piątek, 2 września 2022

POWROTY część III

 Ula zadomowiła się u Ewy, wciąż pracowała w tym samym szpitalu. Wiedziała, że Piotr opuścił areszt po wpłaceniu kaucji. Owszem do pracy nie wrócił następnego dnia, a jednie skontaktował się telefonicznie ze swoim przełożonym z prośbą o kilka dni wolnego. Tak nagłą prośbę umotywował pilnymi sprawami rodzinnymi.
Zadzwonił do niej z zastrzeżonego numeru, na dzień przed powrotem do pracy. 
- Co ty sobie wyobrażasz? - usłyszała zaraz po odebraniu telefonu. 
- Nie rozumiem. 
- Myślisz, że jak zostawisz jakąś głupią karteczkę to już koniec? - pytał, aby zaraz odpowiedzieć - mnie się nie zostawia. Jeszcze mnie popamiętasz - mówił coraz bardziej podniesionym głosem, jednak Ula już nie słuchała rozłączając się. 
Usiadła na kanapie, podkuliła kolana i rozpłakała się. Szlochała już jakiś czas, w pewnym momencie usłyszała delikatne pukanie do drzwi. Podniosła zapłakaną twarz a w drzwiach ujrzała właścicielkę mieszkania. Starsza kobieta podeszła do Cieplak, usiadła na brzegu łóżka, przyjrzała się swojej lokatorce i wyszeptała. 
- Co się stało moja droga? - pytała, a jej głos zdawał się być taki kojący. 
- Dzwonił do mnie mój były chłopak - odparła po tym jak przetarła zapłakaną twarz chusteczką. 
- Może chcesz o tym porozmawiać kochana. Wiesz czasem dobrze jest wygadać się komuś z zewnątrz. To zawsze pomaga - mówiła spokojnym głosem, co spowodowało, że Cieplak uspokoiła się nieco - chodźmy może do kuchni zrobię nam pysznej herbaty i spokojnie porozmawiamy - zaproponowała. 
- Zaraz przyjdę, tylko skorzystam z toalety - odparła Ula.
Nie minęło zbyt wiele czasu, a obie kobiety siedziały przy kuchennym stole, na którym Ewa postawiła dwa kubki z aromatycznie pachnącą herbatą oraz talerzyk z ciasteczkami. Cieplak wyglądała na spokojną i chwilę potem zaczęła starszej kobiecie opowiadać o swoim dotychczasowym życiu. Przez całą tę opowieść płakała kiedy wspominała śmierć swojej rodzicielki oraz mówiła o związku z Piotrem. 
- Znałam, go jakiś czas wcześniej. Znamy się jeszcze z Polski, wówczas spotykał się z siostrą mojego do niedawna przyjaciela. Mówię do niedawna, bo okazał się takim samym podłym draniem co ten mężczyzna. Do Austrii postanowiliśmy wylecieć z Maćkiem aby poprawić byt naszych rodzin. Dzięki temu, że ci dwaj się znali nie mieliśmy problemu z zamieszkaniem. Z początku nasze relacje nie układały się dobrze lecz z upływem czasu to się zmieniło. Zaczęliśmy się spotykać, po około dwóch miesiącach Maciek postanowił się wyprowadzić i w ten oto sposób zamieszkaliśmy tylko z Piotrem. Od tego dnia wszystko zaczęło się psuć. Piotr stawał się agresywny, ubliżał mi, wyzywał. Ale nie to było najgorsze - mówiła, widząc pytające spojrzenie pani Ewy pospieszyła z dalszą wypowiedzią - najpierw namówił mnie na zmianę pracy i przyjęcie się do szpitala, gdzie on sam pracuje. Ciągle kontrolował moje wydatki, zawsze wiedział ile zarabiam. Nie mogłam samej nigdzie wychodzić, kiedy dzwoniłam do taty i dzieciaków przysłuchiwał się tym rozmowom. Kilka razy mnie pobił. W końcu nie wytrzymałam i kiedy byliśmy w takiej małej kawiarence kolejny raz na mnie wrzeszczał. Miałam już serdecznie dość, byłam kłębkiem nerwów. Kilka dni temu widziałam ten międzynarodowy znak - zaprezentowała go swojej rozmówczyni - pokazała mi ten gest koleżanka z pracy. Mijając Marka pomyślałam, że muszę zaryzykować. Przechodząc obok niby przypadkiem potrąciłam Marka, a on na całe moje szczęście zrozumiał co się dzieje i zareagował. Piotr w rezultacie trafił do aresztu. Resztę już pani zna.
- Nie miałaś lekkiego życia kochana, ale coś mi mówi, że wszystko w końcu się ułoży i jeszcze będziesz szczęśliwa. 
 - Bardzo bym chciała aby tak kiedyś się stało. Lecz na obecną chwilę obawiam się, że mój były będzie próbował się na mnie mścić za to rozstanie - mówiła, nie mając pojęcia jak prorocze będą jej słowa.
- Tutaj z całą pewnością jesteś bezpieczna - tę rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Ulę niemalże sparaliżowało. Siedziała w kuchni nieruchomo i na wstrzymanym oddechu. Dopiero jak usłyszała znajomy głos rozluźniła się. 
- Dzień dobry Ula - usłyszała radosny głos, podniosła wzrok na gościa. Widok jaki Marek ujrzał dość mocno go zaniepokoił - co się stało? 
- Witaj - odparła i spuściła głowę tak jakby się wstydziła w jakim stanie widzi ją Dobrzański. Podszedł do niej bliżej i ponowił pytanie. 
- Wszystko w porządku? 
- Piotr dzwonił - odparła i nie musiała mówić nic więcej, bo Marek w mig zrozumiał. 
- Ula nie musisz się go już obawiać. Tu u pani Ewy - odwrócił głowę w kierunku właścicielki mieszkania i uśmiechnął się po czym ponownie zwrócił się do Cieplak - jesteś bezpieczna.
- Tu może i tak, ale przecież my oboje pracujemy w tym samym szpitalu - mówiła. 
- Niby tak. Jednak ty wykonujesz pracę w sekretariacie a on na oddziale szpitalnym - próbował uspokoić Ulę. Lecz w tej konkretnej sytuacji nie miał do końca pewności, chociaż starał się myśleć pozytywnie i nie zamartwiać na zapas.

