piątek, 4 lutego 2022

ZMIANY część V

 Przez chwilę milczał tak jakby próbował ułożyć to co chce jej powiedzieć.
- Piotr możesz mi w końcu powiedzieć po co przyszedłeś? Bo ja nie mam ani czasu ani tym bardziej ochoty siedzieć tu razem z tobą - mówiła Ula. 
- Wiesz znalazłem ci pracę - Cieplak zrobiła oczy wielkości pięciozłotówki. 
- Co ty zrobiłeś? Znalazłeś mi pracę? Dobrze zrozumiałam? - wydukała z siebie kilka krótkich pytań. Ten skinął głową na potwierdzenie - A czy ja cię prosiłam o to? Jakoś sobie nie przypominam. 
- Ale Ula to naprawdę dobra oferta. A dodatkowo moglibyśmy się więcej widywać - mówił.
- To oświeć mnie cóż to za praca?
- Zwolniło się miejsce u mnie w szpitalu na stanowisku salowej.
- Ty raczysz żartować? Przypominam ci, że mam gruntowne wykształcenie i nie zamierzam przyjmować tej jakże lukratywnej według ciebie oferty - mówiła podniesionym głosem, jednak nie zamierzała mu się przyznać do znalezienia nowej pracy - wyjdź zanim całkiem stracę panowanie nad sobą - wysyczała przez zęby, wstając z kanapy i otwierając drzwi od swojego pokoju. 
- Jesteś niewdzięczna - usłyszała jedynie w momencie kiedy mijał ją w drzwiach. Ula nie odpowiedziała. Nie zamierzała wdawać się w dalszą dyskusję z tym gburem. Była niemalże pewna co jeszcze usłyszy. 
Nie umiała zrozumieć zachowania swojego byłego chłopaka. Doskonale wiedział jakie studia skończyła, że ma wiele innych certyfikatów. Te jej rozmyślenia przerwało otwieranie drzwi, myślała iż to Piotr się wrócił lecz głos jaki usłyszała uspokoił ją nieco. 
- Co chciał? - padło z ust Józefa. 
- Wyobraź sobie tatusiu, że szanowny pan doktor znalazł mi pracę. Jak to mówił bardzo dobrą pracę - mówiła, a widząc pytającą minę ojca wyjaśniła co to za praca - miałabym zostać salową w jego szpitalu - Cieplak zrobił wielkie oczy i nie dowierzał w słowa, które usłyszał.
- Córcia powiedz mi, że żartujesz - wydukał. A ta zaprzeczyła ruchem głowy i dodała.
- Jak to jeszcze powiedział, dzięki tej pracy będziemy mogli się więcej widywać - oboje Cieplakowie byli w niesamowitym szoku. Nie mieściło się to w ich głowach. 
Józef miał ochotę coś jeszcze powiedzieć lecz wolał przemilczeć to wszystko. 
- To na którą idziesz jutro do tej nowej pracy? - dopytywał ojciec aby chociaż w ten sposób odwrócić uwagę Uli od tego co się tu wydarzyło przed niespełna pięcioma minutami.
- Zaczynam od jutra. W pracy mam być już na godzinę dziewiątą - wyjaśniła. 
- Zapewne jeszcze jutro będziesz miała spokojny dzień - rzekł senior Cieplak. 
- Tego nie wiem. Okaże się jak zajadę - rzekła. 
Wzięła prysznic i położyła się. Dość długo nie mogła jednak zasnąć ten dzień był cały wrażeń. Udało się jej znaleźć pracę i to szybciej niż przypuszczała. Lecz końcówka tego dnia już nie była taka jak sobie wyobrażała. Wizyta byłego chłopaka wytrąciła Ulę z równowagi. A już sama wiadomość z jaką przyjechał przeszło samo siebie. Ale coś czuła, że jeszcze usłyszy o tym mężczyźnie. 

