Dominika nie zamierzała ustąpić i już układała w głowie kolejne plany na pozbycie się Uli z firmy albo przynajmniej ze stanowiska asystentki. Początkowo ginęły jakieś mało istotne dokumenty tylko i wyłącznie z biurka Uli lecz kiedy to nie przyniosło zamierzonego efektu ta posunęła się jeszcze dalej.
- Dominika czy ktoś tu wchodził pod moją nieobecność? - pytał prezes kiedy to okazało się, że ktoś włamał się do jego biurka. W czasie jego spotkania z kontrahentem.
- Kiedy wróciłam z bufetu wychodziła od ciebie Ula - odpowiedziała. Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy. A Marek zaczął się jakoś dziwnie zachowywać w stosunku do swojej dziewczyny.
- Marek czy wszystko jest w porządku? Ostatnio chodzisz jakiś podminowany - zaczęła Ula kiedy wracali z pracy.
- Nic nie jest w porządku Ula - odpowiedział mało lakonicznie.
- Co znaczy nic nie jest? - dopytywała kobieta. Lecz ten nie odpowiedział, a kiedy ta chciała dotknąć jego dłoni ten położył ją na kierownicy. Dojechali do domu a on wciąż milczał. Uli zrobiło się przykro, zawsze przecież mówili sobie wszystko i dodatkowo to dziwne zachowanie wobec niej samej.
Marek poszedł nastawić ekspres do kawy i udał się pod prysznic. Ula swoje kroki skierowała w stronę swojej sypialni, z szafy wyjęła niewielką walizkę i zaczęła pakować kilka swoich rzeczy. Wiedziała, że Marek tak szybko nie wyjdzie z łazienki. Spakowana po cichu opuściła mieszkanie. Początkowo miała zamiar jechać do Rysiowa, uznała jednak, że musiała by tłumaczyć ojcu co się wydarzyło. Poszła na postój taksówek podała kierowcy adres i już kierowała się w stronę domu swojej znajomej ze studiów.
- Ula jak miło cię widzieć kochana - mówiła znajoma kiedy tylko ujrzała Cieplak w drzwiach - wchodź do środka. Tak dawno się nie widziałyśmy - mówiła kobieta - co u ciebie? - dopytywała kiedy obie siedziały już w kuchni.
- Na początek chciałam się zapytać czy nie mogłabym u ciebie przenocować kilka nocy? - w pierwszej kolejności zapytała Cieplak. Ta nie widziała problemu i zgodziła się bez słowa. A potem Ula zaczęła snuć swoją opowieść o tym co się ostatnio w jej życiu działo.
Wyszedł z łazienki, nalał kawy do dwóch filiżanek i usiadł na kanapie w salonie, jednak cisza jaka panowała zaniepokoiła go. Zapukał do jej sypialni i kiedy ta się nie odezwała wszedł do środka. Pomyślał, że ta usnęła, ale jakie było jego zdziwienie kiedy jej tam nie było, szybkim krokiem poszedł do łazienki i do przedpokoju.
- Gdzie ona może być - zaczął się zastanawiać. Chwycił za telefon, wybrał jej numer, ale ta nie odbierała. Zaczął się niepokoić - Dobrzański jesteś kretynem, powinieneś z nią porozmawiać a nie unikać tematu - wyzywał siebie samego.
Chociaż z drugiej strony nie mógł jej zdradzić co się takiego dzieje i jaki ma plan aby to rozwiązać. Wszystko miało się okazać w najbliższych dniach. Kiedy po raz pierwszy zniknęły dokumenty z jego biura pożalił się Pshemko, był wówczas u niego sprawdzić jak idą prace nad kolekcją.
- Coś ty taki nie swój Marco? - zapytał mistrz. Początkowo młody prezes nie chciał nic mówić, ale starszy mężczyzna nie dawał za wygraną i w końcu ten powiedział co i jak - wiesz mój drogi Urszuli to ja bym nie podejrzewał o coś takiego, ale tę Dominikę już prędzej. Niby taka cicha, skromna, a jednak coś w niej jest takiego co odstręcza - mówił Pshemko.
- Ja to wiem, ale jak udowodnić, kto to robi? - zastanawiał się głośno.
- Ja chyba mam pomysł - odezwał się mistrz - zamontuj w gabinecie niewielką kamerkę tak aby obejmowała biurko i regał - Marek uznał to za wspaniały plan, podziękował Pshemko i pożegnał się.
Minęło od tej rozmowy kilka dni, a kamerka zamontowana w jego gabinecie każdego dnia nagrywała wszystko co się działo.
Ale dzisiejszego popołudnia ważniejsza była Ula i to gdzie mogła się podziewać. Kilka razy próbował się do niej dodzwonić lecz ta nie odbierała. Coraz bardziej się o nią martwił. Postanowił poszukać jej jeżdżąc po Warszawie, czuł podświadomie, że ta nie pojechała do Rysiowa. Ubrał się pospiesznie, chwycił za kluczyki i ruszył szukać swojej dziewczyny. Był już zrezygnowany, a dodatkowo było już dość późno kiedy to postanowił podjechać jeszcze w jedno miejsce. Chociaż nie był pewny czy tam będzie. Podjechał na niewielki parking wysiadł z auta i udał w kierunku Wisły, gdzie kiedyś siedzieli na zwalonym pniu, rozmawiając. Był w pobliżu kiedy ujrzał ją siedzącą, widać było, że płacze.
- Oj panie prezesie, pan to się chyba nigdy nie nauczy - zaczął mówić do siebie. Podszedł do niej i szeptem tak aby jej nie wystraszyć odezwał się.
- Ula, szukałem cię - ta nie zareagowała. Podszedł do niej i przykucnął. Delikatnie dłonią uniósł jej podbródek, spojrzał w jej zapłakane oczy - kochanie proszę cię nie płacz. Wiem, że mocno cię zraniłem, ale uwierz mi nie chciałem tego lecz nic nie mogę ci teraz więcej powiedzieć. Obiecuję wyjaśnić wszystko, ale to dopiero za kilka dni - próbował jakoś wyjaśnić zaistniałą sytuację. Ta siedziała milcząc. Usiadł obok i czekał na jej reakcję. Zdjął marynarkę aby nałożyć na ramiona widząc jak się trzęsie z zimna - Ula wracajmy chłodno już się zrobiło - rzekł.
- Ja nie wracam z tobą - odpowiedziała i nie miała zamiaru mu się tłumaczyć. W końcu on jej też nie mówił wszystkiego.
- Ale jak to, to gdzie pojedziesz? - dopytywał.
- A to już chyba nie twoja sprawa. Nie muszę ci się tłumaczyć - usłyszał.
- Kochanie proszę cię, powiedz mi gdzie będziesz. Naprawdę się o ciebie martwię - mówił, jednak widząc, że ta jest nie ugięta postanowił powiedzieć jej prawdę - Ula posłuchaj, nic ci nie mówiłem, bo chciałem wyjaśnić sprawę kradzieży dokumentów z mojego gabinetu. W moim gabinecie jest zamontowana kamerka. Kilka dni temu ktoś włamał się do mojego biurka, zginęło kilka dość ważnych dokumentów. Ale nie to jest ważne, tylko to, że to ciebie o to posądzono. A ja chcę zobaczyć kto jest prawdziwym włamywaczem, bo to że, to nie ty ja doskonale wiem. I nawet przez myśl mi nie przeszło abyś to miała być ty. Ewidentnie ktoś chce tobie zaszkodzić i nas ze sobą skłócić. Stąd to moje dzisiejsze zachowanie, najdalej w piątek wszystko się wyjaśni. Wszystko jednak miało się wyjaśnić już następnego dnia i to nie tylko kwestia znikających dokumentów a i coś więcej.
Ula w końcu dała się przekonać do powrotu do domu. Podjechali jeszcze po jej rzeczy. Ula nie tłumaczyła się zbyt wiele a jedynie, że doszli do porozumienia z Markiem. Całą drogę milczała, następnego dnia wspólnie pojechali do pracy jednak wciąż nie rozmawiali ze sobą. Przyszła pora lunchu. Dominka jako pierwsza opuściła sekretariat, Ula poszła do bufetu, a chwilę później Dominika ponownie pojawiła się niby to na swoim stanowisku pracy. Po upewnieniu się, że została tylko ona oraz prezes zapukała i nie czekając na zaproszenie weszła do środka. Podeszła do biurka usiadła na jego brzegu niemalże na wprost Marka, założyła nogę na nogę i już zamierzała pochylić się nad nim po czym złożyć namiętny pocałunek na jego ustach. Dobrzański chwycił ją za nadgarstki i odepchnął jednocześnie odsuwając się od niej samej.
- Możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz? - wysyczał przez zęby.
- Oj Mareczku nie mów mi, że taki jesteś święty. Przecież oboje wiemy jak to lubisz - mówiła z uśmiechem na ustach. Była niemal pewna swojego zwycięstwa, siadając w takiej pozycji kontem oka zauważyła idącą Cieplak.
- To cię bardzo zmartwię, ale już bardzo dawno temu przestało mi się to podobać. A teraz opuść mój gabinet - rzekł i otworzył drzwi dając jej do zrozumienia, że rozmowa została zakończona. Kiedy ta wyszła wziął kamerkę i podłączył do laptopa. Przejrzał wszystkie zapis. W ciągu tych kilku dni kiedy trwały nagrania za każdym razem było widać jak Dominika wchodzi do gabinetu i wynosi jakieś dokumenty, grzebie w jego biurku oraz przegląda segregatory. Miał ją tylko zwolnić, ale jej dzisiejsze zachowanie sprawiło, że nie zostawi tak tej sprawy. Najpierw zawołał do siebie Ulę.
- Płakałaś? - ni to stwierdził ni to spytał. Jednak nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Wstał z fotela i poprosił aby ona usiadła, kiedy ta zrobiła to, nacisnął jeden klawisz i uruchomił się filmik.
- I co teraz? - odezwała się po tym jak zobaczyła prawie wszystkie nagrania.
- Jak to co? Jeszcze dziś dostanie dyscyplinarkę. Ale to nie wszystko. Domyślam się, że widziałaś coś co miało miejsce w tym gabinecie. Nie będę się w żaden sposób tłumaczył, ale proszę obejrzyj to - rzekł i uruchomił inny filmik.
- Przepraszam - wyszeptała.
- Ula nie masz za co mnie przepraszać. Wiem, że powinienem ci o tym powiedzieć wcześniej, ale chciałem to wszystko samemu ogarnąć. A potem wyjaśnić - mówił trzymając ją za dłonie - wiesz muszę załatwić jeszcze jedną sprawę z tym związaną - dodał i wskazał palcem na filmik.
- Masz rację Aleks powinien o tym dowiedzieć się od ciebie samego i to jak najszybciej. Jeszcze przed tym jak ją zwolnisz, bo obawiam się, że pójdzie inaczej do niego i opowie swoją własną historię - poparła go. Marek wyjął nagranie z komputera i powędrował do Febo.
- Witaj Aleks - przywitał się i poprosił o kilka minut rozmowy. Ten nie przeczuwając niczego złego wskazał fotel przy niewielkim stoliczku i zaproponował kawę. Po chwili już młody Dobrzański zaczął - nie bardzo wiem jak ci to powiedzieć, bo chodzi o kogoś tobie bliskiego.
- Marek mów o co chodzi. Czy coś z Pauliną? - Marek pokręcił przecząco głową.
- Chodzi o twoją dziewczynę Aleks. Widzisz w ciągu ostatnich trzech dni działy się dziwne rzeczy. Ginęły dokumenty, ktoś włamał się do mojego biurka, ale dzisiaj to już przeszło moje wszelkie wyobrażenia co ta kobieta jest w stanie zrobić - skończył i poprosił o laptopa. Po chwili uruchomił nagrania, na których widać zachowanie Dominiki. Na końcu puścił to co działo się w porze lunchu - przepraszam cię Aleks, ale musiałem ci to pokazać. Również poinformować o jej natychmiastowym zwolnieniu. Początkowo chciałem dać zwolnienie za porozumieniu stron lecz w obecnej sytuacji nie mogę postąpić inaczej jak dać jej dyscyplinarkę - Febo wyglądał jakby dostał w twarz. Był wściekły na nią, a z drugiej strony wdzięczny Markowi za to, że przyszedł, że powiedział.
- Dziękuję ci bardzo i zrób jak uważasz za słuszne - rzekł. Pożegnali się i każde zajęło się swoimi sprawami. Chociaż Aleksowi w tym momencie trudno było zająć się pracą.
Tak jak myślała Ula Dominika po otrzymaniu wypowiedzenia pobiegła natychmiast do Aleksa udając ofiarę. Dyrektor najpierw wysłuchał jej żali po czym rzekł.
- Myślałaś, że się nie dowiem co chciałaś zrobić? Doskonale wiem o tym co zrobiłaś, jak bardzo chciałaś pozbyć się Uli z firmy. Widząc, że kradzieże nie pomogły chciałaś rozbić związek Marka i Uli - ta próbowała się tłumaczyć lecz Aleks nie dał dojść jej do głosu - to koniec między nami i mam nadzieję więcej cię nie spotkać w swoim życiu - wstał i wskazał jej wyjście.
Od tego dnia minęło kilka miesięcy w tym czasie Aleks również wyjechał do Włoch. Z pomocą Dobrzańskich postanowił otworzyć firmę córkę tam we Włoszech. Marek po tak długim czasie bycia więźniem miłości, czując wewnętrzny ból wreszcie był szczęśliwym człowiekiem. Podczas jednego z wyjazdów na weekend oświadczył się Uli w blasku księżyca. Ślub odbył się w zimowej scenerii podczas Świąt Bożego Narodzenia. Ich świadkami zostali oboje Febo.