Od dnia kiedy poznali się z Ulą a ona zamieszkała u jego znajomej dość często tu przyjeżdżał. Nawet dla niego samego było to dość dziwne zachowanie. Nie pamiętał aby kiedykolwiek tak się zachowywał. Kilka dni temu zwierzył się z takiego stanu rzeczy swojemu przyjacielowi Sebastianowi. Wrócił do domu po pracy, tego dnia był dość mocno zmęczony i na około pół godziny przysnęło mu się na kanapie. Niby nic szczególnego, wielu tak robi, ale on podczas tej krótkiej drzemki śnił o pannie Cieplak. 
- Dobrzański do cholery co się z tobą dzieje? - pytał sam siebie po przebudzeniu. Łapał się również na tym, że zastanawiał się czy na pewno jest bezpieczna, a ten palant dał jej spokój - czyżby tak właśnie objawiała się miłość? - rozmyślał. Od tych jego myśli oderwał go dźwięk telefonu. Spojrzał na wyświetlacz i nacisną na ikonę z zieloną słuchawką.
- Cześć przyjacielu - rzekł z radością w głosie. Na początku rozmawiali o dość mało istotnych sprawach, bynajmniej tak uważał Marek. Tak sądził słuchając jak Olszański opowiadał mu o poczynaniach jednego z rodzeństwa. 
- Ja tu cały czas paplam o tym co w kraju nad Wisłą, a może tak dla odmiany ty byś coś powiedział - rzekł kadrowy. 
- A co takiego byś chciał wiedzieć? - zapytał, ale jego głos był jakiś dziwny. 
- Może powiesz mi co masz taki tajemniczą barwę głosu. Brzmisz jakoś tak inaczej niż dotychczas - Marek przez krótką chwilę milczał.
- Czy z ciebie wszystko trzeba wyciągać siłą? - irytował się Sebastian. Po tych słowach popłynęła skrócona opowieść o znajomości z Ulą oraz o tym co mu się śniło. A kiedy już skończył w odpowiedzi usłyszał - przyjacielu jak nic wpadłeś jak śliwka w kompot.
- Co masz na myśli? 
- Jak to co? Zakochałeś się chłopie - usłyszał. 
- Jakieś brednie opowiadasz.
- Żadne brednie, a faktyczny stan twojego umysłu. Jak inaczej można nazwać to co się z tobą dzieje. 
- Powiedzmy, że tak jest, ale nie sądzę aby ona chciała wejść w nowy związek po tym co przeszła z tym draniem. 
- Marek nie mów mi, że mam ci powiedzieć jak postępować z dziewczyną. Owszem nie mówię abyś szedł na całość. Ale może metoda małych kroków. Pokaż jej, że nie wszyscy faceci są świniami - młody Dobrzański słuchał tego wszystkiego i zastanawiał się dlaczego sam nie wpadł na taki pomysł. 
- Dzięki przyjacielu. 
- Polecam się na przyszłość. A tak poważnie, nie ma za co. Czasem tak bywa, że potrzebujemy czyjejś rady - usłyszał od Sebastiana. Porozmawiali jeszcze chwilę i rozłączyli się. 
Marek postanowił zrobić wszystko aby Ula z czasem poczuła do niego to samo co on do niej. Jednak zdawał sobie sprawę, że musi postępować ostrożnie i stosować małe kroki. Niewiele wiedział o Uli, ale i ona sama niewiele wiedziała o nim. Miał pewien pomysł, który zamierzał zrealizować w najbliższym czasie. 

