Ten wyjazd do Wrocławia stał się w jakimś sensie przełomowy w ich relacji. Lecz nadal można było wyczuć coś w rodzaju dystansu ze strony Uli. Chociaż już częściej dawała się wyciągnąć na spacer po parku. Marek nadal stosował metodę małych kroków. Zazwyczaj podczas takich spacerów to on mówił o sobie a Cieplak słuchała tego wszystkiego lecz nie komentowała. Czasami tylko coś odpowiadała na jego pytania, jednak nigdy nie wdawała się w szczegóły. Aż do pewnego dnia. Wracali właśnie ze spotkania, na którym to wspomniano o Paulinie.
- Panie Marku, a co z pana narzeczoną Pauliną? - Marek spojrzał na rozmówcę i po chwili się odezwał.
- Po pierwsze nie jesteśmy narzeczeństwem i nigdy nim nie byliśmy. Druga rzecz to nie jestem upoważniony do udzielania jakichkolwiek informacji na jej temat - Ula siedziała słuchając tego, jednocześnie obserwując zachowanie swojego szefa. Wracali już do firmy kiedy Marek rzekł.
- Ula jeśli chcesz to możesz iść do firmy. Ja muszę się przejść - widać było, że jest wściekły. Podczas tej całej rozmowy starał się trzymać nerwy na wodzy. Jednak teraz potrzebował odetchnąć.
- Jeśli chcesz to mogę ci potowarzyszyć. Zawsze lepiej spacerować we dwoje niż samemu - rzekła. Dobrzański wzruszył jedynie ramionami, ona uznała to za zgodę. Szli już jakiś czas w kompletnej ciszy, gdy Ula postanowiła ją przerwać.
- Marek, czy mogę cię o coś zapytać? - spojrzał na nią i tak jakby przeczuwał o co a raczej o kogo. Jednak chciał się chyba upewnić rzekł.
- Jasne pytaj.
- Dlaczego zaprzeczyłeś, że nie jesteście z Pauliną narzeczeństwem? Przecież ona tak mówi. Nawet pamiętam jak do mnie powiedziała, że jest twoją narzeczoną i mam trzymać się z dala od ciebie.
- Usiądźmy - zaproponował widząc pustą ławkę w pobliżu. Kiedy tylko zajęli miejsce Marek wziął głębszy oddech i zaczął swoją opowieść. W pierwszej kolejności opowiedział o początku ich znajomości, czasach kiedy byli parą. Jak ona traktowała go w obecności innych, a jak kiedy tylko byli sami, O wielu awanturach jakie mu urządzała. Aż dotarł do tego nieszczęsnego dnia, gdy zerwał z nią - ona potrafiła zrobić awanturę, że coś idzie nie tak jak ona sobie to zaplanowała. Wtedy coś we mnie pękło. Najpierw poprosiłem ją na rozmowę w moim pokoju, ale ona zdawała się nie słuchać tego co do niej mówię. Wróciłem do gości i przy nich wszystkich zerwałem z nią, jednocześnie przepraszając za jej zachowanie. Od tego dnia ona robi dosłownie wszystko aby utruć mi życie. Początkowo udzielała wywiadów mówiąc, że nadal jesteśmy narzeczeństwem. To ona doprowadziła mojego ojca do zawału swoim zachowaniem - Ula siedziała słuchając tego i nie umiała zrozumieć postępowania panny Febo - i jak widać ta głupia baba wciąż rozpowiada o nas jako parze zakochanych w sobie ludzi.
- A może ona faktycznie cię kocha. I tylko nie umie się z tym pogodzić - odezwała się Ula.
- Nie Ula - zaczął, kręcąc przecząco przy tym głową - ona mnie nigdy nie kochała. Lecz fajnie jest się pokazać na mieście z prezesem firmy znanej nie tylko w kraju. Ona lubi posiadać. A wyższe uczucia są dla niej obce - mówił. Spojrzał na zegarek i uznał, że pora wracać - wracajmy Ula. Po drodze możemy nadal rozmawiać - zgodziła się i wolnym krokiem wracali do firmy wciąż rozmawiając.
- A co na to wszystko Aleks? Z tego co zauważyłam to wielką przyjaźnią się nie darzycie.
- Przyjaciółmi faktycznie nie jesteśmy i nigdy nie będziemy. Ale na całe szczęście w tej sytuacji mam go po swojej stronie.
Od tej rozmowy coś się zmieniło w zachowaniu panny Cieplak. Zdawać by się mogło, że zupełnie inaczej postrzega swojego szefa.
Jeszcze tego samego dnia kiedy wróciła do domu i mogła wreszcie zostać sama włączyła komputer. Chciała poczytać coś o samym Marku i Paulinie.
- Kurde blaszka, dlaczego wcześniej tego nie zrobiłam - zastanawiała się a odpowiedź przyszła niemalże natychmiast - nie interesuję się plotkami.
Na kilku portalach plotkarskich znalazła informacje o rozstaniu najlepszej pary w mieście. Były też wywiady z samą Pauliną, która za każdym razem mówiła, że wciąż są razem z Markiem szczęśliwą parą. Czytała i nie rozumiała tego jej postępowania.