Ula pracowała już od kilku dni. Poznała większość najważniejszych pracowników w tym ekscentrycznego Pshemko. I o dziwo bardzo szybko złapała z nim wspólny język. Mistrza poznała już pierwszego dnia swojej pracy po tym jak Marek wprowadził ją w obowiązki. 
- To co najważniejsze już chyba powiedziałem. Cała reszta wyjdzie w trakcie.  A teraz możemy przejść się po firmie i przedstawię cię kilku innym osobom - mówił prezes - chyba, że masz jeszcze jakieś pytania odnośnie tego co powiedziałem - dodał na koniec. Ula skinęła głową przecząco.  Już wychodzili z gabinetu kiedy zdyszana do sekretariatu wpadła sama Violetta. 
- A ty znowu spóźniona - wysyczał przez zęby Dobrzański. 
- Nie uwierzysz co się stało... - próbowała się wytłumaczyć.
- Tak - ale w jej głowie już układał się plan. Plan, który miał sprawić aby Ula była po jej stronie. Już ona się postara aby tak właśnie było.
Szkoda tylko, że panna Kubasińska wszystkich chce mierzyć swoją miarą. Cóż czas pokaże, która z pań będzie górą. 
Kiedy blondynka układa swój wydawać by się mogło niecny plan. Marek oprowadzał Cieplak po firmie. 
- Możemy już pójść do chyba najważniejszej osoby w tej firmie - rzekł Marek po tym jak spojrzał na zegarek umieszczony na jego nadgarstku - powinien już być u siebie w pracowni. To nie kto inny jak nasz mistrz Pshemko. Chce cię tylko uprzedzić, że czasem potrafi być nieprzewidywalny, a jedyne co może go wówczas uspokoić jest gorąca czekolada z dodatkiem chili zamawiana w restauracji Książęcej - mówił.
- W takim razie chodźmy - odparła - może nie będzie miał gorszego dnia - dodała siląc się na uśmiech. 
- Dzień dobry Pshemko - niemalże szeptem przywitał się junior Dobrzański z mistrzem. Widząc niewysokiego mężczyznę siedzącego w czerwonym fotelu nie chciał zaburzyć jego spokoju - chciałem ci kogoś przedstawić. Czy jest to teraz możliwe? - mistrz podniósł wzrok na Marka i  z uśmiechem na ustach rzekł.
- Witaj Marku, mój przyjacielu. Oczywiście, że możesz mi przedstawić tę piękność stojącą tuż za tobą.
- Kochany przed tobą nic się nie ukryje. Ale masz rację to właśnie ta piękność jest teraz moją prawą ręką i nazywa się Urszula Cieplak. Od dzisiaj jeśli będziesz miał coś pilnego albo ważnego możesz również Ulę poprosić o pomoc. 
- Dzień dobry mistrzu - mówiła ściszonym głosem, aby nie zakłócić panującego spokoju, jednocześnie rozglądając się po pracowni wzrokiem pełnym zachwytu. Ten jej zachwyt zauważył sam Pshemko - te kreacje są prześliczne - rzekła zwracając się do mistrza. I tym jednym krótkim stwierdzeniem  kupiła sobie przychylność mężczyzny. 
Zamienili jeszcze kilka niezobowiązujących zdań i pożegnali się z mistrzem. 
- Powinnaś jeszcze poznać moich rodziców a raczej tatę, bo mamę znasz. Do tego zacnego grona można by zaliczyć jeszcze oboje Febo - mówił kiedy to wracali do biura - jednak tej ostatniej dwójki niema dziś w pracy. Natomiast tato będzie, ale nieco później.  Musiał jechać rano do adwokata i załatwić pewną sprawę - wyjaśnił. 
Ula usiadła przy jednym z dwóch biurek stojących w sekretariacie, który świecił pustkami. A dzwoniący telefon nie milkł.
- Sekretariat Marka Dobrzańskiego tu jego asystentka Urszula Cieplak w czym mogę pomóc? 
- Dzień dobry pani. Z tej strony Dariusz Terlecki chciałem rozmawiać z panem Markiem - Ula nie wdając się w żadne dyskusje nacisnęła odpowiedni przycisk na klawiaturze i przekierowała rozmowę gdzie trzeba. 
Po jakimś kwadransie pojawiła się Violetta. 
- Czy ty możesz mi powiedzieć gdzie się szlajasz? Chyba Marek wyraźnie ci powiedział abyś zajęła się pracą. 
- No już nie przesadzaj. Praca nie królik - usłyszała Cieplak w  odpowiedzi - a i nie musisz być taką służebnicą - dodała przekręcając kolejny wyraz. Nie robiła sobie kompletnie nic z tego co mówiła do niej Ula. Lecz ta nie zamierzała się tak łatwo poddać. Już ona wymyśli sposób aby panna Kubasińska wzięła się do pracy. Ale jeszcze nie wiedziała, że ta kobieta to całkiem niezła sztuka i nie tak łatwo ją złamać. Natomiast sama Violetta nie próżnowała kiedy to została sama w biurze. Odczekała tylko kilka minut aż ta dwójka odejdzie. 
- Witaj Paulinko tu twoja najlepsza i jedyna przyjaciółka - piszczała wręcz do słuchawki kiedy tylko usłyszała głos Febo. 
- Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie? 
- Ależ oczywiście. Mam wiadomości związane z Mareczkiem - szczebiotała.
- W takim razie mów - padło z ust Pauliny.
- Mareczek przyjął do pracy nową lalunię. Prowadzają się w tej chwili po firmie. A ta lala jest jego asystentką. Lecz to nie wszystko - jej to w momencie zmienił się z pełnego euforii w pełen żalu głos - powiedział, że mam się jej słuchać i robić co mi karze pod groźbą zwolnienia z pracy - nieco podkoloryzowała, ale liczyła na wsparcie ze strony Febo. A mimo to usłyszała. 
- Widocznie Marek miał powód aby tak ci powiedzieć - Włoszka usłyszała tylko jakiś jęk i dodała - spróbuję z nim porozmawiać, ale niczego nie obiecuję. Lecz ty miej oczy nadal szeroko otwarte. Do końca tygodnia nie będzie mnie ani Aleksa w pracy. 
Faktycznie oboje Febo dzień wcześniej złożyli oboje wnioski o udzielenie im urlopu na tydzień czasu. W dniu kiedy pojawili się w firmie aby złożyć wnioski urlopowe wynieśli z niej jakieś dokumenty. Widziała to sama Ania dziewczyna z recepcji po tym jak nie fortunnie otworzyła się teczka Aleksa a z niej wypadły różnego rodzaju teczki. Ania chciała pomóc, ale zrezygnowała po tym jak Febo spojrzał na nią wzrokiem Bazyliszka. Chociaż to porównanie było dość delikatne. On gdyby miał taką możliwość to tym swoim wzrokiem nie jednego by zabił. Aleks szybko pozbierał rozsypane dokumenty i jak gdyby nic opuścił firmę wraz z siostrą. 
- To gdzie teraz jedziemy? - dopytywała Paulina. 
- Najpierw może pojedźmy coś zjeść - zaproponował jej brat. Ta się zgodziła, była już pora lunchu. Wsiedli do BMW Aleksa i kiedy tylko włączyli się do ruchu skierowali się w tylko jemu znanym kierunku. Jechali już jakiś czas, nie mając pojęcia o tym, że ich cała droga jest dokumentowana. Że mają tak zwany ogon. W końcu zaparkowali przy Marcello. 
- A co to za miejsce? - zapytała Paulina.
- Nowa knajpka, która serwuje świetną kuchnię włoską. Odkryłem ją stosunkowo niedawno - pannie Febo więcej nie trzeba było mówić. Tak samo jak jej brat uwielbiała kuchnię swoich przodków od strony ojca. Weszli do środka i jeszcze zanim zaczęli się rozpływać nad jedzeniem Paulina rozpływała się na widok wyposażenia. Różowo-białe wnętrze, kolorowe obrazy, wiszące kwiaty ujęły Włoszkę.