Dwa dni później zawitał w mieszkaniu Ewy. 
- Dzień dobry - przywitał się ze starszą kobietą - zastałem Ulę? - zapytał kiedy przekroczył próg mieszkania. Skinęła głową potwierdzając i dodała. 
- Jest w kuchni. Tak sobie tam obie siedzimy i gaworzymy o tym i tamtym - rzekła. Dobrzański rozebrał się z okrycia wierzchniego i podążył w kierunku kuchni. Widok Uli zmroził mu krew w żyłach, najchętniej objął by  tak aby odgrodzić ją od całego zła. Jednak powstrzymał się. Usiadł obok, próbując dowiedzieć się co jest powodem po czym mówiąc spokojnym tonem uspakajał. 
- Ula mam dla ciebie propozycję - zaczął widząc, że jest spokojniejsza. Kobieta spojrzała na Marka pytającym wzrokiem - chciałem gdzieś pojechać w sobotę na wycieczkę aby naładować akumulatory po całym tygodniu. Może wybrałabyś się razem ze mną? 
- No nie wiem - odparła. 
- Nie daj się prosić. Będzie fajnie. Odpoczęlibyśmy - próbował namówić pannę Cieplak lecz zdawało się, że nie uda się to. Z pomocą pospieszyła pani Ewa. 
- Urszulo myślę, że Marek ma dobry pomysł z tą wycieczką. Taki wyjazd dobrze ci zrobi, a może chociaż na krótką chwilę oderwiesz swoje myśli od tego co złe i niedobre. Zrelaksujesz się moja droga - Ula siedziała i słuchała tego wszystkiego z uwagą. Wreszcie się odezwała.
- Gdzie byś chciał jechać? 
- Jeszcze nie wiem. Ale coś wymyślę - odparł - przejrzę przewodnik i na pewno znajdę fajne miejsce - dodał. 
- W porządku wybiorę się z tobą na tę wycieczkę. Myślę, że oboje z panią Ewą macie rację i potrzebuje odstresować się i odpocząć - usłyszeli w odpowiedzi. 
- A może i pani się z nami wybierze? - zaproponował Dobrzański. Starsza kobieta z uśmiechem na ustach odparła.
- Takie wycieczki to już nie dla mnie kochani. Ale z całego serca dziękuję, że pomyślałeś o starszej pani.
- Może jednak - odezwała się Cieplak. 
- Bardzo dziękuję, ale muszę odmówić - odparła Ewa i zamyśliła się by po chwili ponownie się odezwać - wiecie co możecie pojechać do Graz to nieco ponad dwie godziny drogi. Jeśli wybralibyście wyjazd do tego miasta to mogłabym skorzystać w pewnym sensie z waszej propozycji. W Graz mieszka moja przyrodnia siostra, z racji wieku już tak często się nie odwiedzamy, ale prawie codziennie rozmawiamy przez telefon - oboje popatrzyli na siebie i bez zastanowienia prawie jednocześnie odpowiedzieli.
- Nie ma problemu.
- Zawieziemy panią pod sam dom a pod wieczór przyjedziemy i całą trójką wrócimy do Wiednia - mówił Dobrzański. 
Wieczorem kiedy obie panie ponownie zostały same Ula kolejny raz tego dnia dziękowała właścicielce za jej dobre serce i pomoc. 
- Nie musisz mi dziękować moje dziecko. Ja doskonale wiem jak to jest być w obcym kraju, z dala od rodziny. Jako nastolatka wraz z matką przeprowadziłyśmy się do Austrii z Czechosłowacji. Tam został mój tato oraz dziadkowie od obojga rodziców. Rodzice rozwiedli się jak miałam jakieś dziesięć lat. Poznała podczas jednej z podróży Maksymiliana i tak z dnia na dzień przeprowadziłyśmy się do Austrii. Owszem nowy mąż mamy zawsze traktował mnie jak własną córkę i nawet kiedy na świat przyszła moja siostra  nic się nie zmieniło. Jednak ja bardzo tęskniłam za rodziną w Czechosłowacji - snuła tym razem swoją opowieść pani Ewa. Ula słuchała nie przerywając kobiecie - przez długie lata nie umiałam się odnaleźć. Aż w reszcie nadszedł czas kiedy miałam iść do szkoły średniej uprosiłam mamę oraz tatę podczas pobytu w okresie wakacji u taty, abym mogła u niego zamieszkać i chodzić do szkoły średniej właśnie tam. Na moje szczęście oboje się zgodzili bez większych problemów. Znów czułam się szczęśliwa a przynajmniej tak mi się wówczas wydawało. A bynajmniej przez pierwszy rok. Tato tak jak mama również założył nową rodzinę, ale jego żona mnie nie akceptowała w przeciwieństwie do Maksymiliana i dawał mi to odczuć na każdym kroku. I tak po pierwszym roku liceum wróciłam do Graz. To tu poznałam swoją wielką prawdziwą miłość. Skończyłam studia, wyszłam za mąż i przeprowadziliśmy się do Wiednia. 
Było dość późno kiedy obie postanowiły rozejść się do swoich pokoi. 

