W
drodze do Rysiowa Ula próbowała zebrać myśli, poukładać sobie
to wszystko. Nie wiedziała co ma robić. Może znowu wyjechać, ale
przypomniała sobie co mówił Marek - i miał rację - przecież ona
stale uciekała. Uciekała przed sobą, od firmy, przed uczuciem do
Marka.
Z
tych rozmyślań wyrwał ja Sebastian. Zjechał gdzieś na pobocze i
zaczął.
-
Ula i co teraz będzie? - zapytał.
-
Ale z czym Sebastian? Bo nie rozumiem.
-
Za kilka dni odbędzie się pokaz, a ja potem składam rezygnację i
oddaję prezesurę w ręce Marka. Przecież oto chodziło -
odparła.
-
Nie, nie oto pytam - stwierdził.
-
A o co? Jeśli można wiedzieć
-
O Ciebie, o Marka, o Was. Ula zrozum on się zmienił i naprawdę cię
kocha - powiedział.
-
Sebastian, ale nie ma nas. Jestem ja Urszula Cieplak p.o. prezesa i on
Marek Dobrzański już nie długo znowu prezes - stwierdziła.
-
Ulka do cholery, ale to na mnie powinnaś być zła. To przecież ja
tę intrygę wymyśliłem i go do niej przekonywałem -
odparł.
-
Seba przestań nie rób z niego świętego jakby nie chciał to by
tego nie zrobił - powiedziała.
-
Spójrz Ula prosto mi w oczy i powiedz, że go nie kochasz - on próbował dalej.
Ulka
spuściła najpierw głowę w dół po czym spojrzała na
przyjaciela.
-
Seba to nie takie proste przestać kogoś kochać, gdy ten ktoś
był dla Ciebie całym światem.
Tak
kochałam - kocham - i będę kochać Marka, lecz tak
bardzo się boję...
-
Ula, ale czego - przerwał jej - chcesz to ja mogę
zniknąć, zwolnić się z F&D tylko żebyś mu wybaczyła i dała
drugą szansę. Szansę dla was żebyście byli szczęśliwi.
Jej
policzki znowu były mokre od łez kiedy Sebastian mówił, że jest
wstanie poświęcić długoletnią przyjaźń aby ona była z
Markiem.
-
O nie mój przyjacielu nawet nie próbuj mnie szantażować. Pytałeś
czego się boję - boję się, że znów mnie oszuka, zrani, a ja będę
znowu cierpieć. Czy to tak trudno zrozumieć? - odparła - Ja
muszę to wszystko sobie przemyśleć.
-
Ale Ty nie masz czego się bać, on prędzej strzeli sobie w łeb niż
jeszcze kiedykolwiek doprowadzi żebyś cierpiała - odpowiedział.
I
znowu ta głucha cisza. Ona ją przerwała mówiąc - to co
jedziemy? - Seba odpalił samochód i pojechali do Rysiowa.
W
tym czasie Marek siedział u siebie w mieszkaniu na Siennej i czekał
na telefon od przyjaciela i rozmyślał o swoim całym życiu.
Nagle
dzwonek do drzwi.
- Kogo to niesie o tak późnej porze -
pomyślał i poszedł otworzyć. Tam stał jego przyjaciel.
-
Stary co tak długo, czemu nie zadzwoniłeś, jak Ula - w ciągu
kilku sekund zadał mu mnóstwo pytań.
-
Nie dzwoniłem, bo wolałem przyjechać, a długo, bo po drodze
rozmawialiśmy i postanowiłem się zatrzymać, a z Ulą wszystko ok,
odwiozłem ją pod sam dom - odpowiedział Olszański.
-
A o czy tyle rozmawialiście? Jeśli można spytać?
-
O niej, o tobie, o was, o nas. I wiesz co stary sądzę, że wszystko
się ułoży - odpowiedział Seba.
-
Ta jasne, chyba sam w to nie wierzysz - stwierdził Dobrzański.
Minął
weekend. Ula w sobotę spotkała się z Piotrem i wyjaśniła mu
spokojnie, że nie poleci z nim do Bostonu, że go nie kocha
i nigdy nie pokocha nawet w jednej tysięcznej tak jak
kocha Marka.
W
poniedziałek postanowiła porozmawiać z tym drugim. Chciała
wszystko wyjaśnić tak na sto procent. Na te ich prawdziwe sto
procent. Gdy przyjechała do pracy Marek był już w konferencyjnej
i pracował.
Otwarła
drzwi i powiedziała.
- Jeśli masz czas o siedemnastej to
przyjdź do naszego parku, na naszą ławkę i porozmawiamy.
Odwrócił
się do niej i z uśmiechem i odparł.
- Oczywiście, że będę.
Dla ciebie wszystko.
Dzień
ten strasznie się dłużył Markowi.
Gdy
wybiła siedemnasta on już czekał na Ulę w umówionym miejscu.
W
głowie układał co jej powie, ale bał się też tego co może od
niej usłyszeć.
CDN...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz