niedziela, 22 stycznia 2023

NARZECZONA część II

Usiadła na schodach przed wejściem do sali, gdzie odbył się główny pokaz. 


Zastanawiała się nad wydarzeniami jakie miały miejsce podczas tego całego przyjęcia i nie umiała tego ogarnąć. 
- Ja chyba jestem jakaś inna - rozmyślała. Przed samym pokazem rozmawiała z jedną z kobiet, która pracuje w firmie organizującej to wszystko. Podobno zastępowała kogoś z obsługi.
- Nazywam się Alicja Milewska i jestem na co dzień sekretarką dyrektora do spraw HR - usłyszała, kiedy przyszła do pracy. 
- Dzień dobry Ula Cieplak. Zostałam to skierowana do pomocy w obsłudze gości na przyjęciu - wyjaśniła powód swojego przybycia. 
Przez jakiś czas poza podawaniem drinków Ula nic więcej nie robiła. Aż do momentu kiedy to przez przypadek wylała szklankę wody na jakąś młodą kobietę, a która zrobiła jej z tego powodu awanturę. 
- Patrz co zrobiłaś, pokrako - wysyczała wysoka brunetka w czerwonej sukni. Ula zdołała jedynie wydukać.
- Przepraszam - kiedy w jej obronie stanęła sama Alicja. 
- Paula nie musisz aż tak krzyczeć, przecież to tylko woda, a dodatkowo niewiele widać aby coś było nie tak. Ale zawsze możesz pójść do Pshemko a on coś dla ciebie znajdzie - czym jeszcze bardziej rozzłościła pannę Febo. Jednak ta nie zdążyła się więcej odezwać z racji rozpoczynającego się pokazu - nie przejmuj się nią - zwróciła się tym razem do Uli - ona już tak ma wrzeszczy na wszystkich włącznie ze swoim chłopakiem. To ten przystojniak - wskazała na Marka Dobrzańskiego - ten to ma anielską cierpliwość do tej kobiety - Ula spojrzała w kierunku bruneta i aż zadrżała, w tej samej chwili ten odwrócił głowę w jej kierunku, oboje spojrzeli na siebie. Ula już nie słuchała co mówiła do niej starsza kobieta, stała jakby ją wmurowano w podłogę. To spojrzenie było iście magnetyczne, a ona miała wrażenie jakby utonęła w tych niesamowicie pięknych oczach. 
- Ula czy ty mnie słuchasz? - nagle została wyrwana z tej hipnozy.
- Tak, tak, przepraszam cię Alu zamyśliłam się - wydukała i dodała - możesz powtórzyć co mówiłaś.
- Pytałam czym się na zajmujesz na co dzień - usłyszała. 
- To dość długa historia i niezbyt radosna - odpowiedziała ze smutkiem w głosie Cieplak. 
- Mamy czas, teraz będzie pokaz, a on zazwyczaj trwa około półgodziny - Ula mimo iż nie należała do osób, które lubią mówić o sobie, poczuła jakiś sentyment do tej kobiety. Już miała zacząć snuć opowieść o swoim smutnym życiu. Kiedy usłyszały jak Marek oświadcza się Paulinie. I niby nic w tym takiego w tym dziwnego, ale to co działo się kilka minut po skończonym pokazie przeszło oczekiwania wszystkich zgromadzonych. Ula już kończyła swoją opowieść gdy rozległa się jakaś dziwna wymiana zdań między jedną z modelek a kimś z drugiej strony słuchawki. Pech chciał, że jeszcze nie rozłączono całego nagłośnienia i wszystko usłyszeli zgromadzeni. 
- Ta głupia Włoszka myśli, że on będzie jej. 
- ...
- Ja tak łatwo nie odpuszczam - mówiła kobieta. 
Te słowa sprawiły, że kolejny raz tego dnia Paulina zrobiła awanturę lecz można powiedzieć, że uzasadnioną. 
- Możesz mi powiedzieć co to miało znaczyć? - wysyczała przez zęby. 
- Nie wiem, o czym ona mówi - odparł Marek swojej narzeczonej. 
- Ty jak zwykle nie wiesz. Zapewne miałeś z nią romans albo nadal trwa - mówiła podniesionym głosem. 
- Dzieci uspokójcie się, to nie miejsce ani czas na takie rozmowy. Wyjaśnicie sobie wszystko w domu wieczorem - wtrącił się Krzysztof Dobrzański. 
- Ale Krzysztofie... - chciała cos jeszcze powiedzieć Paulina. 
- To nie miejsce na takie rozmowy - powtórzył senior Dobrzański. 
Oboje młodzi rozeszli się. Paulina dołączyła do swojego brata Aleksa a Marek najpierw podszedł do swojego przyjaciela Sebastiana Olszańskiego zamienili kilka zdań, wypili po drinku po czym pożegnali się. 