Następnego dnia kiedy Ula tylko przybyła do pracy zauważyła dość dziwne zachowanie innych osób. Początkowo nie wiedziała o co chodzi, ale dość szybko miała się przekonać na własnej skórze w czym rzecz.
CDN...

6 komentarzy:

  1. Tak myślałam, że Piotr będzie się mścił jak nie fizycznie to nastawi wszystkich w szpitalu przeciw niej. Marek miał dobre przeczucie, że Ula nie będzie bezpieczna. Mam nadzieję, że Marek oprócz wycieczki na poprawę humoru będzie też wstanie pomóc Uli przy zmianie pracy. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co wymyślił Sosnowski już za tydzień. Marek postara się chronić Ulę, ale z jakim efektem czas pokaże.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  2. Tak czułam, że Sosnowski tak łatwo nie odpuści i będzie Ulę nękał. Mam tylko nadzieję, że nie dopuści się ponowie rękoczynów. Nasza policja w takim przypadku nie byłaby skora do jakiejkolwiek reakcji, ale austriacka jak najbardziej. Nawiasem mówiąc, gdyby miało dojść ponownie do przemocy, Ula powinna to zgłosić, bo miejsce takiego bydlaka jest za kratami.
    Marek zakochany. Teraz będzie się starał, choć chyba obawy ma słuszne, że Ula straumatyzowana po jednym związku nie będzie chciała od razu wchodzić w drugi. Metoda małych kroków jest najlepsza i przynosi rezultaty.
    Pani Ewa, to taki dobry duch i w sumie Ula miała szczęście, że do niej trafiła. Ona potrafi uspokoić, rozwiać obawy dziewczyny i wyciszyć jej emocje. To może być bardzo przydatne.
    Serdecznie pozdrawiam. )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotr jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.
      Co do nowego związku Ula będzie bardziej ostrożna, nie zdradzę z jakim skutkiem . Jednak będą oboje mieli wielkiego kibica w postaci pani Ewy.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątkowe popołudnie.
      Julita

      Usuń
  3. Czyżby jakieś pikantne zdjęcia pojawiły się w sieci Internetowej szpitala. Ula powinna jak najszybciej zrezygnować z tej pracy. Sosnowski u pani Ewy by jej nie znalazł i byłaby znacznie bezpieczniejsza. Ale może to co zrobił spowoduje, że będzie miał poważne kłopoty. Zawsze może obrócić się wszystko przeciw niemu.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na taki pomysł nie wpadłam. Ale masz rację karma wraca i tak też będzie w tym przypadku.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w piątek wieczorem.
      Julita

      Usuń