piątek, 11 lutego 2022

ZMIANY część VI

 Następnego dnia tuż po przyjściu do firmy Marek odebrał telefon od detektywa. 
- Dzień dobry panie Marku. Mam dla pana kilka ciekawych rzeczy - mówił mężczyzna po drugiej stronie słuchawki. 
- Dzień dobry. Możemy się spotkać za jakiś kwadrans w Książęcej - odparł. 
- W kwadrans mogę się nie wyrobić. Ale jeśli to nie zrobi to żadnego kłopotu moglibyśmy się spotkać w godzinach popołudniowych. Myślę, że godzina trzynasta no może czternasta. Jestem obecnie umówiony na spotkanie w drugim końcu miasta - usłyszał Dobrzański. 
- Oczywiście nie ma problemu. Proszę w takim razie dać znać jak będzie pan już wracał. Wówczas umówimy się i spotkamy - odparł Marek. 

- Ula co tu się dzieje? - dopytywał Sebastian Olszański - słychać cię na drugim końcu korytarza. 
- Ta znowu nie zrobiła tego co miała zlecone - rzekła z wyraźną wściekłością w głosie Cieplak. 
- A co ja jestem jakaś twoja służba? Nie będziesz mi mówiła kiedy i co - odburknęła jej Kubasińska. Nie wiedząc, że ktoś jeszcze inny przysłuchuje się tej wymianie zdań. 
- Dzień dobry pani Urszulo. Jakieś problemy? - usłyszeli wszyscy zgromadzeni w sekretariacie tubularny męski głos. 
- Dzień dobry panie Krzysztofie. A takie tam małe nieporozumienie - odparła Cieplak.
- No chyba nie do końca małe skoro się tak pani zdenerwowała - mówił do Cieplak i po chwili zwrócił się do drugiej kobiety - pani, pani Violetto chyba się zapomina. Pani jest tu jedynie sekretarką i jednym z obowiązków jakie do pani należą jest wykonywanie poleceń asystentki prezesa - Kubasińska chciała coś dodać, ale najwyraźniej odpuściła po spojrzeniu seniora Dobrzańskiego. 
W pewnym momencie z gabinetu wyłonił się  Marek. 
- Tato, co cię sprowadza? 
- Byłem na spotkaniu oraz na badaniach i postanowiłem zajrzeć - odparł. 
- W takim razie zapraszam do siebie - otworzył szerzej drzwi i gestem ręki wskazał na gabinet. 
Po chwili młody Dobrzański ponownie wyszedł z biura i zwrócił się do Violetty zrób dwie kawy. Kubasińska chciała chyba zaprotestować jednak wpadła na inny pomysł. 
- Oczywiście Mareczku - rzekła i już pędziła do socjalnego. 
Podczas czekania na kawę obaj panowie zaczęli rozmawiać, a raczej to senior postanowił wyrazić swoje  zdanie na temat tego co zaszło w sekretariacie. 
- Jak tylko byłem w pobliżu usłyszałem podniesiony głos pani Cieplak. Nie wiem o co poszło dokładnie, ale musiało to już chyba przelać czarę goryczy. Owszem nie znam pani Urszuli aż tak dobrze lecz po tym jak kilkakrotnie miałem przyjemność rozmowy, to raczej wygląda na osobę bardzo spokojną.
- Bo taka jest. Cicha, spokojna, opanowana - wymieniał junior - dlatego będę musiał z nią porozmawiać co się takiego wydarzyło. Chociaż ja się mogę domyślać to a raczej kto jest temu winien - dodał i zamilkł na moment, bo usłyszeli otwieranie się drzwi. To była Violetta. 
- Dziękuję Ci Violu. Możesz wrócić do swoich obowiązków - rzekł Marek. 
- A Marek czy moglibyśmy porozmawiać? - odezwała się Kubasińska nie zwracając uwagi na obecność Krzysztofa. Było to nad wyraz dziwne. Chociaż słowo dziwne jest nieadekwatne do sytuacji. 
- Viola mam teraz gościa. Porozmawiamy później - usłyszała w odpowiedzi
- Ale to jest naprawdę bardzo ważne, bo widzisz Ulka zawala mnie robotą a sama niewiele robi. Oprócz tych wspólnych chwil razem z tobą w gabinecie - odparła. 
- Powiedziałem porozmawiamy później - powiedział jeszcze bardziej dobitnym głosem, po czym wskazał kobiecie drzwi. Kubasińska wyszła z gabinetu, ciesząc się w duchu, że może udało się jej poróżnić obu panów a dodatkowo szykanując Cieplak. 
- Widzę, że panna Kubasińska w swoim żywiole - rzekł senior. Widząc pytającą minę syna wyjaśnił w czym rzecz - zrobić wokół siebie zamieszanie i odwrócić kota ogonem - Marek pokiwał na potwierdzenie głową. 
- Za nim przyszedłeś tato, dzwonił do mnie ten prywatny detektyw. Podobno ma dla mnie jakieś ciekawe informacje. Mamy się spotkać popołudniu - zmienił temat - a od Ani dowiedziałem się, że dwa dni temu Aleks po tym jak złożyli oboje z Pauliną wnioski o urlop wyniósł jakieś dokumenty. Nie mam pojęcia o jakie papiery może chodzić. Ale obawiam się, że mogą tam być jakieś umowy, które zawierał Aleks. Lecz nie koniecznie z korzyścią dla naszej firmy - wyjaśniał młody prezes.  
- To nie pocieszyłeś mnie tym ostatnim zdaniem - rzekł Krzysztof - ale miejmy nadzieję, że ten detektyw coś znalazł na tego człowieka. Myślę synu, że najdalej w następny poniedziałek będzie można zwołać zebranie zarządu. 
- Sądzę iż do tego czasu będę miał już cały komplet dokumentacji, że Febo działa na niekorzyść - tym samym poparł pomysł ojca z datą zebrania. 
- A jak Paulina dała ci już spokój? - dopytywał senior.
- Uznajmy, że jest w miarę spokojnie. Teraz nie będzie jej przez tydzień to i ludzie w firmie odetchną - odparł dość lakonicznie junior. Nie chciał mówić o wszystkim ojcu. Aby go nie denerwować. Szczególnie nie chciał wspominać ostatniego incydentu jaki miał miejsce jakieś dwa dni wcześniej. 

Wrócił z lunchu z Sebą i kiedy byli już w pobliżu jego sekretariatu usłyszeli podniesiony głos nikogo innego jak samej Pauliny Febo. Ta stała na wprost Uli i gestykulując przy tym dość energicznie rękoma mówiła.
- Jeśli myślisz, że przez łóżko zdobędziesz coś więcej niż to stanowisko to bardzo się mylisz moja droga. Zapamiętaj sobie raz na zawsze Marek był, jest i będzie tylko mój - Dobrzański stał nieopodal i niedowierzał w to co słyszał. 
- Proszę pani, ale ja niczego złego nie robię. A samą pracę dostałam z ogłoszenia - próbowała się tłumaczyć Cieplak. 
- Ja tam wiem swoje. Za to ty chyba nie koniecznie. I nie pyskuj bo możesz wylecieć na zbyty pysk. To, że mój chłopak cię zatrudnił nie oznacza, że jesteś nietykalna - cedziła przez zaciśnięte zęby Febo. 
- Mogę wiedzieć co tu się dzieje do cholery? - odezwał się w końcu Dobrzański. 
- Dowiedziałam się od ludzi, że masz nową kochankę i śmiem przypuszczać kim ona jest - odparła Włoszka.
- Ciebie zapraszam do gabinetu - zwrócił się do swojej byłej a następnie do Cieplak - Ula jak skończę z Pauliną to porozmawiamy - asystentka skinęła głową zgadzając się. 
- Możesz mi łaskawie wyjaśnić co to miało być, jakim prawem wrzeszczysz na mojego pracownika - mówił jak na razie dość spokojnie junior Dobrzański. 
- Powinna znać swoje miejsce i wiedzieć kto tu rządzi. Wiem od samej Violetty, że ta lalunia panoszy się tu jakby co najmniej była współwłaścicielką. Zapewne dostało to stanowisko za łóżko, a ja wiem, że są o wiele lepsze kandydatki na to stanowisko. Chociażby sama Violka - tym stwierdzeniem jedynie wywołała uśmiech na twarzy Marka - zawala Violkę mnóstwem roboty przy tym samemu niewiele robiąc, bo przesiaduje wraz z tobą w gabinecie - Marek słuchał tego wszystkiego i niedowierzał. 
- To teraz posłuchaj mnie uważnie, bo dwa razy powtarzać nie zamierzam. Po pierwsze Ula to najlepsza kandydatka jaką znam. Violka jej do pięt nie dorasta. I z całą pewnością nikt nikogo nie zawala nadmiarem pracy. Po drugie śmiem ci przypomnieć, że nie jesteśmy już parą od jakiegoś czasu. I nie rozumiem dlaczego wciąż tytułujesz się w ten sposób. Osobiście będę się spotykał z kim będę tylko chciał i tobie nic do tego. Jestem już wolnym człowiekiem - skończył i otworzył drzwi na oścież dając tym do zrozumienia pannie Febo, że rozmowa została zakończona. Ta z zdartym nosem tak wysoko, że mało co a zdarłaby farbę z sufitu wyszła. Rzuciła jeszcze nienawistnym spojrzeniem w kierunku Cieplak i powędrowała do gabinetu swojego brata. 
- Ula chodź - zwrócił się do asystentki. Ta wstała od biurka, chwyciła w rękę zeszyt oraz długopis i powędrowała do jego gabinetu - ty Viola odbieraj telefony i mów, że oddzwonię później - zwrócił się do sekretarki. 
- Ula usiądź proszę - wskazał kanapę a samemu przysiadł na fotelu stojącym tuż obok - chciałem cię bardzo przeprosić za zachowanie Pauliny. Nie rozumiem czemu ona wciąż uważa się za moją dziewczynę. Na kilka dni przed tym jak ciebie spotkałem rozstałem się z nią. Okazało się iż miała romans z jednym z fotografów współpracujących z firmą. Również spotykała się za moimi plecami z naszym kontrahentem, nijakim Lwem Korzyńskim. A dodatkowo wiecznie robiła mi awantury i to nie miało znaczenia gdzie się znajdowaliśmy. W końcu nie wytrzymałem i rozstałem się z nią. Co do Violetty to zaraz również z nią sobie porozmawiam - mówił.
- Daj spokój Marek. Nie musisz mnie za nic i za nikogo przepraszać. Ja nie biorę tego do siebie. Jeśli zaś mowa o Violce to sama sobie z nią poradzę - odpowiedziała. Dobrzański słuchał tego co mówiła i odnosił wrażenie jakby ta kobieta była ze stali. Jednak gdzieś w podświadomości czuł, że jest kompletnie inaczej. Lecz nie chciał jak na razie wychodzić przed szereg. Uznał iż będzie na początku niemym obserwatorem, który tylko w razie konieczności wyciąga pomocną dłoń. Niewiele wiedział o niej samej. I nawet przez myśl mu nie przeszło, że jego pomoc będzie nieodzowna. 

- Violetta do mnie - zawołał sekretarkę kilka minut po tym jak pożegnał się z ojcem. Był wściekły na te  kobietę. 
- Jestem - usłyszał po chwili.
- Wejdź i zamknij za sobą drzwi - mówił jeszcze nad wyraz spokojnie chociaż w środku się w nim gotowało - co to miało znaczyć? - zadał pytanie, na które nie bardzo Kubasińska umiała odpowiedzieć, a raczej nie wiedziała o co mu chodzi - widzę, że nie jesteś jednak tak rozumna, na jaką chcesz wyglądać. Dlatego powiem to inaczej. Co to miało być przy moim ojcu? Co ty sobie myślisz, że kim ty tu jesteś, aby przerywać mi spotkanie. Miałaś zrobić tylko kawę i jedynie ją przynieść. 
- Bo ja myślałam, że będziesz chciał wraz ze swoim ojcem mnie wysłuchać. 
-  A co ma wspólnego z twoją pracą mój ojciec? I druga sprawa co miało znaczyć to oczernianie Uli w jego oczach. To już nie pierwszy raz kiedy to robisz. Wcześniej to samo zrobiłaś rozmawiając z Pauliną. Nie zaprzeczaj - nie dał jej dojść do głosu - wiem od samej Pauli, że z nią rozmawiałaś. Dodatkowo mówiąc nieprawdę. Uważasz, że Ula wymaga od ciebie zbyt wiele w takim razie mam dla ciebie rozwiązanie - rzekł i chwycił za słuchawkę telefonu i wystukując trzy cyfry na klawiaturze. 
- Seba możesz przyjść z tym o co cię prosiłem? - Violetta słuchała tego co mówił Marek, ale nie skojarzyła z tym, co miało zaraz nastąpić. Usłyszeli pukanie a za moment ujrzeli kadrowego. Olszański doszedł do Marka i podał dwie wydrukowane kartki, na których złożył swój podpis i podał je pannie Kubasińskiej. 
- Marek ty żartujesz? - wydukała po przeczytaniu tego co tam pisze. 
- Nic z tych rzeczy. Ciągle narzekasz na taki natłok zajęć, że postanowiłem cię odciążyć. Teraz będziesz mogła spać do południa, mieć przerwę kiedy tylko zechcesz. Nikt nie będzie cię zawalał żadną robotą - odparł. 
Kubasińska spojrzała w stronę swojego chłopaka, ale nie znalazła w nim poparcia. 
- Mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolona - wysyczała do Cieplak. Ta spojrzała na kobietę nie bardzo wiedząc w czym rzecz. 
- Viola a możesz jaśniej. Z czego mam być zadowolona?
- Przez ciebie Marek mnie zwolnił - Ula zrobiła wielkie oczy. Nie wiedziała, że Dobrzański zwolni dziewczynę swojego najlepszego przyjaciela. 
Pół godziny później po Violetcie Kubasińskiej już śladu nie było. Zdążyła jeszcze tylko pokłócić się z Sebastianem. 
- Jak mogłeś pozwolić aby tak mnie potraktowano - krzyczała.
- Czyli jak? Bo nie bardzo rozumiem. 
- Ja dla tej firmy tak wiele robię. A oni od tak mnie zwalniają, a ty nawet palcem nie pomachałeś.
- A co ty takiego robisz, robiłaś dla tej firmy. Oświeć mnie to może uda mi się przekonać Marka aby cofnął te twoje wypowiedzenie - oznajmił kadrowy. Ta przez jakieś kilka minut próbowała coś wymyślić, aż w końcu wypaliła.
- Reprezentuję firmę na zewnątrz - Olszański próbował zachować powagę i nie wybuchnąć śmiechem.
- To faktycznie bardzo dużo - rzekł i dodał - porozmawiam o tym z Markiem. Ale ty jedź już dzisiaj do domu. Ja przyjadę do ciebie po pracy - Kubasińska zrobiła jak mówił mężczyzna. A ten nawet w najmniejszym stopniu nie zamierzał prosić juniora Dobrzańskiego o przywrócenie jej do pracy. Za to bardzo mocno zastanawiał się nad czymś innym. 

Było kilkanaście minut po trzynastej kiedy kolejny raz tego dnia zadzwonił Marka telefon. Dzwonił nie kto inny jak prywatny detektyw. Obaj panowie umówili się na spotkanie za półgodziny w Książęcej. 
- Ula ja wychodzę. Raczej już dzisiaj nie wrócę. Proszę cię pozamykaj wszystko i samej też będziesz mogła wyjść wcześniej jeśli nie masz nic pilnego. 
- W porządku. A czy jutro będziemy mogli porozmawiać? 
- Jasne Ula. Zaraz jak tylko przyjdziemy do pracy - usłyszała w odpowiedzi. 
CDN....

6 komentarzy:

  1. No to Violetta sobie nagrabiła. Ma minus jak pas startowy zarówno u Marka jak i u Krzysztofa. Sebastian już też ma jej chyba dosyć i kombinuje, jak pozbyć się jej ze swojego mieszkania. Nie napiszę "biedna Viola", tylko "głupia Viola". Ręce opadają.
    Sądziłam, że w tej części uchylisz choć rąbek tajemnicy dotyczącej dowodów na Febo, a Ty zbudowałaś na sam koniec napięcie jak u Hitchcocka. Czekam zatem na następną część.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od końca do Hitchcocka mi tak daleko jak stąd na Księżyc. Rozmowa z detektywem już w kolejnej części.
      Viola to Viola. Myślała, że będąc dziewczyną Sebastiana coś pomoże.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
      Julita

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ta kobieta już tak ma. Kłopoty to jej specjalność.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w sobotni wieczór.
      Julita

      Usuń
  3. Nie wiem, kto ma mniej rozumu? Wiola czy Paulina? To jednak takie kobiety, które łatwo się nie poddają. Przykładem jest Paulina, która wraca i rości ciągle prawa do Marka.Dobrze, że Marek wszystko od razu Uli wyjaśnił.Ale zwolnienie Wioli może okazać się nie takie dobre. Wiola czasami zrobi coś przypadkiem, a później okazuje się, że było to dobre posunięcie.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały problem, że Violka nic nie robi z wyjątkiem migania się od pracy jakiejkolwiek.
      a najlepiej wychodzi jej narzekanie i wydzwanianie do Pauliny i skarżenie.
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz wpis.
      Cieplutko pozdrawiam w niedzielne późne popołudnie.
      Julita

      Usuń