- Paulina mam do ciebie prośbę - mówiła Cieplak kiedy polecieli do Włoch z zaproszeniami na ślub.
- Zgadzam się - odparła Paulina nawet nie znając pytania.
- Jeszcze nie wiesz o co chciałam zapytać.
- Domyślam się, że chodzi o świadkowanie - wyrzuciła z siebie panna Febo, a Ula tylko pokiwała głową potwierdzająco - zdradzisz, kto będzie świadkiem u Marka, bo chyba nie Olszański.
- Marek od dawna nie rozmawia z Sebastianem - wyjaśniła - Chciał poprosić o to Aleksa.
- Dziękuję, że o nas pomyśleliście. Ale nie wiem czy mój brat się zgodzi. Widzisz onkiedy rozstał się z Dominiką unika ludzi. Coraz bardziej staje się odludkiem - mówiła Paulina.
- Myślę, że Marek go przekona - rzekła Ula i tak też się stało.
Wieczorem Marek postanowił wyciągnąć Aleksa do klubu i porozmawiać z nim. Do domu obaj panowie wrócili w szampańskim humorze oraz z dobrą wiadomością.
Jeszcze zanim wrócili Ula chciała jeszcze porozmawiać z Pauliną.
- Paula a czy możemy jeszcze o czymś porozmawiać? - zapytała
- Jasne, mów - usłyszała w odpowiedzi.
- Ja chciałam ci podziękować, za to co dla mnie, dla nas zrobiłaś - Febo nie bardzo rozumiała o czym mówi Ula.
- Ale ja nic takiego nie uczyniłam - rzekła Paula.
- Zrobiłaś bardzo wiele. Gdybyś tego dnia do mnie nie przyjechała i nie powiedziała tego wszystkiego to nie wiem czy dziś bylibyśmy razem.
- Ula za nic nie musisz mi dziękować. Wcześniej czy później i tak wrócilibyście do siebie. To była tylko kwestia czasu, a ja tylko to przyspieszyłam.
Rok później na świat przyszła ich córka Sylwia, która stała się oczkiem w głowie dziadków. Kiedy Sylwia miała trzy lata Ula urodziła bliźniaki dwóch chłopców.
Siedzieli wspólnie wieczorem na kanapie popijając kawę i wspominając ostatnie lata.
- Widzisz kochanie, gdyby nie nasza rodzina, gdybyś mi nie wybaczyła wciąż żył bym jak więzień, we własnym więzieniu.
- Kochałam cię, nadal kocham i nie mogłabym ci nie wybaczyć - usłyszał.
- Kocham cię - wyszeptał jej wprost do ucha i jeszcze mocnej przytulił do siebie.
KONIEC
🤗🤗🤗🤗🤗🤗💓💓💓💓💓💓 A Dominice dobrze tak. Tylko szkoda Aleksa. Udanego tygodnia 🍀
OdpowiedzUsuńKażdy według zasług. Aleks z czasem na pewno też spotka swoją drugą połówkę.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowe popołudnie.
Julita
Zamontowanie kamerki było strzałem w dziesiątkę i chyba jedynym sposobem, by udowodnić, że to nie Ula włamywała się do biurka prezesa. Dominika ukręciła bat sama na siebie, a uwodzenie Marka było przekroczeniem wszelkich granic. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Głupia dziewczyna straciła wszystko. Dobrą pracę, godziwe zarobki, a przede wszystkim przychylność Alexa, który, jak wiemy, takich rzeczy nie wybacza. Krzyżyk na drogę. Ula i Marek mogli wreszcie pomyśleć o sobie i o rodzinie, którą chcieli stworzyć. Wszystko się pięknie udało, a zgoda i świetne relacje z obojgiem Febo były wisienką na torcie.
OdpowiedzUsuńTo było naprawdę fajne opowiadanie. Teraz czekam na kolejne. Serdecznie pozdrawiam. :)
Nie chciałam kolejny raz robić z Febo złych i podłych. Dominika okazała się tak samo głupia jak jej poprzedniczka.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowy wieczór.
Julita
Szybko poszło zdemaskowanie Dominiki. Chociaż nie podobało mi się zachowanie Marka, że na Uli wyładował nerwy. Dobrze, że chociaż jej nie podejrzewał o kradzież. Wielka rodzina Dobrzańskich i Febo na końcu stała się tak jakby kochającą rodziną bez ironii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
Marek jak zwykle najpierw robi potem myśli. Febo i Dobrzańscy zawsze stanowili dobrą, kochającą się rodzinę. Chociaż nie obyło się bez różnego rodzaju utarczek.
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
Cieplutko pozdrawiam we wtorek popołudniu.
Julita