sobota, 17 września 2022

POWROTY część V

 Wrócili do Wiednia i do szarej rzeczywistości. Ula przeglądała ogłoszenia o pracę, nie mając pojęcia, że Marek rozmawiał o jej zatrudnieniu u siebie w firmie. Po pracy postanowił pojechać do Uli i przekazać jej dobre wiadomości. Zadzwonił tylko aby umówić się z Cieplak. 
- Dzień dobry Ula - przywitał się - jak ci mija dzień? - dopytywał chociaż domyślał się co może usłyszeć. 
- Witaj - odparła, a ton głosu mówił w jakim jest nastroju - od ponad godziny przeglądam oferty pracy i rozsyłam cv gdzie tylko to możliwe. Ale już widzę, że tak łatwo nie będzie. 
- Nie zamartwiaj się skarbie. Zobaczysz wszystko się ułoży - próbował pocieszyć - chciałem dzisiaj przyjechać pod wieczór jeśli to możliwe. Pomyślałem, że moglibyśmy pójść do kina - Ula milczała - halo Ula jesteś tam? 
- Tak jestem. Przepraszam cię Marek, ale nie mam ochoty na jakiekolwiek wyjście. Ale jeśli chcesz przyjechać to zapraszam, pani Ewa na pewno się ucieszy - usłyszał w odpowiedzi. 
- A ty? - dopytywał. 
- Co ja? 
- A ty ucieszysz się? 
- Zawsze jesteś mile widziany - odparła i chociaż nie do końca na taką odpowiedź liczył to cieszył się, że nie odmówiła. 
- W porządku, przyjadę tak około siedemnastej, osiemnastej - odparł, pożegnał się i rozłączył. 

Było już południe Ula skończyła przeglądanie ofert, postanowiła pomóc Ewie w przygotowaniu posiłku. 
- Wieczorem przyjedzie Marek - rzekła dotychczas milcząca Ula - mam tylko nadzieję, że to nie będzie problem. 
- Oczywiście moje dziecko, że to żaden problem. Chyba polubiliście się - Ula nieco zarumieniła się, ale nie uszło to uwadze starszej pani - wiesz Ula myślę, że ten młodzieniec zakochał się w tobie. Byłaby z was piękna para. Ty taka śliczna i on taki przystojny - mówiła Ewa. 
- Marek kiedy byliśmy w Graz ostatniego wieczoru wyznał mi, że mnie kocha - wyznała Cieplak. 
- A ty co na to? - zapytała właścicielka mieszkania. 
- Nie odpowiedziałam mu tym samym. Ja nie jestem jeszcze gotowa na nowy związek. Wciąż mam w pamięci ten czas kiedy byłam z Piotrem. Myślałam, że mnie kocha, na początku często to powtarzał. Owszem widziałam kilka razy jak zachowywał się wobec innych. Jednak wobec mnie był w porządku. Jego zachowanie zmieniło się kiedy zamieszkaliśmy sami. Od tej chwili wszystko zaczęło się zmieniać. Wyzwiska, poniżanie oraz pobicia stawały się codziennością. Również mój najlepszy przyjaciel mnie zawiódł, stawiając się po stronie Piotra. Dlatego właśnie boję się teraz zaufać a tym bardziej pokochać innego mężczyznę - mówiła. 
- Z jednej strony rozumiem cię dziecko doskonale, ale z drugiej nie sądzę aby Marek miał takie skłonności co ten cały Piotr. Znam go nieco dłużej, mieszkał u mnie przez krótki okres czasu. Dał się poznać jako sympatycznym, uczynnym, życzliwym młodym mężczyzną. Moim skromnym zdaniem powinnaś dać mu, wam szansę. Życie w samotności nie jest niczym dobrym. Wiem co mówię, od kiedy zostałam kompletnie sama dotarło to do mnie. Mąż zmarł kiedy byliśmy jeszcze dość młodzi. 
- A dzieci? Nie mieliście państwo? - weszła w słowo starszej kobiecie Ula. Ewa pokręciła przecząco głową i po chwili odparła. 
- Dzień przed tym jak mój mąż zginął w wypadku, dowiedziałam się, że jestem w stanie odmiennym. Lecz rozpacz po stracie ukochanego była tak silna, że niespełna dwa tygodnie później poroniłam. To jeszcze bardziej mnie załamało. Rodzina, przyjaciele wciąż powtarzali, że powinnam sobie kogoś znaleźć jednak ja mówiłam iż dobrze mi tak jak jest. Lata płynęły, życie przez palce umykało. Z upływem czasu wykruszali się najbliżsi, w pewnym momencie częściej bywałam na czyimś pogrzebie niż na urodzinach czy innych uroczystościach. Aż w końcu zostałam praktycznie sama i teraz wiem, że powinnam ich wszystkich posłuchać. A tak pozostała mi samotność i te puste ściany. Dlatego nie broń się przed tym uczuciem. Nie każdy jest taki jak ten twój były chłopak - Ula słuchała tego wszystkiego i w duchu przyznawała starszej kobiecie rację. Marek od samego początku wydawał się całkiem innym człowiekiem. Do tego bardzo przystojny - obiecaj mi kochana, że chociaż się zastanowisz nad tym co powiedziałam. 
- Obiecuję - odparła. 

