niedziela, 16 czerwca 2024

CUDZY NARZECZONY część XI

 Maciek bardzo szybko zorganizował swoje stanowisko i tak samo szybko odnalazł się w roli dyrektora. Zrobił objazd po wszystkich magazynach należących do firmy. A w następnej kolejności przydzielił każdy magazyn jednemu ze swoich pracowników. Tych było pięciu. Trzech zajęło się stanem magazynami, jednym była sekretarka a ostatnia z zatrudnionych pracowników miała wraz z nim zajmować się wysyłką. Sam Szymczyk miał zajmować się stroną internetową. 
Z upływem czasu ta forma sprzedaży zaczęła przynosić wymierne efekty w postaci wpływów do firmowej kasy. A co cieszyło wszystkich. Nawet sam Pshemko był zadowolony. Dodatkowym powodem jego radości był fakt, że Maciek często konsultował z nim kwotę za jaką należałoby sprzedać daną kreację. 
- Och Krzysztofie jaki jestem rady, że moje suknie nadal są w sprzedaży i to te z poprzednich kolekcji - mówił jednego razu Pshemko kiedy obaj panowie się spotkali. 

I o ile w życiu Szymczyka nastąpiły znaczące zmiany również na polu prywatnym. Bo po niespełna dwóch tygodniach zaczął spotykać się z Anią, dziewczyną pracującą w recepcji. Tak u Uli wciąż niewiele się zmieniło. Marek niemalże wychodził ze skóry, ale bez skutecznie. On już wiedział, że to co czuje do tej dziewczyny jest pięknym uczuciem. Uczuciem zwanym miłością, lecz wydawała się być obojętna wobec nie tylko młodego Dobrzańskiego, ale i innych mężczyzn. W pewnym momencie zaczęto po kątach plotkować o jej orientacji seksualnej. Ta zdawała się nie zwracać na to uwagi. 
- Cześć Maciek - przywitał się z nim Marek i dodał - możesz mi poświęcić trochę czasu? 
- Witaj - odparł - o co chodzi? Coś ze sprzedażą? - dopytywał. 
- Nie, nie o tym chciałem pogadać. Sprzedaż idzie wyśmienicie - widząc pytającą minę Szymczyka pospieszył z wyjaśnieniem - chodzi mi o Ulę.   
- A co z nią? - dopytywał Szymczyk. 
- No właśnie nie wiem - Maciek widząc, że zanosi się na dłuższą rozmowę rzekł.
- Wiesz co, chodźmy stąd - spojrzał na zegarek w telefonie i dodał - możemy pójść gdzieś na lunch. 

Zajęli stolik w niewielkiej kawiarence i kiedy tylko dostali zamówione dania młody Dobrzański zaczął. 
- Maciek możesz mi opowiedzieć coś więcej o Uli niż sam wiem. 
- A co takiego o niej wiesz? - dociekał ten drugi. Wówczas Marek powiedział to co wiedział od niej samej aż wreszcie dotarł do swoich spostrzeżeń. 
- Kilka razy próbowałem się z nią umówić, spotkać od tak na kawie. Jednak ona wygląda tak jakby się bała, jakby się asekurowała - Szymczyk przez krótką chwilę zastanawiał się czy powinien. Jednak ostanie dwa słowa jego rozmówcy najwyraźniej go przekonały. 
- Maciek ja ją kocham. 
- Widzisz Ula z całą pewnością jeszcze długo może starać się unikać bliższych kontaktów z jakimkolwiek mężczyzną. Otóż ona zanim przyjęła się do ciebie, przeżyła zawód miłosny. Przez jakiś czas spotykała się z facetem, który okazał się być nieuczciwym, niewiernym dupkiem. Byli już po zaręczynach i trwały już przygotowania do ślubu, a ten w tym samym czasie spotykał się z inną. On jest kardiologiem a jego nową wybranką okazała się pielęgniarka. O tym dowiedział się pan Józef, a ja najpierw zdobyłem jego dowody niewierności. I w dniu ślubu niby to przypadkiem zdjęcia jakie mu zrobiłem wpadły w ręce Uli. Ale to nie koniec, bo owa panna pojawiła się przed kościołem i oznajmiła, że spodziewa się jego dziecka. Ula nie mogła się z tym dość długo pogodzić. Dopiero wyjazd na Kaszuby pozwolił jej nieco ochłonąć. Powoli zaczynała się uśmiechać lecz to widocznie nadal w niej siedzi. Jedynie co mogę ci doradzić to metoda małych kroków. Chociaż nie gwarantuję, że to coś da. Ona zawsze była dumna a jednocześnie delikatna i krucha - Dobrzański siedział przetrawiając to wszystko co usłyszał. Dzięki tej historii opowiedzianej przez Maćka zaczynał rozumieć dlaczego tak się broniła przed jakąkolwiek inną relacją niż ta, która ich łączyła. Ona asystentka a on prezes. Dodatkowo przypomniała mu się Paulina, która raczyła oznajmić jej, że oni są narzeczeństwem. I to dodatkowo zraziło Ulę do niego. Bo sama nie chciała być taka jak ta, która odbiła jej narzeczonego. A on sam nie sprostował tego, nie wyjaśnił jak jest naprawdę. 
- Ale kretyn ze mnie - wyzywał sam siebie. 
Co do tych ostatnich przemyśleń miał się przekonać w niedługim czasie i to przypadkiem. A może nie przypadkiem, może to było celowe zagranie ze strony Maćka. 

- Ula powinnaś wreszcie zacząć spotykać się z kimś - mówił Szymczyk kiedy oboje spotkali się pomieszczeniu socjalnym robiąc sobie kawę. 
- O czym ty do mnie mówisz? 
- Już ty wiesz o czym. Powinnaś umawiać się na randki.
 - Niby z kim? To jedna rzecz, druga to, że ja mam serdecznie dość jakichkolwiek facetów. Już jeden złamał mi serce i nie zamierzam pozwolić sobie na to drugi raz. 
- A co byś powiedziała, gdyby znalazł się taki, który szczerze by cię pokochał a nie jak ten dupek Piotruś? 
- Nie ma takich, ci których znam są albo zajęci albo są moimi przyjaciółmi. Ja w przeciwieństwie do innych kobiet nie odbijam narzeczonych. 
- Ale są i tacy, którzy są sami bez żadnych żon czy też narzeczonych. 
- Tak a to niby kto? 
- Marek, Aleks i jeszcze kilku innych. 
- Aleks nie jest w moim typie. Owszem lubię go, ale nic poza. Za to Marek ma narzeczoną, jest nią przecież siostra Aleksa Paulina. 
- I tu się kochana mylisz - w tym właśnie czasie Dobrzański przechodził obok i mimo woli przystanął tak aby słyszeć o czym rozmawiają - Marek nigdy nie był jej narzeczonym. 
- Przecież ona sama mi mówiła, że... - Szymczyk jej przerwał mówiąc. 
- Ona tak mówi wszystkim, którzy ich nie znają. Owszem wiem, że mieli się zaręczać, ale on wszystko odwołał. Jednak do panny Febo nie dociera, że się rozstali. Wiem, że od tego dnia przysporzyła nie tylko Markowi wielu problemów, ale i jego rodzicom oraz swojemu bratu. 
- Ciekawe skąd ty to wszystko wiesz? - zaciekawiła się. 
- Ja w przeciwieństwie do ciebie zintegrowałem się z innymi w tej firmie - usłyszała w odpowiedzi. 
Najwyraźniej ta rozmowa z przyjacielem dała Uli do myślenia. Zdawało się, że nieco inaczej zaczęła patrzeć na swojego przełożonego. Chociaż do większego przełomu w ich relacji raczej nie było. 
Za to Marek idąc za radą Szymczyka zaczął stosować metodę małych kroczków. Jakiś czas później mieli wyjechać wraz z kilkoma innymi osobami do Wrocławia na targi mody. Marka zadaniem  było wynajęcie dla siebie oraz kilku osób pokoi w Hotel Piast. Cały wyjazd był zaplanowany od piątku do poniedziałku. Po dojechaniu na miejscu Marek zameldował wszystkich i rozdał każdemu kartę do pokoju. 
- Ula? - zatrzymał ją tuż przed drzwiami do jej pokoju. 
- Słucham. 
- Masz może ochotę pozwiedzać nieco Wrocław? Dzisiaj i tak mamy wolne, bo wszystko zaczyna się dopiero jutro. 
- No nie wiem...- chciała zaprotestować jednak ten ją ubiegł mówiąc.
- To nie zobowiązujące wyjście dwojga znajomych. Samemu nie bardzo mi się chce wychodzić, ale już we dwoje to zawsze raźniej - widać było, że walczy sama ze sobą. 
- W porządku. Potowarzyszę ci - odparła, widząc, że ten chyba jednak nie odpuści. 
Umówili się za trzy kwadranse przy recepcji hotelowej. 
Spędzili ze sobą całe popołudnie i pół wieczoru. Swój spacer zaczęli od rynku. Tam też zwiedzili Muzeum Pana Tadeusza oraz najstarszy w Polsce ratusz z XIII wieku. Następnie postanowili zobaczyć Ogród Japoński, a to za namową Uli. 
- Marek a może zwiedzilibyśmy Ogród Japoński wiele słyszałam o nim - zaproponowała, a ten zgodził się bez namysłu. 
Podczas całego tego zwiedzania obserwował ją i próbował jak najlepiej zapamiętać w jakich sytuacjach jak ona się zachowuje.  
- Szkoda, że mamy tak mało czasu - westchnęła w pewnym momencie kiedy już wracali do hotelu. 
- No mamy jeszcze pół niedzieli, bo do Warszawy przecież wracamy dopiero w poniedziałek - odparł. 
CDN...
 