- Ula a jaką szkołę skończyłaś? - zapytała Alicja, kiedy ponownie obie wróciły do rozmów. 
- Skończyłam ekonomię na SGH. Jednocześnie kończyłam dwa kierunki oraz robiłam kilka kursów w tym językowych - mówiła nie zdając sobie sprawy, że ktoś przysłuchuje się tej rozmowie - ale jak widzisz do tej pory nie mogę zdobyć odpowiedniego zatrudnienia, dlatego też podejmuję się różnych drobnych prac dorywczych. W końcu jakoś muszę utrzymać siebie i brata. Jednak największym moim marzeniem jest zabranie do siebie Beatki, ale jak na razie jest to wręcz nie możliwe. Żaden sąd nie przyzna mi opieki nad małą, bo nie mam stałego zatrudnienia, dodatkowo warunki mieszkaniowe też nie są odpowiednie. Wraz z Jasiem wynajmujemy małe mieszkanie.

Z tych jej rozmyślań nad tym co się działo wyrwał ją stukot czyjś butów. Podniosła głowę i ujrzała szybko schodzącego po schodach Marka, chyba nawet jej nie zauważy. Wcześniej mijała go jak siedział przy jednym ze stolików.



Nie minęło kilka minut jak usłyszała jakiś dziwny odgłos, podniosła się i biegiem ruszyła w kierunku tego dziwnego dźwięku. Jej oczom ukazał się samochód juniora Dobrzańskiego, którym uderzył w posąg stojący przy alejce parkowej. Ta niewiele myśląc podbiegła do auta i z trudem otworzyła drzwi rozbitego auta i z takim samym poświęceniem próbowała wydobyć ze środka nieprzytomnego mężczyznę. W tym czasie ktoś najwyraźniej z wezwał pogotowie, które dość szybko przybyło na miejsce. Ula usunęła się na bok, tak że nie było jej widać. 

Od tego dnia i tych wszystkich wydarzeń minęły kolejne dni Ula w tym czasie wciąż próbowała zdobyć jakieś zatrudnienie. Jasiek codziennie dojeżdżał do szkoły do Rysiowa i wówczas widywał ze swoją młodszą siostrą, a potem opowiadał Uli czego się dowiadywał. 
- Ula Beatka mówi, że ojciec potrafi znikać niemalże na całe popołudnia. 
- Ale jak to znika? 
- Tego to ja nie wiem - odpowiedział i po chwili namysłu dodał - ja jutro wrócę trochę później. Zaraz po lekcjach przejdę się tam i spróbuję czegoś więcej dowiedzieć. 
- Tylko uważaj - rzekła. 
Następnego dnia Jasiek po szkole poszedł do rodzinnego domu. Tak jak się domyślał ojciec nie będzie zadowolony z tej wizyty. 
- Co tu robisz? - usłyszał głos ojca. 
- Przyjechałem po kilka swoich rzeczy - odpowiedział mu Jasiek. 
- Ciekawe co może tu być jeszcze twoje albo twojej siostruni. 
- Zostawiłem podręczniki oraz swoją młodszą siostrę i nie masz prawa mi zabraniać tu przyjeżdżać - mówił podniesionym ze zdenerwowania głosem młody Cieplak. A co nie spodobało się Józefowi, zamachnął się, jednak nie trafił. Całej tej sytuacji przyglądała się Beatka z przerażeniem w oczach. 
- Tatusiu przestań - krzyknęła czym obaj panowie przestali. Jasiek pobiegł na górę zabrał to co potrzebował i ponownie zszedł na dół, jakie było zdziwienie kiedy okazał się, że ojca nie ma. 
- Betti gdzie on jest? - dopytywał małą, ale ta tylo wzruszyła ramionami i zaraz rzekła.
- Tak jest codziennie. Przyprowadza mnie do domu i gdzieś wychodzi, a wraca wieczorem. 
-  A co z tobą? - ta tylko wzruszyła ramionami. Dla młodego Cieplaka było tego za wiele, nie myśląc długo ponownie powędrował na piętro domu, spakował kilka rzeczy i wrócił do siostry mówiąc - ubieraj się. Pojedziesz ze mną. 
- Ale tato będzie zły - wyszeptała dziewczynka. 
- Nie interesuje mnie to. Nie mogę pozwolić na to abyś zostawała sama w domu, jesteś na to za mała - odpowiedział. 
- Ulcia - krzyknęła z radości kiedy tylko przekroczyli próg mieszkania w Warszawie. 
- Betti kochanie, ale się cieszę, że cię widzę - mówiła. 
- Jasiek co to ma znaczyć - zapytała kiedy Beatka zajęła się rysowaniem. 
- Ula musiałem tak postąpić. On przyprowadza ją z przedszkola i zostawia samą na całe popołudnie. Nawet dzisiaj kiedy ja byłem spakować swoje rzeczy on zdążył wyjść. Dodatkowo zrobił się agresywny. Wyobraź sobie, że zamierzał mnie uderzyć tylko dlatego, że powiedziałem coś co mu się najwyraźniej nie spodobało. Dlatego postanowiłem zabrać małą i przywieź do nas. Ja wiem, że będzie nam ciasno, ale nie mogłem inaczej zrobić - wyjaśnił wszystko siostrze. 
- Ale wiesz, że będzie jej szukał? 
- Tak wiem i dlatego zostawiłem mu kartkę na stole z informacją, że zabieram małą ze sobą - odpowiedział. 

Marek miał w szpitalu spędzić kilka dni na obserwacji. W czasie jego pobytu często odwiedzała go Paulina oraz rodzice. Lecz ten nie zamierzał aż tyle czasu mitrężyć leżąc w szpitalu. Raptem po dwóch dniach postanowił wypisać się na własne życzenie. Ze szpitala miała odebrać go jego narzeczona, która dała się przeprosić. 
- My nie jedziemy do domu? - zapytał kiedy wyjeżdżając z parkingu szpitalnego panna Febo wybrała inny kierunek. 
- Zgadza się kochanie. Umówieni jesteśmy z twoimi rodzicami. Wczoraj rozmawiałam z twoją mamą i ta zaprosiła nas na obiad - wyjaśniła. Marek nie oponował, uwielbiał zjeść taki domowy obiad, a doskonale wiedział, że Paulina ma do tego dwie lewe ręce. O czym sama często powtarzała. 
- Marku chciałam z tobą porozmawiać - usłyszał głos matki kiedy kończyli obiad. 
- Oczywiście mamo - odparł. 
- Widzisz synku podczas tego ostatniego pokazu byłam świadkiem pewnej rozmowy i po tej rozmowie chciała komuś pomóc. Ale nie bardzo wiem jak - mówiła Helena Dobrzańska. 
CDN...

10 komentarzy:

  1. Coś czuję że mama marka pomoże uli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze czujesz.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
  2. No to chyba Helena wkroczy w życie Uli i też pewnie ściągnie ją do FD. Robi się coraz ciekawiej i trudno będzie wytrzymać cały tydzień. Życzę udanego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helena to taka osoba, która każdemu chce pomóc i robi to jeśli ma taką możliwość.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
      Julita

      Usuń
  3. Niektóre fragmenty opowiadania dotyczące zwłaszcza Cieplaka i małej Betti, jako żywo przypominają mi moje "Upadki i wzloty", choć ja postawiłam tam na nieco inną konfigurację, bo to Ula została wyrzucona z domu z powodu niechcianej ciąży, a w Rysiowie zostało młodsze rodzeństwo. Cieplak u mnie też znikał i jak się okazało jeździł do innej kobiety. Dziećmi nie interesował się w ogóle. Ciekawi mnie dokąd u Ciebie ucieka Józef. Czyżby też jakaś kobieta do wzięcia? Jasiek podjął słuszną decyzję. Beatka jest zbyt mała, żeby mogła zostawać sama w domu. Beztroska i obojętność Józefa jest porażająca w stosunku do młodszej córki i w jakimś sensie okrucieństwo wobec dwójki starszych. Mieszkanko mają maleńke, ale wolą się gnieść na kupie razem, niż pozwolić na nieodpowiedzialność ojca wobec Beatki.
    Okazuje się, że Helena usłyszała chyba rozmowę Uli z Alą. Kobieta musi posiadać trochę empatii, bo inaczej nie prowadziłaby fundacji. Kto wie, może będzie mogła pomóc Uli stanąć na nogi?
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc to nawet zapomniałam, że miałaś podobne. Z całego serca przepraszam i zapewniam, że na tym kończą się wszelkie podobieństwa. Tu Cieplak znika z innego powodu, jednak nie mogę zdradzić co to jest.
      Helena usłyszała końcówkę rozmowy, ale poczuła potrzebę pomocy.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w poniedziałkowy wieczór.
      Julita

      Usuń
    2. Julita
      To nie był żaden zarzut i nie masz za co przepraszać, bo wiele opowiadań miewa podobne wątki. U Ciebie postawa Józefa w stosunku do własnych dzieci od razu skojarzyła mi się z opowiadaniem, które kiedyś popełniłam, a mimo to Twoja treść jest inna i różni się od mojej, więc absolutnie nie posądzam Cię o plagiat. To tak, żeby była jasność.

      Usuń
    3. Nie odebrałam tego w żaden sposób jako posądzenie o cokolwiek.
      Zgadzam się, że coraz więcej jest takich opowiadań. Czasem nawet same poruszamy podobne wątki w różnych swoich opowiadaniach.

      Usuń
  4. Skoro tytuł narzeczona to pewnie to nie koniec wyskoków Pauliny. Ale tym tylko prędzej zakończy związek z Markiem.
    Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina zdenerwowała się po tym co usłyszała od modelki. Chyba każda by tak zareagowała.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w środę wieczorem.
      Julita

      Usuń