Usiedli przy jednym ze stolików. Nie mieli problemu aby znaleźć wolny stolik. Restauracja oprócz pięknego wyglądu oferowała również wyśmienite dania. Zamówili i czekając na dania rozmawiali. W tym samym czasie do lokalu wszedł tajemniczy mężczyzna, usiadł na jednym z wysokich krzeseł ustawionych przy barze i dyskretnie obserwował rodzeństwo. Robiąc przy tym zdjęcia.  Na jednym z nich widać jak Febo siedzą obok siebie a ona czyta jakieś pismo. I to z całą pewnością nie jest to menu.


CDN...

7 komentarzy:

  1. To ja tu się rozkręcam do dalszego czytania, a Ty urywasz w takim momencie? Oj, niedobra Ty.
    Zacznę od doktorka. Co ten chłop ma w głowie, żeby proponować Uli pracę salowej i na co liczy? Sądził, że ta propozycja sprawi, że Ula rzuci mu się z wdzięczności na szyję i do niego wróci? Wprawdzie żadna praca nie hańbi, ale jeśli ma się studia, certyfikaty różnych kursów i zna się języki, to raczej aspiracje są nieco wyższe. Aż dziwne, że nie strzeliła mu z liścia.
    Violetta najwyraźniej potrzebuje specjalisty, bo jej wyobraźnia podsuwa jej pomysły nie z tej ziemi. Mam nadzieję, że w końcu jej głupota jakoś wypłynie, bo może być dla Uli groźna.
    No i w końcu Febo. Najwyraźniej jest coś na rzeczy, skoro wynoszą z firmy dokumenty będące być może świadectwem ich machlojek. Mam nadzieję, że szybko zostaną zdemaskowani.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta część jest krótsza niż poprzednie, ale ból kręgosłupa i ciągłe drętwienie przy tym prawej całej ręki uniemożliwia mi pisanie.
      Doktorek po prostu chce aby ta miała jakiekolwiek zatrudnienie, bo to taka pijawka. Swojego nie ruszy a cudze jak najbardziej.
      Violettę jeszcze dopadnie karma.
      Rodzeństwo myślą, że są sprytni i niech tak pozostanie jeszcze przez chwilę.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
      Julita

      Usuń
    2. Znam ten ból kochana, bo przechodziłam ten etap. Teraz jest niemal bezwład ręki. Wciąż walę w klawisze lewą, co sprawia mi dyskomfort. Zapytaj lekarza o leki rozluźniające mięśnie, typu Sirdolud. Ciągły ból kręgosłupa powoduje spięcie mięśni i niemożność ich rozluźnienia a taki lek mógłby Ci pomóc.
      Pozdrawiam i życzę poprawy zdrowia jak najszybciej. :)

      Usuń
  2. Ależ ta część ekscytująca,doktorek z pożal się Boże propozycją pracy, Febo wyjeżdżający do Włoch z dokumentami i knująca Violka. Przerwać w takim momencie i kazać czekać na ciąg dalszy.🤣 Toż to okrutne i jak tu teraz spać 🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko nadzieję, że udało Ci się kochana zasnąć mimo wszystko.
      Sama propozycja nie jest taka zła, ale skierowana nie pod ten właściwy adres.
      Febo wciąż są w kraju i raczej nie planuję ich nigdzie wysyłać. To tylko knajpa z Włoskim jedzeniem.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotnie popołudnie.
      Julita

      Usuń
  3. Przynajmniej wiadomo, że Piotr pracuje w szpitalu. Facet nie odpuszcza też. Jeśli się dowie, gdzie Ula pracuje i ile zarabia, obawiam się, że dalej będzie chciał, aby wrócili do siebie. Marek łatwiej też nie ma. Na karku Wioletta i Febo. Na szczęście Ula i Marek mają siebie i nie dadzą się łatwo problemom.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotr jeszcze da o sobie znać i to już niebawem. Ulę i Marka jak na razie poza pracą nic nie łączy.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
      Julita

      Usuń