Kończył pracę, kiedy usłyszał dźwięk połączenia telefonicznego. Podniósł telefon, na wyświetlaczu ujrzał "Tato", nacisnął zieloną słuchawkę. 
- Dzień dobry tato - rzekł do słuchawki zaraz po odebraniu. 
- Witaj synu - usłyszał bardzo oficjalny ton w głosie ojca.
- Czy coś się stało, że taki jesteś poważny? Czy coś z mamą albo z twoim zdrowiem? - dopytywał. 
- Zdrowotnie powiedzmy, że jest w porządku. Ale mam zupełnie inny problem a raczej mamy. Wiem, że zapowiedziałeś, że nigdy nie wrócisz do firmy. Jednak Jesteś mi tu potrzebny. I jeśli to nie problem chciałbym abyś przyjechał do kraju. 
- Tato a możesz powiedzieć o co chodzi? 
- Wolałbym o tym nie mówić przez telefon. Powiem tylko, że źle się dzieje w firmie. 
- W porządku tato, postaram się przyjechać do końca tygodnia. 
- Dziękuję ci synku. Wraz z mamą czekamy na twój przyjazd. 
Ta rozmowa bardzo go zaniepokoiła. Owszem obiecywał, że nie wróci, ale nie może też pozwolić aby dorobek życia rodziców miałby przepaść. 
Powyłączał wszystko, spakował teczkę i wyszedł z biura. Niespełna trzy kwadranse później parkował pod blokiem, gdzie mieszkała Ula. 

Przywitał się z właścicielką mieszkania i kiedy już miał zapytać o Ulę usłyszał.
- Ula w swoim pokoju - dziękuję pani. 
- Witaj piękna - rzekł od progu czym zawstydził Cieplak - mam dla ciebie niespodziankę. Ale i też trochę mniej radosną wiadomość. Którą chcesz usłyszeć jako pierwszą. 
- Może tę dobrą - odparła. 
- Załatwiłem ci pracę u mnie w firmie - mówił - chyba jednak się nie cieszysz - dodał widząc minę Uli. 
- Cieszę się, naprawdę - odpowiedziała. 
- Ale...- dociekał.
- On mi chyba nigdy nie da spokoju. Dzisiaj miałam od niego kilka nieodebranych połączeń oraz wiadomości sms. Spójrz - pokazała mu telefon, tych wiadomości było wiele więcej niż nieodebranych połączeń i każda zawierała wulgaryzmy oraz coś w rodzaju gróźb - Marek obawiam się, że on mi nie da spokoju. Coraz bardziej się obawiam. W jednej z tych wiadomości nawet pisze, że wie gdzie mieszkam - mówiła z obawą w głosie, a jej oczy wypełniły się słoną cieczą.  Przysunął się bliżej i objął zamykając w swoich ramionach - a co to za praca - zmieniła temat, kiedy tylko zwolnił uścisk.
- Poszedłem dzisiaj do prezesa i zapytałem o pracę dla ciebie. A mówiąc dokładniej to chodziło mi o stanowisko mojej asystentki, już od jakiegoś czasu poszukiwaliśmy osoby na to konkretne stanowisko. Prezes nie widział problemu. Powiedziałbym nawet, że ucieszyła go wiadomość, że już nie musimy szukać. 
- Marek, ale ja nie mam bladego pojęcia o twojej firmie a tym bardziej o pracy - tłumaczyła. 
- Ula to nic strasznego. Zajmuję się reklamą, kosztorysem i niczym więcej. We wszystko cię wprowadzę - mówił. 
- No dobrze, powiedzmy, że się zgodzę i co dalej? 
- To już jutro przyjadę po ciebie i pojedziemy do firmy abyś mogła wszystko sobie pozałatwiać. A co za tym idzie jeszcze w tym tygodniu mogłabyś zacząć, najdalej od następnego poniedziałku - wyjaśnił, widząc niepewną minę Uli wyciągnął argument, który z całą pewnością zadziała - Ula dzięki temu nie będziesz musiała się martwić co dalej. Dodatkowo zarobisz dużo więcej niż w tym szpitalnym sekretariacie, a co za tym idzie jeszcze mocnej wesprzesz swoją rodzinę - chyba zadziałało, bo Uli pojaśniały oczy. 
- No dobrze. Spróbuję. Powiedz mi tylko, na którą mam być jutro gotowa. 
- Przyjadę około siódmej. Pracę zaczynamy od ósmej. 
- Mówiłeś coś jeszcze o drugiej wiadomości - przypomniała mu Ula. 
- A tak. Ja najdalej w czwartek muszę polecieć na kilka dni do Polski. Dzwonił mój tato i prosił abym przyjechał. Nie wiem o co chodzi, ale coś mi mówi, że nie jest wesoło - mówił. 
- Dlaczego tak myślisz? - dopytywała Cieplak.
- Widzisz to dość długa historia, ale jeśli chcesz mogę ci opowiedzieć - Ula skinęła głową na tak. W tym momencie młody Dobrzański zaczął snuć swoją opowieść o powstaniu firmy, znajomości jego rodziców z Febo - kiedy byłem na ostatnim roku studiów moi rodzice zaczęli coś przebąkiwać o tym, że powianiem związać się z Pauliną. Całe szczęście udało mi się im ten pomysł wyperswadować. Odpuścili. Po studiach zacząłem pracę w firmie tak samo jak dwa lata wcześniej Aleks, brat Pauliny. Ona sama dołączyła do zespołu rok później. Niby wszystko było w jak najlepszym porządku, ale tak tylko wyglądało. Aleks z dniem kiedy zacząłem pracę, on zaczął knuć przeciwko mnie, zawsze negował moją pracę. Z czasem zostałem prezesem. Stanowisko to przejąłem po ojcu, dzięki wygranemu konkursowi. Dla Febo było to nie do przyjęcia. Wiecznie uważał się za lepszego ode mnie. Wówczas jego działania się spotęgowały. A ja miałem serdecznie dość tego. I podczas jednego z zebrań zarządu oznajmiłem im wszystkim, że odchodzę. Stanowisko prezesa ponownie przejął tata. Oddałem stanowisko, ale zachowałem swój pakiet udziałów. Dzisiaj przed końcem pracy zadzwonił właśnie mój tata z prośbą abym przyjechał. Poleciałbym w czwartek, dowiedział w czym rzecz i myślę, że najdalej w poniedziałek bym wrócił - mówił. Widać też było, że ta wiadomość zasmuciła Cieplak. 
- Marek, ale jak ty to widzisz. Wyjedziesz na te kilka dni, zostawiając mnie samą w nowej firmie? Przecież ja nie mam bladego pojęcia, a w ciągu dwóch czy nawet jednego dnia mnie nie jesteś w stanie wprowadzić we wszystko - mówiła zaniepokojona. 
- Spokojnie Ula dlatego powiedziałem, że pracę możesz zacząć od przyszłego tygodnia. Zdaję sobie sprawę, że tak się nie da wszystkiego w krótkim czasie ogarnąć. Jutro pojechałabyś aby pobrać niezbędne dokumenty, które trzeba wypełnić przed przyjęciem - tymi słowami najwyraźniej uspokoił kobietę. 

