poniedziałek, 28 listopada 2016

Muszę ich pogodzić część IV

W drodze do Rysiowa Ula próbowała zebrać myśli, poukładać sobie to wszystko. Nie wiedziała co ma robić. Może znowu wyjechać, ale przypomniała sobie co mówił Marek - i miał rację - przecież ona stale uciekała. Uciekała przed sobą, od firmy, przed uczuciem do Marka.
Z tych rozmyślań wyrwał ja Sebastian. Zjechał gdzieś na pobocze i zaczął.
- Ula i co teraz będzie? - zapytał.
- Ale z czym Sebastian? Bo nie rozumiem.
- Za kilka dni odbędzie się pokaz, a ja potem składam rezygnację i oddaję prezesurę w ręce Marka. Przecież oto chodziło - odparła.
- Nie, nie oto pytam - stwierdził.
- A o co? Jeśli można wiedzieć
- O Ciebie, o Marka, o Was. Ula zrozum on się zmienił i naprawdę cię kocha - powiedział.
- Sebastian, ale nie ma nas. Jestem ja Urszula Cieplak p.o. prezesa i on Marek Dobrzański już nie długo znowu prezes - stwierdziła.
- Ulka do cholery, ale to na mnie powinnaś być zła. To przecież ja tę intrygę wymyśliłem i go do niej przekonywałem -  odparł.
- Seba przestań nie rób z niego świętego jakby nie chciał to by tego nie zrobił - powiedziała.
- Spójrz Ula prosto mi w oczy i powiedz, że go nie kochasz - on próbował dalej. 
Ulka spuściła najpierw głowę w dół po czym spojrzała na przyjaciela.
- Seba to nie takie proste przestać kogoś kochać, gdy ten ktoś był dla Ciebie całym światem.
Tak kochałam - kocham - i będę kochać Marka, lecz tak bardzo się boję...
- Ula, ale czego - przerwał jej - chcesz to ja mogę zniknąć, zwolnić się z F&D tylko żebyś mu wybaczyła i dała drugą szansę. Szansę dla was żebyście byli szczęśliwi.
Jej policzki znowu były mokre od łez kiedy Sebastian mówił, że jest wstanie poświęcić długoletnią przyjaźń aby ona była z Markiem.
- O nie mój przyjacielu nawet nie próbuj mnie szantażować. Pytałeś czego się boję - boję się, że znów mnie oszuka, zrani, a ja będę znowu cierpieć. Czy to tak trudno zrozumieć? - odparła - Ja muszę to wszystko sobie przemyśleć.
- Ale Ty nie masz czego się bać, on prędzej strzeli sobie w łeb niż jeszcze kiedykolwiek doprowadzi żebyś cierpiała - odpowiedział.
I znowu ta głucha cisza. Ona ją przerwała mówiąc - to co jedziemy? - Seba odpalił samochód i pojechali do Rysiowa.
W tym czasie Marek siedział u siebie w mieszkaniu na Siennej i czekał  na telefon od przyjaciela i rozmyślał o swoim całym życiu.
Nagle dzwonek do drzwi. 
- Kogo to niesie o tak późnej porze - pomyślał i poszedł otworzyć. Tam stał jego przyjaciel.
- Stary co tak długo, czemu nie zadzwoniłeś, jak Ula - w ciągu kilku sekund zadał mu mnóstwo pytań.
- Nie dzwoniłem, bo wolałem przyjechać, a długo, bo po drodze rozmawialiśmy i postanowiłem się zatrzymać, a z Ulą wszystko ok, odwiozłem ją pod sam dom - odpowiedział Olszański.
- A o czy tyle rozmawialiście? Jeśli można spytać?
- O niej, o tobie, o was, o nas. I wiesz co stary sądzę, że wszystko się ułoży - odpowiedział Seba.
- Ta jasne, chyba sam w to nie wierzysz - stwierdził Dobrzański.
Minął weekend. Ula w sobotę spotkała się z Piotrem i wyjaśniła mu spokojnie, że nie poleci z nim do Bostonu, że go nie kocha i nigdy nie pokocha nawet w jednej tysięcznej tak jak kocha Marka.
W poniedziałek postanowiła porozmawiać z tym drugim. Chciała wszystko wyjaśnić tak na sto procent. Na te ich prawdziwe sto procent. Gdy przyjechała do pracy Marek był już w konferencyjnej i  pracował.
Otwarła drzwi i powiedziała. 
- Jeśli masz czas o siedemnastej  to przyjdź do naszego parku, na naszą ławkę i porozmawiamy.
Odwrócił się do niej i z uśmiechem i odparł.
- Oczywiście, że będę. Dla ciebie wszystko.
Dzień ten strasznie się dłużył Markowi.
Gdy wybiła siedemnasta on już czekał na Ulę w umówionym miejscu.
W głowie układał co jej powie, ale bał się też tego co może od niej usłyszeć.
CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz