraz zadzwonił do Pauliny, że jest w tej chwili wolny i może do niego przyjść. Ta była u niego pięć minut później.
- Marco z góry bardzo cię przepraszam, ale otwarłam ten list bo myślałam, że to do mnie, a nie spojrzałam na kopertę i dopiero jak zaczęłam czytać to zobaczyłam do kogo i od kogo ten list.
Marek to jest list od Uli do ciebie - powiedziała Febo.
Marek wziął list od Febo.
- Marco, ale ja nie rozumiem czemu jest zaadresowany na mój adres -mówiła kobieta.
- Ula nie zna mojego nowego adresu, a i może myślała, że ja tu mieszkam - odpowiedział - Paula a możesz mnie zostawić samego, chcę przeczytać ten list - poprosił.
Ta bez słowa opuściła jego gabinet. Poprosiła jeszcze Violę aby przez godzinę nie wpuszczała do niego nikogo.
CDN.....

16 komentarzy:

  1. Myślałam że ojciec Uli przeżyje a tu coś takiego. Marek opiekuje się dzieciakami choć tylko Beti jest mała ale Jasiek także tęskni za ojcem i siostrą. Tak naprawdę nie mają nikogo bo z Ulą nie ma kontaktu, a Maciek to tylko sąsiad i przyjaciel. Dobrzańscy także dużo pomagają. Oby ten list od Uli był jakimś światełkiem w tunelu. Żeby ona tam wszystko opisała i poprosiła Marka o przyjazd itd. ;-) G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasiek jest już dorosły a Beatka to jeszcze dziecko i dlatego Marek postąpił tak a nie inaczej, a i on Kocha Ulkę i to też było powodem jego poczynań. A co będzie w liście to nie będę zdradzać.
      Marka nie tylko rodzice wspierają ale i inni z firmy.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
    2. Tak wiem że Jasiek jest dorosły ale jak zaczął studia to musi się jakoś utrzymywać, teraz ma pracę ale Marek pewnie też go wspierać finansowo. Przecież oni teraz mieszkają u niego a u siebie nie mieli by pieniędzy aby utrzymać dom. Przecież gdyby Marek ich zostawił bez pomocy to mała pewnie trafiła by do domu dziecka a Jasiek musiałby szukać pracy, co mogłoby się okazać nie takie łatwe. ;-) Dlatego trzeba docenić pomoc Marka. :-D G

      Usuń
    3. Dokładnie jest tak jak piszesz.

      Usuń
  2. Musiałas skończyć w takim momencie? Ale wsumie jest super. Czekam z niecierpliwością na następną część. I kiedy będzie bo nie moge się do czekać. Ps:POZDRAWIAM SERDECZNIE KLAUDUŚ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jakoś tak wyszło.
      Następna część jak zawsze za tydzień ale nie w sobotę ale w niedzielę.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  3. OMG.Szok. Normalnie szok. Nie spodziewałam się ,że uśmiercisz Józefa. Teraz jakby nie patrzeć Jasiek i Betti są sierotami.To bolesny cios dla rodziny. Zwłaszcza Beatki ,bo jest mała ,a Ula zniknęła bez wieści. Niby jest ten list ( nie wiadomo czy nie sgalszowany). Mógł napisać go Piotr lub podyktowac jej pod przymusem treść ,by zadać Markowi cios prosto w serce. A może faktycznie od niej i prosi go o przyjazd? Marek robi dla Cieplaków naprawdę wiele.A nie musi...Robi to z własnej ,nie przymuszonej woli i chwała mu za to. Ale chciałabym ,aby Ulka wróciła ,bo wszyscy za nią ,bardzo tęsknią i potrzebują jej. Potrzebna jest rodzinie i ukochanemu nie temu bydlakowi Piotrowi. Nie przy nim jej miejsce. Czy następne części ukażą nieco więcej jasnego światła? I życie Uli będzie mniej gorzki? Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę zapewnić, że list jest prawdziwy i napisany przez samą Ulę. Marek pomaga Cieplakom bo uważa, że tak trzeba. On kocha ją a przez to pomoc jej najbliższym jest czymś naturalnym.
      Po tym liście zacznie się coś zmieniać w ich życiu.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  4. Nie będę oryginalna i pytam się po jaką( nigdy nie przeklinam ani nie piszę) uśmierciłaś Józefa. Mógł mieć wylew i być sparaliżowany. To będzie cios dla Uli jak już wróci albo dowie się będąc jeszcze w Bostonie. Była przecież związana z ojcem a nawet na pogrzebie jej nie było.
    Co do listu sprawę wyjaśniłaś, bo myślałam nawet, że to Paulina jest autorką.
    Pozdrawiam miło i czekam na pozytywniejszą część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. List jest jak najbardziej prawdziwy i napisany przez Ulkę. Jak zapewne wiesz Paulina i Marek są przyjaciółmi i wszystko sobie wyjaśnili, więc nie sądzę aby ona zrobiła mu takie świństwo.
      Józef do szpitala trafił po kolejnym zawale i to było powodem jego śmierci. Nie sadzę aby coś zmieniło gdyby miał wylew i był sparaliżowany.
      Może będę teraz okrutna ale czasami śmierć jest lepsza niż bycie tzw. roślinką.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
    2. O bycie roślinką to nie chodziło mi. Raczej z umiarkowanym paraliżem.
      Pomyślałam sobie jeszcze w nocy może on w ogóle nie umarł i to był taki żart. Wczoraj bądź, co bądź był prima aprilis.
      Pozdrawiam jeszcze raz.

