niedziela, 2 marca 2025

DZIEDZICTWO część III

 I otworzył kolejną teczkę. 
- O ta jest niezła - rzekł wskazując na zdjęcie. 


- A nie to co ta - wskazał na teczkę trzymaną przez kadrowego. Ten tylko pokręcił głową z niedowierzaniem. Owszem lubili obaj obracać się w towarzystwie pięknych kobiet. No, ale tu nie chodzi aby umawiać się z jedną czy drugą do klubów czy na randki. Dla Olszańskiego w tym przypadku chodzi o to co taka kandydatka może mieć w głowie - a tobie co nie pasuje? - dociekał młody Dobrzański. 
- Po prostu nie rozumiem cię. Nawet  nie raczyłeś przeczytać ich CV. A jedyne kryterium jakie uznałeś, to wygląd. Czy ty sądzisz, że łatwa buzia oznacza coś więcej niż ta nieatrakcyjna? 
- Ale co takiego może sobą reprezentować ta cała...? - zerknął na CV - Urszula. 
- Wyższe wykształcenie, ukończone dwa kierunki, biegła znajomość trzech języków w mowie i piśmie. Półroczny staż w banku na stanowisku biznesowy doradca - wymieniał Sebastian,  a na koniec dodał - o tamtej sam sobie poczytaj. Jest tego niewiele. 
Po tej rozmowie jakoś stracił ochotę na spotkanie z przyjacielem. Owszem spodobała mu się ta druga, Violetta Kubasińska, ale to tylko pod względem wyglądu i nic więcej. Lecz nie uważał aby nadawała się na takie stanowisko. Jednak Dobrzański podjął decyzję. 
- Zaproś na poniedziałek tą całą Violettę. 
- No jak sobie życzysz - odparł. 
Wyciągnął telefon i wybrał numer telefonu jaki znalazł na dokumencie. Po kilku sygnałach usłyszał. 
- Violetta Kubasińska słucham - sam się przedstawił po czym wyjaśnił w jakiej sprawie dzwoni - oczywiście, że będę - padło z ust blondynki. 
- No to w poniedziałek będziesz miał tę swoją asystentkę - zwrócił się do przyjaciela. 

W poniedziałek rano punktualnie o godzinie ósmej zjawiła się panna Kubasińska. Jak się z czasem okazało to był jedyny raz kiedy ta przyszła punktualnie. Od jej przyjęcia minął niespełna miesiąc, a niemalże cała firma miała tej kobiety serdecznie dość. Począwszy od prezesa, po panie sprzątające włącznie. Notorycznie się spóźniała wymyślając co i rusz jakieś nowe powody. Często zdarzało się, że nie wykonywała poleceń. Jakiś tydzień po tym jak ją przyjęto dostała całkowity zakaz wstępu do pracowni mistrza. 
- Marco jak jeszcze raz ta osoba wejdzie do mojej pracowni obiecuję ci, że odejdę - mówił wściekły Pshemko. 
- Obiecuję Pshemko porozmawiać z Violką - zapewniał go junior Dobrzański. 
- Violka coś ty znowu zrobiła Pshemko? - dociekał jeszcze tego samego dnia Marek. 
- Ja? Nic takiego. 
- Nic takiego? 
- No dobra poszłam, bo chciałam pożyczyć od niego jakąś kieckę - ten słysząc te słowa, a zwłaszcza ostatnie aż chwycił się za głowę. 
- Czyś ty już całkiem oszalała? Chyba nie wiesz dla kogo my szyjemy - ta faktycznie zdawała się nie bardzo rozumieć nawet tego co mówi do niej Marek, a co dopiero całą resztę. 
I takich różnych sytuacji było bardzo dużo. Potrafiła kogoś urazić, a roznoszenie plotek to już był poziom hard. Była szybsza niż Agencja Prasowa. 
Jednak któregoś razu czara goryczy się przelała. Sam prezes zlecił aby tym razem Marek reprezentował firmę w sprawie podpisania kontraktu. Młody Dobrzański zgodził się bez słowa. 
- Viola proszę przepisz tę umowę uwzględniając te wszystkie poprawki i wydrukuj - zlecił swojej asystentce. 
Żaden z panów Dobrzańskich nie spodziewał się czegoś takiego. Po niespełna godzinie Violetta weszła do gabinetu swojego szefa. 
- Proszę bardzo - rzekła, podała wydrukowaną kartkę i opuściła pomieszczenie. 
Marek z każdym kolejnym przeczytanym słowem, każdą kolejną linijką robił się coraz bardzie czerwony na twarzy. 
- Synu co się stało - dopytywał Krzysztof, który był w tym czasie u syna. 
- Normalnie szlak mnie tu zaraz trafi - rzekł i podając ojcu pismo mówi - spójrz co ta nawypisywała. 
Senior nie wierzył własnym oczom co czyta. 
Ta cała umowa to jakiś kompletny stek bzdur. Wyglądało to tak jakby panna Kubasińska bezmyślnie przepisała dosłownie każde słowo. 
- Synu to już nie jest pierwszy raz jak ta kobieta o mały włos nie sprowadziła na nas kłopoty - mówił rozgoryczony Krzysztof. 
- Seba możesz przyjść do mnie? - mówił do słuchawki. 
Zanim przyszedł Olszański Marek zabrał się za pisanie tej nowej umowy, zgodnie z tym jak miało to wyglądać. 
- Chciałeś coś? - rzekł wchodząc do gabinetu po usłyszeniu zaproszenia - o przepraszam pana , panie prezesie myślałem, że Marek jest sam - zreflektował się zauważywszy siedzącego na fotelu Krzysztofa. 
- Seba masz jeszcze, te CV z ostatniej rekrutacji? - pytał Marek.
- No mam - odparł mu kadrowy. 
- To zadzwoń do tej ...- nie mógł sobie przypomnieć imienia. 
- Urszuli - przypomniał mu Olszański. 
- Co to za Urszula? - zainteresował się prezes. 
- Jedna z kandydatek, którą odrzucił Marek, ze względu na wygląd - wyjaśnił Sebastian. 
- Na wygląd? - nie bardzo starszy mężczyzna rozumiał. Kadrowy niewiele myśląc szybkim krokiem wyszedł z gabinetu przyjaciela i za chwilę był ponownie. Pokazał teczkę zawierającą CV Cieplak - synu coś ty najlepszego zrobił? Wypuściłeś z rąk prawdopodobnie najlepszego specjalistę - zwrócił się do syna. 
Olszański już miał wybrany numer i naciskał na zieloną słuchawkę w celu połącznia, kiedy to Krzysztof poprosił go o ten telefon. 
- Dzień dobry Urszula Cieplak słucham - usłyszał miły, ciepły, kobiecy głos. 
- Dzień dobry pani. Nazywam się Krzysztof Dobrzański jakiś miesiąc temu składała pani do nas swoją kandydaturę.
- Tak zgadza się. 
- Chciałbym się dowiedzieć, czy nadal jest pani zainteresowana pracą u nas. 
Przez krótką chwilę panowała cisza. 
- Halo jest tam pani? - padło z ust prezesa. 
- Tak, tak jestem gotowa podjąć pracę w każdej chwili - odetchnął Krzysztof i chyba nawet Marek. 
- W takim razie zapraszam panią na jutro na godzinę dziewiątą. Wówczas podpiszemy umowę i zostanie pani wprowadzona w obowiązki, a od następnego dnia zacznie pani pracę - Ula podziękowała i pożegnała się. 
Wyszła uradowana z pokoju i z uśmiechem na ustach powędrowała do pokoju, gdzie siedział ojciec. 
- Odezwali się - rzuciła w stronę Józefa. 
- Odezwali? - nie rozumiał co to miało dokładnie znaczyć. 
- Zadzwonili do mnie w sprawie pracy w tym domu mody co byłam w zeszłym miesiącu - pospieszyła z wyjaśnieniem i dodała - jutro mam jechać podpisać umowę. 
- Cieszę cię córeczko - padło z ust pana Cieplaka. 
W firmie była sporo czasu przed umówioną godziną. Wjechała na piąte piętro, przedstawiła się, młodej dziewczynie stojącej za ladą recepcyjną. 
- Tak wiem, Marek mówił. Ale jest jeszcze wcześnie, możesz usiąść i poczekać - zrobiła jak jej powiedziano. Rozglądała się ciekawie po holu. Kiedy była tu poprzednio nie miała czasu na takie rzeczy. 
Było kilka minut przed dziewiątą, gdy otworzyły się drzwi windy. A z jej środka wyszło dwóch młodych mężczyzn . Podeszli do recepcji przywitali z tą samą dziewczyną co Ula. 
- Marek przyszła już pani Urszula Cieplak - rzekła Ania i wskazała na siedzącą na sofie pod oknem kobietę. 
- Dzień dobry pani - przywitali się obaj. 
- Marek Dobrzański zapraszam do mnie - rzekł. 
Cała rozmowa była dość krótka Marek przedstawił jej warunki zatrudnienia oraz stawkę. Następnie przeszli do działu HR podpisać umowę. 
- Witamy na pokładzie pani Urszulo - rzekł Olszański i wyciągnął na powitanie dłoń. 
- Ula, po prostu Ula - rzekła. 
- W takim razie proszę zwracać się do mnie Sebastian. 
Po tym wszystkim Marek wrócił do swojego gabinetu a Ula wróciła do Rysiowa. 
Jechała autobusem, a jej w pewnym momencie przypomniało się jedno z pytań. 
- Mam nadzieję, że jest pani punktualna? 
- Dość dziwne to pytanie - rozmyślała - a może chcieli wiedzieć czy jestem dyspozycyjna? - ta myśl nie dawała jej spokoju. Oczywiście odpowiedziała, że jak najbardziej jest punktualna. 

- Marek czy to prawda? - dopadła go Kubasińska kiedy szedł do swojego gabinetu. 
- Prawda z czym? - nie do końca rozumiał. 
- Podobno przyjąłeś jakąś nową. 
- Tak, zastąpi ciebie na stanowisku asystentki - rzekł. 
- No, ale dlaczego. Przecież niczego nie zrobiłam - próbowała się bronić - a to dzisiejsze spóźnienie to nie moja wina. 
- Właśnie słowo kucz "niczego" - odparł Dobrzański. Nie zamierzał się tłumaczyć tej kobiecie. 

6 komentarzy:

  1. No to Ula ma pracę i pierwszego wroga, Violetta przez V i 2 t.🤣🤣🤣 i do tego brak zachwytu Marka, bo nie jako został przymuszony do Jej zatrudnienia. Robi się co raz ciekawiej już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia. 🍀🌺☀️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby Viola była solidnym pracownikiem nie doszłoby do tego.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
  2. Tak jak pisałam ostatnio jeszcze bardziej jestem przekonana że Ula łatwo z Markiem nie będzie miała. Może Olszański nawet będzie bardziej jej sprzyjał. Za to co do Krzysztofa jestem pewna że będzie u niego miała samę względy. Kto wie czy nie będzie bardziej doceniana niż własny syn i czy Marek nie będzie zazdrosnym jak w serialu o Aleksa.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Markiem nigdy i nikt nie ma łatwo. A bynajmniej na samym początku.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
  3. wiola na fotelu siedzi len nic nie robi caly dzien

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cała Violetta.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek do południa.
      Julita

      Usuń