Aleks jeszcze kilka dni spędził we Włoszech, co bardzo nie podobało się jego siostrze. Słowa wujostwa wzięła zbyt do siebie uznając ten dom za swoją własność.
- Długo zamierzasz siedzieć mi na głowie? - wysyczała jednego wieczoru.
- Jestem tak samo u siebie jak i ty siostrzyczko - odparł czym wydawało się, że sprowadził Paulinę na ziemię. Ale był w wielkim błędzie. Ta już zaczęła układać w swojej głowie plan jak pozbyć się własnego brata.
Jednak na początku musiała nieco ostudzić atmosferę i przeczekać jakiś czas.
W tym samym czasie w Warszawie trwała niemalże istna sielanka. Marek zamówił ekipę remontową, aby przeprowadzili kompletny remont całego domu. Oczywiście nie zapominając o swojej dziewczynie. Wciąż nikt w firmie nie wiedział, że ta dwójka tworzy związek. Jednak to miało w krótce się skończyć i miał temu pomóc przypadek. Faktycznie liczyli się z tym, że ktoś może ich zobaczyć, przecież nie ukrywali się. Nie unikali publicznych miejsc i tak też było i tym razem. To sobotnie popołudnie mieli spędzić w kinie oraz na kolacji w restauracji Moskwa.
Stali, czekając na otwarcie drzwi od jednej z sali kinowych. Widać było, że szczęście aż od nich promieniuje. Uśmiechnięci coś do siebie szeptali, nie zwracali uwagi na otoczenie.
- Paulinko kochana - zaczęła szczebiotać do telefonu jakąś godzinę po skończonym seansie panna Kubasińska - mam dla ciebie niesamowitą wiadomość.
- Mam nadzieję, że to coś ważnego - wysyczała przez zęby panna Febo.
- Myślę, że to bomba z krótkim zapłonem - jak zwykle przekręciła powiedzenie, ale nie zrażona komentarzem ze strony Pauliny kontynuowała - wyobraź sobie, że Marek ma nową dziewczynę. Nie zgadniesz kto to.
- No mów że kim jest ta lafirynda, która zabrała mi Marka.
- To Brzydula - rzuciła do słuchawki - Paulina jesteś tam? - dopytywała nie usłyszawszy żadnej odpowiedzi, a po chwili usłyszała jedynie dźwięk zakończonego połączenia. Wzruszyła tylko ramionami, odłożyła telefon na stół i jedynie sama sobie zadawała pytania.
- Kiedy? Jak długo? Co teraz zrobi Paulina? - tych pytań było wiele i nie znała na żadne odpowiedzi.
W poniedziałek od samego rana jak tylko przekroczyli próg firmy Ula miała wrażenie jakby wszyscy się im baczniej przyglądali.
- Marek czy coś jest nie tak? Coś się wydarzyło? - dopytywała Cieplak kiedy dotarli do biura.
- Nic mi nie wiadomo. A czemu pytasz?
- Bo mam wrażenie jakby wszyscy nam się przyglądali - odparła.
- Muszę ci przyznać rację, że jest jakoś dziwnie.
Tę ich rozmowę przerwało wejście do sekretariatu Violetty Kubasińskiej.
- Witam zakochanych - wypaliła na dzień dobry.
- Viola o czym tu mówisz? - odezwał się Dobrzański.
- No już tak nie bądź taki tajemniczy widziałam was oboje w sobotę w kinie - zaczęła, ale przerwała jej Ula.
- A to co nie można się spotkać w tym samym miejscu. Jak zauważyłam ty również tam byłaś.
- No niby tak. Ale to nie spijałam sobie z dziubków i to nie ja gruchałam ze swoim szefem jak dwa wróble - mówiła Kubasińska. Ula chciała już coś powiedzieć lecz ubiegł ją Marek. Najpierw zwrócił się do swojej dziewczyny.
- Ula skoro już to wyszło, to nie ma sensu dalej tego ukrywać - po czym zwrócił się Violetty - a ciebie to nie powinno dziwić, że swoje ludzi może być parą. I jeśli już wiesz, to teraz zajmij się pracą, bo nie płacę ci za rozsiewanie plotek, a za solidną, konkretną i rzeczową pracę.
Ula nie do końca była przekonana czy to dobry pomysł aby potwierdzić słowa sekretarki.
Wracała z bufetu kiedy usłyszała jak rozmawiały ze sobą dwie modelki. Przyspieszyła kroku aby jak najszybciej móc zaszyć się w swoim kąciku zwanym miejscem pracy.
- Ula, wszystko w porządku? - usłyszała tak dobrze znajomy głos. Głos, który niósł spokój. Podniosła głowę znad dokumentów - rany boskie Ula co się stało? - ujrzał zapłakaną twarz swojej dziewczyny.
- Jest tak jak mówiłam - odparła.
- To znaczy jak? - dociekał nie rozumiejąc co ma na myśli.
- Że ludzie będą zarzucać mi, że jestem z tobą dla pieniędzy.
- Kochanie a niech sobie gadają. My wiemy jaka jest prawda. A ludziom ust nie zamkniesz. Zawsze będą gadać. Kocham cię i to się liczy - mówił, ale w środku aż nim trzęsło jak można być takim podłym człowiekiem. Po chwili dodał - Skarbie a kto tak uważa?
- Wracałam z bufetu i usłyszałam rozmowę modelek - Marek zacisnął aż pięści. Domyślał się o kim mowa. Tylko trzy były zdolne do takich insynuacji.
- Ja to załatwię - rzekł i zamierzał załatwić sprawę natychmiast. Jednak Ula zdążyła chwycić go za rękaw.
- Zostaw, nie warto.
- Warto Ula. Nie pozwolę aby ktokolwiek cię obrażał. Już jedne zwolniłem to i następne też mogą polecieć - odparł. Wyszedł z sekretariatu a swoje kroki skierował w kierunku pracowni mistrza. Wszedł do środka, nie siląc się na przywitanie z Pshemko zapytał.
- Gdzie są modelki?
- A które? - młody prezes wymienił imiona, a mistrz dodał - na przymiarkach i zaraz będą jechać w plener na sesję zdjęciową.
- Za nim wyjadą mają przyjść do mnie - odpowiedział prezes.
- Marco co się dzieje? Jakiś jesteś taki podminowany - zagadną mistrz zatrzymując tym Marka będącego już przy drzwiach.
- Zapewne dotarły do ciebie najnowsze wieści firmowe? - starszy mężczyzna pokiwał twierdząco głową i po chwili odparł.
- Nie bardzo w to wierzę.
- A to niby dlaczego? - dociekał próbując nie wybuchnąć.
- Mareczku spójrz jak ona wygląda, a ja ty. Nie wspomnę o pochodzeniu - mówił Pshemko i chciał jeszcze coś powiedzieć, ale w tym momencie usłyszeli donośny głos.
- Pshemko dość - odwrócili się, a w drzwiach ujrzeli Krzysztofa.
- Szukałem cię synu i dopiero Urszula powiedziała, gdzie cię znajdę. Na górze czeka mama - zwrócił się do syna a następnie do Pshemko - ciekawe co mówisz. Nie rozumiem jak możesz być takim nietolerancyjnym człowiekiem. Zwłaszcza ty - po tym wszystkim obaj Dobrzańscy opuścili pracownię zostawiając Pshemko, dając mu do myślenia.
W gabinecie zastali iście sielankowy widok. Obie panie rozmawiały, śmiejąc się przy tym. Taki widok tylko upewnił Marka, że rodzice w pełni akceptują Ulę jako jego dziewczynę. Przywitał się z rodzicielką.
- Dzień dobry mamo. Co was sprowadza do firmy?
- Synku chcieliśmy zaprosić was oboje w sobotę do nas - usłyszeli.
- Myślę, że na pewno przyjedziemy - zwrócił się do rodziców a potem do Uli - dasz radę w sobotę kochanie? - Uli policzki pokryły się purpurą, spuściła głowę tak aby nikt tego nie zauważył.
- Oczywiście, że dam - wyszeptała.
Wszyscy zgromadzeni to zauważyli lecz nikt nie skomentował tej nieśmiałości panny Cieplak.
Plotki wreszcie ucichły i ich związek stał się normalnością. A na kilka dni przed pokazem usłyszała słowa przeprosin od Pshemko. Chociaż nie rozumiała o co chodzi znając wybuchową naturę mistrza nie zaprotestowała.
- Miałam dziwne spotkanie z Pshemko, a bardziej rozmowę z nim - mówiła do Marka kiedy jechali po pracy do Rysiowa.
- A co takiego ci powiedział? - również Marek nie był świadomy o co mogło chodzić.
- Przeprosił mnie za to jak mnie traktował - wyjaśniła.
- No nie sądziłem, że będzie go stać na taki krok.
- Ty wiesz o co chodzi? - dociekała.
- Tak wiem - odparł, bo doskonale wiedział, że ta nie odpuści - ale to nie jest już ważne - próbował jakoś się wykręcić od wyjaśnień. Zdawał sobie sprawę, że tym co by usłyszała zrobiłoby się jej przykro.
Firma funkcjonowała jak najlepiej. Kiedy kolejny o sobie dała znać panna Febo. Któregoś dnia zjawiła się w firmie. Początkowo planowała iść tylko do brata a potem ponownie wylecieć do Włoch.
- Witaj braciszku - mówiła przesłodzonym głosem.
- Witaj Paulino. Mogłaś dać znać, że przylatujesz, odebrałbym cię z lotniska.
- Spokojnie długo nie zamierzam tu zabawiać. Przyjechałam do ciebie z pewną sprawą.
- To zamieniam się w słuch.
- Chodzi o twoją część domu.
CDN...
No Paulina wali prosto z mostu. Tylko bezgraniczna głupota ją zaślepia i chyba nie docenia swojego brata. Jak widzę to Wiolki głupota też nie odstępuje. 😉 super, że seniorzy tak ciepło przyjęli Ulę u boku swojego jedynaka. 🤗❤️❤️ czekam niecierpliwie na kolejną część, bo Paulina to chyba jeszcze nieźle narozrabia 🤔i wszystkim podniesie ciśnienie. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia. 🍀🌺
OdpowiedzUsuńPodniesie i to nie tylko ona. Violka była, jest i pozostanie głupia. Na to niestety nie ma lekarstwa.
UsuńSeniorzy nie patrzą na nikogo z góry.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
Julita
panna fe przebiegla jak mysz chce wyrwac wszystko co ma jej brat szczegulnie dom po cioci i wuju ula jest rozdarta nie lubi jak z niej sie smieja
OdpowiedzUsuńPołowa domu należy do rodzeństwa Febo.
UsuńNikt nie lubi kiedy jest obiektem plotek.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek rano.
Julita
Team Wiokla-Paulina ma się dobrze. Ale może i Kubasińska zrozumie jak w serialu, że lepiej się trzymać od niej z daleka. Dobrze, że seniorzy są z synem i Ulą i że nie przeszkadza im Ula jak Pshemkowi. Ale ewidentnie coś się musiało mu się stać, skoro zmienił zdanie. Nie zdziwiłabym się, jakby Marek miał coś z tym wspólnego. Np. przypomniał mu, jak ma na imię i jak się nazywa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
To Krzysztof mu to powiedział, tak aby ten sam doszedł do wniosku. I wcale nie chodzi o imię a o orientację seksualną. Pasemko wie jak to jest być wytykanym.
UsuńTeam rozpadnie się w swoim czasie.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam we wtorek wieczorem.
Julita
Tak specyficzne środowisko, którego częścią są Marek i Ula wręcz żyje plotkami i są to najczęściej rzeczy wyssane z palca. Violetta ich zobaczyła w kinie i nie omieszkała lotem błyskawicy powiadomić w pracy wszystkich, że prezes ma romans z asystentką. Nie byłaby też sobą, gdyby nie poinformowała o tym samej panny FE, która chyba się zagotowała. W pewnym momencie plotka zaczyna żyć własnym życiem w formie bardzo rozbudowanej, czyli Ula jest z Markiem dla kasy. Naprawdę nie wiem po co Marek trzyma jeszcze w F&D tę głupią do bólu Kubasińską.
OdpowiedzUsuńPowrót Pauliny do Polski dla mnie wiąże się tylko z jednym, a mianowicie z zemstą na Marku i Uli. Mam nadzieję,że jednak nie posunie się do skrajnych rzeczy, bo ponoć jest kobietą z klasą. Haha.
Najserdeczniej pozdrawiam. :) GośkaSz.
Co do planów Pauliny milczę jak zaklęta.
UsuńPlotki mają właśnie to do siebie, że żyją własnym życiem.
Marek miał sporo na głowie i nawet nie pomyślał o wywaleniu pseudo sekretarki.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w środę popołudniu.
Julita