      Usuń
    3. Nie to nie by żart. Józef zmarł po przebytym zawale.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Cholera! Jak mogłaś skończyć w takim momencie!? Nie masz serca dziewczyno. Rozdział bardzo dramatyczny. Szkoda mi Józefa. Naprawdę musiałaś go uśmiercić? A ja myślałam, że w końcu doczeka operacji i doczeka Uli, a tymczasem odszedł biedak z tego świata nie pożegnawszy się z córką. To okrutne.
    Marek okazał się niezwykle odpowiedzialny. Przygarnął dzieciaki i robi co może, żeby nie odczuły straty ojca i braku siostry. Nie wiemy nic o treści listu, który wysłała Ula do Pauliny. Może chociaż podała adres i Marek będzie mógł ją odnaleźć? Oby tak było.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą odpowiedzialność nauczył się od Ulki. To ona mu pokazała jak należy żyć. A on czuje się odpowiedzialny za jej rodzeństwo bo wierzy, że tak postąpiła by ona sama.
      Czy musiałam uśmiercić Józefa? Chyba tak. Czasem w życiu tak się dzieje. Nie na wszystko mamy wpływ.
      Treść listu ujawnię w następnej części i wówczas wyjaśni się kilka rzeczy.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
  6. Wiem że w życiu nie na wszystko mamy wpływ ale uśmiercać Józefa nie musiałaś. To znaczy może na potrzeby opowiadania musiałaś dokonać takiego zabiegu ale nie podoba mi się takie zakończenie. Józef powinien żyć i mieć szansę na wyjaśnienie wszystkiego z córką. Umarł za wcześnie.
    Fajnie że Marek zajął się dzieciakami chociaż to trochę dziwne. Jednego dnia pojawił się u nich w domu a już następnego dnia dzieci mieszkały u niego. A gdzie w tym wszystkim Maciek? Najlepszy przyjaciel Uli teraz uznał że dzieci dobrze czują się z Markiem którego nie widziały przez rok i zamieszkał z Anią. Trudno mi to sobie wyobrazić. Fajnie ze wreszcie ula się odezwała.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek dzieciaków nie widział tylko pare miesięcy. Maciej widział jak mała Beatka lgnęła do Marka dlatego nie miał nic przeciwko temu. Jasiu jest już pełnoletni. A śmierć Józefa była potrzebna na potrzeby opowiadania. Tak jak piszesz nie na wszystko mamy wpływ w życiu.
      Dziękuję za wpis.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń