Początkowo Kubasińska buntowała się takiemu rozwojowi sprawy. Nawet jednego razu poszła na skargę do samego Krzysztofa.
- Panie prezesie to niesprawiedliwe - mówiła.
- Ale cóż takiego jest niesprawiedliwego?
- No jak to co, to całe przyjęcie tej pokraki na moje stanowisko - na słowo pokraka, w seniorze aż się zagotowało.
- Pani Violetto nie podoba mi się to w jaki sposób nazywa pani Urszulę Cieplak. Uprzedzam, że jeśli nie zmieni pani swojego zachowania osobiście panią zwolnię - Kubasińska nieco zeszła z tonu, ale jednak nie zamierzała tak tego zostawić. Pomyślała, że może spróbuje pogadać jeszcze z Pshemko. Doskonale znała jego zdanie na temat wyglądu.
- Pogadam jeszcze z mistrzem - pomyślała - no, ale najpierw pora na lunch.
Siedziała przy stoliku, zajadając sałatkę kiedy to usłyszała dźwięk przychodzącej połączenia. Nie sprawdzając kto dzwoni nacisnęła na zieloną słuchawkę.
- Violetta Kubasińska, asystentka Marka Dobrzańskiego, słucham - wyartykułowała.
- Do mnie i to natychmiast - usłyszała wściekły głos młodego Dobrzańskiego.
- Już idę - odparła.
- No zapewne ten paszczak coś wywinął i ja teraz będę musiała to zakręcać - pomyślała, przekręcając ostatnie słowo. I nawet przez moment nie pomyślała, że to ona jest tą winną.
- Już jestem. Pali się czy co? - rzuciła przekraczając próg gabinetu swojego szefa.
- Możesz mi powiedzieć co to miało znaczyć? Ta twoja wizyta w biurze mojego ojca - pospieszył z wyjaśnieniem o co mu dokładnie chodzi.
- Ja tylko chciałam wyjaśnić tę sprawę z zatrudnieniem tej...- nie dane jej było dokończyć.
- To ja decyduję kogo zatrudniam a kogo nie - wszedł jej w słowo Marek.
Niemalże całą rozmowę słyszała Ula, która dosłownie chwilę później weszła do sekretariatu. Usiadła przy biurku i po chwili zaczęła się pakować. Nie chciała zostać tu dłużej. Od samego początku czuła się źle w tym miejscu. Owszem miała kilka życzliwych osób jednak każdy poranek przed wyjściem z domu stanowił dla niej problem. Ból brzucha, zdenerwowanie tak jakby miała iść kolejny raz na jakiś egzamin.
Ze łzami w oczach pisała wypowiedzenie. W takim stanie zastał ją Sebastian.
- Pani Urszulo czy coś się stało?
- Nie, nic się nie stało - odparła. Olszański nie uwierzył, pochylił się na biurkiem i już miał coś powiedzieć kiedy z gabinetu za ścianą usłyszał podniesione głosy.
- Proszę tu zaczekać i nie robić żadnych głupstw - poprosił. Chwycił za klamkę od drzwi i otworzył je z impetem.
- Słychać was aż przy windach - rzucił do tej dwójki.
- Cześć Seba - odezwał się Marek - co cię sprowadza przyjacielu?
- Mam do ciebie sprawę, ale chyba przyszedłem nie w porę - odparł, nie chciał a raczej nie zamierzał od razu mówić mu o tym co zastał w sekretariacie.
- My już skończyliśmy - zwrócił się do Kubasińskiej. I kiedy tylko kobieta opuściła pomieszczenie Marek zaciekawiony co też chce przyjaciel dopytywał - to co to za prośba?
- Dokupiłem kilka rzeczy do mojego mieszkania i chciałem cię prosić o pomoc.
- A to o to chodzi. Ja myślałem, że chcesz się wybrać na jakiegoś drinka po pracy do klubu.
- No tak, tobie jak zwykle tylko imprezy w głowie.
Od tego dnia dnia minęło trochę czasu, Ula nie odeszła z firmy za namową między innymi samego mistrza.
- Urszula nie powinna się przejmować głupim gadaniem tej jakże mało rozgarniętej Violetty - mówił Pshemko, kiedy tylko dowiedział się, że ta chce odejść z firmy.
- Ale mistrzu, ona nie da mi spokoju. Jest na mnie obrażona, że z asystentki została zdegradowana do stanowiska sekretarki - mówiła.
W końcu widomość o jej odejściu dotarła również do obu panów Dobrzańskich. Zwłaszcza junior był zszokowany takim obrotem spraw. Postanowił porozmawiać z jedną i drugą. Pod koniec dnia poprosił je obie do swojego gabinetu.
- Zaprosiłem was obie, bo mamy sobie coś do wyjaśnienia - rzekł jak tylko stanęły przed jego biurkiem.
- Ale my już chyba dzisiaj...?
- Niczego dzisiaj sobie nie wyjaśniliśmy Viola - wszedł w słowo i domyślając się o co chodzi zaczął - zatrudniłem was obie, bo jak się okazało ty Viola kompletnie nie masz bladego pojęcia o tym jak powinna wyglądać nasza współpraca. Dlatego też postanowiłem zatrudnić również Ulę. Początkowo miałem nieco inny plan, ale za jej namową ty Viola zostałaś. Dlatego też zmieniłem ci jedynie stanowisko z asystentki na sekretarkę - Violka zdawała się być w szoku, że ta cała Cieplak chciała aby ona została.
- A co takiego ma ona? - nie odpuszczała Kubasińska. Wówczas Marek wysunął jeden konkretny argument.
- Wykształcenie - Violka nie miała już w tym momencie nic więcej do powiedzenia.
Z czasem obie panie zaczęły się w miarę możliwości dogadywać. Chociaż nie wróżono temu niczego więcej niż zwykła znajomość. Kubasińska w pewnym sensie uznała nawet, że skoro nie już tu sama, to może jeszcze więcej czasu poświęcić na oglądanie stron z wyprzedażami. A co za tym szło większość prac spadła na Ulę. Ta jednak nie narzekała, cieszyła się pracą i tym, że jej rodzina wreszcie nie głoduje, że mają na opłaty.
To ile pracy wykonuje Cieplak a ile Kubasińska zauważył również Marek. Stało się to któregoś dnia. Wyszedł z gabinetu już gotowy do wyjścia z firmy.
- A ty co nie zbierasz się do domu? - zapytał Ulę, która nadal siedziała przed komputerem i coś pisała.
- Muszę to skończyć do jutra - rzekła. Dobrzański pochylił się aby zobaczyć nad czym ta jeszcze pracuje.
- Ula a czy to nie była robota jaką zleciłem wykonać Violce? - dociekał i odwrócił się w stronę biurka sekretarki. Jednak tam już od jakiegoś czasu nikogo nie było. Ta skinęła głową na potwierdzenie.
- Proszę cię abyś to zostawiła w takiej formie jak jest. Mamy godzinę szesnastą trzydzieści, twój dzień pracy się skończył na dzisiaj. Ubieraj się i do domu.
- Nie spieszy mi się. Mój autobus już odjechał kwadrans temu, a następny dopiero mam za niespełna czterdzieści minut - rzekła. Spojrzał na kobietę i niewiele myśląc odparł.
- Chodź to cię odwiozę.
- Marek to spory kawałek drogi. Nie chcę robić ci kłopotu.
- To żaden kłopot - odparł i już ściągał ze stojącego w rogu pomieszczenia wieszaka jej sweterek.
Ta wykonała jego polecenie i skończyła pracę, powyłączała wszystko. Wsiedli do jego auta, Ula podała swój adres i po chwili już jechali w kierunku Rysiowa. Całą drogę przejechali w milczeniu dopiero pod domem odezwała się Cieplak.
- Dziękuję za podwiezienie.
- Nie ma za co Ula. Przyjemność po mojej stronie.
Kiedy nadszedł dzień wypłaty Ula nie dowierzała ile jej dostała.
- Marek tu chyba jest pomyłka? - sugerowała.
- Nic z tych rzeczy. Doskonale wiem, że wielokrotnie wykonywałaś nie swoją pracę - Ula więcej nie zamierzała dyskutować.
Marek o tym, że Ula często wychodziła późno z firmy dowiedział się również od innych. Następnego dnia po tym jak ją odwiózł do domu postanowił dowiedzieć kilku rzeczy. I kiedy tylko przekroczył próg firmy zagadał do człowieka stojącego na portierni.
- Panie Władku mam pytanie. Czy widywał pan aby pani Urszula wychodziła później z firmy niż pozostali?
- I to wiele razy - odpowiedział mu mężczyzna. Dobrzański tylko pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Że też sam tego nie zauważyłem - ganił sam siebie w myślach.
Rozmawiał jeszcze z kilkoma innymi osobami w firmie na temat tego co już wiedział. Sam Pshemko był pod ogromnym wrażeniem pracowitości jego asystentki.
Chciał nawet porozmawiać o tym z samą Ulą, ale domyślał się, że będzie bronić Kubasińskiej. Dlatego też postanowił wynagrodzić jej to właśnie w postaci wyższego wynagrodzenia.
Kilka razy zdarzało się, że Marek podwoził Ulę do Rysiowa, bo ta jak zwykle robiła coś za Violkę.
Tego wieczoru również mieli wspólnie wracać do Rysiowa, ale tym razem nie było to z winy sekretarki. Marek miał umówione spotkanie z jednym z kontrahentów. Ale wszystko miało odbyć się w firmie i dopiero po godzinie piętnastej. Ula sama zasugerowała swojemu szefowi, że zostanie dłużej w razie, gdyby była potrzebna jakaś pomoc.
- Dziękuję ci Ula. W takim razie po spotkaniu odwiozę cię do domu - tym razem nie protestowała. A nawet gdyby to doskonale wiedziała, że junior jej nie odpuści.
Jechali już kilka minut kiedy to Marek przerwał panującą ciszę.
- Ula a nie lepiej by było, gdybyś zamieszkała w Warszawie?
- Myślę, że byłoby. Lecz jest kilka rzeczy, które nie bardzo mi na to pozwalają - odparła.
- To znaczy? - dociekał i po chwili się zreflektował - przepraszam nie powinienem pytać.
- Nic nie szkodzi. A to żadna jakaś tajemnica - odpowiedziała - jedną z takich rzeczy to, to że mnie najzwyczajniej w świecie nie stać na mieszkanie w stolicy. Druga sprawa to moja rodzina. Jak wiesz utrzymujemy się tylko z mojej pensji. Dlatego też wyprowadzka nie jest możliwa, bo z jednej pensji nie dam rady utrzymać dwóch domów - wyjaśniła. A Marek tylko pokiwał głową, że rozumie, ale czy tak faktycznie było ciężko stwierdzić. Przecież on nigdy nie miał takich dylematów. Nie musiał się martwić o byt. Nie potrafił, a może nie chciał dostrzec takich ludzi jak Ula i jej rodzina. Chociaż państwo Dobrzańscy starali się mu wpoić, że świat to nie tylko bogaci i piękni. Lecz z każdym kolejnym dniem spędzonym w jej towarzystwie zaczynał dostrzegać coś więcej niż czubek własnego nosa. Kilka razy nawet gościł w jej rodzinnym domu. Niby nic szczególnego, zwykły, niewielki dom a jednak klimat jaki panował w tym domu był wyjątkowy. To z jakim szacunkiem ta rodzina podchodziła do wszystkich i wszystkiego urzekło go. Sam o sobie niewiele mówił, ale Ula ani nikt z jej rodziny nie wypytywał go. Jednak nie zdawali sobie sprawy, że to może się zmienić i to w najbliższym czasie.
Obie siedziały już przy swoich biurkach, kiedy to spóźniony wszedł do sekretariatu młody Dobrzański. Było to dość dziwne, bo już od dawna się nie spóźniał. Często bywało tak, że to on był pierwszy. Tym razem nie dość, że spóźniony, to nawet się nie przywitał.
- A temu co się stało? - zastanawiała się Kubasińska.
- Nie mam pojęcia - odparła szeptem Ula i dodała - wczoraj wszystko było w porządku. Po chwili usłyszały dźwięk telefonu na Uli biurku. Podniosła słuchawkę i zanim się odezwała usłyszała.
- Ula proszę przyjdź do mnie jak tylko możesz.
- Zaraz będę - odparła i dopytała - kawy chcesz? - w odpowiedzi usłyszała.
- Nie, dziękuję.
Wylogowała się i wyłączyła monitor. Coś jej mówiło, że to nie będzie krótka rozmowa. W stała od biurka i tylko jeszcze zwróciła się do Violi.
- Viola nie łącz żadnych połączeń. Mów, że Marek oddzwoni i zapisuj kto dzwonił.
- W porządku Ula.
CDN...
Oj, coś mi mówi, że nadciągają kłopoty. Marek wreszcie zrozumiał, że Ula to jest cenny nabytek i zmienił swoje zachowanie. A Ula pewnie będzie bardzo pomocna. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia. 🍀☀️🌺
OdpowiedzUsuńNa kłopoty...Cieplak.
UsuńMarek jak to Marek zawsze potrzebuje nieco więcej czasu niż inni.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
Julita
Myślałam, że Ula ze strony Marka będzie miała nieprzyjemności a tu taka niespodzianka. Zarówno Marek jak Seba są z Ulą. Niewspominająca o Krzysztofie. Tylko Wiolka pozostaje starą dobrą znajomą, jest uprzedzona do Uli, a Ula za nią odwala pracę. Dobrze, chociaż że nie za Marka pracuje, a ten nawet docenił jej oddanie. Koniec intrygujący? Może Febo nadlatują?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko
Marek potrafi docenić swoich pracowników. Początkowo miałam plan aby stworzyć trochę nieprzyjemnych sytuacji między Ulą a Markiem.
UsuńNic więcej zdradzić nie mogę.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
Julita
wiola to same klopoty jeszcze fabio brak a seba ma same plusy
OdpowiedzUsuńViola to Viola.
UsuńSebastian tym razem to pozytywna postać w tym opowiadaniu.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek popołudniu.
Julita