- Ula kochanie - mówił tak do niej mimo iż jeszcze tak do końca nie byli parą. Jednak widząc, że ta nie oponuje Marek coraz częściej nazywał pannę Cieplak kochanie alko skarbie. Owszem starał się jej nie osaczać i być tak naprawdę tylko, gdy ona sama tego chciała. Widać było, że metoda małych kroków działała. Ula częściej dawała się przytulić, objąć czy nawet pocałować na dzień dobry czy też na do widzenia. Chociaż pocałunkiem nie do końca można było to nazwać a raczej delikatnym muśnięciem w usta - nie zamartwiaj się, te kilka dni szybko zleci. Codziennie będę dzwonić obiecuję - mówił Dobrzański kiedy to żegnali się na lotnisku. 
- A co jeśli Piotr mnie znajdzie. Sam widziałeś te wszystkie wiadomości od niego - mówiła. 
- Wątpię aby tak miało się stać. On tylko tak pisze abyś czuła się wystraszona. Mieszkasz w drugim końcu miasta. Nie odpisuj i nie odbieraj od niego telefonów. Sądzę iż w krótce mu się to znudzi. 
- A jeśli nie? 
- Kiedy wrócę, to obiecuję ci rozmówić się z tym imbecylem. Pojadę do szpitala i sobie z nim pogadam. Jednak gdyby to nic nie pomogło wówczas zostanie nam zgłoszenie sprawy na policję o nękanie - uspakajał lecz w duchu wściekał się na doktorka. Jednak w obecnej sytuacji nie mógł zrobić niczego, bo sprawy rodzinne były na pierwszym miejscu. Chociaż gdyby wiedział co się może wydarzyć z całą pewnością zabrałby Ulę ze sobą. Owszem proponował aby poleciała razem z nim, ale ta twierdziła, że nie ma na tyle funduszy aby lecieć - Ula, ale zapłacę za nas oboje - mówił. 
- Nie dziękuję. Jeśli dobrze pójdzie to chciałam lecieć do domu na święta - mówiła nie mając pojęcia, że jej podróż do kraju odbędzie się znacznie wcześniej, a bilet jaki kupi będzie tylko w jedną stronę. Nawet samemu Markowi nie przyszło do głowy aby ta podróż miała być podróżą powrotną. 

Przeszedł odprawę, odebrał bagaż i już witał się ze swoim najlepszym przyjacielem. 
- Dzięki Seba, że po mnie przyjechałeś inaczej musiałbym brać taksówkę.
- Nie ma sprawy stary. Zawsze do usług - usłyszał w odpowiedzi i chciał jeszcze coś powiedzieć lecz przerwał widząc jak młody Dobrzański chwyta za telefon.
- Przepraszam cię, ale obiecałem Uli, że zadzwonię do niej zaraz po przylocie - wyjaśnił. Olszański tylko uśmiechnął się. 
- Witaj Ula, doleciałem na miejsce. Teraz wraz z Sebastianem jedziemy do domu moich rodziców - mówił kiedy tylko odebrała. 
- Cieszę się, że lot minął ci spokojnie. Ja wróciłam do domu. Masz pozdrowienia od pani Ewy - odparła. Wymienili jeszcze kilka krótkich zdań i już mieli się rozłączyć po tym jak Marek wyznał jej miłość, ale nim to nastało usłyszał. 
- Kocham cię Marek i uważaj na siebie - tymi słowami sprawiła iż młody Dobrzański niemalże lewitował nad siedzeniem w samochodzie przyjaciela. 
Nawet w najgłębszych snach nie przypuszczał, że tak szybko usłyszy wyznanie miłości z jej strony. 