Lecz jeszcze to nie było tym co miało sprawić aby pokochała młodego Dobrzańskiego, a bynajmniej tak jej się wydawało. Często łapała się na tym, że rozmyślała o Marku, że brakuje jej go kiedy na przykład ma wolny dzień. A mimo tego nie nazywała tego miłością, lecz też nie potrafiła tego inaczej określić. Jednak wszystko miało się zmienić w najbliższym czasie. Od jakiegoś czasu porę lunchu spędzali wspólnie. Wychodzili gdzieś do jakieś knajpki albo szli na zapiekanki. Tego dnia szli do Książęcej, bo pogoda nie była wskazana nawet na spacer po parku. Od samego rana padało albo wiał silny wiatr. Marek o takich wspólnych chwilach marzył już od dawna. A Ula dopiero od niedawna zauważyła, że sprawiają jej radość, że czeka na te wspólne wyjścia.
Weszli do restauracji, zajęli miejsce przy wcześniej zamówionym stoliku. Kończyli jeść, rozmawiając i uśmiechając się do siebie kiedy jak spod ziemi ktoś wyrósł tuż przy nich. A następnie usłyszeli.
- Szybko się pocieszyłaś - odwróciła głowę w stronę nadchodzącego dźwięku i zamarła.
- Nie sądzę abyś był tym, który może mnie osądzać - odparła a następnie zwróciła się do Marka - pozwól, że ci przedstawią mój były narzeczony Piotr Sosnowski a to Marek Dobrzański mój szef i ... - zastanowiła się przez chwilę a następnie dodała - chłopak.
- No proszę bardzo. Poleciałaś na bogatszego to stąd te wszystkie szykany w moim kierunku - w Uli aż się zagotowało i już chciała mu odpowiedzieć, ale wszedł jej w słowo Marek.
- Posłuchaj jeszcze słowo, a wywiozą cię stąd karetką. Nie pozwolę abyś obrażał Ulę w mojej obecności. A teraz pozwól, że skończymy nasz posiłek - skończył i odezwał się do dziewczyn - spokojnie Ula. Nie warto się przejmować takim głupim gadaniem.
Mieli jeszcze zamówić deser jednak w tej sytuacji bynajmniej Ula straciła ochotę i najchętniej opuściłaby ten lokal jak najszybciej.
Wreszcie wyszli na zewnątrz a ona odetchnęła. Wsiedli do samochodu i jeszcze zanim ruszyli odezwała się.
- Bardzo cię przepraszam, za to czego byłeś świadkiem oraz, że nazwałam cię moim chłopakiem. Pomyślałam, że w ten sposób Piotr szybko sobie pójdzie. Marek odwrócił się w jej stronę i patrząc prosto w oczy rzekł.
- Nie masz za co mnie przepraszać. A ja bardzo pragnę być właśnie twoim chłopakiem. Takim prawdziwym, który zabiera cię na randki, obsypuje prezentami. Który jest tuż obok aby chronić cię przed takimi dupkami jak ten tam - zaszkliły się jej oczy. Nagle tak jakby dostała olśnienia i zrozumiała coś tak oczywistego, a ostatnie słowa Marka jedynie ją w tym utwierdziły, a może właśnie czekała aż je usłyszy - Ula kocham cię.
- Chyba jestem ci winna opowiedzieć co łączyło mnie z Piotrem tak jak ty opowiedziałeś mi o sobie i Paulinie.
- Ula ja tego nie oczekuję. To tylko twoja decyzja, mi nic do tego - mówił - w porządku chodźmy może gdzieś - zaproponował. Ula chciała już wysiąść, ale powstrzymał ją.
- Poczekaj, znam doskonałe miejsce - odpalił silnik i ruszył w tylko sobie znanym kierunku.
CDN...
No nareszcie 😊❤️❤️ aż mnie skręca z ciekawości gdzie Marek zabrał Ulę, bo nad Wisłę nie, może palmiarnia 🤔 no to Pan były narzeczony już się pokazał i zepsuł humor😕 to teraz kolej na byłą narzeczoną, która pewnie doprowadzi Marka do wściekłości 😡 no nic muszę czekać na ciąg dalszy 😉 pozdrawiam cieplutko i życzę miłego tygodnia 🍀🌞🌺
OdpowiedzUsuńNo i co ja mam powiedzieć? Chyba jedynie, że Paulina a i owszem popsuje humor dużo bardziej niż Piotr.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę późnym wieczorem.
Julita
wisla no i narescie cos poruszylo w jch relacji
OdpowiedzUsuńJesteście zbyt przewidywalni. Chyba muszę coś pozmieniać.
UsuńW końcu musiały nastąpić zmiany w relacjach między Ulą i Markiem.
Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek popołudniu.
Julita
Ten rozdział był bardzo potrzebny, bo szczera rozmowa z Markiem rozjaśniła sporo w głowie panny Cieplak i pozwoliła zrozumieć, że to co do niego czuje, to właśnie miłość. Spotkanie z Sosnowskim miało swoje dobre i złe strony. Złe, bo nie jest miło spotkać kogoś, kto w przeszłości nas skrzywdził, a dobre, bo nazwanie Marka swoim chłopakiem przyniosło bardzo pozytywny wydźwięk. Teraz oboje wiedzą już, na czym stoją. Obcowanie ze sobą jeszcze bardziej zacieśni tę relację i doprowadzi tę wzajemną miłość do szczęśliwego finału.
OdpowiedzUsuńA tak nawiasem mówiąc Paulina, to jednak głupia dziunia. Haha.
Serdecznie pozdrawiam. :)
To nie koniec tej szczerej rozmowy. Teraz kolej na Ulę. Taka rozmowa jest im potrzebna.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek popołudniu.
Julita