8 komentarzy:

  1. No wreszcie coś drgnęło między Ulą i Markiem. Maciek spisuje się świetnie na każdym polu czy to zawodowym czy prywatnym, dobry z Niego przyjaciel. Mam nadzieję, że relacje między Ulą a Markiem będą już na tyle mocne, że pojawienie się Pauliny im nie zaszkodzi. Bo to, że ta jedza nie odpuści i przyjedzie prędzej niż wszyscy myślą to jest pewne. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia. 🌺🌞🍀 No i oczywiście czekam niecierpliwie na kolejną część 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina jeszcze się pojawi. Między tą dwójką niewiele się zmieniło. A jedynie Marek uświadomił sobie co czuje do Uli.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę popołudniu.
      Julita

      Usuń
  2. Rozmowa Marka z Maćkiem chyba trochę rozjaśniła temu pierwszemu sytuację dotyczącą Uli i raczej była Markowi potrzebna, bo lepiej zrozumiał asekuracyjną postawę swojej sekretarki nie tylko w stosunku do niego, ale i do innych mężczyzn. Metoda małych kroków jest dość skuteczna i w tym przypadku może się udać, bo Ulę należy najpierw oswoić i przekonać, że może Markowi zaufać. Wciąż jest sporo niepewności między nimi i póki co, przełomu nie ma, ale wierzę, że w końcu Ula się przełamie i bardziej otworzy na relacje z Markiem.
    Pięknie dziękuję za tę część i najserdeczniej pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula sama musi dojść do wniosku, że Marek to nie Piotr. A póki co to są jako podwładna podwładny.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
  3. Ja bym wysłała ich na ławkę z krasnalem i krasnalką. Jest taka ławka miłości we Wrocławiu. A Uli w końcu powinien ktoś wyraźnie powiedzieć o Paulinie i że tylko w jej chorym umyśle Marek jest jej narzeczonym. I to, że nie wszyscy są Piotrami.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiedziałam o takiej ławce. O samych krasnalach coś tam kiedyś. Ula wie o Paulinie od Maćka. A cała reszta to już przyjdzie z czasem.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Na wszystko zawsze przychodzi czas.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz na blogu.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałek wieczorem.
      Julita

      Usuń