Po około godzinie od przylotu już witał się ze swoim rodzicami. 
- Sebastian może wejdziesz? - zaproponowała Helena.
- Dziękuję pani Helenko, ale nie chcę wam przeszkadzać - odparł. 
- W niczym nam nie będziesz przeszkadzał - odparł za żonę Krzysztof - powiem więcej możesz być bardzo pomocny. 
- W takim razie zostanę - odparł. 
Po tym jak rozsiedli się wygodnie w fotelach w gabinecie Krzysztofa, senior zaczął. 
- Posłuchaj synku potrzebujemy twojej pomocy względem firmy. I tylko ty możesz pomóc. Nad firmą wisi widmo bankructwa - Marek zrobił wielkie oczy i nie mógł uwierzyć w to co mówi jego ojciec. Przez Febo zawsze twierdził, że jest o niebo lepszy od niego i lepiej nadaje się na stanowisko prezesa. 
CDN...

7 komentarzy:

  1. Pod koniec tej części zawisła groźba czegoś złego. Złego dla Uli. Czyżby doktorek nie kłamał, że zna miejsce jej zamieszkania? Sytuacja staje się chyba dramatyczna. Marka nie ma i nie ma też nikogo, kto mógłby ochronić Ulę przed Sosnowskim. Wygląda na to, że facet zdolny jest do największej podłości i myślę, że żadna rozmowa z nim nic tu nie pomoże. Ula za długo zwleka. Już dawno powinna zgłosić tę sprawę na policji i postarać się o zakaz zbliżania się.
    Z drugiej strony niepewna sytuacja w F&D może zmusić Marka do pozostania w Polsce i co wtedy?
    Część pełna niepewności i obaw. Pozdrawiam najserdeczniej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię, że jeśli Marek nie wróci do Wiednia, to Ula wróci do Polski.
      Więcej nie mogę zdradzić.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. No trochę mnie zaniepokoiła informacja, że Ula będzie miała bilet w jedną stronę i że gdyby Marek wiedział to zabrał by Ją ze sobą. Mam tylko nadzieję, że doktorek nie zrobi Jej krzywdy. Jejciu, ależ ta część jest pełna napięcia niczym u Hitchcocka, a tu tydzień czekania na ciąg dalszy. Miej litość nad starszą Panią, której ciśnienie skacze 🤣 Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu i całego tygodnia. 😚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą starszą panią to już przesada.
      Doktorek jak na razie tylko dużo mówi. Żadne z nich nie wie co przyniesie kolejny dzień. Więcej nie mogę zdradzić.
      Jeśli tylko mój kręgosłup oraz ręka mi pozwolą to może coś wstawię wcześniej aby Twoje ciśnienie nie skakało .
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
      Julita

      Usuń
    2. No do młódek się nie zaliczam, mam 62 na kącie 🤣 a ciśnienie skacze mi naprawdę. Życzę zdrowia, bo sama doskonale wiem co to ból kręgosłupa. Powodzenia 🍀

      Usuń
  3. Myślę że Sosnowski chce tylko psychicznie rozwalić Ulę żeby się bała. Wiedeń bo chyba tam akcja się rozgrywa duże miasto i nie łatwo kogoś odnaleźć. Chyba że Maciek ma coś z tym wspólnego.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś bardzo przewidywała, ale nie powiem, w której kwestii.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielne popołudnie.
      Julita

      Usuń