Marek po kilku dniach namysłu znalazł sposób aby wyjechać gdzieś wspólnie z Ulą. Miał na to czas, bo Cieplak wzięła trzy dni urlopu. Pamięta doskonale jak dziwnie się poczuł, kiedy usłyszał te słowa.
- Marek czy możesz mi dać trzy dni wolnego? Mam do załatwienia kilka spraw i nie dałabym rady tego ogarnąć będąc tu w firmie - mówiła.
- Oczywiście, że możesz. Nawet nie musisz mi się tłumaczyć - odparł, a jego serce tak jakby nagle zaczęło bić znacznie wolniej.
Przez ten czas wyglądał jakby mu czegoś brakowało. Pierwszego dnia jej nieobecności kilka razy łapał się na tym, że nie potrafi przestać myśleć o niej. Że coraz bardziej odczuwa coś w rodzaju tęsknoty. I już pod koniec dnia miał ułożony plan. Musiał tylko to wszystko jakoś sensownie poukładać.
- Mam, na przyszły tydzień jadę do jednej ze szwalni więc zabiorę Ulę ze sobą - postanowił.
Cieplak wróciła z urlopu, a on odetchnął, że ma ją ponownie w pobliżu.
Jeszcze tego samego dnia kiedy przekazywał jej co jest do zrobienia na teraz.
- Ula mam dla ciebie jeszcze jedną informację. Otóż w poniedziałek wyjeżdżamy do Torunia, a mówiąc dokładnie niecałe trzy kilometry przed Toruniem. Znajduje się tam szwalnia i muszę sprawdzić tam kilka rzeczy. Bo coś mi mówi, że trzeba będzie chyba zerwać z nimi współpracę. Od jakiegoś czasu dostajemy wiele reklamacji i to właśnie z tej konkretnej szwalni.
- Ale ja? - zaczęła, jednak ten widząc próbę odmowy z jej strony wysunął mocny argument.
- Ula jesteś mi tam potrzebna, aby sprawdzić ich papiery. Potraktuj to jako polecenie służbowe.
- Przecież nie da się tych dokumentów przejrzeć w jeden dzień - argumentowała.
- Dlatego też zatrzymamy się w samym Toruniu na myślę cztery dni. Do południa będziemy mogli zająć się pracą a popołudniami trochę pozwiedzać - mówił.
W poniedziałek kilkanaście minut po godzinie siódmej młody Dobrzański parkował swój samochód pod domem Cieplaków. Wyjął telefon z kieszeni i puszczając krótki sygnał dał znać, że już jest.
- Dzień dobry - usłyszał po kilku minutach. Wysiadł z auta, przywitał się tym samym zwrotem co ona. Pomógł Uli schować bagaż do auta.
Jechali już jakiś czas kiedy do jego uszu dotarły słowa jego współpasażerki.
- Długo będziemy jechać? - spojrzał na zegarek i odparł.
- Przed nami jeszcze około trzech godzin jazdy.
- A wiesz czego konkretnie musimy szukać? - dopytywała.
- Wziąłem ze sobą specyfikację tych materiałów, jakie do nich trafiają i porównamy z tymi jakie mają w magazynie. Trzeba myślę sprawdzić też te wszystkie dodatki a raczej ich rodzaj. A jeśli tylko potwierdzą się moje przypuszczenia to nawet nie będę się zastanawiał. Rozwiążę z nimi umowę.
- Podejrzewasz, że mogą kraść materiały? - pytała z niedowierzaniem Cielak.
- Dokładnie tak Ula. Bo to jest wręcz nie możliwe aby takie ilości reklamacji były. Owszem zdarzają się, nie powiem. Wiadomo czasem coś może pójść nie tak.
Przez resztę drogi rozmawiali o jeszcze innych różnych sprawach. Wreszcie dotarli na miejsce. Marek zaparkował przed dość okazałym budynkiem. Wysiadł z auta i pomógł wysiąść Uli.
- Dzień dobry pani, nazywam się Marek Dobrzański i jestem umówiony z panem Adamem Dworczykiem - przedstawił się i wyłuszczył w jakiej sprawie tu przybył.
Kobieta stojąca za ladą recepcji chwyciła za telefon, wybrała jakiś numer a po chwili rzekła.
- Pan Dworczyk czeka na pana. Do końca tym korytarzem i drzwi po prawej stronie.
Podziękował kobiecie a następnie wraz z Ulą udali się w skazanym kierunku. Po chwili obaj panowie przywitali się uściskiem dłoni a następnie Marek przedstawił Ulę.
- To co takiego sprowadza państwa do nas. Przecież raporty będziemy dopiero składać za ponad dwa miesiące? - dociekał Dworczyk.
Prezes Dobrzański kolejny raz tego dnia wyjaśniał w czym rzecz.
- Czy państwo nas o coś podejrzewacie? - nieco oburzonym tonem odezwał się drugi mężczyzna.
- My o nic was nie oskarżamy, ale chcemy sprawdzić co jest powodem tego wszystkiego - wyjaśniła Cieplak po tym jak zobaczyła minę swojego szefa i dodała - bardzo byśmy prosili o udostępnienie nam wszystkich dokumentacji jakie posiadacie. Chciałam też sprawdzić te materiały, które posiadacie w swoich magazynach.
- Do czwartku zamierzamy się z tym uporać - odezwał się Dobrzański.
Jeszcze tego samego dnia Uli pokazano specyfikację i przeszła z wyznaczoną osobą do magazynów. Tam porobiła zdjęcia tych materiałów gdzie widniały jeszcze nie zerwane karty identyfikacyjne.
Wreszcie mogli udać się do hotelu, w którym Marek zarezerwował dwa pokoje. Pomyślał, że tak będzie najlepiej. Nie chciał aby Ula poczuła się nieswojo albo odczuwała jakikolwiek dyskomfort. Podjechali pod hotel o nazwie Hotel Solaris.
- Dzień dobry - przywitali się jednocześnie z młodą kobietą.
- Rezerwowałem tu w ubiegłym tygodniu dwa pokoje na nazwisko Dobrzański - kobieta wstukała coś na klawiaturze komputera aby po chwili podać dwa klucze.
- Proszę bardzo pokoje są na drugim piętrze.
Odebrali klucze i nie zatrzymywani przez nikogo spokojnie dotarli w wyznaczone miejsca. Widział, że Ula odetchnęła z ulgą, że ten zarezerwował dwa osobne pokoje. Faktycznie tak było Cieplak dziękowała mu w duchu za to.
- Co dzisiaj masz jeszcze w planach? - zapytała.
- Może co najwyżej jakiś krótki spacer po starym mieście - odparł i zapytał.
- A ty co chcesz robić? Widziałem, że mają SPA może chciałabyś skorzystać?
- Nie wiem, może skorzystam? Ale nie dzisiaj. Tak jak ty może jakiś spacer albo wezmę się za przeglądanie tych dokumentów - wskazała na trzymaną teczkę.
- To w takim razie zapraszam cię na wspólny spacer, następnie na kolację - nie oponowała. W pewnym momencie ten wyjazd zaczął ją cieszyć chociaż był służbowy. Ale jakby nie patrzeć to z Markiem.
W tym samym czasie kiedy ta dwójka przebywała w mieście pierników w Warszawie też działo się.
Od wyjazdu Pauliny minęło już dość sporo czasu, a ta nie dawała znaków życia. I o ile większość nie zawracała sobie tym głowy tak już Aleks martwił się. Mimo wszystko była jego siostrą. Zaczął wydzwaniań po tych znajomych, których znał. Jednak ci za każdym razem mówili, że nie mieli pojęcia o jej przyjeździe do Mediolanu. Lecz on miał wrażenie, że nie mówią mu prawdy. W końcu dodzwonił się do Soni.
- Sonia powiedz mi masz może kontakt z Pauliną? - dopytywał.
- Mam, ale nie licz, że cokolwiek ci powiem.
- Sonia to ważne - próbował jakoś przekonać kobietę aby powiedziała mu gdzie znajduje się jego siostra. Ale ta była nie ugięta. Zakończył rozmowę. Był zrezygnowany. Jednak miał nieco szczęścia. Szedł właśnie do bufetu kiedy usłyszał jak sekretarka Marka rozmawia z kimś przez telefon.
- No mówię ci Paulinko wyjechali razem - trajkotała do słuchawki.
- ...
- Nie wiem gdzie.
- ...
Nie słuchał dalej. Poszedł do bufetu a kiedy wracał postanowił pogadać z Violettą.
- Cześć Viola - przywitał się z kobietą.
- O Aleks, ale Marka nie ma - rzekła.
- Wiem pojechał do szwalni. Ale ja do ciebie.
- Do mnie?
- Tak. Nie wiesz może gdzie zatrzymała się Paulina? Bo chyba nie ma tam zasięgu i nie mogę się do niej dodzwonić a to bardzo ważna sprawa - Kubasińska nie widząc niczego złego rzekła.
- Paula mieszka gdzieś u jakiegoś wujka. Brata twojego taty.
- Dziękuję ci. Faktycznie tam często nie ma zasięgu, bo ta taka niewielka mieścina - dodał kłamiąc.
Wrócił do swojego gabinetu. Chwycił za telefon i w spisie numerów wyszukał właściwy numer. Nacisnął zieloną słuchawkę a po kilku sygnałach usłyszał głos swojego wuja. Przywitał się, następnie wyłuszczył z czym dzwoni, ale to co usłyszał wprawiło go w osłupienie.
- Ty masz jeszcze czelność tu dzwonić? Twój ojciec wraz z matką przewracają się w grobie, po tym co zrobiłeś.
- A niby co takiego zrobiłem? Możesz mi wuju wyjaśnić?
- To jak potraktowałeś swoją siostrę i na takie samo traktowanie pozwoliłeś innym - usłyszał w odpowiedzi.
Febo zrozumiał, że to nie jest rozmowa na telefon, musi tam pojechać i wyjaśnić. Domyślił się a wręcz był pewien co takiego mogła nagadać jego siostra. Teraz rozumiał również zachowanie jej znajomych. Postanowił wyjechać jak tylko wróci Marek, bo firma nie może zostać bez żadnego z nich. Z drugiej strony równie dobrze mógłby poprosić Krzysztofa aby przyjechał do firmy na te kilka dni. Lecz nie chciał dodawać im zmartwień.
CDN...